Skip to content

Miłość Kościoła

1810121314

Komentarz

  • jedyne, co zapamiętałem, to jak opowiadał, że jakiemuś gościowi wywinął strzała w trakcie spowiedzi gdy ten wyznał, że bił swoją dziewczynę/małżonkę (nie pamiętam).
    Ręce opadają.
    Poza tym, że to pewnie sadzenie się bez kontaktu z rzeczywistością czyli opowieści z mchu i paproci, to samo clou tej historyjki jest żenujące po prostu; znaczy że facet już wtedy pojęcia nie miał, co to jest kapłaństwo, służba, sakramenty etc.

  • Berek OK
  • Exspectans napisal(a):
    Gadowski mnie zmęczył trochę swoimi teoriami spiskowymi. Mam wrażenie, że on nie ma wyczucia w ocenie wiarygodności informacji.
    Ziemniaka się przyjemnie słucha, gdy jedzie po opozycji, ale gdy mu się odzywa czip korwinowski, staje się mocno niestrawny. Przy tym męczące są jednak jego wpadki będące wynikiem niedokładnie zapamiętanych informacji.
    Szustak się rzeczywiście mocno popsuł, gdy zaczął produkować codzienny kontent. Ale niektóre rzeczy ma naprawdę dobre (szczególnie jako wstęp), np. konferencje o sposobach medytacji chrześcijańskiej, jednak z reguły są to rzeczy sprzed kilku już lat.
    Karonia dawniej trochę słuchałem, ale nieco mnie odstrasza jego zbliżenie ze środowiskami typu Rola itp.
    Gadowskiego książki są, delikatnie mówiąc, chaotyczne. Filmy podobnie, dlatego go Kurski pogonił, przecież ten jego cykl był słaby. Generalnie dużo szumu i powagi. Ale niepoważnej. Jak był po naszej stronie tolerowałem.

    Rola odegrał też dużą (nomen omen) rolę w czołganiu PO, ale też i starał się zebrać do siebie ciekawych ludzi. Raz mu się udawało (Karoń) raz nie (Wroński), ale to było dobre. Wszystko zmieniło się gdzieś rok po wyborach, on zaczął odjeżdżać, ale część ludzi została (np. Karoń, z tego co piszesz). Kiedy choroba zaczynała dawać pierwsze symptomy przestałem ten kanał oglądać. Bo wiadomo co się wydarzy, nawet nie chce mi się zerknąć, żeby zobaczyć jak im odpaliło.
  • polmisiek napisal(a):
    Podobało mi się wtedy, chociaż jedyne, co zapamiętałem, to jak opowiadał, że jakiemuś gościowi wywinął strzała w trakcie spowiedzi gdy ten wyznał, że bił swoją dziewczynę/małżonkę (nie pamiętam).
    P-ko takim excesom św. Karol Boromeusz wymyślił konfesjonał. Ale nie, budka niemodna, trzymajmy tam miotły, spowiedź będzie w rozmównicy.
  • edytowano May 2021
    JORGE napisal(a):
    A obserwujecie Ziemniaka ? Ja go cały czas subskrybuję i mi wyskakuje codziennie. Parę minut i wyłączam. Codzienne pierdolenie o tym samym. Niezależnie o czym gada, jaki tytuł, wiadomo że chodzi o PiS. Ziemkiewicz przestał już widzieć kolory. Przygotujmy się na upadek ...
    Ja se ostatnio włączyłem Ziemniaka z Bartosiakiem. Fajnie się tego słucha, ale strasznie siecze reklamami, nie można spokojnie garów zmywać.

    Jednym mnie Ziemniakiewicz zaszokował, mianowicie utyskiwaniem, że niedasie w Polszcze wybudować autostrad. Noż... norrrmalnie, si monumentum requiris -- circumspice! Nie mówię, że są one wszędzie, sam Manitou mówi, a ja potwierdzam, że droga do Krakowa kończy się na granicy woj. Małopolskiego. Ale jest znacznie, znacznie lepiej niż w szalonych latach 90.

    Kolo dowiódł w tym, że tkwi w mapie mentalnej z wczesnej młodości.

    Dla chętnych:
  • JORGE napisal(a):
    Bartosiak założył Strategy and Future, trochę wg mnie kącik czytelniczy dla inteligentnych chłopców, którzy chcą być przy czymś wielkim, ale nie chcą sobie babrać rączek (a i nie potrafią). Natomiast trochę mnie przekonał tym, że on chce stworzyć mechanizm w którym Plac będzie wpływał na Wieżę.
    1. Strategy and Future to fajny koncept popularyzatorsko-gospodarczy. Ale jeden mój znajomek mówił mi, że prenumerował kiedyś prawdziwy Stratfor Żorżyka i S&F głównie zrzynało 1:1. Może się rozwinęli, a może główną wartością jest patrzenie przez pryzmat interesu polskiego.

    2. Co do tego jak trudne jest babranie się w realu, JB przekonał się osobiście przy budowie CPK. Wymiękł. Ale czy to zarzut? Świat potrzebuje i praktyków, i analityków.

    3. Jakże boli duszę mą poety fakt, że Bartosiak jest kiepawym poetą. Wszysykie te jego ksywki są po prostu słabe, a jedna dobra -- Armia Nowego Wzoru -- zrzynką z Cromwella. Plac i Wieża, pfff... Powiedzieć Rynek i Zamek to to samo, ale i precyzyjniej, i z większym sensem, i ładniej.
  • JORGE napisal(a):
    Pani_Łyżeczka napisal(a):

    no bo to jest panie sr...ka jutubowa jakby raz na tydzien wyposzczał film to by się go wysuchało nawet bez aprobaty. ja mam tak z Gadowskim.
    Gadowskiego to ja już chyba od półtora roku nie słucham. On wypadnie ze wszystkiego co istotne, przecież na kanale IPN (świetne spotkania tam są !) on już dawno nic nie prowadzi. Będzie szedł w coraz większą niszę i szurię. I uwaga - to jest już nie do odkręcenia ! A przynajmniej nic takiego się nie wydarzyło jeszcze.

    To jest ciekawe, zwłaszcza w kontekście faktu, że on nie ma kontaktu z żywą bublicznością, a tylko z sensatami, którym się akurat chce napisać email do autora.

    Efekt jest taki, że jeśli on podkręca komponent szurowski, to więcej szurów się wzbudza i ślą maile, a ten myśli: "Kochają mnie!" i brnie głębiej, kolejny obrót śruby.

    Hitler miał podobnie, też podkręcał narrację w zależności od reakcji tłumu. Ale on mówił do żywych ludzi, co więcej w jakiś sposób przemawiał przez niego duch czasów, który był żywo przyjmowany. Dokręcił śrubkę do końca, ale nie zamknął się w niszy, tylko wszyscy poszli za jego świrem.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    Bartosiak założył Strategy and Future, trochę wg mnie kącik czytelniczy dla inteligentnych chłopców, którzy chcą być przy czymś wielkim, ale nie chcą sobie babrać rączek (a i nie potrafią). Natomiast trochę mnie przekonał tym, że on chce stworzyć mechanizm w którym Plac będzie wpływał na Wieżę.
    1. Strategy and Future to fajny koncept popularyzatorsko-gospodarczy. Ale jeden mój znajomek mówił mi, że prenumerował kiedyś prawdziwy Stratfor Żorżyka i S&F głównie zrzynało 1:1. Może się rozwinęli, a może główną wartością jest patrzenie przez pryzmat interesu polskiego.

    2. Co do tego jak trudne jest babranie się w realu, JB przekonał się osobiście przy budowie CPK. Wymiękł. Ale czy to zarzut? Świat potrzebuje i praktyków, i analityków.

    3. Jakże boli duszę mą poety fakt, że Bartosiak jest kiepawym poetą. Wszysykie te jego ksywki są po prostu słabe, a jedna dobra -- Armia Nowego Wzoru -- zrzynką z Cromwella. Plac i Wieża, pfff... Powiedzieć Rynek i Zamek to to samo, ale i precyzyjniej, i z większym sensem, i ładniej.
    pipolaryzator
    nie zarzucam mu plagiatu, niesie swiatło na rynku, a czsem jeszcze coś trafi na Zamek.
    czy to z z Ph. Dicka?
  • JORGE napisal(a):
    Jackowski miał naprawdę ogromne sukcesy w znajdowaniu ciał zaginionych, co w połączeniu z promocją spowodowało, że stał się popularny w kręgach różnego rodzaju elit.
    Trzeba brać pod uwagę fakt, że nikt nie zna przyszłości, tylko Pan Bóg. Natomiast kwestia odnajdywania ciał to kwestia przeszłości, a tę mogą znać doskonale także byty niższe.

  • Drogi w Polsce są rewelacyjne i jest ich coraz więcej. Nie buduje się autostrad, gdyż pisoski dygnitarz zeznawał, iż są one za droge, toteż miast tego reżim pobudowuje drogi epskresowe, które wg wikipedyjnych definicyj tem się od autobanów różnią, iż mają minimalnie mniejszą szerokoś całkowitą i minimalnie rzadziej jest obowiązek ustawiania nań mopów, zaś jednake mają to, iż są bezkolizyjne a przewagą ich jestto, iż są bezpłatne. Ziemniak wuj.
  • JORGE napisal(a):
    No to znaczy, że wątki o nich nie zabanglały, a opinia ogólna jest jednak taka, że pfffff, też mi. Nie ma jednolitej linii, ale jeżeli ktoś obserwuje społeczność to może wyciągnąć wnioski. Kolejny raz apeluję - zniszcz w sobie indywidualizm, bo omija ciebie całkiem spory wycinek świata.
    Raczej nie jestem indywidualistą, po prostu nie wydaje mi się że jest coś takiego jak jednolita linia forum w stosunku do takich ludzi jak Karoń czy Bartosiak.
    My tak naprawdę, wydaje mi się, zgadzamy się co do kilku kwestii, za to fundamentalnych, że tak powiem cywilizacyjnych. Wiara, naród i państwo - a to wszystko prowadzi nas do w miarę podobnych wniosków ogólnych.
    A w szczegółach to już naprawdę jest różnie.
  • O zjawisku szustakizmu z szerszej perspektywy i ciekawie zapodaje ks. Andrzej Draguła:
    Andrzej Draguła

    Na marginesie kwestii o. A. Szustaka OP

    Jedna z ważniejszych polemik Kościoła starożytnego dotyczyła kwestii wykorzystania greckiej, a potem rzymskiej retoryki do głoszenia Ewangelii. Przeciwnicy kierunku retorycznego powoływali się na św. Pawła: "A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości" (1 Kor 2, 4). Niektórzy twierdzą, że te słowa to gorzka konstatacja własnej porażki retorycznej na Areopagu. Z czasem jednak - wbrew obawom wielu, jak choćby Tertuliana - zaczęło zwyciężać włączanie dorobku Aten do dziedzictwa Jerozolimy. Retoryczny model kaznodziejstwa wygrał i dominował przez wieki, stąd takie terminy jak "wymowa święta", "wymowa kościelna", "rhetorica ecclesiastica". Jeszcze w 1958 ks. Z. Pilch swój podręcznik do homiletyki nazwał "Wykład zasad kościelnej wymowy". Druga połowa XX wieku przyniosła istotną zmianę. Zaczął się w kaznodziejstwie zwrot komunikacyjny, czego wyrazem było już o wiele mniej zretoryzowane nauczanie o homilii. Niestety, porzucenie retoryki nie wszędzie dało dobre skutki. Źle zrozumiany wymóg komunikacyjności i antyretoryczny trend prowadził czasami do uczynienia z kazania/homilii zwyczajnego ględzenia bez zasad. Obecnie obserwujemy jeszcze jeden zwrot. Nazwałbym go zwrotem ku mowie motywacyjnej, coachingu. Owszem, ta też rządzi się jakimiś prawami, retoryką sui generis, ale daleko jej do klasycznych wymogów co do kompozycji mowy. A teraz ad rem. Moim zdaniem o. A. Szustak OP jest najbardziej emblematycznym przedstawicielem tego zwrotu. Być może on sam o sobie nie myśli w kategoriach coacha, ale w mojej ocenie nim jest. Czy to źle? Nie. Jest zapewne odpowiedzią na potrzebę czasu i nowy sposób komunikowania, który jest bardziej spontaniczny, ekspresyjny, siłą rzeczy bardziej zindywidualizowany i - co oczywiste - bardziej wyrazisty, jeśli chodzi o obecność mówcy w tym, co się mówi. Taka jest natura trenerów. Jednym z celów mowy jest "delectare" (podobać się), aby skutecznie można było "flectare" (nakłaniać). W tym właśnie obszarze - estetyki retorycznej - mamy największe przesunięcie. Tak, Szustak trafia do określonego targetu - takiego, któremu "podoba się" to, co mówi. Jest mowny, płynny, popkulturowy, kolokwialny, bezpośredni. Klasyczna retoryka zarzuciłaby mu, że naruszył zasadę decorum, czyli odpowiedniości formy do treści. Ale jego słuchacze mu tego nie zarzucają. Dlaczego? Ponieważ postmodernizm zanegował decorum albo przynajmniej wziął go w nawias. Dziś o rzeczach wzniosłych można mówić językiem ulicy, a ordynariach - stylem wyszukanym. Nie muszę chyba nikomu udowadniać, że to nie mój styl, a stąd mój dystans. Jestem zwolennikiem szkoły retorycznej, klasycznego mówienia, co wynika chyba z tego, że od zawsze byłem nie tylko kaznodzieją, ale także publicystą (pisarzem?). Tekst wymaga konstrukcji: wstępu, tezy, argumentów, konkluzji. Jestem kaznodziejskim konstruktywistą. Kto mnie kiedykolwiek słyszał, ten wie. Być może jestem epigonem stylu. Coachem już nie zostanę. Zresztą, ani nie muszę, ani chcę. Tak jak o. Szustak nie stanie się już oratorem starostylnym. Nie ta natura, nie ten człowiek, nie to samo zanurzenie w kulturę.
  • ostatni sztych - przesmakowity

    ale odbierany tylko przez niektórych
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    Jackowski miał naprawdę ogromne sukcesy w znajdowaniu ciał zaginionych, co w połączeniu z promocją spowodowało, że stał się popularny w kręgach różnego rodzaju elit.
    Trzeba brać pod uwagę fakt, że nikt nie zna przyszłości, tylko Pan Bóg. Natomiast kwestia odnajdywania ciał to kwestia przeszłości, a tę mogą znać doskonale także byty niższe.

    Jasnowidza z Jackowskiego zrobili ludzie. On działa tak - przychodzi do niego klient z rzeczami osoby zaginionej. Opowiada mu o tym zaginionym, pokazuje zdjęcia, Jackowski też maca te rzeczy, no nawiązuje kontakt. Którego sam nie rozumie, ale pojawia się (a czasem nie) wizja co obecnie się z tym człowiekiem dzieje. Obrazy, gdzie jest, co widać w jego otoczeniu. Słowem - Jackowski nawiązuje jakiś kontakt ze zmarłymi ... I spójrzmy prawdzie w oczy, facet te ciała odnajduje, ma już setki potwierdzonych akcji.

    No to skoro znajduje to jasnowidz, a jak jasnowidz to co z nami będzie w przyszłości ? Pamiętam jak się bronił przed tym, jak Bernatowicz go przymuszał wręcz, jak dokonywał analiz logicznych, bo wie co na świecie się dzieje. Ale jak pojawiła się kaska no to zaczął przewidywać, jak lud tak chce. Tyle, że to nie ma nic wspólnego z mechanizmem dzięki któremu znajduje ciała zmarłych.
  • I tym tokiem rozumowania znów wracamy do Herberta, ech...
  • Odnośnie Bartosiaka - no jasne Zamek i Rynek, nie mogłem zrozumieć skąd on wziął ten plac i wieżę, trzeba go naprostować. A że na CPK poległ ? Dużo ludzi by poległo, ale nie o to. Bartosiak uczciwie podchodzi i do siebie, i do sprawy, ma dobre intencje. Nie jest też małostkowy, ani ego mu nie odleciało. I chyba się zna, teoretycznie, ale on już to robi od dawna i miał od kogo się uczyć. Już jest pożyteczny, a może być naprawdę kimś istotnym w polskiej układance.

    Trochę dużo czubów wokół niego, ale real albo ich naprostuje, albo Bartosiak będzie musiał ich pogonić.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Fajnie się tego słucha, ale strasznie siecze reklamami, nie można spokojnie garów zmywać.
    Ja tylko w kwestii technicznej: http://www.viewpure.com/

    Wkleja Kolega link z YT, naciska „Purify”, ogląda bez reklam. Przy ziemniakowych pogadankach to chyba konieczne, bo reklamy u niego co jakieś dwie minuty.
  • edytowano May 2021
    Ks. Andrzej Dryguła dobrze prawi. Tylko musze wyprostować z tym coachingiem. To nie tak. Na sesji kołczowej to ty mówisz, coach ciebie tylko naprowadza, otwiera. Generalnie w tym wszystkim chodzi o to, żebyś to ty sam, swoim umysłem, rozwiązał problem. Dobre rady nie mają NICZEGO wspólnego z coachingiem. No i chodzi też o to, żeby zderzyć się ze samym sobą, odartym z wieloletnich nawisów, mylnych ocen, złych przekonań co do siebie itp. Jest to tak niesamowicie intuicyjne i prawdziwe, że aż mnie zaskoczyło że dopiero teraz wynaleziono. No i tu rozczarowanie (albo i nie), wcale nie teraz. W KK wszystko już było ...
  • JORGE napisal(a):
    Ks. Andrzej Dryguła dobrze prawi. Tylko musze wyprostować z tym coachingiem. To nie tak. Na sesji kołczowej to ty mówisz, coach ciebie tylko naprowadza, otwiera. Generalnie w tym wszystkim chodzi o to, żebyś to ty sam, swoim umysłem, rozwiązał problem. Dobre rady nie mają NICZEGO wspólnego z coachingiem. No i chodzi też o to, żeby zderzyć się ze samym sobą, odartym z wieloletnich nawisów, mylnych ocen, złych przekonań co do siebie itp. Jest to tak niesamowicie intuicyjne i prawdziwe, że aż mnie zaskoczyło że dopiero teraz wynaleziono. No i tu rozczarowanie (albo i nie), wcale nie teraz. W KK wszystko już było ...
    No i proszę, Forum bawiąc -- uczy!
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Hitler miał podobnie, też podkręcał narrację w zależności od reakcji tłumu. Ale on mówił do żywych ludzi, co więcej w jakiś sposób przemawiał przez niego duch czasów, który był żywo przyjmowany. Dokręcił śrubkę do końca, ale nie zamknął się w niszy, tylko wszyscy poszli za jego świrem.
    całkiem na boku; zdaję dziś (ostatni za germańskiego Polska Press) miesięcznik Nasza Historia, z taką okładką:
    Bełkot szaleńca, w który uwierzyli Niemcy
    image


  • JORGE napisal(a):
    Ks. Andrzej Dryguła dobrze prawi. Tylko musze wyprostować z tym coachingiem. To nie tak. Na sesji kołczowej to ty mówisz, coach ciebie tylko naprowadza, otwiera. Generalnie w tym wszystkim chodzi o to, żebyś to ty sam, swoim umysłem, rozwiązał problem. Dobre rady nie mają NICZEGO wspólnego z coachingiem. No i chodzi też o to, żeby zderzyć się ze samym sobą, odartym z wieloletnich nawisów, mylnych ocen, złych przekonań co do siebie itp. Jest to tak niesamowicie intuicyjne i prawdziwe, że aż mnie zaskoczyło że dopiero teraz wynaleziono. No i tu rozczarowanie (albo i nie), wcale nie teraz. W KK wszystko już było ...
    Brzmi całkiem jak swiecki kierownik duchowy.
  • edytowano May 2021
    I również dziś wyskoczył mi ksiądz "Akwinata" (ten od trydenckiej) z tekstem, że Kościół dziś się sypie na wzór upadających imperiów i wielu , z różnych stron czy wewnątrz czy barbarów, mniejszych dowódców walczy o PRZEJĘCIE władzy.

    Sypie się, bo jest słaby, okazał słabość wobec kilku ale ważnych spraw. Przeciw tym sprawom stanęli inni (pociągnęli za sobą tłumy) i chcą obalić nieskutecznego cezara, czując swą siłę.
  • JORGE napisal(a):
    Odnośnie Bartosiaka - no jasne Zamek i Rynek, nie mogłem zrozumieć skąd on wziął ten plac i wieżę, trzeba go naprostować. A że na CPK poległ ? Dużo ludzi by poległo, ale nie o to.
    A jednak - trudno o bardziej naoczne uświadomienie faktu istnienia oporu materii. A on chyba ciągle go do wiadomości nie przyjmuje.

  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):

    1. Strategy and Future to fajny koncept popularyzatorsko-gospodarczy. Ale jeden mój znajomek mówił mi, że prenumerował kiedyś prawdziwy Stratfor Żorżyka i S&F głównie zrzynało 1:1. Może się rozwinęli, a może główną wartością jest patrzenie przez pryzmat interesu polskiego.
    Zero zdziwień. Fundator S&F to defacto hobbysta a nie naukawiec obrabianej tematyki, mimo srogich min przy wygłaszaniu rozmaitych oczywistości.
  • edytowano May 2021
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):

    No i proszę, Forum bawiąc -- uczy!
    Z tego co widzę, to jednym z ważniejszych elementów coachingu jest też wyciągnięcie ludzi z niemocy, ale takimi prostymi sprawami. Ot chociażby jak napisanie planu, kroków dojścia do celu. Ludzie sami to wymyślają, ba, dokładnie wiedzą co i jak, od dawna, ale bez ruszenia przez coacha nigdy by sprawy nie popchnęli Bo mi się nie uda, nie nadaje się i nie wiem jak. Okazuje się, że doskonale wiedzą jak, mają predyspozycje, tylko nie potrafią ruszyć. Coach pomaga im ruszyć (też, bo oczywiście stymuluje też inne sprawy).

    Natomiast istotnym problemem dla branży są faktycznie ludzie, którzy kompletnie nie zrozumieli o co w tym chodzi i są coachami po to, że świecić. Ale to nie ma niczego wspólnego z coachingiem. Zobaczcie, tak na marginesie, ile fajnych spraw sami hadzimy, bo nie rozumiemy po co to wszystko, albo chodzi wyłącznie o nas, o naszego ego.

  • los napisal(a):

    A jednak - trudno o bardziej naoczne uświadomienie faktu istnienia oporu materii. A on chyba ciągle go do wiadomości nie przyjmuje.

    Tak uważasz ? Kurdę bo ja właśnie nie wiem, raz widzę że chłop rozumie ogrom zagadnienia, a czasami sprawia wrażenie, że to kwestia tylko klocków i ich ułożenia, no proste takie ...

  • A jednak - Bartosiaka należy ciągle pytać, tak trzysta razy dziennie: dlaczegoś się wuju wyłożył przy budowie CPK?
  • edytowano May 2021
    MarianoX napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    Ks. Andrzej Dryguła dobrze prawi. Tylko musze wyprostować z tym coachingiem. To nie tak. Na sesji kołczowej to ty mówisz, coach ciebie tylko naprowadza, otwiera. Generalnie w tym wszystkim chodzi o to, żebyś to ty sam, swoim umysłem, rozwiązał problem. Dobre rady nie mają NICZEGO wspólnego z coachingiem. No i chodzi też o to, żeby zderzyć się ze samym sobą, odartym z wieloletnich nawisów, mylnych ocen, złych przekonań co do siebie itp. Jest to tak niesamowicie intuicyjne i prawdziwe, że aż mnie zaskoczyło że dopiero teraz wynaleziono. No i tu rozczarowanie (albo i nie), wcale nie teraz. W KK wszystko już było ...
    Brzmi całkiem jak swiecki kierownik duchowy.
    I coś jest na rzeczy. Różnica jest jednak taka, że chrześcijanie proszą Boga i w nim pokładają siłę, po czym realizują plan, który jest im dany (pojawia się w głowie), a świeccy skołczowani ludzie wierzą w siebie tak mocno, ufają swoim planom tak mocno, że im wychodzą (bo są dobre, wiara czyni cuda). Bardzo podobna determinacja, ta druga jednak się po pewnym czasie kończy ...

    Ale uwaga, są coachowie, którzy łączą jedno z drugim. W wydaniu dzisiejszym, bo to od dawna było, tylko w innej formie. I jeżeli się to wszystko nie sprotestantyzuje to mamy ludzi lux torpeda.
  • JORGE napisal(a):
    los napisal(a):

    A jednak - trudno o bardziej naoczne uświadomienie faktu istnienia oporu materii. A on chyba ciągle go do wiadomości nie przyjmuje.

    Tak uważasz ? Kurdę bo ja właśnie nie wiem, raz widzę że chłop rozumie ogrom zagadnienia, a czasami sprawia wrażenie, że to kwestia tylko klocków i ich ułożenia, no proste takie ...

    Bo to jest sprawa kilku klocków i ich ustawienia, i dobrze że jest jakiś kolo co się przygląda klockom i powiada, że powiedzmy Turcja czy Izrael nie są wcale specjalnie większe i silniejsze od Polski, ale tę wielkość i siłę swoją mają dobrze poukładane, a u nas niedobrze. Ten klocek powinien być tu a ten tam.

    Sprawą zupełnie inną jest mieć mapę, a inną przedrzeć się przez teren, a bo to i karimatę mieć trzeba, i menażkę i otwieracz do konserw, a nogi już bolą.

    Bartosiaka nogi bardzo szybko i w bardzo żenujący sposób rozbolały przy CPK i to jest jasne, do roboty praktycznej chłop się nie nadaje. Ale ma dobry wzrok i głębię analityczną. Czyta ważne książki, rozumie je i potrafi streścić. Natomiast odpiłować klocek od miejsca w którym przyrósł, udźwignąć go i połączyć w odpowiednim miejscu, to jest bardzo trudne dzieło, bez którego analiza pozostaje bezpłodną.
  • Zresztą, tak samo łatwo pedzieć, że Inspektorat Uzbrojenia powinien zostać zaorany. Pewnie. Tylko że na jego miejsce trzeba znaleźć jakichś innych inspektorów, którzy znają się na uzbrojeniu i przyszłej wojnie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.