Skip to content

Wojna

1161162164166167300

Komentarz

  • Brzost napisal(a):
    Czy wiele tracę nie wiedząc kim są ci ludzie?
    Raczej niewiele. Poza tym, że dwoje z nich kacapy pewnie bardzo chętnie widziałyby w Białym Domu. Z drugiej strony - oboje są częściami służbowej ośmiornicy więc nawet nie spróbuję zgadywać dla ilu agencji pracują.
  • "Jako przykład wskazują m.in. na projekcje agencji Bloomberg, która przewidywała, że dochody Rosji z eksportu ropy i gazu wyniosą w 2022 roku 285 miliardów dolarów i będą o 1/5 wyższe niż w 2021 r. Prognoza ta została powszechnie na świecie przyjęta, choć była oparta o dane rosyjskiego Ministerstwa Gospodarki z marca, kiedy dochody z powodu gwałtownej zwyżki cen wystrzeliły w górę, a żadne sankcje jeszcze nie działały. Dochody z ropy i gazu sięgały nawet 1 miliarda dolarów dziennie. Tymczasem już w maju wedle rosyjskich danych dochody z eksportu tych paliw spadły o połowę, a teraz Kreml nie podaje już żadnych statystyk na ten temat."

    https://wei.org.pl/2022/aktualnosci/dariusz-matuszak/sankcje-dzialaja-rosja-na-skraju-katastrofy-gospodarczej-cz-i/

  • Jan Rokita: Wschodnio-europejski realizm

    Polakowi trudno przejść obojętnie nad polityczną logiką Aleksego Arestowicza i rysowaną przezeń perspektywą naszej części Europy. Jeśliby szukać dla owej logiki jakiegoś lapidarnego określenia, to najbliżej istoty rzeczy byłoby paradoksalne miano „realizmu wizjonerskiego”. Zważywszy, że od wybuchu wojny Arestowicz kieruje systemem propagandy wojennej, to formułowane przezeń diagnozy są zaskakująco trzeźwe i realistyczne – pisze Jan Rokita w kolejnym felietonie z cyklu „Z podbieszczadzkiej wsi”.

    Polakowi trudno przejść obojętnie nad polityczną logiką Aleksego Arestowicza i rysowaną przezeń perspektywą naszej części Europy. Jeśliby szukać dla owej logiki jakiegoś lapidarnego określenia, to najbliżej istoty rzeczy byłoby paradoksalne miano „realizmu wizjonerskiego”. Zważywszy, że od wybuchu wojny Arestowicz kieruje systemem propagandy wojennej, to formułowane przezeń diagnozy są zaskakująco trzeźwe i realistyczne. W jednej z rozmów z Rusłanem Szoszynem, publikowanych na łamach dziennika „Rzeczpospolita”, mówi: „Jeżeli trzeba będzie walczyć przez dziesięć lat, będziemy walczyć przez dziesięć lat. Nie mamy wyjścia, to wojna o przetrwanie naszego narodu”. Naczelny propagandzista wojenny ekipy Zełeńskiego nie łudzi bynajmniej nikogo perspektywą rychłego wyparcia agresora i pozytywnego finału wojny; przeciwnie, czyni skrajnie pesymistyczne założenie dotyczące celów i determinacji Rosji. Arestowicz mniema, że mocną stroną Moskali jest upór w „uderzaniu w jeden i ten sam punkt”, nawet przez wiele lat, jeśli ów punkt stoi tylko rosyjskiej ekspansji na przeszkodzie. „Zachodnie rządy pojawiają się upadają, tam szybko się wszystko zmienia – mówi – a ci uderzają i uderzają”.

    Demokratyczna Europa udaje, że pojmuje logikę Arestowicza, choć jej w istocie nie pojmuje. Jedni udają całkiem nieźle jak np. Anglicy, inni kiepsko jak np. Niemcy

    Podbój Ukrainy zostanie zatem rozłożony na etapy. Jeśli nie uda się do końca już dziś, to w jakiejś chwili Moskale zrobią sobie przerwę, po to by „za rok, dwa, pięć, czy dziesięć” znów uderzyć w ten sam co poprzednio punkt. Arestowicz nie odwołuje się, co prawda, do analogii historycznych, ale jego opowieść o planowanym podboju Ukrainy nawiązuje do dziejów XVII/XVIII wieku, kiedy to Moskwa potrzebowała przeszło stu lat, w trakcie których ubezwłasnowolniła Polskę, pobiła Szwecję i spacyfikowała Kozaków, aby w końcu z żelazną konsekwencją osiągnąć cel inkorporacji Ukrainy, jako wstęp do budowy pozycji europejskiego mocarstwa. Stąd właśnie bierze się – przyznajmy to – niełatwa do zrozumienia dla zachodniego obserwatora teza Arestowicza, wedle której: „zawarcie z nimi pokoju jest dla nas równoznaczne ze śmiercią”. Z perspektywy unijnych rządów, zachodnich ekonomistów, albo papieża podejmującego bezskuteczne próby mediacji, pokój rozumiany najprościej – jako przerwanie krwawej wojny, jest tym, do czego należy dążyć, także, czy nawet przede wszystkim, ze względu na interes Ukrainy. Nie tylko przecież skończyłaby się codzienna masakra i pustoszenie kraju, ale mógłby on zyskać szansę na szybki rozwój, dzięki pomocy zagranicznej i napływowi kapitału. Arestowicz kategorycznie kwestionuje tego rodzaju pozorny zdrowy rozsądek, a jego zdaniem taki pokój nie oznaczałby ani normalnego życia, ani odbudowy. Ukraina zostałaby skazana na koncentrację całego narodowego wysiłku wokół wyścigu zbrojeń i przygotowań do dalszej wojny. I nawet nie mogłoby być mowy o odbudowie i bezpieczeństwie kraju. Tak właśnie wyglądałaby, wedle Arestowicza, droga do ostatecznego osunięcia się w dziejową katastrofę całego państwa.

    Demokratyczna Europa udaje, że pojmuje tę logikę, choć jej w istocie nie pojmuje. Jedni udają całkiem nieźle (jak np. Anglicy), inni kiepsko i mało wiarogodnie (jak np. Niemcy). W każdym razie ten wątek logiki Arestowicza jest nam przynajmniej znany z realnej polityki, jako swego rodzaju „doktryna wojenna” ekipy prezydenta Zełeńskiego. Co prawda na Zachodzie trochę inaczej tłumaczy się ów brak zgody na negocjacje z Rosją, czy wręcz widomy strach, jaki budzi w rządowym Kijowie idea pokoju, którego konsekwencją musiałoby być jawne, albo przynajmniej domniemane przyzwolenie na drugi już (po roku 2014) rozbiór kraju. W Europie domniemywa się, że Zełeński boi się po prostu obalenia swej władzy, w sytuacji, gdyby nawet tylko dla względów taktycznych porzucił zamiar wyzwolenia całości ziem ukraińskich. W końcu prezydent i tak się już naraził twardym narodowcom, gdy wezwał pułk Azow do złożenia broni i wyjścia z huty „Azowstal”, no i teraz żołnierze tej formacji są podstępnie zabijani w obozach jenieckich. Zaś tym jeszcze żywym Moskale przygotowują pokazowy proces, który ponoć ma się wkrótce odbyć na wielkiej scenie cudem ocalałej filharmonii w zburzonym Mariupolu.

    Ten cały czarny realizm w ocenie celów i determinacji Moskwy zmusza jednak Arestowicza do zwątpienia w rozstrzygającą moc zachodniej pomocy wojennej dla Ukrainy. Jeśli wojna nie jest li tylko kaprysem kremlowskiego tyrana, ale skutkiem swoistego wielkoruskiego posłannictwa, które Rosji nie pozwala dalej żyć bez zawładnięcia Ukrainą; jeśli to wola „kolektywnego Putina” (jak mówi Arestowicz) włada Rosją, więc ani usunięcie, ani śmierć tyrana niczego tu nie zmienia – to jakie szanse ma w ogóle wolna Ukraina? Czy za dziesięć, albo więcej lat, gdy wojna nadal będzie trwać, albo zostanie wznowiona po regeneracyjnej przerwie, Ameryka nadal będzie utrzymywać zrujnowaną państwowość i armię ukraińską, tak by ta ciągle była zdolna do walki? To oczywisty nonsens, właśnie ze względu na geografię. Co by nie powiedzieć o politycznych interesach Waszyngtonu w Europie Wschodniej, to z perspektywy Kijowa na dłuższą metę jest to sojusznik egzotyczny, zwłaszcza jeśli niegasnąca wojna stać by się miała trwałym sednem wschodnioeuropejskiej tożsamości i polityki. I tak realizm diagnozy wiedzie czołowego dziś kijowskiego polityka w stronę wizji, która z jednej strony narzuca się, jako jedyne logiczne rozwiązanie problemu; z drugiej jednak – musi się wydać mirażem, oderwanym od wschodnio-europejskich realiów dnia dzisiejszego.

    Ten cały czarny realizm w ocenie celów i determinacji Moskwy zmusza jednak Arestowicza do zwątpienia w rozstrzygającą moc zachodniej pomocy wojennej dla Ukrainy

    Tu właśnie zaczyna się, tak interesujący z polskiej perspektywy, „realizm wizjonerski” Arestowicza. Jego zdaniem, nie ma innego rozwiązania, jak to, by nastąpiło „zjednoczenie Polaków, Ukraińców i państw bałtyckich”, które musi jeszcze „wciągnąć Białoruś”, po wcześniejszym „wyrwaniu jej z rosyjskiej strefy wpływów”. Arestowiczowi idzie po prostu o „stworzenie potęgi w Europie Wschodniej”, bo a la longue tylko taka potęga, dobrze osadzona we wschodnio-europejskiej geografii, będzie w stanie oprzeć się nieustannemu parciu Moskali. Logiczna i twardo stąpająca po ziemi analiza Arestowicza odzywa się nagle głosem niektórych dawnych hetmanów – Wyhowskiego, Mazepy, czy Petlury, którzy rozpaczliwie szukając jakiegoś konceptu na antyrosyjską potęgę w Europie Wschodniej, dochodzili tą okrężną drogą do konceptu ścisłej więzi z Polską. Arestowicz ani jednym słowem nie odwołuje się do dawnej Rzeczypospolitej, ale dla każdego jest jasne, że jego opis owej koniecznej w naszym rejonie Europy „potęgi” jest w istocie wielką apologią tamtego geopolitycznego modelu, którego odtworzenia Ukraina potrzebuje dla swej dalszej egzystencji. Fenomen tej apologii jest dzisiaj politycznym faktem o sporej doniosłości. Primo – bo idzie on przecież pod prąd całej XX-wiecznej narodowej tradycji ukraińskiej, dla której tamta stara geopolityka wschodnioeuropejska, upadła definitywnie w końcu wieku XVIII, była dotąd niczym jakieś straszne narodowe przekleństwo. A secundo – bo podejmuje się dziś owej apologii nie byle kto, tylko konceptualny twórca podziwianej w wolnym świecie ukraińskiej wojny informacyjnej z Rosją, a zarazem drugi, obok prezydenta Zełeńskiego, najpopularniejszy w swoim kraju polityk ukraiński. Nastał chyba nieoczekiwanie taki czas, w którym to w Kijowie, a nie w Krakowie, czy Warszawie, snuje się wizje zbudowania na kompletnie nowych zasadach tego, co tak bezsensownie zostało przed wiekami utracone.

    Jan Rokita

    https://teologiapolityczna.pl/jan-rokita-wschodnio-europejski-realizm
  • Może to mój przesadny optymizm, ale ja widzę Rosję zwijającą się od ponad 150 lat.

    Stracili przyczółki w Kalifornii, stracili Alaskę, stracili Finlandię i Polskę, potem Litwę, Łotwę, Estonię. Stracili Azję centralną („stany”) i państwa Zakałkazia. Ich próby restauracyjne są słabe, częściowe i czasowe. Oni słabną. My krzepniemy (mimo wszystko).
  • Największy pajac w polskiej polityce się wypowiedział. Koleżka zepsuł wszystko, co tylko mógł zepsuć, wykazał się maksymalną niegodziwością, jaką tylko mógł się wykazać, w dupę zebrał tyle, ile tylko mógł zebrać, a teraz staje z boku i komentuje z miną mędrca. Jakby miał odrobinę wstydu, uciekłby od ludzkich oczu. On na drugie imię nie ma ani Maria ani Władysław tylko Obciach.
  • edytowano August 2022
    Taki świat, że wielu zaczęło sensownie się wypowiadać. Nawet wyskoczył mi na youtubie jakiś typowy gangus:


    A tekst Rokity jest bardzo ciekawy bo streszcza poglądy bardzo popularnego teraz na Ukrainie Arestowicza
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    wildcatter1 napisal(a):
    Czas dla nich niby pracował do tej pory ale to się skończyło, głównie przez demografię. Jechali na głodnej, młodej, nieobciążonej dziećmi populacji. Teraz przez politykę jednego dziecka będą mieli głodną, starą populację a na tym nie jedziesz.
    Ło zabawne, to tak jak w Tenkraju!
    Z tą różnica
    Zima napisal(a):
    Może to mój przesadny optymizm, ale ja widzę Rosję zwijającą się od ponad 150 lat.

    Stracili przyczółki w Kalifornii, stracili Alaskę, stracili Finlandię i Polskę, potem Litwę, Łotwę, Estonię. Stracili Azję centralną („stany”) i państwa Zakałkazia. Ich próby restauracyjne są słabe, częściowe i czasowe. Oni słabną. My krzepniemy (mimo wszystko).
    Nasze obroty handlowe z Niemcami czy Francją są kilkakrotnie większe niż ich z Rosją. Tak na szybko z wiki - Polski export w 2021 to 317 mld $, rosyjski 492.

  • Zima napisal(a):
    Może to mój przesadny optymizm, ale ja widzę Rosję zwijającą się od ponad 150 lat.

    Stracili przyczółki w Kalifornii, stracili Alaskę, stracili Finlandię i Polskę, potem Litwę, Łotwę, Estonię. Stracili Azję centralną („stany”) i państwa Zakałkazia. Ich próby restauracyjne są słabe, częściowe i czasowe. Oni słabną. My krzepniemy (mimo wszystko).
    Bo Kain zabił Abla, ludy osiadłe zawsze zaduszą koczowników. Imperium Rzymskie istnieje do dziś mimo, że państwa Rzym już nie ma, bo tyle razy większym imperium Dżingis Chana zostało tylko groźne wspomnienie.
  • Tymczasem kanclerz Szolc śpiewa starą śpiewkę: Kiedyż ach kiedyż wrócimy do bizniesa as usual!

    https://www.o2.pl/informacje/niemcy-przeciw-zakazowi-dla-rosjan-kanclerz-scholz-to-wojna-putina-6800297991100928a

    A żeby nie kończyć wpisu na smutno, to odnotujmy iż u Moskali dzień jak co dzień:

    https://www.o2.pl/informacje/rosjanie-czuja-sie-oszukani-apeluja-do-putina-6800891539134976a
  • "W komos poleciała baza wagnerowców w Popasnej, wystawiona, znowu, przez rosyjskich propagandystów.
    Niepotwierdzone plotki mówią, że bilet na koncert Kobzona dostał też podobno główny ich sponsor, zwany kucharzem Putina, Jegienij Prigożyn.
    Ale ta informacja wymaga potwierdzenia. Zniszczenie bazy jest pewnym faktem."
  • Jewgienij Prigożyn na koncercie Kobzona byłoby to coś.
  • Właśnie miałem pisać. Ponoć nikt nie widział Prigożina od kilku dni. Nawet jeśli wyszedł z tego cało - zbiry Wagnera dostały za swoje.

    https://mobile.twitter.com/RALee85/status/1558852348646248449
  • edytowano August 2022
    Wrzucę żeby nie zgubić - Twitterowi wątek o rosyjskiej broni atomowej. https://threadreaderapp.com/thread/1520180151992131584.html

    I jeszcze o ukraińskim systemie artyleryjskim. https://mobile.twitter.com/TrentTelenko/status/1523791050313433088
  • Prigożyna jednak nie było w bazie wagnerowców w trakcie nalotu, Ukraińcy podają że zginąć mogło nawet 100 wagnerowskich dowódców, też dobrze.

    To jest ciekawe, ta Serbia, co tam się dzieje?

    "Podobno do CIA zgłosili się przedstawiciele Rosji z propozycją pokoju. Według niepotwierdzonych informacji mają odpuścić prawy brzeg Dniepru koło Chersonia w zamian za Słowiańsk i Kramatorsk.
    Dla Ukrainy to żaden interes, bo Prawobrzeże wyzwoli za chwilę sama, a Słowiańska i Kramatorska Rosja osiągnąć nie może. Oczywiście, „gołębie” z CIA mogą kombinować swoimi kanałami wpływ na administrację Bidena, w której wciąż dominują „jastrzębie”. Ale dla USA taki układ to też żaden interes, szczególnie, że z ostatniej próby sił Ameryka wyszła zwycięsko.
    Serbia po manifestacjach zbrojnych obu stron ogłosiła militarną neutralność i… zaczęła szkolić wojsko według standardów NATO!"

    https://www.facebook.com/maciek.pietraszczyk/posts/pfbid0piGnPcuYtNSZQKrobLprjh5ua65nG1Pv423s7cuGU1Vi81dkCKw5XRgptGnMcgeCl
  • Rosja już nic osiągnąć nie może poza (świeżo utworzoną) pustynią, bo wystrzelano jej wszystkie czołgi. Jedyne co mogą, to zrównać z ziemią jakiś teren za pomocą artylerii i potem tam wejść. W tempie kilometr na miesiąc. A z tą artylerią to też różnie może być, bo wiewiórki ćwiąkają, że kończy im się amunicja.

    Ktoś chce kawałek Syberii? Dają darmo, jedyna okazja.
  • Po własnym terenie będą strzelać?
  • christoph napisal(a):
    Aa Tom?
    Rozkradli całe państwo, całą armię i mamy uwierzyć ze akurat TEJ broni nie rozkradli? Bądźmy poważni.
  • prezydent Zełenski
    z okazji Dnia Wojska Polskiego
    po polsku
    wzruszyłem się, nie spodziewałem sie, nawet w marzeniach , takiej chwili
  • Wolski twierdzi, że Amerykanie dali sprzęt z ubiegłego tysiąclecia, aby przetestować progres u ruskich, i ku zdumieniu, to wystarczyło.
    Tyle w temacie wspaniałej ruskiej techniki.
    Teraz robią cwaniej, bo skład rakietowy umieścili na Białorusi.
  • Lisicki napisal(a):
    Oczywiście faktycznym agresorem jest Rosja, ale atak militarny nastąpił dlatego, że przez kilka lat USA systematycznie dozbrajały Ukrainę i czyniły z niej kogoś, kogo by można nazwać członkiem NATO.
    Jeśli się zgadzają z Panem Papieżem, że wszystko przez to szczekanie, to czemu mu tak w każdym numerze dupę obrabiają?

  • Przemko napisal(a):
    Niemieckie onuce. https://dorzeczy.pl/opinie/335224/przeciaganie-wojny-jest-radykalnie-niebezpieczne-dla-polski.html


    15 sierpnia w Warszawie odbył się Wielki Piknik Patriotyczny i 7. urodziny
    "wRealu24".
    W zorganizowanym z tej okazji panelu dyskusyjnym zatytułowanym "Co z tą Polską?" wziął udział redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.
    I jak dodam, że rednacz jest tradsem... (w każdym razie anty-franciszkiem)...
  • Lisicki skręca w szurostwo jak Gadowski, Warzecha, Pospieszalski, Cejrowski. Niezła trzódka się z tego robi. Pewnie zauważyli, że na kontestowaniu rzeczywistości można w miarę szybko zwiększyć zasięgi, cwaniaki. Szkoda tylko, że pogrążają prawice.
  • romeck napisal(a):


    15 sierpnia w Warszawie odbył się Wielki Piknik Patriotyczny i 7. urodziny
    "wRealu24".
    W zorganizowanym z tej okazji panelu dyskusyjnym zatytułowanym "Co z tą Polską?" wziął udział redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.
    I jak dodam, że rednacz jest tradsem... (w każdym razie anty-franciszkiem)...
    Niemal jak dowód na nieuchronność pakietów światopoglądowych.
  • Z tymi pakietami to różnie bywa. Nasza dawna FForumkowa Koleżanka (kawa vel córka_młynarza) o Franciszku nie mówi inaczej niż Bergoglio a w sprawy ukraińskie angażuje cały swój społecznikowski zapał.
  • Brzost napisal(a):
    Z tymi pakietami to różnie bywa. Nasza dawna FForumkowa Koleżanka (kawa vel córka_młynarza) o Franciszku nie mówi inaczej niż Bergoglio a w sprawy ukraińskie angażuje cały swój społecznikowski zapał.
    Ukrainy nie wspiera tylko największą szuria, korwiniści i inne odpady, to wyjątek. A księży po nazwisku to palikciarnia nazywa, wiadomo.
  • Nie tylko palikociarnia, ale i spora część tradich.
  • edytowano August 2022
    Tacy z nich tradi.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.