Michał5 napisal(a): popatrz qizu na tysiące kościołów... na Rózańcu, na Koronce, na Gorzkich Żalach, na Litaniach... same... kobiety
To prawda. Dlatego ów kryzys kobiecości dotyczy głównie młodych kobiet. A dokładnie - im młodsze tym gorzej. Oczywiście uogólniam - mam nadzieję że w tym gronie nie trzeba tego dodawać.
Nota bene drogie Panie forumowe - Was ten problem raczej nie dotyczy, więc nie ma co się zżymać. Problem w tym że kobiety mają kobiecą solidarność we krwi - a my mężczyźni mamy solidarność męską w dupie. Uogólnianjąc oczywiście.
Zostawmy solidarność bo tak to się nie dogadamy. A celem - przynajmniej moim - nie jest nawalanka i przerzucanie się kto ma większy kryzys, tylko uzgodnienie stanu obecnego i pomysły co robić.
Były jakieś tam badania, które pokazywały, że lewactwo najlepiej panoszy się w w najmłodszej grupie wiekowej pełnoletnich kobiet a prawactwo podobnie, lecz wśród mężczyzn.
Swoją drogą źle to wróży małżeństwą a tym samym prokreancji.
trep napisal(a): Były jakieś tam badania, które pokazywały, że lewactwo najlepiej panoszy się w w najmłodszej grupie wiekowej pełnoletnich kobiet a prawactwo podobnie, lecz wśród mężczyzn.
Swoją drogą źle to wróży małżeństwą a tym samym prokreancji.
Pracuje w bardzo sfeminizowanym środowisku. Na palcach jednej ręki policzylbym kobiety z którymi chciałbym mieć inne niż zawodowe kontakty (bez włochatych myśli). Ogólna zgroza. Są bardzo lewicowe w poglądach - aborcja, niektóre etanazja, rozwód, luźne związki to nic nadzwyczajnego. W relacjach z mężczyznami obowiązuje "solidarność jajników" i to nie tylko w sferze zawodowej ale i rodzinnej (np układ matka-córka kontra ojciec lub brat) co nie przeszkadza im "wbić sobie nawzajem nóż w plecy" w ramach relacji zaowodwych damsko-damskich. Oficjalnie się do siebie uśmiechają ale gdy tylko nadaży się okazja z radością kręcą wbitym między żebra ostrzem zemsty. Pamiętliwe bardziej niż słonie. W ramch swoich rozmówek damsko-damskich poruszają sferę intymną bez najmniejszych oporów ale w sposób tak zwulgaryzowany że niejeden mężczyzna spłonąłby rumieńcem.
Ot, taka codzienność.
Żeby nie było powyższe efekty to duże pokłosie męskich braków, tchórzostwa i lenistwa. Większość tych kobiet ma za sobą problemy z mężem alkoholikiem, nałogowo niepracujacym lawirantem lub utrzymankiem. Zasklepiły się, schowały swoją kobiecość za maską niezależności, siły i przebojowości mylonej niestety z chamstwem, wulgarnością i rozpychaniem się łokciami.
Pani_Łyżeczka napisal(a): Przeczekać, jak już skutki dopadną wszystkich to się opamiętamy.
Pewnie tak, ale chciałbym żeby moja córa wyrosła na rozsądną kobietę z zasadami. O to niezwykle ciężko nie tylko ze względu na problemy o których piszemy, ale jej charakterek, może nawet bardziej.
O ile pomysł na syna z grubsza mam (zobaczymy czy się sprawdzi) o tyle z córką mam kłopot - i nie za bardzo wiem co z tym zrobić.
Michał5 napisal(a): popatrz qizu na tysiące kościołów... na Rózańcu, na Koronce, na Gorzkich Żalach, na Litaniach... same... kobiety
Ale to są te mądre, a my piszemy o tych głupich i hałaśliwych. Ile razy 'postępowo-wyzwolona' słyszy że postępuje jak kretynka, a ile razy postępująca rozsądnie słyszy że jest 'kurą domową'? na co jest przyzwolenie wśród kobiet, na piętnowanie kretyńskiego postępowania, czy na pogardę wobec rozsądku?
Nie mam czasu odnieść sie do wszystkiego, więc tylko garść moich obserwacji. Atak poszedł na kobiety , i był o wiele bardziej totalny niż na facetów. Kobiety się bardziej zmieniły od pigułki antykoncepcyjnej, niz mężczyźni od kondoma, to jasne. Obyczajowość, masowa produkcja żywności, moda, lifestjl zmieniły o wiele bardziej kobiety, niż mężczyzn. Mężczyzn zmieniły najbardzije same kobiety. Stały sie dostępne bez walki. Wiec ...tego, faceci mogą przebierać, a twierdz nima... Ale jest coś, co stawia kobiety do pionu- macierzyństwo. Poza pewną grupą, która była zawsze, może nie tak liczna, ale była- tych, które spędzały i spędzają płody, kobiety zmieniają sie , zostając matkami. Łagodnieją, przypominaja sobie własne babcie i mamy, tradycje rodzinne, zaczynają zastanawiać się nad życiem w pełni... pojawiają sie w kosciele, lepią szopki z modeliny i papieru, nizają różańce z kasztanów, stroją dzieci do pierwszej komunii, a później zaczynają sie niepostrzeżenie starzeć, myslą o przemijaniu, i wtedy najczęściej Pan Bóg ze swoją nieskończoną dobrocią odnajduje szczelinę w zatrzaśnietych drzwiach i przenika do serc kobiet. Pomaleńku, niezauważalnie prawie, ale nie zostawia ich samych. Nigdy. Patrzmy na te zdewastowane rażeniem atomowym młode dziewczyn jak On...
Życzę Wszystkim kobietom i Mężczyznom z tego forumka pięknych Świat Bożego Narodzenia. Narodzenia -nadziei , przecież
Michał5 napisal(a): .............pojawiają sie w kosciele, lepią szopki z modeliny i papieru, nizają różańce z kasztanów, stroją dzieci do pierwszej komunii ............. Życzę Wszystkim kobietom i Mężczyznom z tego forumka pięknych Świat Bożego Narodzenia. Narodzenia -nadziei , przecież
Michał, ty chyba nie masz do czynienia z matkami dzieci w wieku komunijnym? Słowo klucz "stroją". Kurcze one na stroju i kasztanach poprzestają. Proszę wkręć się na jakąś dyskotekę karnawałową dla dzieci w podstawówce, nawet w młodszych klasach. Gro dziewczynek wygląda jak prostytutki, i to nie ojcowie je ubierają, ale mamusie.
Niestety ale te mamusie ochoczo z córkami do ginekologa na pierwszą wizytę idą i proszą o te pigułki co to je zmieniły dla swoich córek. Swiadectwo z pierwszej ręki mam. Rekordzistka, niechlubna, miała 14 lat. Aha, jak nie mamusia to bacia idzie z wnuczką. Zgroza.
Staszek2 napisal(a): < Michał, ty chyba nie masz do czynienia z matkami dzieci w wieku komunijnym? Słowo klucz "stroją". Kurcze one na stroju i kasztanach poprzestają. Proszę wkręć się na jakąś dyskotekę karnawałową dla dzieci w podstawówce, nawet w młodszych klasach. Gro dziewczynek wygląda jak prostytutki, i to nie ojcowie je ubierają, ale mamusie.
Mam i miałam. Napisałm w komentarzu, że największy atak poszedł na kobiety. Także na modę. Małe dziewczynki chcą się ubierać , jak gwiazdy rocka, nie jak księżna Katarzyna. I jak koleżanki z klasy. A zresztą większośc łachów w sieciówkach , to szmatki , na które nie powinno sie wydać nawet grosza, ale patrz punkt pierwszy....
marniok napisal(a): Niestety ale te mamusie ochoczo z córkami do ginekologa na pierwszą wizytę idą i proszą o te pigułki co to je zmieniły dla swoich córek. Swiadectwo z pierwszej ręki mam. Rekordzistka, niechlubna, miała 14 lat. Aha, jak nie mamusia to bacia idzie z wnuczką. Zgroza.
Ale ja swoich nie zaprowadziłam i Pani Marniokowa nie zaprowadzi i Igrekowska, ani Isksińska, a nawet Zetowska Chodzi o to, że VI przykazanie było łamane jak świat światem, nawet w najlepszych rodach. I jest ,i będzie. Rzecz...nie w tym, ale w poczuciu, że grzeszymy przeciw prawu boskiemu, że zyjemy w nieporzadku moralnym, że kiedyś, całkiem wkrótce ,staniemy wobec Boga i nie będzie sie za bardzo jak tłumaczyć, że będzie żal i wstyd, że przecież nie warto było, że łatwo to było odrzucić, żyć inaczej... I wrócimy ,starymi już bedąc ,do Kościoła Nie wszyscy...pewnie nie. A może wielu. I wiele.
te szopki i różańce nie zmieniają światopoglądu. Wojna mam o możliwość noszenia krótkich spódniczek przez nastolatki w szkole katolickiej bezcenna - "a kiedy mają pokazywać nogi jak nie teraz"?
KazioToJa napisal(a): te szopki i różańce nie zmieniają światopoglądu. Wojna mam o możliwość noszenia krótkich spódniczek przez nastolatki w szkole katolickiej bezcenna - "a kiedy mają pokazywać nogi jak nie teraz"?
KazioToJa napisal(a): te szopki i różańce nie zmieniają światopoglądu. Wojna mam o możliwość noszenia krótkich spódniczek przez nastolatki w szkole katolickiej bezcenna - "a kiedy mają pokazywać nogi jak nie teraz"?
KazioToJa napisal(a): te szopki i różańce nie zmieniają światopoglądu. Wojna mam o możliwość noszenia krótkich spódniczek przez nastolatki w szkole katolickiej bezcenna - "a kiedy mają pokazywać nogi jak nie teraz"?
macierzyństwo zmienia światopogląd
Nie chce być niegrzeczny, ale ja i jeszcze paru dyskutantów mówi właśnie o mamusiach, których macierzyństwo niestety nie zmieniło.
Piszemy o wszystkich mamusiach? O kilkuilu procentach? Rzchanym napisał o obrzeżach. Pars pro toto ? NAJCZĘŚCIEJ jest tak, że dziewczyna stając się matką , mądrzeje. Bywa, że nie, ale tak bywało zawsze, drzewiej, też, drodzy utyskiwacze .
A na marginesie, nie za bardzo lubię rozliczać innych z grzechów . Za to lubię dostrzegać , jak ludzie się zmieniają na lepsze.
W sierpniu 1976 r. kardynał Karol Wojtyła, odwiedzając Stany Zjednoczone, wypowiedział ważkie słowa: „Stoimy dziś w obliczu największej konfrontacji, jaką kiedykolwiek przeżyła ludzkość. Nie przypuszczam, by szerokie kręgi społeczeństwa amerykańskiego ani najszersze kręgi wspólnot chrześcijańskich zdawały sobie z tego w pełni sprawę. Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a anty-Kościołem, Ewangelią a jej zaprzeczeniem. Ta konfrontacja została wpisana w plany Boskiej Opatrzności. To czas próby, w który musi wejść cały Kościół, a polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwutysiącletnią kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami: ludzką godnością, prawami osoby, prawami społeczeństw i narodów”.
Fala, której początek na przełomie lat 60/70 dała hormonalna pigułka i jej konsekwencje zalała również Polskę. Z różnych powodów i tak długo żeśmy się jej opierali. Wydaje mi się, że ostatecznym, takim nawet nie przysłowiowym gwoździem do trumny, była śmierć św. JPII.
Czy polski Kościół staje na wysokości zadania? Moim zdaniem, niestety, nie. I jak na ironię, wielu biskupów zostało nimi z nadania właśnie JPII.
Nie mam zamiaru bawić się tutaj w wieszczkę i prognozować końca świata. Oczywista oczywistość. Ale że macie (bo ja już naprawdę należę do pokolenia odchodzącego) przed sobą ciemne czasy to dla mnie jasne. A bardzo przecież logiczne wnioski, które wyciągnął w 1976 roku Karol Wojtyła w pełni potwierdziła i potwierdza nadal następująca po nich historia naszych czasów.
A, i proszę mi nie pisać, że Kościół przetrwa itp., bo jestem katoliczką. To wiem. I nie o tym piszę. To tak na wszelki wypadek.
Myślę, że warto wyjaśnić parę rzeczy. Podobnie jak feminizmu nie znoszę mofizmu, czyli ideologii MOF-ów - męskich odpowiedników feministek. Ich cechą charakterystyczną jest demonizowanie kobiet, przedstawianie ich dokładnie w taki sam sposób, w jaki feministki przedstawiają mężczyzn. Zresztą to podobieństwo nie jest przypadkowe - i feminizm, i mofizm mają służyć niszczeniu cywilizacji, religii i normalnych relacji ludzkich. Małe wyjaśnienie dla kolegów MarianaX i Tecumseha: ja nigdzie nie zanegowałem, jak próbujecie mi bezczelnie wmawiać, negatywnych procesów społecznych. Też dostrzegam lewaczenie kobiet. Jednakże nie patrzę na to przez wykrzywiające okulary chorej wizji świata promowanej przez kryptolewacką ideologię mofizmu. Po pierwsze, dostrzegam, że generalnie społeczeństwo lewaczeje. Kobiety to połowa ludzkości, więc jakże by mogło je ominąć to, co dotyka całe społeczeństwo?? Po drugie, jak słusznie zauważył kolega Michał5, na kobiety, ich umysły i serca, idzie jeszcze osobny, specjalny atak. Czynnikiem zdecydowanie niedocenianym (jeśli w ogóle dostrzeganym) jest rola t.zw. pism kobiecych, które w cichy i podstępny sposób sączą lewacką propagandę. Tu pochwaliłbym... Piotra Lisiewicza z "Gazety Polskiej", który stwierdził, że niezawodnym sposobem na sprawdzanie, kto jest na bakier z Salonem, a kto cieszy się albo zaczyna cieszyć względami, jest... zerknięcia na Pudelka i zobaczenie, kogo uważają za "ikonę stylu"! Jednakże Lisiewicz patrzył tylko przez pryzmat doraźnej polityki, gier partyjnych, może troszeczkę metapolityki, natomiast destrukcyjna rola tych czasopism jest dalej idąca, bo stanowi element strategii długofalowej. One nie są na ogół używane w bieżącej walce, tylko w długotrwałej "pracy organicznej". Także w serialach przeznaczonych dla kobiet sączy się propagandę. No, ale tu należy też wrzucić kamyczek do ogródka prawicy. Nie dostrzegłem prób tworzenia przekazu skierowanego specjalnie dla kobiet, a jednocześnie mocno konserwatywnego, katolickiego i patriotycznego. Wreszcie, po trzecie, nie wolno zapominać o tym, że kryzys męskości skutecznie służy kryzysowi kobiecości, a w wielu przypadkach wręcz go wywołuje. Kobiety sfrustrowane kontaktami z "samczykami" (polecam znakomity artykuł RAZ-a, z którego zaczerpnąłem tenże termin!) stają się dużo bardziej podatne na lewacko-feministyczną propagandę. To MOF-y spychają kobiety w tym kierunku. Można to porównać do polowania. Na polowaniu, żeby zwierzę nie uciekło od strzelby, urządza się nagonkę. Nagonka płoszy zwierzę, to w panice ucieka wprost na myśliwego ze strzelbą. Podobną rolę odgrywają samczyki, MOF-y, parodie mężczyzn. Kobiety uciekają przed nimi, ale kierunkiem tej ucieczki jest właśnie myśliwy - lewactwo. Dopiero dostrzeżenie tego wszystkiego pozwala na prawdziwy, pełny ogląd sytuacji. Niektórzy, jak MarianoX zamiast tego wolą recytować frazesy z arsenału propagandy ideologii mofistowskiej. Szczytem jest jego stwierdzenie o "mitycznych prawdziwych mężczyznach". Jako pryncypialny zwolennik ideologii mofistowskiej MarianoX wie, na co reagować najbardziej alergicznie. O właśnie - "alergicznie". Czy szanowni koledzy i koleżanki zwrócili uwagę, jak alergiczne, obsesyjne w swej naturze są reakcje naszych forumowych MOF-ów (i nie tylko forumowych rzecz jasna)? Przypomnijmy: to jest wątek o księdzu Szydło i jego problemach. W tym właśnie kontekście pojawił się temat kryzysu męskości. No, a tu nagle MarianoX wyskakuje z odbijaniem piłeczki i atakiem na kobiety. Czyżby przyczyną kryzysu księdza Tymoteusza był kryzys kobiecości? No, cóż. Braku czujności ideologicznej koledze MarianoX nie można mu zarzucić! Zresztą robienie offtopu wcale nie jest jeszcze najgorszą rzeczą, jaką wyrabia się w tym wątku. Są w nim prymitywne manipulacje albo wręcz mówienie nieprawdy (mówiąc najoględniej). Tekst o "niebieskiej linii" za zwrócenie uwagi na rozrzucone skarpetki to jakiś kabaret Ja bym dostrzegał raczej niezdrową tendencję wielu rodziców do rozpuszczania dzieci z własnego lenistwa i wygodnictwa, i to dzieci bez względu na płeć. :P Tekst o "solidarności jajników" to bzdura będąca jednym z ulubionych mitów MOF-ów. W rzeczywistości kobiety potrafią być dla siebie okrutne. Ziemkiewicz kpił sobie z kodziar, które atakowały Magdalenę Ogórek, że choć były motywowane politycznie, to na Ogórek uwzięły się, bo jest młoda i ładna, bo gdyby chodziło tylko o samą politykę, to atakowałyby kogokolwiek wychodzącego z TVP, chociażby jego. Poza tym ciekaw jestem jak ta rzekoma "solidarność jajników" wygląda w przypadku kobiet romansujących z żonatymi mężczyznami. No, a mobbing ogranizatorek Kongresu Kobiet wobec kelnerek i pracownic ochrony to już legenda obłudy w tym temacie. Nawiasem mówiąc, równie dobrze można by mówić o "solidarność jąder" typków siedzących przy piwerku (albo czymś mocniejszym) i żalącym się wspólnie na "baby". Jak dla mnie to raczej wśród mężczyzn solidarność motywowana płcią występuje częściej. No, a wracając do romansów z żonatymi mężczyznami - wysoce charakterystyczne, że pisząc o demoralizacji kobiet, akurat ten temat jest przez MOF-ów omijany szerokim łukiem. To przekłamanie nie służy tylko niepodważaniu wspomnianego wyżej mitu, ale także wpisuje się we wpisaną w ideologię "ślepotę na jedno oko". To charakterystyczne: można by oskarżać kobiety, ale się tego nie robi, żeby kryć przekłamania ideologii. To tak jak ruska agentura ochoczo piętnuje Żydów, chyba że kombinują z Ruskimi, to wtedy zamilczenie tematu na śmierć. No, ale kłamstw i mitów w ideologii mofizmu jest więcej. Tworzy cały, zakłamany obraz świata. Ja osobiście ostrzegam przed tą ideologią, i to w sensie podwójnym. Po pierwsze, jest wstrętna sama w sobie. Jednakże nie jest to jedyny powód, dla którego trzeba ją zwalczać. Otóż, jak już wspominałem, lewactwo przejmuje kobiety przez tworzenie parodii mężczyzn, które łatwiej będzie zohydzić, a czasem nawet nie będzie trzeba zohydzać, bo same siebie skutecznie zohydzą. Mofizm jest częścią lewactwa, ale jest niczym jajo kukułki dywersyjnie podrzucane prawicy. Gdy kobieta przeczyta/usłyszy takie "mądrości", że stanie się mądrzejsza, gdy jakiś mężczyzna ją wykorzysta seksualnie, to wywoła to tylko jej wstręt. Gdy przeczyta wspomniany tekst o niebieskiej linii, to litościwie popuka się w czoło. No i tu widać różnicę między MOF-em podszywającym się pod konserwatystę a prawdziwym konserwatystą. Prawdziwy konserwatysta, taki jak ja, będzie postępował inaczej. Będzie szanował kobiety, okazywał szarmanckie gesty, a jednocześnie twardo bronił konserwatywnego stanowiska. Skoro zaś wspomniałem o swoim osobistym doświadczeniu, to właśnie ono, poza względami przedstawionymi powyżej, nastraja mnie negatywnie do mofistowskich "mądrości". Nie doświadczyłem w życiu żadnej nienawiści ze strony kobiet. Spotykałem się pary razy w życiu - zarówno w internecie, jak i w "realu" z ludźmi, którzy straszyli mnie, jak to feministki "zrobią ze mną porządek" , gdy będę ustępował w drzwiach, otwierał je itp. Nigdy, podkreślam NIGDY, nie spotkałem się z jakąkolwiek negatywną reakcją! Tak to życie i moje własne doświadczenie pozwoliło zweryfikować teoryjki MOF-ów. Oczywiście negatywnie. Tak samo obserwacje moich znajomych też każą sceptycznie odnosić się do twierdzeń o stopniu implementacji lewackich teorii. Moje koleżanki powychodziły za mąż przed 30. rokiem życia, mają dzieci, i świadome "singielstwo" wcale nie jest popularne. Wpływ zalewaczenia, owszem, dostrzegam, w głoszonych poglądach, ale dotyczących raczej spraw nie dotyczących ich bezpośrednio. Stąd też moje rady są takie, żeby wyzbyć się głupiego mofizmu, pracować nad samym sobą i robić swoje. Na koniec zamieszczam linka do świetnego artykułu. Co ciekawe, jego autor to były MOF, a może nawet nie były, tylko maskujący się ze względów taktycznych, no ale to, że się przemógł, choćby zewnętrznie, świadczy pozytywnie. Jeszcze kilka lat temu miał żałosny tekst o wykorzystywaniu pijanych kobiet, ale daje się akurat w tym temacie zauważyć pozytywna tendencja. Charakterystyczne jest też porównanie reakcji Salonu - w tamtym przypadku skwapliwe wykorzystanie, w tym kompletnie zamilczenie na śmierć, bo nie wolno do kobiet dopuszczać informacji, że na prawicy ktoś jest przeciw - jak to on określił - "samczykom":
Komentarz
Nota bene drogie Panie forumowe - Was ten problem raczej nie dotyczy, więc nie ma co się zżymać. Problem w tym że kobiety mają kobiecą solidarność we krwi - a my mężczyźni mamy solidarność męską w dupie. Uogólnianjąc oczywiście.
Zostawmy solidarność bo tak to się nie dogadamy. A celem - przynajmniej moim - nie jest nawalanka i przerzucanie się kto ma większy kryzys, tylko uzgodnienie stanu obecnego i pomysły co robić.
Swoją drogą źle to wróży małżeństwą a tym samym prokreancji.
Na palcach jednej ręki policzylbym kobiety z którymi chciałbym mieć inne niż zawodowe kontakty (bez włochatych myśli).
Ogólna zgroza.
Są bardzo lewicowe w poglądach - aborcja, niektóre etanazja, rozwód, luźne związki to nic nadzwyczajnego.
W relacjach z mężczyznami obowiązuje "solidarność jajników" i to nie tylko w sferze zawodowej ale i rodzinnej (np układ matka-córka kontra ojciec lub brat) co nie przeszkadza im "wbić sobie nawzajem nóż w plecy" w ramach relacji zaowodwych damsko-damskich. Oficjalnie się do siebie uśmiechają ale gdy tylko nadaży się okazja z radością kręcą wbitym między żebra ostrzem zemsty. Pamiętliwe bardziej niż słonie.
W ramch swoich rozmówek damsko-damskich poruszają sferę intymną bez najmniejszych oporów ale w sposób tak zwulgaryzowany że niejeden mężczyzna spłonąłby rumieńcem.
Ot, taka codzienność.
Żeby nie było powyższe efekty to duże pokłosie męskich braków, tchórzostwa i lenistwa.
Większość tych kobiet ma za sobą problemy z mężem alkoholikiem, nałogowo niepracujacym lawirantem lub utrzymankiem.
Zasklepiły się, schowały swoją kobiecość za maską niezależności, siły i przebojowości mylonej niestety z chamstwem, wulgarnością i rozpychaniem się łokciami.
O ile pomysł na syna z grubsza mam (zobaczymy czy się sprawdzi) o tyle z córką mam kłopot - i nie za bardzo wiem co z tym zrobić.
Ile razy 'postępowo-wyzwolona' słyszy że postępuje jak kretynka, a ile razy postępująca rozsądnie słyszy że jest 'kurą domową'? na co jest przyzwolenie wśród kobiet, na piętnowanie kretyńskiego postępowania, czy na pogardę wobec rozsądku?
Dałem se szlaban do wigilji
Atak poszedł na kobiety , i był o wiele bardziej totalny niż na facetów. Kobiety się bardziej zmieniły od pigułki antykoncepcyjnej, niz mężczyźni od kondoma, to jasne.
Obyczajowość, masowa produkcja żywności, moda, lifestjl zmieniły o wiele bardziej kobiety, niż mężczyzn.
Mężczyzn zmieniły najbardzije same kobiety.
Stały sie dostępne bez walki.
Wiec ...tego, faceci mogą przebierać, a twierdz nima...
Ale jest coś, co stawia kobiety do pionu- macierzyństwo.
Poza pewną grupą, która była zawsze, może nie tak liczna, ale była- tych, które spędzały i spędzają płody, kobiety zmieniają sie , zostając matkami.
Łagodnieją, przypominaja sobie własne babcie i mamy, tradycje rodzinne, zaczynają zastanawiać się nad życiem w pełni...
pojawiają sie w kosciele, lepią szopki z modeliny i papieru, nizają różańce z kasztanów, stroją dzieci do pierwszej komunii, a później zaczynają sie niepostrzeżenie starzeć, myslą o przemijaniu, i wtedy najczęściej Pan Bóg ze swoją nieskończoną dobrocią odnajduje szczelinę w zatrzaśnietych drzwiach i przenika do serc kobiet.
Pomaleńku, niezauważalnie prawie, ale nie zostawia ich samych. Nigdy.
Patrzmy na te zdewastowane rażeniem atomowym młode dziewczyn jak On...
Życzę Wszystkim kobietom i Mężczyznom z tego forumka pięknych Świat Bożego Narodzenia.
Narodzenia -nadziei , przecież
Swiadectwo z pierwszej ręki mam.
Rekordzistka, niechlubna, miała 14 lat.
Aha, jak nie mamusia to bacia idzie z wnuczką.
Zgroza.
Napisałm w komentarzu, że największy atak poszedł na kobiety. Także na modę.
Małe dziewczynki chcą się ubierać , jak gwiazdy rocka, nie jak księżna Katarzyna.
I jak koleżanki z klasy.
A zresztą większośc łachów w sieciówkach , to szmatki , na które nie powinno sie wydać nawet grosza, ale
patrz punkt pierwszy....
Ale ja swoich nie zaprowadziłam i Pani Marniokowa nie zaprowadzi i Igrekowska, ani Isksińska, a nawet Zetowska
Chodzi o to, że VI przykazanie było łamane jak świat światem, nawet w najlepszych rodach.
I jest ,i będzie.
Rzecz...nie w tym, ale w poczuciu, że grzeszymy przeciw prawu boskiemu, że zyjemy w nieporzadku moralnym, że kiedyś, całkiem wkrótce ,staniemy wobec Boga i nie będzie sie za bardzo jak tłumaczyć, że będzie żal i wstyd, że przecież nie warto było, że łatwo to było odrzucić, żyć inaczej...
I wrócimy ,starymi już bedąc ,do Kościoła
Nie wszyscy...pewnie nie. A może wielu. I wiele.
Rzchanym napisał o obrzeżach. Pars pro toto ?
NAJCZĘŚCIEJ jest tak, że dziewczyna stając się matką , mądrzeje.
Bywa, że nie, ale tak bywało zawsze, drzewiej, też, drodzy utyskiwacze .
A na marginesie, nie za bardzo lubię rozliczać innych z grzechów .
Za to lubię dostrzegać , jak ludzie się zmieniają na lepsze.
W sierpniu 1976 r. kardynał Karol Wojtyła, odwiedzając Stany Zjednoczone, wypowiedział ważkie słowa: „Stoimy dziś w obliczu największej konfrontacji, jaką kiedykolwiek przeżyła ludzkość. Nie przypuszczam, by szerokie kręgi społeczeństwa amerykańskiego ani najszersze kręgi wspólnot chrześcijańskich zdawały sobie z tego w pełni sprawę. Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a anty-Kościołem, Ewangelią a jej zaprzeczeniem. Ta konfrontacja została wpisana w plany Boskiej Opatrzności. To czas próby, w który musi wejść cały Kościół, a polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwutysiącletnią kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami: ludzką godnością, prawami osoby, prawami społeczeństw i narodów”.
Fala, której początek na przełomie lat 60/70 dała hormonalna pigułka i jej konsekwencje zalała również Polskę. Z różnych powodów i tak długo żeśmy się jej opierali.
Wydaje mi się, że ostatecznym, takim nawet nie przysłowiowym gwoździem do trumny, była śmierć św. JPII.
Czy polski Kościół staje na wysokości zadania?
Moim zdaniem, niestety, nie.
I jak na ironię, wielu biskupów zostało nimi z nadania właśnie JPII.
Nie mam zamiaru bawić się tutaj w wieszczkę i prognozować końca świata. Oczywista oczywistość. Ale że macie (bo ja już naprawdę należę do pokolenia odchodzącego) przed sobą ciemne czasy to dla mnie jasne. A bardzo przecież logiczne wnioski, które wyciągnął w 1976 roku Karol Wojtyła w pełni potwierdziła i potwierdza nadal następująca po nich historia naszych czasów.
A, i proszę mi nie pisać, że Kościół przetrwa itp., bo jestem katoliczką. To wiem. I nie o tym piszę. To tak na wszelki wypadek.
Małe wyjaśnienie dla kolegów MarianaX i Tecumseha: ja nigdzie nie zanegowałem, jak próbujecie mi bezczelnie wmawiać, negatywnych procesów społecznych. Też dostrzegam lewaczenie kobiet.
Jednakże nie patrzę na to przez wykrzywiające okulary chorej wizji świata promowanej przez kryptolewacką ideologię mofizmu. Po pierwsze, dostrzegam, że generalnie społeczeństwo lewaczeje. Kobiety to połowa ludzkości, więc jakże by mogło je ominąć to, co dotyka całe społeczeństwo??
Po drugie, jak słusznie zauważył kolega Michał5, na kobiety, ich umysły i serca, idzie jeszcze osobny, specjalny atak. Czynnikiem zdecydowanie niedocenianym (jeśli w ogóle dostrzeganym) jest rola t.zw. pism kobiecych, które w cichy i podstępny sposób sączą lewacką propagandę. Tu pochwaliłbym... Piotra Lisiewicza z "Gazety Polskiej", który stwierdził, że niezawodnym sposobem na sprawdzanie, kto jest na bakier z Salonem, a kto cieszy się albo zaczyna cieszyć względami, jest... zerknięcia na Pudelka i zobaczenie, kogo uważają za "ikonę stylu"! Jednakże Lisiewicz patrzył tylko przez pryzmat doraźnej polityki, gier partyjnych, może troszeczkę metapolityki, natomiast destrukcyjna rola tych czasopism jest dalej idąca, bo stanowi element strategii długofalowej. One nie są na ogół używane w bieżącej walce, tylko w długotrwałej "pracy organicznej". Także w serialach przeznaczonych dla kobiet sączy się propagandę. No, ale tu należy też wrzucić kamyczek do ogródka prawicy. Nie dostrzegłem prób tworzenia przekazu skierowanego specjalnie dla kobiet, a jednocześnie mocno konserwatywnego, katolickiego i patriotycznego.
Wreszcie, po trzecie, nie wolno zapominać o tym, że kryzys męskości skutecznie służy kryzysowi kobiecości, a w wielu przypadkach wręcz go wywołuje. Kobiety sfrustrowane kontaktami z "samczykami" (polecam znakomity artykuł RAZ-a, z którego zaczerpnąłem tenże termin!) stają się dużo bardziej podatne na lewacko-feministyczną propagandę. To MOF-y spychają kobiety w tym kierunku.
Można to porównać do polowania. Na polowaniu, żeby zwierzę nie uciekło od strzelby, urządza się nagonkę. Nagonka płoszy zwierzę, to w panice ucieka wprost na myśliwego ze strzelbą. Podobną rolę odgrywają samczyki, MOF-y, parodie mężczyzn. Kobiety uciekają przed nimi, ale kierunkiem tej ucieczki jest właśnie myśliwy - lewactwo.
Dopiero dostrzeżenie tego wszystkiego pozwala na prawdziwy, pełny ogląd sytuacji. Niektórzy, jak MarianoX zamiast tego wolą recytować frazesy z arsenału propagandy ideologii mofistowskiej. Szczytem jest jego stwierdzenie o "mitycznych prawdziwych mężczyznach". Jako pryncypialny zwolennik ideologii mofistowskiej MarianoX wie, na co reagować najbardziej alergicznie.
O właśnie - "alergicznie". Czy szanowni koledzy i koleżanki zwrócili uwagę, jak alergiczne, obsesyjne w swej naturze są reakcje naszych forumowych MOF-ów (i nie tylko forumowych rzecz jasna)? Przypomnijmy: to jest wątek o księdzu Szydło i jego problemach. W tym właśnie kontekście pojawił się temat kryzysu męskości. No, a tu nagle MarianoX wyskakuje z odbijaniem piłeczki i atakiem na kobiety. Czyżby przyczyną kryzysu księdza Tymoteusza był kryzys kobiecości? No, cóż. Braku czujności ideologicznej koledze MarianoX nie można mu zarzucić! Zresztą robienie offtopu wcale nie jest jeszcze najgorszą rzeczą, jaką wyrabia się w tym wątku. Są w nim prymitywne manipulacje albo wręcz mówienie nieprawdy (mówiąc najoględniej).
Tekst o "niebieskiej linii" za zwrócenie uwagi na rozrzucone skarpetki to jakiś kabaret Ja bym dostrzegał raczej niezdrową tendencję wielu rodziców do rozpuszczania dzieci z własnego lenistwa i wygodnictwa, i to dzieci bez względu na płeć. :P Tekst o "solidarności jajników" to bzdura będąca jednym z ulubionych mitów MOF-ów. W rzeczywistości kobiety potrafią być dla siebie okrutne. Ziemkiewicz kpił sobie z kodziar, które atakowały Magdalenę Ogórek, że choć były motywowane politycznie, to na Ogórek uwzięły się, bo jest młoda i ładna, bo gdyby chodziło tylko o samą politykę, to atakowałyby kogokolwiek wychodzącego z TVP, chociażby jego. Poza tym ciekaw jestem jak ta rzekoma "solidarność jajników" wygląda w przypadku kobiet romansujących z żonatymi mężczyznami. No, a mobbing ogranizatorek Kongresu Kobiet wobec kelnerek i pracownic ochrony to już legenda obłudy w tym temacie. Nawiasem mówiąc, równie dobrze można by mówić o "solidarność jąder" typków siedzących przy piwerku (albo czymś mocniejszym) i żalącym się wspólnie na "baby". Jak dla mnie to raczej wśród mężczyzn solidarność motywowana płcią występuje częściej. No, a wracając do romansów z żonatymi mężczyznami - wysoce charakterystyczne, że pisząc o demoralizacji kobiet, akurat ten temat jest przez MOF-ów omijany szerokim łukiem. To przekłamanie nie służy tylko niepodważaniu wspomnianego wyżej mitu, ale także wpisuje się we wpisaną w ideologię "ślepotę na jedno oko". To charakterystyczne: można by oskarżać kobiety, ale się tego nie robi, żeby kryć przekłamania ideologii. To tak jak ruska agentura ochoczo piętnuje Żydów, chyba że kombinują z Ruskimi, to wtedy zamilczenie tematu na śmierć.
No, ale kłamstw i mitów w ideologii mofizmu jest więcej. Tworzy cały, zakłamany obraz świata. Ja osobiście ostrzegam przed tą ideologią, i to w sensie podwójnym. Po pierwsze, jest wstrętna sama w sobie. Jednakże nie jest to jedyny powód, dla którego trzeba ją zwalczać. Otóż, jak już wspominałem, lewactwo przejmuje kobiety przez tworzenie parodii mężczyzn, które łatwiej będzie zohydzić, a czasem nawet nie będzie trzeba zohydzać, bo same siebie skutecznie zohydzą. Mofizm jest częścią lewactwa, ale jest niczym jajo kukułki dywersyjnie podrzucane prawicy.
Gdy kobieta przeczyta/usłyszy takie "mądrości", że stanie się mądrzejsza, gdy jakiś mężczyzna ją wykorzysta seksualnie, to wywoła to tylko jej wstręt. Gdy przeczyta wspomniany tekst o niebieskiej linii, to litościwie popuka się w czoło.
No i tu widać różnicę między MOF-em podszywającym się pod konserwatystę a prawdziwym konserwatystą. Prawdziwy konserwatysta, taki jak ja, będzie postępował inaczej. Będzie szanował kobiety, okazywał szarmanckie gesty, a jednocześnie twardo bronił konserwatywnego stanowiska. Skoro zaś wspomniałem o swoim osobistym doświadczeniu, to właśnie ono, poza względami przedstawionymi powyżej, nastraja mnie negatywnie do mofistowskich "mądrości". Nie doświadczyłem w życiu żadnej nienawiści ze strony kobiet. Spotykałem się pary razy w życiu - zarówno w internecie, jak i w "realu" z ludźmi, którzy straszyli mnie, jak to feministki "zrobią ze mną porządek" , gdy będę ustępował w drzwiach, otwierał je itp. Nigdy, podkreślam NIGDY, nie spotkałem się z jakąkolwiek negatywną reakcją! Tak to życie i moje własne doświadczenie pozwoliło zweryfikować teoryjki MOF-ów. Oczywiście negatywnie.
Tak samo obserwacje moich znajomych też każą sceptycznie odnosić się do twierdzeń o stopniu implementacji lewackich teorii. Moje koleżanki powychodziły za mąż przed 30. rokiem życia, mają dzieci, i świadome "singielstwo" wcale nie jest popularne. Wpływ zalewaczenia, owszem, dostrzegam, w głoszonych poglądach, ale dotyczących raczej spraw nie dotyczących ich bezpośrednio.
Stąd też moje rady są takie, żeby wyzbyć się głupiego mofizmu, pracować nad samym sobą i robić swoje.
Na koniec zamieszczam linka do świetnego artykułu. Co ciekawe, jego autor to były MOF, a może nawet nie były, tylko maskujący się ze względów taktycznych, no ale to, że się przemógł, choćby zewnętrznie, świadczy pozytywnie. Jeszcze kilka lat temu miał żałosny tekst o wykorzystywaniu pijanych kobiet, ale daje się akurat w tym temacie zauważyć pozytywna tendencja. Charakterystyczne jest też porównanie reakcji Salonu - w tamtym przypadku skwapliwe wykorzystanie, w tym kompletnie zamilczenie na śmierć, bo nie wolno do kobiet dopuszczać informacji, że na prawicy ktoś jest przeciw - jak to on określił - "samczykom":
https://dorzeczy.pl/subotnik-ziemkiewicza/13220/samczyk.html