@ms.wygnaniec powiedział(a):
A tymczasem, borem lasem:
Wiceminister Mikołaj Dorożała na konferencji prasowej zapowiedział start prac nad narodową strategią dotyczącą lasów. Dodał, że prace nad tym dokumentem mają trwać 1,5 roku – 2 lata.
Będzie to strategiczny dokument zarządzania lasami w Polsce. Polska potrzebuje strategicznego dokumentu dlatego, że zmienia się klimat, dlatego, że zmieniają się okoliczności, zmieniają się warunki gospodarczo-społeczne
— powiedział Dorożała.
Przedstawiciel MKiŚ zapewnił, że w prace nad dokumentem będzie zaangażowane szerokie grono interesariuszy - m.in. przemysł drzewny, Lasy Państwowe, samorządy, organizacje przyrodnicze, strona społeczna.
Źródło omówienia.
Czyli przenoszenie zarządzania lasami z rąk Lasów do rąk chętnych...
Dalej jest obietnica zwiększenia pozyskania drewna, czyli przedstawiciel chińskich interesów w rządzie Tuska, pan Szejna (wiem że to jest pomówienie, bo takiego pana nie ma) potwierdza swoją skuteczność.
Oczywiście że potrzeba, w końcu Lasy zaczęły przynosić straty i trzeba coś z tym zrobić.
"Lasy Państwowe przewidują w tym roku stratę ponad 700 mln zł. To pierwszy raz w stuletniej historii LP - powiedział w rozmowie z portalem Tysol Zbigniew Kuszlewicz, przewodniczący Rady Sekretariatu Zasobów Naturalnych i Ochrony Środowiska NSZZ "Solidarność"."
W niektórych państwach suma procentów jest większa niż 100. Rozumiem, że to dlatego, że część ladów jest certyfikowana w obu "systemach". Ale po co? Czy to nie oznacza dodatkowych kosztów,
Oni się boją własnego cienia, żyjąc między młotem betonu ekofilskiego z ministerstwa a kowadłem pracowników terenowych i firm współpracujących (ZUL-e, przemysł drzewny) przerażonych obecną polityką. W takich warunkach łatwo o stres i popełnianie błędów.
@Brzost powiedział(a):
Oni się boją własnego cienia, żyjąc między młotem betonu ekofilskiego z ministerstwa a kowadłem pracowników terenowych i firm współpracujących (ZUL-e, przemysł drzewny) przerażonych obecną polityką. W takich warunkach łatwo o stres i popełnianie błędów.
To co Kolega opisuje brzmi jak paraliżujące realia pracy w organizacjach sowiecko-totalitarnych, gdzie na oficjalną strukturę podległości służbowej dodatkowo nakłada się władza układów nieformalnych (szare eminencje, krewni i znajomi królika) . Brrrr...
Wedle relacji moich kolegów z terenu, tak właśnie jest.
Mojego Kolegę z rocznika wywalili na 2 lata przed emeryturą z funkcji nadleśniczego w jednostce, w której przepracował całe zawodowe życie pnąc się po szczeblach. Na podstawie donosów aktywistów, aktywistek i aktywiszcz. I jeszcze obsmarowali na stronie głównej jako "szkodnika ekologicznego". A donosiciele dostali odznaczenia z ministerstwa.
Ten strach też pośrednio na swój sposób uderzył we mnie. Dlatego po 24 latach współpracy zrezygnowałem z fuchy felietonisty w "Echach Leśnych", po tym jak ostatni tekst musiałem negocjować niemal słowo po słowie, co może a co nie może się ukazać w felietonie.
@Brzost powiedział(a):
Oni się boją własnego cienia, żyjąc między młotem betonu ekofilskiego z ministerstwa a kowadłem pracowników terenowych i firm współpracujących (ZUL-e, przemysł drzewny) przerażonych obecną polityką. W takich warunkach łatwo o stres i popełnianie błędów.
A może by tak owe ekofile i aktywiszcza wysłać do Biebrzańskiego Parku Narodowego, aby se poznali jak się torfowiska gasi (to eufemizm, pożar torfowiska to najgorsza zmora, generalnie ograniczamy i czekamy aż samo zgaśnie) ?
Lepiej się nie wychylać czyli tak wygląda polityka za Tuska na każdym szczeblu.
+++
To jest jakiś perwers.
O wiele pamiętam, za czasów pierdołowatego PiS-u wychylano się chętnie, w wielkiej ilości i bez konsekwencji. Patrz komediantka Janda, która po otrzymaniu wielomilionowej dotacji poczuła się, "jakby jej ktoś na głowę nasrał". Zresztą powszechna fantazja i praktyka tutejszych wywłok w odniesieniu do dubajskich książąt.
Wedle relacji moich kolegów z terenu, tak właśnie jest.
Mojego Kolegę z rocznika wywalili na 2 lata przed emeryturą z funkcji nadleśniczego w jednostce, w której przepracował całe zawodowe życie pnąc się po szczeblach. Na podstawie donosów aktywistów, aktywistek i aktywiszcz. I jeszcze obsmarowali na stronie głównej jako "szkodnika ekologicznego". A donosiciele dostali odznaczenia z ministerstwa.
Ten strach też pośrednio na swój sposób uderzył we mnie. Dlatego po 24 latach współpracy zrezygnowałem z fuchy felietonisty w "Echach Leśnych", po tym jak ostatni tekst musiałem negocjować niemal słowo po słowie, co może a co nie może się ukazać w felietonie.
A te aktywiszcza to były zewnętrzne czy "firmowe"?
Znajomy pracujący w ochronie przyrody mówi, że on ładnych paru lat obserwuje rozpychanie się ekologistycznych aktywistów (płci wszelakiej) we wcześniej poważnych instytucjach.
Wedle relacji moich kolegów z terenu, tak właśnie jest.
Mojego Kolegę z rocznika wywalili na 2 lata przed emeryturą z funkcji nadleśniczego w jednostce, w której przepracował całe zawodowe życie pnąc się po szczeblach. Na podstawie donosów aktywistów, aktywistek i aktywiszcz. I jeszcze obsmarowali na stronie głównej jako "szkodnika ekologicznego". A donosiciele dostali odznaczenia z ministerstwa.
Ten strach też pośrednio na swój sposób uderzył we mnie. Dlatego po 24 latach współpracy zrezygnowałem z fuchy felietonisty w "Echach Leśnych", po tym jak ostatni tekst musiałem negocjować niemal słowo po słowie, co może a co nie może się ukazać w felietonie.
A te aktywiszcza to były zewnętrzne czy "firmowe"?
Znajomy pracujący w ochronie przyrody mówi, że on ładnych paru lat obserwuje rozpychanie się ekologistycznych aktywistów (płci wszelakiej) we wcześniej poważnych instytucjach.
Marsz przez instytucje, znane i stosowane. Jest szansa, że po ucięciu finansowania zapał im spadnie.
Natomiast peoizacja wśród leśników dalej jest na wysokim poziomie (wiedza insajderska) choć różnie się rozkłada to geograficznie, z tego zachwytu jest jedynie Wajrak wyłączony i robi za czarnego luda.
1) głupiej polityki ludzi od Ziobry w kadencji 2019-2023. Nie wszyscy mają odwagę powiedzieć, że po zmianie władzy wpadli z deszczu pod rynnę.
2) intensywnego usuwania ze stanowisk ludzi "nie-PO", takich jak np. Jacek Liziniewicz senior. Ktoś zauważył prawidłowość, że w wyniku czystek zostali zdymisjonowani wszyscy nadleśniczowie, na których terenie przy sadzeniu lasu gościła Para Prezydencka.
Ale nadal w swej masie na pewno nie dotyczy ściany wschodniej ani Podkarpacia. Największe bastiony PO w lasach to Pomorze i Wielkopolska.
No bo tam raczej nie ma "silniczków" ani ideowych ośmiogwiazdkowców. Jeden kamingałt zrobił obecny DyrGen Koss (co tak syczy? a teraz? przestało) ale to dopiero w kampanii wyborczej gdy ciągał się za Tuskiem w imieniu "prawdziwych leśników". Mocniejszy od niego jest formalny zastępca Fijas, bo on siedział wysoko w strukturach gdańskiej PO.
Z tego co obserwuję od kilkudziesięciu lat po każdej zmianie władzy przez Lasy Państwowe przechodzą masowe czystki. Wśród nadleśniczych i leśniczych przede wszystkim. Leśnicy uwielbiają się rżnąć, choć przyznaję, że na Dolnym Śląsku, choć to wyjątkowo zasobny region LP, leśnikom tak nie odpierdala, jak tym z Wielkopolski. A oba województwa uchodzą za bastiony skurwiałej PO.
Tradycyjnie po wyborach zmieniali się dyrektorzy regionalni. Nadleśniczowie czasem, jeśli dyrektorzy regionalni tak chcieli. Ale znam osoby, które były na stanowiskach nadleśniczych ponad 20 lat. Jeśli chodzi o leśniczych to bzdura, ktoś na dole musi zap*****lać. Ogólnie rzecz biorąc, każda władza traktowała LP w relacji pasożyt-żywiciel. Obecna traktuje w kategorii drapieżca-ofiara. Choć paradoksalnie w życiu prywatnym (przynajmniej ci w naszym resorcie) są "łagodnymi" wegetarianami.
Też znam nadleśniczego, który na czele Nadleśnictwa Milicz trwał na stanowisku kilkanaście lub nawet ponad 20 lat. Ale jego chroniły wzorcowe wyniki gospodarcze. Umiarkowany konserwatysta to był. I jest.
A czy nie jest tak, że Nadszyszkownicy (wszelkich instytucji państwowych) po prostu podporządkowują się temu kto mocniej bije, wzorem leśnych stad? Pogardzany PiS daje tylko marchewkę, PO zaś dzierży pałę i im należy czapkować.
@vigilate1944 powiedział(a):
Też znam nadleśniczego, który na czele Nadleśnictwa Milicz trwał na stanowisku kilkanaście lub nawet ponad 20 lat. Ale jego chroniły wzorcowe wyniki gospodarcze. Umiarkowany konserwatysta to był. I jest.
Ten, którego przywieźli z teczką na zebranie Egzekutywy Komitetu Miejsko-Gminnego PZPR w 1982 (w stanie wojennym, sic!) aż z dalekiego Koszalina, czy tam Słupska? I namaszczono tamże na ten stołek?
Komentarz
A pytanie to:
to na prawdę zrobiono? przecież to był jawny haracz dla jakiś 'leśnych ludków'
Oczywiście że potrzeba, w końcu Lasy zaczęły przynosić straty i trzeba coś z tym zrobić.
"Lasy Państwowe przewidują w tym roku stratę ponad 700 mln zł. To pierwszy raz w stuletniej historii LP - powiedział w rozmowie z portalem Tysol Zbigniew Kuszlewicz, przewodniczący Rady Sekretariatu Zasobów Naturalnych i Ochrony Środowiska NSZZ "Solidarność"."
Mamy konkurencyjny system PEFC który jest trochę bardziej rozsądny. Ale FSC cool i trendy więc ekofile go lubią.
Taa, no jasne...
Mapa z 2023 roku z powierzchnią lasów i % certyfikacji:
https://scontent.fpoz5-1.fna.fbcdn.net/v/t39.30808-6/488903525_542758778870874_1538542660014179465_n.jpg?_nc_cat=102&ccb=1-7&_nc_sid=833d8c&_nc_ohc=5nNR-4MHV0kQ7kNvwGDQyUj&_nc_oc=AdmzmRwJvp-_f4imDj6vfcKxltH2qv7rzVp_l0z0T8iUXqb_oMjEd0upti6VVBcX-b8&_nc_zt=23&_nc_ht=scontent.fpoz5-1.fna&_nc_gid=n2bm7X63w_eihv3uyi9img&oh=00_AfH_rfEAJxtZnWnVIoqAsKbltXP7O1qdqgPcymo3xrDX-A&oe=67FB33AE
W niektórych państwach suma procentów jest większa niż 100. Rozumiem, że to dlatego, że część ladów jest certyfikowana w obu "systemach". Ale po co? Czy to nie oznacza dodatkowych kosztów,
Tak, niektórzy lubią mieć dużo plakietek na swoich produktach. Widocznie uważają że im się opłaca.
Jest susza, to jedno, ale to wygląda na kompletną niekompetencję nowych władz Lasów Państwowych.
Oni się boją własnego cienia, żyjąc między młotem betonu ekofilskiego z ministerstwa a kowadłem pracowników terenowych i firm współpracujących (ZUL-e, przemysł drzewny) przerażonych obecną polityką. W takich warunkach łatwo o stres i popełnianie błędów.
To co Kolega opisuje brzmi jak paraliżujące realia pracy w organizacjach sowiecko-totalitarnych, gdzie na oficjalną strukturę podległości służbowej dodatkowo nakłada się władza układów nieformalnych (szare eminencje, krewni i znajomi królika) . Brrrr...
Nic nie wnosi zestawienie dwóch miesięcy.
Lepiej się nie wychylać czyli tak wygląda polityka za Tuska na każdym szczeblu.
Wedle relacji moich kolegów z terenu, tak właśnie jest.
Mojego Kolegę z rocznika wywalili na 2 lata przed emeryturą z funkcji nadleśniczego w jednostce, w której przepracował całe zawodowe życie pnąc się po szczeblach. Na podstawie donosów aktywistów, aktywistek i aktywiszcz. I jeszcze obsmarowali na stronie głównej jako "szkodnika ekologicznego". A donosiciele dostali odznaczenia z ministerstwa.
Ten strach też pośrednio na swój sposób uderzył we mnie. Dlatego po 24 latach współpracy zrezygnowałem z fuchy felietonisty w "Echach Leśnych", po tym jak ostatni tekst musiałem negocjować niemal słowo po słowie, co może a co nie może się ukazać w felietonie.
A może by tak owe ekofile i aktywiszcza wysłać do Biebrzańskiego Parku Narodowego, aby se poznali jak się torfowiska gasi (to eufemizm, pożar torfowiska to najgorsza zmora, generalnie ograniczamy i czekamy aż samo zgaśnie) ?
Jakbyśmy mogli, to byśmy wysłali. Ale raczej nie, bo Jorge trafnie scharakteryzował tzw. Polaków: mamy wszystko w dupie.
Lepiej się nie wychylać czyli tak wygląda polityka za Tuska na każdym szczeblu.
+++
To jest jakiś perwers.
O wiele pamiętam, za czasów pierdołowatego PiS-u wychylano się chętnie, w wielkiej ilości i bez konsekwencji. Patrz komediantka Janda, która po otrzymaniu wielomilionowej dotacji poczuła się, "jakby jej ktoś na głowę nasrał". Zresztą powszechna fantazja i praktyka tutejszych wywłok w odniesieniu do dubajskich książąt.
Znajomy pr> @Brzost powiedział(a):
A te aktywiszcza to były zewnętrzne czy "firmowe"?
Znajomy pracujący w ochronie przyrody mówi, że on ładnych paru lat obserwuje rozpychanie się ekologistycznych aktywistów (płci wszelakiej) we wcześniej poważnych instytucjach.
Jacyś lokalni działacze. A odznaczenia dostali z rekomendacji aktywiszcz zagnieżdżonych w ministerstwie.
Marsz przez instytucje, znane i stosowane. Jest szansa, że po ucięciu finansowania zapał im spadnie.
Natomiast peoizacja wśród leśników dalej jest na wysokim poziomie (wiedza insajderska) choć różnie się rozkłada to geograficznie, z tego zachwytu jest jedynie Wajrak wyłączony i robi za czarnego luda.
Peoizacja jest wynikiem dwóch spraw:
1) głupiej polityki ludzi od Ziobry w kadencji 2019-2023. Nie wszyscy mają odwagę powiedzieć, że po zmianie władzy wpadli z deszczu pod rynnę.
2) intensywnego usuwania ze stanowisk ludzi "nie-PO", takich jak np. Jacek Liziniewicz senior. Ktoś zauważył prawidłowość, że w wyniku czystek zostali zdymisjonowani wszyscy nadleśniczowie, na których terenie przy sadzeniu lasu gościła Para Prezydencka.
Ale nadal w swej masie na pewno nie dotyczy ściany wschodniej ani Podkarpacia. Największe bastiony PO w lasach to Pomorze i Wielkopolska.
E tam, tak tylko gadają. Za nocy pisoskiej nie było tam żadnej partyzantki.
No bo tam raczej nie ma "silniczków" ani ideowych ośmiogwiazdkowców. Jeden kamingałt zrobił obecny DyrGen Koss (co tak syczy? a teraz? przestało) ale to dopiero w kampanii wyborczej gdy ciągał się za Tuskiem w imieniu "prawdziwych leśników". Mocniejszy od niego jest formalny zastępca Fijas, bo on siedział wysoko w strukturach gdańskiej PO.
Z tego co obserwuję od kilkudziesięciu lat po każdej zmianie władzy przez Lasy Państwowe przechodzą masowe czystki. Wśród nadleśniczych i leśniczych przede wszystkim. Leśnicy uwielbiają się rżnąć, choć przyznaję, że na Dolnym Śląsku, choć to wyjątkowo zasobny region LP, leśnikom tak nie odpierdala, jak tym z Wielkopolski. A oba województwa uchodzą za bastiony skurwiałej PO.
Tradycyjnie po wyborach zmieniali się dyrektorzy regionalni. Nadleśniczowie czasem, jeśli dyrektorzy regionalni tak chcieli. Ale znam osoby, które były na stanowiskach nadleśniczych ponad 20 lat. Jeśli chodzi o leśniczych to bzdura, ktoś na dole musi zap*****lać. Ogólnie rzecz biorąc, każda władza traktowała LP w relacji pasożyt-żywiciel. Obecna traktuje w kategorii drapieżca-ofiara. Choć paradoksalnie w życiu prywatnym (przynajmniej ci w naszym resorcie) są "łagodnymi" wegetarianami.
Mnie nieustannie fascynuje ludzka głupota. To chyba wykształcenie człowieka najbardziej ogłupia.
Też znam nadleśniczego, który na czele Nadleśnictwa Milicz trwał na stanowisku kilkanaście lub nawet ponad 20 lat. Ale jego chroniły wzorcowe wyniki gospodarcze. Umiarkowany konserwatysta to był. I jest.
Adolf był ortodoksyjnym vege, a Chomeini również. Tak więc jakoś mnie to nie dziwi
A czy nie jest tak, że Nadszyszkownicy (wszelkich instytucji państwowych) po prostu podporządkowują się temu kto mocniej bije, wzorem leśnych stad? Pogardzany PiS daje tylko marchewkę, PO zaś dzierży pałę i im należy czapkować.
Ten, którego przywieźli z teczką na zebranie Egzekutywy Komitetu Miejsko-Gminnego PZPR w 1982 (w stanie wojennym, sic!) aż z dalekiego Koszalina, czy tam Słupska? I namaszczono tamże na ten stołek?
Czy mowa o panu Cezarym?