trep napisal(a): ruskie i pruskie to jedno stronnictwo jest.
Oczywiście i na pewno nie jest to stronnictwo polskie. Co do straszliwych Jankesów to zawsze zadaję germanofilom i sowieciarzom pytanie: iluż to Polaków wymordowali owi potworni Hamburgerowcy?
To pytanie ryzykowne, albowiem co prawda nie wymordowali, ale już pozwolili na wymordowanie, to i owszem. Z tym że onucom można oczywiście takie pytanie zadawać, albowiem problem w tym że im nie przeszkadza że to ruskie wymordowali.
W ogóle ruskie som aktywne także pośród tzw zaangażowanych katolików - po linni: na zachodzie wielbiom pedauów a w Rasiji pedauów goniom. I cerkiew promujom. A zatem tam jest godnie, sprawiedliwie, słusznie i zbawiennie. I wielu się na to nabiera.
Co tylko potwierdza zdanie Davili: "domieszka odrobiny chrześcijaństwa zmienia idiotę w idiotę doskonałego"
TecumSeh napisal(a): W ogóle ruskie som aktywne także pośród tzw zaangażowanych katolików - po linni: na zachodzie wielbiom pedauów a w Rasiji pedauów goniom. I cerkiew promujom. A zatem tam jest godnie, sprawiedliwie, słusznie i zbawiennie. I wielu się na to nabiera.
Ale co złego w posiadaniu patrona? Taki np. Singapur nie mógłby istnieć bez posiadania patrona, ma patrona w postaci wielgiego szejtana i co? Źle im tam?
trep napisal(a): Ale co złego w posiadaniu patrona? Taki np. Singapur nie mógłby istnieć bez posiadania patrona, ma patrona w postaci wielgiego szejtana i co? Źle im tam?
Besteer napisal(a):
Przemko napisal(a):
No to nie ma się czym chwalić. A najbardziej to nie ma się czym chwalić tym językiem, mówi się "sojusznik" a nie "patron".
Sojusz zakłada jednak jakąś tam dwustronność i w miarę równe wkłady i relacje. Robienie łaski to czysty patronat.
Kto komu robi łaskę bo nie nadążam, w interesie obu państw sojusz jest korzystny, z tym że Polsce jest on bardziej potrzebny. Zaprzeczanie temu jest niepoważne, Polacy ogólnie mają problem z przyjęciem do wiadomości że trzeba się czasem czemuś lub komuś podporządkować w jakimś stopniu.
trep napisal(a): Ale co złego w posiadaniu patrona? Taki np. Singapur nie mógłby istnieć bez posiadania patrona, ma patrona w postaci wielgiego szejtana i co? Źle im tam?
Taki Singapur ma całkiem pokaźne i nowoczesne wojsko: np. ponad 170 zmodernizowanych Leopardów 2SG, 40 F-15SG, 60 F-16 C/D i zakupił 12 F-35, wszystko to okraszone awacsami, tankowcami i transportowcami,a flotę taką, że my sobie możemy pomarzyć: 6 nowoczesnych fregat, 6 korwet, 5 okrętów podwodnych plus patrolowce, desantowce itd. W porównaniu z potencjałem bezpośrednich sąsiadów to potęga/.
trep napisal(a): Ale co złego w posiadaniu patrona? Taki np. Singapur nie mógłby istnieć bez posiadania patrona, ma patrona w postaci wielgiego szejtana i co? Źle im tam?
Besteer napisal(a):
Przemko napisal(a):
No to nie ma się czym chwalić. A najbardziej to nie ma się czym chwalić tym językiem, mówi się "sojusznik" a nie "patron".
Sojusz zakłada jednak jakąś tam dwustronność i w miarę równe wkłady i relacje. Robienie łaski to czysty patronat.
Kto komu robi łaskę bo nie nadążam, w interesie obu państw sojusz jest korzystny, z tym że Polsce jest on bardziej potrzebny. Zaprzeczanie temu jest niepoważne, Polacy ogólnie mają problem z przyjęciem do wiadomości że trzeba się czasem czemuś lub komuś podporządkować w jakimś stopniu.
Przecież to właśnie napisałem, podporządkowujemy się, bo musimy mieć jakiegoś - jakkolwiek go zwać - sojusznika, opiekuna, patrona. Przy czym, USA czy Zachód w ogólności sobie bez nas świetnie poradzi, my bez nich - niezbyt. Stąd ta asymetria w stosunkach i - jak to swego czasu określił minister Sikorski - robienie łaski. Dopóki rządził Trump, gość po linii obecnej władzy, wszystko było OK. Po 20. stycznia sytuacja za oceanem zmienia się tak bardzo, że obecnie nie do końca wiadomo, kto tym sojusznikiem/patronem/opiekunem miałby być, by było najlepiej. Może się jeszcze okazać, że zatęsknimy za starym, dobrym Prusakiem.
W_Nieszczególny napisal(a): Taki Singapur ma całkiem pokaźne i nowoczesne wojsko: np. ponad 170 zmodernizowanych Leopardów 2SG, 40 F-15SG, 60 F-16 C/D i zakupił 12 F-35, wszystko to okraszone awacsami, tankowcami i transportowcami,a flotę taką, że my sobie możemy pomarzyć: 6 nowoczesnych fregat, 6 korwet, 5 okrętów podwodnych plus patrolowce, desantowce itd. W porównaniu z potencjałem bezpośrednich sąsiadów to potęga/.
I mimo takiego uzbrojenia nie mogliby istnieć bez patrona w postaci Stanów. Tajwan podobnie, a też do najbiedniejszych nie należy.
trep napisal(a): Ale co złego w posiadaniu patrona? Taki np. Singapur nie mógłby istnieć bez posiadania patrona, ma patrona w postaci wielgiego szejtana i co? Źle im tam?
Besteer napisal(a):
Przemko napisal(a):
No to nie ma się czym chwalić. A najbardziej to nie ma się czym chwalić tym językiem, mówi się "sojusznik" a nie "patron".
Sojusz zakłada jednak jakąś tam dwustronność i w miarę równe wkłady i relacje. Robienie łaski to czysty patronat.
Kto komu robi łaskę bo nie nadążam, w interesie obu państw sojusz jest korzystny, z tym że Polsce jest on bardziej potrzebny. Zaprzeczanie temu jest niepoważne, Polacy ogólnie mają problem z przyjęciem do wiadomości że trzeba się czasem czemuś lub komuś podporządkować w jakimś stopniu. Przecież to właśnie napisałem, podporządkowujemy się, bo musimy mieć jakiegoś - jakkolwiek go zwać - sojusznika, opiekuna, patrona. Przy czym, USA czy Zachód w ogólności sobie bez nas świetnie poradzi, my bez nich - niezbyt. Stąd ta asymetria w stosunkach i - jak to swego czasu określił minister Sikorski - robienie łaski. Dopóki rządził Trump, gość po linii obecnej władzy, wszystko było OK. Po 20. stycznia sytuacja za oceanem zmienia się tak bardzo, że obecnie nie do końca wiadomo, kto tym sojusznikiem/patronem/opiekunem miałby być, by było najlepiej. Może się jeszcze okazać, że zatęsknimy za starym, dobrym Prusakiem. Skąd wiadomo że sytuacja za oceanem zmienia się dla nas bardzo? Przecież nic jeszcze nie wiadomo. Widać za to że zmienia się raczej z naszej strony, bo już dzban Waszczykoski piedroli o "nieuczciwych wyborach" a z TVN leje się wazelina ze strony USA w stronę Polski. Tak że za chwilę to nieznośne napięcie minie, USA poczuje się kopnięte w dupe przez Polskę i wszystko wróci do normy, będzie można normalnie znowu narzekać na wszystko dookoła.
W_Nieszczególny napisal(a): Taki Singapur ma całkiem pokaźne i nowoczesne wojsko: np. ponad 170 zmodernizowanych Leopardów 2SG, 40 F-15SG, 60 F-16 C/D i zakupił 12 F-35, wszystko to okraszone awacsami, tankowcami i transportowcami,a flotę taką, że my sobie możemy pomarzyć: 6 nowoczesnych fregat, 6 korwet, 5 okrętów podwodnych plus patrolowce, desantowce itd. W porównaniu z potencjałem bezpośrednich sąsiadów to potęga/.
Nie chciałbym się wymądrzać bo lejek jestem (wszystko opieram na domysłach i informacjach internetowych więc za dużej wartości ta moja wypowiedź nie ma), ale skoro padło pytanie to wydaje mi się, że lądowo chyba byłoby w miarę wyrównane (mają 3 dywizje, my 4), lotniczo są nowoczesniejsi choć ilosciowo podobnie, natomiast nasza marynarka w dużym stopniu to atrapa. Przypuszczam też że są sprawniejsi organizacyjnie i pod względem takich "detali" jak tzw. C4I (Command, Control, Communications, Computers,Intelligence).
No to nie ma się czym chwalić. A najbardziej to nie ma się czym chwalić tym językiem, mówi się "sojusznik" a nie "patron".
Sojusz zakłada jednak jakąś tam dwustronność i w miarę równe wkłady i relacje. Robienie łaski to czysty patronat.
Sorry za czepialstwo, ale używanie języka/określeń tego zgniłka Sikorskiego, czyli rzeźnika z Chobielina nie przystoi dżentelmenowi z ExC. Nie z powody bzidkich słów, bo to nie gorszy, ale dlatego, że to określenie wylansował dupek, który za karierę sprzedałby własną matkę.
Nie chciałbym się wymądrzać bo lejek jestem (wszystko opieram na domysłach i informacjach internetowych więc za dużej wartości ta moja wypowiedź nie ma), ale skoro padło pytanie to wydaje mi się, że lądowo chyba byłoby w miarę wyrównane (mają 3 dywizje, my 4), lotniczo są nowoczesniejsi choć ilosciowo podobnie, natomiast nasza marynarka w dużym stopniu to atrapa. Przypuszczam też że są sprawniejsi organizacyjnie i pod względem takich "detali" jak tzw. C4I (Command, Control, Communications, Computers,Intelligence).
Więc to pytanie jest o tyle abstrakcyjne, że najpierw należy spytać gdzie by się miała toczyć wojna i o co - w sensie kto by chciał uzyskać jaki militarny cel (desant na terytorium, eliminacja sił przeciwnika, gospodarcza blokada kraju?). Singapur jest wyspą, częścią największego albo jednego z największych archipelagów świata, leżącego na jednej z kluczowych hadlowych dróg morskich. Terytorium ma mikroskopijne, żyje z handlu. Z kolei Polska jest krajem lądowym, z niewielkim dostępem do morza (i to zamkniętego), za to z długimi granicami bez naturalnych barier. Ma urozmaiconą gospodarkę, choć głównie "lądową", począwszy od rolnictwa, leśnictwa i górnictwa po transport samochodowy.
rozum.von.keikobad napisal(a): Nb. analogia z gazetą jest kulawa jeszcze z jednego punktu widzenia. Za ogłoszenia się płaciło. A za media społecznościowe? No właśnie, jak mówi stare anglosaskie porzekadło, if you don't pay you aren't a client. If you aren't a client, who are you?
Frajerem, który za paciorki dostarcza monetyzowalny kontent i dane wrażliwe.
przekleję cały, bo a nusz będzie płatny za jakiś czas (i z siedem aktywnych odnośników wklepałem!)
By Steve Lohr, Jan. 10, 2021 Steve Lohr has covered technology, business and economics for The Times for more than 20 years. In 2013, he was part of the team awarded the Pulitzer Prize for Explanatory Reporting. He is the author of “Data-ism” and “Go To.” @SteveLohr
He Created the Web. Now He’s Out to Remake the Digital World.
Tim Berners-Lee wants to put people in control of their personal data. He has technology and a start-up pursuing that goal. Can he succeed?
Three decades ago, Tim Berners-Lee devised simple yet powerful standards for locating, linking and presenting multimedia documents online. He set them free into the world, unleashing the World Wide Web.
Others became internet billionaires, while Mr. Berners-Lee became the steward of the technical norms intended to help the web flourish as an egalitarian tool of connection and information sharing.
But now, Mr. Berners-Lee, 65, believes the online world has gone astray. Too much power and too much personal data, he says, reside with the tech giants like Google and Facebook — “silos” is the generic term he favors, instead of referring to the companies by name. Fueled by vast troves of data, he says, they have become surveillance platforms and gatekeepers of innovation.
Regulators have voiced similar complaints. The big tech companies are facing tougher privacy rules in Europe and some American states, led by California. Google and Facebook have been hit with antitrust suits.
But Mr. Berners-Lee is taking a different approach: His answer to the problem is technology that gives individuals more power.
The goal, he said, is to move toward “the web that I originally wanted.”
“Pods,” personal online data stores, are a key technical ingredient to achieve that goal. The idea is that each person could control his or her own data — websites visited, credit card purchases, workout routines, music streamed — in an individual data safe, typically a sliver of server space.
Companies could gain access to a person’s data, with permission, through a secure link for a specific task like processing a loan application or delivering a personalized ad. They could link to and use personal information selectively, but not store it.
Mr. Berners-Lee’s vision of personal data sovereignty stands in sharp contrast to the harvest-and-hoard model of the big tech companies. But it has some echoes of the original web formula — a set of technology standards that developers can use to write programs and that entrepreneurs and companies can use to build businesses. He began an open-source software project, Solid, and later founded a company, Inrupt, with John Bruce, a veteran of five previous start-ups, to kick-start adoption.
“This is about making markets,” said Mr. Berners-Lee, who is Inrupt’s chief technology officer.
Inrupt introduced in November its server software for enterprises and government agencies. And the start-up is getting a handful of pilot projects underway in earnest this year, including ones with Britain’s National Health Service and with the government of Flanders, the Dutch-speaking region of Belgium.
Inrupt’s initial business model is to charge licensing fees for its commercial software, which uses the Solid open-source technology but has enhanced security, management and developer tools. The Boston-based company has raised about $20 million in venture funding.
Start-ups, Mr. Berners-Lee noted, can play a crucial role in accelerating the adoption of a new technology. The web, he said, really took off after Netscape introduced web-browsing software and Red Hat brought Linux, the open-source operating system, into corporate data centers.
Over the years, companies focused on protecting users’ privacy online have come and gone. The software of these “infomediaries” was often limited and clunky, appealing only to the most privacy conscious.
“In this changed regulatory setting, there is a market opportunity for Tim Berners-Lee’s firm and others to offer individuals better ways to control their data,” said Peter Swire, a privacy expert at the Georgia Tech Scheller College of Business.
Inrupt is betting that trusted organizations will initially be the sponsors of pods. The pods are free for users. If the concept takes off, low-cost or free personal data services — similar to today’s email services — could emerge.
The National Health Service has been working with Inrupt on a pilot project for the care of dementia patients that moves from development into the field this month. The early goal is to give caregivers access to a broader view of patients’ health, needs and preferences.
Each patient has a Solid pod with an “All About Me” form with information submitted by the patient or an authorized relative, supplementing the person’s electronic health record. The pod might list that the patient needs help for daily tasks like getting out of bed, tying shoelaces or going to the bathroom. It might also include what soothes the patient when agitated — perhaps country music or classic old movies. Later, activity data from an Apple Watch or Fitbit could be added.
The medical goal, said Scott Watson, technical director on the pilot project, is improved health and better care that are less stressful for the patient. “And it’s a fundamental change in how we share information in health care systems,” he said.
The initial project will begin with up to 50 patients in the Manchester region and be evaluated in a few months.
In Flanders, a region of more than six million people, the government hopes the new data technology can nurture opportunities for local entrepreneurs and companies and new services for citizens. Personal data in pods can be linked with public and private data to create new applications, said Raf Buyle, an information architect for the Flanders government.
One potential app, Mr. Buyle said, might suggest routes and modes of travel for work commutes, once Covid-19 restrictions are lifted. Such an app, he said, could combine location data from a person’s smartphone, with preferences for exercise and reducing the carbon footprint, and weather and public transport schedules and bike or scooter rental pickup sites.
“Most of the cool use cases will come from companies building new apps on top of the data,” Mr. Buyle said.
For Mr. Berners-Lee, the Solid-Inrupt venture is a fix-it project. He has spent his career championing information sharing, openness and personal empowerment online — as director of the World Wide Web Consortium, president of the Open Data Institute, and an academic at the Massachusetts Institute of Technology and Oxford University. His accolades include a Turing Award, often called the Nobel Prize of computer science. In his native England, he is a knight — Sir Tim.
“But Tim has become increasingly concerned as power in the digital world is weighted against the individual,” said Daniel Weitzner, a principal research scientist at the M.I.T. Computer Science and Artificial Intelligence Laboratory. “That shift is what Solid and Inrupt are meant to correct.”
The push to give individuals greater control over their data, Mr. Berners-Lee said, often begins as a privacy issue. But a new deal on data, he said, will require entrepreneurs, engineers and investors to see opportunities for new products and services, just as they did with the web.
The long view is a thriving decentralized marketplace, fueled by personal empowerment and collaboration, Mr. Berners-Lee said. “The end vision is very powerful,” he said.
Whether his team can realize that vision is uncertain. Some in the field of personal data say the Solid-Inrupt technology is too academic for mainstream developers. They also question whether the technology will achieve the speed and power needed to become a platform for future apps, like software assistants animated by a person’s data.
“No one will argue with the direction,” said Liam Broza, a founder of LifeScope, an open-source data project. “He’s on the right side of history. But is what he’s doing really going to work?”
Others say the Solid-Inrupt technology is only part of the answer. “There is lots of work outside Tim Berners-Lee’s project that will be vital to the vision,” said Kaliya Young, co-chair of the Internet Identity Workshop, whose members focus on digital identity.
Mr. Berners-Lee said that his team was not inventing its own identity system, and that anything that worked could plug into its technology.
Inrupt faces a series of technical challenges, but none that are “go-to-the-moon hard,” said Bruce Schneier, a well-known computer security and privacy expert, who has joined Inrupt as its chief of security architecture.
And Mr. Schneier is an optimist. “This technology could unlock an enormous amount of innovation,” potentially becoming a new platform as the iPhone was for smartphone apps, he said.
“I think this stands a good chance of changing how the internet works,” he said. “Oddly, Tim has done it before.”
Pamiętam jak pod koniec świetności Rebelyi niektórzy twierdzili, że "klasyczne" fora to przeżytek jak koń i nalezy się na Zuckerbergownię przenosić z dzialalnością okołofrondową
Komentarz
Z tym że onucom można oczywiście takie pytanie zadawać, albowiem problem w tym że im nie przeszkadza że to ruskie wymordowali.
W ogóle ruskie som aktywne także pośród tzw zaangażowanych katolików - po linni: na zachodzie wielbiom pedauów a w Rasiji pedauów goniom. I cerkiew promujom. A zatem tam jest godnie, sprawiedliwie, słusznie i zbawiennie.
I wielu się na to nabiera.
Co tylko potwierdza zdanie Davili: "domieszka odrobiny chrześcijaństwa zmienia idiotę w idiotę doskonałego"
Przecież to właśnie napisałem, podporządkowujemy się, bo musimy mieć jakiegoś - jakkolwiek go zwać - sojusznika, opiekuna, patrona. Przy czym, USA czy Zachód w ogólności sobie bez nas świetnie poradzi, my bez nich - niezbyt. Stąd ta asymetria w stosunkach i - jak to swego czasu określił minister Sikorski - robienie łaski. Dopóki rządził Trump, gość po linii obecnej władzy, wszystko było OK. Po 20. stycznia sytuacja za oceanem zmienia się tak bardzo, że obecnie nie do końca wiadomo, kto tym sojusznikiem/patronem/opiekunem miałby być, by było najlepiej. Może się jeszcze okazać, że zatęsknimy za starym, dobrym Prusakiem.
Przecież to właśnie napisałem, podporządkowujemy się, bo musimy mieć jakiegoś - jakkolwiek go zwać - sojusznika, opiekuna, patrona. Przy czym, USA czy Zachód w ogólności sobie bez nas świetnie poradzi, my bez nich - niezbyt. Stąd ta asymetria w stosunkach i - jak to swego czasu określił minister Sikorski - robienie łaski. Dopóki rządził Trump, gość po linii obecnej władzy, wszystko było OK. Po 20. stycznia sytuacja za oceanem zmienia się tak bardzo, że obecnie nie do końca wiadomo, kto tym sojusznikiem/patronem/opiekunem miałby być, by było najlepiej. Może się jeszcze okazać, że zatęsknimy za starym, dobrym Prusakiem.
Skąd wiadomo że sytuacja za oceanem zmienia się dla nas bardzo? Przecież nic jeszcze nie wiadomo. Widać za to że zmienia się raczej z naszej strony, bo już dzban Waszczykoski piedroli o "nieuczciwych wyborach" a z TVN leje się wazelina ze strony USA w stronę Polski. Tak że za chwilę to nieznośne napięcie minie, USA poczuje się kopnięte w dupe przez Polskę i wszystko wróci do normy, będzie można normalnie znowu narzekać na wszystko dookoła.
Singapur jest wyspą, częścią największego albo jednego z największych archipelagów świata, leżącego na jednej z kluczowych hadlowych dróg morskich. Terytorium ma mikroskopijne, żyje z handlu.
Z kolei Polska jest krajem lądowym, z niewielkim dostępem do morza (i to zamkniętego), za to z długimi granicami bez naturalnych barier. Ma urozmaiconą gospodarkę, choć głównie "lądową", począwszy od rolnictwa, leśnictwa i górnictwa po transport samochodowy.
z portali żadnych nie korzystasz?
Tylko prassówka w Ruchu czy Empiku?
Czy Twitter postąpił słusznie?
Złe skutki skasowania konta Trumpa.
teza: bardzo źle;
stanie się to, że będzie jak w lubczasopismach - będzie i lewa i prawa strona...
https://www.e-counseling.com/mental-health/what-is-the-grey-rock-method/
gazeta New York Times
i Tim Bernes-Lee, twórca WWW (internetu, world wide web)
w wiadomej sprawie
przekleję cały, bo a nusz będzie płatny za jakiś czas (i z siedem aktywnych odnośników wklepałem!)
jutjub skasował konto serwisu Life Site News Catholic
ponad 300.000 followersów, kilkaset filmów