nauczyciel historii w klasie na ściennej gazetce cały rok trzymał niemiecki propagandowy plakat dla Polaków "Brytanie, oto twoje dzieło". Problem w tym, że klasa była klasą mat-fiz'ów, którzy nie patrzyli na niego jak na źródło historyczne, bo nie mieli czasu na studiowanie takich subtelności, tylko jak na plakat informujący. Nie zdjął pomimo zwrócenia uwagi.
No i w klasie mat-fiz, 34 osoby w klasie i zaplanowane lekcje matematyki na popołudnie (ostatnie lekcje). Dlaczego? Bo pani od matematyki od rana pracuje na uczelni. Kiedy przyszło na zebranie 34 rodziców w klasie po godzinie nie było czym oddychać, dzieciaki w tych warunkach miały na najtrudniejszych lekcjach wymagających skupienia uważać i się uczyć. Ile osób w klasie brało korepetycje? Prawie wszystkie.
krzychol66 napisal(a):
robert.gorgon napisal(a): Odbija się czkawką rejterada przy kodeksie wyborczym. Widać ślady paluchów sitwy samorządowej w organizacji całej burdy. Nie chodzi o Czaszkowskich. W małej dziurze podżywieckiej bardzo aktywna jest rodzina urzędasa. "Nie wrzucajcie nas do jednego wora z KODziarzami". NAS. Pani, która wypowiedziała to zdanie nie jest nauczycielką ale bliską rodziną skarbnika gminy.
To się zaczyna robić w miarę oczywiste, gdy się wniknie choćby powierzchownie w system wynagrodzeń w oświacie. Nie wiem, czy wszyscy Koleżeństwo zdają sobie sprawę z wagi tzw. "wynagrodzenia średniego" nauczyciela. Ja sobie nie zdawałem aż do ostatniego piątku. Otóż każda gmina ma obowiązek wydania na wynagrodzenia i nagrody dla "swoich" nauczycieli w poszczególnych grupach "awansu zawodowego" co najmniej tyle, ile wynosi ilość etatów pomnożona przez to "wynagrodzenie średnie". Biorące się z pomnożenia współczynników z Karty Nauczyciela przez tzw. "kwotę bazową" podaną w budżecie państwa na dany rok. Z kolei każdy nauczyciel ma prawo do otrzymania co najmniej tyle, ile wynosi wynagrodzenie minimalne podniesione o dodatki ustawowe typu wysługa lat. I w przypadku biednych gmin, dopiero wychodzących z głębokiego bezrobocia strukturalnego, "jest szczęśliwy", jeżeli lokalny układ pozwala mu za to wynagrodzenie pracować na pełny etat, dobrze jeżeli w jednej szkole a nie np. w trzech. Natomiast cała reszta - różnica między "wynagrodzeniem średnim" a "wynagrodzeniem minimalnym", teoretycznie mająca służyć motywacji dla nauczycieli wyróżniających się, praktycznie jest "do podziału" wewnątrz miejscowej koterii. Czyli dla dyrektorów szkół i ośrodków wychowawczych (mianowanych przez lokalny samorząd) oraz "swoich" nauczycieli. To są bardzo konkretne pieniądze do rozdrapania. O co więc obecnie "walczą" samorządowe koterie? Pomijając oczywiste sprawy polityczne - o dwie rzeczy: 1. o powiększenie wyżej opisanego żerowiska o 30% 2. o sfinansowanie go z budżetu państwa.
Potwierdzam wpis, że szkoła to prywatny folwark dyrekcji. Szkoła strajkuje, w szkole są dodatkowo płatne zajęcia dodatkowe, które albo się nie odbywają z powodu strajku (pomimo tego, że to nie jest strajk okupacyjny) albo się odbywają pomimo strajku, decyduje 'uważanie' Pani Dyrektor. Umowy zawarte z dostawcami dodatkowych usług, stwierdzają że 'nie ma zwrotu kasy gdy odwołanie z powodów niezależnych', na razie trwa ostry dym w Radzie Rodziców, bo część się wkurzyła, a część się przymila. Generalnie Pani Dyrektor decyduje.
ale o powołaniu, o szczególnym zawodzie, o trosce o młodzież możemy zapomnieć. Zawód jak zawód, tysiąc na stół bo nie pójdziemy do roboty. Jestem bardzo wdzięczna niestrajkującym, ratują opinię o nauczycielach.
ms.wygnaniec napisal(a): Potwierdzam wpis, że szkoła to prywatny folwark dyrekcji. Szkoła strajkuje, w szkole są dodatkowo płatne zajęcia dodatkowe, które albo się nie odbywają z powodu strajku (pomimo tego, że to nie jest strajk okupacyjny) albo się odbywają pomimo strajku, decyduje 'uważanie' Pani Dyrektor. Umowy zawarte z dostawcami dodatkowych usług, stwierdzają że 'nie ma zwrotu kasy gdy odwołanie z powodów niezależnych', na razie trwa ostry dym w Radzie Rodziców, bo część się wkurzyła, a część się przymila. Generalnie Pani Dyrektor decyduje.
W ten sposób komentując trzeba napisać że każda instytucja czy jednostka z dyrektorem to prywatny folwark dyrektora bo ten decyduje. Zarządzanie polega, między innymi, na decydowaniu. Tak więc to dyrektor decyduje czy warunki strajkowe umożliwiają czy uniemożliwiają zajęcia dodatkowe. Jasne że jeśli tak i tak w tej samej szkole to podejrzane. Mogę sobie jednak wyobrazić sobie sytuację w której część szkoły jest zajęta przez strajkujących, a część nie i wtedy decyzje co do tych zajęć mogą być różne. Warto też pamiętać że w zarządzaniu zdarza się błąd lub błędna ocena sytuacji co nie musi być równoznaczne ze złą wolą czy postępowaniem zwanym potocznie "po uważaniu". Nadmiar demokracji rodzi nadmiar kontrolerów i komentatorów oraz paraliżuje.
Tzw. ulica w moim miasteczku jest przeciwko strajkującym- najlepiej to słychać w sklepach. Ludzie się śmieją, że ....czykowie, których córka jest strajkującą dyrektorką szkoły, nie wychodzą z domu, bo się boją usłyszeć co ludzie o nich mówią :-)
Sąsiadka strajkuje, jest już zmęczona. Siedzi kilka godzin dziennie w szkole i nic nie robi. Atmosfera okropna. Na siłę podpisuje listę strajkową, czuję przymus, każdy na każdego patrzy wilkiem. Presja jest żeby wytrzymać do końca, tylko jakiego i co to znaczy? -nie wie....
A w sklepach osiedlowych, w kolejkach to samo co wyżej pisze Mania. Grubo ludziska przeklinają.
W pracy to samo. Każdy ma dziecko lub wnuka który albo w przedszkolu albo w szkole się uczy lub egzaminy zdawał lub będzie zdawał. Ogólnie wg nich nauczyciele już tak przywykli do swoich przywilejów że ich nie traktują jako bonus ale coś oczywistego tzn pracują 1/2 etatu zarabiają za cały, nie przemeczaja się w domach bo większość nauki i pracy z nią związaną (Pomoce, materiały, kserowki itp) przerzucja na dom (rodziców) dziecka, pracują max 10 miesięcy w roku a otrzymują 13 pensji i mają rok płatnego urlopu zdrowotnego. Szalę goryczy przelało traktowanie swoich wychowanków w trakcie egzaminów przez strajkujących. Ci nauczyciele nawet nie podeszli do swoich uczniów życząc im powodzenia na egzaminach, nawet dobrym słowem nie wsparli jeśli już czynem, w związku ze strajkiem, nie mogli/chcieli/potrafili.
Coraz więcej wrzutek widzę, że dyrektorowie informują rodziców o tym, że nie odbyły się klasyfikacje maturzystów
Ze strony nauczycieli pojawiają się głosy, że nie ma co lamentować, klasyfikacje i matury mogą odbyć się w późniejszym terminie, nabory na studia też i młodzież roku nie straci. Ale jak pomyślę sobie o tych młokosach, którzy mają teraz taki burdel, co pewnie generuje u nich stres i panikę, utrudnia naukę, to jest mi ich potwornie żal.
Też jestem zdania, że z tymi maturami się jakoś ułoży, ale co się maturzyści nastresują, to ich. Dlatego postawa niektórych strajkujących jest dla mnie wręcz nieludzka.
PS: pisałam o zamkniętym internacie Plastyka w Bydgoszczy, więc chciałabym też podać pozytywne informacje. Internat wprawdzie cały czas zamknięty, co jest skandaliczne, ale w samej szkole jest OK. Strajkujący zawiesili strajk na czas egzaminów gimnazjalnych oraz teraz - na czas egzaminów z historii sztuki oraz obron aneksów i dyplomów. Wszystko odbywa się zgodnie z terminami i młodzież informowana o tym jest od początku strajku, więc stres jest zminimalizowany. Klasyfikacje odbyły się już w marcu! W Plastyku takie rzeczy odbywają się zawsze wcześniej, niż w innych szkołach, ponieważ uczeń musi być klasyfikowany, by przystąpić do obrony dyplomów, a dyplomy muszą być obronione, by zostać dopuszczonym do matury
"- Tak, potwierdzam. Takiego maila wysłałam do rodziców - mówi Dorota Nowicka-Klimowicz, dyrektor Powiatowego Zespołu Szkół w Redzie. - Poinformowałam rodziców, że odbyła się rada na której nie udało się zebrać kworum, aby zatwierdzić oceny uczniów. Odbyło się spotkanie rady rodziców z komitetem. Nauczyciele deklarują, że w bliżej nieokreślonym terminie doprowadzą do tej klasyfikacji. Czekam na taką informację. Jestem pełna nadziei, że to się uda. Myślę, że nie jesteśmy jedyną szkołą w naszym regionie, która ma ten problem. Robię wszystko, aby pogodzić te dwie strony. Staram się zrozumieć każdą z nich - dodaje dyrektor."
Sąsiadka strajkuje, jest już zmęczona. Siedzi kilka godzin dziennie w szkole i nic nie robi. Atmosfera okropna. Na siłę podpisuje listę strajkową, czuję przymus, każdy na każdego patrzy wilkiem. Presja jest żeby wytrzymać do końca, tylko jakiego i co to znaczy? -nie wie....
Ze strony nauczycieli pojawiają się głosy, że nie ma co lamentować, klasyfikacje i matury mogą odbyć się w późniejszym terminie, nabory na studia też i młodzież roku nie straci. Ale jak pomyślę sobie o tych młokosach, którzy mają teraz taki burdel, co pewnie generuje u nich stres i panikę, utrudnia naukę, to jest mi ich potwornie żal.
Też jestem zdania, że z tymi maturami się jakoś ułoży, ale co się maturzyści nastresują, to ich. Dlatego postawa niektórych strajkujących jest dla mnie wręcz nieludzka.
[/edit] Podobnie wygląda sytuacja w szkole żony. Dyrekcja odwołała rady klasyfikacyjne i przełożyła je na po świętach. [edit:] Podkreślam: to dyrekcja nie zwołała w/w rad. Nie: rady się nie odbyły z powodu nieobecności nauczycieli.[/edit] Nie strajkuje "od początku" ok. 15 osób przy ponad stuosobowej kadrze. Strajkujący są zmęczeni. Wiedzą już, że nic nie wywalczą i w sumie chętnie by się wycofali. No, ale jak na razie ZNP każe, dyrekcja - teoretycznie "neutralna", praktycznie jest za strajkiem i wszyscy "boją się podpaść"; część boi się wyłamać, więc ciągną strajk dalej. Będzie niemiłosierny kwik, jak się wreszcie zorientują, że zostali oszukani i pieniędzy za czas strajku nie będzie. No, ale jakaś kara za wierzenie tefałszenowi musi być... Mobbing, początkowo potworny, zelżał i są szanse na powrót w miarę normalnych stosunków międzyludzkich. Sami strajkujący zachowują się różnie. Zdecydowana większość nie chce zrobić uczniom krzywdy. Podobno umawiają się z maturzystami na jakieś dodatkowe zajęcia "po godzinach strajku", poprawiają oceny, prowadzą konsultacje itd. Oczywiście wszystko nieformalnie, "na kolanie", bo do e-dziennika nikt strajkujący się nie loguje. Takiej ewentualności, jak zablokowania matur, nikt z nauczycieli poważnie nie bierze pod uwagę.
erka napisal(a): "- Tak, potwierdzam. Takiego maila wysłałam do rodziców - mówi Dorota Nowicka-Klimowicz, dyrektor Powiatowego Zespołu Szkół w Redzie. - Poinformowałam rodziców, że odbyła się rada na której nie udało się zebrać kworum, aby zatwierdzić oceny uczniów. Odbyło się spotkanie rady rodziców z komitetem. Nauczyciele deklarują, że w bliżej nieokreślonym terminie doprowadzą do tej klasyfikacji. Czekam na taką informację. Jestem pełna nadziei, że to się uda. Myślę, że nie jesteśmy jedyną szkołą w naszym regionie, która ma ten problem. Robię wszystko, aby pogodzić te dwie strony. Staram się zrozumieć każdą z nich - dodaje dyrektor."
Już pisałem i powtórzę. ZNP wszczął autolustrację i auroweryfikację środowiska. To zostanie zapamiętane i zapisane. Będzie łatwiej oddzielić ziarno od plew. Prosty rachunek przyszłej reformy - mój szacunek na kolanie: - ilość nauczycieli - 700 tysięcy - pensum 18 godzin na tydzień - nadgodzin i dodatkowych etatów średnio - 6 godzin - razem 24 godziny lekcyjne - nowe pensum 24 godziny - nadgodziny i części etatu jak poprzednio 6 godzin - razem 30 godzin tj 25 % więcej na lekcje - zmniejszenie klas, więcej grup i zajęć pozalekcyjnych - wzrost zapotrzebowania na godziny lekcyjne o 15 % - wzrost jakości nauczania - per saldo nadwyżka godzin obecnych nauczycieli 9 % - można wywalić z roboty ca 8 % tj 56 tysięcy - planowana była podwyżka dla wszystkich o 10 % - taka sama podwyżka dla tych co zostanę będzie około 20% Skutek - lepsza jakość nauczania - więcej lekcji, mniejsze klasy lub więcej grup np na języki, więcej zajęć dodatkowych, lepsza jakość kadry i stąd też nauczania - wywaleni lenie, niedouki, psychole itp, bardziej zadowolona i doceniona pozostała część nauczycieli.
Informacje z placu zabaw dzieci w wieku przedszkolnym: - poniedziałek, radosne babcie z wnukami, uśmiechnięte, troskliwe, wyrozumiale popierające strajk i dobrowolnie o tym informujące wszystkich dookoła - ... - środa, znerwicowane babcie z wnukami, wrzeszczące, zirytowane, apodyktyczne i egzekwujące, praktycznie nikt nie popiera głośno i z własnej woli strajku.
Maria napisal(a): Emocje w pokojach nauczycielskich, Shorku sięgają zenitu.Wiemy to z bezpośrednich przekazów, nie z sieci. A że jakaś pani nauczycielka nie doznała udaru, to tylko - chwała Bogu.
sądzisz, że znam to jedynie z netu?
Pytanie raczej retoryczne. Podzielasz opinię, czy nie?
nauczyciele szykują program 5+pasek każdy uczeń zostanie sklasyfikowany z piątkami od góry do dołu. Każdy dostanie świadectwo z paskiem. Według prawa to na nauczycielu spoczywa ocenianie i klasyfikacja. Wszyscy rodzice będą zadowoleni ze mają genialne dzieci. Wszyscy zostaną sklasyfikowani, maturzyści przystąpią do matury. Szkoły średnie będą mogły przyjąć wszystkie dzieci. Postawi to w bardzo nieciekawej sytuacji kuratorów, a także tych co będą się chcieli wyłamać. Jestem ciekawy co wtedy będą pisali o nich rodzice. Zaabonuję sobie kurde popcorn. Cały wagon.
Dla "nauczycieli" dożywotni zakaz zbliżania się bardziej niż 100 m do jakiejkolwiek osoby poniżej 18 lat pod groźbą pręgierza. To mój postulat strajkowy.
los napisal(a): Dla "nauczycieli" dożywotni zakaz zbliżania się bardziej niż 100 m do jakiejkolwiek osoby poniżej 18 lat pod groźbą pręgierza. To mój postulat strajkowy.
Trzeba poprosić byłego prezydenta Gruzji o pomoc w przeprowadzeniu reformy szkolnictwa na wzór tego co zostało zrobione z policją w Gruzji. To w zupełności wystarczy.
Komentarz
No i w klasie mat-fiz, 34 osoby w klasie i zaplanowane lekcje matematyki na popołudnie (ostatnie lekcje). Dlaczego? Bo pani od matematyki od rana pracuje na uczelni. Kiedy przyszło na zebranie 34 rodziców w klasie po godzinie nie było czym oddychać, dzieciaki w tych warunkach miały na najtrudniejszych lekcjach wymagających skupienia uważać i się uczyć. Ile osób w klasie brało korepetycje? Prawie wszystkie. dzięki, ciekawy aspekt sprawy
Bym ich posłał na karną pielgrzymkę do Notre Dame.
Generalnie Pani Dyrektor decyduje.
A w sklepach osiedlowych, w kolejkach to samo co wyżej pisze Mania. Grubo ludziska przeklinają.
W pracy to samo. Każdy ma dziecko lub wnuka który albo w przedszkolu albo w szkole się uczy lub egzaminy zdawał lub będzie zdawał. Ogólnie wg nich nauczyciele już tak przywykli do swoich przywilejów że ich nie traktują jako bonus ale coś oczywistego tzn pracują 1/2 etatu zarabiają za cały, nie przemeczaja się w domach bo większość nauki i pracy z nią związaną (Pomoce, materiały, kserowki itp) przerzucja na dom (rodziców) dziecka, pracują max 10 miesięcy w roku a otrzymują 13 pensji i mają rok płatnego urlopu zdrowotnego.
Szalę goryczy przelało traktowanie swoich wychowanków w trakcie egzaminów przez strajkujących. Ci nauczyciele nawet nie podeszli do swoich uczniów życząc im powodzenia na egzaminach, nawet dobrym słowem nie wsparli jeśli już czynem, w związku ze strajkiem, nie mogli/chcieli/potrafili.
Ze strony nauczycieli pojawiają się głosy, że nie ma co lamentować, klasyfikacje i matury mogą odbyć się w późniejszym terminie, nabory na studia też i młodzież roku nie straci. Ale jak pomyślę sobie o tych młokosach, którzy mają teraz taki burdel, co pewnie generuje u nich stres i panikę, utrudnia naukę, to jest mi ich potwornie żal.
Też jestem zdania, że z tymi maturami się jakoś ułoży, ale co się maturzyści nastresują, to ich. Dlatego postawa niektórych strajkujących jest dla mnie wręcz nieludzka.
PS: pisałam o zamkniętym internacie Plastyka w Bydgoszczy, więc chciałabym też podać pozytywne informacje. Internat wprawdzie cały czas zamknięty, co jest skandaliczne, ale w samej szkole jest OK. Strajkujący zawiesili strajk na czas egzaminów gimnazjalnych oraz teraz - na czas egzaminów z historii sztuki oraz obron aneksów i dyplomów. Wszystko odbywa się zgodnie z terminami i młodzież informowana o tym jest od początku strajku, więc stres jest zminimalizowany. Klasyfikacje odbyły się już w marcu! W Plastyku takie rzeczy odbywają się zawsze wcześniej, niż w innych szkołach, ponieważ uczeń musi być klasyfikowany, by przystąpić do obrony dyplomów, a dyplomy muszą być obronione, by zostać dopuszczonym do matury
Za: https://dziennikbaltycki.pl/strajk-nauczycieli-2019-redzcy-uczniowie-ofiarami-strajku-moga-nie-przystapic-do-matury/ar/c1-14056305
A tu, omawiany mail:
@marniok: @erka: [/edit]
Podobnie wygląda sytuacja w szkole żony.
Dyrekcja odwołała rady klasyfikacyjne i przełożyła je na po świętach.
[edit:] Podkreślam: to dyrekcja nie zwołała w/w rad. Nie: rady się nie odbyły z powodu nieobecności nauczycieli.[/edit]
Nie strajkuje "od początku" ok. 15 osób przy ponad stuosobowej kadrze. Strajkujący są zmęczeni. Wiedzą już, że nic nie wywalczą i w sumie chętnie by się wycofali. No, ale jak na razie ZNP każe, dyrekcja - teoretycznie "neutralna", praktycznie jest za strajkiem i wszyscy "boją się podpaść"; część boi się wyłamać, więc ciągną strajk dalej. Będzie niemiłosierny kwik, jak się wreszcie zorientują, że zostali oszukani i pieniędzy za czas strajku nie będzie. No, ale jakaś kara za wierzenie tefałszenowi musi być...
Mobbing, początkowo potworny, zelżał i są szanse na powrót w miarę normalnych stosunków międzyludzkich.
Sami strajkujący zachowują się różnie. Zdecydowana większość nie chce zrobić uczniom krzywdy. Podobno umawiają się z maturzystami na jakieś dodatkowe zajęcia "po godzinach strajku", poprawiają oceny, prowadzą konsultacje itd. Oczywiście wszystko nieformalnie, "na kolanie", bo do e-dziennika nikt strajkujący się nie loguje.
Takiej ewentualności, jak zablokowania matur, nikt z nauczycieli poważnie nie bierze pod uwagę.
A z przeciwnej strony jest tak:
https://wpolityce.pl/polityka/442859-nowak-matury-musza-sie-odbyc-to-obowiazek-konstytucyjny
Prosty rachunek przyszłej reformy - mój szacunek na kolanie:
- ilość nauczycieli - 700 tysięcy
- pensum 18 godzin na tydzień
- nadgodzin i dodatkowych etatów średnio - 6 godzin
- razem 24 godziny lekcyjne
- nowe pensum 24 godziny
- nadgodziny i części etatu jak poprzednio 6 godzin
- razem 30 godzin tj 25 % więcej na lekcje
- zmniejszenie klas, więcej grup i zajęć pozalekcyjnych - wzrost zapotrzebowania na godziny lekcyjne o 15 % - wzrost jakości nauczania
- per saldo nadwyżka godzin obecnych nauczycieli 9 %
- można wywalić z roboty ca 8 % tj 56 tysięcy
- planowana była podwyżka dla wszystkich o 10 %
- taka sama podwyżka dla tych co zostanę będzie około 20%
Skutek - lepsza jakość nauczania - więcej lekcji, mniejsze klasy lub więcej grup np na języki, więcej zajęć dodatkowych, lepsza jakość kadry i stąd też nauczania - wywaleni lenie, niedouki, psychole itp, bardziej zadowolona i doceniona pozostała część nauczycieli.
- poniedziałek, radosne babcie z wnukami, uśmiechnięte, troskliwe, wyrozumiale popierające strajk i dobrowolnie o tym informujące wszystkich dookoła
- ...
- środa, znerwicowane babcie z wnukami, wrzeszczące, zirytowane, apodyktyczne i egzekwujące, praktycznie nikt nie popiera głośno i z własnej woli strajku.
ja nie piszę opinii
każdy uczeń zostanie sklasyfikowany z piątkami od góry do dołu. Każdy dostanie świadectwo z paskiem. Według prawa to na nauczycielu spoczywa ocenianie i klasyfikacja. Wszyscy rodzice będą zadowoleni ze mają genialne dzieci. Wszyscy zostaną sklasyfikowani, maturzyści przystąpią do matury. Szkoły średnie będą mogły przyjąć wszystkie dzieci.
Postawi to w bardzo nieciekawej sytuacji kuratorów, a także tych co będą się chcieli wyłamać.
Jestem ciekawy co wtedy będą pisali o nich rodzice.
Zaabonuję sobie kurde popcorn. Cały wagon.
Dla dobra dzieci (uratowanie matur) nasłałbym na nauczycieli oddziały prewencji.
I strażaków.
I łódzkie pogotowie.
Chociaż teraz to puściłbym wojsko.
ale cieszę się że Cię to przeraziło.
Stary Testament mówi o stworzeniu Adama i Ewy, o ich potomstwie. Opisuje też skutki błędów wychowawczych u młodego Kainka.
Natomiast milczy jak zaklęty w sprawie guwernantki/uczycielki na etacie u państwa Adamów.