Niejeden polski wokalista, aktor lub literat był pedalistą jednocześnie nie uzewnętrzniając i nie promując uprawianego przezeń procederu. Przykładem choćby Jan Lechoń.
Brzost napisal(a): Chłopców? To jeszcze gorzej bo pachnie pedofilią.
W starożytnej Grecji nie chodziło o dzieci ale o młodzież - związki mężczyzn w średnim wieku i o ustalonym statusie z nastolatkami niewiele poniżej dwudziestki. Technicznie rzecz biorąc nie była to pedofilia, nie były to dzieci.
MarianoX napisal(a): Niejeden polski wokalista, aktor lub literat był pedalistą jednocześnie nie uzewnętrzniając i nie promując uprawianego przezeń procederu. Przykładem choćby Jan Lechoń.
Bogusław Kaczyński. Ja go w sumie lubiłem - dżentelmen, ponoć gdzieś w wywiadzie powiedział że jest katolikiem, traktuje swoją przypadłość jak krzyż do niesienia, itp. No i pasjonat muzyki w dobrym guście.
trep napisal(a): Czy Platon angażował się w propagowanie ideologii LPG? Przecież o tym mowa. O promocji zboczeń.
"Więc kto od kochania chłopców zaczął, jak należy, a wznosząc się ciągle wyżej, już to piękno oglądać zaczyna, ten stanął prawie u szczytu"
Wracając do tematu: wartość takiej "nauki" jest ujemna. Dlatego oczywiście tak, jestem w stanie obejść się bez Plotyna. Zresztą: moja religia zabrania mi czytania go.
Brzost napisal(a): Chłopców? To jeszcze gorzej bo pachnie pedofilią.
W starożytnej Grecji nie chodziło o dzieci ale o młodzież - związki mężczyzn w średnim wieku i o ustalonym statusie z nastolatkami niewiele poniżej dwudziestki. Technicznie rzecz biorąc nie była to pedofilia, nie były to dzieci.
trep napisal(a): Wracając do tematu: wartość takiej "nauki" jest ujemna. Dlatego oczywiście tak, jestem w stanie obejść się bez Plotyna. Zresztą: moja religia zabrania mi czytania go.
Platona, Plotyn to kto inny, obaj mieli wielki wkład w chrześcijaństwo i wielu teologów uznaje Platona za "chrześcijanina bez Chrystusa" - że jego poglądom do chrześcijaństwa brakuje tylko wiedzy o Objawieniu, niektórzy wręcz twierdzą, że Objawienie w jakiś sposób przewidywał. Plotyna trudniej ochrzcić, bo był unitarystą. O jego życiu niewiele wiadomo.
Platona czy Plotyna? Różnią się oni, Platon jest filozofem a Plotyn odjeżdża w stronę religii, która od chrześcijaństwa jest różna, choć wpływy plotyńskie (zwane częściej neoplatońskimi) są mocne nawet u prawowiernych katolików (wliczając świętych) a u heterodoksów to w ogóle, arianizm to w zasadzie neoplatonizm.
Z kolei autorytet Platona przez wielu nawet Ojców Kościoła traktowany jest nie mniej poważnie od starotestamentowych proroków.
trep napisal(a):Zresztą: moja religia zabrania mi czytania go.
To dlaczego mi nie zabrania, a wyznajemy tą samą?
Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozory zła. Oceniam, że propagowanie anusofilii to więcej, niż same pozory zła. To zło.
Nieczytanie Platona z takiego powodu też ma pozory zła, bo wygląda jak protestantyzm - wyrwanie jednego zdania z Pisma Świętego i olanie historii Kościoła. Platona czytali teologowie od św Augustyna do Benedykta XVI. A św. Tomasz to nawet czytał i pożyczał pomysły od filozofów muzułmańskich (Plotyn niech się schowa), które przeszły do mainstreamu Katolicyzmu
Dla mnie to już za trudne. Przepraszam. Nie sądzę, by było korzystne czytanie kogoś, kto twierdzi, że obcowanie z chłopcami prowadzi na szczyt. Być może na tamte czasy, mimo tego niefortunnego poglądu jego nauki miały wartość prowadzącą do Boga, ale dziś mamy już Nowy Testament.
Rozumiem, że dzięki temu poszerza się wiedza ogólna, ogólnie erudycja itd., jednak nie sądzę, żebym od lektury Platona stał się lepszy.
Nie jestem też na tyle mądry, by ocenić czy to już jest protestantyzm, zwłaszcza, że nie wiem wiele o protestantyzmie. Nie czuję się jednak protestantem i nie sądzę, że jest to jedno zdanie wyrwane z kontekstu. Czytam Pismo Święte z komentarzem i zdanie to nie stoi w opozycji do całości przesłania.
I coraz bardziej mi się podoba analogia z Ralfem. Skoro lubię sprawny śpiew i skoro jest sporo sprawnych śpiewaków, który nie promują anusofilii ani pedziofilii, to unikanie słuchanie anusofila nie będzie dla mnie wielką stratą.
trep napisal(a): Filozofia to bardzo szerokie pojęcie. Bardzo. Są dzieła filozoficzne przybliżające do Boga i są Odeń odwodzące.
Praktycznie nie ma filozofii bez Platona. Filozofie wschodu? Grecy sprzed Platona?
Nie za bardzo rozumiem, co to stwierdzenie z pierwszego zdania wnosi do dyskusji o poznaniu Boga.
Rozumiem, że maszyna do pisania była przełomowa i lepsza niż rylec i rozumiem, że bez mechanicznej maszyny do pisania nie byłoby elektrycznej maszyny do pisania, elektronicznej maszyny do pisania, klawiatury do obsługi worda. Nie mam jednak zamiaru korzystać z mechanicznej maszyny do pisania.
Może, żeby przejść do konkretów: co takiego napisał Platon, co przybliża dzisiaj (nie wtedy) do Boga bardziej, lub choćby w zbliżonym stopniu), niż Benedykt XVI (rozumiem, że bez Platona mogło nie być Benedykta - więc ten aspekt już pomińmy).
Wszyscy filozofowie chrześcijańscy non stop odwołują się do Platona (w zalinkowanej encyklice „Platon” pojawia się 7 razy). Łatwiej ich zrozumieć znając Platona.
Mnie osobiście umacnia w wierze znajomość tego, jak bardzo można poznać Boga samym rozumiem i własną ludzką naturą. Jak czytam o Manitou albo Platonie (w zasadzie cokolwiek co niezależnie odkrywa Boga) to problem „skrytości Boga” u mnie zanika, a jest to jedna z głównych wątpliwości które nawracają w mojej wierze.
trep napisal(a): I coraz bardziej mi się podoba analogia z Ralfem. Skoro lubię sprawny śpiew i skoro jest sporo sprawnych śpiewaków, który nie promują anusofilii ani pedziofilii, to unikanie słuchanie anusofila nie będzie dla mnie wielką stratą.
Analogia nie jest metodą dowodzenia! A ta konkretna analogia między Raflem a Platonem jest wyjątkowo od śmigła, bo o ile muzyka bez Rafla właściwie nic nie traci, to chrześcijaństwo bez Platona to chrześcijaństwo bez teologii i bez mistyków a takie zwierzę nie może istnieć, bo co właściwie by zostało? Wszyscy Doktorzy Kościoła bez jednego wyjątku bardziej czy mniej bezpośrednio się na Platona powołują.
Z Plotynem jest jeszcze ciekawiej, bo był antychrześcijański, a jego uczeń i sekretarz Porfiriusz tę postawę wyrażał wprost i dosyć zawzięcie. A jednak teologia chrześcijańska obficie czerpie z Plotyna! Jego wynalazkiem jest np. drabina bytów.
Po tych latach znamy nie wszystkie detale życia Platona ale najprawdopodobniej tym pedałem był, nigdy się nie ożenił, nie miał dzieci, a poza traktatami przypisuje mu się też świńskie pedalskie epigramy.
Ale w historii nie jeden Platon robił paskudne rzeczy, Stary Testament pełen jest naprawdę nieładnych opisów. I owszem - byli sekciarze, którzy z tego powodu chcieli go odrzucać. Nie kończyli dobrze.
trep napisal(a): Wszystkie elektryczne maszyny do pisania a także klawiatura komputerowa korzystają z wynalazku, jakim była mechaniczna maszyna do pisania.
No a druga część mojego posta? Czytając papieży nie będę zadziwiony, jak wiele o Bogu można odkryć samym rozumem, bo każdy papież już wie o Objazwieniu. Mój problem z wiarą nazywany „skrytością Boga” nie ulegnie poprawie, a czytając Platona tak.
los napisal(a): Ale w historii nie jeden Platon robił paskudne rzeczy, Stary Testament pełen jest naprawdę nieładnych opisów. I owszem - byli sekciarze, którzy z tego powodu chcieli go odrzucać. Nie kończyli dobrze.
Komentarz
Z kolei autorytet Platona przez wielu nawet Ojców Kościoła traktowany jest nie mniej poważnie od starotestamentowych proroków.
Nieczytanie Platona z takiego powodu też ma pozory zła, bo wygląda jak protestantyzm - wyrwanie jednego zdania z Pisma Świętego i olanie historii Kościoła. Platona czytali teologowie od św Augustyna do Benedykta XVI. A św. Tomasz to nawet czytał i pożyczał pomysły od filozofów muzułmańskich (Plotyn niech się schowa), które przeszły do mainstreamu Katolicyzmu
Rozumiem, że dzięki temu poszerza się wiedza ogólna, ogólnie erudycja itd., jednak nie sądzę, żebym od lektury Platona stał się lepszy.
Nie jestem też na tyle mądry, by ocenić czy to już jest protestantyzm, zwłaszcza, że nie wiem wiele o protestantyzmie. Nie czuję się jednak protestantem i nie sądzę, że jest to jedno zdanie wyrwane z kontekstu. Czytam Pismo Święte z komentarzem i zdanie to nie stoi w opozycji do całości przesłania.
Filozofia umożliwia lepsze poznanie Boga i jego dzieła, tak jak nauki ścisłe.
Zresztą: http://www.vatican.va/content/john-paul-ii/pl/encyclicals/documents/hf_jp-ii_enc_14091998_fides-et-ratio.html
Rozumiem, że maszyna do pisania była przełomowa i lepsza niż rylec i rozumiem, że bez mechanicznej maszyny do pisania nie byłoby elektrycznej maszyny do pisania, elektronicznej maszyny do pisania, klawiatury do obsługi worda. Nie mam jednak zamiaru korzystać z mechanicznej maszyny do pisania.
Może, żeby przejść do konkretów: co takiego napisał Platon, co przybliża dzisiaj (nie wtedy) do Boga bardziej, lub choćby w zbliżonym stopniu), niż Benedykt XVI (rozumiem, że bez Platona mogło nie być Benedykta - więc ten aspekt już pomińmy).
Mnie osobiście umacnia w wierze znajomość tego, jak bardzo można poznać Boga samym rozumiem i własną ludzką naturą. Jak czytam o Manitou albo Platonie (w zasadzie cokolwiek co niezależnie odkrywa Boga) to problem „skrytości Boga” u mnie zanika, a jest to jedna z głównych wątpliwości które nawracają w mojej wierze.
Z Plotynem jest jeszcze ciekawiej, bo był antychrześcijański, a jego uczeń i sekretarz Porfiriusz tę postawę wyrażał wprost i dosyć zawzięcie. A jednak teologia chrześcijańska obficie czerpie z Plotyna! Jego wynalazkiem jest np. drabina bytów.
Po tych latach znamy nie wszystkie detale życia Platona ale najprawdopodobniej tym pedałem był, nigdy się nie ożenił, nie miał dzieci, a poza traktatami przypisuje mu się też świńskie pedalskie epigramy.
Ale w historii nie jeden Platon robił paskudne rzeczy, Stary Testament pełen jest naprawdę nieładnych opisów. I owszem - byli sekciarze, którzy z tego powodu chcieli go odrzucać. Nie kończyli dobrze.
Właśnie czytam Księgi Królewskie.