Jest tak że wzrost dochodów i ograniczenie bezrobocia pozwoli zaoszczędzić na wydatkach z tego programu. Po sobie wiem że jak w zeszłym roku składałem wniosek w ramach programu to załapałem się na dodatek na każde z trójki dzieci. Teraz przeliczenie dochodów za 2016 (a pracowałem sam) zweryfikowalo dodatek do drugiego i trzeciego syna. I dobrze, mnie na tyle się poprawiło finansowo, zwłaszcza że żona również podjęła prace, że mniej o 500zl/m_c nie jest dla nas wyzwaniem z cyklu "jak dorwać do pierwszego". Myślę że jestem jednym z wielu. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze zapewne będą zapewne przeznaczone na np. matki samotnie wychowujace 1 dziecko które z programu 500+ eliminował sztywny dochód 800/osobę. W każdym razie w ten sposób można zinterpretować słowa JK z ostatniego wywiadu.
Widać więc ze program rozwoju jest pomyślany w ten sposób że jedno wynika z drugiego i jednocześnie stanowi to logiczną całość. Zaoszczędzone pieniądze z wyłudzeń VAT wrzucone na rynek w postaci 500+ pobudziło popyt, to przełożyło się na produkcję, to na zmniejszenie bezrobocia i wzrost płac a to z kolei ograniczy beneficjentów programu 500+ co pozwoli zaoszczędzone pieniążki przekazać innym potrzebującym. Cykl się powtórzy w innej formie ale skutek będzie podobny i pozytywny.
Moja małżonka dzwoniła ostatnio do domu samotnej matki, żeby wypytać o potrzebną pomoc (mamy sporo ubranek dziecięcych). Pani z którą rozmawiała powiedziała między innymi, że tak jak kiedyś zawsze miały około 12 podopiecznych (pełen skład), tak teraz są tylko 3
Kuba_ napisal(a): Moja małżonka dzwoniła ostatnio do domu samotnej matki, żeby wypytać o potrzebną pomoc (mamy sporo ubranek dziecięcych). Pani z którą rozmawiała powiedziała między innymi, że tak jak kiedyś zawsze miały około 12 podopiecznych (pełen skład), tak teraz są tylko 3
Widać też po zbiórkach na pomagam i innych tego typu stronach, że ludzie chętnie dają. Niektóre zbiórki to jakieś astronomiczne kwoty na poziomie 2 milionów złotych zebrane w 2-3 miesiące. Gdyby ludzie nie mieli przynajmniej poczucia że im zbywa to by nie dawali. Ja sobie te zbiórki od znajomych otwieram "na potem" i gdy robię przelewy w weekend to przeważnie zbiórka już zakończona i docelowe 100-200-300 tysięcy zebrano.
Kuba_ napisal(a): Moja małżonka dzwoniła ostatnio do domu samotnej matki, żeby wypytać o potrzebną pomoc (mamy sporo ubranek dziecięcych). Pani z którą rozmawiała powiedziała między innymi, że tak jak kiedyś zawsze miały około 12 podopiecznych (pełen skład), tak teraz są tylko 3
Wow!
Mamy znajomą w domu dziecka. Nie ma w nim praktycznie sierot. Te czasy się skończyły. Za rządów złodzieji rodzice przychodzili odwiedzać dzieci w dniu wypłaty kieszonkowego. Dzieci kochają rodziców i chętnie im oddają otrzymane pieniądze. Od czasu 500+ rodzice odebrali sporo dzieci z ośrodka, żeby pieniądze trafiały do nich.
Za czasow zlodziei, rodzice nie odwiedzali dzieci wcale. Jakas czesc byla przez nich zabierana do domu na Boze Narodzenie i to wszystko. Przez pare lat bylismy rodzina zaprzyjazniona (bralismy dzieci na weekendy i swieta), wiec to z autopsji.
Za 2016 jak idzie o dzietność to chyba niedawno się pojawiły, w radiu słyszałem te dane jakoś w październiku. Za 2017 - gdzieś na przełomie 1/2 kwartalu 2018 najwczesniej.
Ano:) A tymczasem na forum wielodzietni aj waj bo PiS chce zakazać handlu w niedzielę. I w ogóle be, bo reforma edukacji, i ludzie, nie bójcie się zmiany rządu, bo obecnie żadna partia nie odważy się zabrać 500+.
Odważyła się co prawda zajebać 150 miliardów z OFE, ale kto dziś o tym pamięta...
Czasem myślę że PiS by utrzymać władzę powinien nic nie robić. I tak byłoby lepiej niż za PO i Nowoczesnej, a robiąc cokolwiek, nawet co poprawia wyraźnie byt ludzi, podkłada się ludziom którzy nagle stali się bardzo zatroskani jak budżet państwa zniesie 500+. A to że się poprawia także w budżecie, to kogo to obchodzi - przecież to ściema, propaganda i jak trzeba być głupim żeby w to wierzyć.
Powtórzę za Hłaską z pięknych dwudziestoletnich - i po co takim ludziom wolność?
qiz napisal(a): E? W Warszawie słoiki płacą tysiaka za położną na jeden poród!
zastanawiam sie tylko - po co? jesli rodzą w prywatnych klinikach to i tak płacą, a w szpitalu i tak i tak położna jest obecna przy porodzie jedyne wytłumaczenie to więcej porodów niż personelu ale to tylko byłoby znakiem na faktyczny wzrost porodów (tzw babyboom lub raczej jego zwiastuny)
jak wygląda w praktyce taki poród z prywatną położną przy porodzie? co ona robi? - za rękę trzymia, wspiera, dopinguje? przecież po części te zadania może wykonac mąż (porody rodzinne to juz norma - przynajmniej my mieliśmy dwa takie) a te ściśle medyczne i tak wykonuje położna z dyżuru na porodówce jak wygląda podział kompetencji, odpowiedzialność, strona dokumentacji medycznej w takiej sytuacji? chyba że poród jest domowy? bo nie widze innego sensu wynajmowania prywatnej położnej
Bo Panie kolego - nie jesteś ani z Warszawy, ani Krakowa, ani nie masz poprzewracane w głowie. Ani małżonka.
Po pierwsze - większość rodzin w Polszcze ma jedno dziecko. Zatem większość rodzących rodzi pierwszy, i niestety ostatni raz - choć może się to zmieni. Naczytały się w newsweekach (był kiedyś taki numer, co na okładce krzyczał jakie to nieludzkie tortury stosują na porodówkach) i innych takich, usłyszały od koleżanek (kobiety, szczególnie jeśli rodziły raz, mają tendencję do kombatanctwa - jako że pracuję w mocno sfeminizowanej firmie, nasłuchałem się o hektolitrach krwi płynącej z porodów, do korytarza i przez schody, bo akurat winda była zajęta, o mdlejących mężach, gościach, lekarzach, przechodniach i tych co stali na przystanku pod szpitalem). Zatem prócz tego że prywatna położna to noble i od tego człowiek ma humor i ochotę na życie - to jest to jedyna istota na tej ziemi która będzie bronić biednej niewiasty przed eksterminacją, która ją czeka. Bo oczywiście na męża liczyć nie można a poza tym może się napatrzeć i seksualnie zablokować. Tak mi przynajmniej koleżanki argumentowały odradzając udział w porodzie, bo to się często rozwodem kończy, bo jedna ma koleżankę co się przez to rozwiodła a druga męża adwokata. Czy tam prokuratora.
Moda na "opłaconą położną" jest starsza od mody na "poród rodzinny". I wzięła się z niedostatków peerelowskiej służby zdrowia, dość brutalnie obchodzącej się z chorymi, oraz ze strachu młodych matek po raz pierwszy rodzących, a solidnie przestraszonych przez te "bardziej doświadczone". Albo tych starszych, mających traumę po pierwszym porodzie. W zasadzie moda na "poród rodzinny" powinna była wykluczyć potrzebę "opłacanej położnej" - no bo skoro mąż jest "legalnie" na oddziale, to i może wywalczyć należną opiekę dla żony w razie potrzeby. Niemniej - można sobie wyobrazić sytuacje, w której taka "indywidualna położna" miałaby rację bytu. Np. nałożenie się akcji porodowych na oddziale. Cały personel jest przy jednej rodzącej, a ta druga właśnie w takiej chwili wypiera główkę. I co wtedy? Mąż odbierze? Prawdopodobieństwo takiej sytuacji zmierza asymptotycznie do zera, niemniej zerowe nie jest. Poza tym: żona się boi, więc w panice żąda zabezpieczeń grubo przekraczających potrzeby. A co ma robić mąż? Jeżeli nie chce wyjść na niekochającego nieczułego gbura, finansować musi.
@krzychol66: "Poza tym: żona się boi, więc w panice żąda zabezpieczeń grubo przekraczających potrzeby. A co ma robić mąż? Jeżeli nie chce wyjść na niekochającego nieczułego gbura, finansować musi."
TecumSeh napisal(a): Ano:) A tymczasem na forum wielodzietni aj waj bo PiS chce zakazać handlu w niedzielę. I w ogóle be, bo reforma edukacji, i ludzie, nie bójcie się zmiany rządu, bo obecnie żadna partia nie odważy się zabrać 500+.
Tam pełno świrów pokroju taty Kacpra Melchiora Baltazara. To tacy bałwochwalcy, którzy uwierzyli , że z faktu, iż mają dużo dzieci, wprost wynika, że są lepsi od innych.
Albo mają po prostu nasrane w głowach, interpretują Ewangelię w duchu liberałków itp. odpały korwinoskie. I to się raczej będzie nasilać bo jak całe życie walisz w socjal i Kaczyńskiego a teraz bierzesz 500+ to śladu na głowiźnie chyba tylko u psychopatów nie zostawi.
Przemko napisal(a): Albo mają po prostu nasrane w głowach, interpretują Ewangelię w duchu liberałków itp. odpały korwinoskie. I to się raczej będzie nasilać bo jak całe życie walisz w socjal i Kaczyńskiego a teraz bierzesz 500+ to śladu na głowiźnie chyba tylko u psychopatów nie zostawi.
Etam. Дядя Krul zawsze tłumaczył, że to odbieranie swojego, zero dysonansu poznawczego.
Nie przejmowalbym się ani niszowymi forumkami, ani też naszymi wycinkowymi doświadczeniami. Każdy zna wąskie grono osób. U mnie w pracy PiS kontra PO pół na pół. U mojego brata w korpo w Krakowie podobno wszyscy za PO. Mam też kolegę tu w Gdańsku gdzie większość kolegów w pracy jest za PIS.
Każdy może mieć inne wrażenie. To co mnie niepokoi lub cieszy to takie twarde dane ZUS.
Komentarz
Bogu dzięki.
Okazało sie, ze mamy baby boom! Opozycja pieprzy o niczym a społeczeństwo jednak kreatywnie...
(co jakiś czas czytam komentarze Alonzo i płaczę ze śmiechu)
Jest tak że wzrost dochodów i ograniczenie bezrobocia pozwoli zaoszczędzić na wydatkach z tego programu. Po sobie wiem że jak w zeszłym roku składałem wniosek w ramach programu to załapałem się na dodatek na każde z trójki dzieci. Teraz przeliczenie dochodów za 2016 (a pracowałem sam) zweryfikowalo dodatek do drugiego i trzeciego syna. I dobrze, mnie na tyle się poprawiło finansowo, zwłaszcza że żona również podjęła prace, że mniej o 500zl/m_c nie jest dla nas wyzwaniem z cyklu "jak dorwać do pierwszego".
Myślę że jestem jednym z wielu.
Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze zapewne będą zapewne przeznaczone na np. matki samotnie wychowujace 1 dziecko które z programu 500+ eliminował sztywny dochód 800/osobę. W każdym razie w ten sposób można zinterpretować słowa JK z ostatniego wywiadu.
Widać więc ze program rozwoju jest pomyślany w ten sposób że jedno wynika z drugiego i jednocześnie stanowi to logiczną całość. Zaoszczędzone pieniądze z wyłudzeń VAT wrzucone na rynek w postaci 500+ pobudziło popyt, to przełożyło się na produkcję, to na zmniejszenie bezrobocia i wzrost płac a to z kolei ograniczy beneficjentów programu 500+ co pozwoli zaoszczędzone pieniążki przekazać innym potrzebującym. Cykl się powtórzy w innej formie ale skutek będzie podobny i pozytywny.
A tymczasem na forum wielodzietni aj waj bo PiS chce zakazać handlu w niedzielę. I w ogóle be, bo reforma edukacji, i ludzie, nie bójcie się zmiany rządu, bo obecnie żadna partia nie odważy się zabrać 500+.
Odważyła się co prawda zajebać 150 miliardów z OFE, ale kto dziś o tym pamięta...
Czasem myślę że PiS by utrzymać władzę powinien nic nie robić. I tak byłoby lepiej niż za PO i Nowoczesnej, a robiąc cokolwiek, nawet co poprawia wyraźnie byt ludzi, podkłada się ludziom którzy nagle stali się bardzo zatroskani jak budżet państwa zniesie 500+. A to że się poprawia także w budżecie, to kogo to obchodzi - przecież to ściema, propaganda i jak trzeba być głupim żeby w to wierzyć.
Powtórzę za Hłaską z pięknych dwudziestoletnich - i po co takim ludziom wolność?
Po pierwsze - większość rodzin w Polszcze ma jedno dziecko. Zatem większość rodzących rodzi pierwszy, i niestety ostatni raz - choć może się to zmieni.
Naczytały się w newsweekach (był kiedyś taki numer, co na okładce krzyczał jakie to nieludzkie tortury stosują na porodówkach) i innych takich, usłyszały od koleżanek (kobiety, szczególnie jeśli rodziły raz, mają tendencję do kombatanctwa - jako że pracuję w mocno sfeminizowanej firmie, nasłuchałem się o hektolitrach krwi płynącej z porodów, do korytarza i przez schody, bo akurat winda była zajęta, o mdlejących mężach, gościach, lekarzach, przechodniach i tych co stali na przystanku pod szpitalem).
Zatem prócz tego że prywatna położna to noble i od tego człowiek ma humor i ochotę na życie - to jest to jedyna istota na tej ziemi która będzie bronić biednej niewiasty przed eksterminacją, która ją czeka. Bo oczywiście na męża liczyć nie można a poza tym może się napatrzeć i seksualnie zablokować. Tak mi przynajmniej koleżanki argumentowały odradzając udział w porodzie, bo to się często rozwodem kończy, bo jedna ma koleżankę co się przez to rozwiodła a druga męża adwokata. Czy tam prokuratora.
W zasadzie moda na "poród rodzinny" powinna była wykluczyć potrzebę "opłacanej położnej" - no bo skoro mąż jest "legalnie" na oddziale, to i może wywalczyć należną opiekę dla żony w razie potrzeby. Niemniej - można sobie wyobrazić sytuacje, w której taka "indywidualna położna" miałaby rację bytu. Np. nałożenie się akcji porodowych na oddziale. Cały personel jest przy jednej rodzącej, a ta druga właśnie w takiej chwili wypiera główkę. I co wtedy? Mąż odbierze? Prawdopodobieństwo takiej sytuacji zmierza asymptotycznie do zera, niemniej zerowe nie jest.
Poza tym: żona się boi, więc w panice żąda zabezpieczeń grubo przekraczających potrzeby. A co ma robić mąż? Jeżeli nie chce wyjść na niekochającego nieczułego gbura, finansować musi.
O to to.
Każdy może mieć inne wrażenie. To co mnie niepokoi lub cieszy to takie twarde dane ZUS.