Nie, nie. Zupełnie nie to miałem na myśli. O ile dobrze pamiętam, to pisał, że był w takim stanie, że po prostu pewnego dnia się obudził w ruskim szpitalu. Więc to nie był jego wybór (wtedy).
Exspectans napisal(a): Nie, nie. Zupełnie nie to miałem na myśli. O ile dobrze pamiętam, to pisał, że był w takim stanie, że po prostu pewnego dnia się obudził w ruskim szpitalu. Więc to nie był jego wybór (wtedy).
Zara, zara, człowiek zasypia w Kanadzie i budzi się w ruskim szpitalu? Nie kupuję.
los napisal(a): Po co dyskutować z kimś, kto jest medycznie zależny od KGB?
Swoją drogą - ten nauczyciel życia wykazał się zadziwiającą życiową głupotą (hehehe) oddając się w ręce moskiewskich lekarzy a FSB genialnie to wykorzystało.
On chyba za bardzo nie był w stanie wybierać OIDP.
W leczeniu uzależnień prekursorami są akurat Amerykanie i mają na tym polu bardzo znaczące osiągnięcia od ponad 100 lat (ruch AA oraz rozmaite terapie) Są one jednak z konieczności długotrwałe i wymagające wiele pokory i samozaparcia, a także duchowej pracy nad sobą.
Wielu ludzi próbuje niestety całkowicie nieskutecznych dróg na skróty, licząc no to, ze "przechytrzy" własną chorobę. I tu jak widać pojawiła się oszukańcza pomocna dłoń kolesi znad Wołgi, niestety jak się okazało nie ma przysłóg za darmo.
Jordan powiedział "gotcha!" dziennikarce, Ruscy powiedzieli "gotcha!" Jordanowi.
dyzio napisal(a): Ja od początku nie wykazywałem zachwytów tym Pitersonem traktując go jako ciekawostkę z Zachodu bo cóż, my w Polszcze mamy lepszych nawet na tym forum
Phi, ale na toforum to łatwiej jest być mądrym niż być mądrym w Kanadzie. Pewnie z 76/84 mądrych poglądów jest w Kanadzie penalizowana.
dyzio napisal(a): Ja od początku nie wykazywałem zachwytów tym Pitersonem traktując go jako ciekawostkę z Zachodu bo cóż, my w Polszcze mamy lepszych nawet na tym forum
!!! Toże. Lecz posłuchać mądrego zawsze warto. A tu wtem mędrzec z moskalowej bolnicy...
los napisal(a): Zięć Rosjanin go tam umieścił. Wszystko się składa.
"O tym jak Rusek sprośny Jordana inteligentnego wyonacyl...".
To się nadaje do podręczników leczenia uzależnień i skryptów szkoleniowych służb. Poważnie.
Bardzo trudno leczy się uzależnienia u lekarzy, naukowców i innych inteligentów, bo oni często próbują iść na skróty posługując się psychologicznymi mechanizmami racjonalizujacymi, a tu się tak nie da.
W tych schorzeniach własny rozum działa przeciwko nam.
"Jako antidotum na chaos i rozpacz Jordan Peterson zalecił sobie oraz swoim słuchaczom życie pełne sensu i odpowiedzialności.
Jordan Peterson przeszedł przez piekło. W połowie 2019 roku Peterson zniknął z życia publicznego na skutek poważnych problemów zdrowotnych wynikających z fizycznego uzależnienia od silnych środków uspokajających. „Absolutne piekło” – tak jego córka Mikhaila opisała to, przez co przeszedł.
Trzy tygodnie temu Peterson pojawił się na YouTube, aby ogłosić, że doszedł do siebie na tyle, by ponownie zacząć publikować nowe materiały. „Żyję i mam plany na przyszłość”, oznajmił.
Peterson jest również gotów podzielić się tym, czego nauczył się podczas swojej męki. „Myślę, że ten trudny okres nauczył mnie kilku rzeczy – powiedział – a przynajmniej mogę opowiedzieć wam, co napędzało mnie w tym niewątpliwie najgorszym okresie mojego życia”.
Wgląd w to, jak Jordan Peterson zdołał wydostać się z zaświatów z nienaruszonym duchem może być lekcją dla nas wszystkich. Najpierw jednak prześledźmy pokrótce jak się tam dostał, na podstawie nagrania z czerwca. Zstąpienie do piekieł
Zstąpienie Petersona rozpoczęło się w kwietniu 2019 roku, kiedy u jego żony Tammy zdiagnozowano nieuleczalnego raka. W tym momencie Peterson doświadczył czegoś, o czym obszernie dyskutował w swoich książkach i wykładach: rozpadu porządku i pojawienia się chaosu.
W swojej bestsellerowej książce 12 życiowych zasad: Antidotum na chaos Peterson opisał porządek jako „zbadane terytorium”, to co znamy i czego spodziewamy się w naszym życiu. Przykładowo „porządek” to „stabilność twojego małżeństwa”. Rzeczywiście, małżeństwo Jordana z Tammy było głównym źródłem porządku i stabilności w jego życiu.
W sekcji z podziękowaniami w 12 życiowych zasadach Peterson napisał, że jego żona Tammy jest „gwarantem uczciwości, stabilności, wsparcia, praktycznej pomocy, organizacji oraz cierpliwości”. Niedługo po tym został poinformowany, że ten fundament miał wkrótce się rozpaść.
„Chaos – pisze Peterson – to nowe miejsce i czas, które pojawiają się, gdy nagle dochodzi do tragedii”. „To nowe i nieprzewidziane, pojawiające się nagle pośród powszechnie znanego”. „To miejsce, w którym się znajdujesz, gdy wszystko wokół się wali”.
Gdy wszystko wokół nas się wali, możemy nie wytrzymać naporu emocjonalnego chaosu. Jak Peterson napisał w swojej wcześniejszej książce Maps of Meaning: „Kiedy świat jest znany i znajomy (…) nasze emocje pozostają pod kontrolą. Kiedy zaś świat nagle przekształca się w coś nowego, nasze emocje ulegają rozregulowaniu”.
W obliczu tak okropnych wiadomości niepokój Petersona wzrósł. Już od dawna brał benzodiazepiny. Po zdiagnozowaniu jego żony, jego lekarz zwiększył dawkę. Jednak to tylko pogorszyło jego stan. Peterson zdał sobie sprawę, że rozwinął w sobie niebezpieczną fizyczną zależność. Tymczasem Tammy przeciwstawiła się swojej diagnozie, szybko wracając do zdrowia. Niestety męka Jordana dopiero się zaczynała.
Jego lekarz zalecił mu odstawić specyfik z dnia na dzień, wymieniając lek na inny. Ale to sprawiło jedynie, że cierpienie Petersona wzrosło. Następnie próbowano zmniejszyć dawkę, ale to też było nie do zniesienia. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że u Petersona rozwinął się stan zwany akatyzją, który psycholog przyrównał później do bycia bez przerwy dźganym spiczastym kijkiem. Dolegliwość ta utrzymywała go w ciągłym ruchu, ponieważ leżenie, siedzenie czy stanie nieruchomo było niemożliwe do zniesienia.
Następnie Jordan, wraz z Mikhailą i jej mężem, rozpoczęli długą wyprawę, najpierw po Ameryce Północnej, a ostatecznie Europie Wschodniej, w celu uzyskania pomocy medycznej, która pozwoliłaby Petersonowi odstawić benzodiazepiny i odzyskać zdrowie po doznanych uszkodzeniach neurologicznych.
W różnych momentach Peterson cierpiał na delirium, halucynacje, zaburzenia poczucia czasu oraz fizyczne upośledzenia tak poważne, że nie był nawet w stanie ani samodzielnie wejść po schodach, ani położyć się do łóżka. „Nie jest przesadą – relacjonował Peterson – powiedzieć, że konsekwencje odstawienia benzodiazepin chwilami wydawały mi się gorsze niż śmierć”. „Wiem, że nie powinno się mówić czegoś takiego lekkomyślnie – kontynuował – ale było wiele, wiele momentów, kiedy byłoby mi lepiej po prostu nie istnieć, niż doświadczać tego, czego doświadczałem”.
Czyli poprawcie mnie jeśli się mylę, ale koleś "od dawna" czyli jak rozumiem jeszcze przed diagnozą żony, brał benzodiazepiny. Raczej nie powodowały one jakoś wielkich skutków ubocznych, a już na pewno nie takie które nastąpiły później - pytanie zatem czy to faktycznie pochodna tych leków, albo kombinacji leków z wydarzeniami?
Bo następnie mamy diagnozę żony, pogorszenie jego stanu (dość logiczne), a potem wyzdrowienie żony i dopiero wtedy początek dramatu? Coś mi się tu nie klei.
Wszystkie próby kombinowania z lekami zawodzą, potem tour de specjaliści - też nic, i nagle łup! Moskwa, i wszystko wraca do normy.
Jak powiedział Józef Szwejk, gdy profos sztabowy Slavik przytknął mu do nosa swoją wielką piąchę - pachnie cmentarzem.
Nie, raczej dość typową grą operacyjną. Mamy sobie substancję którą podtruwamy obiekt. I ponieważ my sobie ją opracowaliśmy, tylko my wiemy jak to wyleczyć.
Takich operacyj było milijon. Jeśli Pitersona ma zięcia ruska, to podtrucie go było więcej niż proste. Ale jeszcze jedno, bardzo ważne - przeczytajcie sobie wpis Mikhaeli na temat swojego męża:
peterman napisal(a): Łubianka jest elastyczna i bez uprzedzeń jak widzę. Większość amerykańskich 'połowów' jest wszak dokonywana przez kobity na facetach.
Bo prościej, ale wcale nie znaczy że się kiedykolwiek ograniczali w temacie. No i Pitersona nabrać na kochankę mogłoby być cokolwiek ciężko. A w każdym razie ciężej niż przeciętnej urody córkę na przystojnego jak z okładki, do tego ciekawego chłopaka.
los napisal(a): Tylko jedno pytanie się narzuca: KGB czy GRU?
los napisal(a): Ja w życiu nie uwierzę, by do tego wszystkiego Zachodniak doszedł własnym umysłem, oni nie mają takiej wiedzy o Rosji. Skąd niby Kanadyjczyk ma wiedzieć o specyficznej religijności Putina? Jemu to przedstawiono, nie mam co to tego wątpliwości. To jest deal.
Ktoś, kto faktycznie kiedyś interesował się Holodomorem, nie powiedziałby "Holomodor". Holla my door. Potrzymaj mi drzwi. WTF.
Exspectans napisal(a): Nie, nie. Zupełnie nie to miałem na myśli. O ile dobrze pamiętam, to pisał, że był w takim stanie, że po prostu pewnego dnia się obudził w ruskim szpitalu. Więc to nie był jego wybór (wtedy).
Zara, zara, człowiek zasypia w Kanadzie i budzi się w ruskim szpitalu? Nie kupuję.
A może to nie tak, że KGB dało mu pigułkę, która go uleczyła, tylko po prostu przestali go podtruwać? Przy okazji robiąc szopkę z terapią, itp.
EDIT: Doczytałem resztę postów i widzę, że już to padło i w zasadzie wszystko wiadomo.
Komentarz
O ile dobrze pamiętam, to pisał, że był w takim stanie, że po prostu pewnego dnia się obudził w ruskim szpitalu. Więc to nie był jego wybór (wtedy).
Wielu ludzi próbuje niestety całkowicie nieskutecznych dróg na skróty, licząc no to, ze "przechytrzy" własną chorobę. I tu jak widać pojawiła się oszukańcza pomocna dłoń kolesi znad Wołgi, niestety jak się okazało nie ma przysłóg za darmo.
Jordan powiedział "gotcha!" dziennikarce, Ruscy powiedzieli "gotcha!" Jordanowi.
Toże.
Lecz posłuchać mądrego zawsze warto. A tu wtem mędrzec z moskalowej bolnicy...
tu można sobie dokładnie poczytać, co pisze
To się nadaje do podręczników leczenia uzależnień i skryptów szkoleniowych służb. Poważnie.
Bardzo trudno leczy się uzależnienia u lekarzy, naukowców i innych inteligentów, bo oni często próbują iść na skróty posługując się psychologicznymi mechanizmami racjonalizujacymi, a tu się tak nie da.
W tych schorzeniach własny rozum działa przeciwko nam.
https://jordanbpeterson.pl/jak-antidotum-na-chaos-jordana-petersona-uratowalo-jego-wlasne-zycie/
"Jako antidotum na chaos i rozpacz Jordan Peterson zalecił sobie oraz swoim słuchaczom życie pełne sensu i odpowiedzialności.
Jordan Peterson przeszedł przez piekło. W połowie 2019 roku Peterson zniknął z życia publicznego na skutek poważnych problemów zdrowotnych wynikających z fizycznego uzależnienia od silnych środków uspokajających. „Absolutne piekło” – tak jego córka Mikhaila opisała to, przez co przeszedł.
Trzy tygodnie temu Peterson pojawił się na YouTube, aby ogłosić, że doszedł do siebie na tyle, by ponownie zacząć publikować nowe materiały. „Żyję i mam plany na przyszłość”, oznajmił.
Peterson jest również gotów podzielić się tym, czego nauczył się podczas swojej męki. „Myślę, że ten trudny okres nauczył mnie kilku rzeczy – powiedział – a przynajmniej mogę opowiedzieć wam, co napędzało mnie w tym niewątpliwie najgorszym okresie mojego życia”.
Wgląd w to, jak Jordan Peterson zdołał wydostać się z zaświatów z nienaruszonym duchem może być lekcją dla nas wszystkich. Najpierw jednak prześledźmy pokrótce jak się tam dostał, na podstawie nagrania z czerwca.
Zstąpienie do piekieł
Zstąpienie Petersona rozpoczęło się w kwietniu 2019 roku, kiedy u jego żony Tammy zdiagnozowano nieuleczalnego raka. W tym momencie Peterson doświadczył czegoś, o czym obszernie dyskutował w swoich książkach i wykładach: rozpadu porządku i pojawienia się chaosu.
W swojej bestsellerowej książce 12 życiowych zasad: Antidotum na chaos Peterson opisał porządek jako „zbadane terytorium”, to co znamy i czego spodziewamy się w naszym życiu. Przykładowo „porządek” to „stabilność twojego małżeństwa”. Rzeczywiście, małżeństwo Jordana z Tammy było głównym źródłem porządku i stabilności w jego życiu.
W sekcji z podziękowaniami w 12 życiowych zasadach Peterson napisał, że jego żona Tammy jest „gwarantem uczciwości, stabilności, wsparcia, praktycznej pomocy, organizacji oraz cierpliwości”. Niedługo po tym został poinformowany, że ten fundament miał wkrótce się rozpaść.
„Chaos – pisze Peterson – to nowe miejsce i czas, które pojawiają się, gdy nagle dochodzi do tragedii”. „To nowe i nieprzewidziane, pojawiające się nagle pośród powszechnie znanego”. „To miejsce, w którym się znajdujesz, gdy wszystko wokół się wali”.
Gdy wszystko wokół nas się wali, możemy nie wytrzymać naporu emocjonalnego chaosu. Jak Peterson napisał w swojej wcześniejszej książce Maps of Meaning: „Kiedy świat jest znany i znajomy (…) nasze emocje pozostają pod kontrolą. Kiedy zaś świat nagle przekształca się w coś nowego, nasze emocje ulegają rozregulowaniu”.
W obliczu tak okropnych wiadomości niepokój Petersona wzrósł. Już od dawna brał benzodiazepiny. Po zdiagnozowaniu jego żony, jego lekarz zwiększył dawkę. Jednak to tylko pogorszyło jego stan. Peterson zdał sobie sprawę, że rozwinął w sobie niebezpieczną fizyczną zależność. Tymczasem Tammy przeciwstawiła się swojej diagnozie, szybko wracając do zdrowia. Niestety męka Jordana dopiero się zaczynała.
Jego lekarz zalecił mu odstawić specyfik z dnia na dzień, wymieniając lek na inny. Ale to sprawiło jedynie, że cierpienie Petersona wzrosło. Następnie próbowano zmniejszyć dawkę, ale to też było nie do zniesienia. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że u Petersona rozwinął się stan zwany akatyzją, który psycholog przyrównał później do bycia bez przerwy dźganym spiczastym kijkiem. Dolegliwość ta utrzymywała go w ciągłym ruchu, ponieważ leżenie, siedzenie czy stanie nieruchomo było niemożliwe do zniesienia.
Następnie Jordan, wraz z Mikhailą i jej mężem, rozpoczęli długą wyprawę, najpierw po Ameryce Północnej, a ostatecznie Europie Wschodniej, w celu uzyskania pomocy medycznej, która pozwoliłaby Petersonowi odstawić benzodiazepiny i odzyskać zdrowie po doznanych uszkodzeniach neurologicznych.
W różnych momentach Peterson cierpiał na delirium, halucynacje, zaburzenia poczucia czasu oraz fizyczne upośledzenia tak poważne, że nie był nawet w stanie ani samodzielnie wejść po schodach, ani położyć się do łóżka. „Nie jest przesadą – relacjonował Peterson – powiedzieć, że konsekwencje odstawienia benzodiazepin chwilami wydawały mi się gorsze niż śmierć”. „Wiem, że nie powinno się mówić czegoś takiego lekkomyślnie – kontynuował – ale było wiele, wiele momentów, kiedy byłoby mi lepiej po prostu nie istnieć, niż doświadczać tego, czego doświadczałem”.
Czyli poprawcie mnie jeśli się mylę, ale koleś "od dawna" czyli jak rozumiem jeszcze przed diagnozą żony, brał benzodiazepiny. Raczej nie powodowały one jakoś wielkich skutków ubocznych, a już na pewno nie takie które nastąpiły później - pytanie zatem czy to faktycznie pochodna tych leków, albo kombinacji leków z wydarzeniami?
Bo następnie mamy diagnozę żony, pogorszenie jego stanu (dość logiczne), a potem wyzdrowienie żony i dopiero wtedy początek dramatu? Coś mi się tu nie klei.
Wszystkie próby kombinowania z lekami zawodzą, potem tour de specjaliści - też nic, i nagle łup! Moskwa, i wszystko wraca do normy.
Wiecie czym mi to pachnie, prawda?
Jak powiedział Józef Szwejk, gdy profos sztabowy Slavik przytknął mu do nosa swoją wielką piąchę - pachnie cmentarzem.
Mamy sobie substancję którą podtruwamy obiekt. I ponieważ my sobie ją opracowaliśmy, tylko my wiemy jak to wyleczyć.
Takich operacyj było milijon. Jeśli Pitersona ma zięcia ruska, to podtrucie go było więcej niż proste.
Ale jeszcze jedno, bardzo ważne - przeczytajcie sobie wpis Mikhaeli na temat swojego męża:
Klasyka: Worek, Korek (alko, dragi, psychotropy) i Rozporek
No i Pitersona nabrać na kochankę mogłoby być cokolwiek ciężko. A w każdym razie ciężej niż przeciętnej urody córkę na przystojnego jak z okładki, do tego ciekawego chłopaka. Raczej KGB. Znaczy FSB.
•••
Plus polecam posty z tego 22. lutego, dwa dni przed inwazją, z zalinkowanego wpisu.
(pol. Michaela, ang. Michaela również! zatem Mikhaila to transkrypcja fonetyczna z... rosyjskiego)
//
Słodki Panie w niebiesiech
Brrr... okultyści - bławacczycy, słowiańskie szamaństwo.
EDIT: Doczytałem resztę postów i widzę, że już to padło i w zasadzie wszystko wiadomo.
@Tecum_Seh; Mikhaila nie jest przeciętnej urody, jest m.z. b. atrakcyjna.
Musi być jakaś magia w Kacapii, że nie pozdychali jeszcze z głodu, ich siła destrukcyjna jest potężna.