Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Nie pojmuję, no nie pojmuję. OTUA gwarantowała im jeszcze 3 lata spokojnego rządzenia. Mogliby odbudowywać Polskę, jakieś tam Międzymorza klecić, tworzyć XXI wiek. Ale nie, śliczny pyszczek płaczącego zwierzaczka über alles.
Ignac nie słuchaj ich. Wszystko jest efektem gotowania się w koalicji od dłuższego czasu. Teraz mamy próbę bezkrwawego starcia, które być musi. Inaczej wszystko zgnije. Stracie bez konsekwencji.
Powiem tak, raczej powinno się to skończyć spacyfikowaniem Zbynia i Gowina. Za słaba mają karty, inna sprawa że ich trzeba zmarginalizować. Gowin jednak numer wywinął, zrobił spory problem. Ze Zbyniem to kwestia czasu. Ale to jest polityka, różnie może się ułożyć.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Nie pojmuję, no nie pojmuję. OTUA gwarantowała im jeszcze 3 lata spokojnego rządzenia. Mogliby odbudowywać Polskę, jakieś tam Międzymorza klecić, tworzyć XXI wiek. Ale nie, śliczny pyszczek płaczącego zwierzaczka über alles.
Ignac nie słuchaj ich. Wszystko jest efektem gotowania się w koalicji od dłuższego czasu. Teraz mamy próbę bezkrwawego starcia, które być musi. Inaczej wszystko zgnije. Stracie bez konsekwencji.
Powiem tak, raczej powinno się to skończyć spacyfikowaniem Zbynia i Gowina. Za słaba mają karty, inna sprawa że ich trzeba zmarginalizować. Gowin jednak numer wywinął, zrobił spory problem. Ze Zbyniem to kwestia czasu. Ale to jest polityka, różnie może się ułożyć.
No zgoda, przyjmuję że musieli w kołalicji zrobić jakiś porządek. Ale, pfff, no pfff, zwierzątka to nasze najważniejsze Westerplatte.
Poseł Suski leje ślozy nad losem zwierzątek, gdyż nie może znieść ich bulu. Serio?
Ja rozumiem, że czasem trzeba zrobić jakieś kabuki i ukrywać swoje intencje w cieniu innych spraw. Ale szkoda że musieli z siebie zrobić aż takich idiotów.
A nie nie Ignac, zwierzątka szły sobie jak szły, zobaczymy o co chodziło w tej ustawie. Może kaprys, może nie, może chodzi o coś zupełnie innego. To koalicjanci postanowili wykorzystać moment i coś pokazać. Prezes uruchomi mechanizm do rozprawy z nimi, albo i nie. Wg mnie powinien. Gowin, Zbynio to sraki ludzkie, właściwie to trzeba ich wykopać, nic dobrego w perspektywie z tego nie wyjdzie.
Fakty są takie. Jądro PiS wyskoczyło z ustawą o ochronie zwierząt. Ustawa została przegłosowana, uwaga precedens, głosami opozycji ! Część posłów klubu PiS wyłamała się (kolejny precedens) i zgodnie z zasadami klubu zostanie ukarana.
Przecież to wszystko było do przewidzenia. Kto przewidział ? Co to nam pokazuje ?
Wicie, od kedy dowiedziałem się, że decydująca dla przebiegu I wojny światowej była miażdżąca wygrana Niemiec nad Rosją nad Jeziorami Mazurskimi, nic już nie jest takie samo.
(Mówiąc w skrócie, spowodowała ona odciągnięcie iluś tam armii z frontu zachodniego, przez co Niemcy nie byli zdolni do zajęcia szybkim marszem Paryża i potem już się tylko miotali w oczekiwaniu nieuchronnego.)
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Wicie, od kedy dowiedziałem się, że decydująca dla przebiegu I wojny światowej była miażdżąca wygrana Niemiec nad Rosją nad Jeziorami Mazurskimi, nic już nie jest takie samo.
(Mówiąc w skrócie, spowodowała ona odciągnięcie iluś tam armii z frontu zachodniego, przez co Niemcy nie byli zdolni do zajęcia szybkim marszem Paryża i potem już się tylko miotali w oczekiwaniu nieuchronnego.)
Dodajmy że niepotrzebnie odciągali. Jak już przybyły posiłki to było już po bitwie.
JORGE napisal(a): Fakty są takie. Jądro PiS wyskoczyło z ustawą o ochronie zwierząt. Ustawa została przegłosowana, uwaga precedens, głosami opozycji ! Część posłów klubu PiS wyłamała się (kolejny precedens) i zgodnie z zasadami klubu zostanie ukarana.
Przecież to wszystko było do przewidzenia. Kto przewidział ? Co to nam pokazuje ?
Pokazuje, że dla zachowania więziennej dyscypliny Ozyrys jest w stanie wykorzystać najbardziej idiotyczny pretekst i strzelać do swoich. Ta ustawa i tak by przeszła głosami opozycji; nie widzę powodu, żeby robić z niej packę p-ko własnym ludziom.
To jest wręcz dodatkowo ohydne przez to, że w tej akurat sprawie mógł pozwolić swoim osłom, żeby wykazali się niezależnością i własnymi foszkami. Nie. Dał dowód, że albo idziesz za każdą fanaberią El Jefe albo cię nie ma.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Wicie, od kedy dowiedziałem się, że decydująca dla przebiegu I wojny światowej była miażdżąca wygrana Niemiec nad Rosją nad Jeziorami Mazurskimi, nic już nie jest takie samo.
(Mówiąc w skrócie, spowodowała ona odciągnięcie iluś tam armii z frontu zachodniego, przez co Niemcy nie byli zdolni do zajęcia szybkim marszem Paryża i potem już się tylko miotali w oczekiwaniu nieuchronnego.)
Normalnie Niemiec płakał jak wygrywał, bo jak rozumiem okazało się, że dobijając Kacapa, osłabił ofensywę przeciw Żabojadom?
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Wicie, od kedy dowiedziałem się, że decydująca dla przebiegu I wojny światowej była miażdżąca wygrana Niemiec nad Rosją nad Jeziorami Mazurskimi, nic już nie jest takie samo.
(Mówiąc w skrócie, spowodowała ona odciągnięcie iluś tam armii z frontu zachodniego, przez co Niemcy nie byli zdolni do zajęcia szybkim marszem Paryża i potem już się tylko miotali w oczekiwaniu nieuchronnego.)
Dodajmy że niepotrzebnie odciągali. Jak już przybyły posiłki to było już po bitwie.
Tego akurat nie wiedziałem.
Ale to jest ciekawe też z innego powodu. Ovaj, jak weszli Ruchy, to z Mazur natychmiast ruszyli do Berlina miejscowi bogacze, płacząc cysorzowi w manszet, że jak tak można i kto to widział. A cysorz, zamiast z godnością odpowiedzieć, że tak każe plan Schlieffena, pochylił się z troską nad nieborakami, co mieli dobre przełożenie. A przecież był to obszar marginalny, rolniczy, możliwy do szybkiego odwojowania. Tak to dzięki junkrom pruskim, Niemcy przegrali bitwę nad Marną i w konsekwencji wojnę.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Wicie, od kedy dowiedziałem się, że decydująca dla przebiegu I wojny światowej była miażdżąca wygrana Niemiec nad Rosją nad Jeziorami Mazurskimi, nic już nie jest takie samo.
(Mówiąc w skrócie, spowodowała ona odciągnięcie iluś tam armii z frontu zachodniego, przez co Niemcy nie byli zdolni do zajęcia szybkim marszem Paryża i potem już się tylko miotali w oczekiwaniu nieuchronnego.)
Normalnie Niemiec płakał jak wygrywał
O wiele pamiętam Moltke literalnie zmoczył łzami serwetę, jak się dowiedział, co się stało i rzucił tę robotę.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): On chce mieć armię cweli.
Czy mi się wydaję, ale od paru tygodni Zbynio negocjuje swoja pozycję w PiS mając za sobą parę procent elektoratu ? Ryjąc nieustannie od lat pod wspólnym premierem, dodajmy. A Gowin wywinął parę miesięcy temu numer, który mógł zaważyć na wyborze Dudy (a właściwie jego braku) przez by się rypnął cały konstrukt polityczny. Cweli chce Kaczor, Ignac ? Kto tu miesza powiedz ?
Ba! Sam chciałbym wiedzieć. A zwłaszcza -- po co miesza?
Ale ja ci odpowiedziałem. Sraki ludzkie, które nie mają za sobą niczego, poza trzymaniem w szachu Kaczora posłami, którzy podnoszą ręce kiedy trzeba, wykorzystują moment. Kaczor podejmuje rękawice bo sytuacje trzeba oczyścić. Bardzo możliwe, że Kaczyński sam tą sytuację wywołał, żeby tym zerom pokazać miejsce w szeregu, Jeżeli tego nie zrobi w perspektywie PiS straci władzę i przegra wybory. Bo traci się władzę poprzez zaniechania i utratę wpływów. Gigantycznym zaniechaniem będzie pozwolenie Ziobrze i Gowinowi dać się szantażować. To tak jak z pracownikami. Jeżeli ulegniesz szantażom, możesz firmę zamykać, bo w perspektywie wszystko się rozsypie samo.
Ba! Sam chciałbym wiedzieć. A zwłaszcza -- po co miesza?
Ale ja ci odpowiedziałem. Sraki ludzkie, które nie mają za sobą niczego, poza trzymaniem w szachu Kaczora posłami, którzy podnoszą ręce kiedy trzeba, wykorzystują moment. Kaczor podejmuje rękawice bo sytuacje trzeba oczyścić. Bardzo możliwe, że Kaczyński sam tą sytuację wywołał, żeby tym zerom pokazać miejsce w szeregu, Jeżeli tego nie zrobi w perspektywie PiS straci władzę i przegra wybory. Bo traci się władzę poprzez zaniechania i utratę wpływów. Gigantycznym zaniechaniem będzie pozwolenie Ziobrze i Gowinowi się szantażować. To tak jak z pracownikami. Jeżeli ulegniesz szantażom, możesz firmę zamykać, bo w perspektywie wszystko się rozsypie samo. No OK, jest to jakiś argument. Wszelako, nu, trochę mnie fular uwiera na myśl o tym, że jak chodziło o nienarodzone dzieci, to w PiS wolność była rozpasana, a Suski biegał po sejmie i targał listy biskupie, które cośtam cośtam. A jak chodzi o zwierzątka, to ruki pa szwam, małczać cwele!
Kto to kurwa jest ? "Pionki się po szachownicy panu rozsypali ?"
Decyzją Prezesa @pisorgpl Jarosława Kaczyńskiego, z dniem dzisiejszym, w prawach członka @pisorgpl zostali zawieszeni: 1. Krzysztof Ardanowski 2. Czochara Katarzyna 3. Dolata Zbigniew 4. Glenc Teresa 5. Górska Agnieszka 6. Hałas Teresa 7. Kołakowski Lech 8. Kowalczyk Henryk 9. Małecki Jerzy 10. Szulowski Krzysztof 11. Uściński Piotr 12. Wesoły Marek 13. Wróblewski Bartłomiej 14. Zawiślak Sławomir
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): No OK, jest to jakiś argument. Wszelako, nu, trochę mnie fular uwiera na myśl o tym, że jak chodziło o nienarodzone dzieci, to w PiS wolność była rozpasana, a Suski biegał po sejmie i targał listy biskupie, które cośtam cośtam. A jak chodzi o zwierzątka, to ruki pa szwam, małczać cwele!
I mnie się tez o to rozchodzi. Zła ustawa, źle odbierana jako bat? Dla mnie to jak udział w konkursie, kto się najmocniej kopnie w jądra.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): No OK, jest to jakiś argument. Wszelako, nu, trochę mnie fular uwiera na myśl o tym, że jak chodziło o nienarodzone dzieci, to w PiS wolność była rozpasana, a Suski biegał po sejmie i targał listy biskupie, które cośtam cośtam. A jak chodzi o zwierzątka, to ruki pa szwam, małczać cwele!
I mnie się tez o to rozchodzi. Zła ustawa, źle odbierana jako bat? Dla mnie to jak udział w konkursie, kto się najmocniej kopnie w jądra.
To jest władza. To jest polityka. Dlatego to oni nami rządzą, a my napinamy się na internecie. Czego nie rozumiemy ?
Ustawa o ochronie zwierząt była swego rodzaju crash testem dla obozu rządzącego, pogrążonego w coraz bardziej jałowych negocjacjach.
Najłatwiej jest interpretować politykę w kategoriach psychologicznych bądź psychiatrycznych. Tylko nic mądrego z tego nie wynika – jak z każdej łatwizny. Tak samo jest z ustawą o ochronie zwierząt i z sytuacją na parlamentarnym zapleczu rządu. To nie ta ustawa podzieliła obóz rządzący, lecz stosunek do niej pokazał stan faktyczny. Jarosław Kaczyński powiedział sprawdzam w momencie, gdy rozmowy koalicjantów na temat rekonstrukcji rządu i nowej umowy koalicyjnej zaczęły być mocno bezproduktywne. Ustawa o ochronie zwierząt była więc swego rodzaju crash testem, co wcale nie umniejsza woli kierownictwa PiS, by rozwiązać problemy, których ten akt prawa dotyczy.
Wszelkie racjonalne kalkulacje pozwalały przewidywać, że tak czy owak ustawa zostanie przez Sejm przyjęta i to sporą większością głosów. Głosowanie posłów obozu rządzącego było więc wewnętrznym sprawdzianem rozkładu sił. I sprawdzianem spoistości zjednoczonej prawicy. Z pewnym zastrzeżeniem, bo część posłów obozu rządzącego głosowała przeciw ustawie wiedząc, że ona na pewne w Sejmie przejdzie. Pomijając więc samoistne znaczenie ustawy (programowo ważnej, a nie przypadkowej i wyciągniętej z kapelusza), idealnie nadawała się ona do sprawdzenia, jak ma się rządząca większość w perspektywie rekonstrukcji rządu i nowej umowy koalicyjnej.
Sprawdzenie było konieczne dlatego, że rozmowy koalicyjne stały się spektaklem i zaczęły w nich przeważać elementy ważne dla tożsamości i wpływów mniejszych koalicjantów, ale nie dla tego, z jakiego powodu były toczone. Dla istoty sprawy stały się nie tylko utrapieniem, ale wręcz przeszkodą. Rozmowy i targi zaczęły dominować nad wszystkimi ważnymi problemami merytorycznymi, jakich rządzący mają przecież bez liku. I ktoś to musiał przerwać. Tym bardziej że nagromadziło się już wiele złych emocji, których nie dawało się rozładować.
Kryzys, który ujawniło głosowanie nad ustawą o ochronie zwierząt, trwał od końca kwietnia 2020 r., a już na pewno od maja 2020 r. I rozmowy o rekonstrukcji oraz umowie koalicyjnej go potwierdziły oraz zaostrzyły. Sposób głosowania w sprawie ustawy o ochronie zwierząt był więc rezultatem tego, co już się realnie działo. Zapowiadane są dyscyplinarne konsekwencje, ale one nie muszą wcale oznaczać rozpadu rządzącej koalicji. To jest szansa na reset (w sensie organizacyjnym) i katharsis (w sensie etycznym). To szansa na powrót do rozmów o rekonstrukcji i nowej umowie koalicyjnej bez elementu spektaklu i rozsadzającej wszystko nieograniczonej licytacji.
W czasach kryzysów i przesileń dominują emocje (także te złe) i one mogą mieć nawet nieodwracalne skutki. Ale strony ostatniego kryzysu doskonale zdają sobie sprawę, jaka jest alternatywa. A są nią przyspieszone wybory i całkiem realna możliwość utraty władzy (także przy uzyskaniu samodzielnie przez PiS poparcia na poziomie ponad 40 proc.), nawet jeśli całkiem długo mógłby funkcjonować rząd mniejszościowy. I to mogłaby być utrata władzy na dekady, bowiem często tak się dzieje, gdy rozpada się obóz rządzący i zachodzą szersze zmiany przez ten rozpad wywołane.
Dwukrotna wygrana zjednoczonej prawicy jest ewenementem na europejską skalę, gdy brać pod uwagę jej ideowy profil. Podobne ideowo partie mają (poza Węgrami) poparcie nie przekraczające 20 proc., a zwykle ok. 5-10 proc. Jest to też ewenement w Polsce, zważywszy na dekady propagandy czyniącej z PiS wroga numer jeden i zakałę demokracji. Warto pamiętać, ile korzystnych zbiegów okoliczności (nie do powtórzenia się w przewidywalnej przyszłości) musiało zajść w 2015 r., żeby zjednoczona prawica mogła samodzielnie rządzić (235 mandatów) zdobywając „tylko” 37,58 proc. głosów. W 2019 r. do zdobycia tej samej liczby mandatów potrzeba już było 43,59 proc. głosów. Także dlatego rządy zjednoczonej prawicy są ewenementem. I również z powodu tej wyjątkowości warunków umożliwiających samodzielne rządzenie odsunięcie od władzy mogłoby trwać nawet bardzo długo.
Kierownictwa i członkowie partii tworzących zaplecze rządu są świadome, jak wiele musiało się stać, żeby dwukrotnie wygrać wybory parlamentarne i móc samodzielnie rządzić. Stracić to wszystko jest łatwo, odbudować może być skrajnie trudno, o ile w ogóle będzie to możliwe. Świadomość wyjątkowości sytuacji przemawia za trwaniem koalicji i przywróceniem jej sterowności. A crash test, jakim było głosowanie nad ustawą o ochronie zwierząt może być kubłem zimnej wody na rozpalone głowy i oznaczać nowy początek. Może być też zupełnie odwrotnie, ale to by oznaczało odejście od elementarnej racjonalności, co w polityce się oczywiście zdarza i to całkiem często. Teraz chodzi tylko o to, żeby nie palić mostów, nawet jeśli stoją na nich barykady. Chodzi o udrożnienie ruchu przez te mosty, a nie o ich zniszczenie.
Potrząsnąć drzewem, żeby pospadały z niego suche gałęzie, jacyś tam domorośli fizolofowie, a nie zdyscyplinowana masa poselska, jacyś tam kolesie, którym się zdaje że bycie w Sejmasie upoważnia ich do mądrzenia się, a nie tylko wciskania knefla na znak łysego.
Ci kolesie, co są na liście 14 raczej nie trafią na listy wyborcze przy następnym obrocie karuzeli. To pomoże w dalszej centralizacji demokratycznej, na zasadzie, kto ma syndrom niespokojnych rąk na szwach, ten dłużej niż jedną kadencję psuć powietrza na Wiejskiej nie będzie.
Dobry istotnie moment na takiego strzała. I też ważne w negocjacji z Solarną i Gowienną. Niech znają proporcją, a nie zachowują się jak UD przy AWS. Żenralmą PiS by nie wygrał bez nich, i to jest ich as w rękawie. Ale też bez PiS by ani ZZ ani Gowin nie zaistnieli w ogóle, musieliby jak ludzie pracy szukać a nie uprawiać suchy brandzel w państwowych budynkach -- i to jest młot w rękawie Ozyrysa.
Też widzę, że był sens zrobienia tej bitwy na tak idyotycznym polu. Ozyrysowi zależy żeby mieć sprawną maszynkę, która nie zacina się na foszku byle osła z oselskiej ławy, tylko trzaska ustawy jak MSBS. Więc test zderzeniowy zrobił na temacie, który miał ponadpartyjne poparcie, sprawa prosta.
Inna rzecz, że zapomniał o nałkach Franciszka Józefa Strusia, który mawiał, że politykę najlepiej się robi, kedy na prawo od nas jest tylko ściana. Od ściany PiS odkleił się już dawno, zresztą przed rebrandingiem nazywał się Porozumienie Centrum, z czego widać że podpieranie ściany nie jest ulubionym tańcem Prezesa. Więc w oczywisty sposób dokarmi Konfederę szurami, którzy trzymali się dotąd PiS, ale na myśl o zwierzątkach gnębiących prywatny biznes toczą z oblicza pianę.
Przy czym kolejny krok jest taki, że skoro już ta grupa szurów straciła dziewictwo i zagłosiowała na PiS, to może piana im przez te trzy lata zejdzie, może dość się naoglądają Januszka plotącego o gwałtach, a jeszcze więcej -- lewactwa, które jest jedyną dla PiS alternatywą.
Więc tak, osiągnąłem pewne ukojenie w związku spożywczym.
Oczywiście, można by pleść o tem, że negocjacje należy prowadzić racjonalniej i nie podpalać przy tym więzienia. Że fajnie by byo mieć demokrację nie tylko w postaci plebiscytu "Którego wodzusia chcesz mieć przez następne lata?", ale także jako demokratyzację wewnętrzną struktur partyjnych. Wszelako, to akurat nie zdarzy się, a najbardziej demokratyczną strukturą jest a pozostanie Konfedera.
Tylko widzisz, ja od swoich pracowników nie oczekiwałem posłuszeństwa. Najlepszy był taki pracownik, którego w ogóle nie widywałem ale jak raport przedstawił, to wszystko było tak, jakbym sobie to wcześniej wyobraził. Tak dobrze oczywiście bywało rzadko, rano musiałem zawsze coś nieskładnie tłumaczyć ale na wieczór model był zakodowany i przetestowany. Jeśli zegarkowi trzeba przesuwać wskazówki, to nie jest on dobrym czasomierzem.
JORGE napisal(a): Kto to kurwa jest ? "Pionki się po szachownicy panu rozsypali ?"
Jak się dogadają z peezelem to jes to sposób na utratę poparcie wsi przez PiS.
Gdzieś obok pisałem o rozmowie z Ciocią ze wsi. Oczywiście Ciocia to nie cała wieś, ale prosiłem ją bardziej o opinię na temat otoczenia niż jej samą.
Wieś głosiowała na PiS, bo nie wpuścili czarnych, bo stawiają opór pedauom, bo PiS pokazuje jakeś znamiona wiary. Odwrotu do PSL nie ma (zresztą: było na 4F bardzo wiele razy pisane, że PSL to nie jest partia chłopów, tylko osób powiązanych administracyjnie w małych miejscowościach - ale z dala od koryta ich możliwości są coraz mniejsze, stąd odpływ wyborców - zresztą: nawet jakoś w tym tygodniu 1000-letni bastion PSL został odbity przez PiS dwoma głosiami w uzupełniających). Być może część nie pójdzie na wybory.
Co do samej ustawy - ludzie nie wiedzą po co ona jest - samą ustawę uznają za niepotrzebną i niezrozumiałą. Człowiek to człowiek a bydlę to bydlę (pisał już o tym Los - to się potwierdza).
Komentarz
Powiem tak, raczej powinno się to skończyć spacyfikowaniem Zbynia i Gowina. Za słaba mają karty, inna sprawa że ich trzeba zmarginalizować. Gowin jednak numer wywinął, zrobił spory problem. Ze Zbyniem to kwestia czasu. Ale to jest polityka, różnie może się ułożyć.
A tu? Pfff... Generalnie mógł tę ustawę przepchnąć jako ponadpartyjny plan opieki nad zwierzątkami; wymagało to tylko odrobiny czasu i pracy.
Poseł Suski leje ślozy nad losem zwierzątek, gdyż nie może znieść ich bulu. Serio?
https://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/suski-porwal-list-biskupa/
Ja rozumiem, że czasem trzeba zrobić jakieś kabuki i ukrywać swoje intencje w cieniu innych spraw. Ale szkoda że musieli z siebie zrobić aż takich idiotów.
Przecież to wszystko było do przewidzenia. Kto przewidział ? Co to nam pokazuje ?
(Mówiąc w skrócie, spowodowała ona odciągnięcie iluś tam armii z frontu zachodniego, przez co Niemcy nie byli zdolni do zajęcia szybkim marszem Paryża i potem już się tylko miotali w oczekiwaniu nieuchronnego.)
To jest wręcz dodatkowo ohydne przez to, że w tej akurat sprawie mógł pozwolić swoim osłom, żeby wykazali się niezależnością i własnymi foszkami. Nie. Dał dowód, że albo idziesz za każdą fanaberią El Jefe albo cię nie ma.
On chce mieć armię cweli.
Ale to jest ciekawe też z innego powodu. Ovaj, jak weszli Ruchy, to z Mazur natychmiast ruszyli do Berlina miejscowi bogacze, płacząc cysorzowi w manszet, że jak tak można i kto to widział. A cysorz, zamiast z godnością odpowiedzieć, że tak każe plan Schlieffena, pochylił się z troską nad nieborakami, co mieli dobre przełożenie. A przecież był to obszar marginalny, rolniczy, możliwy do szybkiego odwojowania. Tak to dzięki junkrom pruskim, Niemcy przegrali bitwę nad Marną i w konsekwencji wojnę.
Aż do Łajki spojrzałem, warto -------------> https://pl.wikipedia.org/wiki/Helmuth_Johannes_Ludwig_von_Moltke -- ewidentny przykład awansu ponad zdolności.
No OK, jest to jakiś argument. Wszelako, nu, trochę mnie fular uwiera na myśl o tym, że jak chodziło o nienarodzone dzieci, to w PiS wolność była rozpasana, a Suski biegał po sejmie i targał listy biskupie, które cośtam cośtam. A jak chodzi o zwierzątka, to ruki pa szwam, małczać cwele!
Decyzją Prezesa @pisorgpl Jarosława Kaczyńskiego, z dniem dzisiejszym, w prawach członka @pisorgpl zostali zawieszeni:
1. Krzysztof Ardanowski
2. Czochara Katarzyna
3. Dolata Zbigniew
4. Glenc Teresa
5. Górska Agnieszka
6. Hałas Teresa
7. Kołakowski Lech
8. Kowalczyk Henryk
9. Małecki Jerzy
10. Szulowski Krzysztof
11. Uściński Piotr
12. Wesoły Marek
13. Wróblewski Bartłomiej
14. Zawiślak Sławomir
Zła ustawa, źle odbierana jako bat?
Dla mnie to jak udział w konkursie, kto się najmocniej kopnie w jądra.
https://wpolityce.pl/polityka/518192-ustawa-o-ochronie-zwierzat-byla-crash-testem
Ustawa o ochronie zwierząt była swego rodzaju crash testem dla obozu rządzącego, pogrążonego w coraz bardziej jałowych negocjacjach.
Najłatwiej jest interpretować politykę w kategoriach psychologicznych bądź psychiatrycznych. Tylko nic mądrego z tego nie wynika – jak z każdej łatwizny. Tak samo jest z ustawą o ochronie zwierząt i z sytuacją na parlamentarnym zapleczu rządu. To nie ta ustawa podzieliła obóz rządzący, lecz stosunek do niej pokazał stan faktyczny. Jarosław Kaczyński powiedział sprawdzam w momencie, gdy rozmowy koalicjantów na temat rekonstrukcji rządu i nowej umowy koalicyjnej zaczęły być mocno bezproduktywne. Ustawa o ochronie zwierząt była więc swego rodzaju crash testem, co wcale nie umniejsza woli kierownictwa PiS, by rozwiązać problemy, których ten akt prawa dotyczy.
Wszelkie racjonalne kalkulacje pozwalały przewidywać, że tak czy owak ustawa zostanie przez Sejm przyjęta i to sporą większością głosów. Głosowanie posłów obozu rządzącego było więc wewnętrznym sprawdzianem rozkładu sił. I sprawdzianem spoistości zjednoczonej prawicy. Z pewnym zastrzeżeniem, bo część posłów obozu rządzącego głosowała przeciw ustawie wiedząc, że ona na pewne w Sejmie przejdzie. Pomijając więc samoistne znaczenie ustawy (programowo ważnej, a nie przypadkowej i wyciągniętej z kapelusza), idealnie nadawała się ona do sprawdzenia, jak ma się rządząca większość w perspektywie rekonstrukcji rządu i nowej umowy koalicyjnej.
Sprawdzenie było konieczne dlatego, że rozmowy koalicyjne stały się spektaklem i zaczęły w nich przeważać elementy ważne dla tożsamości i wpływów mniejszych koalicjantów, ale nie dla tego, z jakiego powodu były toczone. Dla istoty sprawy stały się nie tylko utrapieniem, ale wręcz przeszkodą. Rozmowy i targi zaczęły dominować nad wszystkimi ważnymi problemami merytorycznymi, jakich rządzący mają przecież bez liku. I ktoś to musiał przerwać. Tym bardziej że nagromadziło się już wiele złych emocji, których nie dawało się rozładować.
Kryzys, który ujawniło głosowanie nad ustawą o ochronie zwierząt, trwał od końca kwietnia 2020 r., a już na pewno od maja 2020 r. I rozmowy o rekonstrukcji oraz umowie koalicyjnej go potwierdziły oraz zaostrzyły. Sposób głosowania w sprawie ustawy o ochronie zwierząt był więc rezultatem tego, co już się realnie działo. Zapowiadane są dyscyplinarne konsekwencje, ale one nie muszą wcale oznaczać rozpadu rządzącej koalicji. To jest szansa na reset (w sensie organizacyjnym) i katharsis (w sensie etycznym). To szansa na powrót do rozmów o rekonstrukcji i nowej umowie koalicyjnej bez elementu spektaklu i rozsadzającej wszystko nieograniczonej licytacji.
W czasach kryzysów i przesileń dominują emocje (także te złe) i one mogą mieć nawet nieodwracalne skutki. Ale strony ostatniego kryzysu doskonale zdają sobie sprawę, jaka jest alternatywa. A są nią przyspieszone wybory i całkiem realna możliwość utraty władzy (także przy uzyskaniu samodzielnie przez PiS poparcia na poziomie ponad 40 proc.), nawet jeśli całkiem długo mógłby funkcjonować rząd mniejszościowy. I to mogłaby być utrata władzy na dekady, bowiem często tak się dzieje, gdy rozpada się obóz rządzący i zachodzą szersze zmiany przez ten rozpad wywołane.
Dwukrotna wygrana zjednoczonej prawicy jest ewenementem na europejską skalę, gdy brać pod uwagę jej ideowy profil. Podobne ideowo partie mają (poza Węgrami) poparcie nie przekraczające 20 proc., a zwykle ok. 5-10 proc. Jest to też ewenement w Polsce, zważywszy na dekady propagandy czyniącej z PiS wroga numer jeden i zakałę demokracji. Warto pamiętać, ile korzystnych zbiegów okoliczności (nie do powtórzenia się w przewidywalnej przyszłości) musiało zajść w 2015 r., żeby zjednoczona prawica mogła samodzielnie rządzić (235 mandatów) zdobywając „tylko” 37,58 proc. głosów. W 2019 r. do zdobycia tej samej liczby mandatów potrzeba już było 43,59 proc. głosów. Także dlatego rządy zjednoczonej prawicy są ewenementem. I również z powodu tej wyjątkowości warunków umożliwiających samodzielne rządzenie odsunięcie od władzy mogłoby trwać nawet bardzo długo.
Kierownictwa i członkowie partii tworzących zaplecze rządu są świadome, jak wiele musiało się stać, żeby dwukrotnie wygrać wybory parlamentarne i móc samodzielnie rządzić. Stracić to wszystko jest łatwo, odbudować może być skrajnie trudno, o ile w ogóle będzie to możliwe. Świadomość wyjątkowości sytuacji przemawia za trwaniem koalicji i przywróceniem jej sterowności. A crash test, jakim było głosowanie nad ustawą o ochronie zwierząt może być kubłem zimnej wody na rozpalone głowy i oznaczać nowy początek. Może być też zupełnie odwrotnie, ale to by oznaczało odejście od elementarnej racjonalności, co w polityce się oczywiście zdarza i to całkiem często. Teraz chodzi tylko o to, żeby nie palić mostów, nawet jeśli stoją na nich barykady. Chodzi o udrożnienie ruchu przez te mosty, a nie o ich zniszczenie.
Potrząsnąć drzewem, żeby pospadały z niego suche gałęzie, jacyś tam domorośli fizolofowie, a nie zdyscyplinowana masa poselska, jacyś tam kolesie, którym się zdaje że bycie w Sejmasie upoważnia ich do mądrzenia się, a nie tylko wciskania knefla na znak łysego.
Ci kolesie, co są na liście 14 raczej nie trafią na listy wyborcze przy następnym obrocie karuzeli. To pomoże w dalszej centralizacji demokratycznej, na zasadzie, kto ma syndrom niespokojnych rąk na szwach, ten dłużej niż jedną kadencję psuć powietrza na Wiejskiej nie będzie.
Dobry istotnie moment na takiego strzała. I też ważne w negocjacji z Solarną i Gowienną. Niech znają proporcją, a nie zachowują się jak UD przy AWS. Żenralmą PiS by nie wygrał bez nich, i to jest ich as w rękawie. Ale też bez PiS by ani ZZ ani Gowin nie zaistnieli w ogóle, musieliby jak ludzie pracy szukać a nie uprawiać suchy brandzel w państwowych budynkach -- i to jest młot w rękawie Ozyrysa.
Też widzę, że był sens zrobienia tej bitwy na tak idyotycznym polu. Ozyrysowi zależy żeby mieć sprawną maszynkę, która nie zacina się na foszku byle osła z oselskiej ławy, tylko trzaska ustawy jak MSBS. Więc test zderzeniowy zrobił na temacie, który miał ponadpartyjne poparcie, sprawa prosta.
Inna rzecz, że zapomniał o nałkach Franciszka Józefa Strusia, który mawiał, że politykę najlepiej się robi, kedy na prawo od nas jest tylko ściana. Od ściany PiS odkleił się już dawno, zresztą przed rebrandingiem nazywał się Porozumienie Centrum, z czego widać że podpieranie ściany nie jest ulubionym tańcem Prezesa. Więc w oczywisty sposób dokarmi Konfederę szurami, którzy trzymali się dotąd PiS, ale na myśl o zwierzątkach gnębiących prywatny biznes toczą z oblicza pianę.
Przy czym kolejny krok jest taki, że skoro już ta grupa szurów straciła dziewictwo i zagłosiowała na PiS, to może piana im przez te trzy lata zejdzie, może dość się naoglądają Januszka plotącego o gwałtach, a jeszcze więcej -- lewactwa, które jest jedyną dla PiS alternatywą.
Więc tak, osiągnąłem pewne ukojenie w związku spożywczym.
Oczywiście, można by pleść o tem, że negocjacje należy prowadzić racjonalniej i nie podpalać przy tym więzienia. Że fajnie by byo mieć demokrację nie tylko w postaci plebiscytu "Którego wodzusia chcesz mieć przez następne lata?", ale także jako demokratyzację wewnętrzną struktur partyjnych. Wszelako, to akurat nie zdarzy się, a najbardziej demokratyczną strukturą jest a pozostanie Konfedera.
Wieś głosiowała na PiS, bo nie wpuścili czarnych, bo stawiają opór pedauom, bo PiS pokazuje jakeś znamiona wiary. Odwrotu do PSL nie ma (zresztą: było na 4F bardzo wiele razy pisane, że PSL to nie jest partia chłopów, tylko osób powiązanych administracyjnie w małych miejscowościach - ale z dala od koryta ich możliwości są coraz mniejsze, stąd odpływ wyborców - zresztą: nawet jakoś w tym tygodniu 1000-letni bastion PSL został odbity przez PiS dwoma głosiami w uzupełniających). Być może część nie pójdzie na wybory.
Co do samej ustawy - ludzie nie wiedzą po co ona jest - samą ustawę uznają za niepotrzebną i niezrozumiałą. Człowiek to człowiek a bydlę to bydlę (pisał już o tym Los - to się potwierdza).