W Krakowie sezon jest cały rok, więc na pewno tu spadek obrotów będzie odczuwalny. Ja sie trochę cieszę, bo miasto przypomina to z mojej młodości, gdzie nie trzeba się było przebijać przez ogródki kawiarniane i tłumy Angoli, a po piętrach nie pałętają się najemcy krótkoterminowi .
Sarmata1.2 napisal(a): Jeśli chodzi o gości, to występuje prosta zależność. Im więcej gwiazdek tym wyższa średnia wieku.
A ile % w usługach hotelarskich i turystyce to osoby 60+? (bo zakładam, że ich ilość po hardkorowej pandemii to jakieś -40%)
Przy okazji, turystyka w marcu w Polsce? Może jakaś końcówka nart (nie znam się, ale chyba i tak by pogoda przeszkodziła), wycieczki po Krakowie, Wieliczce i Oświęcimiu i tyle. W większości to i tak kompletnie martwy sezon. Byliście kiedyś w takiej Jastrzębiej w marcu? Ja owszem, teraz jest więcej ludzi na ulicach niż wtedy tam.
Sanatoria nie narzekały na brak pensjonariuszy. W zasadzie przez okrągły rok. Wszelkie para-sanatoria i ośrodki SPA również. A luksusowe ośrodki wczasowe w ciągu tygodnia organizowały u siebie tzw. kursokonferencje czy też wyjazdy "integracyjne" i tak naprawdę z tego właśnie żyły. Luksusowo, dodam. Paradoksalnie w takim ośrodku można było zarezerwować bez problemu miejsce na weekend - tylko na weekend.
Żeby wyrwać się z miasta na kilka dni spokojnego wypoczynku (ale jednak w warunkach gwarantujących wysoki standard) należy szukać ośrodka, który nie oferuje sali konferencyjnej. Takich jest bardzo niewiele. Nawet agroturystyka już te cholerne sale ma w ofercie.
Ja wreszcie znalazłam swój azyl. Ale długo szukałam.
Sarmata1.2 napisal(a): Jeśli chodzi o gości, to występuje prosta zależność. Im więcej gwiazdek tym wyższa średnia wieku.
A ile % w usługach hotelarskich i turystyce to osoby 60+? (bo zakładam, że ich ilość po hardkorowej pandemii to jakieś -40%)
Przy okazji, turystyka w marcu w Polsce? Może jakaś końcówka nart (nie znam się, ale chyba i tak by pogoda przeszkodziła), wycieczki po Krakowie, Wieliczce i Oświęcimiu i tyle. W większości to i tak kompletnie martwy sezon. Byliście kiedyś w takiej Jastrzębiej w marcu? Ja owszem, teraz jest więcej ludzi na ulicach niż wtedy tam.
kulawy_greg napisal(a): W Krakowie sezon jest cały rok, więc na pewno tu spadek obrotów będzie odczuwalny. Ja sie trochę cieszę, bo miasto przypomina to z mojej młodości, gdzie nie trzeba się było przebijać przez ogródki kawiarniane i tłumy Angoli, a po piętrach nie pałętają się najemcy krótkoterminowi .
Sarmata1.2 napisal(a): Jeśli chodzi o gości, to występuje prosta zależność. Im więcej gwiazdek tym wyższa średnia wieku.
A ile % w usługach hotelarskich i turystyce to osoby 60+? (bo zakładam, że ich ilość po hardkorowej pandemii to jakieś -40%)
Przy okazji, turystyka w marcu w Polsce? Może jakaś końcówka nart (nie znam się, ale chyba i tak by pogoda przeszkodziła), wycieczki po Krakowie, Wieliczce i Oświęcimiu i tyle. W większości to i tak kompletnie martwy sezon. Byliście kiedyś w takiej Jastrzębiej w marcu? Ja owszem, teraz jest więcej ludzi na ulicach niż wtedy tam.
No a szkolenia/integry/konfy to pies?
Ja w Jastrzębiej byłem właśnie na szkoleniu, ośrodek szkoleniowy był jedynym czynnym w okolicy, nb sprzedano go w 2015 r. i teraz jest chyba zwykłym hotelem. Oczywiście w dużych miastach może być inaczej (Kraków juz wsoomnialem, ale nie w tych regionach, które całe żyją z turystyki.
"Dla polityków, urzędników, etatowców korporacji Skarbu Państwa mam wrażenie, że to są tak jakby płatne wakacje. Spotykam czasem ich w lesie za swoim domem, jeżdżą na rowerach, z kijkami chodzą co ma im dodawać sportowego sznytu, uśmiechają się. Dostali płatne wakacje. Ale dla małych firm, dla ich pracowników, dla firm rodzinnych to jest 60% całego PKB, dla tych którzy za chwilę będą tak naprawdę wyciągali Polskę z tej dziury, dla nich to jest tragedia. Oni dostają pieniądze tylko wtedy kiedy pracują i te wasze wakacje, każdy dzień szlifowania tarczy, to dla nich nowe długi, utracone kontrakty, utraceni stali klienci, za którymi pewnie chodzili latami, chuchali, dmuchali, przyjaźnili się. Kto mi zapłaci za jedzenie, za prąd, za kredyt hipoteczny, za czynsz? I wiecie co będzie dalej? Jak już uzgodnią, doszlifują tę tarczę wtedy wypłacą wam pieniądze, oczywiście z waszych podatków, ale zrobią to w taki sposób żebyście musieli okazać wdzięczność. To nie będzie prosty przelew na konto. Formy, formularze, podpisy, weryfikację na każdej stronie. Ileż tam będzie opowiadania i tłumaczenia jak oni się poświęcali, pracowali nocami i teraz dają wam pieniądze. Dają? A tak naprawdę zamieniają waszą niezależność, waszą wolność na więcej zależności, więcej państwa, więcej długów i więcej Wielkiego Brata. Jak już przyjdzie do was ta pomoc to znaczy że zacznie się nowa epoka."
Szczerze mówiąc, mój dawny szkolny kolega duby smalone plecie. Tzn. może i zna takie przypadki ale uogólnianie nieOK. Moja Małżonka, urzędniczka państwowa siedzi 8 godzin na 4 literach i zasuwa, jeszcze ostrzej niż w biurze, bo gdy przez parę minut nic nie robi, to system Ją wylogowuje. Muszę Jej nawet przypominać o przerwie kawowej.
Od kiedy w miarę lat i doświadczenia życiowego nabrałem niejakiej umiejętności rozumowania to ciężko mnie przekonać do takich prostych antynomii jak "urzędnik zły i brzydki bo to urzędnik" vs "przedsiębiorca dobry i szlachetny bo to przedsiębiorca". W dodatku, ciekawi mnie do jakiej kategorii zalicza się dany prelegent? Samo gadanie o wolnym rynku i kierowanie jakimś rodzajem NGOsa nie czyni z człowieka przedsiębiorcy. Jaka jest wartość dodana z takiego gadania? Kto za to płaci? Czy są to ludzie "z ulicy" pragnący zaczerpnąć ze zdroju mądrości rzeczonego redaktora, czy może jednak jacyś lobbyści? Pytania mnożą się jak króliki.
W_Nieszczególny napisal(a): Kto za to płaci? Czy są to ludzie "z ulicy" pragnący zaczerpnąć ze zdroju mądrości rzeczonego redaktora, czy może jednak jacyś lobbyści?
W_Nieszczególny napisal(a): Od kiedy w miarę lat i doświadczenia życiowego nabrałem niejakiej umiejętności rozumowania to ciężko mnie przekonać do takich prostych antynomii jak "urzędnik zły i brzydki bo to urzędnik" vs "przedsiębiorca dobry i szlachetny bo to przedsiębiorca". W dodatku, ciekawi mnie do jakiej kategorii zalicza się dany prelegent? Samo gadanie o wolnym rynku i kierowanie jakimś rodzajem NGOsa nie czyni z człowieka przedsiębiorcy. Jaka jest wartość dodana z takiego gadania? Kto za to płaci? Czy są to ludzie "z ulicy" pragnący zaczerpnąć ze zdroju mądrości rzeczonego redaktora, czy może jednak jacyś lobbyści? Pytania mnożą się jak króliki.
Jeżeli równocześnie prowadzi działalność gospodarczą to jednak tak. Nie wszystkie ngosy żyją wyłącznie z różnych dotacji.
Rano była bardzo ciekawa konferencja PO. Całkiem ładnie pewna posłanka wskazywała, że realny problem to egzamin ósmoklasistów, problemem moga być matury, więc rząd powinien wypracować jakieś rozwiązania. Było trochę rytualnych zaklęć, ale dominował merytoryczny rozsądek. Byłem pogubiony i zdziwiony, dysonans poznawczy osiągał poziom maksymalny... gdy nagle pani Katarzyna Kolenda-Zalewska zadała pytanie o wybory i milcząca do tej pory pani Małgorzata Kidawa-Błonska ruszyła z udzielaniem odpowiedzi... i świat ponownie stał się zrozumiały i prosty. Zainteresowało mnie, czy medialni funkcjonariusze z TVN ich tak specjalnie nakręcają, czy jednak nie są w stanie wyjść poza swoje dyrektywy, bo do chwili tego pytania PO trzymała poziom? A tak poważnie, to faktycznie oba te terminy powinny być przedmiotem troski i ustaleń.
Była już zapowiedź MEN, że w tej sprawie zbiorą się a następnie wypowiedzą w okresie świąt. Oczywiście dla ósmoklasistów i ich nauczycieli to bardzo napięty termin, ale odsunięcie w czasie, a następnie przeprowadzenie tych egzaminów wydaje się możliwe do zrealizowania. Przynajmniej ja jestem w stanie sobie to wyobrazić. Bez porównania gorzej widzę przyszłość tegorocznej matury. Z wielu powodów.
- Stoimy naprawdę na brzytwie. To taniec na brzytwie. Jeżeli państwo się zapadnie, nie będzie miało pieniędzy na leczenie onkologiczne, hematologiczne, pediatryczne, to umrze przez to więcej osób, niż na koronawirusa. Z drugiej strony nie możemy pozwolić sobie na całkowite uwolnienie tych rygorów, bo będziemy mieli armagedon i trudne decyzje zrzucone na barki medyków: kogo ratować, a kogo nie - mówił minister. - Musimy działać w taki sposób, by z jednej strony odmrażać gospodarkę, bo to kwestia życia lub śmierci wielu osób. Nie mówię tutaj tylko o finansach, ale również o medycznych aspektach tej decyzji. Z drugiej strony nie możemy pozwolić, by ta krzywa wzrostu zakażeń koronawirusem wzrosła w taki sposób jak w Hiszpanii, czy Włoszech - dodał minister zdrowia.
Komentarz
No a szkolenia/integry/konfy to pies?
A luksusowe ośrodki wczasowe w ciągu tygodnia organizowały u siebie tzw. kursokonferencje czy też wyjazdy "integracyjne" i tak naprawdę z tego właśnie żyły. Luksusowo, dodam. Paradoksalnie w takim ośrodku można było zarezerwować bez problemu miejsce na weekend - tylko na weekend.
Żeby wyrwać się z miasta na kilka dni spokojnego wypoczynku (ale jednak w warunkach gwarantujących wysoki standard) należy szukać ośrodka, który nie oferuje sali konferencyjnej. Takich jest bardzo niewiele. Nawet agroturystyka już te cholerne sale ma w ofercie.
Ja wreszcie znalazłam swój azyl. Ale długo szukałam.
Wew Stolicy to szczyt sezonu...
Warszawę polecam 1 i 2 listopada A Powązki wyglądają przepięknie i do 4 listopada.
Warszawę polecam 1 i 2 listopada A Powązki wyglądają przepięknie i do 4 listopada.
Byznes. Konferencje, spotkania, delegacje, szkolenia, kongresy. Najlepsze miesiące to marzec, kwiecień, wrzesień, październik i listopad.
By se samemu nie zrobić kuku.
Bo chcąc uderzyć Szanowny Lordzie
Można tyż często dostać po mordzie.
👣
🐾
🐾
Ja w Jastrzębiej byłem właśnie na szkoleniu, ośrodek szkoleniowy był jedynym czynnym w okolicy, nb sprzedano go w 2015 r. i teraz jest chyba zwykłym hotelem.
Oczywiście w dużych miastach może być inaczej (Kraków juz wsoomnialem, ale nie w tych regionach, które całe żyją z turystyki.
Od 2015 roku minęła cała epoka. Teraz korporacje z dużych miast wyjeżdżają do ośrodków turystycznych.
Trza dojechać
👣
🐾
🐾
A tak poważnie, to faktycznie oba te terminy powinny być przedmiotem troski i ustaleń.
Przynajmniej ja jestem w stanie sobie to wyobrazić.
Bez porównania gorzej widzę przyszłość tegorocznej matury. Z wielu powodów.