Skip to content

Kościół w czasach Zarazy - wątek eschatologiczno - apokaliptyczny

1242527293033

Komentarz

  • Berek napisal(a):
    nikomu nowy sposób odprawiania mszy stanowczo się nie podobał (popularna nazwa "siad - powstań"), zatem wszelkie argumenty, jakoby msze w rycie tradycyjnym nie mogły się u nas przyjąć to wyłącznie gadki szmatki dla nieznających historii;
    Ciekawe, przepytani kiedyś na tę okoliczność ludkowie którzy pamiętali te czasy wspominali, że wielu wiernym zdecydowanie się podobało.
    A to po mojemu czecia gorolsko prowdo.


    Berek napisal(a):
    kiedyś było tak wspaniale, z poszanowaniem sacrum i starannie - to niezupełnie tak. Mszę w starym rycie też można było odprawiać (i odprawiano) byle jak, podobnie jak msza w nowym może być głębokim przeżyciem duchowym.
    Oczywista oczywistość.
    Się na ten temat co prawda nie wypowiadałam, ale pełna zgoda.
  • Chyba obecnie obowiązuje tłumaczenie "spełniona".
    Jako odrobinę młodszy, nie mogę pamiętać Starej Mszy z tamtych czasów. Natomiast gdy trafiłem na nią tzw. przypadkiem (4 lata temu znalazłem się w niedzielę po południu we Fryburgu Bryzgowijskim i jedyną dostępną Mszą w całym mieście była Tridentina) to największą trudnością było aby nie przegapić momentu Przeistoczenia.
  • edytowano June 2021
    W Tridentinie należy nauczyć się przede wszystkiem najczęściej używanego "Et cum spiritu tuo", gdyż innych odezwań jest niewiele.

    A Przeistoczenie odbywa się w ciszy i milczeniu, co może jako swoiste "nowinkarstwo" trochę dezorientować nas przyzwyczajonych od kilkudziesięciu już lat do tradycyjnej nowej Mszy :) I tu pojawia się pytanie - co obecnie jest liturgicznym konserwatyzmem?
  • los napisal(a):
    Ja strasznie nie lubiłem mszy po łacinie z jednego powodu - nic nie rozumiałem. Z jednym wyjątkiem - Ite, missa est do dziś brzmi pięknie. Idźcie ofiara skończona to nie to.
    A u nasz xiądz emeryt zapodał wczoraj:
    „Idźcie głosić Chrystusa”.
  • Berek napisal(a):
    Ciekawe, przepytani kiedyś na tę okoliczność ludkowie którzy pamiętali te czasy wspominali, że wielu wiernym zdecydowanie się podobało.
    Mogę dać świadectwo, że mój śp. Dziadek Adam był fanem nowej mszy i bardzo się cieszył, że idzie coś zrozumieć. A był to taki świecki święty.
  • Ooo..., a nie mówiłam, ;)
    Gdyby teraz zmuszano nas do uczestnictwa we mszach odprawianych po łacinie, to ojojoj, ale byłoby gadania, i pisania protestów, i nawet GW by się włączyło w słusznej obronie praw wiernych :D

    Poprzednio lud Boży tylko zaszemrał.
    Noji były zadowolone ze zmian wyjątki. Zawsze są. Niekoniecznie święci.
  • edytowano June 2021
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Berek napisal(a):
    Ciekawe, przepytani kiedyś na tę okoliczność ludkowie którzy pamiętali te czasy wspominali, że wielu wiernym zdecydowanie się podobało.
    Mogę dać świadectwo, że mój śp. Dziadek Adam był fanem nowej mszy i bardzo się cieszył, że idzie coś zrozumieć. A był to taki świecki święty.
    I tu właśnie unaocznia się jeden z kluczowych problemów - otóż Msza w rycie NOM jest "zbyt zrozumiała" czyniąc pozornie oczywistym, to co przez człowieka do końca pojętym być nie może. Słuchałem niegdyś wykładu, o tym, że podczas każdej Mszy dokonuje się kilka cudów, z których każdy jest większy od stworzenia wszechświata.

    Kto miał okazję zetknąć się z duchowością protestancką (np. "duchacze", "zieloni", do pewnego stopnia kursy Alfa) i porówna to z Prawosławiem czy Katolicyzmem (oba ryty) ten choćby intuicyjnie wie, o co chodzi,

    W powszechnej praktyce współczesnego KK zdecydowanie za mało jest też mistyki i eschatologii- mam na myśli tą prawdziwą, a nie jakiś wypaczony charyzmatyzm (jest też ten zdrowy) czy gonitwę za objawieniami prywatnymi. Taki gigant tej dziedziny jak, św. Jan od Krzyża był przecież jednocześnie wytrawnym tomistą. W miejsce tego mamy jakiś pokraczny katokołczing i natrętne.psychologizowanie.

    Gnostyk(?) FoxMulder trafnie ujął to mówiąc, ze chrześcijaństwo doby obecnej zostało pozbawione "elementu magicznego" co również przyczynia się do spadku liczby i jakości wyznawców,
  • edytowano June 2021
    Przy czym istotą Tridentiny nie jest łacina. Ja bardzo mało na ten temat wię, lecz mówi się, iż lepsza by była Tridentina po polsku niż NOM po łacinie. Jedno i drugie jest możliwe.

    p.s. Dorzucam szura Domino.
  • 1. Nadużyć przy odprawianiu mszy w rycie trydenckim było baaardzo dużo, o czym nawet dokumenty papieskie bywały, z naszej perspektywy nader kuriozalne.Z tym, że dla samej formy nic z tego nie wynika, a jedynie świadczy o tym, że niechlujność i lekceważenie przy sprawowaniu sakramentów nie jest związany ze sposobem, a z człowiekiem.
    2. Przed Soborem Watykańskim potrzeba zmian w liturgii była powszechna, a ruchy liturgiczne postulujące zmiany również, natomiast to, co zrobiono z tymi postulatami, to już inna historia.
    3. Jedna msza po łacinie powinna być odprawiana w każdą niedzielę, w każdym kościele aby zagraniczni goście mogli w niej uczestniczyć. Taki mam postulat.
  • edytowano June 2021
    A może w środku Kościoła (polskiego/ w Polsce) trwa jakaś walka o to, kto "wygra" powrót ludzi po Zarazie i do Kościoła (nawrócenia mniejsze i większe) i do kościołów?


    °°°
    Stąd na przykład akcje o. Szustaka, który "walczy" o swój halowo-stadionowy "ryt" (youtube jest raczej przedłużeniem spotkań na stadionach/ halach, bo tam są emocje i bezpośredni kontakt ze współuczestniczącymi).

    Podobnie (te stadiony/ kościoły) u "neonów", "duchaczy".

    Nie wiem zupełnie co się dzieje w "kościele domowym", "oazie" oraz w parafiach i ich "kółkach".
    (W każdym razie piekarski 'stadion' na wzgórzu Cerekwica smutno - przez to, że pustawo - wyglądał w tym maju na pielgrzymce stanowej mężczyzn, a to kościół "zwykło-parafialny", czyli "kółkowy". Byłem.)

    °°°

    Tak więc, przy bokotemacie tridentina vs nom, wygląd Kościoła w Polsce (a i pewnie na świecie uwzględniając historyczne uwarunkowania) na trzecie i czwarte dziesięciolecie XXI wieku tworzy się teraz. Podczas próby starań o "back to church"*.

    * u anglosasów w sierpniu zaczyna się handlowa akcja "back to school" przed 1. września
  • trep napisal(a):
    Przy czym istotą Tridentiny nie jest łacina. Ja bardzo mało na ten temat wię, lecz mówi się, iż lepsza by była Tridentina po polsku niż NOM po łacinie. Jedno i drugie jest możliwe.
    W sumie to żal żal serce płacze, że nie ma takej obcji.
  • ms.wygnaniec napisal(a):
    1. Nadużyć przy odprawianiu mszy w rycie trydenckim było baaardzo dużo, o czym nawet dokumenty papieskie bywały, z naszej perspektywy nader kuriozalne.
    Mój stary proboszcz, którego zresztą viribus unitis FF namówiło w końcu na uruchomienie Starusa, powiedział mi, że dawniej było tak, że nawet kąt ustawienia rąk był pod grzechem ciężkim. Oczywizda, śmierdzi mi to przeginką, ale jak się widziało Ordo Koszuty, to i takie rozwiązanie pożna moprzeć.
  • A to po mojemu czecia gorolsko prowdo.
    Rozumiem że dysponuje kol. po prostu badaniami socjologicznymi z tamtych czasów; inaczej to tylko zderzenie "moja racja jest najmojsza" czyli rodzina/krewni/znajomi jednego dyskutanta wspominają powszechną niechęć czy wręcz zgorszenie, a drugiego - że ludziska podeszli do sprawy raczej pozytywnie i z ciekawością.

    Nie bardzo rozumiem czemuż to moi rozmówcy mieliby źle pamiętać czy składać fałszywe zeznania, za to znajomi
    Koleżanki sięgać ku najczystszym krynicom prawdy, ale niech tam.

    Akurat, z racji mojego wieloletniego uczęszczania na Tridentinę i zainteresowania tematem, robiłam niegdyś wywiady na ten temat wśród starszych a dostępnych mi członków mojego środowiska i odpowiedzi były dość jednoznaczne.

    W tej chwili wydaje się - ale to właśnie trochę takie intuicyjne - że może stary ryt pozwoliłby zachować "więcej sacrum", przypuszczam że to przez całą gamę nadużyć, do jakich potrafi dojść na NOM. Ale też środowiska związane z Tradycją są dość... specyficzne - co już tu było powiedziane - i też istnieje niebezpieczeństwo działania tych różnych walniętych Sergiuszów O. czy innych którzy naprawdę stanowią poważne zgorszenie dla wiernych - ot, zabawa w "najpobożniejszego księdza na naszej półkuli" kończąca się za pół roku bo nudno, żmudno i w pięty zimno.

    Z jednej strony mamy szurów jeżdżących podczas głoszenia kazania po kościele seegwayem żeby wierni mieli rozrywkę oraz koszmarne przygrywki na gitarkach, z drugiej - możliwość napadnięcia na kobitkę przez jakieś dziwne baby za wejście do kościoła w spodniach tudzież nawiedzonych kolesi co pół roku zmieniających przynależność do tego czy innego kościoła/sekty a którzy niestety odbywają uroczyste prymicje i rozdają obrazki prymicyjne żeby potem odkryć że są pobożnymi Żydami albo że Reptilianie ich porwali więc muszą założyć swoją sektę aby głosić prawdę ukrywaną przez CIA i służby specjalne.
    I tak dalej, i tak dalej.

  • romeck napisal(a):
    A może w środku Kościoła (polskiego/ w Polsce) trwa jakaś walka o to, kto "wygra" powrót ludzi po Zarazie i do Kościoła (nawrócenia mniejsze i większe) i do kościołów?
    Czyli że pan o.Szustak gra na:; zamiast do budynku, przybywajcie na mojego jutuba, bo tam jeno żar i prawda?

  • edytowano June 2021
    ms.wygnaniec napisal(a):
    romeck napisal(a):
    A może w środku Kościoła (polskiego/ w Polsce) trwa jakaś walka o to, kto "wygra" powrót ludzi po Zarazie i do Kościoła (nawrócenia mniejsze i większe) i do kościołów?
    Czyli że pan o.Szustak gra na:; zamiast do budynku, przybywajcie na mojego jutuba, bo tam jeno żar i prawda?

    mniej-więcej
    z tym, że yt to podtrzymywanie żaru, który wzbudzany jest na spotkaniach na żywo

    i teraz: czy bardziej na żywo to stadiony & sale (konferencyjne) i pełna kontrola czy kościoły parafialne, gdzie szefem jest koniec końców episkopat

    (część komentujących self-youtuberów jest pewna, że sławnetny "jedyny wywiad" jest zapowiedzią Czegoś)
  • Berek napisal(a):
    A to po mojemu czecia gorolsko prowdo.
    Rozumiem że dysponuje kol. po prostu badaniami socjologicznymi z tamtych czasów; inaczej to tylko zderzenie "moja racja jest najmojsza" czyli rodzina/krewni/znajomi jednego dyskutanta wspominają powszechną niechęć czy wręcz zgorszenie, a drugiego - że ludziska podeszli do sprawy raczej pozytywnie i z ciekawością.

    Nie bardzo rozumiem czemuż to moi rozmówcy mieliby źle pamiętać czy składać fałszywe zeznania, za to znajomi
    Koleżanki sięgać ku najczystszym krynicom prawdy, ale niech tam.
    Koleżanko Berek, dwa zdania, a ileż insynuacji. Niby na początku pytanie, ale od razu z zaprzeczeniem i potokiem implikacji z tego wynikających.
    No i to uroczo łaskawe podsumowanie "ale niech tam"
    A można było się po prostu zapytać, czy dysponuję czymś więcej niż rozmowy ze znajomymi.
    W sąsiednim wątku coś o sztuce dysputy, ha, ha,...
    Nie wiem, czy w ogóle warto tracić czas na merytoryczną odpowiedź. Aby jednak być w zgodzie z własnym sumieniem:

    - wyraźnie podkreśliłam, do którego fragmentu wypowiedzi odnosi się cytowane wyżej moje lapidarne podsumowanie. Jeśli zostało odebrane inaczej, jest mi przykro i przepraszam. Tych, którym zmiany obrządku "zdecydowanie się podobały" była garstka. To nie moja opinia, tylko przede wszystkim księży.

    - owszem, dysponuję, może nie badaniami socjologicznymi (takowych wtedy albo nie robiono, a już z pewnością nie publikowano wyników - to był rok 1969, zwracam uwagę). Dysponuję pamięcią (już słyszę ten chichot;), ale w tamtym okresie byłam studentką najbardziej chyba rozpolitykowanego wydziału UW. Dlatego doskonale pamiętam prowadzone dyskusje na wszelkie tematy, rozmowy z księżmi, ich zaniepokojenie i kazania tłumaczące sens zmian (były również listy epidiaskopu), artykuły w prasie katolickiej...
    To wszystko daleko, bardzo daleko wybiegające poza krąg moich krewnych i znajomych. Poza tym to był czas, kiedy zjeździłam Polskę z plecakiem wzdłuż i wszerz (świat był zamknięty), nocując bardzo często po stodołach i gadając z ludźmi. Te rozmowy też pamiętam.
    Na marginesie - najpiękniejszy okres w moim życiu. Pomimo PRL-u.

    - Zatem, byłam bezpośrednim, dorosłym świadkiem tych wydarzeń i nie powołuję się na świadectwo (wspomnienia!) grona krewnych i znajomych królika. W przeciwieństwie do koleżanki.

    Wydawało mi się, że dosyć dokładnie uzasadniłam w pierwszym poście swoją opinię. Podkreślę jeszcze raz - tradycja i przyzwyczajenie to potęga.
    W zasadzie to oczywista oczywistość! Mało kto lubi rewolucję. A to przecież była rewolucja w kościele.
    Mnie obecnie jest już zupełnie obojętne, w jakim języku odprawiana jest msza święta. Bylebym mogła się podczas niej skupić. I modlić.

    Na koniec ponownie ad personam - nie będę więcej z koleżanką rozmawiała. Bardzo proszę o wzajemność, o pomijanie moich wypowiedzi i nie komentowanie ich. Myślę, że możemy istnieć na forum obok siebie, miejsca wystarczy.
  • Wow, robi wrażenie. Pan Kmicic i "firka ogoniasta" byliby najlepszym komentarzem, podejrzewam.
    Chyba niechcący poszargałam świętości - przepraszam.
    :)
    Oczywiście zastosuję się do Koleżanki życzenia, jak najbardziej!
  • Cała ta nie wiadomo poco awantura tradsow z nomowcami...
    Jeden komentarz, jak zwykle Jezusowy

    Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. 2 Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. 3 Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, 4 i rzekł do nich: "Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam". 5 Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. 6 Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: "Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?" 7 Odpowiedzieli mu: "Bo nas nikt nie najął". Rzekł im: "Idźcie i wy do winnicy!" 8 A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: "Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych!" 9 Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. 10 Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. 11 Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, 12 mówiąc: "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty". 13 Na to odrzekł jednemu z nich: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? 14 Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. 15 Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" 16 Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».

    :)
    Nie rywalizujmy, kochajmy Pana, kochajmy Kosciół.
    Nasz.
  • Zainspirowany dyskusją, sięgnąłem po pożyczoną od dzieci książkę zawierającą zbiór konferencji o. Cassiana Folsoma OSB, pod zbiorczym tytułem "Człowiek współczesny a liturgia".
    https://tyniec.com.pl/liturgia/1158-czlowiek-wspolczesny-a-liturgia-9788373548350.html
    Gdy skończę, zapewne będę miał materiał do podzielenia się.
  • .
    Michał5 napisal(a):
    Cała ta nie wiadomo poco awantura tradsow z nomowcami...
    Temat "trad" (zwłaszcza na tle "nom") w zasadzie mało dotyczy środowisk, jeszcze mniej liturgii, a najmniej Pana Boga.
    Tak że o.
  • natenczas napisal(a):
    .
    Temat "trad" (zwłaszcza na tle "nom") w zasadzie mało dotyczy środowisk, jeszcze mniej liturgii, a najmniej Pana Boga.
    Tak że o.
    O ja naiwna !
    ( wciąż i wciąż )
    :)

  • edytowano June 2021
    Tym cytatem piję trochę do o. Szustaka i jego 'kościoła jutjubowo-stadionowego', drugi punkt (w winnym wątku).
    (interpunkcja moja, za →niedziela .pl)
    Bp Suchodolski:

    (...) poważnym wyzwaniem dla Kościoła po pandemii będzie:

    • misyjne wyjście ku tym, którzy nie zechcą już wrócić na liturgię;

    • przekonanie wiernych, że duchowość, która odrzuca świątynię jest fałszywa".
    (Bp. Suchodolski był odpowiedzialny za ŚDM w Krakowie w 2016.) W sumie ciekawie mówi, wie, że przygotowanie dzieci (do uczestnictwa w mszach i nabożeństwach) i młodzieży (m.in.) do bierzmowania to ściema (uogólniam i z między wierszami). I z pomysłem który widziałem w Szkocji w latach 2005-07, a do dziś słabo widzę w Polsce, że przy kościołach i parafiach skupia się młodzież na odpoczynku & rozrywce również.




  • edytowano June 2021
    glosa do romecka

    8 czerwca w Wałbrzychu odbyło się posiedzenie Komisji Wychowania Katolickiego. Głównym tematem spotkania była refleksja na temat obecnego modelu katechezy w Polsce. Wobec współczesnych wyzwań pojawia się konieczność wzmocnienia katechezy sakramentalnej w parafii. Przygotowanie do sakramentów jest szansą formacji religijnej względem nie tylko dzieci, młodzieży, ale też osób dorosłych.

    Członkowie Komisji podjęli także dyskusję na temat utworzenia ogólnopolskiej platformy cyfrowej dla katechetów. Ostanie miesiące, kiedy nauczanie odbywało się w formie zdalnej, uświadamiają potrzebę rozwoju nowych technologii w procesie nauczania szkolnego, ale też w różnych formach katechezy parafialnej.

    W kontekście szeroko podejmowanego tematu wprowadzenia obligatoryjnego wyboru pomiędzy etyką i lekcją religii, Komisja wyraziła wsparcie dla tej inicjatywy. Zaznaczono jednocześnie, że kwestia podjęcia tej decyzji nie leży po stronie Episkopatu, a jest kompetencją Rządu i Ministra Edukacji i Nauki. Efektem podjętych rozmów na ten temat jest przypomnienie i uświadomienie, że płaszczyzna etyczna oraz formacja moralna odgrywa kluczowe zadanie w całym procesie wychowania dzieci i młodzieży. W tej materii potrzeba współpracy szkoły, rodziny i środowiska parafialnego.

    nareście!
    ale czy w szkole można wpłynąć na ucznia? tylko zainteresowanego
    obojętnego można uwieść, intelektualnie oczywiście
  • Też czytałem tego njusa wczoraj.

    Ale z tym powrotem nauczania religii do szkół w 1991 (?) roku do dziś mam mieszane uczucia. Do dziś jestem na nie. Lecz pomysł: etyka lub religia wydaje się rozwiązaniem. Gorszym jeśli okaże się, że etykę będzie wykładał... katecheta (czy świecki czy ksiądz).
    christoph napisal(a):
    ...ale czy w szkole można wpłynąć na ucznia? tylko zainteresowanego
    obojętnego można uwieść, intelektualnie oczywiście
    Zwłaszcza, że FB/Insta/TikT/gógiel/YT to w zasadzie druga szkoła, drugi dom kultury równolegle..
  • edytowano June 2021
    Zakończenie DYSPENSY od mszy nakazanych (niedziele i święta nakazane) z powodu Zarazy.
    od niedzieli 20. czerwca 2021

    → episkopat.pl, njus z 389 zebrania biskupów

  • Problemem nie jest religia w szkole, a brak katechezy w parafii. Lenistwo polskich księży jest wprost proporcjonalna do lenistwa wiernych
  • ms.wygnaniec napisal(a):
    Problemem nie jest religia w szkole, a brak katechezy w parafii. Lenistwo polskich księży jest wprost proporcjonalna do lenistwa wiernych
    Amen!
    Zwycieztwo polityczne i wstęp księży na trybuny uroczystości państwowych zaślepił kler.
    Tak samo religia w szkołach. I dostęp do kasy, emerytur i ubezpieczenia nauczycielskiego

    Za starych czasów lekcje religii w salce w szkole średniej pozwalały na trwanie przyjaźni z podstawówek, a anonimowe rekolekcje w wielkim mieście że świeżo poznanumi kolegami i nieznanym katechetą nie miały ani uroku ani nie dyscyplinował.
    Od początku byłem przeciw religji poza salkami. To nie moje doświadczenie.
    To marzenia za przedwojniem w Polsce.
    Można by jeszcze o sanacji i kościele pro i contra, i Piłsudskim....
    Ale szkoda czasu
  • Religia w szkole to dobre rozwiązanie, o ile będzie uzupełnieniem katechezy w parafii. Obecnie to... jest co jest, czyli jak proboszcz i księża chcą, to idzie dobrze, natomiast jak nie mają ochoty, to nie mają.
  • Nie zgadzam się.
    Bez katechezy związanej z parafią mamy churching i protestantys
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.