Media strasznie zawiedzione, bo tym razem mordował Latynos, a wśród ofiar ponoć dzieci pracowników Straży Granicznej. A takie piękne nagłówki już się pisały...
"Kiedy w 2012 w Newtown, Conn, dwudziestolatek wszedł do podstawówki i zastrzelił dwadzieścioro dzieci i sześcioro nauczycieli, prezydent Obama postanowił zmienić pewne kosmetyczne zasady dostępności broni palnej. Chciał, by przy zakupie obowiązkowo sprawdzano rekord kryminalny oraz wymagano przedstawienia jakiejś bumagi o poczytalności z przychodni rejonowej. Rzeczy do ogarnięcia w pół dnia.
Rozpętało się piekło. Vince`a Juranda histeryczny trolling był niczym w porównaniu z puszką pandory, którą otworzyła administracja Obamy i nieśmiałe ponadpartyjne próby przeprowadzenia aksamitnych zmian w prawie. Koniec końców nic w Kongresie nie przeszło. W FoxNewsach dzień w dzień trąbiono na alarm, że oto prezydent, który nie wiadomo gdzie się urodził, będzie obierał broń z rąk amerykańskich chłopców. Rozpoczął się stanowy festiwal luzowania przepisów o dostępności. Czerwone stany republikańskie niemalże kupony rozdawały na AK-47!
Niektórzy burmistrzowie nie wiedzieli jak jeszcze mocniej przybasować, więc podpisywali NAKAZY noszenia broni w miejscach publicznych. Sprzedaż poszybowała w górę niczym akcje Tesli w 2020. Manufaktury pracowały na trzy zmiany. Chłopcy drżącą ręką zabiezpieczali się przed zamachem rządu federalnego na ich małe ojczyzny, ich źrenicę wolności.
Są narody, które muszą oglądać piłeczkę nożna. Są i takie, dla których życie ludzkie niewiele znaczy a pukawka jest rzeczą swiętą. Jak resorak dla pięciolatka."
Niektórzy burmistrzowie nie wiedzieli jak jeszcze mocniej przybasować, więc podpisywali NAKAZY noszenia broni w miejscach publicznych.
Ooo, to mię się podoba.
Moje OZI dodaje: "Moze wyjasnijmy sobie co to jest bron w rekach cywila. To zabawka. Jak sportowe auto, motur czy inne gowno ktorym jaraja sie duze dzieci. Jest to swiety gadzet fla duzyvh chlopcow wychowanych na Rambo i kiedy mamusia chce ograniczyc czas na zabawke zaczyna sie placz i tupanie. A dane, statystyki, filozofowanie to jest dorobione pierdololo do banalnych zjawisk."
A o Amerykanach od zawsze ma takie zdanie: "spoleczenstwo przemocowe, w ktorym zycie ludzkie niewiele jest warte."
Ja tego nie rozumiem, tzn. tej szajby z bronią jak również tego że w innych krajach jak Kanada, Nowa Zelandia czy Australia jest również dużo broni w rękach cywili i takich strzelanin nie ma.
Przemko napisal(a): Ja tego nie rozumiem, tzn. tej szajby z bronią jak również tego że w innych krajach jak Kanada, Nowa Zelandia czy Australia jest również dużo broni w rękach cywili i takich strzelanin nie ma.
Bo USA to najgorszy przykład z wielu względów. 1. Prawo do broni jest w większości (!) stanów bardziej surowe niż w Polsce (!), a przede wszystkim cholernie niespójne między stanami. 2. Tygiel rasowy i narodowościowy (i religijny) 3. Społeczeństwo typu: radź sobie sam, twój problem to nie mój problem - niektórzy sobie nie radzą. 4. Tam w zasadzie jeśli nie masz prawa jazdy to nie masz dokumentu tożsamości - tylko social security number. Nie ma dowodów, a przymusu posiadania paszportu czy prawka - nie ma. Zupełnie inna mentalność, co widać w wielu dziedzinach.
Przykład na nasze podwórko to Czechy i Słowacja - podobne kraje z dużo bardziej liberalnym podejściem od naszego i bez w zasadzie żadnych problemów w temacie.
A najlepszy to Szwajcaria - tam są zupełnie normalne masowe imprezy strzeleckie z licealistami, a dla dorosłych piwko do kompletu (nastolatkom oczywiście alkoholu nie wolno, a poza tym ręce mają zajęte SG550 i paczkami z amunicją). Pistolet .22 lr kupisz na dowód jak rzeczone piwko, a na pamiątkę po służbie wojskowej każdy dostaje (chyba że nie chce) to z czego strzelał służąc ojczyźnie.
Nawiasem mówiąc, w Polsce jak najbardziej zabijającą broń czarnoprochową również kupisz na dowód od 18 lat (tzn od 2004 roku) - szczerze mówiąc wolałbym dostać postrzał z glocka czy innego tego typu niż z Remingtona z ołowianymi kulkami. Więc wicie rozumicie.
Przemko napisal(a): Ja tego nie rozumiem, tzn. tej szajby z bronią jak również tego że w innych krajach jak Kanada, Nowa Zelandia czy Australia jest również dużo broni w rękach cywili i takich strzelanin nie ma.
Może to dlatego, że USA to spoleczenstwo przemocowe, w ktorym zycie ludzkie niewiele jest warte.
Przemko napisal(a): Czerwone stany republikańskie niemalże kupony rozdawały na AK-47!
Ta, już uwierzę, że w USA usilnie promowano radziecką broń
AK-47, AR-15, jeden pies.
No ekhm, jakby to rzec - nie. Albo ktoś kto to pisał nie ma pojęcia w ogóle o czym się wypowiada, albo postanowił podkręcić dramatyzm sytuacji - jedno i drugie raczej nie zachęca by traktować go poważnie.
Przemko napisal(a): Czerwone stany republikańskie niemalże kupony rozdawały na AK-47!
Ta, już uwierzę, że w USA usilnie promowano radziecką broń
AK-47, AR-15, jeden pies.
No ekhm, jakby to rzec - nie. Albo ktoś kto to pisał nie ma pojęcia w ogóle o czym się wypowiada, albo postanowił podkręcić dramatyzm sytuacji - jedno i drugie raczej nie zachęca by traktować go poważnie.
Ależ oczywiście wiem. To był przykład wypowiedzi przeciętnego anty-broniarza, po której przeciętny pro-broniarz przestaje słuchać. Całkowicie.
Dlatego napisałem o braku możliwości porozumienia.
Magdalena Kozera, dyrektorka warszawskiego liceum im Jana III Sobieskiego otworzyła toaletę dla niebinarnych dzieciaków. Są wnioski o jej wywalenie ze strony oburzonych. Ma 5 minut "sławy". Pewnie dostanie jakieś m-ce na listach lewicy w najblizszych wyborach.
peterman napisal(a): To był przykład wypowiedzi przeciętnego anty-broniarza, po której przeciętny pro-broniarz przestaje słuchać. Całkowicie.
Dlatego napisałem o braku możliwości porozumienia.
No właśnie niekoniecznie. Po obu stronach są skrajności, które warto oddzielić grubą kreską, i cechą ich współną są histeryczne tony i brak kompetencji w tomacie.
Drugą cechą wspólną (w Polsce) jest przywoływanie USA jako przykładu.
Mania napisal(a): Magdalena Kozera, dyrektorka warszawskiego liceum im Jana III Sobieskiego otworzyła toaletę dla niebinarnych dzieciaków. Są wnioski o jej wywalenie ze strony oburzonych.
Ale to jest osobna toaleta obok toalery dla normalnych? Bo jeśli tak - to jestem za. Jako licealista chętnie bym tam poszedł zapalić, identyfikując się jako osoba niepaląca. A przyłapany - identyfikowałbym się z tym, że mnie tam w ogóle nie ma.
peterman napisal(a): To był przykład wypowiedzi przeciętnego anty-broniarza, po której przeciętny pro-broniarz przestaje słuchać. Całkowicie.
Dlatego napisałem o braku możliwości porozumienia.
No właśnie niekoniecznie. Po obu stronach są skrajności, które warto oddzielić grubą kreską, i cechą ich współną są histeryczne tony i brak kompetencji w tomacie.
Drugą cechą wspólną (w Polsce) jest przywoływanie USA jako przykładu.
Timpul w tomacie, jest i o braku w mediach pojęcia o co w tym wszystkim chodzi.
Więc tak, Polska ma potworną dziurę w systemie w postaci broni czarnoprochowej (kojarzycie gościa, który to wylobbował, był potem prezydentem, nie? ), ale szczęśliwie chyba ciągle nasycenie tą bronią nie jest duże. W Polsce broni jest po prostu mało. Jak jest mało tej broni - to mniej jest też w "czarnym" obiegu, statystycznie dostaje ją mniej świrów i jest dużo mniejsza szansa na strzelaninę. A stężenie broni w USA jest nieporównywalne z jakimkolwiek innym krajem, już to kiedyś sprawdzałem i pokazywałem na ivrp.pl, włącznie z tymi mitycznymi Szwajcariami, Czechami i Norwegiami.
Przykład Szwajcarii też jest nieadekwatny do większości krajów świata. Otóż Szwajcaria jest krajem małomiasteczkowym z ogromną kontrolą społeczną. Jak w Polsce, Francji czy nawet USA wydzielisz obszar, gdzie ludzie mieszkają w miastach do 400 tys. mieszkańców (a poza Zurychem mniejsze niz 200 tys.), to też okaże się, że przestępczość jest tam niska. W Polsce najniższa przestępczość jest w opolskim - bo tam największe miasto ma trochę ponad 100 tys. mieszkańców, najmniej w Polsce z wojewódzkich. To też jest tajemnica "niskiej przestępczość" w Vermont czy Montanie - nie "duże nasycenie bronią" (strzelbami na niedźwiedzie i wilki?), a brak wielkich miast. Bo wielkie miasta są wylęgarnią przestępczości, im większe, tym większej.
Więc tak, Polska ma potworną dziurę w systemie w postaci broni czarnoprochowej
A cóż to za dziura i dlaczego niby potworna? Jakaś masakra w szkole czy gdzie indziej mnie ominęła - w Polsce czy jakimkolwiek innym kraju, dokonana za pomocą czarnoprochowca?
rozum.von.keikobad napisal(a): (kojarzycie gościa, który to wylobbował, był potem prezydentem, nie?
Nie kojarzę kto to wylobbował, ale wychodzi że Lech Kaczyński - bo przecie nie komoruski czy Duda, który wtedy niu miał aż takich wpływów (a i nie sądzę by chciał). Jeśli tak - chwała śp Lechowi za to, jakby komu się widziało mało chwały za wszystko inne.
rozum.von.keikobad napisal(a): ale szczęśliwie chyba ciągle nasycenie tą bronią nie jest duże.
Hehehe:) No tak - zależy co Kolega rozumie pod pojęciem duże. Jest jej kilkakrotnie więcej w rękach cywili niż broni współczesnej, czyli pi razy oko milion - ale nikt nie wie dokładnie, gdyż się posiadacza nie rejestruje, o ile sam tego nie zechce i nie zgłosi się po EKB (a po co miałby?). Skąd zatem wiadomo że jej jest tak dużo? Ano ze statystyk sprzedaży, a te są niekompletne gdyż sporo luda kupuje u Czechów, gdzie przy okazji zaopatruje się w czarny proch, bez pytania o EKB właśnie. Nawiasem mówiąc w Polsce sprzedawcy czarnoprochowców, formalnie obowiązani do pytania o EKB przy zakupie prochu (ale nie samej broni) - też pytają jak im się przypomni, a jak ktoś kupuje remingtona czy innego colta razem z prochem, to zwykle cierpią na zbiorową amnezję.
Komuś dzieje się krzywda z tego powodu? Niedługo 20 lat minie i ani widu ani słychu. I po co to psuć? Nawiasem mówiąc to świetny agrument dla rozmaitej maści lewactwa czy innej umysłowej spierdoliny, pod tytułem "Polacy to dzicz i zaraz się będą zabijać". No to widać jak się zabijają właśnie.
rozum.von.keikobad napisal(a): W Polsce broni jest po prostu mało. Jak jest mało tej broni - to mniej jest też w "czarnym" obiegu, statystycznie dostaje ją mniej świrów i jest dużo mniejsza szansa na strzelaninę.
Jest inaczej - w Polsce te kilkaset tysięcy sztuk broni (współczesnej) to nie tak mało, a w każdym razie nie jest to liczba przy której jakiś incydent nie byłby niczym dziwnym ze statystycznego punktu widzenia. Dodając do tego czarny proch idziemy w grubo ponad milion, a może teraz nawet dwa, bo to co się dzieje w sklepach od czasu wojny na Ukrainie przechodzi ludzkie pojęcie (zarówno jeśli chodzi o broń współczesną jak i czarnoprochową).
A jednak incydentów nie ma - a te parę na krzyż przestępstw z udziałem broni palnej w Polsce to NIE JEST broń legalnie nabyta i zarejestrowana. Gdyż każdy posiadacz legalnej broni współczesnej wie, że broń zostawia na pociskach i łuskach coś na kształt "odcisku palca" - znaki charakterystyczne i niepowtarzalne dla konkretnej sztuki broni, a trzy naboje są odstrzelone i trafiają do repozytorium policji zanim broń w ogóle trafi do sprzedaży.
Było zdarzenie w Warszawie, gdzie do jakiegoś bogatego domu strzelca włamali się rabusie, sejf rozpruli, kosztowności zabrali - ale broni nie ruszyli. Mądrze pomyśleli że po co mają budzić w policyjnym środowisku niezdrowe zainteresowanie.
rozum.von.keikobad napisal(a): A stężenie broni w USA jest nieporównywalne z jakimkolwiek innym krajem, już to kiedyś sprawdzałem i pokazywałem na ivrp.pl, włącznie z tymi mitycznymi Szwajcariami, Czechami i Norwegiami.
Tak, ale nadal to nie tłumaczy wszystkiego. W USA masz powyżej 1 sztuki broni na mieszkańca (przyjmijmy pochopnie że 1,5), w Szwajcarii - ok 0,5. I co, i mamy w USA 3 razy więcej morderstw w przeliczeniu na mieszkańca? No nie - i co więcej takiej korelacji jak nasycenie broni vs liczba przestępstw po prostu NIE MA.
Prowadzi Salwador - 66 morderstw z użyciem broni na 100 tys mieszkańców, 5,8 sztuk broni na 100 mieszkańców (czyli 20 razy mniej niż w USA, które ma 4,5 morderstwa na 100 tys mieszkańców i 120 sztuk broni na 100 mieszkańców).
Z pierwszej dziesiątki krajów o najwyższym odsetku morderstw z użyciem broni mamy wszystkie kraje z Ameryki Środkowej i Południowej, za wyjątkiem RPA (10 miejsce), które jest oczywiście w Afryce. Wszystkie kraje z pierwszej 10 mają poniżej 19 sztuk broni na 100 mieszkańców, a ich średnia wynosi niecałe 11 szt broni na 100 mieszkańców.
Czyli ponad 10(!) razy MNIEJ niż w USA (przypominam - 120 szt na 100 mieszkańców). A nie są to kraje - popierdółki, bo sama Brazylia liczy ponad 200 milionów ludzi, a razem z Meksykiem to mają więcej luda niż USA - nie jest to zatem przykład krajów o znikomej populacji.
W Europie krajem o najwyższym odsetku zbrodni na mieszkańca jest.. Ukraina, która ma niecałe 6 sztuk broni na 100 mieszkańców, a zaraz po niej Rosja, która ma.. 12 szt na 100 mieszkańców. Następna jest Serbia, która ma... 37 sztuk na 100 mieszkańców.
Widzi tu Kolega korelację liczby morderstw z nasyceniem broni w przeliczeniu na mieszkańca?
rozum.von.keikobad napisal(a): Przykład Szwajcarii też jest nieadekwatny do większości krajów świata. Otóż Szwajcaria jest krajem małomiasteczkowym z ogromną kontrolą społeczną. Jak w Polsce, Francji czy nawet USA wydzielisz obszar, gdzie ludzie mieszkają w miastach do 400 tys. mieszkańców (a poza Zurychem mniejsze niz 200 tys.), to też okaże się, że przestępczość jest tam niska. W Polsce najniższa przestępczość jest w opolskim - bo tam największe miasto ma trochę ponad 100 tys. mieszkańców, najmniej w Polsce z wojewódzkich. To też jest tajemnica "niskiej przestępczość" w Vermont czy Montanie - nie "duże nasycenie bronią" (strzelbami na niedźwiedzie i wilki?), a brak wielkich miast. Bo wielkie miasta są wylęgarnią przestępczości, im większe, tym większej.
Dobrze, lecimy zatem dalej z przykładami. Niemcy to dość ludny chyba kraj, nie? Z czterema miastami powyżej miliona, gdzie mieszka w sumie ponad 8 milionów ludzi. Albo piętnastoma miastami powyżej pół miliona gdzie mieszka 15 milionów mieszkańców.
Odsetek zbrodni pewnie musi być olbrzymi... a nie, czekaj, 0,06 na 100 tys. No to pewnie broni malutko... a nie, czekaj, 32 (!) sztuki na 100 mieszkańców. Czyli trzy razy więcej niż przeciętnie ma pierwsza dziesiątka najbardziej zbrodniczych (z użyciem broni palnej) państw...
Polecam sprawdzić jeszcze Francję czy tam inne Włochy - populację i duże miasta Kolega zna lepiej ode mnie, to polecam zerknąć na liczbę broni na 100 mieszkańców i liczbę morderstw z bronią. Można się zdziwić - tzn Kolega może, ja nie.
Komentarz
"Kiedy w 2012 w Newtown, Conn, dwudziestolatek wszedł do podstawówki i zastrzelił dwadzieścioro dzieci i sześcioro nauczycieli, prezydent Obama postanowił zmienić pewne kosmetyczne zasady dostępności broni palnej.
Chciał, by przy zakupie obowiązkowo sprawdzano rekord kryminalny oraz wymagano przedstawienia jakiejś bumagi o poczytalności z przychodni rejonowej. Rzeczy do ogarnięcia w pół dnia.
Rozpętało się piekło. Vince`a Juranda histeryczny trolling był niczym w porównaniu z puszką pandory, którą otworzyła administracja Obamy i nieśmiałe ponadpartyjne próby przeprowadzenia aksamitnych zmian w prawie.
Koniec końców nic w Kongresie nie przeszło. W FoxNewsach dzień w dzień trąbiono na alarm, że oto prezydent, który nie wiadomo gdzie się urodził, będzie obierał broń z rąk amerykańskich chłopców. Rozpoczął się stanowy festiwal luzowania przepisów o dostępności. Czerwone stany republikańskie niemalże kupony rozdawały na AK-47!
Niektórzy burmistrzowie nie wiedzieli jak jeszcze mocniej przybasować, więc podpisywali NAKAZY noszenia broni w miejscach publicznych. Sprzedaż poszybowała w górę niczym akcje Tesli w 2020. Manufaktury pracowały na trzy zmiany. Chłopcy drżącą ręką zabiezpieczali się przed zamachem rządu federalnego na ich małe ojczyzny, ich źrenicę wolności.
Są narody, które muszą oglądać piłeczkę nożna. Są i takie, dla których życie ludzkie niewiele znaczy a pukawka jest rzeczą swiętą. Jak resorak dla pięciolatka."
A dane, statystyki, filozofowanie to jest dorobione pierdololo do banalnych zjawisk."
A o Amerykanach od zawsze ma takie zdanie: "spoleczenstwo przemocowe, w ktorym zycie ludzkie niewiele jest warte."
Ja tego nie rozumiem, tzn. tej szajby z bronią jak również tego że w innych krajach jak Kanada, Nowa Zelandia czy Australia jest również dużo broni w rękach cywili i takich strzelanin nie ma.
1. Prawo do broni jest w większości (!) stanów bardziej surowe niż w Polsce (!), a przede wszystkim cholernie niespójne między stanami.
2. Tygiel rasowy i narodowościowy (i religijny)
3. Społeczeństwo typu: radź sobie sam, twój problem to nie mój problem - niektórzy sobie nie radzą.
4. Tam w zasadzie jeśli nie masz prawa jazdy to nie masz dokumentu tożsamości - tylko social security number. Nie ma dowodów, a przymusu posiadania paszportu czy prawka - nie ma. Zupełnie inna mentalność, co widać w wielu dziedzinach.
Przykład na nasze podwórko to Czechy i Słowacja - podobne kraje z dużo bardziej liberalnym podejściem od naszego i bez w zasadzie żadnych problemów w temacie.
A najlepszy to Szwajcaria - tam są zupełnie normalne masowe imprezy strzeleckie z licealistami, a dla dorosłych piwko do kompletu (nastolatkom oczywiście alkoholu nie wolno, a poza tym ręce mają zajęte SG550 i paczkami z amunicją). Pistolet .22 lr kupisz na dowód jak rzeczone piwko, a na pamiątkę po służbie wojskowej każdy dostaje (chyba że nie chce) to z czego strzelał służąc ojczyźnie.
Nawiasem mówiąc, w Polsce jak najbardziej zabijającą broń czarnoprochową również kupisz na dowód od 18 lat (tzn od 2004 roku) - szczerze mówiąc wolałbym dostać postrzał z glocka czy innego tego typu niż z Remingtona z ołowianymi kulkami. Więc wicie rozumicie.
No ekhm, jakby to rzec - nie. Albo ktoś kto to pisał nie ma pojęcia w ogóle o czym się wypowiada, albo postanowił podkręcić dramatyzm sytuacji - jedno i drugie raczej nie zachęca by traktować go poważnie.
Ależ oczywiście wiem. To był przykład wypowiedzi przeciętnego anty-broniarza, po której przeciętny pro-broniarz przestaje słuchać. Całkowicie.
Dlatego napisałem o braku możliwości porozumienia.
Ma 5 minut "sławy". Pewnie dostanie jakieś m-ce na listach lewicy w najblizszych wyborach.
Po obu stronach są skrajności, które warto oddzielić grubą kreską, i cechą ich współną są histeryczne tony i brak kompetencji w tomacie.
Drugą cechą wspólną (w Polsce) jest przywoływanie USA jako przykładu.
Bo jeśli tak - to jestem za. Jako licealista chętnie bym tam poszedł zapalić, identyfikując się jako osoba niepaląca. A przyłapany - identyfikowałbym się z tym, że mnie tam w ogóle nie ma.
to jeszcze bardziej skomplikowane niż piszesz.
Więc tak, Polska ma potworną dziurę w systemie w postaci broni czarnoprochowej (kojarzycie gościa, który to wylobbował, był potem prezydentem, nie? ), ale szczęśliwie chyba ciągle nasycenie tą bronią nie jest duże. W Polsce broni jest po prostu mało. Jak jest mało tej broni - to mniej jest też w "czarnym" obiegu, statystycznie dostaje ją mniej świrów i jest dużo mniejsza szansa na strzelaninę.
A stężenie broni w USA jest nieporównywalne z jakimkolwiek innym krajem, już to kiedyś sprawdzałem i pokazywałem na ivrp.pl, włącznie z tymi mitycznymi Szwajcariami, Czechami i Norwegiami.
Przykład Szwajcarii też jest nieadekwatny do większości krajów świata. Otóż Szwajcaria jest krajem małomiasteczkowym z ogromną kontrolą społeczną. Jak w Polsce, Francji czy nawet USA wydzielisz obszar, gdzie ludzie mieszkają w miastach do 400 tys. mieszkańców (a poza Zurychem mniejsze niz 200 tys.), to też okaże się, że przestępczość jest tam niska. W Polsce najniższa przestępczość jest w opolskim - bo tam największe miasto ma trochę ponad 100 tys. mieszkańców, najmniej w Polsce z wojewódzkich. To też jest tajemnica "niskiej przestępczość" w Vermont czy Montanie - nie "duże nasycenie bronią" (strzelbami na niedźwiedzie i wilki?), a brak wielkich miast. Bo wielkie miasta są wylęgarnią przestępczości, im większe, tym większej.
Nie kojarzę kto to wylobbował, ale wychodzi że Lech Kaczyński - bo przecie nie komoruski czy Duda, który wtedy niu miał aż takich wpływów (a i nie sądzę by chciał). Jeśli tak - chwała śp Lechowi za to, jakby komu się widziało mało chwały za wszystko inne.
Hehehe:)
No tak - zależy co Kolega rozumie pod pojęciem duże.
Jest jej kilkakrotnie więcej w rękach cywili niż broni współczesnej, czyli pi razy oko milion - ale nikt nie wie dokładnie, gdyż się posiadacza nie rejestruje, o ile sam tego nie zechce i nie zgłosi się po EKB (a po co miałby?).
Skąd zatem wiadomo że jej jest tak dużo? Ano ze statystyk sprzedaży, a te są niekompletne gdyż sporo luda kupuje u Czechów, gdzie przy okazji zaopatruje się w czarny proch, bez pytania o EKB właśnie.
Nawiasem mówiąc w Polsce sprzedawcy czarnoprochowców, formalnie obowiązani do pytania o EKB przy zakupie prochu (ale nie samej broni) - też pytają jak im się przypomni, a jak ktoś kupuje remingtona czy innego colta razem z prochem, to zwykle cierpią na zbiorową amnezję.
Komuś dzieje się krzywda z tego powodu? Niedługo 20 lat minie i ani widu ani słychu. I po co to psuć?
Nawiasem mówiąc to świetny agrument dla rozmaitej maści lewactwa czy innej umysłowej spierdoliny, pod tytułem "Polacy to dzicz i zaraz się będą zabijać". No to widać jak się zabijają właśnie.
Jest inaczej - w Polsce te kilkaset tysięcy sztuk broni (współczesnej) to nie tak mało, a w każdym razie nie jest to liczba przy której jakiś incydent nie byłby niczym dziwnym ze statystycznego punktu widzenia. Dodając do tego czarny proch idziemy w grubo ponad milion, a może teraz nawet dwa, bo to co się dzieje w sklepach od czasu wojny na Ukrainie przechodzi ludzkie pojęcie (zarówno jeśli chodzi o broń współczesną jak i czarnoprochową).
A jednak incydentów nie ma - a te parę na krzyż przestępstw z udziałem broni palnej w Polsce to NIE JEST broń legalnie nabyta i zarejestrowana. Gdyż każdy posiadacz legalnej broni współczesnej wie, że broń zostawia na pociskach i łuskach coś na kształt "odcisku palca" - znaki charakterystyczne i niepowtarzalne dla konkretnej sztuki broni, a trzy naboje są odstrzelone i trafiają do repozytorium policji zanim broń w ogóle trafi do sprzedaży.
Było zdarzenie w Warszawie, gdzie do jakiegoś bogatego domu strzelca włamali się rabusie, sejf rozpruli, kosztowności zabrali - ale broni nie ruszyli. Mądrze pomyśleli że po co mają budzić w policyjnym środowisku niezdrowe zainteresowanie.
Tak, ale nadal to nie tłumaczy wszystkiego.
W USA masz powyżej 1 sztuki broni na mieszkańca (przyjmijmy pochopnie że 1,5), w Szwajcarii - ok 0,5. I co, i mamy w USA 3 razy więcej morderstw w przeliczeniu na mieszkańca?
No nie - i co więcej takiej korelacji jak nasycenie broni vs liczba przestępstw po prostu NIE MA.
Przykładowe dane (za łajką) - https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_firearm-related_death_rate
Prowadzi Salwador - 66 morderstw z użyciem broni na 100 tys mieszkańców, 5,8 sztuk broni na 100 mieszkańców (czyli 20 razy mniej niż w USA, które ma 4,5 morderstwa na 100 tys mieszkańców i 120 sztuk broni na 100 mieszkańców).
Z pierwszej dziesiątki krajów o najwyższym odsetku morderstw z użyciem broni mamy wszystkie kraje z Ameryki Środkowej i Południowej, za wyjątkiem RPA (10 miejsce), które jest oczywiście w Afryce.
Wszystkie kraje z pierwszej 10 mają poniżej 19 sztuk broni na 100 mieszkańców, a ich średnia wynosi niecałe 11 szt broni na 100 mieszkańców.
Czyli ponad 10(!) razy MNIEJ niż w USA (przypominam - 120 szt na 100 mieszkańców). A nie są to kraje - popierdółki, bo sama Brazylia liczy ponad 200 milionów ludzi, a razem z Meksykiem to mają więcej luda niż USA - nie jest to zatem przykład krajów o znikomej populacji.
W Europie krajem o najwyższym odsetku zbrodni na mieszkańca jest.. Ukraina, która ma niecałe 6 sztuk broni na 100 mieszkańców, a zaraz po niej Rosja, która ma.. 12 szt na 100 mieszkańców. Następna jest Serbia, która ma... 37 sztuk na 100 mieszkańców.
Widzi tu Kolega korelację liczby morderstw z nasyceniem broni w przeliczeniu na mieszkańca?
Dobrze, lecimy zatem dalej z przykładami.
Niemcy to dość ludny chyba kraj, nie? Z czterema miastami powyżej miliona, gdzie mieszka w sumie ponad 8 milionów ludzi. Albo piętnastoma miastami powyżej pół miliona gdzie mieszka 15 milionów mieszkańców.
Odsetek zbrodni pewnie musi być olbrzymi... a nie, czekaj, 0,06 na 100 tys.
No to pewnie broni malutko... a nie, czekaj, 32 (!) sztuki na 100 mieszkańców. Czyli trzy razy więcej niż przeciętnie ma pierwsza dziesiątka najbardziej zbrodniczych (z użyciem broni palnej) państw...
Polecam sprawdzić jeszcze Francję czy tam inne Włochy - populację i duże miasta Kolega zna lepiej ode mnie, to polecam zerknąć na liczbę broni na 100 mieszkańców i liczbę morderstw z bronią. Można się zdziwić - tzn Kolega może, ja nie.