to kiedyś inspektory NIKu chodziły z własną herbatą na kontrole, prosiły tylko o wrzątek byłby despekt dla abpa, gdyby przyszedł z własną szklanką i herbatą
natenczas napisal(a): +1 Dodać by można, że środowisko Tradycji jest jedną z możliwych przestrzeni realizacji buntu przeciw światu zalegającego w sercu niezależnie. Tą przestrzenią mogą być inne środowiska, albo nawet (obserwacja z otoczenia) bezśrodowiskowa, ponadnormatywna pobożność, albo, jeszcze parę lat temu, popieranie gnębionego ruchu kaczystowskiego. Jednakowoż to pierwsze daje chyba buntownicze paliwo najlepszej jakości. Idąc głębiej, źródłem postawy 'odruchowego' buntu wydaje się być pierwszy (nieprzypadkowo pierwszy) grzech główny.
Nieprzypadkowo Konfederacja zbiera te wszystkie szurostwa pod jednym parasolem, tradsizm może mieć dokładnie te same podstawy co mikkizm, na przykład.
Dexiu, Torquemenda, Razarov - true-tradsi z Rubelyi to byli jednocześnie zatwardziali korwiniści...
natenczas napisal(a): +1 Dodać by można, że środowisko Tradycji jest jedną z możliwych przestrzeni realizacji buntu przeciw światu zalegającego w sercu niezależnie. Tą przestrzenią mogą być inne środowiska, albo nawet (obserwacja z otoczenia) bezśrodowiskowa, ponadnormatywna pobożność, albo, jeszcze parę lat temu, popieranie gnębionego ruchu kaczystowskiego. Jednakowoż to pierwsze daje chyba buntownicze paliwo najlepszej jakości. Idąc głębiej, źródłem postawy 'odruchowego' buntu wydaje się być pierwszy (nieprzypadkowo pierwszy) grzech główny.
Nieprzypadkowo Konfederacja zbiera te wszystkie szurostwa pod jednym parasolem, tradsizm może mieć dokładnie te same podstawy co mikkizm, na przykład.
Dexiu, Torquemenda, Razarov - true-tradsi z Rubelyi to byli jednocześnie zatwardziali korwiniści...
Kolejne generalizowanie i szufladkowanie z tzw. dupy. Biali są lepszymi koszykarzami. No tak, przecież Stockton, Eaton i Bird są (byli) Biali.
A Murdelio, Romeck, też są tradsami a jakoś do szurii się nie zapisali.
Tu nie chodzi o uczestnictwo w rycie staroczesnym tu chodzi o internetową subkulturę która się wokół tego wytworzyła. Coś tak jak morsowanie w sezonie 2020/2021.
Jeszcze raz, bo ja nie jestem zainteresowany rozmową o internetowych subkulturach ani ich wytwarzaniu. Odnoszę się tylko to stwierdzenia: Nieprzypadkowo Konfederacja zbiera te wszystkie szurostwa pod jednym parasolem, tradsizm może mieć dokładnie te same podstawy co mikkizm, na przykład.
Czyli Konfa zbiera wszystkie szurostwa, w tym tradsis. Tradsis jest szurowstwem. Nasi koledzy Murdelio, Porys, Romeck, są po prostu szurami (no, Romeck jest szurem niedzielnym). Czego nie rozumiecie?
trep napisal(a): Jeszcze raz, bo ja nie jestem zainteresowany rozmową o internetowych subkulturach ani ich wytwarzaniu. Odnoszę się tylko to stwierdzenia: Nieprzypadkowo Konfederacja zbiera te wszystkie szurostwa pod jednym parasolem, tradsizm może mieć dokładnie te same podstawy co mikkizm, na przykład.
Tak, są ludzie którzy potrzebują być oryginalni, sam taki byłem i poznałem ich więcej. Są różne sposoby zaspokajania takich potrzeb, auta dziwnych marek, strój, przynależność polityczna, również religijna.
Nie jest, może być, Murdelio nie jest szurem, Torkemada jest. Jorge kiedyś powiedział że w jego przypadku to i ta wielodzietność może być związana z potrzebą bycia oryginalnym, kto wie.
Może być, a może nie być. Może Jorgego liczba dzieci też może być związana z potrzebą bycia oryginalnym. Może być? Może. Może nie być? Może nie być. To po co takie dyrdymały pisać.
Pani_Łyżeczka napisal(a): Kolega sprecyzuje co co to "tradsizm".
Tradsizm to jest przywiązanie do tradycyjnej liturgii Kościoła, w rycie zwanym dziś dowcipnie "nadzwyczajnym". W postaci bezobjawowej (jak np. u mnie) objawia się chwilowymi zadumami nad fuszerką Bugnigniego i marnością rzeczy świata tego. W postaci skrajnej objawia się odrzuceniem w ogóle posoborowej liturgii.
Uwaga techniczna: Termin "tradycjonalizm" jest nieprawidłowy, gdyż tradycjonalizm to herezja, potępiona przez Kościół ze sto lat temu.
trep napisal(a): Jeszcze raz, bo ja nie jestem zainteresowany rozmową o internetowych subkulturach ani ich wytwarzaniu. Odnoszę się tylko to stwierdzenia: Nieprzypadkowo Konfederacja zbiera te wszystkie szurostwa pod jednym parasolem, tradsizm może mieć dokładnie te same podstawy co mikkizm, na przykład.
Tak, są ludzie którzy potrzebują być oryginalni, sam taki byłem i poznałem ich więcej. Są różne sposoby zaspokajania takich potrzeb, auta dziwnych marek, strój, przynależność polityczna, również religijna.
O szukałem tego zdjęcia, dziękuję. No ja też najlepiej czuję się na mszy trydenckiej i lubię śpiewać bez akapela jak Jerycho, ale wychowałem się na wsiowym NOM-ie i tam też się dobrze czuję, tylko z gitarą i scholek wyrosłem.
Wg mnie Missa Tridentina to samo centrum naszej cywilizacji. Środki nadprzyrodzone do nieba w najlepszej formie, a czy i jak kto z tego skorzysta to już inna sprawa. Podobnie np. ze szkołami.
Co to środowiska - to różnie się zdarza, ale większość to porządne, pobożne rodziny wielodzietne, sporo powołań jak na wciąż niewielkie środowisko. W kraju św. Ludwika to circa co trzeci kleryk to trads. Przypuszczam, że w Polsce środowisko nadal będzie rosło w siłę, a przyciąga - to co od wieków - prawda, dobro, piękno, łacina. Poważny, wymagający katolicyzm, stare/ponadczasowe katechizmy, pieśni. Msza - sacrum - bez różnych udziwnień od muzyki, przez ministrantki i komunii św. na rękę.
Jeśli chodzi o NOM, to osobiście też uczęszczam, ale zmiany moim zdaniem nie idą we właściwym kierunku. Z tego co się orientuje to Prymas Tysiąclecia zmiany posoborowe wprowadzał powoli. Sam jeszcze pamiętam mszę w NOM u babci Stasi. Gdy ksiądz po rozdaniu Komunii św. wracał to klękali wszyscy, nawet ci w stanie grzechu ciężkiego. Podobnie jak byłem na Wielkim Piątku u Serbów Łużyckich w sanktuarium w Różancie, to pomimo ww zmian (ministrantki w butach Nike, Komunia św. na rękę) czuć było jednak sacrum. Teraz nawet w naszcyh wioskach bywa inaczej, a pandemia przyspieszyła jeszcze zmiany w "zachodnim stylu". Liczba powołań "NOM"-owych spada w zastraszającym tempie. Byłem nawet na chrzcinach NEO, co było dość trudnym przeżyciem (teraz - m.in. w związku z przyspieszonym pochodem rewolucji - inaczej oceniam to środowisko).
Co robić? Myślę, że to co zawsze od wieków - miłość, modlitwa (w tym zwłaszcza różaniec i koronka), sakramenty, sakramentalia (woda święcona wyegzorcyzmowana, szkaplerz) pokora, pokuta, cicha codzienna praca wokół 4 kluczowych spraw życia (wg m.in. św. Józefa Marii Escrivy) - 1) Bóg, 2) Rodzina, 3) Praca i - jak starczy czasu - 4) życie społeczne.
We wszystkim stale prosić o pomoc NMP - np. z Częstochowy, Leśniowa, z Różanta, Gietrzwałdu, Swarzewa, Ostrej Bramy, Ludźmierza, długo można wymieniać
Pulchra est nostra Fidem Catholica, pulchra est nostra Polonia.
Przypuszczam, że w Polsce środowisko nadal będzie rosło w siłę, a przyciąga - to co od wieków - prawda, dobro, piękno, łacina. Poważny, wymagający katolicyzm, stare/ponadczasowe katechizmy, pieśni. Msza - sacrum - bez różnych udziwnień od muzyki, przez ministrantki i komunii św. na rękę.
Jakoś niestety nie sądzę, że rośnie w siłę, a już nie daj Panie Boże zajrzeć na forum tradsowskie, bo prawda, dobro i piękno stamtąd wyparowały już dawno, o ile kiedykolwiek były; łacina, owszem, pozostała. Wysoce zniechęcające medium - jeśli ktoś się zainteresuje Tradycją i tam trafi, to ucieknie gdzie pieprz rośnie.
Msza piękna i godna, owszem, ale nie rokuję przyciągania tłumów dopóki pozostaje zamknięta w swoistym rezerwacie (a jeśli chodzi o tradsów najbardziej, że tak powiem, "w łączności", to rozkoszne godziny celebracji też wiernych nie przyciągną - tak tak, wiem, true katolik nie zwraca uwagi na takie drobiazgi etc., ale jednak wielu ludzi ma coś do zrobienia, rozmaite obowiązki stanu, i niestety jednak też musi sobie ten plan dnia ułożyć).
Forum tradsowskie to jest dramat: dominują foliarze, anarcholiberałowie, kuceria, sowieciarze, męczernnicy maseczkowi, oikofoby i tym podobna menażeria.
Skrzypek napisal(a): Wg mnie Missa Tridentina to samo centrum naszej cywilizacji.
A według mnie nie. Zapraszam kolegę na dysputę według najsurowszych reguł tradsowskich aka scholastycznych. Choć jeśli kolega pozwoli, to bym zaproponował odrobinę modernizmu i zasugerował język polski jako język dysputy. Ale to tylko propozycja, jeśli kolega się nie zgadza, pozostaniemy przy łacinie.
MarianoX napisal(a): Forum tradsowskie to jest dramat: dominują foliarze, anarcholiberałowie, kuceria, sowieciarze, męczernnicy maseczkowi, oikofoby i tym podobna menażeria.
A tradycyjne rodziny się powykruszały... (Piszę o sobie, małej żonce i synku2. Pięć lat z rzędu, potem coraz rzadziej i koniec.)
Komentarz
byłby despekt dla abpa, gdyby przyszedł z własną szklanką i herbatą
Przeciwników to ma się w innych partiach, we własnej ma się wrogów.
Kolejne generalizowanie i szufladkowanie z tzw. dupy.
Biali są lepszymi koszykarzami.
No tak, przecież Stockton, Eaton i Bird są (byli) Biali.
A Murdelio, Romeck, też są tradsami a jakoś do szurii się nie zapisali.
Nieprzypadkowo Konfederacja zbiera te wszystkie szurostwa pod jednym parasolem, tradsizm może mieć dokładnie te same podstawy co mikkizm, na przykład.
Uwaga techniczna: Termin "tradycjonalizm" jest nieprawidłowy, gdyż tradycjonalizm to herezja, potępiona przez Kościół ze sto lat temu.
Tradycyjna wiara, Makiaweliczna polityka, Dekadenckie obyczaje.
No ja też najlepiej czuję się na mszy trydenckiej i lubię śpiewać bez akapela jak Jerycho, ale wychowałem się na wsiowym NOM-ie i tam też się dobrze czuję, tylko z gitarą i scholek wyrosłem.
Co to środowiska - to różnie się zdarza, ale większość to porządne, pobożne rodziny wielodzietne, sporo powołań jak na wciąż niewielkie środowisko. W kraju św. Ludwika to circa co trzeci kleryk to trads. Przypuszczam, że w Polsce środowisko nadal będzie rosło w siłę, a przyciąga - to co od wieków - prawda, dobro, piękno, łacina. Poważny, wymagający katolicyzm, stare/ponadczasowe katechizmy, pieśni. Msza - sacrum - bez różnych udziwnień od muzyki, przez ministrantki i komunii św. na rękę.
Jeśli chodzi o NOM, to osobiście też uczęszczam, ale zmiany moim zdaniem nie idą we właściwym kierunku.
Z tego co się orientuje to Prymas Tysiąclecia zmiany posoborowe wprowadzał powoli. Sam jeszcze pamiętam mszę w NOM u babci Stasi. Gdy ksiądz po rozdaniu Komunii św. wracał to klękali wszyscy, nawet ci w stanie grzechu ciężkiego. Podobnie jak byłem na Wielkim Piątku u Serbów Łużyckich w sanktuarium w Różancie, to pomimo ww zmian (ministrantki w butach Nike, Komunia św. na rękę) czuć było jednak sacrum. Teraz nawet w naszcyh wioskach bywa inaczej, a pandemia przyspieszyła jeszcze zmiany w "zachodnim stylu". Liczba powołań "NOM"-owych spada w zastraszającym tempie. Byłem nawet na chrzcinach NEO, co było dość trudnym przeżyciem (teraz - m.in. w związku z przyspieszonym pochodem rewolucji - inaczej oceniam to środowisko).
Co robić? Myślę, że to co zawsze od wieków - miłość, modlitwa (w tym zwłaszcza różaniec i koronka), sakramenty, sakramentalia (woda święcona wyegzorcyzmowana, szkaplerz) pokora, pokuta, cicha codzienna praca wokół 4 kluczowych spraw życia (wg m.in. św. Józefa Marii Escrivy) -
1) Bóg,
2) Rodzina,
3) Praca i - jak starczy czasu -
4) życie społeczne.
We wszystkim stale prosić o pomoc NMP - np. z Częstochowy, Leśniowa, z Różanta, Gietrzwałdu, Swarzewa, Ostrej Bramy, Ludźmierza, długo można wymieniać
Pulchra est nostra Fidem Catholica, pulchra est nostra Polonia.
Msza piękna i godna, owszem, ale nie rokuję przyciągania tłumów dopóki pozostaje zamknięta w swoistym rezerwacie (a jeśli chodzi o tradsów najbardziej, że tak powiem, "w łączności", to rozkoszne godziny celebracji też wiernych nie przyciągną - tak tak, wiem, true katolik nie zwraca uwagi na takie drobiazgi etc., ale jednak wielu ludzi ma coś do zrobienia, rozmaite obowiązki stanu, i niestety jednak też musi sobie ten plan dnia ułożyć).
(Piszę o sobie, małej żonce i synku2. Pięć lat z rzędu, potem coraz rzadziej i koniec.)