Stwierdzenie, że Fundacja Pro przez osiem lat siedziała cicho jest dość niesprawiedliwe, bo ta fundacja działa cały czas i składała podobne projekty także za rządów PO.
Takie działania, jak obcięcie refundacji itd., są dobre, ale musiałyby wyjść od rządu, nie od fundacji pozarządowych.
Za dwa czy trzy lata będzie blisko koniec kadencji i znów to nie będzie dobry czas na zmianę ustawy. Wydaje mi się, że nie ma lepszego momentu niż teraz.
Nie chodzi o czas, czas jest dobry, chodzi o akcję dezinformacyjną. Po pierwsze to wszystko co się teraz przewala przez internet na temat tego projektu nie jest prawdziwe, po drugie - rząd nie pracuje nad ustawą.
Czytając zastrzeżenia, mam mięszane uczucia. Z jednej strony widzę rację w obawach przed otwieraniem kolejnego frontu, przed prowokacjami ubeckimi, przed szukaniem kolejnej amunicji do walenia w rząd PiS. Z drugiej strony jednak nie mogę nie zauważyć, że: - nadzieja na uregulowanie sprawy aborcji była jednym z ważnych dla mnie motywów, dla których wybierałem właśnie PiS. I wydaje się, że nie jestem w tym odosobniony. - po raz pierwszy od bardzo długiego czasu skład Parlamentu jest taki, że dobra zmiana w sprawie aborcji ma szanse przejścia - mamy wyjątkowe złożenie okoliczności symbolicznych: 1050 lecie chrztu Polski, nadzwyczajny rok jubileuszowy, ŚDM i wizyta Papieża, przesilenie w kryzysie tożsamościowym Europy - jesteśmy gdzieś na początku wojny domowej w Europie z trudnymi do przewidzenia konsekwencjami dla nas. W taką sytuację warto wchodzić z czystym sumieniem. - tak jak w przypadku TK i wielu innych kontrowersyjnych zmian: najlepiej najbardziej kontrowersyjne zmiany dokonać na początku, a potem stopniowo ocieplać wizerunek. Tak przecież twierdziliśmy. - nie kupuję tezy o "okazjach wcześniej". Przecież od czasów "dziecka Agaty" było co najmniej kilka podejść do zmiany ustawy - wszystkie utrącone z powodu takiego a nie innego składu Parlamentu.
@przemk0 I myśli Kolega, że biskupi celowo dołączyli się do robienia szumu? Mimo wszystkich ich zaniechać trudno mi w to uwierzyć. Raczej myślę, że wcześniej mogli się po prostu bać (co już samo w sobie - jeśli tak było - było hańbą).
krzychol66 napisal(a): Czytając zastrzeżenia, mam mięszane uczucia. Z jednej strony widzę rację w obawach przed otwieraniem kolejnego frontu, przed prowokacjami ubeckimi, przed szukaniem kolejnej amunicji do walenia w rząd PiS. Z drugiej strony jednak nie mogę nie zauważyć, że: - nadzieja na uregulowanie sprawy aborcji była jednym z ważnych dla mnie motywów, dla których wybierałem właśnie PiS. I wydaje się, że nie jestem w tym odosobniony. - po raz pierwszy od bardzo długiego czasu skład Parlamentu jest taki, że dobra zmiana w sprawie aborcji ma szanse przejścia - mamy wyjątkowe złożenie okoliczności symbolicznych: 1050 lecie chrztu Polski, nadzwyczajny rok jubileuszowy, ŚDM i wizyta Papieża, przesilenie w kryzysie tożsamościowym Europy - jesteśmy gdzieś na początku wojny domowej w Europie z trudnymi do przewidzenia konsekwencjami dla nas. W taką sytuację warto wchodzić z czystym sumieniem. - tak jak w przypadku TK i wielu innych kontrowersyjnych zmian: najlepiej najbardziej kontrowersyjne zmiany dokonać na początku, a potem stopniowo ocieplać wizerunek. Tak przecież twierdziliśmy. - nie kupuję tezy o "okazjach wcześniej". Przecież od czasów "dziecka Agaty" było co najmniej kilka podejść do zmiany ustawy - wszystkie utrącone z powodu takiego a nie innego składu Parlamentu.
+10! Dopowiem jeszcze do tego co wyśmienicie wyłuszczył tutaj Kolega Krzychol. Jeżeli PiS skrewi fundamentalną sprawę obrony życia poczętego, czyli w tej wojnie cywilizacyjnej w której się znajdujemy w czasach, w których przyszło nam żyć, nie stanie zdecydowanie i konsekwentnie po stronie Cywilizacji Życia, stanie się dla mnie zwykłym PiSuarem, niczym więcej. I również sądzę, że nie będę w tym odosobniony
Ja jednak pozostanę przy "uczuciach mięszanych". Podzielam obawy przed otwieraniem kolejnego frontu, gdy na dotychczasowych trwa zacięta walka. Trudna sprawa.
Jeżeli PiS ma szanse na 8 lat, trzeba jechać ostro z aborcją. Jeżeli nie, sprawę chyba należy rozważyć, bo może być tak, że nowa koalicja wysmaży nam liberalizację. I wyjdzie gorzej.
Eden napisal(a): Dopowiem jeszcze do tego co wyśmienicie wyłuszczył tutaj Kolega Krzychol. Jeżeli PiS skrewi fundamentalną sprawę obrony życia poczętego, czyli w tej wojnie cywilizacyjnej w której się znajdujemy w czasach, w których przyszło nam żyć, nie stanie zdecydowanie i konsekwentnie po stronie Cywilizacji Życia, stanie się dla mnie zwykłym PiSuarem, niczym więcej. I również sądzę, że nie będę w tym odosobniony
Ja bym nie ruszał. Taki ze mnie PiSuar. Bo jeżeli będzie tak, że uda się ustawę zaostrzyć, tylko po to żeby dać później pretekst do totalnej zmiany, w przypadku nowego rozdania, to szczać kury prowadzać ...
Jeżeli ktoś podmieni PiS u władzy, to będzie to już partia (koalicja) dużo bardziej lewicowa w warstwie nadbudowy, niż PO pod Tuskiem. Każda zmiana władzy na 100% oznacza rozszerzenie sfery braku ochrony prawnej dzieci, bez względu na to, co większość w Sejmie VIII kadencji zrobi. Żaden "kompromis" "aborcyjny" już nie istnieje.
JORGE napisal(a): Jeżeli PiS ma szanse na 8 lat, trzeba jechać ostro z aborcją. Jeżeli nie, sprawę chyba należy rozważyć, bo może być tak, że nowa koalicja wysmaży nam liberalizację. I wyjdzie gorzej.
KAnia napisal(a): Vide sąsiedni wątek - ktoś próbuje starą, sprawdzoną ubecką metodą rozhuśtać Polskę a przy okazji takie kwestie jak np. 500+, lekarstwa dla seniorów, podatki, gospodarka zeszły do głębokiego cienia
1. Papież ok. Przykazanie nie zabijaj dotyczy i nienarodzonych, i narodzonych.
2. Gdyby komuś naprawdę zależało na obronie tych nienarodzonych, którzy jeszcze nie są w Polsce chronieni, to nie zachowywałby się jak słoń w sklepie z porcelaną, 1. tylko walczyłby po cichu, metodą coraz bardziej restrykcyjnej praktyki w stosowaniu istniejącego prawa. Do wykorzystania jest zapis o ochronie życia ludzkiego w konstytucji, możliwe są ułatwienia w stosowaniu klauzuli sumienia dla lekarzy drogą rozporządzeń, a także np. 0 refundacji z NFZ za "zabieg" albo zaporowo niska punktacja i różne urzędowe szykany dla szpitala, w którym te mordy są dokonywane (włącznie z obowiązkową procedurą sprawdzania przez prokuraturę każdego przypadku), promowanie szpitali wolnych od aborcji (szyldy "tutaj nie zabijamy", "szpital przyjazny dzieciom", dodatkowe punkty, przywileje - itd., itd.). A potem, gdy władza już okrzepnie i będzie widać efekty rządów PiS, można by było usankcjonować uzus nieabortowania także specjalną ustawą. Wtedy oprócz paru lamentów lewaczek-morderczyń byłaby ogólnie cisza, bo wiadomo by było, że nic się nie zmienia, prawo opisuje istniejącą praktykę.
Ale temu komuś nie zależy, tylko instrumentalnie wykorzystuje życie nienarodzonych do własnych brudnych celów - czyli totalnej destabilizacji społecznej w Polsce, może nawet wojny domowej - bo kod się już znudził, a trzeba za wszelką cenę odsunąć PiS od władzy, "żeby było tak jak było" . Ile frontów jest już otwartych na tej wojnie totalnej zbuntowanej opozycji - i dlaczego otwiera się jeszcze jeden?
2. Dlaczego ci "obrońcy" nie gardłowali tak rok temu? 8 lat siedzieli cicho, nie przeszkadzało im nawet in vitro czy pigułki aborcyjne wprowadzone przez rząd PO, aż tu nagle PiS u władzy i od razu - bach! - jest temat.
1. No to uprzejmie informuję, że podmioty, które mogłyby to robić (prokuratura, ministerstwo zdrowia, NFZ) są pod kontrolą PiSu, a nie inicjatorów ustawy. Pretensje we właściwą stronę, nie?
2. Czyli rozumiem, co ile postów będziemy przypominali, że jednak takie projekty były składane także za rządów PO? Przecież w tym wątku już przypominałem. Nie wiecie? Nie chcecie wiedzieć.
JORGE napisal(a): Jeżeli PiS ma szanse na 8 lat, trzeba jechać ostro z aborcją. Jeżeli nie, sprawę chyba należy rozważyć, bo może być tak, że nowa koalicja wysmaży nam liberalizację. I wyjdzie gorzej.
Nowa władza wysmaży liberalizację jak będzie chciała. Niezależnie jaka będzie ustawa. Jakoś SLD nie miało wahań, by w 1996 r. totalnie zmienić podobno kompromisową ustawę z 1993 r. Zresztą to, obecny kształt ustawy funkcjonuje to w znacznej mierze właśnie poprawki z 1996 r., orzeczenie Zolla wykreśliło najbardziej skrajną, drobne zmiany AWS i tak wygląda rzekomy "kompromis" aborcyjny.
Nie znajdę teraz cytatów, ale pamiętam, że kiedy projekt ustawy dot. zakazu aborcji był zgłoszony jesienią, na forach itp. pojawiały się głosy, że po co teraz, w czasie kampanii, lepiej sprawę odłożyć do następnej kadencji.
Jechać ostro! Jak już rozpalony ogień to palić wszystko po kolei. Albo jak kto woli z wodą- wrzucac do stawu kamienie hurtem to szybciej się woda uspokoi niż gdyby detalicznie po jednym
Odwaga staniała, więc mamy wysyp bezkompromisowych twardzieli, którzy ostatnie osiem lat przezimowali pochowani po różnych zakamarkach. Nikogo nie obchodzi, że piłuje konar na którym sam siedzi, że przy tym natężeniu woli, konar prędzej czy później się złamie. Nic to. Bezkompromisowy heros najpierw wyrżnie tyłkiem prosto w ziemię, a krótko potem, nieprzytomnie zestrachany, ucieknie na powrót do bezpiecznej dziury w ziemi, z której się wcześniej wygramolił na światło dzienne.
randolph napisal(a): Odwaga staniała, więc mamy wysyp bezkompromisowych twardzieli, którzy ostatnie osiem lat przezimowali pochowani po różnych zakamarkach.
Aha, teraz będziemy co 2 posty prostować, że jednak projekty były składane. Wy naprawdę nie chcecie wiedzieć. Bardzo nie chcecie.
Rozum zrozum, niektórzy będą teraz właśnie tak zagłuszać własne sumienie, które jęczy i skowyta coraz głośniej. A my będziemy je wzruszać i niepokoić konsekwentnie...
Niedawno epidiaskop się uaktywnił ... dzisiaj x. dr Kloch. Nie przypominam sobie podobnej aktywności w najbardziej głośnych sprawach pro-life ostatnich ośmiu lat. A to tylko tycie exemplum.
Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!
randolph napisal(a): Niedawno epidiaskop się uaktywnił ... dzisiaj x. dr Kloch. Nie przypominam sobie podobnej aktywności w najbardziej głośnych sprawach pro-life ostatnich ośmiu lat. A to tylko tycie exemplum.
Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!
Ani roztropni, ani nieskazitelni.
Nawet liberalne skrzydło (abp Życiński) zabrał głos w tzw. sprawie Agaty. Projekty strony społecznej łącznie z numerami druków są w tym wątku, nawet nie trzeba szukać. Stanowisko Episkopatu (wyraźnie nawiązujące do EV) w sprawie in vitro to też ostatnie 8 lat. itd. itp. Alternatywna rzeczywistość.
A mnie uczono Dyzio, żeby być gorącym albo zimnym, nigdy letnim, bo to prosta droga do zatracenia się. Ten obecny tzw. kompromis jest tak letni, że aż zimny...
Eden napisal(a): A mnie uczono Dyzio, żeby być gorącym albo zimnym, nigdy letnim, bo to prosta droga do zatracenia się. Ten obecny tzw. kompromis jest tak letni, że aż zimny...
Właśnie kompromis to, kompromis tamto. Może przypomnimy jak było z "kompromisem". Ustawa uchwalona jako "kompromisowa" - w odróżnieniu od radykalniejszego projektu ZChN. Ustawa poparta przez m. in. PC, KPN, UD, PSL. Potem mamy nowe wybory. W ustawie nie było żadnych wyjątków opisanych tak, jak to jest obecnie, czyli jako "prawo do aborcji". Było wyłączenie karalności w 3 przypadkach. I co z tym jak się dziś mówi "kompromisem" zrobiono? Jak lewica już miała i większość w sejmie (od 1993 r.) i prezydenta (od 1995 r.) to nie minął rok i w 1996 r. kompletnie tę ustawę zmienili. Po pierwsze, te same wyjątki karalności zapisali jako "prawo do aborcji", zapewniając ich wykonywanie przez publ. służbę zdrowia. Znamienna jest np. zmiana art. 1 z. 1. Każda istota ludzka ma od chwili poczęcia przyrodzone prawo do życia. 2. Życie i zdrowie dziecka od chwili jego poczęcia pozostają pod ochroną prawa.
na: Prawo do życia podlega ochronie, w tym również w fazie prenatalnej w granicach określonych w ustawie.
Mało który przepis w ustawie się zachował w pierwotnej wersji. SLD dodało też kolejny wyjątek, tzw. aborcję z przyczyn społecznych. Ten ostatni i tylko ten ostatni został uchylony wyrokiem TK z 1997 r. Kosmetyczne zmiany, w zasadzie dotyczące jedynie upchanego w tej ustawie nauczania seksualnego w szkołach, zrobił AWS. I tyle.
"Kompromis aborcyjny" to ustawa SLD z korektą Zolla w wyroku TK.
Kompromis niejako z założenia żadnej ze stron on nie satysfakcjonuje. Problemem jest też to, że działa tu zasada znana z przeciągania liny: "Jeżeli nie ciągniesz to jesteś ciągnięty". Doskonale wie o tym strona "pro-choisowska", która w mniej lub bardziej subtelny sposób prowadzi swoją kampanię. Nie ma się co łudzić, że będą oni kompromis szanować - przy każdej okazji będą granicę przesuwać. Dlatego wydaje mi się, że "okopanie się na pozycjach kompromisowych" de facto skazuje nas na powolne ustępstwa. Na szczęście nie idzie to szybko, bo jednak zdjęcia USG nienarodzonych mają swoją siłę przekonywania. Oczywiście można zastanawiać się nad politycznymi skutkami różnych rozwiązań, ale wyraźny sygnał, że nie tylko pro-choiserów obecny stan nie zadowala jest bardzo potrzebne. Niestety, wydaje mi się, że kol Rozum, wyrażając w innym wątku wątpliwość co do tego, czy także "po naszej stronie" uważa się nienarodzonego za pełnoprawnego człowieka utrafił był w sedno...
Publicznie, w świetle kamer przystępował do komunii zwolennik aborcji i in vitro - Bronisław Komorowski. Mało - udzielał mu jej sam abp warszawski. Tak samo forsująca aborcję, in vitro i pigułki aborcyjne Ewa Kopacz. Tak samo Hanna Gronkiewicz-Waltz, znana z usunięcia prof. Chazana. Wspólnie, publicznie pokazywali się razem na ulicy z arcybiskupem Nyczem.
Liczne głosy oburzenia wiernych nic nie zmieniły, arcybiskup warszawski do końca aktywnie wspierał PO. Gdy trzeba było, odwodził od udziału w referendum (za odwołaniem prezydent HGW), gdy trzeba było - agitował do udziału w wyborach elektorat PO.
Kiedy pojawiło się w mediach grzanie tematu in vitro, episkopat uznał za konieczne wysmażenie długiej i nudnej epistoły o... pięknie języka polskiego.
To by było tyle w kwestii "biskupi a walka o życie nienarodzonych" z ostatnich 8 lat.
Do momentu, w którym zacznie się to opłacać, nikt w Polsce nie zliberalizuje ustawy antyaborcyjnej. Bardzo niebezpieczny temat, bez potrzeby nie ruszany. Natomiast jeżeli ponownie z tego zrobi się sprawę polityczną, zacznie się ogólnonarodowa debatę, z aborcji zrobi się temat wyborczy. Bardzo chętnie podejmie go zarówno Petru jak i PO, nie mówiąc już o lewicy, tylko że jej nie ma. I staną się poniekąd zakładnikiem narracji, która ma im przynieść wzrost w słupkach. Może po wyborach nie odważą się na konfrontację z Kościołem, ale może wręcz odwrotnie, będą konsekwentni ? A jak powiedzą A to i Ó, to że lewicy nie ma w Polsce nie oznacza, że ktoś może na jej pozycje przejść, szczególnie że nie będzie miał już nic do stracenia. Polityka niszczy ludzi. 10 lat temu, gdyby ktoś powiedział, że Misiek będzie pouczał Kościół, jedyna odpowiedź na takie wizjonerstwo to by było popukanie się w głowę. Niesiołowski z lat '90 a Niesiołowski dzisiaj, pomimo podobnego stylu, to dwie różne osoby. Obrali taką a nie inną drogę i konsekwencja wymusiła na nich woltę wręcz światopoglądową. A może zawsze byli kurwami ? Może, ale wcale to nie musiało się tak skończyć. Horror lewicowy może być zrobiony rękoma eksprawicowców, bo nie mają już wyjścia. Aborcja nie może być argumentem walki z PiS.
JORGE napisal(a): Do momentu, w którym zacznie się to opłacać, nikt w Polsce nie zliberalizuje ustawy antyaborcyjnej.
A co to znaczy, że "zacznie się opłacać"? No i przede wszystkim komu? Nie można zapominać, że różnego rodzaju fundacje propagujące "prawa reprodukcyjne" czy różne formy eugeniki to fachowi grantobiorcy na garnuszku całkiem majętnych grantodawców. Im zawsze będzie się opłacało ruszać temat. I robią to wykonując potężną "pracę u podstaw". Dlatego jeżeli obawiamy się "odbicia wahadła" w sytuacji zaostrzania prawa, to wart w zanadrzu mieć argument za tym, że jego poluzowanie może spowodować po naszej stronie podobną reakcję....
Komentarz
Takie działania, jak obcięcie refundacji itd., są dobre, ale musiałyby wyjść od rządu, nie od fundacji pozarządowych.
Za dwa czy trzy lata będzie blisko koniec kadencji i znów to nie będzie dobry czas na zmianę ustawy. Wydaje mi się, że nie ma lepszego momentu niż teraz.
Z jednej strony widzę rację w obawach przed otwieraniem kolejnego frontu, przed prowokacjami ubeckimi, przed szukaniem kolejnej amunicji do walenia w rząd PiS.
Z drugiej strony jednak nie mogę nie zauważyć, że:
- nadzieja na uregulowanie sprawy aborcji była jednym z ważnych dla mnie motywów, dla których wybierałem właśnie PiS. I wydaje się, że nie jestem w tym odosobniony.
- po raz pierwszy od bardzo długiego czasu skład Parlamentu jest taki, że dobra zmiana w sprawie aborcji ma szanse przejścia
- mamy wyjątkowe złożenie okoliczności symbolicznych: 1050 lecie chrztu Polski, nadzwyczajny rok jubileuszowy, ŚDM i wizyta Papieża, przesilenie w kryzysie tożsamościowym Europy
- jesteśmy gdzieś na początku wojny domowej w Europie z trudnymi do przewidzenia konsekwencjami dla nas. W taką sytuację warto wchodzić z czystym sumieniem.
- tak jak w przypadku TK i wielu innych kontrowersyjnych zmian: najlepiej najbardziej kontrowersyjne zmiany dokonać na początku, a potem stopniowo ocieplać wizerunek. Tak przecież twierdziliśmy.
- nie kupuję tezy o "okazjach wcześniej". Przecież od czasów "dziecka Agaty" było co najmniej kilka podejść do zmiany ustawy - wszystkie utrącone z powodu takiego a nie innego składu Parlamentu.
Dopowiem jeszcze do tego co wyśmienicie wyłuszczył tutaj Kolega Krzychol. Jeżeli PiS skrewi fundamentalną sprawę obrony życia poczętego, czyli w tej wojnie cywilizacyjnej w której się znajdujemy w czasach, w których przyszło nam żyć, nie stanie zdecydowanie i konsekwentnie po stronie Cywilizacji Życia, stanie się dla mnie zwykłym PiSuarem, niczym więcej. I również sądzę, że nie będę w tym odosobniony
1. No to uprzejmie informuję, że podmioty, które mogłyby to robić (prokuratura, ministerstwo zdrowia, NFZ) są pod kontrolą PiSu, a nie inicjatorów ustawy. Pretensje we właściwą stronę, nie?
2. Czyli rozumiem, co ile postów będziemy przypominali, że jednak takie projekty były składane także za rządów PO? Przecież w tym wątku już przypominałem. Nie wiecie? Nie chcecie wiedzieć.
Wy naprawdę nie chcecie wiedzieć. Bardzo nie chcecie.
Może przypomnimy jak było z "kompromisem".
Ustawa uchwalona jako "kompromisowa" - w odróżnieniu od radykalniejszego projektu ZChN. Ustawa poparta przez m. in. PC, KPN, UD, PSL. Potem mamy nowe wybory. W ustawie nie było żadnych wyjątków opisanych tak, jak to jest obecnie, czyli jako "prawo do aborcji". Było wyłączenie karalności w 3 przypadkach.
I co z tym jak się dziś mówi "kompromisem" zrobiono? Jak lewica już miała i większość w sejmie (od 1993 r.) i prezydenta (od 1995 r.) to nie minął rok i w 1996 r. kompletnie tę ustawę zmienili. Po pierwsze, te same wyjątki karalności zapisali jako "prawo do aborcji", zapewniając ich wykonywanie przez publ. służbę zdrowia.
Znamienna jest np. zmiana art. 1 z.
1. Każda istota ludzka ma od chwili poczęcia przyrodzone prawo do życia.
2. Życie i zdrowie dziecka od chwili jego poczęcia pozostają pod ochroną prawa.
na:
Prawo do życia podlega ochronie, w tym również w fazie prenatalnej w granicach określonych w ustawie.
Mało który przepis w ustawie się zachował w pierwotnej wersji.
SLD dodało też kolejny wyjątek, tzw. aborcję z przyczyn społecznych. Ten ostatni i tylko ten ostatni został uchylony wyrokiem TK z 1997 r.
Kosmetyczne zmiany, w zasadzie dotyczące jedynie upchanego w tej ustawie nauczania seksualnego w szkołach, zrobił AWS. I tyle.
"Kompromis aborcyjny" to ustawa SLD z korektą Zolla w wyroku TK.
Oczywiście można zastanawiać się nad politycznymi skutkami różnych rozwiązań, ale wyraźny sygnał, że nie tylko pro-choiserów obecny stan nie zadowala jest bardzo potrzebne.
Niestety, wydaje mi się, że kol Rozum, wyrażając w innym wątku wątpliwość co do tego, czy także "po naszej stronie" uważa się nienarodzonego za pełnoprawnego człowieka utrafił był w sedno...
Tak samo forsująca aborcję, in vitro i pigułki aborcyjne Ewa Kopacz.
Tak samo Hanna Gronkiewicz-Waltz, znana z usunięcia prof. Chazana.
Wspólnie, publicznie pokazywali się razem na ulicy z arcybiskupem Nyczem.
Liczne głosy oburzenia wiernych nic nie zmieniły, arcybiskup warszawski do końca aktywnie wspierał PO.
Gdy trzeba było, odwodził od udziału w referendum (za odwołaniem prezydent HGW), gdy trzeba było - agitował do udziału w wyborach elektorat PO.
Kiedy pojawiło się w mediach grzanie tematu in vitro, episkopat uznał za konieczne wysmażenie długiej i nudnej epistoły o... pięknie języka polskiego.
To by było tyle w kwestii "biskupi a walka o życie nienarodzonych" z ostatnich 8 lat.
Nie można zapominać, że różnego rodzaju fundacje propagujące "prawa reprodukcyjne" czy różne formy eugeniki to fachowi grantobiorcy na garnuszku całkiem majętnych grantodawców. Im zawsze będzie się opłacało ruszać temat. I robią to wykonując potężną "pracę u podstaw". Dlatego jeżeli obawiamy się "odbicia wahadła" w sytuacji zaostrzania prawa, to wart w zanadrzu mieć argument za tym, że jego poluzowanie może spowodować po naszej stronie podobną reakcję....