Jak na razie totalni odnieśli "sukces" tylko w gimnazjum dla niewidomych dzieci w Wielkopolsce i sparaliżowali egzamin dla 12 dzieci. Dla mnie- jak nie klnę- czyste skurwysyństwo, że akurat tej grupce dzieci nie przepuścili.
los napisal(a): Nie odnieśli sukcesu. Ten kejs powinien być wałkowany od rana do wieczora w najbardziej duszoszczypatielny sposób.
Dlatego w cudzysłowie. Edit z ostatniej chwili! Do tej szkoły oddelegowano pracowników kuratorium i egzamin - mimo opóźnienia- jednak się odbędzie. Co nie zmienia skurwysyństwa macierzystych "pedagogów".
los napisal(a): Nie odnieśli sukcesu. Ten kejs powinien być wałkowany od rana do wieczora w najbardziej duszoszczypatielny sposób.
Dlatego w cudzysłowie. Edit z ostatniej chwili! Do tej szkoły oddelegowano pracowników kuratorium i egzamin - mimo opóźnienia- jednak się odbędzie. Co nie zmienia skurwysyństwa macierzystych "pedagogów".
Przy czym nie rozumiem, czy odbędzie się też pierwsza część? Bo przekaziory piszą, że druga część odbędzie się zgodnie z planem, a co z pierwszą?
Bo, jak wiadomo, szklanka jest albo w połowie pełna, albo w połowie pusta. Tyle mojego komentarza nt. Shorkowego opisu polskiego nauczyciela. Który opisuje część pełną. A tę odpowiadającą części pustej, którą bardzo dobrze poznałam z własnej współpracy w kilku pokojach nauczycielskich mało uprzejmie, acz stanowczo proszę WON ze szkół.
Co do reszty wpisu - nie mam teraz czasu na dłuższy komentarz - stanowczo nie zgadzam się, na nazywanie likwidacji gimnazjów "deformą". Za argument niech wystarczą hordy przygłupów (tak, wiem, że w kraju również były świetne gimnazja) powszechnie określane mianem "gimbazy". Mam nadzieję, że za kilka lat powróci normalność, bo powróci normalne kształcenie ogólnokształcące w czteroletnich liceach i normalne kształcenie zawodowe w pozostałych typach szkół.
Natomiast, owszem, PiS koncertowo spieprzył przynajmniej niektóre (nie znam wszystkich) podstawy programowe (męczę się i potykam co chwilę na nonsensach w PP z matematyki), powierzając ich opracowanie ekipom poprzedniej władzy. Nawet podejrzewałam sabotaż. Podstawy należy poprawić.
los napisal(a): Nie odnieśli sukcesu. Ten kejs powinien być wałkowany od rana do wieczora w najbardziej duszoszczypatielny sposób.
KurskiTV nie wałkuje. Wiadomo, dziś rocznica Smoleńska, więc siłą rzeczy część czasu antenowego zajmują wspomnienia i relacje z obchodów, ale nawet we wstawkach o strajku i egzaminach skupiają się na tym, że prawie wszystkie szkoły miały egzamin, że sukces itp.
Takie coś znalazłam na TT. Pomysł, by nie klasyfikować maturzystów. Jak nie będą mieli zaliczonej ostatniej klasy, nie będą mogli przystąpić do matur. Jest coś takiego praktycznie możliwe? Nauczyciel może nie zdać ucznia, bo strajkuje? Czy da radę to jakoś obejść? Pewnie nie.
Prokuratura ma zajęcie. Posłów było trudniej ucapić za dupę podczas puczu ale nauczyciele wobec aparatu państwa są bezbronni. Poparzą sobie rączki wyciągając cudze kasztany z ognia.
Była konferencja Broniarza. Padło pytanie o nie wydawanie świadectw maturzystom i strajki okupacyjne. Odnośnie do drugiej kwestii powiedział, że dochodzą do niego takie pomysły, ale jako związek nie rekomendują takich akcji. Pierwsza kwestia została skomentowana tylko tak, że takie pomysły do niego dochodzą. O tym, czy związek rekomenduje, czy nie - nie wspomniał.
erka napisal(a): Była konferencja Broniarza. Padło pytanie o nie wydawanie świadectw maturzystom i strajki okupacyjne. Odnośnie do drugiej kwestii powiedział, że dochodzą do niego takie pomysły, ale jako związek nie rekomendują takich akcji. Pierwsza kwestia została skomentowana tylko tak, że takie pomysły do niego dochodzą. O tym, czy związek rekomenduje, czy nie - nie wspomniał.
Raczej wie, że to niezgodne z prawem. Nauczyciele też wiedzą.
Moja siostra - katechetka z Radomia i wolontariuszka wróciła z egzaminów i mówiła , że było spoko. Nie widziała strajkujących , których dyrektor upchnął gdzieś daleko w dużej szkole.
Przeczytałem. I powiem tyle - rzyg na rodziców z pkt 2, a zwłaszcza 9 pokazuje, że reforma szkolnictwa powinna mieć charakter orki głębokiej...
EDIT przeklejam swoją odpowiedź z fb na tekst kol. Shroka: Ad 1. Manipulacja jest ale głownie ze strony nauczycieli. We wszystkich oficjalnych danych o płacach operuje się kwotami brutto, dlaczego akurat w tym przypadku mamy patrzeć na netto. Kolejnym łproblemem jest pokazywanie tylko płacy zasadniczej. Pozwala to na wrzucanie demagogicznych tekstów typu "Nauczyciel z 20-letnim stażem zarabia na rękę 3200 !" Tyle, że w tym przypadku sama wysługa lat podnosi tę kwotę do 3840. Wszelkiego rodzaju dodatki też płacę podnoszą a udawanie, że ich nie ma bo są zróżnicowane to czystej wody demagogia. Co do pensum, to nie słyszałem nikogo poważne mówiącego, że to całość pracy nauczyciela. Ale dla nauczyciela z kilkuletnim doświadczeniem założenie, że na jedną godzinę pracy "przy tablicy" przypada mniej więcej druga w domu, nie jest zaniżone. A w przypadku niektórych (np WF) przedmiotów mocno przeszacowane. W tej sytuacji przy pensum równym 18 h tygodniowa praca nauczyciela to 36h - czyli, bynajmniej, nie więcej niż w innych zawodach. W pkt 3 pisze kolega, że jakichś badaniach wyszło 46. Też nie powala w porównaniu z innymi grupami zawodowymi pracującymi umysłowo. No i pojawia się pytanie o rzetelność wyników - biorąc pod uwagę manipulacje jakie nauczyciele stosują przy rozmowach o zarobkach nie dał bym za nią głowy. Z uwzględnieniem wywiadówek, które są ok 2 razy w semestrze, i "konsulatacji", które z nimi się pokrywają. Przygotowywania materiałów dodatkowych, co płynnie prowadzi nas do pkt 2. Ad 2. Stały czas "wolnego" ma swoje wady i zalety - w okolicy świąt czy tzw "długich weekendów" bycie nauczycielem ma sporo zalet. Co do wycieczek szkolnych, to w szkołach do których chodziły moje córki głowny ciężar organizacji spoczywał na rodzicach - wychowawca de facto jedynie akceptował lub nie ustalenia "grup inicjatywnych". W dwu z tych szkół wycieczki były dodatkowo płatne - w 3 pozostałych nie wiem jak to jest. Wydziwiania, że nauczyciel musi poinformować rodziców o zagrożeniu dziecka i zaproponować sposób rozwiązania sytuacji po prostu nie da się kulturalnie skomentować. 3. Moje córki chodziły (jedna wciaż chodzi) w sumie do 5 szkół (1 podstawówka, 2 gimnazja, 2 licea) i powiem szczerze o roszczeniowości rodziców słyszałem głownie od nauczycieli z drugiej ręki. Więcej, zwłaszcza w liceach, podczas wywiadówek wszelki nawet najbłahsze pytania były przez pedagogów traktowane jako niesłychany afront lub wręcz atak. Ze sporem spotkałem się tylko raz - w liceum starszej córki stanęła sprawa poziomu nauczania chemii. Kilku rodziców, bardzo spokojnie, zauważyło, że skoro do liceum był bardzo wysoki próg przyjęcia (ponad 170 pkt) i nagle 2/3 uczniów ma zagrożenie z chemii to może problem, przynajmniej częściowo, wynika ze sposobu prowadzenia tego przedmiotu (zwłaszcza, że dotyczył on klas uczonych przez jednego nauczyciela). Reakcja pedagogów była jednym z największych popisów arogancji jakie widziałem w życiu. Poza tym popularność korepetycji wskazuje, że rodzice, bynajmniej, nie "zwalają wszystkich dysfunkcji swojego dziecka na nauczyciela". 4. Nigdy nie strajkowali w sposób tak bardzo mogący złamać życie setką młodych ludzi. Uznanie 500+ za policzek bardzo wiele mówi o stosunku nauczycieli do rodziców. Wy nami po prostu gardzicie. 5. Strajk z zaporowymi żądaniami i dużą uciążliwością ma ewidentnie na celu rozchwianie emocji. Kolega nie udaje, że tego nie widzi. 7. Serio? Kolega nie widzi związku jakości nauczania z pracą nauczycieli? Tego jest po prostu głupota w stanie czystym. 9. Ten rzyg na rodziców w zasadzie pokazuje jak głęboko zdemoralizowane jest środowisko nauczycielskie. Siedzicie sobie w bańce informacyjnej i brandzlujecie poczuciem własnej wyjątkowości i krzywdy. No to siedźcie sobie dalej...
Rzyg na rodziców jest nie OK, ale na nauczycieli OK. Coś może jest w tej odpowiedzi szanownego rodzica, ale w większości ją odbieram jako delikatnie mówiąc, niemiłą.. Skomentuję jednak tylko wycieczkę, w której to główny ciężar organizacji spoczywał na rodzicach. Ciekawe, czy opieka również i pilnowanie aniołków 24 na dobę, żeby nie piły alkoholu i nie bzykały się w kiblu. A roszczeniowi rodzice istnieją.
Skurwysyny to za mało. Język polski nie zna adekwatnych obelg. Komitet strajkowy znalazł zajęcie - czuwają nad prawidłowym przebiegiem procedur szukając każdej dziury w całym. Ta chęć unieważnienia egzaminu jest czymś przerażającym.
widać, jak bardzo wielu zależało na tym, jak się dobrze zorganizowali i jak pokrywa się to z instrukcją Kramka o Majdanie. Polska to jednak nie Ukraina. Myślę tez, że jednak wciąż nie doceniają rządu PiS. Ich nienawiść paradoksalnie obniża skuteczność. Gdyby nas choć trochę lubili osiągali by więcej.
Cyrylica napisal(a): Rzyg na rodziców jest nie OK, ale na nauczycieli OK. Coś może jest w tej odpowiedzi szanownego rodzica, ale w większości ją odbieram jako delikatnie mówiąc, niemiłą.. Skomentuję jednak tylko wycieczkę, w której to główny ciężar organizacji spoczywał na rodzicach. Ciekawe, czy opieka również i pilnowanie aniołków 24 na dobę, żeby nie piły alkoholu i nie bzykały się w kiblu. A roszczeniowi rodzice istnieją.
Koleżanka przeczyta wpis kolegi Shroka. Na to nie da się odpowidzieć miło. Jak ktoś nie czytał to wrzucam próbkę:
Shrok na fb napisal(a): Na koniec kuriozum. "Nauczyciele stracą mój szacunek". A kim ty w ogóle jesteś pajacu, żeby Twój szacunek był potrzebny nauczycielowi do życia? Nauczyciel przyzwyczaił się do Twojej roszczeniowości, nadopiekuńczości i bezczelności. Do braku wdzięczności też się przyzwyczaił, bo to on zbiera owoce nieudolnego zarządzania oświatą przez ponad dekadę. To on jest buforem i już mu jest niedobrze, jak wymagasz od niego, nie wymagając nic ani od siebie, ani od swojego dziecka. Co? Zabolało że wrzuciłem do jednego wora i dobrych rodziców i gnojkowatych roszczeniowców? To dobrze, że zabolało.
Co do uwagi o wycieczce - w szkołach, do których uczęszczały moje córki organizacja wycieczek wyglądała tak jak napisałem. W kilku przypadkach - gdy jeszcze zdrowie pozwalało - korzystając z "blachy przewodnickiej" brałem też udział w opiece nad uczestnikami. I w odróżnieniu od nauczycieli nie miałem z tego tytułu płatnych nadgodzin (tak było przynajmniej w dwu szkołach). Może to specyfika rejonu? Nie wiem. Nie noguję istnienia roszczeniowych rodziców, ale bardzo wątpię czy skala problemu jest taka jak to chętnie pokazują pedagodzy.
Poza tym roszczeniowi rodzice nie zrobili ogólnopolskiej akcji protestacyjnej p-ko wszystkim nauczycielom, w jakimś kluczowym dla nauczycieli momencie.
Komentarz
wiceministrowie takoż
Przynajmniej linka. Zwabiony wpisem kolegi po ponad miesięcznej przerwie wszedłem na FB i nic znaleźć nie mogę
vox populi
wpis na FB
Edit z ostatniej chwili! Do tej szkoły oddelegowano pracowników kuratorium i egzamin - mimo opóźnienia- jednak się odbędzie. Co nie zmienia skurwysyństwa macierzystych "pedagogów".
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-04-10/egzaminu-gimnazjalny-nie-odbyl-sie-w-szkole-w-podwiesku-zla-wola-dyrektora/
Nie spodziewałam się, że można być taką mendą pracując z dziećmi. W dodatku z dziećmi niepełnosprawnymi.
Tyle mojego komentarza nt. Shorkowego opisu polskiego nauczyciela.
Który opisuje część pełną.
A tę odpowiadającą części pustej, którą bardzo dobrze poznałam z własnej współpracy w kilku pokojach nauczycielskich mało uprzejmie, acz stanowczo proszę WON ze szkół.
Co do reszty wpisu - nie mam teraz czasu na dłuższy komentarz - stanowczo nie zgadzam się, na nazywanie likwidacji gimnazjów "deformą". Za argument niech wystarczą hordy przygłupów (tak, wiem, że w kraju również były świetne gimnazja) powszechnie określane mianem "gimbazy". Mam nadzieję, że za kilka lat powróci normalność, bo powróci normalne kształcenie ogólnokształcące w czteroletnich liceach i normalne kształcenie zawodowe w pozostałych typach szkół.
Natomiast, owszem, PiS koncertowo spieprzył przynajmniej niektóre (nie znam wszystkich) podstawy programowe (męczę się i potykam co chwilę na nonsensach w PP z matematyki), powierzając ich opracowanie ekipom poprzedniej władzy. Nawet podejrzewałam sabotaż. Podstawy należy poprawić.
http://radiopoznan.fm/informacje/pozostale/niewidome-dzieci-z-owinsk-bez-egzaminow
I powiem tyle - rzyg na rodziców z pkt 2, a zwłaszcza 9 pokazuje, że reforma szkolnictwa powinna mieć charakter orki głębokiej...
EDIT
przeklejam swoją odpowiedź z fb na tekst kol. Shroka:
Ad 1. Manipulacja jest ale głownie ze strony nauczycieli. We wszystkich oficjalnych danych o płacach operuje się kwotami brutto, dlaczego akurat w tym przypadku mamy patrzeć na netto. Kolejnym łproblemem jest pokazywanie tylko płacy zasadniczej. Pozwala to na wrzucanie demagogicznych tekstów typu "Nauczyciel z 20-letnim stażem zarabia na rękę 3200 !" Tyle, że w tym przypadku sama wysługa lat podnosi tę kwotę do 3840. Wszelkiego rodzaju dodatki też płacę podnoszą a udawanie, że ich nie ma bo są zróżnicowane to czystej wody demagogia.
Co do pensum, to nie słyszałem nikogo poważne mówiącego, że to całość pracy nauczyciela. Ale dla nauczyciela z kilkuletnim doświadczeniem założenie, że na jedną godzinę pracy "przy tablicy" przypada mniej więcej druga w domu, nie jest zaniżone. A w przypadku niektórych (np WF) przedmiotów mocno przeszacowane. W tej sytuacji przy pensum równym 18 h tygodniowa praca nauczyciela to 36h - czyli, bynajmniej, nie więcej niż w innych zawodach. W pkt 3 pisze kolega, że jakichś badaniach wyszło 46. Też nie powala w porównaniu z innymi grupami zawodowymi pracującymi umysłowo. No i pojawia się pytanie o rzetelność wyników - biorąc pod uwagę manipulacje jakie nauczyciele stosują przy rozmowach o zarobkach nie dał bym za nią głowy.
Z uwzględnieniem wywiadówek, które są ok 2 razy w semestrze, i "konsulatacji", które z nimi się pokrywają. Przygotowywania materiałów dodatkowych, co płynnie prowadzi nas do pkt 2.
Ad 2. Stały czas "wolnego" ma swoje wady i zalety - w okolicy świąt czy tzw "długich weekendów" bycie nauczycielem ma sporo zalet. Co do wycieczek szkolnych, to w szkołach do których chodziły moje córki głowny ciężar organizacji spoczywał na rodzicach - wychowawca de facto jedynie akceptował lub nie ustalenia "grup inicjatywnych". W dwu z tych szkół wycieczki były dodatkowo płatne - w 3 pozostałych nie wiem jak to jest.
Wydziwiania, że nauczyciel musi poinformować rodziców o zagrożeniu dziecka i zaproponować sposób rozwiązania sytuacji po prostu nie da się kulturalnie skomentować.
3. Moje córki chodziły (jedna wciaż chodzi) w sumie do 5 szkół (1 podstawówka, 2 gimnazja, 2 licea) i powiem szczerze o roszczeniowości rodziców słyszałem głownie od nauczycieli z drugiej ręki. Więcej, zwłaszcza w liceach, podczas wywiadówek wszelki nawet najbłahsze pytania były przez pedagogów traktowane jako niesłychany afront lub wręcz atak. Ze sporem spotkałem się tylko raz - w liceum starszej córki stanęła sprawa poziomu nauczania chemii. Kilku rodziców, bardzo spokojnie, zauważyło, że skoro do liceum był bardzo wysoki próg przyjęcia (ponad 170 pkt) i nagle 2/3 uczniów ma zagrożenie z chemii to może problem, przynajmniej częściowo, wynika ze sposobu prowadzenia tego przedmiotu (zwłaszcza, że dotyczył on klas uczonych przez jednego nauczyciela). Reakcja pedagogów była jednym z największych popisów arogancji jakie widziałem w życiu. Poza tym popularność korepetycji wskazuje, że rodzice, bynajmniej, nie "zwalają wszystkich dysfunkcji swojego dziecka na nauczyciela".
4. Nigdy nie strajkowali w sposób tak bardzo mogący złamać życie setką młodych ludzi. Uznanie 500+ za policzek bardzo wiele mówi o stosunku nauczycieli do rodziców. Wy nami po prostu gardzicie.
5. Strajk z zaporowymi żądaniami i dużą uciążliwością ma ewidentnie na celu rozchwianie emocji. Kolega nie udaje, że tego nie widzi.
7. Serio? Kolega nie widzi związku jakości nauczania z pracą nauczycieli? Tego jest po prostu głupota w stanie czystym.
9. Ten rzyg na rodziców w zasadzie pokazuje jak głęboko zdemoralizowane jest środowisko nauczycielskie. Siedzicie sobie w bańce informacyjnej i brandzlujecie poczuciem własnej wyjątkowości i krzywdy. No to siedźcie sobie dalej...
nasila zjawisko
A roszczeniowi rodzice istnieją.
Może to specyfika rejonu? Nie wiem. Nie noguję istnienia roszczeniowych rodziców, ale bardzo wątpię czy skala problemu jest taka jak to chętnie pokazują pedagodzy.