Szło, szło, aż doszło - NOWE...
Poprzednio założony przeze mnie wątek "Idzie nowe" rozlazł się, jak to w forumowym zwyczaju, na różne strony. Może warto poobserwować, czym to NOWE wypączkowało i jak będzie wzrastało. Akurat zacznę od nie najlepszej wiadomości, ale w założeniu nie chodzi o to, by wpisywać tu same krytyczne uwagi. Dozwala się pochwalne, a jakże
http://forsal.pl/biznes/media/artykuly/1097784,mediom-sie-upieklo-zapowiadanej-dekoncentracji-nie-bedzie.html?utm_source=mailing&utm_medium=forsal&utm_campaign=15-01-2018
Założenia projektu ustawy mającej przebudować rynek leżą w szufladzie wiceministra kultury Pawła Lewandowskiego. I tam pozostaną.
Celem projektu było zmniejszenie koncentracji w prasie, radiu, internecie i telewizji, a w efekcie – repolonizacja mediów. Ograniczenie udziałów rynkowych w poszczególnych segmentach uderzyłoby bowiem w spółki z obcym kapitałem, które należą do największych graczy.
Oficjalnie rezygnacji z tego planu Prawo i Sprawiedliwość nie ogłosiło. – Założenia dekoncentracji mogę w każdej chwili bez zbędnej zwłoki przełożyć na projekt ustawy – mówi Paweł Lewandowski, wiceminister kultury. Przyznaje zarazem, że obecnie nikt tego od niego nie oczekuje.
O ile bowiem jeszcze pół roku temu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zapowiadał w TV Trwam, że po „załatwieniu” sprawy sądów przyjdzie pora na dekoncentrację mediów, o tyle teraz narracja partii rządzącej zmieniła się na „nie ma żadnego pośpiechu”. Tak mówił kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki na spotkaniu z korespondentami zagranicznymi w Polsce.
– To znaczy, że pomysł zniknął – podsumowuje Andrzej Zarębski, ekspert ds. mediów i były członek KRRiT.(...)
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
huehue.
Szkoda gadać.
Ewentualnie można byłoby odkupić jakieś babskie pisma od Niemców.
A żeby kupić WP czy też Interię, brakuje banków do udzielenia kredytu Karnolom?
Tym bardziej, że porządkowanie Polski po 25 latach "wolności" to otwieranie frontu niemal w każdej dziedzinie życia.
Ogarnia ktoś, jak powinna wyglądać reforma nauki? Co jest nie tak z r/deformą Gowina?
Zapowiadał się na wybitnego matematyka, niestety poszedł w ministry i na tym polu okazał się totalnie ograniczonym debilem.
Podaję jego nazwisko, chociaż obecnie Marciniak już nie figuruje na stronie władz ministerstwa. Ale z całą pewnością Gowin z zachwytem przejął po poprzedniczce tego kretyna, a efekty jego pracy zostały wyszydzone (na całe szczęście) nie tak dawno przez rząd PBS.
Proszę się nie dziwić, że używam tak mocnych określeń w stosunku do tego pana (znam go osobiście i przez wiele lat bardzo owocnie współpracowałam zanim przekroczył z ogromnym naddatkiem swój próg kompetencji - tu reguła Petera wyjątkowo jaskrawo zadziałała), ale to jemu ojczyzna zawdzięcza kilkanaście roczników kompletnie niedouczonych Polaków i całkowity zjazd poziomu edukacji.
Tak, że tego ... starałam się być kurtularna.
Za co on konkretnie odpowiedał?
Moim zdaniem to nie jest zasługa indywidualna. Cała kierownictwo polskiej nauki przez 28 lat ciężko pracowało nad jej totalnym spierdoleniem i osiągnęli oszałamiający sukces. Być może były jednostki, które do niego przyczyniły się mniej, ale trudno je dostrzec.
Polska AD 1989 była paradoksalnym krajem - ogólny syf, chaos i beznadzieja a na tym tle całkiem przyzwoita nauka, jej poziom przewyższał potencjał ekonomiczny i właściwie odpowiadał potencjałowi ludnościowemu. Zostało to skasowane w wyniku 28 lat ciężkiej pracy kierownictwa. Trudno mi ocenić indywidualne zasługi ale nie zdziwiłbym się, jakby największe należały się Gówinowi.
Czy zauważyliście zabawną ewolucję III RP? Jest to państwo niewątpliwego sukcesu ekonomicznego i przerażająca pustynia duchowa. Jakie są osiągnięcia III RP np. w literaturze? Ja nie doliczę dwudziestu znaczących dzieł. Wyglądamy rozpaczliwie nie tylko na tle XX-lecia ale i na tle PRLu.
90% a może nawet 99% znaczących uczonych to ludzie zatrudnieni w latach 70-tych. Dlaczego tak? Bo wtedy kariera uczonego była atrakcyjna. Co najlepszego mógł człowiekowi dać komunizm? Mógł go na chwilę uwolnić od siebie i to dawała nauka - uczony mógł wyjechać na mityczny Zachód i nie musieć tam myć talerzy. Wielu uczonych w latach 90-tych odeszło z nauki ale wielu zostało - byli już tak ustawieni, że nie opłacało im się iść do biznesu. Nowi jednak nie przybywali, bo trzy tysiące po 30 latach pracy to nie jest szczyt atrakcyjności dla ludzi zdolnych. Teraz dochodzą 70-tki i za kilka lat będą emerytami. Wtedy polska nauka przestanie istnieć.
A dlaczego uczonymi są zatrudnieni w latach 70-tych a nie w latach 80-tych? Bo w latach 70-tych człowiek szedł do nauki aby wyjeżdżać na Zachód. W latach 80-tych człowiek szedł do nauki aby wyjechać na Zachód.
po drugie, wcale niekoniecznie "normalny" człowiek musi być nastawiony na maksymalny sukces materialny
po trzecie, wcale niekoniecznie "normalny" człowiek nadaje się najlepiej do nauki
po czwarte, na szczęście w każdym pokoleniu nie brakuje "nienormalnych" ludzi, którzy nadają się do nauki
kwestia tylko, żeby zostali na uczelni
problemem jest niszczenie kultury akademickiej, łowienia i hodowania talentów przez mistrzów
no właśnie, mistrzów
ewentualnej śmierci nauki polskiej winni będą dokładnie ci ludzie, dzięki którym w opinii Kolegi ona nadal żyje