Skip to content

Miłość Kościoła

189101113

Komentarz

  • Były też czasy, w których właśnie zakony (opactwo Cluny w swoim czasie chociażby) były źródłem odnowy i renowacji Kościoła wobec zepsucia "gałęzi diecezjalnej". Mogą jeszcze się niejednokrotnie przydać.
  • edytowano May 2021
    romeck napisal(a):
    polmisiek napisal(a):
    Jak, skoro papież też jest zakonnikiem?
    Ale (chyba) śluby zakonne się kończą/anulują/zawieszają (jak tam zwał) wraz ze święceniami episkopatu.
    Nie miałem na myśli formalnego statusu, a to, że papież sam zdaje się cierpieć na dominikanojezuitozę. A z drugiej strony, czy tacy Salezjanie, Redemptoryści i Paulini są czemuś winni?
  • Natomiast bardzo ładnie Szustak się wytłumaczył, oglądałem filmik. Taka pokora, dystans do siebie, otwartość. I jakże chwytliwy pomysł otwartej konferencji na temat biskupów, których przecież tak mocno, och, tak mocno potrzebuje dla pogłębiania swojej wiary...

    Niezły cymbał powiadam wam. Niestabilny, kompletnie rozjechany i sprzeczny. Ale i bardzo sugestywny i sprawiający wrażenie autentycznego. I tak może być, ale to jest autentyzm głąba. Tam pod czapką to zbyt dużo nie ma. Niebezpieczne narzędzie.
  • trep napisal(a):
    Ale ja piszę serio.
    Podpisy ? Petycje ? Nawrzucąć na jutubie, albo publicznie gdzieś. Zrobić presję bezpośrednią, to jest skuteczne. Tego boimy się wszyscy. Chce ci się ?

    A ostatnio kolega mi opowiadał o swojej pracy i panu Anatolu, co ma tokarki, toczy fajne rzeczy, radzi sobie. Ale pod kopułką za dużo nie ma, takie czarne podniebienie spod Bielska. I to czarne podniebienie, kiedy mijało w parku pisiora Jacka Żalka, opluło posła i zwyzywało. Da się, no ba.
  • A to Żelek w tym sezonie jest pisiorem? Z wiekiem wyraźnie tracę refleks.
  • los napisal(a):
    A to Żelek w tym sezonie jest pisiorem? Z wiekiem wyraźnie tracę refleks.
    Naprawdę uważasz, że 95% społeczeństwa odróżnia PiS od Porozumienia ?
  • Chyba w Porozumieniu też już nie jest. Dlatego pisałem, że tracę refleks.
  • Jeżeli to ma być jakoś dobre, to może misie chcieć, ale ni w ząb nie kumam oczy ty do mnie rozmawiasz.
  • Michał5 napisal(a):
    I jeszcze jedno: ów znaczący brak "metafizycznego drżenia", którego pandemia nie zrodziła w społeczeństwie, brak powszechnego zwrotu ku religijności tak typowego dla minionych kataklizmów i globalnych nieszczęść.

    Włożono od pierwszych dni wysiłek, by tego drżenia, nie było.
    Spiskowe teorie, obsmiewani i hejt rzadzacych, min Szumowskiego, tysiace sprzecznych informacji, tych głupich i durnych zwłaszcza, ale takze postawa ksiezy, którzy w nosie mieli zalecenia i ostroznośc.
    Ten straszny szum i rechot, zabily ciszę, w której mozna odczuć metafizyczne drżenie.
    Wydaje mi się to nie prawdą.

    Pozwolę sobie zauważyć, że za wiele się nie zmieniło. Obecnie przychodząc na mszę na oko wróciliśmy do tylu wiernych co było przed pandemią. To są oczywiście moje odczucia makroskopowe.

    Nie wszyscy się do mszy online nadają, ja sobie nie radziłem. Cięzko mi się skupić. Potrafiłem robić sobie herbatę w trakcie, a czasem nawet iść po piwo. W pewnym momencie stwierdziłem, że więcej wynosze stojąc przed kościołem i zrezygnowałem z mszy online zupełnie. Dla mnie powrót fizycznie do budynku Kościoła to była wielka ulga. Ta pandemia raczej mnie nie ubogaciła pod względem mszy online. Choć to nie do końca prawda - bo pare kazań online było wartych uwagi.

    Czy nie było metafizycznego drżenia?

    Dosłownie jak to wszystko się zaczęło. Pierwsze miesiące jak nakręcono w pełni strach przed nieznanym wirusem. Też musiałem, podjąc jakąś postawę. Zrobiłem tak:
    Powiedziałem Panu Bogu, że jeżeli mam umrzeć to z wielkim bólem ( bo mam masę planów i pomysłów, i innych rzeczy do zrealizowania ) to akceptuję.
    Nie oceniając na ile to było w pełni szczere, to pogodzenie się ze śmiercią jest ciężkie.
    Daje jednak jakieś ukojenie przed strachem przed nią. Chciałoby się napisać - wolność.
  • trep napisal(a):
    Jeżeli to ma być jakoś dobre, to może misie chcieć, ale ni w ząb nie kumam oczy ty do mnie rozmawiasz.
    Petycje nic nie dadzą. Wyzywanie i straszenie ludzi zaś jest skuteczne, ale dzikie. Co więc robić ?

    Doskonałe pytanie ...
  • Nie będę wyzywał i straszył ludzi.
  • edytowano May 2021
    trep napisal(a):
    Nie będę wyzywał i straszył ludzi.
    To głosujmy na PiS i chodźmy do kościoła. Tyle możemy. Każde inne działanie, albo będzie tylko robieniem szumu, albo trzeba będzie stracić część duszy.
  • edytowano May 2021
    Dobra, te dwie rzeczy robię :)
    I cała moja Rodzina.
  • JORGE napisal(a):
    trep napisal(a):
    Ale ja piszę serio.
    Podpisy ? Petycje ? Nawrzucąć na jutubie, albo publicznie gdzieś. Zrobić presję bezpośrednią, to jest skuteczne. Tego boimy się wszyscy. Chce ci się ?

    A ostatnio kolega mi opowiadał o swojej pracy i panu Anatolu, co ma tokarki, toczy fajne rzeczy, radzi sobie. Ale pod kopułką za dużo nie ma, takie czarne podniebienie spod Bielska. I to czarne podniebienie, kiedy mijało w parku pisiora Jacka Żalka, opluło posła i zwyzywało. Da się, no ba.
    Ale za pisostwo go ocharchał czy za zdradę ideałów PiS?
  • Nie znam sprawy ale mogą odpowiedzieć ze 100%-pewnością: za pisostwo. Zdolność do czynu, nawet tak niewysilonego jak obcharkanie, jest cechą wyłącznie tamtych https://excathedra.pl/index.php?p=/discussion/11536/podzial-polskiej-duszy/p1
  • edytowano June 2021
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):

    Ale za pisostwo go ocharchał czy za zdradę ideałów PiS?
    Że co ? On pewnie nie zna żadnego polityka PO, za to wszystkich PiSu (których widać), wie kogo nienawidzić. No i jeszcze wie o jednym aspekcie, kto prawosławny. Żeby uświadomić z kim mamy do czynienia, ten kolega zaczął o panu Anatolu rozmawiać w kontekście jakiego typu ludzie pewne interesy robią i takie smaczki sprzedawał. Kiedy Anatol dzwoni do jakiegoś dyrektora, prezesa to zawsze z tym samym tekstem - "czy może pan dyrektor, nie daj Boże, jest ?". O co chodzi z tym "nie daj Boże" nie wiadomo, może na zasadzie używanie przez ludzi zwrotu "bynajmniej", przecież to czarne podniebienie za dobrze po polsku nie mówi.

    Zawzięte skurwysyny. Jeden Białorus, który zaczął mieszkać na TBSach, nie mógł przeżyć, że buduje się tam i cerkiew i kościół. Kiedy przechodził koło kościoła zawsze zionął jadem, skurwysyny, złodzieje, budują tu, czarne kurwy, czego tu kościół ? I tak za każdym razem, przy ludziach. No przy mnie nie, ale po latach dowiedziałem się, że on poza moimi plecami zawsze mówił o mnie "Kaczyński". I spoko spoko, kopa ode mnie w dupę dostał, zorganizowałem ostracyzm. Ale żeby była jasność, ostatecznie z nimi przegrałem, towarzysko.

  • A może jednak wygrałeś?

    Bo my robimy to samo, co oni, tylko w drugą stronę. Wyeliminowaliśmy wszystkich (których mogliśmy) zwolenników ZiS a reszta dobrze wie, że z nami nie mają co ze swoimi tekstami wyskakiwać.
  • trep napisal(a):
    A może jednak wygrałeś?.
    Ostatnio dowiedziałem się, że jedna z największych kurew jaki znam, taka zaangażowana w PO i WSI (autnetycznie) powiedziała, że nikt nigdy nie napsuł mu tak krwi jak ja. Ale to wszystko odbyło się na zasadzie spalonej ziemi, ok jeżeli robisz tak, że ludzie się ode mnie odwrócą, to ja zrobię identycznie, tylko innymi metodami. No i udało się, i im, i dla mnie ...

  • No i git. Brawo.
  • TecumSeh napisal(a):
    No i git. Brawo.
    Żadne brawo. Oto jest świat nie do życia.
  • Ale to jedyna droga, następne pokolenia będą dogadywać się po swojemu. Pewni ludzie się nie zmienia, zmiana jest możliwa przez wymianę pokoleniową.
  • Nie. Tamci nie mają żadnej oferty, jedyne co są w stanie zaoferować to życie (którego z kolei nam jest brak) ale samo życie bez pomysłu na nie jest chaosem, jest miotaniem się. Tamci albo się nawrócą albo wymrzemy. Oba rozwiązania są dobre.
  • JORGE napisal(a):
    TecumSeh napisal(a):
    No i git. Brawo.
    Żadne brawo. Oto jest świat nie do życia.
    A to jedno nie zmienia drugiego.

    Świat generalnie jest niezbyt do życia - kiedyś zwykły człowiek zapieprzał od rana do nocy, gówno z tego miał, za to wojny, zarazy i głody były na tyle często że podczas średniego życia trafiłeś co najmniej na jedną taką atrakcję, a najczęściej kilka.
    Dziś człek ma wszystko, tylko ryją mu beret z każdej strony, i to od dziecka.

    Rozejrzyj się - i tak mamy naprawdę nieźle.
    W Polsce większość ludzi żyje na w miarę przyzwoitym poziomie, chcesz, to zawsze znajdziesz Mszę w Kościele, a i normalnego kapłana.

    W ogóle - "doprawdy niepojęte że Miasto jeszcze się broni".
  • edytowano October 2022
    Thomas Piegsa
    Dawno, dawno temu, będzie już z pół wieku, Henri de Lubac napisał w „Paradoksach wiary” coś takiego:
    „Opowiedziano mi, że młody, rozgarnięty kapłan odszedł z Kościoła i porzucił wiarę, bo zgorszyły go »pewne postawy hierarchii«. Nie chcę wiedzieć, co to były za zachowania. Przyznam z zamkniętymi oczami, że były to »postawy« godne pożałowania. Mogę nawet wymyślić jeszcze gorsze. – Ale jaka była wiara tego młodego księdza w wieczór załamania? Jakie było jego wyobrażenie Kościoła? Jaką świadomość i jaki szacunek miał wobec życia, które od niego otrzymał? (…) Czy nigdy nie czytał w swoim brewiarzu kazania św. Grzegorza, gdzie wyłożone jest, że dopóki nie wypełni się Królestwo, nie można oczekiwać Kościoła bez skandali? Nawet jeśli był młody, jak mógł się dziwić, że ludzie mają udział w człowieczeństwie? Gdyby Paweł podczas konfliktu w Antiochii mógł postawić Piotrowi dwudziestokrotnie gorsze zarzuty, oceniłby tym samym – słusznie czy niesłusznie – »postawę filarów Kościoła« jako dwadzieścia razy bardziej skandaliczną: Czy możemy sobie wyobrazić, że w jakimkolwiek, choćby najmniejszym, stopniu wstrząsnęłoby to jego wiarą w Chrystusa? Lub że skandal ten mógłby choćby w najmniejszym stopniu oddalić go od jedynego Kościoła Chrystusa? – Nasza wiara jest dziś wciąż ta sama, zbudowana na tych samych fundamentach (…). To wciąż ten sam Kościół: rozczarowuje nas, doprowadza do białej gorączki, wystawia na próbę naszą cierpliwość, nieustannie nas zniechęca przez wszystko, co jest w nim spokrewnione z naszym własnym zepsuciem. Lecz wciąż kontynuuje – także pośród nas – swoją niezastępowalną misję: nie ma dnia, by nie obdarowywał nas na nowo Jezusem Chrystusem.”
  • Thomas Piegsa napisal(a):
    Dawno, dawno temu, będzie już z pół wieku, Henri de Lubac napisał w „Paradoksach wiary” coś takiego:„Opowiedziano mi, że młody, rozgarnięty kapłan odszedł z Kościoła i porzucił wiarę, bo zgorszyły go »pewne postawy hierarchii«. Nie chcę wiedzieć, co to były za zachowania.
    A może pan Piegża powinien chcieć to wiedzieć? Prawda nas podobno wyzwoli.
  • Ale to de Lubac nie chce wiedzieć.
    Zakładam, że se Lubac lepiej wiedział niż ktokolwiek z nas, może poza bpem Ciekawym1, jakie patologie nosi w sobie Oblubienica. Tyle tylko że Ąriego nie interesowało, co detalicznie zapieniło młodego człowienia w tym konkretnym przypadku.
  • A może jednak powinno go interesować?

    Słyszałem taką plotkę, że Kościół Święty nie opiera się na złotoustych kaznodziejach tylko na świadkach.
  • Czy nie uważacie, że obecni młodzi księża to jakościowy skok na skalę niespotykaną w ostatnich 30 latach ? Mało ich, ale jakość pierwszorzędna. Ktoś ma podobne spostrzeżenia ?
  • W zasadzie potwierdzam, ale do tej pory składałem to na karb konieczności większego zaangażowania w dużym mieście. Mieszkałem w kilku dzielnicach Warszawy, ale znam też parafie podmiejskie - coś dobrego jest na rzeczy z formacją. Co ciekawe, większość tych księży do seminarium trafiła już po świeckich studiach.
  • loslos
    edytowano December 2022
    Bo w ogóle wszystko się poprawia, ja na ten przykład zbudowany jestem ostatnimi kontaktami z urzędnikami - w końcu zachowują się jak urzędnicy a nie jak okupanci, momentami bywa lepiej niż w Niemczech a nawet lepiej niż w Anglii, co jest sporym osiągiem. Bo najgorsze co komunizm zrobił to była straszna degradacja ludzi, zrobiono z nas normalnie gnój. Teraz się powoli z tego podnosimy.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.