Mógłbym zapytać, co mam wspólnego z powyższymi cytatami?
Przepraszam, oczywiście nie ma Kolega nic z nimi wspólnego. To pozostałość starego wpisu, którego wówczas nie opublikowałem uznawszy jego pochopność i niesluszność.
Spoko, nie ma sprawy. Skoro zaś niechcący zostałem wywołany do tablicy, to odniosę się do ostatnich wpisów. Owszem, być może w jakimś stopniu zrobiono krzywdę młodemu księdzu zwracając na niego uwagę medialną, ale jednak zdecydowanie większą krzywdę od matki czy innych polityków wyrządzili księdzu Szydło kościelni przełożeni oraz przede wszystkim on sam. Dlaczego to jego własna wina, pisałem już obszerniej w komentarzach we wcześniejszej części wątku, no i zresztą kolega Berek pisał w podobnym duchu. W kompaniach kleryckich były takie i gorsze rzeczy, a jakoś księża tam się znajdujący nie rzucali kapłaństwa i nie tracili wiary. Gwałtowność reakcji świadczy, że niezależnie od czynników zewnętrznych główny problem tkwi w nim samym. Jednakże dużo winy ponoszą też kościelni przełożeni. Jak słusznie zauważył kolega Berek - jak to się stało, że nie zauważyli, że delikwent się nie nadaje? Czy tam w seminarium panuje taki bałagan, lenistwo i tumiwisizm, że się na takie rzeczy nie zwraca uwagi? Zrobiło wrażenie (już wtedy) nazwisko? A może nie prowadzi selekcji, wychodząc z założenia, że przy spadku ilości powołań nie będą wybrzydzać? Nie wiem, ale powinni na to zwrócić uwagę. No, a po drugie, jak już był tym księdzem, mogli go gdzieś wysłać za granicę, gdzie nie byłby kojarzony jako syn szefowej rządu. Prymas Glemp chciał wysłać księdza Popiełuszkę za granicę, żeby go chronić. Niektórzy uważają, że w ten sposób pogorszył jego sytuację, ale nie będę tego tu rozstrzygał i abstrahuję od tej kwestii, zwracam tylko uwagi, że przynajmniej chciał mu pomóc. Tu tego nie było.
Filioquist napisal(a): ...nie ma już x. Szydło, wina Zaleskiego?
Częściowo oczywiście tak, ksiądz Isakowicz jest fragmentem medialnej szczujni, jeśli więc przyjąć że miało to jakiś wpływ na decyzję księdza Tymoteusza to ma w tym swój udział. Kiedyś nie wychodził z TVN, przed Smoleńskiem wielki krytyk prezydentury Lecha Kaczyńskiego, po natychmiast przeflancowany na znawcę tej prezydentury, szczucie Polaków i Ukraińców na siebie, namawianie na rzucanie kamieniami w ukraińskich harcerzy itp.
Nasz dawno niewidziany kolega Nurni napisał: "Atakowanie kogoś z pozycji antagonistycznych to mało skuteczna taktyka, krytyka z pozycji pozornie tożsamych - to jest to".
Zgadzam się co do faktu że x. TIZ nieraz w różnych sprawach traci okazję aby siedzieć cicho, ale w rzeczonej sprawie chyba wszystkie wypowiedzi (chyba że jakąś przeoczyłem) miały miejsce, gdy mleko się już rozlało, czyli wpływu na decyzję nie miał.
Częściowo oczywiście tak, ksiądz Isakowicz jest fragmentem medialnej szczujni, jeśli więc przyjąć że miało to jakiś wpływ na decyzję księdza Tymoteusza to ma w tym swój udział.
Może kol. przypomnieć, co on takiego wyczyniał, znaczy ksiądz Isakowicz, PRZED ogłoszeniem decyzji o porzuceniu kapłaństwa przez młodego księdza Sz.? Szczerze, to po prostu nie pamiętam sygnałów ostrzegawczych - pamiętam że mną to wstrząsnęło, znaczy ta wiadomość, za to nie przypominam sobie jakowychś strasznych ekscesów przedtem, zakładam że mnie po prostu to ominęło (i, w sumie, może i dobrze, bo po co się dodatkowo denerwować) jednak zawsze warto wiedzieć.
Brzost napisal(a): Zgadzam się co do faktu że x. TIZ nieraz w różnych sprawach traci okazję aby siedzieć cicho, ale w rzeczonej sprawie chyba wszystkie wypowiedzi (chyba że jakąś przeoczyłem) miały miejsce, gdy mleko się już rozlało, czyli wpływu na decyzję nie miał.
Mówię o medialnej atmosferze jaka panuje w Polsce, Szmulka mówiła że wystarczy że wsiądzie do autobusu z Okęcia i już ma ochotę wracać do Paryża. Ksiądz powinien być ponadto, obok, no ale jesteśmy tylko ludźmi.
No nie no, mówimy o naprawdę wielkiej tajemnicy, jaką jest powołanie. Chyba, że traktujemy bycie księdzem jako wybór normalnego zawodu, normalnej roboty. A wtedy to rozumiem, rzuca się pracę jeśli jest nam niekomfortowo. Ops, czy na pewno? Różnie to bywa, w zależności od życiowej sytuacji. Ludzie potrafią znosić naprawdę duży dyskomfort, kiedy mają motywację.
Powtórzę: jeśli "ta okropna polska atmosfera" skłoniła kogoś do porzucenia służby - takiej służby - i to jeszcze tak szybko, to znaczy to że ojcowie w seminarium powinni mocno się nad sobą zastanowić, skoro nie wyjaśnili kandydatowi w prostych, żołnierskich (acz pełnych miłości) słowach, że chyba to nie to.
Myślę przy okazji o tych wszystkich klerykach w latach PRL-u wcielanych do specjalnych jednostek wojskowych...
Przemko napisal(a): Mówię o medialnej atmosferze jaka panuje w Polsce, Szmulka mówiła że wystarczy że wsiądzie do autobusu z Okęcia i już ma ochotę wracać do Paryża. Ksiądz powinien być ponadto, obok, no ale jesteśmy tylko ludźmi.
A ktoś może wie coś o materialnych podstawach decyzji x. Tymoteusza? Niby powinniśmy zachować się taktownie i nie interesować się nadmiernie sprawą ale ja nie jestem taktowny tylko ciekawski.
A ktoś może wie coś o materialnych podstawach decyzji x. Tymoteusza? Niby powinniśmy zachować się taktownie i nie interesować się nadmiernie sprawą ale ja nie jestem taktowny tylko ciekawski.
Brzost napisal(a): Zgadzam się co do faktu że x. TIZ nieraz w różnych sprawach traci okazję aby siedzieć cicho, ale w rzeczonej sprawie chyba wszystkie wypowiedzi (chyba że jakąś przeoczyłem) miały miejsce, gdy mleko się już rozlało, czyli wpływu na decyzję nie miał.
Tak. Tu jest zarzut: ugrywania swoich spraw czyimś kosztem. Zresztą zobaczyłem to dopiero teraz, wtedy nie interesowałem się sprawą, a dziś ze względu, kto sobie żeruje na synu premierki. Na przykład dołączył Hołownia von 2050, pogrubiłem jego ku...stwo:
Szymon Hołownia: Pewnie, że to nie my dzisiaj wyciągamy tego chłopaka na świecznik. Zrobiło to środowisko polityczne i medialne jego matki, które – przekonane, że odrobina cynizmu w obronie wartości nie zaszkodzi – rozwaliło mu kapłaństwo, robiąc z żywego człowieka chorągiew i PiS-owskiego celebrytę
Komentarz
Spoko, nie ma sprawy.
Skoro zaś niechcący zostałem wywołany do tablicy, to odniosę się do ostatnich wpisów. Owszem, być może w jakimś stopniu zrobiono krzywdę młodemu księdzu zwracając na niego uwagę medialną, ale jednak zdecydowanie większą krzywdę od matki czy innych polityków wyrządzili księdzu Szydło kościelni przełożeni oraz przede wszystkim on sam. Dlaczego to jego własna wina, pisałem już obszerniej w komentarzach we wcześniejszej części wątku, no i zresztą kolega Berek pisał w podobnym duchu. W kompaniach kleryckich były takie i gorsze rzeczy, a jakoś księża tam się znajdujący nie rzucali kapłaństwa i nie tracili wiary. Gwałtowność reakcji świadczy, że niezależnie od czynników zewnętrznych główny problem tkwi w nim samym.
Jednakże dużo winy ponoszą też kościelni przełożeni. Jak słusznie zauważył kolega Berek - jak to się stało, że nie zauważyli, że delikwent się nie nadaje? Czy tam w seminarium panuje taki bałagan, lenistwo i tumiwisizm, że się na takie rzeczy nie zwraca uwagi? Zrobiło wrażenie (już wtedy) nazwisko? A może nie prowadzi selekcji, wychodząc z założenia, że przy spadku ilości powołań nie będą wybrzydzać? Nie wiem, ale powinni na to zwrócić uwagę.
No, a po drugie, jak już był tym księdzem, mogli go gdzieś wysłać za granicę, gdzie nie byłby kojarzony jako syn szefowej rządu. Prymas Glemp chciał wysłać księdza Popiełuszkę za granicę, żeby go chronić. Niektórzy uważają, że w ten sposób pogorszył jego sytuację, ale nie będę tego tu rozstrzygał i abstrahuję od tej kwestii, zwracam tylko uwagi, że przynajmniej chciał mu pomóc. Tu tego nie było.
Szczerze, to po prostu nie pamiętam sygnałów ostrzegawczych - pamiętam że mną to wstrząsnęło, znaczy ta wiadomość, za to nie przypominam sobie jakowychś strasznych ekscesów przedtem, zakładam że mnie po prostu to ominęło (i, w sumie, może i dobrze, bo po co się dodatkowo denerwować) jednak zawsze warto wiedzieć.
Powtórzę: jeśli "ta okropna polska atmosfera" skłoniła kogoś do porzucenia służby - takiej służby - i to jeszcze tak szybko, to znaczy to że ojcowie w seminarium powinni mocno się nad sobą zastanowić, skoro nie wyjaśnili kandydatowi w prostych, żołnierskich (acz pełnych miłości) słowach, że chyba to nie to.
Myślę przy okazji o tych wszystkich klerykach w latach PRL-u wcielanych do specjalnych jednostek wojskowych...
Tu jest zarzut: ugrywania swoich spraw czyimś kosztem. Zresztą zobaczyłem to dopiero teraz, wtedy nie interesowałem się sprawą, a dziś ze względu, kto sobie żeruje na synu premierki.
Na przykład dołączył Hołownia von 2050, pogrubiłem jego ku...stwo: