Exspectans napisal(a): Może czas wprowadzić parytet płci 50:50 w tym zawodzie? Czuję, że największy sprzeciw byłby ze strony najbardziej postępowych nauczycielek
Exspectans napisal(a): Może czas wprowadzić parytet płci 50:50 w tym zawodzie? Czuję, że największy sprzeciw byłby ze strony najbardziej postępowych nauczycielek
A tu akurat podwyższenie pensji pomoże
A ja sobie myślę, że najbardziej by pomogło wprowadzenie normalności przy awansie zawodowym. Obecne ścieżki są przerywane przez macierzyństwo, nie pozwalając normalnym żonom i matkom się wybić. A że natura nie znosi próżni, to wchodzą na ich miejsce oświecone aktywistki od czarcich marszów. Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego zmiany w tym zakresie nie zostały wprowadzone równolegle z 500+.
erka napisal(a): Tak, to też jest bardzo ważne. Ale nie przyciągnie mężczyzn do szkół. Trzeba ich zwabić atrakcyjną płacą.
Skąd przypuszczenie, że poprawa warunków płacowych przyciągnie mężczyzn a nie kobiety? kol. los pisał ile zarabia się w PANowskich instytutach, a nie są one zdaje się tak bardzo sfeminizowane jak szkoły.
Exspectans napisal(a): Może czas wprowadzić parytet płci 50:50 w tym zawodzie? Czuję, że największy sprzeciw byłby ze strony najbardziej postępowych nauczycielek
A tu akurat podwyższenie pensji pomoże
A ja sobie myślę, że najbardziej by pomogło wprowadzenie normalności przy awansie zawodowym. Obecne ścieżki są przerywane przez macierzyństwo, nie pozwalając normalnym żonom i matkom się wybić. A że natura nie znosi próżni, to wchodzą na ich miejsce oświecone aktywistki od czarcich marszów. Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego zmiany w tym zakresie nie zostały wprowadzone równolegle z 500+.
Przy czym jak już pisałem wcześniej problem ten dotyczy w zasadzie wszystkich zawodów związanych z rozwojem umiejętności i kompetencji, a nie tylko nauczycielek.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Ale to popieprzone - zapewniam, że nie płacę ludziom, którzy zrobili dobrą i doniosłą społecznie robotę, a kto łże że płacę, łże jak pies!
Ale że co? Że pieniądze należą się tym, co pracują? Od kiedy?
Jakiś czas przed tym strajkiem moja córa (VI kl.) mówi mi: - Tata, ty wiesz, że moja pani od polskiego nie zna naszych lektur? - Córo ma, taż co ty mi tutaj pitolisz? - pytam zdziwiony (dobra, może użyłem trochę innych słów). - Jakżesz to, do jasnej-ciasnej, pani od polskiego może lektur nie znać? Dyć to tak, jakby instruktor prawa jazdy nie znał znaków drogowych! - A bo ona nam opowiada, jak to rodzice [jakiejś bohaterki jakiejś tam lektury - przyp. Turoń] zginęli w wyniku trzęsienia ziemi. A Kogoś-Tam-Znowu zabiła huśtawka! - klaruje mi dziecię. - No i co? Nie zabiła? - dociekam ostrożnie (bo ja lektury miałem chyba trochu inne). - No nie, bo ci rodzice zmarli od zarazy, a Tego-Kogoś-Tam zabiło drzewo [albo gałąź - to już moja wina, nie zapamiętałem - przyp. Turoń] - tłumaczy mi dziecko, jak głupiemu. - Yyy... Wiesz, może pani od polskiego pomyliło się z inną książką? - próbuję ratować honoru ciał pedagogicznych. - Wiesz, taka pani musi dużo czytać, pewnie się jej coś tam pokićkało. - Eee tam, ty nic nie wiesz! - śmieje się z niedomyślności ojca rodzonego ma latorośl. - Faktycznie było tak, jak mówi pani. Ino że nie w książce, a w ekranizacji. Znaczy, pani nie czytała książki, ino se obejrzała film. A od nas wymaga przeczytania książki. Howgh!
No i tera wielka halo o strajk. Jak się Państwo domyślacie, teraz ta pani oczywiście strajkuje. Ale tak po prawdzie, to ona od zawsze prowadziła strajk permanentny (jak kto woli, może nazywać to sabotazem), i brała za to pieniądze - tak, te śmieszne, te marne, te niewystarczające, te głodowe - nad których niedoborem dzisiaj jojczy wraz z koleżankami. Oraz z panem Broniarzem. Wg mnie i tak płacili jej za dużo.
oj oj ty brzydki roszczeniowy rodzicu :DD
A prace pisemne chciało się pani sprawdzać? Bywają polonistki, które przez dwa lata nie zadają dzieciom żadnych dłuższych prac. Potem dzieciaki mają poważne kłopoty z wypowiedzią na egzaminie.
No i pytanie graniczne - jak można porównywać obciążenie nauczyciela sprawdzającego prace w liceum z paniami od nauczania początkowego? Dlaczego te grupy mają takie same pensum?
randolph napisal(a): Teraz nawet ślepy może zobaczyć, że jesteśmy my i są oni, a pośrodku Rów Marianski. Niech jeszcze jakiś Duda powie, że nie należy dzielić Polaków, ze zgoda, zgoda ....
po co dzielić, sami się dzielą.
Ale widać, że nasze dzieci uczone są przez lemingi. Przypominam swój odwieczny postulat - szkoła musi zadeklarować lektury szkolne, podręczniki i konkursy w których udział będą brać uczniowie. Wprawne oko pozwoli oddzielić wtedy szkoły lewicowe od prawicowych
los napisal(a): Nie som. Mężczyźni boją się pracować w szkołach ze względu na możliwość bycia oskarżonym.
Święta prawda! Nawet sobie nie wyobrażacie ile kłopotów narobiła gimnazjalistka memu synowi (WF). Poskarżyła się matce, że nauczyciel krzywo na nią spojrzał, gdy oświadczyła, że nie może ćwiczyć, bo ma menstruację. Sprawa trafiła do kuratorium! Kilka miesięcy trwało czołganie nauczyciela, zanim świadkowie sytuacji zeznali, że smarkula zmyśla. Mój syn do końca życia tej sprawy nie zapomni. W sumie cieszyliśmy się, że nie oskarżyła go o molestowanie. Wszak często podczas ćwiczeń potrzebna jest tzw. asekuracja trenera.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
robert.gorgon napisal(a): Skurwysyny to za mało. Język polski nie zna adekwatnych obelg. Komitet strajkowy znalazł zajęcie - czuwają nad prawidłowym przebiegiem procedur szukając każdej dziury w całym. Ta chęć unieważnienia egzaminu jest czymś przerażającym.
tak! oglądałem ok. południa konferencję Broniarza & consortes na żywo - są OBUTRZENI. że egzaminy się.... odbyły!!! ??? #JPRDl
alliumSkąd przypuszczenie, że poprawa warunków płacowych przyciągnie mężczyzn a nie kobiety? kol. los pisał ile zarabia się w PANowskich instytutach, a nie są one zdaje się tak bardzo sfeminizowane jak szkoły.
Wnioskuję wg. mojego subiektywnego zdania, nie będę się zatem przy nim jakoś specjalnie upierać. Poniżej dwa argumenty.
1) Byłam kiedyś na rozmowie w wydawnictwie zajmującym się między innymi materiałami dla nauczycieli.
Człowiek, z którym rozmawiałam, tłumaczył mi, że grupa docelowa przy takich projektach jest bardzo szeroka.
Są to głównie kobiety - niektóre ledwo wiążą koniec z końcem, inne można uznać za klasę średnią, jeszcze inne ubierają się w najlepsze marki, jeżdżą wypasionymi autami i często podróżują. Decydujący czynnik, to zarobki ich mężów.
Statystycznie mężczyzna wciąż jest tym, na którym spoczywa odpowiedzialność za byt materialny rodziny. Wnioskuję, że gdyby zawód nauczyciela był bardziej intratny, jego atrakcyjność wśród wykształconych mężczyzn by wzrosła.
2) Mężczyźni lepiej negocjują stawki na rozmowach kwalifikacyjnych w korpo, w rezultacie z deko lepiej zarabiają, niż kobiety (to pewnie nie jedyny powód, ale w Polsce w kwestii równości płac i tak jest lepiej, niż na zachodzie).
W zawodzie nauczyciela nie ma negocjacji, pensja ustalana jest z góry, a że jest mało atrakcyjna, zakładam, że dlatego mężczyźni się do tego zawodu nie garną.
Tyle
Natomiast to, co napisał Los o strachu przed oskarżeniem też jest silnym argumentem.
Słuchajcie, coraz bardziej realny robi się scenariusz, że niektóre rady pedagogiczne, zatwierdzające oceny, się nie odbędą, bo strajk. Jak to praktycznie można obejść, by móc maturzystów dopuścić do egzaminów? Rząd ma jakiś alternatywny plan?
erka napisal(a): Słuchajcie, coraz bardziej realny robi się scenariusz, że niektóre rady pedagogiczne, zatwierdzające oceny, się nie odbędą, bo strajk. Jak to praktycznie można obejść, by móc maturzystów dopuścić do egzaminów? Rząd ma jakiś alternatywny plan?
Dopuszczenie do matur wszystkich uczniów kończących 3 klasę.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Ale to popieprzone - zapewniam, że nie płacę ludziom, którzy zrobili dobrą i doniosłą społecznie robotę, a kto łże że płacę, łże jak pies!
Ale że co? Że pieniądze należą się tym, co pracują? Od kiedy?
Jakiś czas przed tym strajkiem moja córa (VI kl.) mówi mi: - Tata, ty wiesz, że moja pani od polskiego nie zna naszych lektur? - Córo ma, taż co ty mi tutaj pitolisz? - pytam zdziwiony (dobra, może użyłem trochę innych słów). - Jakżesz to, do jasnej-ciasnej, pani od polskiego może lektur nie znać? Dyć to tak, jakby instruktor prawa jazdy nie znał znaków drogowych! - A bo ona nam opowiada, jak to rodzice [jakiejś bohaterki jakiejś tam lektury - przyp. Turoń] zginęli w wyniku trzęsienia ziemi. A Kogoś-Tam-Znowu zabiła huśtawka! - klaruje mi dziecię. - No i co? Nie zabiła? - dociekam ostrożnie (bo ja lektury miałem chyba trochu inne). - No nie, bo ci rodzice zmarli od zarazy, a Tego-Kogoś-Tam zabiło drzewo [albo gałąź - to już moja wina, nie zapamiętałem - przyp. Turoń] - tłumaczy mi dziecko, jak głupiemu. - Yyy... Wiesz, może pani od polskiego pomyliło się z inną książką? - próbuję ratować honoru ciał pedagogicznych. - Wiesz, taka pani musi dużo czytać, pewnie się jej coś tam pokićkało. - Eee tam, ty nic nie wiesz! - śmieje się z niedomyślności ojca rodzonego ma latorośl. - Faktycznie było tak, jak mówi pani. Ino że nie w książce, a w ekranizacji. Znaczy, pani nie czytała książki, ino se obejrzała film. A od nas wymaga przeczytania książki. Howgh!
No i tera wielka halo o strajk. Jak się Państwo domyślacie, teraz ta pani oczywiście strajkuje. Ale tak po prawdzie, to ona od zawsze prowadziła strajk permanentny (jak kto woli, może nazywać to sabotazem), i brała za to pieniądze - tak, te śmieszne, te marne, te niewystarczające, te głodowe - nad których niedoborem dzisiaj jojczy wraz z koleżankami. Oraz z panem Broniarzem. Wg mnie i tak płacili jej za dużo.
oj oj ty brzydki roszczeniowy rodzicu :DD
A prace pisemne chciało się pani sprawdzać? Bywają polonistki, które przez dwa lata nie zadają dzieciom żadnych dłuższych prac. Potem dzieciaki mają poważne kłopoty z wypowiedzią na egzaminie.
No i pytanie graniczne - jak można porównywać obciążenie nauczyciela sprawdzającego prace w liceum z paniami od nauczania początkowego? Dlaczego te grupy mają takie same pensum?
Szczerze? Nie było łatwo mi to napisać. Moja śp. Matka była polonistką. Pamiętam te zeszyty znoszone do domu, klasówki poprawiane do późnej nocy. Pamiętam, jak powiedziała mi o Katyniu, gdy miałem 10 lat. Do dziś koleguję się z Jej byłymi uczniami, którzy wspominają, jak na lekcjach mówiła im o zbrodniach sowieckich, choć wtedy nie było wolno (a miała o czym mówić, pochodziła z Wileńszczyzny). O czym uczył wtedy pan Broniarz, albo pan Baszczyński? Nie wiem.
Mam sporo znajomych, co pracują w szkołach. Z takich, z którymi jestem na „ty” i z którymi w ciągu ostatniego roku spożywałem towarzysko napoje chłodzące, w tym momencie przypominają mi się: dwie polonistki, anglista, geograf i co najmniej czworo historyków. Z tej ósemki wszyscy są dobrzy w tym, co robią. Ani jeden nie należy do ZNP. Teraz nie mam informacji o każdym, jedynie o kilku z nich – ci nie strajkują. Więc to nie mit, tacy nauczyciele też istnieli i istnieją. I chwała im.
Że jakaś część rodziców od lat zachowuje się jak bydło – to też prawda. Przecież to pokolenie wyedukowane w róbta-co-chcetowatej dekadzie lat 90. Wychowali się na bezkarnych chamów i tak też wychowują swoje dzieci. Tak samo drą mordę jak zwolennicy Broniarza: „Państwo ma dać! Bo MIE SIE należy!!!” Nie ma między nimi żadnej różnicy.
Zatem nie mówie, że nie ma problemu i że dobrym nauczycielom nie należy się lepsza płaca. Dobrym - należy się. Tylko kto teraz woła najgłośniej o pieniądze? Pani polonistka, co nie czyta lektur, com o niej napisał wyżej. Pani matematyczka, która czwartoklasistom kazała nauczyć się w domu z podręcznika, jak się robi dzielenie sposobem pisemnym (czytaj: kazała rodzicom wykonać pracę, za którą wzięła pieniądze. Albowiem na lekcji zabrakło czasu, bo wtedy labiedziła o tym, jak mało zarabia.). Pani – już nie pamiętam od czego – która wsławiła się tym, że przed którymś z 11-ych Listopada zaprowadziła dzieci szkolne z kwiatami przed miejscowy „ubelisk” upamiętniający zabitych utrwalaczy (z czystej, nieskazitelnej głupoty, bo sądziła, że to „polegli żołnierze”!). Na niwie ogólnokrajowej – pan, który przez 12 lat był posłem SLD (jak może mienić się WYCHOWAWCĄ człowiek, który posłował w imieniu formacji spadkobierców zbrodniarzy? Jak mogą iść za nim inni WYCHOWAWCY, którzy uczą młodzież o zbrodniach UB, o komunie, o Żołnierzach Wyklętych, o stanie wojennym? Ja tego nie rozumiem.).
To jest ta dzisiejsza elita inteligencji, co to patrzy pogardą na uczniów, na rodziców, a ślini się na widok portfela. Prawdziwa szlachta za dychę.
"Pani – już nie pamiętam od czego – która wsławiła się tym, że przed którymś z 11-ych Listopada zaprowadziła dzieci szkolne z kwiatami przed miejscowy „ubelisk” "
Przypomnialo mi sie podobne wydarzenie. Na cmentarzu, gdzie sa pochowani moi dziadkowie i pradziadkowie nauczycielka, w okolicach 1.11. poprowadzila uczniow na miejsce pochowku sowieckich żołnierzy wyzwalaczy, pogrzebanych gdzies przy cmentarnym murze. Moja matka mi mowila, ze zwrocila jej uwage, ze na tym cmentarzu lezą polscy bohaterowie przy grobach ktorych w pierwszej kolejnosci nauczycielka polskiej szkoły powinna przystanąć z dziecmi i oddac hołd: np. trzej bracia, jeden zginąl w wieku 20 lat w wojnie polsko- bolszewickiej, dwaj pozostali jako oficerowie w II WŚ; zolnierz Szarych Szeregow , Parasola kt. zginal w czasie akcji w okupowanej Warszawie. Są to najprawdopodobniej groby symboliczne. Od siebie dodam, ze na cmentarzyku tym sa tez pochowani ludzie odznaczeni Medalem Niepodleglosci, grobowiec posiada rodzina ówczesnych wlascicieli ziemskich zaslużona w podtrzymywaniu polskosci tych ziem poczas zaboru carskiego. To wszystko na malym lokalnym malomiasteczkowym cmentarzu, jednym z wielu, gdzies w Polsce. Nauczycielka o niczym co wyżej nie wiedziała.
Komentarz
Obecne ścieżki są przerywane przez macierzyństwo, nie pozwalając normalnym żonom i matkom się wybić. A że natura nie znosi próżni, to wchodzą na ich miejsce oświecone aktywistki od czarcich marszów.
Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego zmiany w tym zakresie nie zostały wprowadzone równolegle z 500+.
Wśród dzieci takie wiadomości chodzą. Mój średni też otrzymał.
kol. los pisał ile zarabia się w PANowskich instytutach, a nie są one zdaje się tak bardzo sfeminizowane jak szkoły.
Obecne ścieżki są przerywane przez macierzyństwo, nie pozwalając normalnym żonom i matkom się wybić. A że natura nie znosi próżni, to wchodzą na ich miejsce oświecone aktywistki od czarcich marszów.
Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego zmiany w tym zakresie nie zostały wprowadzone równolegle z 500+.
Przy czym jak już pisałem wcześniej problem ten dotyczy w zasadzie wszystkich zawodów związanych z rozwojem umiejętności i kompetencji, a nie tylko nauczycielek.
A prace pisemne chciało się pani sprawdzać? Bywają polonistki, które przez dwa lata nie zadają dzieciom żadnych dłuższych prac. Potem dzieciaki mają poważne kłopoty z wypowiedzią na egzaminie.
No i pytanie graniczne - jak można porównywać obciążenie nauczyciela sprawdzającego prace w liceum z paniami od nauczania początkowego? Dlaczego te grupy mają takie same pensum?
gogiczne coś tam?
w Ferdydurke było lepiej.
Ale widać, że nasze dzieci uczone są przez lemingi. Przypominam swój odwieczny postulat - szkoła musi zadeklarować lektury szkolne, podręczniki i konkursy w których udział będą brać uczniowie. Wprawne oko pozwoli oddzielić wtedy szkoły lewicowe od prawicowych
Nawet sobie nie wyobrażacie ile kłopotów narobiła gimnazjalistka memu synowi (WF).
Poskarżyła się matce, że nauczyciel krzywo na nią spojrzał, gdy oświadczyła, że nie może ćwiczyć, bo ma menstruację.
Sprawa trafiła do kuratorium! Kilka miesięcy trwało czołganie nauczyciela, zanim świadkowie sytuacji zeznali, że smarkula zmyśla. Mój syn do końca życia tej sprawy nie zapomni. W sumie cieszyliśmy się, że nie oskarżyła go o molestowanie. Wszak często podczas ćwiczeń potrzebna jest tzw. asekuracja trenera.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
1) Byłam kiedyś na rozmowie w wydawnictwie zajmującym się między innymi materiałami dla nauczycieli.
Człowiek, z którym rozmawiałam, tłumaczył mi, że grupa docelowa przy takich projektach jest bardzo szeroka.
Są to głównie kobiety - niektóre ledwo wiążą koniec z końcem, inne można uznać za klasę średnią, jeszcze inne ubierają się w najlepsze marki, jeżdżą wypasionymi autami i często podróżują. Decydujący czynnik, to zarobki ich mężów.
Statystycznie mężczyzna wciąż jest tym, na którym spoczywa odpowiedzialność za byt materialny rodziny. Wnioskuję, że gdyby zawód nauczyciela był bardziej intratny, jego atrakcyjność wśród wykształconych mężczyzn by wzrosła.
2) Mężczyźni lepiej negocjują stawki na rozmowach kwalifikacyjnych w korpo, w rezultacie z deko lepiej zarabiają, niż kobiety (to pewnie nie jedyny powód, ale w Polsce w kwestii równości płac i tak jest lepiej, niż na zachodzie).
W zawodzie nauczyciela nie ma negocjacji, pensja ustalana jest z góry, a że jest mało atrakcyjna, zakładam, że dlatego mężczyźni się do tego zawodu nie garną.
Tyle
Natomiast to, co napisał Los o strachu przed oskarżeniem też jest silnym argumentem.
A prace pisemne chciało się pani sprawdzać? Bywają polonistki, które przez dwa lata nie zadają dzieciom żadnych dłuższych prac. Potem dzieciaki mają poważne kłopoty z wypowiedzią na egzaminie.
No i pytanie graniczne - jak można porównywać obciążenie nauczyciela sprawdzającego prace w liceum z paniami od nauczania początkowego? Dlaczego te grupy mają takie same pensum?
Szczerze? Nie było łatwo mi to napisać. Moja śp. Matka była polonistką. Pamiętam te zeszyty znoszone do domu, klasówki poprawiane do późnej nocy. Pamiętam, jak powiedziała mi o Katyniu, gdy miałem 10 lat. Do dziś koleguję się z Jej byłymi uczniami, którzy wspominają, jak na lekcjach mówiła im o zbrodniach sowieckich, choć wtedy nie było wolno (a miała o czym mówić, pochodziła z Wileńszczyzny).
O czym uczył wtedy pan Broniarz, albo pan Baszczyński? Nie wiem.
Mam sporo znajomych, co pracują w szkołach. Z takich, z którymi jestem na „ty” i z którymi w ciągu ostatniego roku spożywałem towarzysko napoje chłodzące, w tym momencie przypominają mi się: dwie polonistki, anglista, geograf i co najmniej czworo historyków. Z tej ósemki wszyscy są dobrzy w tym, co robią. Ani jeden nie należy do ZNP. Teraz nie mam informacji o każdym, jedynie o kilku z nich – ci nie strajkują. Więc to nie mit, tacy nauczyciele też istnieli i istnieją. I chwała im.
Że jakaś część rodziców od lat zachowuje się jak bydło – to też prawda. Przecież to pokolenie wyedukowane w róbta-co-chcetowatej dekadzie lat 90. Wychowali się na bezkarnych chamów i tak też wychowują swoje dzieci. Tak samo drą mordę jak zwolennicy Broniarza: „Państwo ma dać! Bo MIE SIE należy!!!” Nie ma między nimi żadnej różnicy.
Zatem nie mówie, że nie ma problemu i że dobrym nauczycielom nie należy się lepsza płaca. Dobrym - należy się. Tylko kto teraz woła najgłośniej o pieniądze?
Pani polonistka, co nie czyta lektur, com o niej napisał wyżej.
Pani matematyczka, która czwartoklasistom kazała nauczyć się w domu z podręcznika, jak się robi dzielenie sposobem pisemnym (czytaj: kazała rodzicom wykonać pracę, za którą wzięła pieniądze. Albowiem na lekcji zabrakło czasu, bo wtedy labiedziła o tym, jak mało zarabia.).
Pani – już nie pamiętam od czego – która wsławiła się tym, że przed którymś z 11-ych Listopada zaprowadziła dzieci szkolne z kwiatami przed miejscowy „ubelisk” upamiętniający zabitych utrwalaczy (z czystej, nieskazitelnej głupoty, bo sądziła, że to „polegli żołnierze”!).
Na niwie ogólnokrajowej – pan, który przez 12 lat był posłem SLD (jak może mienić się WYCHOWAWCĄ człowiek, który posłował w imieniu formacji spadkobierców zbrodniarzy? Jak mogą iść za nim inni WYCHOWAWCY, którzy uczą młodzież o zbrodniach UB, o komunie, o Żołnierzach Wyklętych, o stanie wojennym? Ja tego nie rozumiem.).
To jest ta dzisiejsza elita inteligencji, co to patrzy pogardą na uczniów, na rodziców, a ślini się na widok portfela. Prawdziwa szlachta za dychę.
Przypomnialo mi sie podobne wydarzenie. Na cmentarzu, gdzie sa pochowani moi dziadkowie i pradziadkowie nauczycielka, w okolicach 1.11. poprowadzila uczniow na miejsce pochowku sowieckich żołnierzy wyzwalaczy, pogrzebanych gdzies przy cmentarnym murze.
Moja matka mi mowila, ze zwrocila jej uwage, ze na tym cmentarzu lezą polscy bohaterowie przy grobach ktorych w pierwszej kolejnosci nauczycielka polskiej szkoły powinna przystanąć z dziecmi i oddac hołd: np. trzej bracia, jeden zginąl w wieku 20 lat w wojnie polsko- bolszewickiej, dwaj pozostali jako oficerowie w II WŚ; zolnierz Szarych Szeregow , Parasola kt. zginal w czasie akcji w okupowanej Warszawie. Są to najprawdopodobniej groby symboliczne.
Od siebie dodam, ze na cmentarzyku tym sa tez pochowani ludzie odznaczeni Medalem Niepodleglosci, grobowiec posiada rodzina ówczesnych wlascicieli ziemskich zaslużona w podtrzymywaniu polskosci tych ziem poczas zaboru carskiego. To wszystko na malym lokalnym malomiasteczkowym cmentarzu, jednym z wielu, gdzies w Polsce.
Nauczycielka o niczym co wyżej nie wiedziała.