Skip to content

Opowieści z dalekich prerii

123457

Komentarz

  • A od czego miał te wilgotne oczy? Z radości, przecież to mógł być on!
  • Turoń napisal(a):
    Tak że ten cytat z Gorkiego o potrzebie ukrywania bolesnej prawdy sam w sobie zły nie jest. Myślimy sobie, przecie i lekarz nie raz ukrywa prawdę przed chorym, nieprawdaż? Ale jak się zna kontekst, to się włos jeży.
    Rafał napisal(a):
    Kłamstwo i milczenie o prawdzie to nie to samo chociaż i drugie naganne. Ukrywanie prawdy jest już bliższe kłamstwa. Tak więc byłbym ostrożny z tym miłosiernym ukrywaniem prawdy.

    Dużo razy słyszałem podobne rozważania - o mówieniu/ukrywaniu prawdy tudzież szlachetnym kłamaniu itp. I tak się zastanawiam czemu prości a poczciwi ludzie jakoś nie prowadzą takich rozkminek a doskonale wiedzą że liczy się po prostu dobra wola i elementarna uczciwość - a one prowadzą do bezbłędnego rozpoznania kiedy co należy.

    Gorki cokolwiek sam sądził o potrzebie ukrywania bolesnej prawdy i czy teoretycznie miał rację czy nie - świadectwo dał jak najgorsze. I trudno znaleźć okoliczności łagodzące.
  • Turoń napisal(a):
    Paczpan, to jakoś mi umkło. A Gorki o tym wiedział?
    Chyba jednak nie wiedział. Wziąłem właśnie do ręki „Gułag” pani Anny Jabłoń-Zdradkowej, i stoi tam, że o spotkaniu z 14-latkiem mówią liczne relacje, ale o jego zastrzeleniu tylko jedna, i że wedle niej to się miało zdarzyć już po wyjeździe Gorkiego. A zaś inne źródło podaje, że przechwycono wtedy wszystkie listy skierowane przez więźniów do pisarza, i że przynamniej jeden z ich autorów też został rozstrzelany.

  • Co oczywiście nie zmienia faktu, że wiedział o innych zbrodniach bolszewii, wszak w swoim czasie bezpardonowo je piętnował. Więc chwalba Sołówek i Biełomorkanału, i jeszcze inne rzeczy, jak wymyślanie kułakom od "półzwierząt", nie da się nijak wytłumaczyć.
  • Turoń napisal(a):
    Więc chwalba Sołówek i Biełomorkanału, i jeszcze inne rzeczy, jak wymyślanie kułakom od "półzwierząt", nie da się nijak wytłumaczyć.
    ???

    Jest to zachowanie niezwykle racjonalne i bardzo powszechne.
  • los napisal(a):
    Turoń napisal(a):
    Więc chwalba Sołówek i Biełomorkanału, i jeszcze inne rzeczy, jak wymyślanie kułakom od "półzwierząt", nie da się nijak wytłumaczyć.
    ???

    Jest to zachowanie niezwykle racjonalne i bardzo powszechne.
    Cytując klasykę "Lepiej jeść biały chleb nad Morzem Czarnym niż odwrotnie".
    Mnie natomiast ciekawi, czy tekst "Nie lubię parad" padł rzeczywiście....

  • "Wytłumaczyć" w sensie: usprawiedliwić. Tym bardziej, że Gorki, w przeciwieństwie do wielu, miał wybór. Nie musiał wracać z emigracji. A wrócił w bardzo określonym celu, żeby być znanym i cenionym pisarzem. Nie mógł spodziewać się, że ta banda daruje mu dawne przewiny, ot tak. Wiedział, że będzie musiał zapłacić określoną cenę.
    Z drugiej strony niektórym ludziom na początku wydaje się, że skoro diabeł w zamian za przysługę nie zażądał od nich od razu całej duszy, tylko jakiś tam kawałeczek paznokcia - to że tak będzie zawsze, więc interesy ze spółką Piekło nie są obdarzone ryzykiem. Znaczy się, chciałem rzec, że proces stawania się łajdakiem u jednych przebiega błyskawicznie, wszelako inni wymagają trochę czasu i cierpliwości.

    A czy Gorki powiedział to o paradach? Moim zdaniem to prawdopodobne. Można być łajdakiem, bądź perfekcyjnie wytresowaną marionetką, albo osobą totalnie zastraszoną. Ale natura ludzka jest taka, że nie raz coś się nam odruchowo wypsnie, nawet jak tego bardzo nie chcemy. Na tej zasadzie niejeden wojujący ateista przeżegnał się w określonych okolicznościach.
  • Turoń napisal(a):
    A czy Gorki powiedział to o paradach? Moim zdaniem to prawdopodobne.
    o:)
  • o):

    Nie bardzo wiem, co by to miało znaczyć, ale wszystkie poprzednie śmieszki wyjszły bałdzo fajnie.

    O, już widzę - to kowboj w kapeluszu!
  • ;o)

    Dobra. W każdym razie takie świadectwo dał Lichaczow, więzień, świadek naoczny wizyty.

  • Jeszcze szczelę sobie samobója, albo nawet dwa, dla pewności.

    Bo właśnie czytam, że ten Lichaczow był świadkiem egzekucji w łagrze, jak twierdził 300 więźniów, a z dokumentów wynika, że jakich tam 300, panie, skoro w papierach stoi, że ino 50. Więc jak ktoś chce mnie do reszty dobić, że gadkę Gorkiego też mógł źle zapamiętać, no to faktycznie, mógł.
    Druga sprawa, żem wyżej źle napisał, że zdanie Gorkiego wychwyciły "czujne uszy czekistów", niby stąd wiemy. Tak mi się jakoś zakodowało, nie wiem skąd, a to ten Lichaczow. Tak że ja jako świadek-sprawozdawca rzeczy zasłyszanych też wypadam marnie.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    o):

    Nie bardzo wiem, co by to miało znaczyć, ale wszystkie poprzednie śmieszki wyjszły bałdzo fajnie.
    Osobisto kciełem ino stworzeć kąpletnie nieprawdopodobno szekwencje nieprawdopodobięstw, albowię nawet dewizjon proceforów matemantyki nie umiełby policzeć ilesz czebasz beło danych nieprawdopodobięstw iszby pojawieli sie na globusie ziemskiem
    - nieprawdopodobny Kulega Turą,
    - nieprawdopodobny Kulega Tekumceh,
    - nieprawdopodobny Kulega Chrystow
    - nieprawdopodobny Gnębą

    Poczem iszby szyskie pojawieły sie na tukejszem forumnie a potym jednegusz dnia wew jednem womtku zaczeny sie chichreć rużnemy internetowemy chichramy.

    Chibasz isz jusz Pambuk to pszewidzeł zestwarzajomc dany globus ziemski, nualesz wtęczas zostawamy srogiemy kalwinamy.

  • Czytam sobie właśnie o wyczynach lewackiej ekstremy, która rzuciła się obalać pomniki św. Junipera Sierry, Apostoła Kalifornii z XVIII stulecia. Niektóre postumenty rzeczona swołocz zdołała zburzyć, choć przynajmniej jeden monument obronili wierni:
    https://www.pch24.pl/kalifornia--wierni-ocalili-pomnik-sw--junipera-sierry-przed-wandalami,76817,i.html

    https://www.pch24.pl/usa--walka-z-pomnikami-trwa--w-san-francisco-wandale-zniszczyli-monument-sw--junipera-serry,76708,i.html

    Otóż jest to dla mnie rzecz trochu niesamowita, bo nie dalej jak we wtorek, wraz z małżonką moją, oglądaliśmy se razem stareńki western „Siedem złotych miast” (1955), dostępny (niestety, w dość koszmarnej jakości) choćby tu:
    https://www.cda.pl/video/300678982

    (Puryści mogą roztrząsać problem, czy to western jest, czy może jednak film historyczny. Jak dla mnie mniejsza o to, skoro jako westerny bywają klasyfikowane „Werble nad Mohawkiem”, albo „Ostatni Mohikanin”, lebo obrazy z rozlicznych rewolucyj meksykańskich. Niech sobie każdy szufladkuje, jak to mu tam pasuje.)

    No więc, film traktuje o jednej z wypraw świętego Junipera, podjętej do Kalifornii. Obraz ma już swoje lata, i niejeden zarzuci mu, może i słusznie, że chwilami trąci myszką.
    Na samym początku sam parskłem śmiechem, kiedy główny bohater wygłosił był polit-poprawną filipikę – że niby przed przybyciem Cortesa do Meksyku Indianie „niewinni jak dzieci” żyli tam sobie w pokoju i wolnościi (tiaaa…). Po czym dane mi było wysłuchać pryncypialnego potępienia zaborczości hiszpańskich konkwistadorów.
    Rozumiecie, jak w amerykańskim filmie słyszymy moralizatorskie pretensje do Hiszpanów o podbój ziem indiańskich, w tym o zamiarowaną aneksję Kalifornii – to efekt komiczny jest nieunikniony.

    Ale film okazuje się nie taki zły, także dla współczesnego widza. Przede wszystkim – i zwłaszcza dziś wypada to podkreślić! - z ogromną sympatią pokazana jest postać katolickiego duchownego, jego cześć okazywana Matce Bożej, wizja spotkania Świętej Rodziny na kalifornijskiej pustyni, wreszcie na koniec prośba żołnierzy o błogosławieństwo i Komunię Świętą przed spodziewaną bitwą.
    Czegoś takiego prędko nie zobaczymy w obrazach Mejdin Holyłót. Może już nigdy.

    Druga sprawa – że reżyser wybrnął z iście holyłóckiej sztampy ognistego romansu białego oficera z indiańską dzikuską (siostrą wodza) zgoła w nieoczekiwanym kierunku – widzimy dramat rozstania, tragiczną śmierć, pokajanie i pokutę („Wycięli mu serce. Było wielkie”).

    Nie wiem, czy zachęcać do oglądania, bo jednak większość dzisiejszych widzów spodziewa się czegoś innego. To jest stały problem z tzw. Starym Kinem. Ja tam obejrzałem bez przymusu, i może jeszcze kiedyś obejrzę.

  • Ciekawe6 czy lewactwo zechce zmieniać nazwy głównych miast Kalifornii, które noszą imiona świętych? San Diego, San Francisco, San Bernardino, San Mateo, San Jose, Santa Clara, Santa Rosa, Santa Ana, Los Angeles, Sacramento, nawet Hollywood...
  • I jeszcze San Domierz.

    Ja natomiast zbiegiem okoliczności obejrzałem wczoraj inny western, również o ognistym romansie białego oficera z indiańską dzikuską (akurat nie siostrą a córką wodza). Film jest oparty na faktach, w większości autentycznych i jest wspaniały, więc wszystkim polecam.

    Nosi tytuł Podróż do nowej Ziemi.

    Bardzo piękny obraz. Dostępny w wielu miejscach. Biegają dwie wersje, skrócona kinowa (2h) i nieskrócona o jakieś 0,5h dłuższa. Oczywiście lepiej oglądać dłuższą.
  • Pocahontas czy Avatar?
  • Nosi tytuł Podróż do nowej ziemi

  • Zakupki nowe były, to się pochwalę. Nie czytałem jeszcze, ale po przekartkowaniu ciekawe bardzo rzeczy się z nich wyłaniają. Tzn. ciekawe dla zainteresowanych, ofkos.

    - "Encyklopedia plemion Indian Ameryki Północnej" pana Leszka Michalika - od lat miałem ją w planach importowych, ale zawsze było coś pilniejszego. Takie fajne cuś, wszystko w kupie.

    image

    - "Szaunisi" pana Marcina Pejasza - dziecięciem będąc czytałem se powieści Jana Okonia o dzielnym wodzu Tecumsehu, którego pamięć uczciła też kinamatografia NRD, hłe hłe. Biorę więc w ręce książkę p. Pejasza, a on zaraz na wstępie rozjechał Okonia jak walcem, że niby historycznie był on do bani. Ech, wnerwiłem się trochu, ale ciekawość mą to rozbudziło. To jak było nie kupić?

    image

    - "Pionierzy" mistera Dawida McCullougha, pono dwukrotnego pulicerczyka. No, o pionierach.

    image

    - a na koniec najlepsze (albo najgorsze - wszak to wspieranie militaryzmu, cywilizacji białego człowieka, i tym podobne zbrodnie) - "Życie na Równinach" pana generała Jerzego Custera (tak! TEGO Custera!). Jak piszą o nim we wstępniaku: "żołnierz o odwadze graniczącej z brawurą, błyskotliwy dowódca, do dzisiaj wzbudzający skrajne emocje. Bez wątpienia był człowiekiem na miarę swoich czasów: wykształconym, ciekawym świata, o ułańskiej fantazji, poszukiwaczem przygód, doskonale odnajdującym się zarówno pośród elity na salonach polityków, jak też wśród prostych ludzi na dalekich Równinach. Odszedł z początkiem końca Dzikiego Zachodu i świata, który kochał".

    image


  • Zagryzając palce czekamy na recenzje - spodziewamy się, że będą ciekawsze, niż same książki.
  • trep napisal(a):
    Zagryzając palce czekamy na recenzje - spodziewamy się, że będą ciekawsze, niż same książki.
    No, a zwłaszcza krótsze!

  • Nu, ni-ma jak dobra towarzyska szydera, pozwalająca skutecznie schłodzić entuzjazm własny.
    ;o(
  • Turoń napisal(a):

    Nu, ni-ma jak dobra towarzyska szydera, pozwalająca skutecznie schłodzić entuzjazm własny.
    ;o(
    No no, ninja nie może być aż taka miętka!
  • Szczekamy!
  • peterman napisal(a):
    Szczekamy!
    Hał!
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    peterman napisal(a):
    Szczekamy!
    Hał!
    W tem wątku szczekamy "Howgh!"

    👣

    🐾
    🐾

  • Za taką wiedzę i dialogi kocham Excathedrę :-)
    O taką Excathedrę nic nie robiłem!
  • A jeszcze tak zupełnie poważnie @Turoniu - zadałeś mi kolejnej lektury. Ja się nie wyrabiam z tymi książkami, ale trudno - chciało się wiedzieć, to trzeba pracować.

    A zatem uprasza się o niewygaszanie entuzjazmu. Howgh!

  • Ja też czasowo nie wyrabiam, i jeszcze nie mam ich gdzie upychać, stały problem od lat. Tak mnie naszło, że poza literaturą piękną mogliby te książki w pastylkach sprzedawać. Ostatecznie zastrzyki też by mogły być.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.