Skip to content

Mateusz Morawiecki na premiera - kolejna wrzutka

1636466686997

Komentarz

  • edytowano July 2018
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Rafał napisal(a):
    Aby abdykować to trza być królem. Prezes to jest, przepraszam za wtręt, królem czego? Polski, Polaków czy PiSlandii
    Zwał jak zwał, ale w praktyce jeszcze do niedawna był instancją NAJWYŻSZĄ w stosunku do decyzji wydanych przez jakiekolwiek ciało rządowe lub parlamentarne, być może także TK. To były nie tyle uprawnienia co faktyczne możliwości decydowania, których nie ma żaden w Europie monarcha poza może księciem Liechtensteinu.

    No ten, tego - to przecież Kolega tu z Koleżeństwem sobie uciął smaczną dyskusję o Heraklicie i tym tam drugim. No więc sam widzi Kolega że wszystko płynie. Bywa się krulem, a potem można zostać, w najlepszym przypadku, byłym krulem. I cieszyć się trza że nie ciurą, łachem lub krulem z głową w koszyku albo z pętlą na szyi.
    Było minęło Kolego. Ja tam nie jestem nadmiernie sentymentalny jak nie chodzi o moją rodzinę. Był sobie krul niech żyje republika. Królik to niech spada jak nie chce skończyć w potrawce. Mało mnie interesuje czy go wołają Mateuszek czy Joachimek czy inny rozkoszniaczek.
  • agent napisal(a):
    ... skumał się z Jojem...
    ?

  • romeck napisal(a):
    agent napisal(a):
    ... skumał się z Jojem...
    ?

    ze Szczecina
  • /
    leobulero napisal(a):
    romeck napisal(a):
    agent napisal(a):
    ... skumał się z Jojem...
    ?

    ze Szczecina

    czyli ze Swinoujścia... :)

    ==
    raz na pięć lat ja i moje rodzeństwo spotka się w M., rodzinnym mieście. Brat ze Szkocji przyleciał kilka dni wcześniej
    i akurat w M. były obchody jakieś miejskie i policjanty ordery dostawały.

    I brat mi - podekscytowny! - mówi "Ty, mój kolega ze szkoły był i on jej jakimś wysokim ministrem! WSWWMMSW czy coś! Ja p....ę! Ja pamiętam, że jak się ostatni raz kilkanaście lat temu spotaliśmy to on mi mówil że poszedł w politykę, ale tak wysoko...

    A wiesz jak na niego mówiliśmy w szkole? .. Jojo! :))"

    romeck: A to jak się kiedyś z nim spotkam, (mój poseł z piekar się z nim przyjaźni i mówi czasem do mnie - twój krajan), to mu to przypomnę!

    meereck: "Nie!!! On tego nienawidził! Nie mów...."

    (a ja do brata meerecka -"to ty chodziłeś z nim do szkoły? To on rybak jest???" Szkoła Rybołóstwa Morskiego w Świnoujściu)
    //tak na boku
  • W głowach opozycyjnych wciąż żywa jest wizja wszechwładnego szeregowego posła z Żoliborza.
  • Zoperuje sobie to kolano i wróci po rehabilitacji. To jednak będzie już po samorządowych więc może i po zawodach. I o to mam do niego pretensję. O to ze nie przygotował porządnego zastępstwa i sukcesji. Że bez sensu namieszał z rekonstrukcja w przeddzień poważnej i długotrwałej niesprawności o której przecież wiedział. Oczywiście to drobna pretensja w porównaniu z tą o współsprawstwo w utworzeniu w Polsce systemu dwu niedemokratycznych, bezalternatywnych partii wodzowskich.
  • Odpowiedź na pytanie, na ile ów szeregowy poseł jest wszechwładny poznamy w trakcie układania list wyborczych. Wcześniej to zabawa i wróżenie z fusów.
  • Operacja kolana to jednak nie operacja mózgu
  • edytowano July 2018
    uhrr napisal(a):
    Operacja kolana to jednak nie operacja mózgu
    W zasadzie napisałem o co mi chodzi. Oczywiście że nie o kolano. Wyjaśnię więc jeszcze dokładniej:
    - Mamy w Polsce ułomny i urągający demokracji system partyjny i ordynacje wyborcze. Reguły funkcjonowania partii są niedoprecyzowane przez prawo. To dziwi bo prawo wtłaczane jest wszędzie - nawet w sprzedaż pietruszki z własnej działki pracowniczej, czy prywatne darowizny dla potrzebujących. Życie wewnętrzne partii jest ich sprawą i jest okryte tajemnicą wobec wyborców. To co widać na zewnątrz to skrajnie niedemokratyczne mechanizmy prowadzące do utworzenia się wewnątrz partii stosunków feudalnych i to niskiej jakości. Przewodniczący partii, po pewnym czasie, staje się władcą prawie absolutnym. Powstaje dwór i drużyna czy gwardia przyboczna. Funkcjonują wszystkie złe praktyki feudalne - intrygi zakulisowe, selekcja negatywna, eliminacja indywidualności, kumoterstwo, uznaniowość i w rezultacie niska jakość kadr i efektywność administracji i procesów decyzyjnych. Jarosław Kaczyński jest, wraz z Donaldem Tuskiem, głównym architektem, budowniczym i strażnikiem tego systemu. Kukiz ma rację w swoim ostatnim bluzgu. W poprzednich przeważnie też.
    - Dla jasności: władza absolutna nie oznacza i nigdy oraz nigdzie nie oznaczała kontroli absolutnej. Jej sprawowanie nie zawiesza działania praw społecznych. Tak więc nawet władca absolutny jest ograniczony jeśli chodzi o rozpiętość i głębokość zarządzania. Mało tego władca absolutny zwykle ma gorszej jakości informację potrzebną do decyzji bo zdeformowaną przez mierne i skorumpowane otoczenie. Nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Proszę sobie poczytać o monarchiach i republikach. Proszę nie zaczynać od Bartyzla. To są poważne sprawy a nie kabaret bufonów.
    - Oczywiście w ramach systemu feudalnego z elekcją monarchy, czy ściślej koterii czy obozu, a w istocie grupy interesów, lepiej wybrać grupę uczciwszą, lokalną to jest narodową i wodza lepszej klasy niż grupę złodziei na obcym żołdzie z miernym przywódcą. To zrobiliśmy wybierając Dobrą Zmianę z JarKaczem na czele.
    - Taki system jest nieodporny na szaleństwa wodza, jego niedomagania i śmierć. Wódz mając absolutną władzę nad otoczeniem może sobie długo i konsekwentnie dobierać złych, nieuczciwych i niesprawnych doradców, zauszników, możnych i wykonawców swojej polityki. Nie musi się nikomu z tego tłumaczyć. JarKacz korzystał z tych uprawnień i korzysta nadal z różnym skutkiem. Ostatnio coraz gorszym.
    - Osobowość oraz forma fizyczna i psychiczna wodza oraz jego zdolność doboru kadry i planowania sukcesji ma w takim systemie kluczowe znaczenie dla powodzenia państwa. Brak działań w tym zakresie lub poważne błędy zawsze owocują walkami wewnętrznymi, osłabieniem ekipy władzy oraz jej odrywaniem się od społeczeństwa. To zagraża ciągłości i obniża sprawność państwa. W warunkach walki z przeciwnym obozem mającym wsparcie zewnętrzne może to grozić nawet utratą podmiotowości przez państwo. JarKacz o to nie zadbał. Popełnił poważne błędy i sprowadził na Polskę poważne zagrożenie. Uruchomił powyższe procesy i nawet nie próbuje ich zatrzymać.

    Dlatego po ludzku mogę mu współczuć utraty brata i poważnej choroby oraz bólu. Jako obywatela, dbającego o własne państwo i los swojej rodziny w tym państwie, nie tylko mnie to nie obchodzi ale skrajnie wkurza. Ja też straciłem syna nagle i z dużym udziałem błędów i złej woli osób trzecich i muszę z tym żyć. Ja też miewam choroby. Byłem w przeszłości kilka razy operowany, mam do dziś po tym dolegliwości. Do tego boli mnie kręgosłup, właściwie non stop ale na razie do wytrzymania, mam tam zwyrodnienia, drętwieje mi ręka. Może będę musiał poddać się długiej rehabilitacji albo operować. Zobaczymy - w piątek idę z badaniami do ortopedy. I co? A g..wno to kogokolwiek poza moją rodziną obchodzi. W pracy żadnej taryfy ulgowej. Jak mi się nie podoba albo nie daję rady to mogę odejść i tyle. Biznes i polityka to nie są zabawy dla miłych, miękkich i płaczliwych chłoptasiów. Bierze się i niesie odpowiedzialność. Jak się nie daje rady to trzeba ją przekazać. Jest się potem rozliczanym, przynajmniej wobec siebie i zależnych od siebie, ze sposobu tego przekazania.


  • Amen. Twoje słowa wstrząsnęły mnie do głębi. Bo tak jest i tak będzie.
  • edytowano July 2018
    Na razie Jarkacz powrócił do formy czy też opanował ból na tyle że przywrócił częściowo swoją kontrolę nad aparatem, a przez to sytuacją. Obejrzałem jego dzisiejszy wywiad w TVP. W realu uwalił referendum bo nie ma ochoty na rozmowy o systemie politycznym w Polsce. Dlaczego ? Opisałem wyżej - obecny mu odpowiada i zapewne uważa że jest najlepszy dla Polaków. Wykręcił się że może kiedyś i że trzeba głębokich zmian, ale jakich, a nawet w jakim obszarze, nie wspomniał. Prezydent to przełknął i podpisał nowele ustaw sądowniczych. Umożliwia to realizację kolejnego etapu pozbywania się specjalnej kasty, stalinowskich złogów, dyscyplinowania poststalinowskich młodszych złogów i daje nadzieję na jaką taką ochronę kolejnych reform i obywateli przed skrajnym bezprawiem. Daje też JarKaczowi nowe instrumenty wprowadzania nowych praw i ich egzekucji - oczywiście bez realnej kontroli społecznej, ale za to z kontrolą JarKacza przez jego aparat. W tym niestety opozycja ma rację. Co do istoty zagrożenia nic się nie zmienia. Jarkacz najwyraźniej uważa że jest nieśmiertelny. Opowieści o tym że coś tam się odbędzie "już beze mnie" to taka kokieteria. Nie widać realnych działań w tym zakresie i zabezpieczeń przed przejęciem jego władzy przez szaleńca albo zdrajcę albo nieudacznika, a już zupełnie działań tworzących mechanizmy funkcjonowania partii i państwa pomimo takiego przejęcia i usunięcia takiego następcy bez rewolucji.
  • PS: Christoph ma chyba rację z tą Portugalią. Znaczy z Fado, Fatima i Futbolem za Salazara. Tyle że to może być karykatura. Kandydata na Salazara już mamy - to Pan Mateusz też finansista. Za futbol po Mundialu muszą robić skoki narciarskie. Za Fatimę chyba Toruń i to jest najmocniejszy punkt. Nie wiem co za Fado - kibolskie pieśni, disco polo?
  • edytowano July 2018
    Dziekuje Koledze za przełożenie na nasze triady
    Fado football Fatima
    Disco polo
  • PatoDisco
  • Pracownicze Plany Kapitałowe.

    Składka pracownika i pracodawcy, max każdy daje po 4% kwoty z pensji, min to chyba 1.5%
    Państwo dokłada na rok 240 zł a na start daje 250 zł.
    Jeśli się nie wypiszę to obligatoryjnie wchodzę w ten system.
    Ma to być jakiś system indywidualnego konta oszczędności?
    O co to chodzi?
  • O to, abyś nie skończył jak ta lumpiara liberalna Ayn Rand
  • OFE już przerabiałem.

    Mam nadzieję że to nie taka sama bajka....
  • vigilate napisal(a):
    O to, abyś nie skończył jak ta lumpiara liberalna Ayn Rand
    Nu nu, doczytałem w Wikipedyjej i już wiem, że trafiła do Valhalli, a sam Alan Greenspan położył na jej grobie dwumetrowy wieniec w kształcie dolara!
  • Rozmyła się w nicość, jeśli jej obraz świata był poprawny.
  • Po Bismarcku i jego pomyśle sprzed 150 lat musi byc zmiana zakładu z ludnością o szcześliwą starość

    Palmy i OFE nie wyszły bo kasa była potrzebna na co innego, nawet nie na zbrojenia
  • Reforma emerytalna 1999 r. była zrobiona wyłącznie po to, żeby zlikwidować dobrodziejstwa systemu emerytalnego wyniesione z komuny, które groziły rychłą katastrofą finansową. M. in. dlatego, że przed reformą nie zbierało się kapitału, tylko wybierało najlepiej płatny okres w karierze zawodowej, na podstawie którego ZUS wyliczał świadczenie.

    OFE było narzędziem likwidacji starych porzadków i sposobem na ogłupienie mas (wczasy, palmy, etc.) żeby się radośnie zgodziły na pogorszenie warunków. Dodatkowo do ludzkich pieniędzy wmontowano dwa kraniki. Z jednego finansowano państwowe obligacje, z drugiego banki i tych którzy zdołali się z nimi załapać (rozmaite Pocztyliony i Arki Invesco).
    Pierwszy kranik to przelewanie z pustego w próżnię, który mógłby działać samodzielnie, gdyby nie nowość - haracz, który Państwo (czyli obywatele) oddawało OFE za to, że odbierają przelewy z ZUS. Podstawowym źródłem utrzymania OFE były nie zyski z nibyinwestowania pieniędzy tylko ta właśnie prowizja od każdej wpłaty, początkowo wynosząca 7% u wszystkich złodziejów, oprócz CU zadowalającego się połową (3,5%).

    Jak się na to patrzy z perspektywy dwóch dekad, widać mistrzostwo socjotechniki przy wprowadzaniu systemu. Rzekoma kradzież, a tak na prawdę operacja księgowa na elektronicznych zapisach w OFE przeprowadzona przez Tuska, co do faktycznych skutków jest neutralna. Pieniądze po przepompowaniu przez OFE rząd dawno przejadł, w zamian za to dał OFE obligacje. Jeżeli przyjdzie do wypłaty emerytur z tych zapisów, i tak wszystko spocznie na barkach państwa, w pierwszym wariancie via OFE, a po tuskowej operacji - bezpośrednio. To jest dalej ten sam dług gwarantowany przez państwo, tylko nastąpiła jego alokacja z jednej kieszeni do drugiej której zawartość nie jest wliczana do Bardzo Ważnych Unijnych Wskaźników tylko do Mniej Ważnych.
  • edytowano August 2018
    Ofe to chyba jeszcze pomysł AWS?

    cztery reformy na styl zachodni, kapitalistyczny, hamerykanski
    szkoły - zamiast wrócić do systemu 444 albo zostać w socjalistycznym 8+ (wracamy do tego socjalistcyznego modelu)
    służba zdrowia - z budżetowego (pono jeszcze w Anglji i Szwecji obowiązuje, dobry dla lekarzy, jeżdża do pracy na weekendy z innych krajów UE) na kasowy
    renty i emerytury - Bismarck weg! składamy jak w banku czyli wiążemy część Twoich pieniędzy i blokujemy inflację za miraż czegoś tam, kiedyś wypuszczano srebrne 200 złotówki dziś warte 3,50 w zł)
    i administracja - więcej samorządu - sami mieszkańcy decydują o kierunkach rozwoju i sami wydają pieniądze na rzeczy dla nich ważne

    w ogólności - zaufanie do ludzi i do wiecznego rozwoju - zawsze będzie tylko lepiej
    co do zasady ok

    jednak albo zaufanie do innych (nie swoich) mieszkańców spadło, albo postawa "ja wiem lepiej" się rozszerza
    w dalszym jednak ciągu stawa mnie M. Thather przed oczyma - rząd nie ma swych pieniędzy, tylko te, które zabierze/dostanie od mieszkańców

    łatwiej jednak słuchać, że ktoś coś da, niż że samemu trza odłożyć, wiara w państwo, która pozwala być państwowcem i pozwala mieć nadzieję poza Bogiem

    jednak sam od cech ww nie jestem wolny
  • Reforma emerytalna była jedyna rzeczą, w której Polacy pokazywali swą cywilizacyjna wyższość nad reszta świata. Jedyna. Dlatego Niemcy nie mogli pozwolić, by w Polsce było coś nowoczesnego i działającego, kiedy w Niemczech system jest stary, niewydolny i prowadzący do katastrofy. Musieli to rozwalić i tradycyjnie posłużyli się polskimi idiotami i zawistnikami.
  • Niemców bym w to nie mieszał, najwyżej Żyda-kamienicznika z Londynu. Jedyne co Tusk rozwalił to resztki obywatelskiego zaufania do systemu emerytalnego z gwarancjami rządowymi.

    Pozostałe aspekty się nie zmieniły:
    - system kapitałowy wprowadzony w 1999 r. istnieje nadal,
    - gwarancje wypłat po staremu spoczywają na państwie,
  • System emerytalny nie jest mniej skomplikowany od telefonu komórkowego. By go zrozumieć trzeba pięciu sześciu lat studiów, najlepiej za woda, bo w Europie nie ma wielu uczelni, które rzecz wyjaśnia. Polskę wykluczamy już na wstępie.
  • Przyjmując, że powyższa teza jest prawdziwa, mamy natychmiast problem z bardzo rozsądnym postulatem nieinwestowania w instrumenty finansowe których istoty nie jesteśmy w stanie pojąć. Opcje, instrumenty pochodne, itp. A tu nie tylko, że należy ale jest przymus egzekwowany przez państwową machinę.

    Z dwojga złego wolę swą naiwną wiarę, że rozumiem jak ta finansowa "komórka" działa, a szczegółowość owej wiedzy jest na poziomie powiązanych ze sobą bloczków funkcyjnych.
  • Od kolegi nie spodziewałem się takiego skierowania rozmowy w boczny wątek. Wstydzi się kolega?
  • Przykład z komórką jest doskonały ale wnioski końcowe - inne. Nie sądzę żeby Jobs znał tajniki dobrego projektu radia w telefonie, detali prawidłowego rozmieszczenia układów scalonych na PCB czy w końcu znał się na jądrze linuksa na którym stoi iOS. Jobs był architektem systemu, wiedział czego chce, a od w/w detali miał specjalistów. Co więcej, w chwili obecnej nie ma nawet jednego człowieka który byłby w stanie "ogarnąć" wszystkie składowe telefonu komórkowego na detalicznym i kompetencyjnym poziomie takim jak poszczególni specjaliści od radia, mcu, mechaniki, pcb.. I nikt normalny nie będzie czegoś takiego wymagał.

    To można wprost przełożyć na system emerytalny, który zaprojektować może osoba pokroju Jobsa ale prawie na pewno nie inżynier od radia, mechaniki, programista, projektant pcb. Publika oglądająca iPhone 3 również nie musi znać w/w detali. Żeby kupić wystarczy prezentacja Jobsa, a ostateczny werdykt powstanie po codziennym kontakcie z urządzeniem.

    Ja wiem że Kolega nie poważa analogii ...
  • loslos
    edytowano August 2018
    Randolph, ja widziałem ten ogrom pracy jaki wykonał Mech et consortes przy projektowaniu systemu emerytalnego. Na ile pytań odpowiedzieli, takich, których nawet wykształcony mądrala nie zrozumie.

    Rozwalone to zostało przez polskich zawistników hasłem „to nie moje.” Jakby jakikolwiek Polak coś wiedział o pojęciu własności.
  • edytowano August 2018
    Nie mając osobistego zaangazowania ani przez przyjaciół oceniam wyłącznie po skutkach i jako klient. Zaprojketowana komórka ma słabą baterię, zasięg i mimo częstego ładowania jest wiecznie pod kreską. Nie wiem kto zawalił, domniemywam, że większość zespołu zrobiła swoją robotę dobrze i uczciwie ale produkt końcowy wyszedł do luftu.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.