Ale, mimo wszystko, lepiej dodajmy nową intencje do naszych modlitw. Nie warto oddawać przeciwnikowi bez walki bliźnich. Zwłaszcza popularnych profesorów trzymających poziom dyskusji
Wataha napisal(a): Ale, mimo wszystko, lepiej dodajmy nową intencje do naszych modlitw. Nie warto oddawać przeciwnikowi bez walki bliźnich. Zwłaszcza popularnych profesorów trzymających poziom dyskusji
No właśnie obecnie absolutnie nie trzyma poziomu, a co gorsza w tym kontekście pojawia się pytanie czy jego ostatnie biletowane występy nie służyły legendowaniu.
Przemko napisal(a): Ciekawe czy Peterson byłby w stanie rozpłakać się nad losem ciemierzonych przez sowietów Ukraińców tak jak beczał nad Koreanki z Północy.
Putinowska Rosja to żaden komunizm, więc przypuszczam że wątpię.
Człowiek wpadł w uzależnienie od leków zawierających benzodiazepinę, które zażywał będąc w ciężkiej sytuacji - bardzo groźna choroba żony. Takie rzeczy się zdarzają i nikomu to nie uwłacza.
Dlaczego jednak po ratunek udał się do ruskich konowałów, którzy akurat "przechodzili z tragarzami"?
MarianoX napisal(a): Człowiek wpadł w uzależnienie od leków zawierających benzodiazepinę, które zażywał będąc w ciężkiej sytuacji - bardzo groźna choroba żony. Takie rzeczy się zdarzają i nikomu to nie uwłacza.
Dlaczego jednak po ratunek udał się do ruskich konowałów,, którzy akurat "przechodzili z tragarzami"?
MarianoX napisal(a): Człowiek wpadł w uzależnienie od leków zawierających benzodiazepinę, które zażywał będąc w ciężkiej sytuacji - bardzo groźna choroba żony. Takie rzeczy się zdarzają i nikomu to nie uwłacza.
Dlaczego jednak po ratunek udał się do ruskich konowałów, którzy akurat "przechodzili z tragarzami"?
MarianoX napisal(a): Człowiek wpadł w uzależnienie od leków zawierających benzodiazepinę, które zażywał będąc w ciężkiej sytuacji - bardzo groźna choroba żony. Takie rzeczy się zdarzają i nikomu to nie uwłacza.
Dlaczego jednak po ratunek udał się do ruskich konowałów, którzy akurat "przechodzili z tragarzami"?
Amerykańska służba zdrowia uzależnia od leków i psychoanalityków, prawdziwej pomocy szukamy gdzie indziej. Czemu nie w Europie czy Japonii... no pewnie ten zięć.
Wataha napisal(a): Jakiś facet mówi babie, że ma demona, nazywa go po imieniu, a ta mówi że kocha ich obu. Słodki Panie w niebiesiech
Nie wiem jak Michalina, czy wierząca czy nie, ale skoro Piterson nie (przynajmniej do niedawna) zakładam, że ona też nie. Jak zatem potraktowała demona? Jak obsesję, rodzaj zaburzenia psychicznego, z którym sobie mąż bohater świetnie radzi, i jeszcze daje mu rys skomplikowania, "not like others, unlike anyone I met so far" i tak dalej. Słowem demon czyni Andrzeja jeszcze bardziej atrakcyjnym, więc kocha ich obu - proste i logiczne.
Kolega traktuje demona jak demona, ona - jak maskotkę, folklor i ciekawostkę. Różnica cywilizacji.
Mania napisal(a): Może "leczyli" go hipnozą? Jest takie cuś jak uzależnienie posthipnotyczne.
Tak ale dawno temu to zarzucono bo zahipnotyzowany był nieprzewidywalny. Na filmach zahipnotyzowany robi co mu każą, w rzeczywistości wcale tak nie jest - a co najmniej jest spore ryzyko że nie będzie.
Mania napisal(a): Mikhaila nie jest przeciętnej urody, jest m.z. b. atrakcyjna.
Atrakcyjność kobiet z punktu widzenia kobiet różni się od atrakcyjności widzianej oczami mężczyzn. Ale to inny temat.
To nie jest zarzut do niej że jest brzydka czy coś - bo nie jest. Ale mam podejrzenie graniczące z pewnością że ten chłopak gdyby chciał, miałby dużo atrakcyjniejszych od niej na pęczki - ale nie chce, bo ma zadanie do wykonania. A to co o nim napisała sama Michalina, wręcz utwierdza mnie w tym przekonaniu.
Michalina nie zada sobie pytania ilu równie przystojnych facetów o nią się starało, kiedy dokładnie zakręcił się koło niej Andrzej, itp - bo ludzie sobie takich pytań nie zadają.
A szkoda - bo jak fajnie pokazano w pewnym serialu o szpiegach (serial taki se, ale ma fajne momenty), kiedy pewien koleś zostaje przyłapany na zabawach z dwoma panienkami w hotelu: - Czy jak byłeś w koledżu, leciały na ciebie super laski i do tego parami? - Nie.. - A może jak pracowałeś w banku, chociaż jedna super laska leciała na Ciebie? - No, nie.. - A może jak zacząłeś pracować dla wojska, to atrakcyjne panie zaczęły Ci się pakować do łóżka? - Też nie... - I naprawdę do głowy ci nie przyszło, że to, że nagle dwie laski są napalone na ciebie, ma może coś wspólnego z uzyskaną właśnie przez ciebie autoryzacją do tajnych informacji?!
Pani_Łyżeczka napisal(a): A może Igor to oficer prowadzący a nie żaden demon.
Raczej pseudonim który Andrzej sam sobie wybrał, tudzież mu nadali. Każdy jakiś ma, a bajeczka o demonie załatwia dwie sprawy - po pierwsze Andrzej robi się ciekawszy i jeszcze bardziej "nie tak jak inni", a po drugie jak coś się chapsnie przez sen o jakimś Igorze, to nie sprowokuje żadnych pytań i podejrzeń. A tak, to Michalina mogłaby zacząć go jeszcze podejrzewać o jakiś gejowski romans (czyli w sumie nic dziwnego tam), szpiegować czy cuś - a po co to komu.
los napisal(a):
MarianoX napisal(a): Człowiek wpadł w uzależnienie od leków zawierających benzodiazepinę, które zażywał będąc w ciężkiej sytuacji - bardzo groźna choroba żony. Takie rzeczy się zdarzają i nikomu to nie uwłacza.
Dlaczego jednak po ratunek udał się do ruskich konowałów, którzy akurat "przechodzili z tragarzami"?
Zięć.
Zwróćmy jednak uwagę na jeszcze jedną rzecz. Zięć dokładnie wiedział gdzie i do kogo zawieść Petersona, a ten szpital, czy lekarz, bezbłędnie i szybko rozpoznali przyczynę i zaaplikowali właściwe leczenie. Bardzo ciekawe jak na uciekiniera z Rosji, który zaczął na nowo (a w zasadzie jego rodzina, bo on młody przecież) w Kanadzie.
Rozumiecie - uciekam jako niemowlę z kraju, albo wręcz rodzę się za granicą, dlatego znam dokładnie odpowiedniego lekarza i dojścia do niego w kraju mojego pochodzenia - i on oczywiście dokonuje czegoś czego dokonać nie mogła rzesza lekarzy tam, gdzie jest w sumie najwięcej nowinek, najlepsi specjaliści, itp. To przecież nic dziwnego, prawda?
@polmisiek - też sądzę że po prostu przestali truć.
Jeśli był rzeczywiście uzależniony farmakologicznie od benzodiazepin (a nie była to np. jakaś choroba psychiczna), to Ruscy go z niczego nie wyleczyli żadnymi "nowatorskimi" kuracjami, bo to niemożliwe. Takie przypadłości można powstrzymać jedynie długotrwałymi terapiami i/lub uczestnictwem w grupach samopomocowych.
Zięciuniu oczywiście spektakularnie "wyonacyl" psychologa (sic!) na jego własnym poletku _ to tak, jakby Religa się u znachorów leczył.
Wataha napisal(a): Ok. Tylko nikogo obok niego nie było, żeby mu to jasno wytłumaczyć? Dziwne
Mogło być tak, że znany i uznany psycholog obawiał się podjąć standardową terapię jak zwykły śmiertelnik w obawie przed ujmą na reputacji. To dość typowy mechanizm racjonalizacji u osób o wysokiej pozycji społecznej.
I tu pomocną dłoń wyciągnęli Ruscy rozpoczynając Operation Footwrap
Ojciec dowiaduje się, że mąż jego córki ma w sobie demona. Prosty chłop z Polski zaprowadziłby zięcia do egzorcysty. Doktor psychologii z Kanady nie robi z tym nic, przechodzi nad tym do porządku dziennego. Nie dziwne?
Ten "incydent" Petersona przypomina mi sytuację z Gibsonem, wykonali dobrą pracę, rzesza ludzi zastanowiła się nad sobą, nad swoją relacją z Chrystusem, Bogiem i zły się odegrał, pozostaje modlitwa, za nich.
Tu jest tez ważny aspekt - znany i uznany psycholog, miast podjąć standardową w takich sytuacjach terapię ratującą w przeszłości setki tysięcy ludzi mających podobne problemy, a o której istnieniu jako specjalista musial wiedzieć rozpoczyna jakieś "leczenie alternatywne" w wykonaniu ruskich konowałów.
MarianoX napisal(a): Jeśli był rzeczywiście uzależniony farmakologicznie od benzodiazepin (a nie była to np. jakaś choroba psychiczna), to Ruscy go z niczego nie wyleczyli żadnymi "nowatorskimi" kuracjami, bo to niemożliwe. Takie przypadłości można powstrzymać jedynie długotrwałymi terapiami i/lub uczestnictwem w grupach samopomocowych.
Dlatego stawiam tezę o truciu. Nawiasem mówiąc z choroby psychicznej też ciężko szybko uleczyć, i nic powszechnie nie wiadomo by kacapy miały jakieś cudowne metody nieznane światu. Inna sprawa - świat nauki nie zainteresował się tym przypadkiem? Dziwne. Dużo rzeczy jest tu dziwnych.
MarianoX napisal(a): Zięciuniu oczywiście spektakularnie "wyonacyl" psychologa (sic!) na jego własnym poletku _ to tak, jakby Religa się u znachorów leczył.
Nie do końca - jako psycholog może być po prostu ciężkim pacjentem, albo nawet nie do wyleczenia, bo zna techniki, mechanizmy, itp. Ponoć - nie znam się, ale czytałem gdzieś - aby terapia była skuteczna, psycholog musi mieć przewagę emocjonalną (cokolwiek to znaczy) nad pacjentem. O to w przypadku Pitersona mogło być trudno.
Ale o ile mi wiadomo zwykle nie budzisz się wtedy w łóżku nie wiedząc gdzie jesteś.
Piterson jest od lat wrogiem numer 1 zachodniego lewactwa. Oficjalne uzasadnienie mogłoby być zatem takie: nie mogłem tam liczyć na uczciwą terapię, a niedźwiedź Grisza przyjął mnie z otwartymi łapami.
Pamiętacie Maradonę? Też leczył się w Sowietach, na Kubie etc.
Komentarz
Nie warto oddawać przeciwnikowi bez walki bliźnich. Zwłaszcza popularnych profesorów trzymających poziom dyskusji
Manowce randyzmu-mikkizmu.
Dlaczego jednak po ratunek udał się do ruskich konowałów, którzy akurat "przechodzili z tragarzami"?
Słowem demon czyni Andrzeja jeszcze bardziej atrakcyjnym, więc kocha ich obu - proste i logiczne.
Kolega traktuje demona jak demona, ona - jak maskotkę, folklor i ciekawostkę. Różnica cywilizacji.
To nie jest zarzut do niej że jest brzydka czy coś - bo nie jest. Ale mam podejrzenie graniczące z pewnością że ten chłopak gdyby chciał, miałby dużo atrakcyjniejszych od niej na pęczki - ale nie chce, bo ma zadanie do wykonania. A to co o nim napisała sama Michalina, wręcz utwierdza mnie w tym przekonaniu.
Michalina nie zada sobie pytania ilu równie przystojnych facetów o nią się starało, kiedy dokładnie zakręcił się koło niej Andrzej, itp - bo ludzie sobie takich pytań nie zadają.
A szkoda - bo jak fajnie pokazano w pewnym serialu o szpiegach (serial taki se, ale ma fajne momenty), kiedy pewien koleś zostaje przyłapany na zabawach z dwoma panienkami w hotelu:
- Czy jak byłeś w koledżu, leciały na ciebie super laski i do tego parami?
- Nie..
- A może jak pracowałeś w banku, chociaż jedna super laska leciała na Ciebie?
- No, nie..
- A może jak zacząłeś pracować dla wojska, to atrakcyjne panie zaczęły Ci się pakować do łóżka?
- Też nie...
- I naprawdę do głowy ci nie przyszło, że to, że nagle dwie laski są napalone na ciebie, ma może coś wspólnego z uzyskaną właśnie przez ciebie autoryzacją do tajnych informacji?!
Każdy jakiś ma, a bajeczka o demonie załatwia dwie sprawy - po pierwsze Andrzej robi się ciekawszy i jeszcze bardziej "nie tak jak inni", a po drugie jak coś się chapsnie przez sen o jakimś Igorze, to nie sprowokuje żadnych pytań i podejrzeń. A tak, to Michalina mogłaby zacząć go jeszcze podejrzewać o jakiś gejowski romans (czyli w sumie nic dziwnego tam), szpiegować czy cuś - a po co to komu.
Zwróćmy jednak uwagę na jeszcze jedną rzecz. Zięć dokładnie wiedział gdzie i do kogo zawieść Petersona, a ten szpital, czy lekarz, bezbłędnie i szybko rozpoznali przyczynę i zaaplikowali właściwe leczenie.
Bardzo ciekawe jak na uciekiniera z Rosji, który zaczął na nowo (a w zasadzie jego rodzina, bo on młody przecież) w Kanadzie.
Rozumiecie - uciekam jako niemowlę z kraju, albo wręcz rodzę się za granicą, dlatego znam dokładnie odpowiedniego lekarza i dojścia do niego w kraju mojego pochodzenia - i on oczywiście dokonuje czegoś czego dokonać nie mogła rzesza lekarzy tam, gdzie jest w sumie najwięcej nowinek, najlepsi specjaliści, itp.
To przecież nic dziwnego, prawda?
@polmisiek - też sądzę że po prostu przestali truć.
Zięciuniu oczywiście spektakularnie "wyonacyl" psychologa (sic!) na jego własnym poletku _ to tak, jakby Religa się u znachorów leczył.
Tylko nikogo obok niego nie było, żeby mu to jasno wytłumaczyć? Dziwne
I tu pomocną dłoń wyciągnęli Ruscy rozpoczynając Operation Footwrap
Nie dziwne?
Wspominałem kiedyś o audiobooku na Ku Bogu: Nie krocz za mną.
Albo nawet sam jest 2in1, mąż Andrzej i oficer Igor...
O!
To nie wygląda najlepiej.
Nawiasem mówiąc z choroby psychicznej też ciężko szybko uleczyć, i nic powszechnie nie wiadomo by kacapy miały jakieś cudowne metody nieznane światu.
Inna sprawa - świat nauki nie zainteresował się tym przypadkiem? Dziwne.
Dużo rzeczy jest tu dziwnych. Nie do końca - jako psycholog może być po prostu ciężkim pacjentem, albo nawet nie do wyleczenia, bo zna techniki, mechanizmy, itp. Ponoć - nie znam się, ale czytałem gdzieś - aby terapia była skuteczna, psycholog musi mieć przewagę emocjonalną (cokolwiek to znaczy) nad pacjentem. O to w przypadku Pitersona mogło być trudno.
Ale o ile mi wiadomo zwykle nie budzisz się wtedy w łóżku nie wiedząc gdzie jesteś.
Pamiętacie Maradonę? Też leczył się w Sowietach, na Kubie etc.