Pigwa napisal(a): Akurat mądrości mozna jeszcze nabyć z więkiem, szczególnie jeśli mówimy o sześciolatce
Oczywiście można, tylko nie o to chodzi. Kiedyś otoczenie poprzez wyznawane wartości pomagało w wychowaniu - szczególnie otoczenie ludzi wierzących, a głównie mamy takie. Teraz - przynajmniej jeśli o dziewczynki chodzi - wręcz przeszkadza.
Stąd ten kryzys kobiecości obecnie i mam wrażenie że będzie się jeszcze pogłębiał.
@TecumSeh dziś w ogóle niewielu rodziców przyjmuje krytyczne uwagi otoczenia, wspomniane ciocie et cons. mogą po prostu myśleć, że właśnie to chcielibyscie usłyszeć... Ale wiem, o co ci chodzi.
Wracając do ks. T. Szydło, naszła mnie dzisiaj taka refleksja o poranku,że ja tez miałam kryzys po tym jak okazało się, iż moje wyobrzażenie o rzeczywistosci rozmija się z nią. Było to po studiach jak wyjechałam robić karierę w Warszawie niby wszystko szło dobrze - praca, warunki mieszkaniowe, grono znajomych etc. a ja nieszczęśliwa, na pograniczu histerii żyjąca byle do piatku, byle do powrotu. Wróciłam z tarczą (moze trochę pozłacaną) do rodziców i po uspokojeniu się "zorganizowałam się" na nowo.Zmienilam plany na życie przewartosciowałam parę kwestii itp. Wszystko to mnie wyczerpało bardzo, nauka kosztowała sporo a nie było w tym wszytkim ślubów, przysiąg zahaczjących o rejony metafizyczne, spraw politycznych, publicznego zaangażowania rodziców oraz wpływu moich decyzji na ich wizerunek, masowego heljtu w mediach itp. Jak sobie pomyślę z czym musi mierzyć się ten czlowiek to robi mi się słabo i raczej nie wysuwałabym tu jakiś tez o słabości, kryzysie męskości itp. Wymaganie od kogoś cech heroicznych jest nadużyciem.
TecumSeh napisal(a):Mało tego - widzę po mojej córce która ma trudny charakter, wiecznie stawia na swoim i sprzeciwia się czasem po prostu dla zasady - że wzbudza to olbrzymie poparcie u dojrzałych kobiet, nie tylko moich równieśnic, ale starszych. Bo skoro ma "mocny charakter" to sobie nie pozwoli wejść na głowę
W rodzinie z takich, zadziornych, z charakterem, wyzwolonych i niezależnych, zostały 40+ sfrustrowane stare panny będące egzemplifikacją pojęcia 'przegryw'
A moim zdaniem za kryzys kobiecości odpowiadają leniwi i tchórzliwi mężowie nadopiekuńczych mam swoich synków, bo aby uszkodzić kobiecość, najpierw trzeba było najpierw zerodować męskość.
Oczywiście można, tylko nie o to chodzi. Kiedyś otoczenie poprzez wyznawane wartości pomagało w wychowaniu - szczególnie otoczenie ludzi wierzących, a głównie mamy takie. Teraz - przynajmniej jeśli o dziewczynki chodzi - wręcz przeszkadza.
Stąd ten kryzys kobiecości obecnie i mam wrażenie że będzie się jeszcze pogłębiał.
------------------------------------ Wymienione powyżej cechy (tj. np. agresja przedstawiana jako "asertywność") u chłopców byłyby krytykowane i tępione, u dziewczynek są aprobowane i wzmacniane.
ms.wygnaniec napisal(a): A moim zdaniem za kryzys kobiecości odpowiadają leniwi i tchórzliwi mężowie nadopiekuńczych mam swoich synków, bo aby uszkodzić kobiecość, najpierw trzeba było najpierw zerodować męskość.
Przypomina to mi problem pierwszeństwa dla gallus gallus.
ms.wygnaniec napisal(a): A moim zdaniem za kryzys kobiecości odpwiadają leniwi i tchórzliwi mężowie nadopiekuńczych mam swoich synków, bo aby uszkodzić kobiecość, najpierw trzeba było najpierw zerodować męskość.
Spróbuj pan coś choćby słownie wyegzekwować to ci "niebieską" założą za ""nękanie psychiczne", a pod to bardzo wiele można podciągnąć. W sprawach rodzinnych mężczyzna musi w praktyce nieomal udowadniać swoją niewinność. Świadkowie sie znajdą, a rozgrzane swędziny już czekają.
MarianoX napisal(a): Wymienione powyżej cechy (tj. np. agresja przedstawiana jako "asertywność") u chłopców byłyby krytykowane i tępione, u dziewczynek są aprobowane i wzmacniane.
Ależ oczywiście.
MarianoX napisal(a): Spróbuj pan coś choćby słownie wyegzekwować to ci niebieską kartę założą za ""nękanie psychiczne". W sprawach rodzinnych mężczyzna musi w praktyce nieomal udowadniać swoją niewinność.
Jakie nieomal? Skąd nieomal? To jest w ogóle osobny temat, ale obecnie - z punktu widzenia praktyki prawnej i sądowej - małżeństwo dla młodego mężczyzny to wręczenie małżonce naładowanego pistoletu wycelowanego w siebie w nadziei, że może jednak nie pociągnie za spust. Praktycznie w dowolnej sytuacji można faceta ugotować i DOBRZE jeśli tylko będzie miał możliwość udowodnienia swojej niewinności. Zwykle nie ma nawet takiej możliwości.
Pani_Łyżeczka napisal(a): Wracając do ks. T. Szydło, naszła mnie dzisiaj taka refleksja o poranku,że ja tez miałam kryzys po tym jak okazało się, iż moje wyobrzażenie o rzeczywistosci rozmija się z nią. Było to po studiach jak wyjechałam robić karierę w Warszawie niby wszystko szło dobrze - praca, warunki mieszkaniowe, grono znajomych etc. a ja nieszczęśliwa, na pograniczu histerii żyjąca byle do piatku, byle do powrotu. Wróciłam z tarczą (moze trochę pozłacaną) do rodziców i po uspokojeniu się "zorganizowałam się" na nowo.Zmienilam plany na życie przewartosciowałam parę kwestii itp. Wszystko to mnie wyczerpało bardzo, nauka kosztowała sporo a nie było w tym wszytkim ślubów, przysiąg zahaczjących o rejony metafizyczne, spraw politycznych, publicznego zaangażowania rodziców oraz wpływu moich decyzji na ich wizerunek, masowego heljtu w mediach itp. Jak sobie pomyślę z czym musi mierzyć się ten czlowiek to robi mi się słabo i raczej nie wysuwałabym tu jakiś tez o słabości, kryzysie męskości itp. Wymaganie od kogoś cech heroicznych jest nadużyciem.
ms.wygnaniec napisal(a): A moim zdaniem za kryzys kobiecości odpwiadają leniwi i tchórzliwi mężowie nadopiekuńczych mam swoich synków, bo aby uszkodzić kobiecość, najpierw trzeba było najpierw zerodować męskość.
Spróbuj pan coś choćby słownie wyegzekwować to ci "niebieską" założą za ""nękanie psychiczne", a pod to bardzo wiele można podciągnąć.
Mój wpis odnosił się do zeszłego tysiąclecia, bo to się wtedy zaczęło, obecnie to już inna historia i trzeba działać sprytniej. Całość to pochodna opisywanych już tutaj wielokrotnie przez np. losa ruchu wahadła na zachodzie oraz autonomizacji cnót. To jak z pedałami, koloniami itp.
Właściwie to postawa księdza Szydło powinna mnie irytować. Ale tak nie jest. Nie jestem w stanie osądzić żadnego człowieka, który żyje pod taką presją jak dzisiejsi księża. Wytrzymają chyba wyłącznie ludzie z powołaniem przez duże P, a że powszechność Kościoła wymaga wielu kapłanów, również tych z małym p, więc ona zniknie.
Strasznie to smutne. Prawdopodobnie czas życia człowieka, unikalny, na Ziemi żyjemy tylko raz, jest nieprzypadkowy. Zawsze ciągnęło mnie stronę nowości, zmian, zapachu rodzenia się czegoś nowego, przełomowego, a przyszło mi żyć w czasach powolnego rozkładu. W Białymstoku do kościoła chodzi 30% wiernych. Jeszcze chwila i zaczniemy żyć w Polsce postkatolickiej, 10 lat, maks. Cóż, jeżeli jednak jestem katolem i jakoś trwam, to w tym smutnym świecie jednak mam jakąś misję z tym związaną. Ale jaką ...
Dane od rekolekcjonisty, księdza profesora z seminarium, nie sadzę żeby zmyślał. A moja obserwacja jest taka, ,że Białystok w ciągu 10 lat przeszedł metamorfozę, czyli ludzie ze wsi zgłupieli.
MarianoX napisal(a): A ja uważam, że istnieje o wiele poważniejszy kryzys kobiecości - wśród przedstawicielek piękniejszej płci zaszły w ciągu kilkunastu lat bardzo niekorzystne zmiany w zakresie moralności, światopoglądu i wiary - drastycznie wzrosła akceptowalność rozwodów, powszechne jest głoszenie choćby w biurach poglądów nie tyle nawet peowskich, co wręcz palikociarskich. Dziś osoba o prawdziwie męskich cechach jest nieomal na celowniku całej popkultury i systemu prawnego z prawem rodzinnym na czele.
Oho, towarzysz Chruszczow wiecznie żywy, czyli nerwowe odbijanie piłeczki, spychologia, eksterioryzacja i "kobiety biją Murzynów". Tak z ciekawości się zapytam: to wśród męskich Kolegi znajomych moralność, światopogląd i wiara stoją na wysokim poziomie, rozwody są odrzucane, i nie ma poglądów peowskich, o palikociarskich nie wspominając? Pytam, bo tak cosik mi się zdaje, że jeremiady w Kolegi stylu opierają się na założeniu, że tylko kobiety wg Kolegi mają być w starym stylu, natomiast płci brzydkiej (w tym być może także sobie) Kolega nie odmawia bynajmniej prawa albo wręcz obowiązku sięgania po "osiągnięcia" rewolucji obyczajowych z seksualną na czele, uprawiania źle pojętej samorealizacji, źle pojętej przebojowości itd. itp. Tego rodzaju obłuda przypomina mi XVIII-wieczny arystokratów, którzy najpierw zrobili Oświecenie, porozbijali normy, a potem byli zdziwieni i oburzeni, że jacyś mieszczanie zachowują się, jakby się coś zmieniło! Swoją drogą, po rewolucji francuskiej przybrało to rozmiary groteskowego t.zw. oświeconego konserwatyzmu. W swoim gronie nadal hołdowali Wolterowi albo zgoła De Sade'owi, ale na pokaz byli wielkimi antyrewolucjonistami i głosili legitymizm, straszyli masonami itp. Ja jestem integralny i konsekwentny - uznaje katolicką naukę, odrzucam lewactwo i jego nauki bez względu na to, kogo dotyczą, potępiam szczucie płci na siebie, odrzucam feminizm, ale też mofizm i mizoginizm. Ze wstrętem odrzucam teksty feministek, ale z wstrętem odrzucam też teksty o kobietach rodem z "Psów" czy artykułów Łysiaka. Jedno i drugie stanowi nożyce Golicyna mające ciąć na kawałki resztki moralności i cywilizacji.
JORGE napisal(a): Dane od rekolekcjonisty, księdza profesora z seminarium, nie sadzę żeby zmyślał. A moja obserwacja jest taka, ,że Białystok w ciągu 10 lat przeszedł metamorfozę, czyli ludzie ze wsi zgłupieli.
e, podałem, bom z ciekawości sam zajrzał do statystyk
a one mylące są bez kontekstu a jednym z nich jest że już więcej niż połowa uczniów wypisuje się z lekcji religii
w bytomskiej zawodówce to przesilenie już padło chyba w 2013 roku (katecheta - celebrans trydenckiej podał)
Ej, ej, nie brońcie tak mocno tych głupich bab, bo aż się niedobrze robi. Popatrzcie na elektorat komuchów, na ich konwencje, spędy itp... same pańcie.
Rzchanym napisal(a): Ze wstrętem odrzucam teksty feministek, ale z wstrętem odrzucam też teksty o kobietach rodem z "Psów" czy artykułów Łysiaka
Chyba za mało czytałem Łysiaka, bo nie pamiętam nic takiego, pamiętam jeno że kabotyn straszny i wyraźnie jara go oburzanko na panie co robią xyz (tu najdrobniejsze detale).
Tak czy inaczej - wpis ok co do zasady, tylko niepotrzebnie Kolega zarzuca MarianoX obłudę. Ja widzę u Kol MarianoX jedynie żal (słuszny!) że o kryzysie męskości mówi się 3 razy dziennie przed każdym posiłkiem, a o kryzysie kobiecości cisza. A z dwojga złego ten drugi ma przyzwolenie społeczne, jest przeto o wiele poważniejszy.
Nie wiem czy Kolega Rzchanym ma nieletnią córkę, ale jeśli, to polecam się zastanowić nad problemem a nie jechać równo po koledze z forum, że powiedział niepopularną prawdę - na zasadzie: "nie podoba mu się rozluźnienie obyczajów? Pewnie dlatego że sam nie rucha!"
Abstrahując od poglądów na to czy owo zjawisko - szanujmy się.
MarianoX napisal(a): A ja uważam, że istnieje o wiele poważniejszy kryzys kobiecości - wśród przedstawicielek piękniejszej płci zaszły w ciągu kilkunastu lat bardzo niekorzystne zmiany w zakresie moralności, światopoglądu i wiary - drastycznie wzrosła akceptowalność rozwodów, powszechne jest głoszenie choćby w biurach poglądów nie tyle nawet peowskich, co wręcz palikociarskich. Dziś osoba o prawdziwie męskich cechach jest nieomal na celowniku całej popkultury i systemu prawnego z prawem rodzinnym na czele.
Oho, towarzysz Chruszczow wiecznie żywy, czyli nerwowe odbijanie piłeczki, spychologia, eksterioryzacja i "kobiety biją Murzynów". Tak z ciekawości się zapytam: to wśród męskich Kolegi znajomych moralność, światopogląd i wiara stoją na wysokim poziomie, rozwody są odrzucane, i nie ma poglądów peowskich, o palikociarskich nie wspominając? Pytam, bo tak cosik mi się zdaje, że jeremiady w Kolegi stylu opierają się na założeniu, że tylko kobiety wg Kolegi mają być w starym stylu, natomiast płci brzydkiej (w tym być może także sobie) (....)
Ze wstrętem odrzucam teksty feministek, ale z wstrętem odrzucam też teksty o kobietach rodem z "Psów" czy artykułów Łysiaka. Jedno i drugie stanowi nożyce Golicyna mające ciąć na kawałki resztki moralności i cywilizacji.
Otoz nadal uważam, ze wciagu ostatnich kilkunastu lat procesy rozkładowe dotyczace kwestii swiatopogladu, religijnosci, wulgaryzacji języka, postrzegania prawa rodzinnego itp.wsrod kobiet zaszły niepokojaco daleko.
Nie pomogą tu rytualne zaklęcia, pojawiajace sie tez na naszym forum, ze odpowiada za to wylącznie brak jakiś mitycznych "prawdziwych mężczyzn".
Najlatwiej w tej sytuacji udać, ze zagadnienia nie ma, jescze lepiej odstawić letkie obużanko w stylu, ze faceci jeszcze gorsi punktując tym u kolezanek.
Ostatnio spotkałem sie ze zjawiskiem rosnącej akceptacji rozwodów wśród pewnych katoliczek, bo przecież istnieją duszpasterstwa par niesakramentalnych, więc o co właściwie kaman skoro Kościół ich nie odrzuca?
Komentarz
Kiedyś otoczenie poprzez wyznawane wartości pomagało w wychowaniu - szczególnie otoczenie ludzi wierzących, a głównie mamy takie. Teraz - przynajmniej jeśli o dziewczynki chodzi - wręcz przeszkadza.
Stąd ten kryzys kobiecości obecnie i mam wrażenie że będzie się jeszcze pogłębiał.
a co do 6 lat, to alegorycznie małe słoniki łatwiej jest palikować...
@TecumSeh dziś w ogóle niewielu rodziców przyjmuje krytyczne uwagi otoczenia, wspomniane ciocie et cons. mogą po prostu myśleć, że właśnie to chcielibyscie usłyszeć... Ale wiem, o co ci chodzi.
Było to po studiach jak wyjechałam robić karierę w Warszawie niby wszystko szło dobrze - praca, warunki mieszkaniowe, grono znajomych etc. a ja nieszczęśliwa, na pograniczu histerii żyjąca byle do piatku, byle do powrotu. Wróciłam z tarczą (moze trochę pozłacaną) do rodziców i po uspokojeniu się "zorganizowałam się" na nowo.Zmienilam plany na życie przewartosciowałam parę kwestii itp. Wszystko to mnie wyczerpało bardzo, nauka kosztowała sporo a nie było w tym wszytkim ślubów, przysiąg zahaczjących o rejony metafizyczne, spraw politycznych, publicznego zaangażowania rodziców oraz wpływu moich decyzji na ich wizerunek, masowego heljtu w mediach itp. Jak sobie pomyślę z czym musi mierzyć się ten czlowiek to robi mi się słabo i raczej nie wysuwałabym tu jakiś tez o słabości, kryzysie męskości itp. Wymaganie od kogoś cech heroicznych jest nadużyciem.
Oczywiście można, tylko nie o to chodzi.
Kiedyś otoczenie poprzez wyznawane wartości pomagało w wychowaniu - szczególnie otoczenie ludzi wierzących, a głównie mamy takie. Teraz - przynajmniej jeśli o dziewczynki chodzi - wręcz przeszkadza.
Stąd ten kryzys kobiecości obecnie i mam wrażenie że będzie się jeszcze pogłębiał.
------------------------------------
Wymienione powyżej cechy (tj. np. agresja przedstawiana jako "asertywność") u chłopców byłyby krytykowane i tępione, u dziewczynek są aprobowane i wzmacniane.
Jakie nieomal? Skąd nieomal?
To jest w ogóle osobny temat, ale obecnie - z punktu widzenia praktyki prawnej i sądowej - małżeństwo dla młodego mężczyzny to wręczenie małżonce naładowanego pistoletu wycelowanego w siebie w nadziei, że może jednak nie pociągnie za spust.
Praktycznie w dowolnej sytuacji można faceta ugotować i DOBRZE jeśli tylko będzie miał możliwość udowodnienia swojej niewinności. Zwykle nie ma nawet takiej możliwości.
Zgadzam sie
Całość to pochodna opisywanych już tutaj wielokrotnie przez np. losa ruchu wahadła na zachodzie oraz autonomizacji cnót. To jak z pedałami, koloniami itp.
Strasznie to smutne. Prawdopodobnie czas życia człowieka, unikalny, na Ziemi żyjemy tylko raz, jest nieprzypadkowy. Zawsze ciągnęło mnie stronę nowości, zmian, zapachu rodzenia się czegoś nowego, przełomowego, a przyszło mi żyć w czasach powolnego rozkładu. W Białymstoku do kościoła chodzi 30% wiernych. Jeszcze chwila i zaczniemy żyć w Polsce postkatolickiej, 10 lat, maks. Cóż, jeżeli jednak jestem katolem i jakoś trwam, to w tym smutnym świecie jednak mam jakąś misję z tym związaną. Ale jaką ...
najnowsze dane są za X. 2017
i średnia Polski to 38,3 %
w tym Łódź, Szczecin, Koszalin i Sosnowiec to 25 %
Rzeszów 72 %, Tarnów 64 % Przemyśl 60 %
białostocka 45, 2 %
Pytam, bo tak cosik mi się zdaje, że jeremiady w Kolegi stylu opierają się na założeniu, że tylko kobiety wg Kolegi mają być w starym stylu, natomiast płci brzydkiej (w tym być może także sobie) Kolega nie odmawia bynajmniej prawa albo wręcz obowiązku sięgania po "osiągnięcia" rewolucji obyczajowych z seksualną na czele, uprawiania źle pojętej samorealizacji, źle pojętej przebojowości itd. itp.
Tego rodzaju obłuda przypomina mi XVIII-wieczny arystokratów, którzy najpierw zrobili Oświecenie, porozbijali normy, a potem byli zdziwieni i oburzeni, że jacyś mieszczanie zachowują się, jakby się coś zmieniło! Swoją drogą, po rewolucji francuskiej przybrało to rozmiary groteskowego t.zw. oświeconego konserwatyzmu. W swoim gronie nadal hołdowali Wolterowi albo zgoła De Sade'owi, ale na pokaz byli wielkimi antyrewolucjonistami i głosili legitymizm, straszyli masonami itp.
Ja jestem integralny i konsekwentny - uznaje katolicką naukę, odrzucam lewactwo i jego nauki bez względu na to, kogo dotyczą, potępiam szczucie płci na siebie, odrzucam feminizm, ale też mofizm i mizoginizm.
Ze wstrętem odrzucam teksty feministek, ale z wstrętem odrzucam też teksty o kobietach rodem z "Psów" czy artykułów Łysiaka. Jedno i drugie stanowi nożyce Golicyna mające ciąć na kawałki resztki moralności i cywilizacji.
+++
może być w innym wątku
a one mylące są bez kontekstu
a jednym z nich jest że już więcej niż połowa uczniów wypisuje się z lekcji religii
w bytomskiej zawodówce to przesilenie już padło chyba w 2013 roku (katecheta - celebrans trydenckiej podał)
---
i teraz zaczyna wybrzmiewać Jorgowe:
dlaczego, po co, z jakiego powodu, jaką misję?
Dzięki :-*
Popatrzcie na elektorat komuchów, na ich konwencje, spędy itp... same pańcie.
Ale to prawda, Polska trwa jeszcze dzięki babciom różańcowym.
Tak czy inaczej - wpis ok co do zasady, tylko niepotrzebnie Kolega zarzuca MarianoX obłudę. Ja widzę u Kol MarianoX jedynie żal (słuszny!) że o kryzysie męskości mówi się 3 razy dziennie przed każdym posiłkiem, a o kryzysie kobiecości cisza. A z dwojga złego ten drugi ma przyzwolenie społeczne, jest przeto o wiele poważniejszy.
Nie wiem czy Kolega Rzchanym ma nieletnią córkę, ale jeśli, to polecam się zastanowić nad problemem a nie jechać równo po koledze z forum, że powiedział niepopularną prawdę - na zasadzie: "nie podoba mu się rozluźnienie obyczajów? Pewnie dlatego że sam nie rucha!"
Abstrahując od poglądów na to czy owo zjawisko - szanujmy się.
Nie pomogą tu rytualne zaklęcia, pojawiajace sie tez na naszym forum, ze odpowiada za to wylącznie brak jakiś mitycznych "prawdziwych mężczyzn".
Najlatwiej w tej sytuacji udać, ze zagadnienia nie ma, jescze lepiej odstawić letkie obużanko w stylu, ze faceci jeszcze gorsi punktując tym u kolezanek.
Ostatnio spotkałem sie ze zjawiskiem rosnącej akceptacji rozwodów wśród pewnych katoliczek, bo przecież istnieją duszpasterstwa par niesakramentalnych, więc o co właściwie kaman skoro Kościół ich nie odrzuca?