Berek napisal(a): Yyy... a jak się mieszka w bloku....?
Hipotetycznie gęsta sieć ładowarek na mieście, jak np. w Londonistanie. Choć w miastach przyszłości własny autokineton zmierza w kierunku luxusu & uciążliwości, wypierany przez insze usługi mobilnościowe, kto wie, może nawet UAM. Ale to wszystko ma jakąś szansę zadziałać w miastach. Nie mylić z urbanistycznie bezładnymi zwałami betonu i wkładu białkowego typu warszawa+przedmieścia. Jeśli już na trwałe nie jest ogarnięty temat parkowania to co dopiero myśleć o dodatkowych miejskich funkcjonalnościach.
Wygląda na to, że RegioJet widzi w połączeniach z Polski duży potencjał. W piątek czeski portal branżowy zdopravy.cz poinformował, że w lecie 2022 roku RegioJet uruchomi pociąg z Krakowa do Splitu. I – uwaga – będzie się zatrzymywał m.in. w Rybniku i Wodzisławiu Śląskim.
Jetson ONE jest maszyną powstałą we Włoszech, sprzedawaną przez firmę ze Szwecji, a zaprojektowaną m.in. przez polskiego konstruktora. Tomasz Patan razem ze swoim wspólnikiem Peterem Ternströmem zbudował oktokopter, na którego pokładzie może latać człowiek. Maszyna osiąga prędkość maksymalną 100 km/h, a długość lotu wynosi maksymalnie 20 min. Czas ten zależy od wagi pilota i spada do 15 min przy wadze 85 kg. Nie jest to więc maszyna na dalekie trasy, ale jej konstruktorzy chwalą się, że ładowanie baterii trwa zaledwie godzinę.
Czyli podział na prymitywny motłoch z bloczysków i elitę z domków? Fantastycznie. Kurła, ci z bloków też mogą potrzebować auta, a niekoniecznie chcieliby się przenosić...
Na zachodzie Norwegii rusza projekt budowy pierwszego na świecie tunelu - Stad skipstunnel, który umożliwi małym i średniej wielkości statkom bezpieczną przeprawę bez konieczności wypływania na otwarte morze. Konstrukcja pod półwyspem Stadlandet ułatwi żeglugę między miastami Bergen a Alesund.
Budowa planowanego od ponad 100 lat tunelu pod półwyspem Stadlandet między fiordami Moldefjorden oraz Syltefjorden może ruszyć w 2022 roku. Uruchomienie traktu planowane jest na 2026 rok. Tunel będzie miał 1,7 km długości, 50 metrów wysokości oraz 36 metrów szerokości między ścianami i pozwoli ominąć niebezpieczne wody.
Projekt został w maju zaakceptowany przez norweski parlament. W październiku w budżecie państwa zarezerwowano 440 mln koron (ok. 45 mln euro) na pierwszą fazę projektu.
Piotr Zaremba, prezes Electromobility Poland, pojawił się 29 października na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu na rzecz Rozwoju Elektromobilności i Energetyki Prosumenckiej, by zdać posłom relację z postępów projektu Izera.
Z wypowiedzi prezesa wynika, że samochody Izery, jeśli faktycznie powstaną, będą składakami opartymi o zagraniczne elementy, a pojazdom daleko będzie do miana „polskiego samochodu elektrycznego”. Zaremba wyjaśnia, jaka jest tego przyczyna:
– Polska straciła kompetencje projektowania i budowania samochodów, fabryk samochodowych. Wiemy to, bo pytaliśmy polskie firmy, czy są nam w stanie w tym pomóc i okazało się, że nie bardzo potrafią. Te kompetencje 15, 20 lat temu zostały wyprowadzone poza Polskę i teraz mrówczą pracą krok po kroku musimy je sprowadzić z powrotem – mówił prezes.
Zaremba rozwinął temat kluczowych elementach pojazdów, które mają pochodzić od zagranicznych dostawców.
Zagraniczna platforma Obecnie Electromobility Polska pracuje nad pozyskaniem odpowiedniej platformy (czyli gotowego projektu podłogi z układem jezdnym, kierowniczym, hamulcowym i miejscem na baterię) dla samochodów Izery. Jak mówił Zaremba, projektowanie nowego rozwiązania jest nieopłacalne.
– Przy małej skali 100 tys. aut rocznie w porównaniu do gigantów tworzenie własnej platformy nie jest ekonomicznie uzasadnione – mówił prezes.
Nadwozia z zewnętrzną pomocą Co więcej, same nadwozia – ma być ich 3 rodzaje – również powstaną przy pomocy integratora technicznego doświadczonego w projektowaniu i wdrażaniu do produkcji, by mieć się od kogo uczyć. Upraszczając – chodzi o producenta aut z zagranicy.
Czyli podział na prymitywny motłoch z bloczysków i elitę z domków? Fantastycznie. Kurła, ci z bloków też mogą potrzebować auta, a niekoniecznie chcieliby się przenosić...
No nie, bez przesady, bogaci będą mogli jeździć autami nawet jeśli będą mieszkać w blokach.
"Polska straciła kompetencje projektowania i budowania samochodów, fabryk samochodowych. Wiemy to, bo pytaliśmy polskie firmy, czy są nam w stanie w tym pomóc i okazało się, że nie bardzo potrafią. "
Wooow odkrycie stulecia. Może trzeba było szukać leśnych dziadków w spadku po FSO i FSC. Wiadomo było, że to się tak skończy. Niestety ambicje doświadczenia nie wypełnią.
EDIT: Mamy jeszcze chyba Polskiego Solarisa ;-)
Kupuje się albo licencję albo zespół ludzi którzy wiedzą jak. (np. tak zrobił apple ze swoim procesorem kupił cały team intela, no przekupił, żeby chcieli u nich pracować ).
Malowanie galwaniczne, w autach kataforeza,farbą antykorozyjną, teoretycznie w latach 80-tych jeszcze wszyscy tak robili, audi jako pierwsze wprowadziło cynkowanie całych nadwozi przed kataforeza dzięki czemu te auta niemal przestały rdzewieć (dopóki nie zaliczyły kolizji i blacharz nie uszkodził oryginalnego zabezpieczenia), ale w FSO proces montażu był niedopracowany (czy też kontrola jakości, tzn. pozwalano pracownikom by robili to źle) przez co polonezy rdzewiały również w najmniej spodziewanych miejscach. Tutaj pracownik FSO tłumaczy dlaczego.
"Nie mogę się oprzeć, żeby nie opowiedzieć o genezie rdzawego bąbla na styku słupka A i dachu. Technologia zakładała, że przed założeniem płatu dachu należy w tym rogu nałożyć uszczelniacz - na stanowisku znajdował się pistolet z tym uszczelniaczem. Następnie należało założyć płat dachu i docisnąć po czym wytrzeć ręcznie nadwyżkę uszczelnienia, które się wycisnęło i (teraz uwaga) palcem ukształtować tą „fugę”. Oczywiście praktycznie nikt tego nie robił, kontrola jakości nie istniała i dlatego już po kilku miesiącach gdy lakier w tym miejscu delikatnie pękł na skutek pracy nadwozia dostawała się tam wilgoć (a zimą sól) i ruszała korozja. Technologia była prymitywna (opracowana od początku produkcji Poloneza i utrzymywana do końca) ale przy prawidłowym stosowaniu pozwalała na zabezpieczenie tego miejsca na tyle, że ta korozja jeżeli już by się tam pojawiła to duuuużo później.
A Polonez składał się z kilkuset takich małych błędów popełnianych podczas produkcji. Wyobraźcie sobie dzisiaj taką sytuację, że w normalnej fabryce samochodów wychodzą auta, które po kilku miesiącach zaczynają korodować w jednym specyficznym miejscu. Natychmiast idzie audyt i sprawdza jaka jest przyczyna, po czym szuka rozwiązania problemu. A w FSO ? No widzimy na filmie. I teraz perełka ! Czasami korozja była po prawej stronie a po lewej jej nie było ! Przyczyna ? Drugi pracownik (stanowisko montażu dachu było obsługiwane przez 2 osoby) trzymał się technologii a drugi miał ją w dupie. Tyle, że czasami zamieniali się stanowiskami (prawa strona była lepsza) więc w jednym tygodniu szły takie co koronowały po jednej stronie a w drugim po prawej. Niżej podpisany stosował się do technologii i te, które wyszły spod mojej ręki (ok. miesiąca pracy na tym stanowisku - na jednej zmianie szło od 80 do 130 Polonezów więc mniej więcej ok. 2000 sztuk) miały i uszczelniacz i ukształtowaną fugę natomiast pracownik po drugiej stronie (mocno zaawansowana choroba alkoholowa) miał na to wywalone. Opisem tego drobiazgu chciałbym unaocznić obrońcom krzyczącym „mieliśmy polskie fabryki samochodów ale przyszła konkurencja i doprowadziła do ich zamknięcia” jak to było w małych atomach."
Tak że nawet know-how nie wystarczy, trzeba jeszcze zarządzania jakością, zarządzania, marketingu i dobrego pomysłu, min. z tego powodu padł brytyjski przemysł motoryzacyjny jak również zresztą i amerykański, trzyma się ale to już nie to, a podniósł się szybko literalnie z niczego japoński czy koreański. Ale nawet im zajęło to 25 lat.
Wyrok na polski przemysł motoryzacyjny zapadł w dekadzie Jaruzela, kryzys ekonomiczny wstrzymał jakiekolwiek szersze prace badawczo-rozwojowe i ta branża zaczęła się zwijać, a sam Jaruzel wygonił z Polski 25% osób z wyższym wykształceniem, w większości młodych przecież.
To że Polscy inżynierowie potrafi zaprojektować nie odstającą od światowego poziomu bryłę auta (jak Beskid) nie znaczy, że mechanicznie, elektrycznie potrafilibyśmy to ogarnąć, nie mówiąc o wnętrzu. No wystarczy popatrzeć co się działo z tymi krajami demoludów którym RWPG akurat przydzieliła większe możliwość rozwoju przemysłu motoryzacyjnego jak Jugosławia, u Złomnika można obejrzeć jak wyglądały Dacie produkowane do 2005 roku bodajże, skansen wyrwany z dekady Gierka.
Do dziś większość woli kupić używane auto zachodnie niż np. nową Dacię czy nawet Fiata, prawda? A dzisiejsze Dacie niczym nie ustępują zachodnim autom (oczywiście adekwatnym klasom).
Jedyną szansą było przejęcie np. FSO przez któregoś zachodniego gracza i restrukturyzacja, jak wiemy nie było zgody na coś takiego. Mój tata był w szoku jak pojechał z dostawą do fabryki Skody jakoś na przełomie lat 90/00, bo jeździł tam też na przełomie lat 80/90 - mówi, że wtedy to wyglądało jak zakład ślusarski, w ogóle nie umywało się do FSO, 10 lat później wyglądało jak niemieckie fabryki motoryzacyjne. No ale Czesi mieli markę którą można było i warto było ciągnąć, my jej nie mieliśmy, wszyscy mieli po dziurki w nosie Polonezów, Dużych Fiatów, Maluchów i ogólnie FSO.
posix napisal(a): "Polska straciła kompetencje projektowania i budowania samochodów, fabryk samochodowych. Wiemy to, bo pytaliśmy polskie firmy, czy są nam w stanie w tym pomóc i okazało się, że nie bardzo potrafią. "
Wooow odkrycie stulecia. Może trzeba było szukać leśnych dziadków w spadku po FSO i FSC. Wiadomo było, że to się tak skończy. Niestety ambicje doświadczenia nie wypełnią.
Pięć lat trzeba było, żeby odważnie to jakiś oficjel stwierdził. ;_;
posix napisal(a):
EDIT: Mamy jeszcze chyba Polskiego Solarisa ;-)
Kupuje się albo licencję albo zespół ludzi którzy wiedzą jak. (np. tak zrobił apple ze swoim procesorem kupił cały team intela, no przekupił, żeby chcieli u nich pracować ).
Pytanie zatem czy zorientowali się w porę i za kasę od tego momentu przeznaczyli na przekupywanie. Oby tak.
MarianoX napisal(a): (..)Są takie same lub większe niż szanse na przeżycie pasażerów pociągu elektrycznego, który zatrzymał się srogą zimą w szczerym polu.
Ktoś słyszał o przypadkach śmiertelnych?
Kubatura pojazdu, możliwość chodzenia w celu zmuszenia mięśni do generowania ciepła, takich różnic jest kilka...
Jakbyście sobie postali na autostradzie w korku 4h zimą to byście nie nie bagatelizowali. Ja stałam wracjąc z Sylwestra bodajże w 99 roku na A4 i raz sama na nieodśnieżonej/zawianej drodze wojewódzkiej wieczorem 2h pod Szczurową bez zasiegu. Koszmar. Teraz wraz zmiana opon na zimowe wkładam do samochodu koc i łańcuchy w a na trasę poza aglomeracje termos z herbatą.
Pani_Łyżeczka napisal(a): Jakbyście sobie postali na autostradzie w korku 4h zimą to byście nie nie bagatelizowali. Ja stałam wracjąc z Sylwestra bodajże w 99 roku na A4 i raz sama na nieodśnieżonej/zawianej drodze wojewódzkiej wieczorem 2h pod Szczurową bez zasiegu. Koszmar. Teraz wraz zmiana opon na zimowe wkładam do samochodu koc i łańcuchy w a na trasę poza aglomeracje termos z herbatą.
Komentarz
Choć w miastach przyszłości własny autokineton zmierza w kierunku luxusu & uciążliwości, wypierany przez insze usługi mobilnościowe, kto wie, może nawet UAM.
Ale to wszystko ma jakąś szansę zadziałać w miastach.
Nie mylić z urbanistycznie bezładnymi zwałami betonu i wkładu białkowego typu warszawa+przedmieścia.
Jeśli już na trwałe nie jest ogarnięty temat parkowania to co dopiero myśleć o dodatkowych miejskich funkcjonalnościach.
Za Rybnik.net
https://www.komputerswiat.pl/aktualnosci/nauka-i-technika/premiera-pierwszego-pasazerskiego-drona-powstalego-w-europie-skonstruowal-go-polak/wst5n83?utm_source=facebook_extra&utm_medium=social&utm_campaign=Facebook_vertical&utm_term=autor_2
Kurła, ci z bloków też mogą potrzebować auta, a niekoniecznie chcieliby się przenosić...
Budowa planowanego od ponad 100 lat tunelu pod półwyspem Stadlandet między fiordami Moldefjorden oraz Syltefjorden może ruszyć w 2022 roku. Uruchomienie traktu planowane jest na 2026 rok. Tunel będzie miał 1,7 km długości, 50 metrów wysokości oraz 36 metrów szerokości między ścianami i pozwoli ominąć niebezpieczne wody.
Projekt został w maju zaakceptowany przez norweski parlament. W październiku w budżecie państwa zarezerwowano 440 mln koron (ok. 45 mln euro) na pierwszą fazę projektu.
Zal 8m się zrobiło po przekopie mierzei
Z wypowiedzi prezesa wynika, że samochody Izery, jeśli faktycznie powstaną, będą składakami opartymi o zagraniczne elementy, a pojazdom daleko będzie do miana „polskiego samochodu elektrycznego”. Zaremba wyjaśnia, jaka jest tego przyczyna:
– Polska straciła kompetencje projektowania i budowania samochodów, fabryk samochodowych. Wiemy to, bo pytaliśmy polskie firmy, czy są nam w stanie w tym pomóc i okazało się, że nie bardzo potrafią. Te kompetencje 15, 20 lat temu zostały wyprowadzone poza Polskę i teraz mrówczą pracą krok po kroku musimy je sprowadzić z powrotem – mówił prezes.
Zaremba rozwinął temat kluczowych elementach pojazdów, które mają pochodzić od zagranicznych dostawców.
Zagraniczna platforma
Obecnie Electromobility Polska pracuje nad pozyskaniem odpowiedniej platformy (czyli gotowego projektu podłogi z układem jezdnym, kierowniczym, hamulcowym i miejscem na baterię) dla samochodów Izery. Jak mówił Zaremba, projektowanie nowego rozwiązania jest nieopłacalne.
– Przy małej skali 100 tys. aut rocznie w porównaniu do gigantów tworzenie własnej platformy nie jest ekonomicznie uzasadnione – mówił prezes.
Nadwozia z zewnętrzną pomocą
Co więcej, same nadwozia – ma być ich 3 rodzaje – również powstaną przy pomocy integratora technicznego doświadczonego w projektowaniu i wdrażaniu do produkcji, by mieć się od kogo uczyć. Upraszczając – chodzi o producenta aut z zagranicy.
https://jaw.pl/2021/11/izera-zagranicznym-skladakiem-polski-samochod-elektryczny-w-rzeczywistosci-jest-malo-polski/
Wooow odkrycie stulecia. Może trzeba było szukać leśnych dziadków w spadku po FSO i FSC. Wiadomo było, że to się tak skończy. Niestety ambicje doświadczenia nie wypełnią.
EDIT: Mamy jeszcze chyba Polskiego Solarisa ;-)
Kupuje się albo licencję albo zespół ludzi którzy wiedzą jak. (np. tak zrobił apple ze swoim procesorem kupił cały team intela, no przekupił, żeby chcieli u nich pracować ).
"Nie mogę się oprzeć, żeby nie opowiedzieć o genezie rdzawego bąbla na styku słupka A i dachu.
Technologia zakładała, że przed założeniem płatu dachu należy w tym rogu nałożyć uszczelniacz - na stanowisku znajdował się pistolet z tym uszczelniaczem. Następnie należało założyć płat dachu i docisnąć po czym wytrzeć ręcznie nadwyżkę uszczelnienia, które się wycisnęło i (teraz uwaga) palcem ukształtować tą „fugę”. Oczywiście praktycznie nikt tego nie robił, kontrola jakości nie istniała i dlatego już po kilku miesiącach gdy lakier w tym miejscu delikatnie pękł na skutek pracy nadwozia dostawała się tam wilgoć (a zimą sól) i ruszała korozja. Technologia była prymitywna (opracowana od początku produkcji Poloneza i utrzymywana do końca) ale przy prawidłowym stosowaniu pozwalała na zabezpieczenie tego miejsca na tyle, że ta korozja jeżeli już by się tam pojawiła to duuuużo później.
A Polonez składał się z kilkuset takich małych błędów popełnianych podczas produkcji. Wyobraźcie sobie dzisiaj taką sytuację, że w normalnej fabryce samochodów wychodzą auta, które po kilku miesiącach zaczynają korodować w jednym specyficznym miejscu. Natychmiast idzie audyt i sprawdza jaka jest przyczyna, po czym szuka rozwiązania problemu. A w FSO ? No widzimy na filmie. I teraz perełka ! Czasami korozja była po prawej stronie a po lewej jej nie było ! Przyczyna ? Drugi pracownik (stanowisko montażu dachu było obsługiwane przez 2 osoby) trzymał się technologii a drugi miał ją w dupie. Tyle, że czasami zamieniali się stanowiskami (prawa strona była lepsza) więc w jednym tygodniu szły takie co koronowały po jednej stronie a w drugim po prawej. Niżej podpisany stosował się do technologii i te, które wyszły spod mojej ręki (ok. miesiąca pracy na tym stanowisku - na jednej zmianie szło od 80 do 130 Polonezów więc mniej więcej ok. 2000 sztuk) miały i uszczelniacz i ukształtowaną fugę natomiast pracownik po drugiej stronie (mocno zaawansowana choroba alkoholowa) miał na to wywalone. Opisem tego drobiazgu chciałbym unaocznić obrońcom krzyczącym „mieliśmy polskie fabryki samochodów ale przyszła konkurencja i doprowadziła do ich zamknięcia” jak to było w małych atomach."
Tak że nawet know-how nie wystarczy, trzeba jeszcze zarządzania jakością, zarządzania, marketingu i dobrego pomysłu, min. z tego powodu padł brytyjski przemysł motoryzacyjny jak również zresztą i amerykański, trzyma się ale to już nie to, a podniósł się szybko literalnie z niczego japoński czy koreański. Ale nawet im zajęło to 25 lat.
Wyrok na polski przemysł motoryzacyjny zapadł w dekadzie Jaruzela, kryzys ekonomiczny wstrzymał jakiekolwiek szersze prace badawczo-rozwojowe i ta branża zaczęła się zwijać, a sam Jaruzel wygonił z Polski 25% osób z wyższym wykształceniem, w większości młodych przecież.
To że Polscy inżynierowie potrafi zaprojektować nie odstającą od światowego poziomu bryłę auta (jak Beskid) nie znaczy, że mechanicznie, elektrycznie potrafilibyśmy to ogarnąć, nie mówiąc o wnętrzu. No wystarczy popatrzeć co się działo z tymi krajami demoludów którym RWPG akurat przydzieliła większe możliwość rozwoju przemysłu motoryzacyjnego jak Jugosławia, u Złomnika można obejrzeć jak wyglądały Dacie produkowane do 2005 roku bodajże, skansen wyrwany z dekady Gierka.
Do dziś większość woli kupić używane auto zachodnie niż np. nową Dacię czy nawet Fiata, prawda? A dzisiejsze Dacie niczym nie ustępują zachodnim autom (oczywiście adekwatnym klasom).
Jedyną szansą było przejęcie np. FSO przez któregoś zachodniego gracza i restrukturyzacja, jak wiemy nie było zgody na coś takiego. Mój tata był w szoku jak pojechał z dostawą do fabryki Skody jakoś na przełomie lat 90/00, bo jeździł tam też na przełomie lat 80/90 - mówi, że wtedy to wyglądało jak zakład ślusarski, w ogóle nie umywało się do FSO, 10 lat później wyglądało jak niemieckie fabryki motoryzacyjne. No ale Czesi mieli markę którą można było i warto było ciągnąć, my jej nie mieliśmy, wszyscy mieli po dziurki w nosie Polonezów, Dużych Fiatów, Maluchów i ogólnie FSO.
;_; Pytanie zatem czy zorientowali się w porę i za kasę od tego momentu przeznaczyli na przekupywanie. Oby tak.
1+
A w ogóle to tak podobnie było w innych gałeziach przemysłu. Jedna z wielu przyczyn dlaczego my nic ambitniejszego nie produkujemy.
Nie podoba misie koncepcja bycia wiceniemcem lub jakimkolwiek wice
bycie wice przewodniczącym czy tam premierem to też zaszczyt
Bo na benzynce, z silnikiem V6, to ja mogę stać parę dni na pełnym baku i grzać wnętrze...
Dobre!
Dobre, bo...
Ktoś słyszał o przypadkach śmiertelnych?
bycie wice przewodniczącym czy tam premierem to też zaszczyt
No dobraaa. Są wyjątki
Teraz wraz zmiana opon na zimowe wkładam do samochodu koc i łańcuchy w a na trasę poza aglomeracje termos z herbatą.