Natknięty przez losa obok, przyszedł mi do pamięci prosty test statystyczny: - czy wyrzucenie kolejnej reszki w 6 rzucie, gdy w poprzednich 5 były reszki jest takie same, jak wyrzucenie 6 reszek po rząd?
ms.wygnaniec napisal(a): Natknięty przez losa obok, przyszedł mi do pamięci prosty test statystyczny: - czy wyrzucenie kolejnej reszki w 6 rzucie, gdy w poprzednich 5 były reszki jest takie same, jak wyrzucenie 6 reszek po rząd?
Nie jest takie samo, jest większe, wynosi 1/2, a prawdopodobieństwo wyrzucenia 6 pod rząd wynosi 1 przez 2 do potęgi 6.
ms.wygnaniec napisal(a): Natknięty przez losa obok, przyszedł mi do pamięci prosty test statystyczny: - czy wyrzucenie kolejnej reszki w 6 rzucie, gdy w poprzednich 5 były reszki jest takie same, jak wyrzucenie 6 reszek po rząd?
Takie same odczytując pytanie bez jakiejś talmudyzacji.
ms.wygnaniec napisal(a): Przemko odpowiedział, bo to było pytanie o 2 różne prawdopodobieństwa. Statystyka i język potoczny to trudna sztuka, przynajmniej dla mnie.
A to tak, jak Przemko. Ligiczne nawet "potocznie".
Dziś czcząc rocznicę pokonania nazistów pod Zielonym Lasem przez zjednoczone wojska PRL i Sowieckiej Republiki Litewskiej zwiedziliśmy zamek w Malborgu.
Trafił się nam przewodnik, nauczyciel historii. Opowiadał bardzo pewnym głosem z bardzo pewną miną różne ciekawe rzeczy. Zwiedzaliśmy Malborg już pewnie piąty czy szósty raz, ale nigdy tego nie słyszeliśmy. - Patch, ilu nowych rzeczy się dziś dowiedzieliśmy - rzecze Koleżanka Małżonka. - No, zobaczymy wiele z tego jest prawdą - odrzekłem. Wieczorem zasiedliśmy do laptoka i jak na razie w jednej nowej rzeczy powiedział prawdę a w trzech zełgał. I teraz pitanko, bo nie umię wygóglać, z historii zawsze miałem 3 na szynach, zresztą chyba o tym nie uczyli, ale wy zapewne wiecie. Twierdził on mianowicie, że królowie nie chodzili w miejsce, gdzie król chodzi piechotą, tylko, przyjmując posłów lub oficjeli, na oficjalnych spotkaniach, srał pod siebie. Że siedział na tronie z dziurą i po prostu robił bez tę dziurę do wiadra a wiadro to usuwał jakiś oficjel, zazwyczaj książę lub hrabia. Biegało o polskich królów. Okres nie był wymieniony, załóżmy, że biega o Jagiellonów, ale jeśli było tak w czasie rządów innych dynastyj, to też mu zaliczę.
Za Jagiełły były na Wawelu tzw. kurze stopki, czyli wychodki umieszczone w wykuszach. Nieczystości spływały do fosy. Niektóre wychodki były spłukiwane wodą używaną w kuchni.
Wyglada na to, że przewodnik należy do tych, co uważają Średniowiecze za epokę zacofania i ciemnoty. Wątpię, by na ucztach robiono pod siebie; nawet zwierzęta tak nie postępują.
trep napisal(a): Dziś czcząc rocznicę pokonania nazistów pod Zielonym Lasem przez zjednoczone wojska PRL i Sowieckiej Republiki Litewskiej zwiedziliśmy zamek w Malborgu.
Trafił się nam przewodnik, nauczyciel historii. Opowiadał bardzo pewnym głosem z bardzo pewną miną różne ciekawe rzeczy. Zwiedzaliśmy Malborg już pewnie piąty czy szósty raz, ale nigdy tego nie słyszeliśmy. - Patch, ilu nowych rzeczy się dziś dowiedzieliśmy - rzecze Koleżanka Małżonka. - No, zobaczymy wiele z tego jest prawdą - odrzekłem. Wieczorem zasiedliśmy do laptoka i jak na razie w jednej nowej rzeczy powiedział prawdę a w trzech zełgał. I teraz pitanko, bo nie umię wygóglać, z historii zawsze miałem 3 na szynach, zresztą chyba o tym nie uczyli, ale wy zapewne wiecie. Twierdził on mianowicie, że królowie nie chodzili w miejsce, gdzie król chodzi piechotą, tylko, przyjmując posłów lub oficjeli, na oficjalnych spotkaniach, srał pod siebie. Że siedział na tronie z dziurą i po prostu robił bez tę dziurę do wiadra a wiadro to usuwał jakiś oficjel, zazwyczaj książę lub hrabia. Biegało o polskich królów. Okres nie był wymieniony, załóżmy, że biega o Jagiellonów, ale jeśli było tak w czasie rządów innych dynastyj, to też mu zaliczę.
Fajny wykład o czystości w średniowieczu, poleca się uwadze, jest sporo odniesień do chrześcijaństwa też. Forma taka trochę niepoważna ale warto przebrnąć.
I tu od 58:10 jest info że Jagiełło rano szedł do wychodka gdzie długo przesiadywał i przyjmował interesantów.
Były wieże na uboczu - gdaniska, i tam w Polsze srać chadzano. A w kwestii higieny byliśmy kosmos przed taką np. Francą, w której rzeczywiście mogli srywać gdzie popadło. To pono brudne średniowiecze u nas obfitowało np. w łaźnie, o czym donosili ówcześni obcy podróżnicy. W zapyziałej nawet osadzie było po kilka takich łaźni, bo dawny lud lubił zachowywać czystość. Ale już po średniowieczu było gorzej, kiedy nadeszła moda na coś, co u nas we wsi określano: "Na wierzchu strój, a pod spodem z łopatą stój." Dodam na dowód, że ceniono sobie u nas higienę ciała, to co zachowało się w starych kronikach. Otóż w prezencie ślubnym od Jagiełły jego Jadzia dostała wielce cenną wannę. Bodaj żeliwną - ale ten szczegół mi umknął. Ten krzyżacki przewodnik pieprzył głupoty. Usprawiedliwia go to, że - jako historyk (?) - znał przynajmniej datę bitwy pod Zielonym Lasem :-O
Ja zarydzykuję tezę, że ludzie w dawnych czasach bardzo się od dzisiejszych nie różnili. Dziś prezes firmy nie sra na posiedzeniu zarządu, wtedy król przyjmując posłów też nie srał.
Więc gość powiedział prawdę, że przyłbica to nazwa hełmu a nie tej ruchomej części, która zwie się zasłoną. Faktycznie do języka potocznego przeszło już to znaczenie. To była dla nasz nowoś.
Poza tym zełgał o tym królu.
Powiedział też, że barwy Polski to były biały, czerwony i niebieski i że niebieski pochodził od króla.
A niebieski usunął socjalista Piłsucki, który nawet nie nosił orzełka w koronie.
Zełgał, że jak słowo kusznik pochodzi od kuszy a łucznik od łuku a halabardnik od halabardy, tak drab pochodzi od drabiny, która była bronią.
Zaznaczył stanowczo, że w nacierających obrona zamku ciskała kmnieniamni a smołą nigdy nie lała (poza Holiłód), gdyż jest to produkt rafinacji ropy naftowej, której podówczas nie znali.
Nie był wrogiem średniowiecza. Przed pożegnaniem pedział, że to był bardzo mądry czasokres i szysko co dziś dobrego z wieków średnich pochodzi, jednak wydawał się antyklerykałem, co stanowi swego rodzaju paradox.
Jak se przypomne jake jeszcze farmazony prawił, to vlepię, lecz pamięć ma słaba, to natem kączę.
trep napisal(a): Przypomina się nieśmiało, że pitanko nie było o higienę ludu ani szlachty lecz o dwójkę królów Polski.
a kto byłby tak ważny, że król nie mógłby wstać i przerwać spotkanie? W Polsce nie było bizantyjskiej ceremonii, bardzo dziwnie ta bajka wygląda, trzeba by przewodnika zapytać o źródło.
los napisal(a): Ja zarydzykuję tezę, że ludzie w dawnych czasach bardzo się od dzisiejszych nie różnili. Dziś prezes firmy nie sra na posiedzeniu zarządu, wtedy król przyjmując posłów też nie srał.
Byli też władcy którzy lubili przyjmować interesantów w łaźni, coś jak sauna, to też jak dzisiaj niektórzy spotkania biznesowe w ten sposób lubią.
trep napisal(a): Zaznaczył stanowczo, że w nacierających obrona zamku ciskała kmnieniamni a smołą nigdy nie lała (poza Holiłód), gdyż jest to produkt rafinacji ropy naftowej, której podówczas nie znali.
Komentarz
- czy wyrzucenie kolejnej reszki w 6 rzucie, gdy w poprzednich 5 były reszki jest takie same, jak wyrzucenie 6 reszek po rząd?
rząd - wtem! wypadku nie rozchodzi się o współpracowników p. M. Morawieckiego
(piszesz językiem mówionym/gadanym )
Muszę znać stawkę by zrewanżować się niepieniężnie a ekwiwalentnie.
Nie wiem czy wypada a jeśli nawet czułabym sie skrępowana.
Sporo, strzelałbym z połowę tego.
W komentarzach też ludzie piszą "Ceny z tabeli są z kosmosu, za hektary za niskie, za metry kw. za wysokie, Płacę za 1200 m kw. 120 zł w mazowieckim."
Trafił się nam przewodnik, nauczyciel historii. Opowiadał bardzo pewnym głosem z bardzo pewną miną różne ciekawe rzeczy. Zwiedzaliśmy Malborg już pewnie piąty czy szósty raz, ale nigdy tego nie słyszeliśmy.
- Patch, ilu nowych rzeczy się dziś dowiedzieliśmy - rzecze Koleżanka Małżonka.
- No, zobaczymy wiele z tego jest prawdą - odrzekłem.
Wieczorem zasiedliśmy do laptoka i jak na razie w jednej nowej rzeczy powiedział prawdę a w trzech zełgał.
I teraz pitanko, bo nie umię wygóglać, z historii zawsze miałem 3 na szynach, zresztą chyba o tym nie uczyli, ale wy zapewne wiecie.
Twierdził on mianowicie, że królowie nie chodzili w miejsce, gdzie król chodzi piechotą, tylko, przyjmując posłów lub oficjeli, na oficjalnych spotkaniach, srał pod siebie. Że siedział na tronie z dziurą i po prostu robił bez tę dziurę do wiadra a wiadro to usuwał jakiś oficjel, zazwyczaj książę lub hrabia.
Biegało o polskich królów. Okres nie był wymieniony, załóżmy, że biega o Jagiellonów, ale jeśli było tak w czasie rządów innych dynastyj, to też mu zaliczę.
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2017/06/15/naprawde-zyli-jak-krolowie-osiem-luksusow-ktorych-nie-spodziewalbys-sie-w-sredniowiecznym-zamku/
Wyglada na to, że przewodnik należy do tych, co uważają Średniowiecze za epokę zacofania i ciemnoty.
Wątpię, by na ucztach robiono pod siebie; nawet zwierzęta tak nie postępują.
chyba on przewodnik Niemców i zakonników nie lubi
I tu od 58:10 jest info że Jagiełło rano szedł do wychodka gdzie długo przesiadywał i przyjmował interesantów.
To pono brudne średniowiecze u nas obfitowało np. w łaźnie, o czym donosili ówcześni obcy podróżnicy. W zapyziałej nawet osadzie było po kilka takich łaźni, bo dawny lud lubił zachowywać czystość. Ale już po średniowieczu było gorzej, kiedy nadeszła moda na coś, co u nas we wsi określano: "Na wierzchu strój, a pod spodem z łopatą stój."
Dodam na dowód, że ceniono sobie u nas higienę ciała, to co zachowało się w starych kronikach. Otóż w prezencie ślubnym od Jagiełły jego Jadzia dostała wielce cenną wannę. Bodaj żeliwną - ale ten szczegół mi umknął.
Ten krzyżacki przewodnik pieprzył głupoty. Usprawiedliwia go to, że - jako historyk (?) - znał przynajmniej datę bitwy pod Zielonym Lasem :-O
Więc gość powiedział prawdę, że przyłbica to nazwa hełmu a nie tej ruchomej części, która zwie się zasłoną. Faktycznie do języka potocznego przeszło już to znaczenie. To była dla nasz nowoś.
Poza tym zełgał o tym królu.
Powiedział też, że barwy Polski to były biały, czerwony i niebieski i że niebieski pochodził od króla.
A niebieski usunął socjalista Piłsucki, który nawet nie nosił orzełka w koronie.
Zełgał, że jak słowo kusznik pochodzi od kuszy a łucznik od łuku a halabardnik od halabardy, tak drab pochodzi od drabiny, która była bronią.
Zaznaczył stanowczo, że w nacierających obrona zamku ciskała kmnieniamni a smołą nigdy nie lała (poza Holiłód), gdyż jest to produkt rafinacji ropy naftowej, której podówczas nie znali.
Nie był wrogiem średniowiecza. Przed pożegnaniem pedział, że to był bardzo mądry czasokres i szysko co dziś dobrego z wieków średnich pochodzi, jednak wydawał się antyklerykałem, co stanowi swego rodzaju paradox.
Jak se przypomne jake jeszcze farmazony prawił, to vlepię, lecz pamięć ma słaba, to natem kączę.