Skip to content

PiS rozpieprza polską gospodarkę

1252628303193

Komentarz

  • Katolik ma obowiązek przynajmniej raz w roku przystąpić do Eucharystii. To się wiąże ze spowiedzią i "resetem" złych nawyków i grzechów (uogólniam).
    Co jest lepsze od spowiedzi/komunii raz w roku? Raz na miesiąc.
    Oczywiście lepszy będzie 2 razy w miesiącu żeby dojść do codziennego rachunku i codziennej Mszy świętej w stylu communicantes.
    Jest nasza wiara niesamowicie nastawiona na doskonalenie się w towarzystwie samego Boga, na zarządzanie talentami i bardzo surową acz i miłosierną perspektywą Sądu czyli rozrachunku.
    Jacy mamy być w tym zarządzaniu i doskonaleniu? Bezwzględni. I skuteczni.
    Nasz Pan kładzie nacisk na skuteczność czy to w relacji z nim (Zaufaj Mi i dojdziesz to perfekcji) czy z drugim człowiekiem (dbanie o drugiego oceniane przez konsekwentna pomoc i stawianie wymagań ewangelicznych) czy wreszcie z samym sobą (cud w Kanie Galilejskiej - służący musieli bezwzględnie wykonać polecenie napełnienia stagwi wodą co było bardzo męczące i wręcz szalone ale wykonywali Bożą wolę).
  • Droga nieustannego doskonalenia się, może dorowadzić, a uważam że wielu doprowadza, do założenia, że kiedy będę konsekwentny, wytrwały, pracowity, zdeterminowany, zorganizowany, nakierowany na cel - to mogę właściwie być kim chce,. Mogę wszystko. Ja.
  • Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą!
  • JORGE napisal(a):
    Ale wiesz gdzie jest problem ? Że Amerykanie mają pewne standardy, nie wiem wyssane z mlekiem matki, w szkołach tego uczą, dobre wzorce są przekazywane ? Chodzi właśnie o takie niby oczywiste sprawy jak organizacja czasu, wyznaczania celów, planowanie itp. I jeżeli masz takich ludzi, którzy ten czas potrafią ogarnąć to dajesz im wolną rękę, niech działają tak jak im wygodnie, w końcu to oni najlepiej wiedzą jak zorganizować swoją pracę.

    Gorzej jeżeli wolną rękę dasz ją pracownikowi, który ma gigantyczne deficyty w samoorganizacji, porządku, planowaniu, panowaniu nad zasobami. Właściwie to jest gotowy przepis na porażkę. Głąb, który opanował sztukę zarządzania sobą jest 10 razy lepszy od bystrzaka, który jest rozpiżdżony. To nie jest dobra informacja dla nas ...
    Coś w tym jest, od wielu lat pracuję tak pół na pół z Amerykanami i Polakami. Amerykańce zostawiają po sobie dokumentację, Polaka musisz złapać i przymusić, żeby ci pokazał. A po roku sam nie pamięta, co zrobił i jak to działa.

    Do tego Amerykanie wiedzą, co napisać, żeby nie było ani za mało, ani za dużo. Okropnie spodobało mi się podejście Bezosa do tego: przed spotkaniem trzeba przygotować 6 stron napisanego czytelną prozą dokumentu. Nie jakieś tabelki i wykresy bez podania kontekstu, ale też nie ściąganie do salki konferencyjnej ludzi z łapanki.

    Ogólnie dużo pary idzie w to, żeby druga strona zrozumiała sedno zagadnienia. Czy to ogólne cele jakiegoś projektu, czy rdzeń jakiegoś problemu, czy tło historyczne wyjaśniające, dlaczego coś jest z pozoru tak dziwaczne. No i potem taki pracownik ma szansę na własną rękę coś zdziałać w dobrym kierunku. Ale inna sprawa, że Polak, który taką pomoc dostał, sam po sobie takiej nie zostawi...

    Może wynika to z tego, że im się nie chce męczyć z angielskim, ale nie wydaje mi się.
  • JORGE napisal(a):
    Droga nieustannego doskonalenia się, może dorowadzić, a uważam że wielu doprowadza, do założenia, że kiedy będę konsekwentny, wytrwały, pracowity, zdeterminowany, zorganizowany, nakierowany na cel - to mogę właściwie być kim chce,. Mogę wszystko. Ja.
    I dlategoż podkreśliłem kwestie relacji z Bogiem. Przykazanie miłości zaczyna się od nakazu całkowitego oddania się Panu. Te zachodnie pomysły samorozwoju wyrzucają Go poza nawias i człek się dziwi, że prowadzą go na skraj wyczerpania.
  • Zachodnie? A może jednak wschodnie?
    Poza tym świętość to nie jest doskonałość
  • edytowano April 2022
    +1
    Uporczywe pragnienie samorozwoju i mierzalnych osiągnięć prowadzące do "optymalizacji" własnego życia w duchu produktywności nie jest prawowierno-chrześcijańskke (ma to cechy tzw. Prosperity Church).
  • Uporczywe pragnienie samorozwoju nie pozwala go dyskontować. Zauważyłam także, że często stoi na przeszkodzie wypełniania 3 przykazania i przykazania miłości w części o sobie samym. Co często skutkuje próbami złagodzenia rezultatów takiego życia terapiami z obszaru psychiatrii i psychologii. Znam osobiście ok 6 przypadków.
  • Szanowni chyba mówią o złej praktyce oderwanej od ewangelicznej treści.
    Nasz Pan jest wymagający i oczekuje dobrych wyników.
    Oczekiwał ich od patriarchów, proroków, Narodu wybranego. Pierwszym krokiem było zawierzenie Jemu. Potem przyszło słowo i konieczność skutecznej realizacji.
    Nowy Testament przyniósł Pocieszyciela, którego dary wymagają przede wszystkim działania i są przeznaczone do realizacji rozpoznawanej woli Bożej jak również jej rozpoznawania.
    Duch Święty nie tkwi w bezruchu. Jest wręcz samym działaniem.
    Więc módlmy się jakby wszystko zależało od Pana ale pracujmy tak jakby zależało od nas. Czyli nie tracąc z oczu skuteczności
  • edytowano April 2022
    No i widzimy właśnie kłopocik. Bo musze się zgodzić z Losem i Watahą, ale też i Kanią, Mariano i resztą. Jak więc żyć ?

    Dla mnie jest to problem. Bo w pewnym momencie docisnąłem sobie mocno upgrejd czaszki. Naprawdę można się zmienić. Tylko co mi po tym ? Czy koniec końców, naprawę da się zapomnieć że jestem skorpionem i tej żaby nie dziabnąć ? No i pytanie, czy ja to jeszcze ja ? I tam takie.
  • JORGE napisal(a):
    No i poprzedni post ucięło. A było tam o tym że:

    Widzę ogromne zagrożenie we włożeniu się w zbyt wąskie ramy. Oczywiście nie da się skutecznie działać bez planowania, również tego krótkofalowego. Dzień musi być zaplanowany. Cele wyznaczane, podobnie zdania. I musi następować ich weryfikacja, non stop. Ale z tego robią się koleiny, które prowadzą do ...

    Utraty duszy. W skrajnym przypadku tracimy po prostu siebie. Jesteśmy algorytmem. Dlatego musi istnieć kompromis. A może nie musi ?
    Dajmy na to Kasia Sawicka dała odpowiedź
    Ramowy plan tak, a chirurgiczna precyzja - co też podkreślał Stanisław Barańczak - niekoniecznie. Życie jest zbyt złożone by wszystko zaplanować, ale wiele da się.
  • Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Uporczywe pragnienie samorozwoju nie pozwala go dyskontować. Zauważyłam także, że często stoi na przeszkodzie wypełniania 3 przykazania i przykazania miłości w części o sobie samym. Co często skutkuje próbami złagodzenia rezultatów takiego życia terapiami z obszaru psychiatrii i psychologii. Znam osobiście ok 6 przypadków.
    Ergo: samorozwój grozi samozwojem. :D
  • Kończąc Off o samorozwoju:
    - Fault tolerance rozwiązuje wasze dylematy,
    - u anglosasów jesteś dobry tak długo, jak potrafisz sprawnie rozwiązać problemy (np. poprzez ich zakomunikowanie), które wykryłeś lub nawet wygenerowałeś,
    - a smodoskonalenie jest bardzo chrześcijańskie (zresztą z niego się wywodzi), o ile jest środkiem, a nie celem,
    - trend boczny, nawet lekko opadający, po okresie intensywnego wzrostu jest, nie tylko spodziewany, a wręcz oczekiwany,
    to tak w zarysie, bo życie to rodzaj maratonu z elementami sprintu, wspinaczki i pływania. Zapominamy tylko, co jest naszym celem i kim jesteśmy.
    Co do gospodarki, to przyjęcie 2 mln imigrantów w ciągu 2 miesięcy, pokazuje jak silne jest nasze społeczeństwo, to mityczne państwo z dykty oraz jego gospodarka.
  • Mamy problemy z radzeniem sobie z rodzimymi kanaliami. Ale to też się poprawi.
  • los napisal(a):
    Mamy problemy z radzeniem sobie z rodzimymi kanaliami. Ale to też się poprawi.
    No, oby. Najwyższy czas. Nie mogę się doczekać.
  • JORGE napisal(a):
    Droga nieustannego doskonalenia się, może dorowadzić, a uważam że wielu doprowadza, do założenia, że kiedy będę konsekwentny, wytrwały, pracowity, zdeterminowany, zorganizowany, nakierowany na cel - to mogę właściwie być kim chce,. Mogę wszystko. Ja.
    W perspektywie materialistycznej (lub takiej bez Boga, o ile to nie to samo) nie ma bata, to się tak musi skończyć.
    W perspektywie z Bogiem nie ma tego problemu, bo sprawy rozwojowe/doskonaleniowe znajdują się we właściwym miejscu, zdefiniowane są cele.

    Wszystko jest choćby u J.M.Escrivy, albo pośrednio u Tomasza Kempisa.

    Wierzę, że bez tego faktycznie można ześwirować. Ile można gonić w niekończącym się procesie, który nie kończy się głównie dlatego, żeby nie było chwili na podsumowanie i zauważenie, że to może bez sensu?
  • A kto mówi o gonieniu w niekończącym się procesie? Zacznijmy od kilku pierwszych kroków: sprzątnąć pokój, nie spóźniać się na spotkania, nauczyć się obcego języka, przeczytać książkę... Dla 90% populacji są to osiągnięcia poza zasięgiem.
  • los napisal(a):
    A kto mówi o gonieniu w niekończącym się procesie? Zacznijmy od kilku pierwszych kroków: sprzątnąć pokój, nie spóźniać się na spotkania, nauczyć się obcego języka, przeczytać książkę... Dla 90% populacji są to osiągnięcia poza zasięgiem.
    Potwierdzam; dla mnie nie spóźnić się na cokolwiek pozostaje poza zasięgiem.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Potwierdzam; dla mnie nie spóźnić się na cokolwiek pozostaje poza zasięgiem.
    Mnie się też niestety zdarza, ale nie notorycznie na szczęście. Ale zdecydowanie mam co poprawiać.
    Jest jeszcze jedno, co Covey nazywa "first thigs first". Niestety mam z tym problem - np z porzuceniem raz rozpoczętej, ale niespecjalnie ważnej rzeczy, na rzecz tej pilnej i ważnej. Psychika się buntuje - praca wymusza co prawda, ale jeśli nie wymusza (w sensie: jeśli to coś prywatnego), to wolę dokończyć coś niespecjalnie ważnego (jeśli już zacząłem) kosztem czegoś ważniejszego.
    Głupie to, no ale tak mam. Acz z tym walczę.
  • TecumSeh napisal(a):
    marniok napisal(a):
    Przez nas, wielodzietnych to ino inflacja rośnie - tak to PiS rozpieprza polską gospodarkę - słyszę.

    A tak naprawdę jesteście jedną z niewielu nadziei jakie ma nasz kraj. Wiara (u tych, co została) i dzietność - mamy cokolwiek jeszcze? Aha, i obecny rząd, który mimo wszystkich swoich wad, nie jest antypolski. Na bezrybiu i rak ryba. Tylko nie wiadomo jak długo.
    Na 600 etatów jestem jedyny który złożył wniosek o ulgę dla rodzin wielodzietnych ( min 4 dzieci). Jesteśmy anomalią w społeczeństwie w kontekście dzietności. To nic nie zmieni. Upadniemy pod tym względem.
  • marniok napisal(a):
    ... jestem jedyny ...
    !!! ;)
  • marniok napisal(a):
    TecumSeh napisal(a):
    marniok napisal(a):
    Przez nas, wielodzietnych to ino inflacja rośnie - tak to PiS rozpieprza polską gospodarkę - słyszę.

    A tak naprawdę jesteście jedną z niewielu nadziei jakie ma nasz kraj. Wiara (u tych, co została) i dzietność - mamy cokolwiek jeszcze? Aha, i obecny rząd, który mimo wszystkich swoich wad, nie jest antypolski. Na bezrybiu i rak ryba. Tylko nie wiadomo jak długo.
    Na 600 etatów jestem jedyny który złożył wniosek o ulgę dla rodzin wielodzietnych ( min 4 dzieci). Jesteśmy anomalią w społeczeństwie w kontekście dzietności. To nic nie zmieni. Upadniemy pod tym względem.
    Z mojej klasy w podstawówce nikt nie ma więcej niż 2 dzieci, jeden kolega ale z dwiema żonami więc się nie liczy. Z ogólniaka - jeden, no i jak wszystko dobrze pójdzie my za miesiąc.
  • Graty!
  • trep napisal(a):
    Graty!
    +1! :-)
  • Brzost napisal(a):
    trep napisal(a):
    Graty!
    +1! :-)
    +100 =D>
  • edytowano April 2022
    Przemko napisal(a):
    marniok napisal(a):
    TecumSeh napisal(a):
    marniok napisal(a):
    Przez nas, wielodzietnych to ino inflacja rośnie - tak to PiS rozpieprza polską gospodarkę - słyszę.

    A tak naprawdę jesteście jedną z niewielu nadziei jakie ma nasz kraj. Wiara (u tych, co została) i dzietność - mamy cokolwiek jeszcze? Aha, i obecny rząd, który mimo wszystkich swoich wad, nie jest antypolski. Na bezrybiu i rak ryba. Tylko nie wiadomo jak długo.
    Na 600 etatów jestem jedyny który złożył wniosek o ulgę dla rodzin wielodzietnych ( min 4 dzieci). Jesteśmy anomalią w społeczeństwie w kontekście dzietności. To nic nie zmieni. Upadniemy pod tym względem.
    Z mojej klasy w podstawówce nikt nie ma więcej niż 2 dzieci, jeden kolega ale z dwiema żonami więc się nie liczy. Z ogólniaka - jeden, no i jak wszystko dobrze pójdzie my za miesiąc.


    Poczułem się jak heros.


    Trójka i brat też trójka .
  • Jest taki gość na Twiterzu, @fiat_money, i fajne memoinfografiki robi:

    image

    image

    image

    image
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.