Turoniu, w odpowiedzi na Twój post odnośnie wizji towarzyszących tzw. śmierci jakiejśtam i ciekawej historyjki o sędzim, w tym miejscu pytam Cię czy zdarzyło Ci się zerknąć na filmozę Powieście go wysoko aka Zemsta szeryfa? Niezwyklem ciekaw recenzji Twej, jeśli tak.
Widziałem. To był chyba pierwszy albo jeden z pierwszych filmów Eastwooda po „Dobrym, złym, brzydkim” i wpływy włoskie biły po oczach. Chociaż niektórzy narzekali, że nie miał klimatu spaghetti-westernów. Akurat to mi się w nim podobało, nie było owej nieznośnej lekkości zabijania, ani przesadnego mnożenia zwłok, jak w spaghetti, ani nihilistycznego cwaniactwa. Nie, tu chyba każda śmierć miała swoją rolę, była poruszająca. Nawet ci trzej linczownicy z psem na końcu też byli jacyś tacy niejednoznacznie źli.
Choć pamiętam, że w pewnym momencie zazgrzytało mi tanim pamfletem przeciw karze śmierci i hipokryzji chrześcijan, robiących sobie szoł z egzekucji i śpiewających przy tym pobożne hymny. Taka jakby zapowiedź mody na antywestern i tamtejsze „dekonstrukcje mitów”. Ale znowuż ten sędzia-wieszatiel, który miał chyba wzbudzać odrazę z powodu łatwego ferowania wyroków na młodzianków, co zboczyli na złą drogę, kurde, polubiłem drania (choć nie wiem, czy taki był zamiar reżysera). Eastwood też zagrał postać ciekawą, całkiem odmienną niż ten szybkostrzelacz u Sergia Leona. Nie no, muszę sobie to obejrzeć znowu.
Ja go uważałem właśnie za moralitet, jakie ważne jest prawo i jego przestrzeganie a postać sędziego odebrałem właśnie jako postać na poły tragiczną. Zdaje on sobie sprawę z okrucięstwa i nieodwracalności wyroku, ale wiedział też po co one są. W przypadku chłopców szukał okoliczności łagodzących, a że ich nie było...
Na koniec okazało się, że nie jest bezduszną maszynką do wieszania (zresztą - prze cały czas taka myśli mi przez zwoje nie przeleciała - dla mnie od początku była to superpozytywna postać).
Co do gawiedzi? Tak była gawiedź pokazana, jaka chyba faktycznie jest, ale nie był to cios w stosowanie surowego prawa.
Hipokryzja chrześcijan? Na czym miałaby ona polegać. Tylko w umyśle niewierzącego może to być sprzeczność nie do usunięcia. My, znając przykład św. Dyzmy, wiemy, że działa to inaczej. Jest ziemska wina i ziemska kara, co nie zabiera drogi do Zbawienia.
Więc całym filmem byłem zachwycony a wpłynęło na ten mój zachwyt głównie przesłanie filmu. Idźcie ścieżką prawa. Prawo jest po to, żeby chronić słabszych, więc choćby wydawało się okrutne, musi być stosowane (sędzia to dokładnie tłumaczy Eastwoodowi). Nie oznacza to, że nie można przebaczać. Przeciwnie. Motyw przeznaczenia też w obrazie występuje (wiesz gdzie - ja nie chcę pisać, bo może ktoś będzie chciał obejrzeć i liczy na odrobinę suspence'u).
Ten film był jeszcze o tyle ciekawy, że choć może torował szlak antywesternom, ale sam nim nie był. Antywesterny bazowały na zamazywaniu różnic między dobrem a złem, na podkreślaniu faktu, że nie ma ludzi zwyczajnie dobrych, że są tylko źli i jeszcze gorsi. Tutaj teza jest przeciwna - choć bohaterowie popełniają różne podłości, żaden z nich nie jest jednoznacznie, tak do końca zły. A między dobrem a złem istnieje wyraźna granica. To przebaczenie, o którym piszesz, to jest rzecz nieprzypadkowa, a przy tym, dla znających wcześniejszy i późniejszy dorobek Eastwooda, zaskakująca.
Natomiast scena egzekucji tak właśnie zakodowała się w mym rozumku – bezmyślna gawiedź z dziećmi, co chce krwawego widowiska, a na wezwanie pastora zaczyna w skupieniu śpiewać hymn religijny. Odebrałem to jako szyderstwo, w najlepszym razie dobrotliwą kpinę. Choć sama scena była świetnie nakręcona, i wrył mi się w pamięć ten skazany pijaczek umoralniający przemową tłum, a właściwie sam moment, gdy już skończył - jego twarz, jego świadomość, że zaraz TO nastąpi. Groza, panie, tak to czułem.
Z pana sędziego był zrazu ostry, ale wzbudzający szacunek fajter. Potem właściwie popełnił mord sądowy, gdy uniemożliwił Eastwoodowi złożenie zeznań korzystnych dla tamtych chłopaków. Zaś na koniec mówi o swoich wątpliwościach, bo niekiedy wysyła na szubienicę ludzi być może niewinnych; że chciałby, aby jakaś wyższa instancja weryfikowała jego wyroki. Tu otwiera się szerokie pole do interpretacji. Czy on był człowiekiem zwyczajnie zakłamanym, skoro wcześniej poprowadził proces tych dwóch młodzianów tak, a nie inaczej? Może tylko nie dostrzegającym niekonsekwencji swoich działań? Czy też bardziej żołnierzem z pierwszej linii frontu - takim, co odwala za innych niewdzięczną robotę, spotyka się z brudem świata, zwalcza ten brud, ale chcąc nie chcąc nim przesiąka? Fanatykiem? Na pewno. Ale powierzono mu zadanie, któremu tylko fanatyk może podołać. Jest więc sędzia fanatykiem ze wszystkimi konsekwencjami, w dobrym i złym. Fanatykiem dzielnym i niezłomnym, choć czasem bezdusznym i bezwzględnym. Fanatykiem nietypowym, bo myślącym, idącym naprzód mimo ogarniających go wątpliwości.
Zupełnie inaczej go odebrałem, prawdę mówiący. Nie zauważyłem żadnego fanatyzmu w jego działaniu. Raczej odpowiedzialność i brzemię. Brzemię, o którym otwarcie mówił. Ponieważ był to jedyny sąd na cały stan, musiał działać sprawnie a sędzia do tego zdawał sobie sprawę z odstraszającej funkcji kary.
Jeśli zaś chodzi o dwóch młodzianów, to co by zmieniło, gdyby Clint miał szansę zeznać na procesie? Nycz. Przecież jedynym słuchaczem, który miałby jakiś wpływ na wyrok był on sam a on przecież wysłuchał tej historii.
I nie był to mord sądowy. Chłopcy dostali dokładnie to, na co zgodnie z literą prawa zasłużyli. Przecież zeznanie nie miało dotyczyć okoliczności łagodzącej. Szeryf chciał tylko powiedzieć, że w krytycznym momencie zachowali się tak, że nie wydarzyła się okoliczność dodatkowo obciążająca. A zatem z punktu widzenia prawa sędzia słusznie nie dopuścił do tego zeznania.
Zgodnie z literą prawa, bo oczywiście serce mogło się pokrajać, gdy człowiek sobie pomyślał, że przez jeden błąd życiowy dwóch nastolatków poszło na stryczek. Na tym też polegał tragizm sytuacji sędziego.
I nie był osobą niedostrzegającą konsekwencji swoich działań. Konsekwencje były generalnie dwie: - odstraszanie potencjalnych przestępców - a zatem ratowanie im życia - ochrona słabszych.
Oczywiście pragnienie drugiej instancji jest zupełnie zrozumiałe. Chciał zrzucić z siebie to brzemię decydowania o losie ludzi. Póki jednak rząd go nie wspomógł, dzielnie dźwigał ciężar.
Hmmm… Czy tam (bo może ja coś źle zapamiętałem) nie było takiej rozmowy Istłóda z Sędzią, w której wieszatiel mówił o swoich motywach skazania tych chłopców na śmierć? Że gdyby ich uwolnił od stryczka, to byłaby wrzawa, że w mieście nie ma sprawiedliwości, a jacyś linczownicy i tak ich by powiesili na własną rękę?
Bo to by oznaczało, że pan Sędzia kierował się tu czymś, co można nazwać lokalną polityką – brał pod uwagę nastroje społeczne i groźbę obniżenia autorytetu urzędu sędziego. Który to urząd sam sprawował. Czyli orzekając ten kaes motywacje miał takie… służbowo-społeczno-prywatne.
Nie pokićkały Ci się, ale nie pamiętasz dokładnie. Film jest na cda pod tytułem Powiesić go wysoko. Kluczowe dla dyskusji sceny rozpoczynają się około 55 minuty. Główny bohater jest przekonany, że chłopcy będą mieli uczciwy proces - nikt lepiej od niego nie zna sędziego więc tę opinię możemy potraktować poważnie.
A teraz dokonajmy rozbioru logicznego tego, co napisałeś:
"Że gdyby ich uwolnił od stryczka, to byłaby wrzawa, że w mieście nie ma sprawiedliwości"
Oczywiście. Skoro popełnili przestępstwo, za które karą był ks (chodzi tu o kradzież bydła), oraz skoro nie było wątpliwości, że je popełnili, to taka kara powinna być wymierzona. "Wieszatiel", jak go nazwałeś, nie jest sędzią Juszczynem, nie jest sędzią Gersdorf czy innym sędzią Żurkiem, którzy uważają, że wiedzą lepiej od ustawodawcy, jakie przepisy prawa winny obowiązywać. Jest sędzią sprawiedliwym. Zapewnia wszystkim uczciwy protest i orzeka według kodeksu karnego. Gdyby uniewinnił osoby ewidentnie winne, na pewno rozpętała by się wrzawa, że w mieście nie ma sprawiedliwości. Czy to byłoby dobre dla mieszkańców stanu? Z całą pewnością nie! Od tego już tylko krok do anarchii.
"a jacyś linczownicy i tak ich by powiesili na własną rękę"
Czy lepiej dla społeczeństwa, gdy osoby winne przestępstwa karze przewidzianą w kodeksie karnym państwo, czy że każą ich obywatele mający przeświadczenie, że na sprawiedliwość ze strony państwa nie można liczyć? Nie ulega wątpliwości, że pierwsza opcja jest poprawna a druga nie, gdyż nakręca spiralę bezprawia. Lincz to przecież zabójstwo drugiego stopnia, czyli morderstwo. Sędzia sam wymierzając sprawiedliwą karę tym samym oprócz wcześniejszych pożądanych społecznie celów dodatkowo ustrzega potencjalnych linczowników przed popełnieniem przestępstwa. Przy czym on nie mówi "Wieszam ich [mimo, że ich wina jest wątpliwa], bo jak nie ja, to inni ich powieszą". On tłumaczy Clintowi "Wieszam ich, bo tak stanowi prawo. Mieli uczciwy proces (Clint nie protestuje). Chciałbyś, żebym złamał prawo i ich nie powiesił? Darował im życie? I tak by zginęli, bo inni by ich powiesili. Więc nawet, gdybym wydał niesprawiedliwy wyrok, życia bym nie ocalił".
"Bo to by oznaczało, że pan Sędzia kierował się tu czymś, co można nazwać lokalną polityką"
Nie wynika
"brał pod uwagę nastroje społeczne"
Słusznie, ale wyrok nie był motywowany nastrojami. Wyrok był sprawiedliwy i zgodny z kk. Rezygnacja ze sprawiedliwości nastroje społeczne by zepsuła. Czy możemy czynić komuś zarzut z tego, że powstrzymał się np. od kradzieży obawiając się ostracyzmu społecznego?
"i groźbę obniżenia autorytetu urzędu sędziego"
To chyba dobrze, że sędzia nie chce wydawać niesprawiedliwego wyroku obawiając się obniżenia autorytetu urzędu sędziego?
"Który to urząd sam sprawował."
Tym cięższy był jego los.
Ja tę postać odbieram jednoznacznie pozytywnie. Wręcz pomnikowo.
No więc chodziło mi o tę rozmowę od 01h12min: Klint: - Wiesza pan tych chłopców. Dlaczego? Sędzia: - Przez ciebie. Przez twoją bohaterską podróż, by stawić TRZECH ZABÓJCÓW [podkr. moje – Turoń] przed obliczem sprawiedliwości. Jeśli tego nie zrobię, samozwańcy zakrzykną: „Powiesić ich! W Fort Grant nie ma sprawiedliwości! A skoro nie ma jej tutaj, nie ma jej w całym kraju!”. Klint: - Co za różnica? Dziewięciu ludzi ze stryczkiem, czy sędzia z amerykańską flagą? Ci chłopcy umrą jak zlinczowani. Sędzia: - To prawda, umrą. Ale nie w samosądzie. Mieli UCZCIWY PROCES [podkr. moje – Turoń], a skoro tego nie widzisz, to oddaj gwiazdę! (Klint zerka na swą gwiazdę, po czym kieruje srogi wzrok w Sędziego) Klint: - Jeszcze nie teraz!
Wiemy, że gwiazda szeryfa jest mu potrzebna do wymierzenia sprawiedliwości linczownikom; na koniec filmu rzeczywiście chce ją oddać. Jednak zauważmy, że w trakcie powyższej wymiany zdań nie mamy sytuacji, że jakiś pięknoduch wyskakuje z naiwną moralistyką, a doświadczony życiowo Sędzia miażdży go żelazną logiką. Nie, Klint gra szeryfa z długim stażem, który też sporo widział i przeszedł, a zwalczając bandziorów przejawia predylekcję do radykalnych rozwiązań. A jednak uważa wyrok za niesprawiedliwy. W trakcie egzekucji demonstracyjnie psuje zabawę prostytutce, zaciągając ją do burdelu. Tylko oni dwoje, i jeszcze ta zgwałcona niegdyś dziewczyna, zachowają niewinność nie biorąc udziału w widowisku.
Sędzia ma swoje racje, ale argumentując dokonuje przekłamań, ułatwiając sobie dyskusję. Bo ZABÓJCÓW było nie trzech, a jeden. Tamci dwaj chłopcy byli winni kradzieży, a gdy zabójca w trakcie konwojowania podjął próbę sprzątnięcia Klinta, oni się doń nie przyłączyli, co przesądziło o porażce zbira. O tym wszystkim Klint powiedział Sędziemu w prywatnej rozmowie, jednak gdy usiłował to powtórzyć na sali sądowej, sędzia odebrał mu głos, karząc grzywną, a w końcu strasząc więzieniem (od 1h03min). W ten sposób przysięgli nie poznali pełnej prawdy. Taki to był UCZCIWY PROCES.
Poza tym widz wie, że sytuacja z karaniem nie była zerojedynkowa – że niby albo ich wieszamy, albo wypuszczamy na wolność. Alternatywą była już wtedy kara więzienia. Dowiadujemy się o tym z rozmowy linczowników, którzy martwią się, że za usiłowanie zabójstwa grozi im 5 do 10 lat. Dlatego nigdzie nie ma mowy o uniewinnieniu chłopaków, tylko o ewentualnym uratowaniu ich od stryczka. Jest przecie rozmowa Klinta z jego Przyszłą Lubą: Przyszła Luba Klinta: - Ci dwaj to jeszcze chłopcy. Klint: - Ale kraść bydło umieją!
Sędzia jest niewątpliwie postacią tragiczną. Tak samo jak linczownicy ze wstępu, którzy przecież byli w większości porządnymi obywatelami, oburzonymi dokonanym morderstwem. Oni też pragnęli sprawiedliwości, nie chcieli być obojętni na zło, ale ich działania skrzywdziły osobę niewinną i postawiły ich poza prawem. Potem chcą się wykręcić od odpowiedzialności, ale to jest poruszające, gdy jeden wyznaje: Linczownik: - Sądziłem, że postąpiłem słusznie.
Kończę już przynudzać, ale powiem na koniec, że nie tak bardzo różnimy się w ocenie Sędziego. Wyżej napisałem, że polubiłem go, niezależnie od tego, czy taki był zamiar reżysera. Tyle, że uważasz go za postać pomnikową, ja zaś odebrałem go jako złożoną osobowość.
No więc chodziło mi o tę rozmowę od 01h12min: Klint: - Wiesza pan tych chłopców. Dlaczego? Sędzia: - Przez ciebie. Przez twoją bohaterską podróż, by stawić TRZECH ZABÓJCÓW [podkr. moje – Turoń] przed obliczem sprawiedliwości. Jeśli tego nie zrobię, samozwańcy zakrzykną: „Powiesić ich! W Fort Grant nie ma sprawiedliwości! A skoro nie ma jej tutaj, nie ma jej w całym kraju!”. Klint: - Co za różnica? Dziewięciu ludzi ze stryczkiem, czy sędzia z amerykańską flagą? Ci chłopcy umrą jak zlinczowani. Sędzia: - To prawda, umrą. Ale nie w samosądzie. Mieli UCZCIWY PROCES [podkr. moje – Turoń], a skoro tego nie widzisz, to oddaj gwiazdę! (Klint zerka na swą gwiazdę, po czym kieruje srogi wzrok w Sędziego) Klint: - Jeszcze nie teraz!
Przekomarzanie. Klint w żaden sposób nie dał sygnału, iż uważał proces za niesprawiedliwy. Był tylko wściekły na sędziego, że ten nie złagodził kary. Dwóch chłopców. 16 i 18 lat. Popełnili błąd. Kto wie, może ja na ich miejscu w ich wieku popełniłbym podobny. Nie zabili. Więc Klinta - Jeszcze nie teraz! nie oznacza, że faktycznie ma sędziego za zbrodniarza sądowego.
Teraz do co do winy. Chłopcy nie zabili, ale pomogli zabójcy ukraść bydło. Wiedzieli, że to zabójca. Wiedzieli, że zabił po to, by ukraść to bydło. A mimo to mu pomagają. To raz.
Dwa: Klint chce zastosować konstrukcję "okolicznością łagodzącą jest to, że mogli pomóc Millerowi mnie zabić, gdy byłem w tarapatach, a nie zrobili tego". Nie jest to jednak żadna okoliczność łagodząca, że nie dokonali nowej zbrodni, gdy nadarzyła się okazja i sędzia o tym wie. - Czy pomogli ci obezwładnić Millera? - pyta w nadziei na znalezienie tej okoliczności łagodzącej. Ale nie pomogli. Klint, bardzo chcąc ich uratować, mógł w tym miejscu skłamać i zeznać, że pomogli. Lecz dla jednego i drugiego najważniejsze jest Prawo i Sprawiedliwość. A czego zabronił powiedzieć sędzia na sali sądowej, nakładając na szeryfa aż trzy kary? Samowybielającego zeznania chłopców. Powiedzieli, że nie oni zabili. A kto powie, że zabił? Więzienia pełne są osób niewinnych. Dlatego sędzia mówi: - Żadnych plotek! Liczą się tylko fakty! Znam z pierwszej ręki przypadek, gdy polski sąd skazał cztery osoby za zabójstwo, mimo iż nie miał żadnego dowodu poza zeznaniem jednego z nich. Wszyscy oni mówili, że są niewinni. A jak mieli mówić?
Po trzecie wreszcie, w scenie przekomarzania faktycznie sędzia powiedział o trzech zabójcach, jednak w 1:01 prok mówi jasno: - Za kradzież bydła jest stryczek. Tak więc finalnie - zabili nie zabili? nie wiadomo na pewno. Z całą pewnością ukradli bydło i zeznanie szeryfa nic by tu nie zmieniło.
A zatem nie była to zbrodnia sądowa, lecz sprawiedliwy (Choć surowy - ale jak się jest jedynym sędzią na terytorium wielkości pięciu stanów, to jakie się wydaje wyroki?) wyrok po uczciwym procesie a nie zbrodnia sądowa.
A jednak uważa wyrok za niesprawiedliwy. W trakcie egzekucji demonstracyjnie psuje zabawę prostytutce, zaciągając ją do burdelu. Tylko oni dwoje, i jeszcze ta zgwałcona niegdyś dziewczyna, zachowają niewinność nie biorąc udziału w widowisku.
Ponownie nie wynika. Nie muszę pisać. dlaczego?
Wiemy, że gwiazda szeryfa jest mu potrzebna do wymierzenia sprawiedliwości linczownikom; na koniec filmu rzeczywiście chce ją oddać.
Owszem! Chce! Ale już z innego powodu, nie dlatego, że tamten zaprzeszły proces uważał za nieuczciwy. Wymusza szantażem oddania gwiazdy ułaskawienie skazanego na więzienie najuczciwszego z linczowników. Jemu kara nie jest potrzebna. On nie potrzebował resocjalizacji. I sędzia ułaskawia. Pod groźbą zwrotu odznaki? Wg mnie nie. Widzi, że ofiara zbrodni przebaczyła zbrodniarzowi. Dopiero mając tę pewność wypuszcza gościa z więźnia.
Nader często nasze sądy lekceważą kwestię wybaczenia win zbrodniarzy przez ich ofiary lub rodziny ofiar.
Całe wystąpienie Klinta na procesie chłopaków (od 01h03min):
Woźny: - Przysięga pan mówić całą prawdę i tylko prawdę? Klint: - Przysięgam. Prokurator: - Czy w czasie ujęcia któryś z oskarżonych wypierał się winy? Klint: - Nie, ale w drodze powrotnej… Prorok: - Nie chodzi nam o drogę powrotną do Fortu Grant. To był bohaterski wyczyn. Sąd i obywatele są panu wdzięczni. Klint: - To, co się wydarzyło ma znaczenie w procesie. Sędzia: - Coś, co skłania pana do przekonania, że wszyscy trzej są niewinni? Klint: - Tak, zabójstwa. Ben i Billy Joe wyznali… Sędzia: - Sąd nie zajmuje się pogłoskami. Istotne są fakty. Tych trzech oskarżono o zabójstwo i kradzież. Fakty, tylko one się liczą. Klint: - Myślałem, że sprawiedliwość. Sędzia: - Wymierzanie sprawiedliwości to wyłącznie moja domena! Proszę odpowiadać na pytania, albo ukarzę pana za obrazę sądu! Klint: - Jeden ma 18 lat, drugi zaledwie 16… Sędzia: - Dziesięć dolarów grzywny! Klint: - Żaden z nich nie… Sędzia: - Dwadzieścia! Trzydzieści! Jeszcze słowo i miesiąc aresztu! Czy oskarżenie ma pytania do świadka? Prorok: - Nie, wysoki sądzie. Sędzia: - Może pan wrócić na miejsce.
Jeszcze raz: Sędzia: - [...] Fakty, tylko one się liczą! Klint: - Myślałem, że sprawiedliwość. Sędzia: - Wymierzanie sprawiedliwości to wyłącznie moja domena!
Ale jak można mówić o sprawiedliwości, skoro świadek zostaje zakneblowany przez sędziego grozą kar? Skoro nie pozwolono mu powiedzieć dosłownie nic? Czy da się nazwać proces uczciwym, jeśli potem Sędzia pyta prokuratora, czy ma pytania, a następnie kończy przesłuchanie świadka, pomijając obrońcę?
Dlatego niekonsekwentne są te rzewne westchnienia Sędziego pod koniec filmu, że przy orzekaniu błędnych wyroków chciałby, żeby ktoś mu pokazał, że się myli. Otóż był człowiek, który próbował to zrobić, ale wtedy Sędzia zagłuszył go. Sędzia nie jest dla mnie pomnikową postacią, choć walczy w słusznej sprawie. Nie jest monumentem, ma swoje zalety i wady, jest w tym wszystkim taki… ludzki (w sensie: człowiekowaty). Może dlatego go polubiłem.
Sędzia z raportu wiedział co się stało. Wiedział, że to nie ma znaczenia dla sprawy.
Musimy też pamiętać, że to tylko scenariusz i pewne niekonsekwencje mogą się zdarzyć. Choćby taka, że Klint zeznając pod przysięgą twierdzi, że żaden z nich nie wypierał się winy
Prokurator: - Czy w czasie ujęcia któryś z oskarżonych wypierał się winy? Klint: - Nie, ale w drodze powrotnej…
Choć pamiętamy, że czasie ujęcia obaj się jej wyparli (wskazali Millera jako zabójcę) a przyznali się jedynie do kradzieży bydła (za które też była czapa, a tu wina była bezsporna).
Podobnie z pytaniami papugi. Być może scenarzysta albo i reżyser dojszli do wniosku, że pytania te nie wniosą wiele do obrazu i z nich zrezygnowali.
Przesłanka sędziego nie była podszyta nieprawością czy żądzą mordu. Wiedział, że nie pomogli Klintowi, gdy ważył ich winę.
trep napisal(a): Przesłanka sędziego nie była podszyta nieprawością czy żądzą mordu.
Zgoda. Sędzia cierpi na syndrom żołnierza, który jest w nieustannej akcji od lat, widział i przeżył dużo, i za bardzo oswoił się ze śmiercią; który nie stracił wiary, wciąż jest oddany sprawie, ale czasem trochę zbyt łatwo pociąga za spust.
Jak mniemam Twoja ocena sędziego zasadza się głównie na procesie chłopców, na "zbrodni sądowej", jak go nazwałeś.
Zobaczmy zatem jak to wyglądało.
Otóż chłopcy nie byli sądzeni za morderstwo. Byli sądzeni za kradzież bydła. Skąd to wiemy? Z ust proroka. Prorok tak się zwraca do jednego z oskarżonych:
- All right. You claim you didn't pull the trigger. Let's forget about the. Rustling is a hanging offense and they are all guilty!
Nie jestem żadnym znawcą prawa, ale z filmów wyniosłem przeświadczenie, że w amerykańskim systemie prawnym jedyną rolą ławy przysięgłych jest ocena, czy podsądny jest winny, zaś wymiar kary zależy od sędziego i tylko od niego. A zatem dla oceny, czy podsądni ukradli bydło czy nie ukradli, fakt że jakoś tam się zachowali w drodze na sąd, nie ma najmniejszego znaczenia. Sędzia, który dobrze znał prawo, doskonale o tym wiedział, dlatego słusznie nie dopuścił do wypowiedzi szeryfa o tych (wg szeryfa) okolicznościach łagodzących. Jednocześnie nie zabronił mu mówić nic, co by miało ich uchronić przed stryczkiem, lecz co miało związek z winą.
Prorok - Marshal, at the time of their apprehension, did any of these three defendants deny their guilt?
Szeryf - No, but on the trail back here... (nie na temat)
P - We are not interested in the trip back to Fort Grant. (słusznie, bo są sądzeni za coś, co zdarzyło się wcześniej) It was a heroic journey. The whole court,the whole territory is grateful.
Sz - I think something that happened... (druga próba)...on the trail back here has a bearing on the case.
Sędzia - Did something happen that leads you to: that one, or all three of these defendants are innocent? (wina lub jej brak, to tylko interesuje ławę)
Sz - Of murder, yes. You see, both Ben and Billy-Joe told me... (trzecia próba przemycenia treści, które nie decydują o ocenie o winie)
S - Marshal, this court is not concerned with hearsay evidence (tłumaczy sędzia cierpliwie szeryfowi). This court requires facts. The defendants, all three, are charged with murder and rustling. Facts! The only matter that concerns this court! (czy zatem wymaganie by świadek ograniczył się do faktów to zbrodnia sądowa?)
Sz - I thought this court was concerned with justice! (dziewczyńskie)
S - Justice is my province, Marshal. Mine, and mine alone (a nie jest tak?). You'll confine yourself to giving direct answers to direct questions or find yourself in contempt of court. Proceed.
Sz - One of those boys is 18, the other's only 16 (jeszcze bardziej dziewczyńskie).
S - That'll cost you $10. (miarka się przebrała)
Sz - They've never been in trouble with the law... (Szeryf znowu próbuje przedstawiać okoliczności łagodzące. Jako żywo, nie jest to rola świadka w procesie sądowym - to należy do obrońcy)
S - $20! (nosz kurna...)
Sz - If it wasn't for them, I wouldn't... (ten szeryf jakiś upośledzony umysłowo)
S - $30! One more word and you'll spend 30 days in the hole! (trzeba jakoś sobie poradzić w tym szaleństwie)
Drugim dowodem w prowadzonym przez nas procesie, w którym oskarżony jest filmowy sędzia, jest przedstawiony przez Ciebie dialog sędziego z szeryfem, przed wieszaniem. Przesłanką jest ten fragment:
Klint: - Wiesza pan tych chłopców. Dlaczego? Sędzia: - Przez ciebie. Przez twoją bohaterską podróż, by stawić TRZECH ZABÓJCÓW [podkr. moje – Turoń] przed obliczem sprawiedliwości. Jeśli tego nie zrobię, samozwańcy zakrzykną: „Powiesić ich! W Fort Grant nie ma sprawiedliwości! A skoro nie ma jej tutaj, nie ma jej w całym kraju!”. Klint: - Co za różnica? Dziewięciu ludzi ze stryczkiem, czy sędzia z amerykańską flagą? Ci chłopcy umrą jak zlinczowani. Sędzia: - To prawda, umrą. Ale nie w samosądzie. Mieli UCZCIWY PROCES [podkr. moje – Turoń], a skoro tego nie widzisz, to oddaj gwiazdę! (Klint zerka na swą gwiazdę, po czym kieruje srogi wzrok w Sędziego) Klint: - Jeszcze nie teraz!
I niby wg tego dialogu Szeryf uważa, że proces nie był uczciwy, ale gwiazdę jeszcze potrzebuje do ukarania swych winowajców.
W rzeczywistości w filmie ten fragment w oryginal ma zupełnie inny wydźwięk. To nie Sędzia jest pod ostrzałem Szeryfa, ale Szeryf jest ciśnięty przez Sędziego. Zobaczmy:
S - Who is it? Sz - Open up.I came here to tell you about the biggest that happened in this territory. Bigger than statehood. (zagaja sarkastycznie Szeryf) People showin' up by the wagonful, men, women, and all just to see your lousy hanging. (czyli pretensje są o publiczne egzekucje - można się spierać, czy to dobre czy złe, ale jeszcze o tym nie rozmawialiśmy w kontekście sędziego, tylko gapiów)
S - That's enough.
Sz - To see your circus, a six-man hanging.
S - I said that's enough! You stink of whiskey. Just go back to your room. Lie down, and sleep it off!
Sz - You're lynching those boys, why? (Tu wracamy do sprawy wyroku. Owszem, sędzia mógł zasądzić więzień, ale zobacz - jeśli sama kradzież bydła była karana stryczkiem [tu jeszcze trzeba by poznać praktykę orzeczniczą - ta jest dla nas niedostępna], to istniały silne okoliczności obciążające. Oni nie tylko ukradli bydło, ale zrobili to wspólnie z mordercą właściciela bydła. I oni wiedzieli, że to morderca i przystąpili do niego. Film nie precyzuje czy to było już później, po zabójstwie, czy też byli świadkami morderstwa. Tak czy siak spokojnie można powiedzieć, że byli wspólnikami mordercy. Tekst z lynczowaniem jest oczywiście zaczepny, ale bardzo niesprawiedliwy).
S- Why? Because of you, Cooper. Because of that beautiful, that magnificent journey you to bring three killers to justice. (ok, killers or not, byli winni kradzieży bydła i wiedzieli, że ich wspólnik jest mordercą) If the law didn't hang them, the next posse that goes out would "Hang 'em, and hang 'em high! There's no justice in Fort Grant." (prawdopodobnie takie były oczekiwania ludności, a skoro tak, to i taka była praktyka orzecznicza w sądach) And if there's no justice in Fort Grant there'll be no statehood for this territory. (Ale nie: "jak nie będzie wieszania, to nie będzie tu stanu", tylko "jak nie będzie sprawiedliwości, to nie będzie stanu." A zatem wyrok więźnia byłby, możemy założyć, niesprawiedliwy - w tamtych czasach i tamtym miejscu)
Sz - I don't care how you slice it. Whether it's nine men out on a plain with a dirty rope or a judge with his robes on in front of the American flag those boys are gonna be just as dead as if they'd been lynched! (Szeryf uderza nieczysto, ale przy okazji znowu dziewczyńsko)
S - That's right, Cooper, just as dead, but they won't have been lynched. They'll have been judged. If you can't see the difference you'd better take off that star, and right now! (Sędzia w tym fragmencie się nie tłumaczy, jak to było w polskim przekładzie, lecz klaruje szeryfowi różnicę pomiędzy uśmierceniem chłopców przez lynczowników a przez oficjalny, legalny sąd. Mówi mu: "Chłopcze, co ty mi za głupoty tu wygadujesz, jeśli naprawdę jesteś taki durny, że nie widzisz różnicy, to wyskakuj z tej odznaki". Zobaczmy: sędzia ma problemy personalne. Ma za mało szeryfów. W dodatku Cooper jest świetny. A mimo to dla sędziego ważniejsze jest Prawo i Sprawiedliwość, niż doraźne problemy. Postawa godna pochwały.)
Sz - Not just yet, Your Honor. - odpowiada Szeryf Cooper, po czym z panną Golonką oddala się w kerunku ajencji towarzyskiej, by odreagować stres podczas numerku.
Popieprzony jest amerykański system prawny jaki tu Kolega trep gloryfikuje. Na tym właśnie polega "człowiek dla prawa" a nie "prawo dla człowieka". Tak stanowi kodeks i koniec. I rzekomo dla spójności społeczeństwa konieczne jest stosowanie tego kodeksu nawet gdy jawnie kłóci się z poczuciem sprawiedliwości. To jest konieczne wyłącznie dla władzy imperium i jego elit. Społeczeństwo które popadnie w anarchie i przemoc z powodu miłosierdzia nie jest warte wolności i życia.
I jeszcze ostatnia scena filmu, która również mówi nam co nieco o sędzim:
Szeryf kładzie odznakę na stoliku sędziego.
Sędzia: So that's how it is? That Rachel lit a fire in you with that rich body of hers. You lit a fire in each other. Now you're going to get married and raise cattle and kids. Devil take the rest of the world .
Szeryf: Maybe.
Sędzia: You used the law and a badge to heal that scar on your neck. (sędzia bierze szeryfa pod włos na szyi)
Szeryf: Well , how many men are you going to have to hang to heal your scar? (odgryza się Cooper)
Sędzia: Go to hell , Cooper.
Szeryf: l've already been there, J udge, in your wagon and in that hole you call a jail . And old man Jenkins (jeden z niedoszłych zabójców szeryfa) is gonna die there.
Sędzia: (zaniepokojony) ls he sick?
Szeryf: He's dying .
Sędzia (rzuca się do drzwi): l'll get a doctor down there for him. (taki to z niego krwiożerczy typ)
Szeryf: Let him go !
Sędzia: So he can go on and look for another innocent man to lynch?
Szeryf: He's an old man .
Sędzia: Well ! And that was an old rope he helped put around your neck, but it came damn near to killing you , didn't it? What's the matter with you , Cooper? You got Jenkins on your conscience? Think l judged him too harshly, used him like a piece of kindling for my fire of justice? Well , maybe that's inevitable when there's only one man , one court with the power of final justice over a territory five times the size of most states ! Mistakes? l've made them , Cooper, don't you doubt it. Don't you doubt either there are times sitting up there in that judgment seat l've wished , l have prayed that there was someone standing between me and God almighty, someone with the power to say, "You're wrong , Fenton . You made a mistake in law. "This man here deserves another trial , "this man here a reprieve, and this man is innocent! " But until this territory becomes a state, with a governor and a state court of appeals, l'm the law here, all the law. And if you don't like that, you can cuss me till hell freezes over. Or you can join me, Cooper. Even fight me ! Help me turn this godforsaken territory into a state where no one man calls himself the law. (w przydługim monologu sędzia najpierw trochę się żali a potem wali gadkę motywującą – jak dobry coach)
Szeryf: l want that old man pardoned . (technika zdartej płyty)
Sędzia: You pick up your badge. (coś za coś)
Szeryf: (Szeryf bierze odznakę) Tonight. Right now. (Ciśnie szeryf Cooper – też nie spał na lekcjach z negocjacji)
Sędzia: (pisze karteczkę o zwolnieniu Jenkinsa z więźnia) You take this down . Give it to one of the guards down there. lf there are any questions, you tell them to see me.
Szeryf: There'll be no questions.
Sędzia: Cooper? Charlie Blackfoot (jeden z niedoszłych zabójców szeryfa Coopera) was seen in the town of Ridgeway. l got two unfilled warrants here. Blackfoot and Maddow (Maddow to już ostatni z grupy lynczowników). The law still wants them .
I tu zauważmy. Sędzia mógł użyć tych nakazów wcześniej, jako łapówki dla Coopera – bądź dalej szeryfem to dam ci szansę schwytać twoich ostatnich oprawców – ale nie. Daje mu ją dopiero po wzięciu odznaki. A jako łapówkę używa aktu łaski dla winowajcy szeryfa.
A co to ma wspólnego z prawem? A jeśli to jest prawo to czym właściwie jest i na czym polega?
Toż to czysta polityka lokalna. A za tą polityka interes. Czyj interes? Kto i jak go artykułuje? Sędzia hamletyzuje, a tymczasem jest bezkarny i ma pełną swobodą decydowania o życiu i śmierci wedle swojej interpretacji prawa czyli widzimisię. Szeryf ma ograniczoną, głównie przez sędziego, swobodę działania. Ma ludzkie odruchy, jakieś pojęcie o miłosierdziu, ale w gruncie rzeczy też decyduje wedle swojego widzimisię. Tyle że jego widzimisię może go kosztować. On nie jest bezkarny.
A może na tym polega prawo. Może kastowość, w tym bezkarność, sędziów jest immanentną cechą prawa ludzkiego?
Rafał napisal(a):Może kastowość, w tym bezkarność, sędziów jest immanentną cechą prawa ludzkiego?
Immanentną, to bez przesady, gdyż za krura Ćwieczka jak się komuś nie podobał wyrok, to mógł go zaskarżyć w drodze zasiekania sędziego mieczem.
Jedno drugiego nie wyklucza. Może immanentną cechą stosunków społecznych jest że jest pewna masa krytyczna niesprawiedliwości sędziowskiej której przekroczenie prowadzi nieuchronnie do zasiekania sędziego czy sędziów mieczem lub czym popadnie.
Rafał napisal(a): A co to ma wspólnego z prawem? A jeśli to jest prawo to czym właściwie jest i na czym polega?
Toż to czysta polityka lokalna. A za tą polityka interes. Czyj interes? Kto i jak go artykułuje? Sędzia hamletyzuje, a tymczasem jest bezkarny i ma pełną swobodą decydowania o życiu i śmierci wedle swojej interpretacji prawa czyli widzimisię. Szeryf ma ograniczoną, głównie przez sędziego, swobodę działania. Ma ludzkie odruchy, jakieś pojęcie o miłosierdziu, ale w gruncie rzeczy też decyduje wedle swojego widzimisię. Tyle że jego widzimisię może go kosztować. On nie jest bezkarny.
A może na tym polega prawo. Może kastowość, w tym bezkarność, sędziów jest immanentną cechą prawa ludzkiego?
Nie za bardzo rozumiem tych pretensji.
1. Sędzia Fenton był bezkarny a chciał być karny. Tj. bardzo chciał mieć nad sobą drugą instancję. Tak stoi expressis verbis w tym hamletowym monologu.
2. Sądzę (omawiamy film, więc i realia z filmu, nie ze świata historycznego), że interesem była ochrona ludności przed przestępcami. Mordercami, złodziejami bydła i koni (którzy w filmie by ukraść było 2 razy zabijają właścicieli), gwałcicielami. Środki sędzia miał ograniczone (np. więzienie i areszt połączone, bez osobnych cel) więc i działania było dostosowane do środków. Nie widać na filmie, by sędzia zasądził jakikolwiek niesprawiedliwy wyrok. Publiczne egzekucje miały zapewne na celu odstraszanie potencjalnych zbrodzieni (fakt, że efekt uboczny był niepożądany). Sędzia miał pojęcie o miłosierdziu, jednak jego rolą jest sądzić wg kodeksu i to robił. Mimo tego zwolnił więźnia, przestępcę, na wyraźną prośbę ofiary. To mi się w filmie najbardziej podoba. Oglądałem kiedyś taki film dokumentalny (nie mam pojęcia wiele w nim prawdy było) o systemie karno-prawnym w Alabamie i tam jednym z głównych czynników decydujących o skrócenia wyroku było przebaczenie ofiary lub jego rodziny (pisałem już o tym wyżej). Tu sędzia kilka razy upewnia się (na swój sposób), czy Cooper naprawdę przebaczył Jenkinsowi. Dopiero, gdy jest pewien, stosuje prawo łaski.
3. W żadnym wypadku nie ma w filmie scen pokazujących, że sędzia Fenton nadużywa swojej bezkarności.
Rafał napisal(a):Może kastowość, w tym bezkarność, sędziów jest immanentną cechą prawa ludzkiego? Ignac napisal(a), Immanentną, to bez przesady, gdyż za krura Ćwieczka jak się komuś nie podobał wyrok, to mógł go zaskarżyć w drodze zasiekania sędziego mieczem.
W Polsce swędzia jest daleko bardziej bezkarny, gdyż w Usiech swędziowie są wybierani kadencyjnie w powszechnych wyborach?
Komentarz
Widziałem. To był chyba pierwszy albo jeden z pierwszych filmów Eastwooda po „Dobrym, złym, brzydkim” i wpływy włoskie biły po oczach. Chociaż niektórzy narzekali, że nie miał klimatu spaghetti-westernów. Akurat to mi się w nim podobało, nie było owej nieznośnej lekkości zabijania, ani przesadnego mnożenia zwłok, jak w spaghetti, ani nihilistycznego cwaniactwa. Nie, tu chyba każda śmierć miała swoją rolę, była poruszająca. Nawet ci trzej linczownicy z psem na końcu też byli jacyś tacy niejednoznacznie źli.
Choć pamiętam, że w pewnym momencie zazgrzytało mi tanim pamfletem przeciw karze śmierci i hipokryzji chrześcijan, robiących sobie szoł z egzekucji i śpiewających przy tym pobożne hymny. Taka jakby zapowiedź mody na antywestern i tamtejsze „dekonstrukcje mitów”.
Ale znowuż ten sędzia-wieszatiel, który miał chyba wzbudzać odrazę z powodu łatwego ferowania wyroków na młodzianków, co zboczyli na złą drogę, kurde, polubiłem drania (choć nie wiem, czy taki był zamiar reżysera). Eastwood też zagrał postać ciekawą, całkiem odmienną niż ten szybkostrzelacz u Sergia Leona. Nie no, muszę sobie to obejrzeć znowu.
Na koniec okazało się, że nie jest bezduszną maszynką do wieszania (zresztą - prze cały czas taka myśli mi przez zwoje nie przeleciała - dla mnie od początku była to superpozytywna postać).
Co do gawiedzi? Tak była gawiedź pokazana, jaka chyba faktycznie jest, ale nie był to cios w stosowanie surowego prawa.
Hipokryzja chrześcijan? Na czym miałaby ona polegać. Tylko w umyśle niewierzącego może to być sprzeczność nie do usunięcia. My, znając przykład św. Dyzmy, wiemy, że działa to inaczej. Jest ziemska wina i ziemska kara, co nie zabiera drogi do Zbawienia.
Więc całym filmem byłem zachwycony a wpłynęło na ten mój zachwyt głównie przesłanie filmu. Idźcie ścieżką prawa. Prawo jest po to, żeby chronić słabszych, więc choćby wydawało się okrutne, musi być stosowane (sędzia to dokładnie tłumaczy Eastwoodowi). Nie oznacza to, że nie można przebaczać. Przeciwnie. Motyw przeznaczenia też w obrazie występuje (wiesz gdzie - ja nie chcę pisać, bo może ktoś będzie chciał obejrzeć i liczy na odrobinę suspence'u).
Patrz, jaki różny może być odbiór filmu.
Natomiast scena egzekucji tak właśnie zakodowała się w mym rozumku – bezmyślna gawiedź z dziećmi, co chce krwawego widowiska, a na wezwanie pastora zaczyna w skupieniu śpiewać hymn religijny. Odebrałem to jako szyderstwo, w najlepszym razie dobrotliwą kpinę. Choć sama scena była świetnie nakręcona, i wrył mi się w pamięć ten skazany pijaczek umoralniający przemową tłum, a właściwie sam moment, gdy już skończył - jego twarz, jego świadomość, że zaraz TO nastąpi. Groza, panie, tak to czułem.
Z pana sędziego był zrazu ostry, ale wzbudzający szacunek fajter. Potem właściwie popełnił mord sądowy, gdy uniemożliwił Eastwoodowi złożenie zeznań korzystnych dla tamtych chłopaków. Zaś na koniec mówi o swoich wątpliwościach, bo niekiedy wysyła na szubienicę ludzi być może niewinnych; że chciałby, aby jakaś wyższa instancja weryfikowała jego wyroki. Tu otwiera się szerokie pole do interpretacji.
Czy on był człowiekiem zwyczajnie zakłamanym, skoro wcześniej poprowadził proces tych dwóch młodzianów tak, a nie inaczej? Może tylko nie dostrzegającym niekonsekwencji swoich działań?
Czy też bardziej żołnierzem z pierwszej linii frontu - takim, co odwala za innych niewdzięczną robotę, spotyka się z brudem świata, zwalcza ten brud, ale chcąc nie chcąc nim przesiąka?
Fanatykiem? Na pewno. Ale powierzono mu zadanie, któremu tylko fanatyk może podołać. Jest więc sędzia fanatykiem ze wszystkimi konsekwencjami, w dobrym i złym. Fanatykiem dzielnym i niezłomnym, choć czasem bezdusznym i bezwzględnym. Fanatykiem nietypowym, bo myślącym, idącym naprzód mimo ogarniających go wątpliwości.
Jeśli zaś chodzi o dwóch młodzianów, to co by zmieniło, gdyby Clint miał szansę zeznać na procesie? Nycz. Przecież jedynym słuchaczem, który miałby jakiś wpływ na wyrok był on sam a on przecież wysłuchał tej historii.
I nie był to mord sądowy. Chłopcy dostali dokładnie to, na co zgodnie z literą prawa zasłużyli. Przecież zeznanie nie miało dotyczyć okoliczności łagodzącej. Szeryf chciał tylko powiedzieć, że w krytycznym momencie zachowali się tak, że nie wydarzyła się okoliczność dodatkowo obciążająca. A zatem z punktu widzenia prawa sędzia słusznie nie dopuścił do tego zeznania.
Zgodnie z literą prawa, bo oczywiście serce mogło się pokrajać, gdy człowiek sobie pomyślał, że przez jeden błąd życiowy dwóch nastolatków poszło na stryczek. Na tym też polegał tragizm sytuacji sędziego.
I nie był osobą niedostrzegającą konsekwencji swoich działań. Konsekwencje były generalnie dwie:
- odstraszanie potencjalnych przestępców - a zatem ratowanie im życia
- ochrona słabszych.
Oczywiście pragnienie drugiej instancji jest zupełnie zrozumiałe. Chciał zrzucić z siebie to brzemię decydowania o losie ludzi. Póki jednak rząd go nie wspomógł, dzielnie dźwigał ciężar.
Hmmm… Czy tam (bo może ja coś źle zapamiętałem) nie było takiej rozmowy Istłóda z Sędzią, w której wieszatiel mówił o swoich motywach skazania tych chłopców na śmierć? Że gdyby ich uwolnił od stryczka, to byłaby wrzawa, że w mieście nie ma sprawiedliwości, a jacyś linczownicy i tak ich by powiesili na własną rękę?
Bo to by oznaczało, że pan Sędzia kierował się tu czymś, co można nazwać lokalną polityką – brał pod uwagę nastroje społeczne i groźbę obniżenia autorytetu urzędu sędziego. Który to urząd sam sprawował. Czyli orzekając ten kaes motywacje miał takie… służbowo-społeczno-prywatne.
O ile filmy mi się nie pokićkały.
A teraz dokonajmy rozbioru logicznego tego, co napisałeś:
"Że gdyby ich uwolnił od stryczka, to byłaby wrzawa, że w mieście nie ma sprawiedliwości"
Oczywiście. Skoro popełnili przestępstwo, za które karą był ks (chodzi tu o kradzież bydła), oraz skoro nie było wątpliwości, że je popełnili, to taka kara powinna być wymierzona. "Wieszatiel", jak go nazwałeś, nie jest sędzią Juszczynem, nie jest sędzią Gersdorf czy innym sędzią Żurkiem, którzy uważają, że wiedzą lepiej od ustawodawcy, jakie przepisy prawa winny obowiązywać. Jest sędzią sprawiedliwym. Zapewnia wszystkim uczciwy protest i orzeka według kodeksu karnego. Gdyby uniewinnił osoby ewidentnie winne, na pewno rozpętała by się wrzawa, że w mieście nie ma sprawiedliwości. Czy to byłoby dobre dla mieszkańców stanu? Z całą pewnością nie! Od tego już tylko krok do anarchii.
"a jacyś linczownicy i tak ich by powiesili na własną rękę"
Czy lepiej dla społeczeństwa, gdy osoby winne przestępstwa karze przewidzianą w kodeksie karnym państwo, czy że każą ich obywatele mający przeświadczenie, że na sprawiedliwość ze strony państwa nie można liczyć? Nie ulega wątpliwości, że pierwsza opcja jest poprawna a druga nie, gdyż nakręca spiralę bezprawia. Lincz to przecież zabójstwo drugiego stopnia, czyli morderstwo. Sędzia sam wymierzając sprawiedliwą karę tym samym oprócz wcześniejszych pożądanych społecznie celów dodatkowo ustrzega potencjalnych linczowników przed popełnieniem przestępstwa. Przy czym on nie mówi "Wieszam ich [mimo, że ich wina jest wątpliwa], bo jak nie ja, to inni ich powieszą". On tłumaczy Clintowi "Wieszam ich, bo tak stanowi prawo. Mieli uczciwy proces (Clint nie protestuje). Chciałbyś, żebym złamał prawo i ich nie powiesił? Darował im życie? I tak by zginęli, bo inni by ich powiesili. Więc nawet, gdybym wydał niesprawiedliwy wyrok, życia bym nie ocalił".
"Bo to by oznaczało, że pan Sędzia kierował się tu czymś, co można nazwać lokalną polityką"
Nie wynika
"brał pod uwagę nastroje społeczne"
Słusznie, ale wyrok nie był motywowany nastrojami. Wyrok był sprawiedliwy i zgodny z kk. Rezygnacja ze sprawiedliwości nastroje społeczne by zepsuła. Czy możemy czynić komuś zarzut z tego, że powstrzymał się np. od kradzieży obawiając się ostracyzmu społecznego?
"i groźbę obniżenia autorytetu urzędu sędziego"
To chyba dobrze, że sędzia nie chce wydawać niesprawiedliwego wyroku obawiając się obniżenia autorytetu urzędu sędziego?
"Który to urząd sam sprawował."
Tym cięższy był jego los.
Ja tę postać odbieram jednoznacznie pozytywnie. Wręcz pomnikowo.
No więc chodziło mi o tę rozmowę od 01h12min:
Klint: - Wiesza pan tych chłopców. Dlaczego?
Sędzia: - Przez ciebie. Przez twoją bohaterską podróż, by stawić TRZECH ZABÓJCÓW [podkr. moje – Turoń] przed obliczem sprawiedliwości. Jeśli tego nie zrobię, samozwańcy zakrzykną: „Powiesić ich! W Fort Grant nie ma sprawiedliwości! A skoro nie ma jej tutaj, nie ma jej w całym kraju!”.
Klint: - Co za różnica? Dziewięciu ludzi ze stryczkiem, czy sędzia z amerykańską flagą? Ci chłopcy umrą jak zlinczowani.
Sędzia: - To prawda, umrą. Ale nie w samosądzie. Mieli UCZCIWY PROCES [podkr. moje – Turoń], a skoro tego nie widzisz, to oddaj gwiazdę!
(Klint zerka na swą gwiazdę, po czym kieruje srogi wzrok w Sędziego)
Klint: - Jeszcze nie teraz!
Wiemy, że gwiazda szeryfa jest mu potrzebna do wymierzenia sprawiedliwości linczownikom; na koniec filmu rzeczywiście chce ją oddać. Jednak zauważmy, że w trakcie powyższej wymiany zdań nie mamy sytuacji, że jakiś pięknoduch wyskakuje z naiwną moralistyką, a doświadczony życiowo Sędzia miażdży go żelazną logiką. Nie, Klint gra szeryfa z długim stażem, który też sporo widział i przeszedł, a zwalczając bandziorów przejawia predylekcję do radykalnych rozwiązań.
A jednak uważa wyrok za niesprawiedliwy. W trakcie egzekucji demonstracyjnie psuje zabawę prostytutce, zaciągając ją do burdelu. Tylko oni dwoje, i jeszcze ta zgwałcona niegdyś dziewczyna, zachowają niewinność nie biorąc udziału w widowisku.
Sędzia ma swoje racje, ale argumentując dokonuje przekłamań, ułatwiając sobie dyskusję. Bo ZABÓJCÓW było nie trzech, a jeden. Tamci dwaj chłopcy byli winni kradzieży, a gdy zabójca w trakcie konwojowania podjął próbę sprzątnięcia Klinta, oni się doń nie przyłączyli, co przesądziło o porażce zbira.
O tym wszystkim Klint powiedział Sędziemu w prywatnej rozmowie, jednak gdy usiłował to powtórzyć na sali sądowej, sędzia odebrał mu głos, karząc grzywną, a w końcu strasząc więzieniem (od 1h03min). W ten sposób przysięgli nie poznali pełnej prawdy. Taki to był UCZCIWY PROCES.
Poza tym widz wie, że sytuacja z karaniem nie była zerojedynkowa – że niby albo ich wieszamy, albo wypuszczamy na wolność. Alternatywą była już wtedy kara więzienia. Dowiadujemy się o tym z rozmowy linczowników, którzy martwią się, że za usiłowanie zabójstwa grozi im 5 do 10 lat. Dlatego nigdzie nie ma mowy o uniewinnieniu chłopaków, tylko o ewentualnym uratowaniu ich od stryczka. Jest przecie rozmowa Klinta z jego Przyszłą Lubą:
Przyszła Luba Klinta: - Ci dwaj to jeszcze chłopcy.
Klint: - Ale kraść bydło umieją!
Sędzia jest niewątpliwie postacią tragiczną. Tak samo jak linczownicy ze wstępu, którzy przecież byli w większości porządnymi obywatelami, oburzonymi dokonanym morderstwem. Oni też pragnęli sprawiedliwości, nie chcieli być obojętni na zło, ale ich działania skrzywdziły osobę niewinną i postawiły ich poza prawem. Potem chcą się wykręcić od odpowiedzialności, ale to jest poruszające, gdy jeden wyznaje:
Linczownik: - Sądziłem, że postąpiłem słusznie.
Kończę już przynudzać, ale powiem na koniec, że nie tak bardzo różnimy się w ocenie Sędziego. Wyżej napisałem, że polubiłem go, niezależnie od tego, czy taki był zamiar reżysera. Tyle, że uważasz go za postać pomnikową, ja zaś odebrałem go jako złożoną osobowość.
- Jeszcze nie teraz!
nie oznacza, że faktycznie ma sędziego za zbrodniarza sądowego.
Teraz do co do winy. Chłopcy nie zabili, ale pomogli zabójcy ukraść bydło. Wiedzieli, że to zabójca. Wiedzieli, że zabił po to, by ukraść to bydło. A mimo to mu pomagają.
To raz.
Dwa: Klint chce zastosować konstrukcję "okolicznością łagodzącą jest to, że mogli pomóc Millerowi mnie zabić, gdy byłem w tarapatach, a nie zrobili tego". Nie jest to jednak żadna okoliczność łagodząca, że nie dokonali nowej zbrodni, gdy nadarzyła się okazja i sędzia o tym wie.
- Czy pomogli ci obezwładnić Millera? - pyta w nadziei na znalezienie tej okoliczności łagodzącej. Ale nie pomogli. Klint, bardzo chcąc ich uratować, mógł w tym miejscu skłamać i zeznać, że pomogli. Lecz dla jednego i drugiego najważniejsze jest Prawo i Sprawiedliwość.
A czego zabronił powiedzieć sędzia na sali sądowej, nakładając na szeryfa aż trzy kary? Samowybielającego zeznania chłopców. Powiedzieli, że nie oni zabili. A kto powie, że zabił? Więzienia pełne są osób niewinnych. Dlatego sędzia mówi:
- Żadnych plotek! Liczą się tylko fakty!
Znam z pierwszej ręki przypadek, gdy polski sąd skazał cztery osoby za zabójstwo, mimo iż nie miał żadnego dowodu poza zeznaniem jednego z nich. Wszyscy oni mówili, że są niewinni. A jak mieli mówić?
Po trzecie wreszcie, w scenie przekomarzania faktycznie sędzia powiedział o trzech zabójcach, jednak w 1:01 prok mówi jasno:
- Za kradzież bydła jest stryczek.
Tak więc finalnie - zabili nie zabili? nie wiadomo na pewno. Z całą pewnością ukradli bydło i zeznanie szeryfa nic by tu nie zmieniło.
A zatem nie była to zbrodnia sądowa, lecz sprawiedliwy (Choć surowy - ale jak się jest jedynym sędzią na terytorium wielkości pięciu stanów, to jakie się wydaje wyroki?) wyrok po uczciwym procesie a nie zbrodnia sądowa. Ponownie nie wynika. Nie muszę pisać. dlaczego? Owszem! Chce! Ale już z innego powodu, nie dlatego, że tamten zaprzeszły proces uważał za nieuczciwy. Wymusza szantażem oddania gwiazdy ułaskawienie skazanego na więzienie najuczciwszego z linczowników. Jemu kara nie jest potrzebna. On nie potrzebował resocjalizacji.
I sędzia ułaskawia. Pod groźbą zwrotu odznaki? Wg mnie nie. Widzi, że ofiara zbrodni przebaczyła zbrodniarzowi. Dopiero mając tę pewność wypuszcza gościa z więźnia.
Nader często nasze sądy lekceważą kwestię wybaczenia win zbrodniarzy przez ich ofiary lub rodziny ofiar.
Całe wystąpienie Klinta na procesie chłopaków (od 01h03min):
Woźny: - Przysięga pan mówić całą prawdę i tylko prawdę?
Klint: - Przysięgam.
Prokurator: - Czy w czasie ujęcia któryś z oskarżonych wypierał się winy?
Klint: - Nie, ale w drodze powrotnej…
Prorok: - Nie chodzi nam o drogę powrotną do Fortu Grant. To był bohaterski wyczyn. Sąd i obywatele są panu wdzięczni.
Klint: - To, co się wydarzyło ma znaczenie w procesie.
Sędzia: - Coś, co skłania pana do przekonania, że wszyscy trzej są niewinni?
Klint: - Tak, zabójstwa. Ben i Billy Joe wyznali…
Sędzia: - Sąd nie zajmuje się pogłoskami. Istotne są fakty. Tych trzech oskarżono o zabójstwo i kradzież. Fakty, tylko one się liczą.
Klint: - Myślałem, że sprawiedliwość.
Sędzia: - Wymierzanie sprawiedliwości to wyłącznie moja domena! Proszę odpowiadać na pytania, albo ukarzę pana za obrazę sądu!
Klint: - Jeden ma 18 lat, drugi zaledwie 16…
Sędzia: - Dziesięć dolarów grzywny!
Klint: - Żaden z nich nie…
Sędzia: - Dwadzieścia! Trzydzieści! Jeszcze słowo i miesiąc aresztu! Czy oskarżenie ma pytania do świadka?
Prorok: - Nie, wysoki sądzie.
Sędzia: - Może pan wrócić na miejsce.
Jeszcze raz:
Sędzia: - [...] Fakty, tylko one się liczą!
Klint: - Myślałem, że sprawiedliwość.
Sędzia: - Wymierzanie sprawiedliwości to wyłącznie moja domena!
Ale jak można mówić o sprawiedliwości, skoro świadek zostaje zakneblowany przez sędziego grozą kar? Skoro nie pozwolono mu powiedzieć dosłownie nic? Czy da się nazwać proces uczciwym, jeśli potem Sędzia pyta prokuratora, czy ma pytania, a następnie kończy przesłuchanie świadka, pomijając obrońcę?
Dlatego niekonsekwentne są te rzewne westchnienia Sędziego pod koniec filmu, że przy orzekaniu błędnych wyroków chciałby, żeby ktoś mu pokazał, że się myli. Otóż był człowiek, który próbował to zrobić, ale wtedy Sędzia zagłuszył go.
Sędzia nie jest dla mnie pomnikową postacią, choć walczy w słusznej sprawie. Nie jest monumentem, ma swoje zalety i wady, jest w tym wszystkim taki… ludzki (w sensie: człowiekowaty). Może dlatego go polubiłem.
Musimy też pamiętać, że to tylko scenariusz i pewne niekonsekwencje mogą się zdarzyć. Choćby taka, że Klint zeznając pod przysięgą twierdzi, że żaden z nich nie wypierał się winy Choć pamiętamy, że czasie ujęcia obaj się jej wyparli (wskazali Millera jako zabójcę) a przyznali się jedynie do kradzieży bydła (za które też była czapa, a tu wina była bezsporna).
Podobnie z pytaniami papugi. Być może scenarzysta albo i reżyser dojszli do wniosku, że pytania te nie wniosą wiele do obrazu i z nich zrezygnowali.
Przesłanka sędziego nie była podszyta nieprawością czy żądzą mordu. Wiedział, że nie pomogli Klintowi, gdy ważył ich winę.
Jak mniemam Twoja ocena sędziego zasadza się głównie na procesie chłopców, na "zbrodni sądowej", jak go nazwałeś.
Zobaczmy zatem jak to wyglądało.
Otóż chłopcy nie byli sądzeni za morderstwo. Byli sądzeni za kradzież bydła. Skąd to wiemy? Z ust proroka. Prorok tak się zwraca do jednego z oskarżonych:
- All right. You claim you didn't pull the trigger. Let's forget about the. Rustling is a hanging offense
and they are all guilty!
Nie jestem żadnym znawcą prawa, ale z filmów wyniosłem przeświadczenie, że w amerykańskim systemie prawnym jedyną rolą ławy przysięgłych jest ocena, czy podsądny jest winny, zaś wymiar kary zależy od sędziego i tylko od niego. A zatem dla oceny, czy podsądni ukradli bydło czy nie ukradli, fakt że jakoś tam się zachowali w drodze na sąd, nie ma najmniejszego znaczenia. Sędzia, który dobrze znał prawo, doskonale o tym wiedział, dlatego słusznie nie dopuścił do wypowiedzi szeryfa o tych (wg szeryfa) okolicznościach łagodzących. Jednocześnie nie zabronił mu mówić nic, co by miało ich uchronić przed stryczkiem, lecz co miało związek z winą.
Prorok - Marshal, at the time of their apprehension, did any of these three defendants deny their guilt?
Szeryf - No, but on the trail back here... (nie na temat)
P - We are not interested in the trip back to Fort Grant. (słusznie, bo są sądzeni za coś, co zdarzyło się wcześniej) It was a heroic journey. The whole court,the whole territory is grateful.
Sz - I think something that happened... (druga próba)...on the trail back here has a bearing on the case.
Sędzia - Did something happen that leads you to: that one, or all three of these defendants are innocent? (wina lub jej brak, to tylko interesuje ławę)
Sz - Of murder, yes. You see, both Ben and Billy-Joe told me... (trzecia próba przemycenia treści, które nie decydują o ocenie o winie)
S - Marshal, this court is not concerned with hearsay evidence (tłumaczy sędzia cierpliwie szeryfowi). This court requires facts. The defendants, all three, are charged with murder and rustling. Facts! The only matter that concerns this court! (czy zatem wymaganie by świadek ograniczył się do faktów to zbrodnia sądowa?)
Sz - I thought this court was concerned with justice! (dziewczyńskie)
S - Justice is my province, Marshal. Mine, and mine alone (a nie jest tak?). You'll confine yourself to giving direct answers to direct questions or find yourself in contempt of court.
Proceed.
Sz - One of those boys is 18, the other's only 16 (jeszcze bardziej dziewczyńskie).
S - That'll cost you $10. (miarka się przebrała)
Sz - They've never been in trouble with the law... (Szeryf znowu próbuje przedstawiać okoliczności łagodzące. Jako żywo, nie jest to rola świadka w procesie sądowym - to należy do obrońcy)
S - $20! (nosz kurna...)
Sz - If it wasn't for them, I wouldn't... (ten szeryf jakiś upośledzony umysłowo)
S - $30! One more word and you'll spend 30 days in the hole! (trzeba jakoś sobie poradzić w tym szaleństwie)
Drugim dowodem w prowadzonym przez nas procesie, w którym oskarżony jest filmowy sędzia, jest przedstawiony przez Ciebie dialog sędziego z szeryfem, przed wieszaniem. Przesłanką jest ten fragment: I niby wg tego dialogu Szeryf uważa, że proces nie był uczciwy, ale gwiazdę jeszcze potrzebuje do ukarania swych winowajców.
W rzeczywistości w filmie ten fragment w oryginal ma zupełnie inny wydźwięk. To nie Sędzia jest pod ostrzałem Szeryfa, ale Szeryf jest ciśnięty przez Sędziego. Zobaczmy:
S - Who is it?
Sz - Open up.I came here to tell you about the biggest that happened in this territory. Bigger than statehood. (zagaja sarkastycznie Szeryf) People showin' up by the wagonful, men, women, and all just to see your lousy hanging. (czyli pretensje są o publiczne egzekucje - można się spierać, czy to dobre czy złe, ale jeszcze o tym nie rozmawialiśmy w kontekście sędziego, tylko gapiów)
S - That's enough.
Sz - To see your circus, a six-man hanging.
S - I said that's enough! You stink of whiskey. Just go back to your room. Lie down, and sleep it off!
Sz - You're lynching those boys, why? (Tu wracamy do sprawy wyroku. Owszem, sędzia mógł zasądzić więzień, ale zobacz - jeśli sama kradzież bydła była karana stryczkiem [tu jeszcze trzeba by poznać praktykę orzeczniczą - ta jest dla nas niedostępna], to istniały silne okoliczności obciążające. Oni nie tylko ukradli bydło, ale zrobili to wspólnie z mordercą właściciela bydła. I oni wiedzieli, że to morderca i przystąpili do niego. Film nie precyzuje czy to było już później, po zabójstwie, czy też byli świadkami morderstwa. Tak czy siak spokojnie można powiedzieć, że byli wspólnikami mordercy. Tekst z lynczowaniem jest oczywiście zaczepny, ale bardzo niesprawiedliwy).
S- Why? Because of you, Cooper. Because of that beautiful, that magnificent journey you to bring three killers to justice. (ok, killers or not, byli winni kradzieży bydła i wiedzieli, że ich wspólnik jest mordercą) If the law didn't hang them, the next posse that goes out would "Hang 'em, and hang 'em high! There's no justice in Fort Grant." (prawdopodobnie takie były oczekiwania ludności, a skoro tak, to i taka była praktyka orzecznicza w sądach)
And if there's no justice in Fort Grant there'll be no statehood for this territory. (Ale nie: "jak nie będzie wieszania, to nie będzie tu stanu", tylko "jak nie będzie sprawiedliwości, to nie będzie stanu." A zatem wyrok więźnia byłby, możemy założyć, niesprawiedliwy - w tamtych czasach i tamtym miejscu)
Sz - I don't care how you slice it. Whether it's nine men out on a plain with a dirty rope or a judge with his robes on in front of the American flag those boys are gonna be just as dead as if they'd been lynched!
(Szeryf uderza nieczysto, ale przy okazji znowu dziewczyńsko)
S - That's right, Cooper, just as dead, but they won't have been lynched. They'll have been judged. If you can't see the difference you'd better take off that star, and right now! (Sędzia w tym fragmencie się nie tłumaczy, jak to było w polskim przekładzie, lecz klaruje szeryfowi różnicę pomiędzy uśmierceniem chłopców przez lynczowników a przez oficjalny, legalny sąd. Mówi mu: "Chłopcze, co ty mi za głupoty tu wygadujesz, jeśli naprawdę jesteś taki durny, że nie widzisz różnicy, to wyskakuj z tej odznaki". Zobaczmy: sędzia ma problemy personalne. Ma za mało szeryfów. W dodatku Cooper jest świetny. A mimo to dla sędziego ważniejsze jest Prawo i Sprawiedliwość, niż doraźne problemy. Postawa godna pochwały.)
Sz - Not just yet, Your Honor. - odpowiada Szeryf Cooper, po czym z panną Golonką oddala się w kerunku ajencji towarzyskiej, by odreagować stres podczas numerku.
Szeryf kładzie odznakę na stoliku sędziego.
Sędzia:
So that's how it is? That Rachel lit a fire in you with that rich body of hers. You lit a fire in each other. Now you're going to get married and raise cattle and kids. Devil take the rest of the world .
Szeryf:
Maybe.
Sędzia:
You used the law and a badge to heal that scar on your neck. (sędzia bierze szeryfa pod włos na szyi)
Szeryf:
Well , how many men are you going to have to hang to heal your scar? (odgryza się Cooper)
Sędzia:
Go to hell , Cooper.
Szeryf:
l've already been there, J udge, in your wagon and in that hole you call a jail .
And old man Jenkins (jeden z niedoszłych zabójców szeryfa) is gonna die there.
Sędzia:
(zaniepokojony) ls he sick?
Szeryf:
He's dying .
Sędzia (rzuca się do drzwi):
l'll get a doctor down there for him. (taki to z niego krwiożerczy typ)
Szeryf:
Let him go !
Sędzia:
So he can go on and look for another innocent man to lynch?
Szeryf:
He's an old man .
Sędzia:
Well ! And that was an old rope he helped put around your neck, but it came damn near to killing you , didn't it? What's the matter with you , Cooper? You got Jenkins on your conscience? Think l judged him too harshly, used him like a piece of kindling for my fire of justice? Well , maybe that's inevitable when there's only one man , one court with the power of final justice over a territory five times the size of most states ! Mistakes? l've made them , Cooper, don't you doubt it. Don't you doubt either there are times sitting up there in that judgment seat l've wished , l have prayed that there was someone standing between me and God almighty, someone with the power to say, "You're wrong , Fenton . You made a mistake in law. "This man here deserves another trial , "this man here a reprieve, and this man is innocent! " But until this territory becomes a state, with a governor and a state court of appeals, l'm the law here, all the law. And if you don't like that, you can cuss me till hell freezes over. Or you can join me, Cooper. Even fight me ! Help me turn this godforsaken territory into a state where no one man calls himself the law.
(w przydługim monologu sędzia najpierw trochę się żali a potem wali gadkę motywującą – jak dobry coach)
Szeryf:
l want that old man pardoned . (technika zdartej płyty)
Sędzia:
You pick up your badge. (coś za coś)
Szeryf:
(Szeryf bierze odznakę) Tonight. Right now. (Ciśnie szeryf Cooper – też nie spał na lekcjach z negocjacji)
Sędzia:
(pisze karteczkę o zwolnieniu Jenkinsa z więźnia) You take this down . Give it to one of the guards down there. lf there are any questions, you tell them to see me.
Szeryf:
There'll be no questions.
Sędzia:
Cooper? Charlie Blackfoot (jeden z niedoszłych zabójców szeryfa Coopera) was seen in the town of Ridgeway. l got two unfilled warrants here. Blackfoot and Maddow (Maddow to już ostatni z grupy lynczowników). The law still wants them .
I tu zauważmy. Sędzia mógł użyć tych nakazów wcześniej, jako łapówki dla Coopera – bądź dalej szeryfem to dam ci szansę schwytać twoich ostatnich oprawców – ale nie. Daje mu ją dopiero po wzięciu odznaki. A jako łapówkę używa aktu łaski dla winowajcy szeryfa.
Toż to czysta polityka lokalna. A za tą polityka interes. Czyj interes? Kto i jak go artykułuje? Sędzia hamletyzuje, a tymczasem jest bezkarny i ma pełną swobodą decydowania o życiu i śmierci wedle swojej interpretacji prawa czyli widzimisię. Szeryf ma ograniczoną, głównie przez sędziego, swobodę działania. Ma ludzkie odruchy, jakieś pojęcie o miłosierdziu, ale w gruncie rzeczy też decyduje wedle swojego widzimisię. Tyle że jego widzimisię może go kosztować. On nie jest bezkarny.
A może na tym polega prawo. Może kastowość, w tym bezkarność, sędziów jest immanentną cechą prawa ludzkiego?
1. Sędzia Fenton był bezkarny a chciał być karny. Tj. bardzo chciał mieć nad sobą drugą instancję. Tak stoi expressis verbis w tym hamletowym monologu.
2. Sądzę (omawiamy film, więc i realia z filmu, nie ze świata historycznego), że interesem była ochrona ludności przed przestępcami. Mordercami, złodziejami bydła i koni (którzy w filmie by ukraść było 2 razy zabijają właścicieli), gwałcicielami. Środki sędzia miał ograniczone (np. więzienie i areszt połączone, bez osobnych cel) więc i działania było dostosowane do środków. Nie widać na filmie, by sędzia zasądził jakikolwiek niesprawiedliwy wyrok. Publiczne egzekucje miały zapewne na celu odstraszanie potencjalnych zbrodzieni (fakt, że efekt uboczny był niepożądany). Sędzia miał pojęcie o miłosierdziu, jednak jego rolą jest sądzić wg kodeksu i to robił. Mimo tego zwolnił więźnia, przestępcę, na wyraźną prośbę ofiary. To mi się w filmie najbardziej podoba. Oglądałem kiedyś taki film dokumentalny (nie mam pojęcia wiele w nim prawdy było) o systemie karno-prawnym w Alabamie i tam jednym z głównych czynników decydujących o skrócenia wyroku było przebaczenie ofiary lub jego rodziny (pisałem już o tym wyżej). Tu sędzia kilka razy upewnia się (na swój sposób), czy Cooper naprawdę przebaczył Jenkinsowi. Dopiero, gdy jest pewien, stosuje prawo łaski.
3. W żadnym wypadku nie ma w filmie scen pokazujących, że sędzia Fenton nadużywa swojej bezkarności. W Polsce swędzia jest daleko bardziej bezkarny, gdyż w Usiech swędziowie są wybierani kadencyjnie w powszechnych wyborach?