U mnie akurat sprawdziło się porzekadło "Pan Bóg dał dzieci to da i na dzieci". Po urodzeniu trojaczków w 2010 po dwóch latach kupiłem częściowo w kredycie duży , atrakcyjny dom. Potem przyszły chude lata w pracy, wieczne problemy i naprawdę ciężko było z tym kredytem. Żałowałem tego wielkiego metrażu. Teraz z 500+ wystarcza na całą ratę praktycznie. Przyznam, że spotkałem się wraz z dziećmi z Beatą Szydło kiedy odwiedzała Kraśnik. "Tylko nie wycofujcie się z 500+ , bo nikt nigdy już na PiS nie zagłosuje!"- wypaliłem twardo, publicznie i bezwstydnie. I wszyscy w śmiech... Posłuchali Jam ci to nie chwaląc się sprawił
Ale do rzeczy... Nie ma jeszcze danych GUS o ogólnej liczbie urodzeń i znajduje tylko wiadomości z gmin i mniejszych miejscowości. Są one optymistyczne np.
"W latach 90. w Polsce zaczął się spadek liczby urodzeń. W 2013 roku na świat przyszło niespełna 370 tysięcy naszych rodaków. W 2015 roku urodziło się dokładnie 370 383 dzieci. Wszystko wskazuje na to, że rok 2016 był dla polskiej demografii dużo łaskawszy. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku w całym kraju urodziło się o dziesięć tysięcy więcej dzieci niż w ciągu pierwszego półrocza 2015 roku. Zaczęto już nawet mówić o tzw. efekcie 500 plus.
"Baby boom" dotarł też do powiatu gostyńskiego. Zestawiając liczbę urodzeń i zgonów z siedmiu gmin powiatu gostyńskiego, okazuje się, że do 30 grudnia 2016 roku urodziło się dokładnie 1254 mieszkańców powiatu, zmarły natomiast 842 osoby."
Spotkanie klasowe mojej córki - ponad trzydzieści osób obecnych. Zdecydowana większość chwali się co najmniej trójką dzieci, kilka koleżanek zajmuje się tylko domem i nie chce wracać do żadnej pracy, niemal wszyscy nieźle dają sobie radę zawodowo i są w stabilnych związkach. Z ogromną przyjemnością wysłuchałam relacji.
A dzisiej w którymś z dzienników ubolewania, że oto ważna branża gospodarki słabuje, a zaś drobni ciułacze kupili obligacje tej lichwiarskiej firmy licząc na 10% rocznie, a tu taki szpas! Huehuehue.
Gdańskie porodówki pękają w szwach - podało radio Zet. Już zaczyna brakować wolnych łóżek. Lekarze twierdzą, że na początku ubiegłego roku na tych oddziałach były pustki, a przyczyną zmiany jest 500+
Ludzie, nie róbcie wątkosraczki. Żadnych precyzyjnych wyliczeń jeszcze nie będzie.
Zaufajcie Panu Bogu i zdrowym, ludzkim odruchom. Przecież sobie, kuria, wazektomii za te Pińcet+ nie zrobili, ani kondomów i spiral nie nakupili.
Będzie więcej dzieci. Im większe poczucie bezpieczeństwa, tym wzrost urodzin będzie większy. Szczególnie na ścianie wschodniej, gdzie nie tylko zaufali PiSowi (głosowali), ale też wielu zrobiło to po raz pierwszy -pamiętacie mapki frekwencji? Odwrócone w porównaniu ze wszystkimi dotychczasowymi wyborami! W tzw. Polsce B i Polsce C będzie się rodzić więcej dzieci. Rodzice będą z nimi wyjeżdżać na wakacje nad polskie morze, w polskie góry, fundować im dodatkowe, rozwijające zajęcia. Teraz kluczowe są inwestycje infrastrukturalne w skali mikro- żeby dojazd 3-5-10 km do szkoły czy miasteczka nie był koszmarem, a 10-15 minutową przejażdżką bezpiecznym i wygodnym zbiorkomem. Żeby wyprawa ciężarnej matki z dzieckiem do dużego miasta, oddalonego o 50 km, trwała 45-50 min. w jedną stronę, a bus-minibus-pociąg był wygodny, kursował często i regularnie. Żeby ludzie odzyskali dostęp do wszystkich należnych im (z podatków! z faktu bycia Polakami!) "usług publicznych"- od szpitala, po szkołę, dom kultury czy kino. Żeby powoli, acz zdecydowanie, podnosili głowę z gnoju. Żeby ten zwykły Norbert, co zapierdziela na nocki i przynosi te 2 tysiaki do domu, mógł raz czy dwa w miesiącu zostawić trójkę dzieci z dziadkami i zabrać swoją zwykłą Natalię do kina i pizzerii na rynku w większym mieście (nieważne, czy będzie to Jędrzejów, Olsztyn czy Zamość). I chociaż w sposób niezwykle skromny, to jednak zupełnie niedostępny do tej pory, żeby poczuli, że są normalnymi ludźmi i należy im się od życia coś więcej niż nieustanny zapierdziel i "chwilówki" w momentach absolutnej beznadziei finansowej. Wtedy i ona nie będzie zblazowana i zdołowana, i on poczuje, że jednak coś w życiu potrafi i nie musi uciekać w picie: "Wprawdzie jest skromnie, ale stary passat jest, dzieciaki na wakacjach były, na angielski i karate chodzą, żona jakoś eleganciej wygląda i dużo milsza. Dobrze jej zrobiło, gdy siedzi w domu, opiekuje się dzieciorami i gotuje. Dzieciaki grzeczniejsze też jakieś, spokojniejsze. A z 500+ wpada więcej, niż z tej jej gównianej roboty u tego 'byznesmena' prywaciarza na czarno. Dobrze jest, jak nigdy dotąd!".
Zimna zima do wymrożenia robaków jest. Pokrywa śnieżna jest- czyli ziemia sucha nie będzie. Jeszcze tylko bez przymrozków w maju, bez suszy w lecie i bez opadów i gradobicia na zbiory. Naprawdę, wiele więcej Polsce nie potrzeba. No, słońca w wakacje, żeby się Norbert i Natalia opalili w Ustce
W porę napisałem: Prawdziwe różnice w rozwoju gospodarczym nie występują między tak zwaną Polską A i B, ale są bardziej równomiernie rozłożone w skali kraju i dotyczą głównie ponad 200 małych i średnich miast, w których, bywa, żyje się gorzej niż na wsiach.
– Gdyby pięciu różnym regionalistom zadać ćwiczenie polegające na określeniu obszarów wsparcia to dostanie się pięć różnych wyników, ale liczba około 200 zmarginalizowanych miast w całej Polsce wydaje mi się prawdopodobna, nie zdziwiłbym się nawet gdyby była trochę większa – mówi Wojciech Misiąg, profesor w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.
– Środki wspierające urbanizację powinny być kierowane w pierwszej kolejności do tych miast, których industrializacja zachodzi endogenicznie, choć jest wolniejsza od potencjału, np. na skutek wąskich gardeł infrastrukturalnych czy niedostatków instytucjonalnych – pisał dr Maciej Bukowski w analizie „Blaski i cienie Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju”.
– Model biednych wsi i bogatych miast jest dawno za nami. W Polsce prawdziwy podział przebiega pomiędzy miastami na prawach powiatu a pozostałymi – podsumowuje były wiceminister finansów Wojciech Misiąg.
Przeczytajcie też wywiad Bartosz Brzyski z dr. Rafałem Matyją w którym mówił m.in.:
"Pierwszym krokiem musi być nabycie przez państwo świadomości, które z jego działań nieintencjonalnie powoduje zwijanie się prowincji i uderza w instytucjonalne oraz ekonomiczne podstawy rozwoju miast. Państwo najpierw działa, a później próbuje na gwałt wymyślić politykę miejską, żeby zniwelować negatywne skutki swoich wcześniejszych poczynań."
Przeczytajcie także nasz temat tygodnia "Rozproszyć Warszawę". Bo "życie" toczy się w Warszawie. Polityczne, biznesowe, kulturalne. Do stolicy jedzie się robić politykę, karierę; to tam znajdziemy najlepsze knajpy czy najważniejsze muzea. Nasza wizja jest inna.
Zazu napisal(a): Ktoś tam gadał, że to rozmnaża się wyż z początku l. 80 -tych. Ale ten wyż to już starawy nieco (33-37 lat) a rodzą więcej młodsze, poza-niżowe.
Oprócz czynnika wiekowego dochodzi czynnik materialny. W otoczeniu widzę, że wspomniany 'wyż', lub przynajmniej jego znaczna część, wchodzi w temat potomstwa ze sporym opóźnieniem z powodu wydłużonego (dzięki ci za to, Donaldzie i towarzysze) faktycznego usamodzielniania się materialnego. Mowa oczywiście o tych, których nie wymiotła fala emigracji.
w radio Katowice ostatnio słuchałem audycji na temat żłobków, na przykładzie Sosnowca informowano o otwarciu już jednego,a wkrótce drugiego. Po prostu jest zapotrzebowanie. Dodatkowo miasto ma plan uruchomienia programu, nazwijmy go "niania w domu" tzn dopłat rodzinom do zatrudnienia opiekunek do swoich malutkich dzieci.
mmaria napisal(a): Spotkanie klasowe mojej córki - ponad trzydzieści osób obecnych. Zdecydowana większość chwali się co najmniej trójką dzieci, kilka koleżanek zajmuje się tylko domem i nie chce wracać do żadnej pracy, niemal wszyscy nieźle dają sobie radę zawodowo i są w stabilnych związkach. Z ogromną przyjemnością wysłuchałam relacji.
mmaria napisal(a): Spotkanie klasowe mojej córki - ponad trzydzieści osób obecnych. Zdecydowana większość chwali się co najmniej trójką dzieci, kilka koleżanek zajmuje się tylko domem i nie chce wracać do żadnej pracy, niemal wszyscy nieźle dają sobie radę zawodowo i są w stabilnych związkach. Z ogromną przyjemnością wysłuchałam relacji.
Brzost napisal(a): I u conajmniej połowy forumkowiczów kopara w dół ;-)
Prawdziwie odbicie jeżeli ma nastąpić to wcale nie wyjdzie od dołów, rejonów biednych, generalnie ludzi poszkodowanych przez system. Oprzytomnieć musi tzw. klasa średnia, chociaż trudno prawidłowo ją zdefiniować w III RP, ale mnie więcej o to chodzi. Oprzytomnieć to znaczy zachowywać się racjonalnie. Im silniejsza Polska, państwo, im bardziej czytelne i sprawiedliwe zasady, im więcej ludzi wokół mnie postępując wg wyznaczonych zasad całkiem dobrze sobie daje radę, tym lepiej jest dla mnie i mojej rodziny. Odbudowanie wspólnoty, przede wszystkim świadomości wspólnotowej, przecież jedziemy na wspólnym wózku. Z pewnych oczywistych względów to się zacznie na początku w wielkich miastach (a może już się zaczęło). Czy kopara w dół ? Sam opis dość zaskakujący, ale w kontekście procesu - niekoniecznie.
To co niby jest klasą średnią nie posiada kręgosłupa. Wysiłek prowadzący do znalezienia się w tej kategorii obywatelów musiał być połączony z porzuceniem dekalogu, który ciążył i uniemożliwiał wdrapanie się na Łolimp. A bezkręgowce nie będą głosować na PiS inaczej jak z cynizmu i wyrachowania.
Jeżeli wogle ktuśtu jest jeszcze zdrowy, to doły właśnie.
Komentarz
Ale do rzeczy... Nie ma jeszcze danych GUS o ogólnej liczbie urodzeń i znajduje tylko wiadomości z gmin i mniejszych miejscowości. Są one optymistyczne np.
"W latach 90. w Polsce zaczął się spadek liczby urodzeń. W 2013 roku na świat przyszło niespełna 370 tysięcy naszych rodaków. W 2015 roku urodziło się dokładnie 370 383 dzieci. Wszystko wskazuje na to, że rok 2016 był dla polskiej demografii dużo łaskawszy. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku w całym kraju urodziło się o dziesięć tysięcy więcej dzieci niż w ciągu pierwszego półrocza 2015 roku. Zaczęto już nawet mówić o tzw. efekcie 500 plus.
"Baby boom" dotarł też do powiatu gostyńskiego. Zestawiając liczbę urodzeń i zgonów z siedmiu gmin powiatu gostyńskiego, okazuje się, że do 30 grudnia 2016 roku urodziło się dokładnie 1254 mieszkańców powiatu, zmarły natomiast 842 osoby."
http://www.gostyn24.pl/Rodzi_sie_coraz_wiecej_dzieci_,38632.html
Edit : w 2015 w tym powiecie było urodzeń 859 w tym 1254!
46% wzrostu czy to możliwe?
http://poznan.stat.gov.pl/vademecum/vademecum_wielkopolskie/portrety_gmin/powiat_gostynski/gm_gostyn.pdf
http://www.ntvsadecka.pl/wiadomosci/540,nowosadecki-baby-boom
83%???
7179 w 2016 wobec 3014 dzieci w 2015?
http://www.polskawliczbach.pl/Bialystok#dane-demograficzne
Wzrost 45%
http://www.swinoujskie.info/2017/01/11/raport-w-2016-urodzilo-sie-u-nas-wiecej-dzieci/
Z ogromną przyjemnością wysłuchałam relacji.
A dzisiej w którymś z dzienników ubolewania, że oto ważna branża gospodarki słabuje, a zaś drobni ciułacze kupili obligacje tej lichwiarskiej firmy licząc na 10% rocznie, a tu taki szpas! Huehuehue.
Już zaczyna brakować wolnych łóżek.
Lekarze twierdzą, że na początku ubiegłego roku na tych oddziałach były pustki, a przyczyną zmiany jest 500+
Żadnych precyzyjnych wyliczeń jeszcze nie będzie.
Zaufajcie Panu Bogu i zdrowym, ludzkim odruchom. Przecież sobie, kuria, wazektomii za te Pińcet+ nie zrobili, ani kondomów i spiral nie nakupili.
Będzie więcej dzieci. Im większe poczucie bezpieczeństwa, tym wzrost urodzin będzie większy. Szczególnie na ścianie wschodniej, gdzie nie tylko zaufali PiSowi (głosowali), ale też wielu zrobiło to po raz pierwszy -pamiętacie mapki frekwencji? Odwrócone w porównaniu ze wszystkimi dotychczasowymi wyborami!
W tzw. Polsce B i Polsce C będzie się rodzić więcej dzieci. Rodzice będą z nimi wyjeżdżać na wakacje nad polskie morze, w polskie góry, fundować im dodatkowe, rozwijające zajęcia. Teraz kluczowe są inwestycje infrastrukturalne w skali mikro- żeby dojazd 3-5-10 km do szkoły czy miasteczka nie był koszmarem, a 10-15 minutową przejażdżką bezpiecznym i wygodnym zbiorkomem.
Żeby wyprawa ciężarnej matki z dzieckiem do dużego miasta, oddalonego o 50 km, trwała 45-50 min. w jedną stronę, a bus-minibus-pociąg był wygodny, kursował często i regularnie.
Żeby ludzie odzyskali dostęp do wszystkich należnych im (z podatków! z faktu bycia Polakami!) "usług publicznych"- od szpitala, po szkołę, dom kultury czy kino. Żeby powoli, acz zdecydowanie, podnosili głowę z gnoju.
Żeby ten zwykły Norbert, co zapierdziela na nocki i przynosi te 2 tysiaki do domu, mógł raz czy dwa w miesiącu zostawić trójkę dzieci z dziadkami i zabrać swoją zwykłą Natalię do kina i pizzerii na rynku w większym mieście (nieważne, czy będzie to Jędrzejów, Olsztyn czy Zamość). I chociaż w sposób niezwykle skromny, to jednak zupełnie niedostępny do tej pory, żeby poczuli, że są normalnymi ludźmi i należy im się od życia coś więcej niż nieustanny zapierdziel i "chwilówki" w momentach absolutnej beznadziei finansowej. Wtedy i ona nie będzie zblazowana i zdołowana, i on poczuje, że jednak coś w życiu potrafi i nie musi uciekać w picie: "Wprawdzie jest skromnie, ale stary passat jest, dzieciaki na wakacjach były, na angielski i karate chodzą, żona jakoś eleganciej wygląda i dużo milsza. Dobrze jej zrobiło, gdy siedzi w domu, opiekuje się dzieciorami i gotuje. Dzieciaki grzeczniejsze też jakieś, spokojniejsze. A z 500+ wpada więcej, niż z tej jej gównianej roboty u tego 'byznesmena' prywaciarza na czarno. Dobrze jest, jak nigdy dotąd!".
Zimna zima do wymrożenia robaków jest. Pokrywa śnieżna jest- czyli ziemia sucha nie będzie. Jeszcze tylko bez przymrozków w maju, bez suszy w lecie i bez opadów i gradobicia na zbiory. Naprawdę, wiele więcej Polsce nie potrzeba.
No, słońca w wakacje, żeby się Norbert i Natalia opalili w Ustce
Prawdziwe różnice w rozwoju gospodarczym nie występują między tak zwaną Polską A i B, ale są bardziej równomiernie rozłożone w skali kraju i dotyczą głównie ponad 200 małych i średnich miast, w których, bywa, żyje się gorzej niż na wsiach.
– Gdyby pięciu różnym regionalistom zadać ćwiczenie polegające na określeniu obszarów wsparcia to dostanie się pięć różnych wyników, ale liczba około 200 zmarginalizowanych miast w całej Polsce wydaje mi się prawdopodobna, nie zdziwiłbym się nawet gdyby była trochę większa – mówi Wojciech Misiąg, profesor w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.
– Środki wspierające urbanizację powinny być kierowane w pierwszej kolejności do tych miast, których industrializacja zachodzi endogenicznie, choć jest wolniejsza od potencjału, np. na skutek wąskich gardeł infrastrukturalnych czy niedostatków instytucjonalnych – pisał dr Maciej Bukowski w analizie „Blaski i cienie Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju”.
– Model biednych wsi i bogatych miast jest dawno za nami. W Polsce prawdziwy podział przebiega pomiędzy miastami na prawach powiatu a pozostałymi – podsumowuje były wiceminister finansów Wojciech Misiąg.
Cały tekst przeczytacie tutaj: https://goo.gl/8F2M2k
-------------------------
Przeczytajcie też wywiad Bartosz Brzyski z dr. Rafałem Matyją w którym mówił m.in.:
"Pierwszym krokiem musi być nabycie przez państwo świadomości, które z jego działań nieintencjonalnie powoduje zwijanie się prowincji i uderza w instytucjonalne oraz ekonomiczne podstawy rozwoju miast. Państwo najpierw działa, a później próbuje na gwałt wymyślić politykę miejską, żeby zniwelować negatywne skutki swoich wcześniejszych poczynań."
Przeczytacie go tutaj: https://goo.gl/x72yFx
----------------------------
Przeczytajcie także nasz temat tygodnia "Rozproszyć Warszawę". Bo "życie" toczy się w Warszawie. Polityczne, biznesowe, kulturalne. Do stolicy jedzie się robić politykę, karierę; to tam znajdziemy najlepsze knajpy czy najważniejsze muzea. Nasza wizja jest inna.
Cały temat tygodnia zgromadzony jest tutaj: https://goo.gl/x3UskE
-----------------------------
W otoczeniu widzę, że wspomniany 'wyż', lub przynajmniej jego znaczna część, wchodzi w temat potomstwa ze sporym opóźnieniem z powodu wydłużonego (dzięki ci za to, Donaldzie i towarzysze) faktycznego usamodzielniania się materialnego. Mowa oczywiście o tych, których nie wymiotła fala emigracji.
Chociaż, jeśli to w Twoich okolicach, to byłby taki warszawski odpowiednik WWieszczowej Matarni.
A bezkręgowce nie będą głosować na PiS inaczej jak z cynizmu i wyrachowania.
Jeżeli wogle ktuśtu jest jeszcze zdrowy, to doły właśnie.