Nie. Są dwa powody, dla których kredyty hipoteczne ze stałym oprocentowaniem są w Polsce najmniej popularne w świecie (sic!), w Afryce jest lepiej.
1. Przekonanie Polaków, że stopy procentowe mogą tylko spadać. To przekonanie jest w sposób oczywisty nieprawdziwe ale już to ustaliśmy, że ludzie postrzegają rzeczywistość z kilkuletnim opóźnieniem - a w latach 1989-2020 stopy procentowe istotnie przez większość czasu spadały.
2. Próba tworzenia w Polsce klasy wyższej. Do klasy wyższej powinni być oczywiście włączeni bankierzy, jakżeby inaczej, w wyniku czego przewaga banków nad zwykłymi ludźmi była gigantyczna, inaczej niż na Zachodzie, gdzie w razie sporu np. sądy stają jednak po stronie przeciętniaków. W wyniku takie atmosfery społecznej banki mogły sobie pozwolić na coś, na co sobie w świecie cywilizowanym nie pozwalają - na spychanie ryzyka na kredytobiorców: kredyty frankowe i kredyty na zmienną stopę to to samo zjawisko: sytuacja kiedy klient a nie bank się martwi zmiennością rynku.
los napisal(a): Nie. Są dwa powody, dla których kredyty hipoteczne ze stałym oprocentowaniem są w Polsce najmniej popularne w świecie (sic!), w Afryce jest lepiej.
1. Przekonanie Polaków, że stopy procentowe mogą tylko spadać. To przekonanie jest w sposób oczywisty nieprawdziwe ale już to ustaliśmy, że ludzie postrzegają rzeczywistość z kilkuletnim opóźnieniem - a w latach 1989-2020 stopy procentowe istotnie przez większość czasu spadały.
2. Próba tworzenia w Polsce klasy wyższej. Do klasy wyższej powinni być oczywiście włączeni bankierzy, jakżeby inaczej, w wyniku czego przewaga banków nad zwykłymi ludźmi była gigantyczna, inaczej niż na Zachodzie, gdzie w razie sporu np. sądy stają jednak po stronie przeciętniaków. W wyniku takie atmosfery społecznej banki mogły sobie pozwolić na coś, na co sobie w świecie cywilizowanym nie pozwalają - na spychanie ryzyka na kredytobiorców: kredyty frankowe i kredyty na zmienną stopę to to samo zjawisko: sytuacja kiedy klient a nie bank się martwi zmiennością rynku.
Czyli odpowiedź, że w Polsce oprocentowanie jest zmiennie i/lub wyższe niż w takich Niemczech, ponieważ jest większe ryzyko (gospodarka mniej stabilna i inne takie) jest wyssane z palca?
A miałeś co do tego wątpliwości, zanim poznałeś argumenty? Przecież gołym okiem widać, że jest to urabianie publiki przez kanalie w rodzaju Mordasiewicza.
Jak powstaje samochód? Prosto, idzie się do salonu, podpisuje umowę, płaci i już. Jak powstaje kredyt? Też prosto, idzie się do banku, podpisuje umowę, spłaca i już. Jesteśmy w stanie uwierzyć, że samochód ma strukturę, bo jak podniesiemy maskę, to widzimy mnóstwo rzeczy, o których nic nie wiemy. W istnienie struktury kredytu trudniej nam uwierzyć, bo kredyt nie maski do podniesienia.
Niemniej wytworzenie kredytu wymaga nie mniej pracy (także intelektualnej) niż wytworzenie samochodu. Gdzie indziej potrafią robić samochody a w Polsce nie potrafią. Gdzie indziej potrafią robić kredyty na stałą stopę a w Polsce nie potrafią. Przyczyna obu zjawisk jest w zasadzie ta sama: bo mogli. Polscy banksterzy mogli nieźle żyć nie wkładając wysiłku w rozwinięcie sztuki zarządzania portfelem kredytowym i ochoczo z tej możliwości skorzystali. Wystarczył Mordasiewicz w okienku, który przekonał publikę, że to klient ma się martwić o ryzyko odsetkowe a nie bank. Skoro przekonano nas, że Tomasz Lis i Monika Olejnik są dziennikarzami, czego jeszcze chcieć?
No trochę miałem wątpliwości bo się nie znam i Niemcy są w strefie euro, dzięki. To będzie trudniejsze niż utemperowanie rynku telekomów? Czy również jedyne czego potrzebujemy to woli i jakiejś bankowej Strężyńskiej żeby z tymi kredytami zrobić porządek? Większe pieniądze tu siedzą, no i możliwe że premier jest lobbystą?
Potrzebujemy woli, bo kompetencje już są. Jest taka coroczna konferencja, na której spotykają się czołowi analitycy finansowi, 25 lat jeżdżę na nią i praktycznie zawsze byłem jedynym Polakiem, czasem przybłąkał się jakiś drugi - z Londynu lub NJorku. W zeszłym roku cały wieczór przerozmawiałem po polsku, było naprawdę wielu Polaków (z których połowa to Ukraińcy oczywiście). Problemem są relikty z lat 90-tych w rodzaju Stypułkowskiego lub Pietraszkiewicza a ci niestety mają wysokie pozycje, na szczęście jest ich coraz mniej.
Morawiecki nie ma pojęcia o finansach, co zresztą nie było mu potrzebne, Kościński wszystko za niego robił.
Żeby nie było, akurat brałem taki kredyt w 2020 i co najmniej jeden bank zaoferował stałe oprocentowanie. Ale doradca kredytowy machnął na to ręką jak na jakieś dziwactwo. Więc na rynku takie rzeczy już istnieją, pewnie staną się bardziej popularne.
polmisiek napisal(a): Żeby nie było, akurat brałem taki kredyt w 2020 i co najmniej jeden bank zaoferował stałe oprocentowanie. Ale doradca kredytowy machnął na to ręką jak na jakieś dziwactwo.
Rzeczy nieznane są uznawane za dziwactwa. Anglicy też przez lata jechali na kredytach hipotecznych na zmienną stopę - póki Maggie z dnia na dzień nie podniosła stóp procentowych do 17% (sic!) w zasadzie rozwalając życie kilku milionom Bryloli. Pamiętali jej przez 30 lat i jak umarła, świętowali, pili i tańczyli. Nie dziwię się, sam bym tak robił. Teraz cały świat jest cywilizowany z wyjątkiem... hehehe.
Pewnie też tak jest, że Polacy kredytów na stałą stopę robić nie umieją i wyceniają je absurdalnie wysoko, by mieć rezerwę na ewentualne straty.
los napisal(a): Pewnie też tak jest, że Polacy kredytów na stałą stopę robić nie umieją i wyceniają je absurdalnie wysoko, by mieć rezerwę na ewentualne straty.
Był ten kredyt wyraźnie droższy, ale już nie pamiętam ile konkretnie
los napisal(a): Pewnie też tak jest, że Polacy kredytów na stałą stopę robić nie umieją i wyceniają je absurdalnie wysoko, by mieć rezerwę na ewentualne straty.
Był ten kredyt wyraźnie droższy, ale już nie pamiętam ile konkretnie
Ja brałem na jesieni 2019 i na polu bitwy zostały dwie oferty - od tęczowych zboków z Paribas wiadomo że odpada, a to co zostało miało dwie prawie identyczne oferty - ze stałym oprocentowaniem na 5 pierwszych lat i zmiennym. Doradca nam wyjaśnił różnicę i mówi: powinienem wam doradzić stałe bo to jest bezpieczniejsze, ale nie wiem co musiało by się wydarzyć, żeby zmienne oprocentowanie było wyraźnie mniej korzystne - może wojna? Wzięliśmy stałe. No i to był październik 2019, a w grudniu zaczął się covid.
Przemko napisal(a): ze stałym oprocentowaniem na 5 pierwszych lat i zmiennym.
O właśnie, to jest jeszcze jedna sprawa, która mnie ostatnio zastanawiała. Czy są kredyty ze stałym-stałym oprocentowaniem na cały czas trwania? Bo w ofertach widziałem tylko właśnie takie jak powyżej - stałe na x pierwszych lat, a potem przejście na zmienne, albo kolejny okres stałego, ale na nowo przeliczonego wg nowych warunków. No i zawsze ten "stały" znacznie droższy.
Przemko napisal(a): ze stałym oprocentowaniem na 5 pierwszych lat i zmiennym.
O właśnie, to jest jeszcze jedna sprawa, która mnie ostatnio zastanawiała. Czy są kredyty ze stałym-stałym oprocentowaniem na cały czas trwania?
Generalnie tylko w Stanach a to dlatego, że mają dobrze rozwinięty rynek obligacji zabezpieczonych hipoteką. W Europie zwykle po 5 latach robiony jest reset.
Polskę pewnie już byłoby stać na zrobienie kredytów na stałą stopę ale trzeba rozumieć ludzi - Stypułkowski woli być prezesem banku niż emerytem, więc będzie pilnować, by ktoś kompetentny go nie zastąpił. Niemcy by go pewnie już posunęli ale mają sentyment do morderców na wysokich stanowiskach w Polsce.
polmisiek napisal(a): Żeby nie było, akurat brałem taki kredyt w 2020 i co najmniej jeden bank zaoferował stałe oprocentowanie. Ale doradca kredytowy machnął na to ręką jak na jakieś dziwactwo. Więc na rynku takie rzeczy już istnieją, pewnie staną się bardziej popularne.
Stały procent był na całe życie czy np. tylko 5 lat?
Przemko napisal(a): ze stałym oprocentowaniem na 5 pierwszych lat i zmiennym.
O właśnie, to jest jeszcze jedna sprawa, która mnie ostatnio zastanawiała. Czy są kredyty ze stałym-stałym oprocentowaniem na cały czas trwania?
Generalnie tylko w Stanach a to dlatego, że mają dobrze rozwinięty rynek obligacji zabezpieczonych hipoteką. W Europie zwykle po 5 latach robiony jest reset.
Polskę pewnie już byłoby stać na zrobienie kredytów na stałą stopę ale trzeba rozumieć ludzi - Stypułkowski woli być prezesem banku niż emerytem, więc będzie pilnować, by ktoś kompetentny go nie zastąpił. Niemcy by go pewnie już posunęli ale mają sentyment do morderców na wysokich stanowiskach w Polsce.
polmisiek napisal(a): Żeby nie było, akurat brałem taki kredyt w 2020 i co najmniej jeden bank zaoferował stałe oprocentowanie. Ale doradca kredytowy machnął na to ręką jak na jakieś dziwactwo. Więc na rynku takie rzeczy już istnieją, pewnie staną się bardziej popularne.
Stały procent był na całe życie czy np. tylko 5 lat?
Wiem, że to w zasadzie wszystko zmienia, ale nie pamiętam
Zdaniem Grabowskiego Narodowy Bank Polski, który nie może finansować działań rządu, ale robił to, sprzedając obligacje bankom, a następnie je skupując, co zwiększało tylko popyt w ramach tzw. polityki ilościowego luzowania polityki pieniężnej.
Prezes Glapiński nawet publicznie chwalił się, że RPP upoważniła go do podejmowania w tej sprawie decyzji. Przez 16 miesięcy skupił obligacje za blisko 150 mld zł i podwoił nadpłynność w sektorze bankowym. Nadpłynność, która kumulowała się w bankach przez 25 lat, podwoił w 16 miesięcy! – wyjaśnia w wywiadzie Grabowski.
Były członek RPP zwraca uwagę na to, że banki mają obecnie ulokowane na rachunkach i bonach pieniężnych NBP prawie 300 mld zł. Dlatego też nie mają żadnego interesu w tym, żeby podnosić oprocentowanie lokat, bo nie potrzebują dodatkowych pieniędzy od swoich klientów. Co zrobić, by odzyskać władzę nad inflacją?
Według niego rozwiązaniem powinno być więc wprowadzenie instrumentu, który niejako by zmusił banki do podnoszenia oprocentowania depozytów. Chodzi o wyprzedaż aktywów skupionych przez NBP podczas pandemii (mówimy o kwocie ok. 150 mld zł) oraz wprowadzeniu obligacji detalicznych oprocentowanych powyżej inflacji (inflacja plus 1-2 pkt proc.).
- Wtedy na zasadach arbitrażu, banki musiałyby podnieść oprocentowania, ponieważ ludzie zaczęliby wycofywać pieniądze z banków i kupować obligacje NBP. Taki mechanizm z powodzeniem wprowadzono w latach 90. w Polsce. Jest to jedynie kwestia decyzji władz NBP - przekonywał wcześniej w mediach dr Bogusław Grabowski.
Był sobie taki fizyk Wolfgang Pauli, który teorie nietrzymające się nawet kupy określał: not even wrong. To taka bzdura, że szkoda życia, by z nią polemizować. A jak kto chce ją traktować poważnie, to szerokiej drogi, byle w jedną stronę.
To samo można powiedzieć o idiosynkrazjach pana Grabowskiego: Not even wrong. Można to ośmieszyć ale życie jest za krótkie.
los napisal(a): Był sobie taki fizyk Wolfgang Pauli, który teorie nietrzymające się nawet kupy określał: not even wrong. To taka bzdura, że szkoda życia, by z nią polemizować. A jak kto chce ją traktować poważnie, to szerokiej drogi, byle w jedną stronę.
To samo można powiedzieć o idiosynkrazjach pana Grabowskiego: Not even wrong. Można to ośmieszyć ale życie jest za krótkie.
Ale on siedział w Radzie Polityki Pieniężnej, jeśli nikt z tym nie polemizuje..,
No tak, dostawał kasę za free, niektórzy umieją się zakręcić wokół swoich spraw. I co z tego?
Poza tym - ja odrzucam argumentowanie z posady. Był dyrektorem centrum tego i owego, więc na tym i owym zna się znakomicie. Nie! Na hydraulice, finansach i wszystkich innych rzeczach znają się ci, którzy się na nich znają, a nie ci, którzy umieli sobie załatwić posadę. A w nauce jest znakomite narzędzie oceny kompetencji, to https://www.scopus.com/
Pan Bogusław Grabowski w nim nie występuję a nawet Maciej Lasek ma jakiś jeden artykuł.
Swoją szosą - Schopenhauer wymieniał nieuczciwe metody argumentacji ale coś tak absurdalnego mu do głowy nie przyszło: argumentum ad officium.
los napisal(a): Był sobie taki fizyk Wolfgang Pauli, który teorie nietrzymające się nawet kupy określał: not even wrong. To taka bzdura, że szkoda życia, by z nią polemizować. A jak kto chce ją traktować poważnie, to szerokiej drogi, byle w jedną stronę.
To samo można powiedzieć o idiosynkrazjach pana Grabowskiego: Not even wrong. Można to ośmieszyć ale życie jest za krótkie.
jawi mnie się sympatyczny, był abstynentem i się nawrócił na Szampanier pod wpływem kolegi
na wiki raczej ma zasługi i to nie tylko towarzyskie
Albo jak można nie wiedzieć, że teraz też można sobie kupić obligacje "oprocentowane powyżej inflacji (inflacja plus 1-2 pkt proc.)", https://www.obligacjeskarbowe.pl/oferta/
Komentarz
1. Przekonanie Polaków, że stopy procentowe mogą tylko spadać. To przekonanie jest w sposób oczywisty nieprawdziwe ale już to ustaliśmy, że ludzie postrzegają rzeczywistość z kilkuletnim opóźnieniem - a w latach 1989-2020 stopy procentowe istotnie przez większość czasu spadały.
2. Próba tworzenia w Polsce klasy wyższej. Do klasy wyższej powinni być oczywiście włączeni bankierzy, jakżeby inaczej, w wyniku czego przewaga banków nad zwykłymi ludźmi była gigantyczna, inaczej niż na Zachodzie, gdzie w razie sporu np. sądy stają jednak po stronie przeciętniaków. W wyniku takie atmosfery społecznej banki mogły sobie pozwolić na coś, na co sobie w świecie cywilizowanym nie pozwalają - na spychanie ryzyka na kredytobiorców: kredyty frankowe i kredyty na zmienną stopę to to samo zjawisko: sytuacja kiedy klient a nie bank się martwi zmiennością rynku.
Jak powstaje samochód? Prosto, idzie się do salonu, podpisuje umowę, płaci i już. Jak powstaje kredyt? Też prosto, idzie się do banku, podpisuje umowę, spłaca i już. Jesteśmy w stanie uwierzyć, że samochód ma strukturę, bo jak podniesiemy maskę, to widzimy mnóstwo rzeczy, o których nic nie wiemy. W istnienie struktury kredytu trudniej nam uwierzyć, bo kredyt nie maski do podniesienia.
Niemniej wytworzenie kredytu wymaga nie mniej pracy (także intelektualnej) niż wytworzenie samochodu. Gdzie indziej potrafią robić samochody a w Polsce nie potrafią. Gdzie indziej potrafią robić kredyty na stałą stopę a w Polsce nie potrafią. Przyczyna obu zjawisk jest w zasadzie ta sama: bo mogli. Polscy banksterzy mogli nieźle żyć nie wkładając wysiłku w rozwinięcie sztuki zarządzania portfelem kredytowym i ochoczo z tej możliwości skorzystali. Wystarczył Mordasiewicz w okienku, który przekonał publikę, że to klient ma się martwić o ryzyko odsetkowe a nie bank. Skoro przekonano nas, że Tomasz Lis i Monika Olejnik są dziennikarzami, czego jeszcze chcieć?
niż utemperowanie rynku telekomów? Czy również jedyne czego potrzebujemy to woli i jakiejś bankowej Strężyńskiej żeby z tymi kredytami zrobić porządek? Większe pieniądze tu siedzą, no i możliwe że premier jest lobbystą?
Morawiecki nie ma pojęcia o finansach, co zresztą nie było mu potrzebne, Kościński wszystko za niego robił.
Pewnie też tak jest, że Polacy kredytów na stałą stopę robić nie umieją i wyceniają je absurdalnie wysoko, by mieć rezerwę na ewentualne straty.
Polskę pewnie już byłoby stać na zrobienie kredytów na stałą stopę ale trzeba rozumieć ludzi - Stypułkowski woli być prezesem banku niż emerytem, więc będzie pilnować, by ktoś kompetentny go nie zastąpił. Niemcy by go pewnie już posunęli ale mają sentyment do morderców na wysokich stanowiskach w Polsce.
Polskę pewnie już byłoby stać na zrobienie kredytów na stałą stopę ale trzeba rozumieć ludzi - Stypułkowski woli być prezesem banku niż emerytem, więc będzie pilnować, by ktoś kompetentny go nie zastąpił. Niemcy by go pewnie już posunęli ale mają sentyment do morderców na wysokich stanowiskach w Polsce.
BNP daje 10 lat
Prezes Glapiński nawet publicznie chwalił się, że RPP upoważniła go do podejmowania w tej sprawie decyzji. Przez 16 miesięcy skupił obligacje za blisko 150 mld zł i podwoił nadpłynność w sektorze bankowym. Nadpłynność, która kumulowała się w bankach przez 25 lat, podwoił w 16 miesięcy! – wyjaśnia w wywiadzie Grabowski.
Były członek RPP zwraca uwagę na to, że banki mają obecnie ulokowane na rachunkach i bonach pieniężnych NBP prawie 300 mld zł. Dlatego też nie mają żadnego interesu w tym, żeby podnosić oprocentowanie lokat, bo nie potrzebują dodatkowych pieniędzy od swoich klientów.
Co zrobić, by odzyskać władzę nad inflacją?
Według niego rozwiązaniem powinno być więc wprowadzenie instrumentu, który niejako by zmusił banki do podnoszenia oprocentowania depozytów. Chodzi o wyprzedaż aktywów skupionych przez NBP podczas pandemii (mówimy o kwocie ok. 150 mld zł) oraz wprowadzeniu obligacji detalicznych oprocentowanych powyżej inflacji (inflacja plus 1-2 pkt proc.).
- Wtedy na zasadach arbitrażu, banki musiałyby podnieść oprocentowania, ponieważ ludzie zaczęliby wycofywać pieniądze z banków i kupować obligacje NBP. Taki mechanizm z powodzeniem wprowadzono w latach 90. w Polsce. Jest to jedynie kwestia decyzji władz NBP - przekonywał wcześniej w mediach dr Bogusław Grabowski.
Grabowski z jego twarzą Dzyngis chana chyba ok?
był w AWS
dziękuję za oświecenie
To samo można powiedzieć o idiosynkrazjach pana Grabowskiego: Not even wrong. Można to ośmieszyć ale życie jest za krótkie.
Poza tym - ja odrzucam argumentowanie z posady. Był dyrektorem centrum tego i owego, więc na tym i owym zna się znakomicie. Nie! Na hydraulice, finansach i wszystkich innych rzeczach znają się ci, którzy się na nich znają, a nie ci, którzy umieli sobie załatwić posadę. A w nauce jest znakomite narzędzie oceny kompetencji, to https://www.scopus.com/
Pan Bogusław Grabowski w nim nie występuję a nawet Maciej Lasek ma jakiś jeden artykuł.
Swoją szosą - Schopenhauer wymieniał nieuczciwe metody argumentacji ale coś tak absurdalnego mu do głowy nie przyszło: argumentum ad officium.
na wiki raczej ma zasługi i to nie tylko towarzyskie
Prz okazji - ustaliliśmy, a ja przyjąłem, że Grabu beja nie cytujemy, a nawet nie cytamy