Skip to content

Radiowa trójka i dwójka

1101112131416»

Komentarz

  • edytowano July 2021
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    Dobra, ale mnie tu zdumiewają dwie rzeczy:
    - że kogoś w 2020 r. (bo wtedy rozgrywała się akcja) serio pasjonuje, co jest na którym miejscu na liście przebojów w radiu.... no heloł, mnie to interesowało jak miałem 10-11 lat, a radio było głównym przekaźnikiem muzyki; jeszcze rozumiem, że w latach powiedzmy do 2010-11 r. ludzi obchodziło, CO leci w radiu, bo to warunkowało, czego można posłuchać bez kupowania płyty, ale potem?
    Czyli po prostu nie jesteś targetem tego wątku (podwątku o LP3)!
    ;)
    los napisal(a):
    Aossohozi?
    Abarot co Rozumowi. ;)

  • @r
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    Dobra, ale mnie tu zdumiewają dwie rzeczy:
    - że kogoś w 2020 r. (bo wtedy rozgrywała się akcja) serio pasjonuje, co jest na którym miejscu na liście przebojów w radiu.... no heloł, mnie to interesowało jak miałem 10-11 lat, a radio było głównym przekaźnikiem muzyki; jeszcze rozumiem, że w latach powiedzmy do 2010-11 r. ludzi obchodziło, CO leci w radiu, bo to warunkowało, czego można posłuchać bez kupowania płyty, ale potem?
    Ludzie mają różne - czasami średnio zrozumiałe - upodobania. Logicznie rzecz biorąc równie bezsensowne jest pasjonowanie się tabelami premier league, czy rankingami zawodów w e-sporcie. A przecież jedno i drugie jest bardzo popularne

    @r
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    (...)
    - że ludzie myślą, że listy przebojów są takie neutralne i prowadzący nic nie może... no nie tylko może, ale i musi, bo inaczej się nie da. Ależ czemu? Bo z tego co wiem, słuchacze, sms-acze czy głosujący po internetach nie wybierają piosenki z nieograniczonego zbioru piosenek z Polski i świata, tylko z tego, co im się do głosowania przedstawi. A jak ktoś przedstawia, to już sam wybiera. Dalej wchodzi kwestia odpowiedniej promocji, nawet mimowolnej, takiej czy innej piosenki itd. I szczerze mówiąc nie bardzo wyobrażam sobie, jak można byłoby to inaczej rozwiązać. Oczywiście nie znaczy to, że od razu trzeba dosypać 20 głosów tej czy innej piosence, ale wierzyć, że lista przebojów powstaje zupełnie neutralnie, to trochę dziecinada.
    Sądzę, że słuchacze i głosujący w listach przebojów wiedzą, że pula piosenek, z których wybierają jest tworzona arbitralnie przez "gospodarzy". W końcu to chyba nie są kompletni idioci. Jednak nie akceptują w kolejność ustwianie kolejności w tej puli. To ma być już decyzja słuchaczy, a właściwie "wysyłaczy SMS-ów". Nota bene: ktoś wie, czy SMS-y z głosami na listę są normalne czy ekstra płatne?. To trochę jak z "maratonami miejskimi". Wiadomo, że nie jest to pula losowych biegaczy - startują ci, którzy z jakiegoś powodu chcą biec akurat w tym maratonie i zdecydowli się na opłacenie wpisowego. Jednak w tej nielosowej grupie nikt nie zaakceptowałby podwiezienia zawodnika na jakimś odcinku.
  • edytowano July 2021
    Pani_Łyżeczka napisal(a):
    No ale z tej dziecinady niektórzy zrobili bastion niezależnego dziennikarstwa i ekstraordynaryjnego profesjonalizmu ze snobowaniem się na elitę i brali za te iluzję państwowe pieniądze. ...

    Teraz zaś mam jadowitą satysfakcję w której obmywam żmijowe serce.
    Podobnie.
  • 1. Co do e-sportu, nie mam zdania na temat tego fenomenu, bo nic czy prawie nic o nim nie wiem. Co do Pr. League, tak sobie myślę, że mało kto pasjonuje się jedynie tabelą... bo piłką już więcej osób. I piłka nożna jako gra, gdzie jeden wygra, a drugi przegra, polega właśnie na wygrywaniu, więc tabela PL ustala, kto wygrał w Anglii w piłkę. Tak samo jak wynik finału euro ustala, kto wygrał, która reprezentacja wygrała w piłkę.
    Z kolei muzyki słucha się, tak mi się wydaje, raczej dla przyjemności, a już wygrywanie czy nie w jakimś plebiscycie jest wtórne. Wynik jest niezbędnym elementem gry w piłkę, ale wynik czy nawet obecność na jakiejś liście nie jest niezbędnym elementem muzyki. Zwłaszcza że obecnie nawet najbardziej uczciwy plebiscyt nic nie mówi o realnej popularności utworu, ma się nijak do np. porównania ilości odsłon z yt.

    Więc pozostając przy piłkarskich porównaniach, ta cała LP3 to bardziej jak coś w stylu plebiscytu na bramkę kolejki w jakimś medium i może mało śledzę piłkę poza meczami, skrótami i statystykami, ale nie słyszałem, żeby ktoś tak przeżywał plebiscyt z połowy ubiegłego sezonu ;)

    2. Tyle że na ten maraton to chyba kto chce, ten się może zgłosić, opłaci wpisowe i biegnie, a nie że organizator sobie wybiera kogo chce. W listach przebojów chyba jest druga sytuacja,
  • allium napisal(a):
    To trochę jak z "maratonami miejskimi". Wiadomo, że nie jest to pula losowych biegaczy - startują ci, którzy z jakiegoś powodu chcą biec akurat w tym maratonie i zdecydowli się na opłacenie wpisowego. Jednak w tej nielosowej grupie nikt nie zaakceptowałby podwiezienia zawodnika na jakimś odcinku.

    O "podwózkę"!
    A PiS popsuł zabawę organizatorowi wyścigu, Misiowi. I wszyscy Misia bronili. A Misiu jak to misiu, narobił w portki sisiu i... wycofał oskarżenie z sądu.
  • @rozum.von.keikobad
    1. wydaje mi się, że słuchaczy list przebojów też głownie interesuje muzyka, a nie tabelki. Kibicują wykonawcom, których lubią. Zresztą wydaje mi się, że nie ma sensu wydziwiać, kto czego nie rozumie - w liście przebojów podobnie jak w sporcie była pewne (jak się wydaje biznesowo wystarczająco liczna) grupa osób zaineresowanych swego rodzaju rywalizacją na akceptowanych przez nich warunkach. No i łamanie tych warunków jest po prostu nie fair.

    2. Są też maratony, w których trzeba spełniać dodatkowe warunki. Ale zgadzam się, że analogia nie jest doskonała.
  • No ok, to że dopisywanie 20 głosów jest nie fair, to też napisałem.

    Ale jeszcze zastanawia mnie jedno, tu porównując z Premier League. Oni grają w tym Premier League i to jest najwyższa klasa rozgrywkowa w danym kraju, są realnie grane mecze itd., na tej podstawie ustalana jest tabela.
    A własną "listę przebojów" z piosenek, które już są, to sobie może zrobić każdy, wystarczy opłacić ZAIKS i jedziemy. Albo i nie płacąc, tylko układając własne listy na yt. A tu (czy bardziej nawet nie-tu) widzę tak żywe zainteresowanie, jakby ta LP3 to było coś realnego i namacalnego, a nie coś, co może zrobić w dzisiejszych czasach każdy i Niedźwiecki nie ma niczego specjalnego, żeby takie listy układać.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    jakby ta LP3 to było coś realnego i namacalnego, a nie coś, co może zrobić w dzisiejszych czasach każdy i Niedźwiecki nie ma niczego specjalnego, żeby takie listy układać.
    Jechał na sentymencie z lat '80, kiedy większości materiału prezentowanego na tej liście nie dało się u nas kupić na płytach, no i faktycznie, jako mający dostęp do płyt i do radia miał swego rodzaju quasi-monopol.

  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    No ok, to że dopisywanie 20 głosów jest nie fair, to też napisałem.

    Ale jeszcze zastanawia mnie jedno, tu porównując z Premier League. Oni grają w tym Premier League i to jest najwyższa klasa rozgrywkowa w danym kraju, są realnie grane mecze itd., na tej podstawie ustalana jest tabela.
    A własną "listę przebojów" z piosenek, które już są, to sobie może zrobić każdy, wystarczy opłacić ZAIKS i jedziemy. Albo i nie płacąc, tylko układając własne listy na yt. A tu (czy bardziej nawet nie-tu) widzę tak żywe zainteresowanie, jakby ta LP3 to było coś realnego i namacalnego, a nie coś, co może zrobić w dzisiejszych czasach każdy i Niedźwiecki nie ma niczego specjalnego, żeby takie listy układać.
    Ludzie takie gupie są, że chcą niefałszowania wyników
  • Znam ludzi, ktòrzy przez lata sluchali tej listy, żeby posluchać Niedźwiedzkiego.
    Tego jak sie zachowywal na antenie.
    Jaką tworzył atmosferę.

    Ja z tego samego powodu sluchalem Beksińskiego.
  • To ja szerzej.

    Te wyciekłe imejle ZBURZYŁY młodzieńcze wspomnienia z lat 80. i 90.

    O to idzie rwetest. Bo jeśli robił to z taką swadą dziś, to robił to i w lipcowy piątek 1987 roku, w październikową sobotę 1992 roku itd.

    Okazało się, że ulubiony wychowawca z najwspanialszych wakacji sprzed lat był (również) zwykłym pedofilem.

    (A nie, że dziś każdy może sobie listę sam zrobić.)
  • Oczywiście że robił to już w latach 80-tych, w tym filmie jest dowód (nie pamiętam w której części, ogólnie fajny film poleca się) - jeden z bohaterów filmu dostał robotę w radiu w miejsce człowieka, który wyleciał z radia za mowienie, że Niedźwiecki kręci listą. Mam znajomych z branży muzycznej i mam też info z pierwszej ręki, z połowy lat 90-tych i początku lat 2000.


  • romeck napisal(a):
    To ja szerzej.

    Te wyciekłe imejle ZBURZYŁY młodzieńcze wspomnienia z lat 80. i 90.
    Ryli? Ja od komuny nigdy nie spodziewałem się niczego uczciwego a lista przebojów zawsze woniała przekrętem.

  • No ok, może to różnice pokoleniowe, a może w ogóle to, że mnie Niedźwiedzki, Trójka, w ogóle niczym nie "ujęli".

    Natomiast to nie jest tak, że nie potrafię docenić jakiegoś redaktora muzycznego - oczywiście w innym gatunku, bo słucham klasyki. Ale właśnie oprócz tego, że ciekawie mówią (lub mówili - co najmniej dwóch z najlepszych już nie żyje), to ja ich cenię właśnie za to, że dobrze tę muzykę dobierają (-li).
  • Jak słuchałem Listy Trójki w młodości to mi ani razu przez głowę nie przeszło, że to ważne czy kolejność ustala Niedźwiedzki czy jacyś tam "słuchacze". W każdym razie nie byłem to ja, dlatego kolejność nie miala dla mnie znaczenia, słuchałem bo zbytniej alternatywy nie było.
  • Słuchałem, bo tylko to i było i świetnie podane! (Lubię Niedżwieckiego prowadzenie audycji.)
  • Za moich czasów słuchało się radia Luxemburg.
    Potem trójki - 60min/godz.
    Potem - w delegacjach, w hotelu się słuchało wieczornych radiowych słuchowisk, albo reportaży dźwiękowych - uwielbiałam to przed zaśnięciem.
    Potem - RM.
    Niedźwiecki był nieobecny w moim życiu.
  • Niedźwiedzki zaczął pracować w trójce po wprowadzeniu Stanu Wojennego. Przyszedł na miejsce wyrzuconych dziennikarzy, przyszedł, gdy nikt przyzwoity nie chciał pracować z komuszymi mediami. No i czego się spodziewać po człowieku bez kręgosłupa? Glizdą był i zachowywał się jak glizda.
  • Mania napisal(a):

    Niedźwiecki był nieobecny w moim życiu.
    Takoż.
    Podobnie, jak wszelkie listy przebojów.

  • Maria napisal(a):
    Mania napisal(a):

    Niedźwiecki był nieobecny w moim życiu.
    Takoż.
    Podobnie, jak wszelkie listy przebojów.

    +1
    Może dlatego, że dobre szkoły kończyłem ;-)
    Z Trujki słuchałem tylko Wolskiego&Fedorowicza, gdy był jeszcze śmieszny.
  • A Para-męt Pikczers?
  • los napisal(a):
    A Para-męt Pikczers?
    To było w pakiecie z Nadredaktorem i Kolegą Kierownikiem. Oczywiście, dokonałem pewnego skrótu, mając na myśli cały magazyn.
  • los napisal(a):
    A Para-męt Pikczers?
    Obowiązkowo.
    "Momenty były? - No maasz!"
  • I Bronisław Baton-Beton "Kurczę pieczone w pysk" :-)
  • los napisal(a):
    romeck napisal(a):
    To ja szerzej.

    Te wyciekłe imejle ZBURZYŁY młodzieńcze wspomnienia z lat 80. i 90.
    Ryli? Ja od komuny nigdy nie spodziewałem się niczego uczciwego a lista przebojów zawsze woniała przekrętem.
    Mnie siem to uświadomiło tak w okolicach 87-88, gdzie zorientowałem się, że utwory się pojawiają, a następnie tajemniczo znikają.
    Później poczytałem wywiady z Niedźwieckim i unaoczniła mi się skala manipulacji.

  • W tej sprawie ciekawe jest tylko, ile kosztowała promocja, jaki był cennik za podmienienie jednego wyjca na innego.
  • edytowano July 2021
    KAnia napisal(a):
    W tej sprawie ciekawe jest tylko, ile kosztowała promocja, jaki był cennik za podmienienie jednego wyjca na innego.
    Czasami zapewne wystarczal telefon od zwierzchnika.
  • KAnia napisal(a):
    W tej sprawie ciekawe jest tylko, ile kosztowała promocja, jaki był cennik za podmienienie jednego wyjca na innego.
    Poza zwykłą drogą służbową - zapewne wymienialna w gotówce. Albo płyty w naturze, albo fundusze na płytowe i inne zakupy zagraniczne... Wtedy się żyło!
  • edytowano July 2021
    peterman napisal(a):
    KAnia napisal(a):
    W tej sprawie ciekawe jest tylko, ile kosztowała promocja, jaki był cennik za podmienienie jednego wyjca na innego.
    Poza zwykłą drogą służbową - zapewne wymienialna w gotówce. Albo płyty w naturze, albo fundusze na płytowe i inne zakupy zagraniczne... Wtedy się żyło!
    W tamtych czasach każdy kto miał dostęp do płyt - choćby np. dzieci marynarzy - był osobą porządaną towarzysko, a co dopiero redachtór z radioodbiornika.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.