@los powiedział(a):
To jest właśnie cały Donald. Joseph Tusk najpierw był więźniem Stuthoffu, potem żołnierzem Wehrmachtu a na koniec dezerterem i żołnierzem PSZ. Dwie pierwsze rzeczy zostały potwierdzone a dwie następne nie za bardzo. A o tym Stutthofie też złe wiewiórki różnie ćwiąkają...
Stary przepis na kłamstwo doskonałe: weź dwie miary prawdy i jedną kłamstwa...
Dziadek jak dziadek, historia wcale nie taka nietypowa. Czy warta używania w młotkowaniu przeciwnika politycznego ? Zdecydowanie nie.
Dziadek z Wermachtu, „fiur Dojczland”, „Polska to nienormalność”
na to wszystko można nie zwracać uwagi. To przerysowana propaganda polityczna.
Natomiast wszystko co wiem o Tusku powoduje, że mam pewność co do jego psychopatii.
Spotykałem takich ludzi niestety w życiu, nie ma szans na to aby on zrobił cokolwiek dobrego, nie ma takiego miejsca w jego głowie.
Podstawowy przykład to Lech Kaczyński, oni mieszkali w tym samym mieście, przyjaźnili się, odwiedzali w domach.
Potem Smoleńsk, błoto, obezwładniające kłamstwo, szczanie na znicze …
@los powiedział(a):
To jest właśnie cały Donald. Joseph Tusk najpierw był więźniem Stuthoffu, potem żołnierzem Wehrmachtu a na koniec dezerterem i żołnierzem PSZ. Dwie pierwsze rzeczy zostały potwierdzone a dwie następne nie za bardzo. A o tym Stutthofie też złe wiewiórki różnie ćwiąkają...
Stary przepis na kłamstwo doskonałe: weź dwie miary prawdy i jedną kłamstwa...
Dziadek jak dziadek, historia wcale nie taka nietypowa. Czy warta używania w młotkowaniu przeciwnika politycznego ? Zdecydowanie nie.
Wicie, niby tak.
Wszelako! Przypomnę, co zrobił Tusk, kiedy Kurski sprawę ujawnił. Otóż ten miłośnik historii, zwłaszcza lokalnej i rodzinnej, mówił, że w ogóle nic nie wie, nie słyszał, nie orientuje się. Czyli odruchowo kłamał.
Jak przypominać, to detalicznie.
Kurski udzielił wywiadu w czasopiśmie Angora, spore zasięgi ale głównie przedruki, więc materiały własne traktowane jako dodatki i lekceważone. Po około 2 tygodniach, Protasiewicz (ten od haihitlerowania na lotnisku) zaczął rozdzierać szaty, bo Kurski podkręcił całą sprawę dodając 'na ochotnika' co nie było weryfikowalne i raczej nie było prawdą, że to niegodne itp.
Tusk zachował się jak opisałeś, natomiast smaczki były takie, że dość łatwo było odszukać dokumenty o służbie dla Hitlera, a co ciekawe123 ekipa TVP, która to odszukała wcale nie była pierwszą z Polski, która to robiła.
Bardziej ciekawi mnie, z czym chcemy dotrzeć do Młodopolaków, zwłaszcza tych młodszych. I jak. No i kto miałby to zrobić.
Z tego co rozumiem, wśród młodzieży najwięcej zbiera Konfa, zaś PiS ma wyniki jak SPD w Bawarii.
Należy dodać, że wśród młodzieży męskiej, żeńska popiera lewactwo.
Nie jest to prawda:
„Najwięcej głosów osób w wieku 18-29 lat zdobyła Koalicja Obywatelska - 28,3 proc.
Z przeprowadzonego przez Ipsos sondażu exit poll wynika, że zaraz po KO najwięcej młodych wyborców zaufało Lewicy. Drugie miejsce zapewniło partii 17,7 proc. głosów.
Na miejscu trzecim, z wynikiem 16,9 proc. głosów, znalazły się ex aequo Trzecia Droga oraz Konfederacja. Oba ugrupowania otrzymały 16,9 proc.”
@ms.wygnaniec powiedział(a):
natomiast smaczki były takie, że dość łatwo było odszukać dokumenty o służbie dla Hitlera, a co ciekawe123 ekipa TVP, która to odszukała wcale nie była pierwszą z Polski, która to robiła.
Tzn. kto je odszukał wcześniej?
A Tusk-Kaszub to kiedy było, kiedy on opowiadał że jest Kaszubem?
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Natomiast ad meritum, zgodzę się, że nie jest to w ogóle wątek na dyskusje o Tusku. Bo jaki Tusk jest, taki niech se będzie. Może się zmieni, może nie. Trzeba go traktować jak żeglarz traktuje wiatr czy skały.
Bardziej ciekawi mnie, z czym chcemy dotrzeć do Młodopolaków, zwłaszcza tych młodszych. I jak. No i kto miałby to zrobić.
Z tego co rozumiem, wśród młodzieży najwięcej zbiera Konfa, zaś PiS ma wyniki jak SPD w Bawarii.
Donek wykorzystuje dzieci na anty. To dzieci potrafią najlepiej, ale ta strategia działa wyłącznie będąc w opozycji. Anty i beka, to przyjdzie spontanicznie. Drugi aspekt ? Dzieci szukają, ale i mają zmysł wykrywania rzeczy prawdziwych.
Ale równie ciekawe jest jak partie polityczne dotrą do mnie.
Ja mam inny plan. Odczekać sto lat. W tym czasie fajnopolactwo rozpuści się w Ojropie. To co zostanie czyli Polacy stworzy własne państwo oczywiście zabijająć i umierając i to hurtowo ale nie będą tak śmierdzącymi tchórzami jak my, więc nie będą się bać. A co jeśli Polaków nie będzie? To też dobrze, bo Polska jest potrzebna tylko Polakom. Nie będzie Polski ale nie będzie też nikogo, kto by tego żałował.
@los powiedział(a):
Ja mam inny plan. Odczekać sto lat. W tym czasie fajnopolactwo rozpuści się w Ojropie. To co zostanie czyli Polacy stworzy własne państwo oczywiście zabijająć i umierając i to hurtowo ale nie będą tak śmierdzącymi tchórzami jak my, więc nie będą się bać. A co jeśli Polaków nie będzie? To też dobrze, bo Polska jest potrzebna tylko Polakom. Nie będzie Polski ale nie będzie też nikogo, kto by tego żałował.
Ależ o tym pisaliśmy parę lat temu. Może i tak być, ale mnie perspektywa 100 lat kompletnie nie interesuje.
Chyba nie ma wyboru. Problemem nie są partie polityczne ale Polacy. Używam teraz tego określenia w szerokim sensie czyli mam na myśli ogół zamieszkujących teren między Odrą a Bugiem. Dostali manii autodestrukcyjnej. O ile człowieka należy powstrzymywać przed samobójstwem, bo ma duszę nieśmiertelną, to ze zbiorowością już tak nie jest. Dla higieny społecznej lepiej aby taka zbiorowość zniknęła z powierzchni Ziemi, zwłaszcza, że tego pragnie.
Przeczytałem niedawno, że ten słynny dziadek Ryżego był więźniem obozu koncentracyjnego w Stutthof, a następnie przymusowo wcielony został do Wehrmachtu. Przeprosiłem więc publicznie Ryżego na portalu X (do niedawna TT), bo przez lata całe złośliwie i uparcie wbijałem mu szpilę tym "dziadkiem z Wehrmachtu" dając się wkręcić Kurze. Nie zmienia to faktu powszechnie znanego, że ryży wnuczek jest mściwy i nienawistny, powiedziałbym że kanalia nawet, którego zło wewnętrzne wybija na zewnątrz przez oczy wilcze.
Przegięliśmy i to mocno. Nie chcę udawać miłosiernego Samołyka, ale nasze oceny niektórych polityków PO są identyczne jak lemingów o PiSiorach. Mnie to tknęło parę miesięcy temu, fak, żyjemy w iluzji, sami stworzyliśmy obraz rzeczywistości, straciliśmy kontakt z realem. I nie to, że jakoś mocno zmieniam opinię o Tusku, ale większość naszych radykalnych osądów to są wyssane z palca bzdury.
Smoleńsk nie był iluzją, nawet jeśli Jarosław odpuścił.
@ms.wygnaniec powiedział(a):
natomiast smaczki były takie, że dość łatwo było odszukać dokumenty o służbie dla Hitlera, a co ciekawe123 ekipa TVP, która to odszukała wcale nie była pierwszą z Polski, która to robiła.
Tzn. kto je odszukał wcześniej?
A Tusk-Kaszub to kiedy było, kiedy on opowiadał że jest Kaszubem?
Ktoś to zrobił, a ze była to kancelaria, więc nie wiadomo dla kogo
'Kaszubskościom' chwalił się 'od zawsze' czyli pierwsza połowa lat dziewięćdziesiątych.
Już wiele razy pisałem, że nazwać Danzigera Kaszubem to jak nazwać Warszawiaka Mazurem. Podejrzewam, że już pierwsze pokolenie Tusków w Gdańsku przestawiło się na Danziger Platt i z Tuska taki Kaszub jak z Holoubka Czech.
Moja redakcyjna koleżanka Barbara Szczepuła Ponikowska ( Gdańszczanka rodowita) napisała książkę "Dziadek w Wehrmachcie". pewnie nie da się jej kupić, ale w bibliotekach chyba jest. Baśka umiała pisać, była uczciwa w tym, co robiła (reportaż), antykomunistka, solidarnościówka. No i ... jest po stronie PO, od początku; myślę, że jakąś w tym rolę odegrał jej trójmiejski patriotyzm. Tym niemniej, poleciłabym tę książkę, bo znając ją, wiem, że niczego by nie zmyśliła. Ja książki nie czytałam :-)D
Co do donkowego dziadka; DT jest dorosłym człowiekiem i za swoje czyny odpowiada wyłącznie on sam i do jego oceny nie jest mi potrzebna znajomość jego pochodzenie ( choć lubię je znać), podobnie jest z pochodzeniem prof. Cenckiewicza. Albo jest się człowiekiem przyzwoitym, albo oszustem, niezależnie od dziadka czy babci. Nie zdziwiłabym się, gdyby dziadek DT był człowiekiem przyzwoitszym od swego sławnego wnusia.
@los powiedział(a):
Już wiele razy pisałem, że nazwać Danzigera Kaszubem to jak nazwać Warszawiaka Mazurem. Podejrzewam, że już pierwsze pokolenie Tusków w Gdańsku przestawiło się na Danziger Platt i z Tuska taki Kaszub jak z Holoubka Czech.
naboku
przypomniałeś mi anegdotę
W łódzkiej filmówce siedzą razem Holoubek, Wajda i Polański.
I (chyba?) Polański w te słowa: "Patrzcie, niby polska szkoła, a my tu Czech, Ślązak i Żyd!”
Swoją drogą, skoro w wątku pojawił się temat "dziadka z Wehrmachtu" to może warto naprostować, bo ku mojemu przerażeniu nikt nawet tu na forum kompletnie nie rozumie tej perfidnej intrygi. Jest to smutny przykład tego, jak dajemy sobą manipulować.
Kolega Los wspominał o książce ze wspomnieniami Tuska, która jest niemal całkowicie niedostępna. Jednakże ja w którejś z gazet (chyba w "Naszej Polsce" - ktoś jeszcze pamięta ten tygodnik?) przeczytałem artykuł, w którym przytoczono fragment tej książki, w którym Tusk sam wyjawił, że u niego w domu mówiło się po niemiecku. Gdy zaczęła się afera z dziadkiem, zastanawiałem: "Cholera jasna! Dlaczego Kurski gadał o dziadku, a nie mówił o mówieniu po niemiecku w domu!!???" Mało tego - nikt nawet w późniejszych latach nie ruszał tego tematu. W zbiorowej świadomości istniał tylko dziadek. Jestem głęboko przekonany, że to celowy zabieg. Celowo podrzucono dziadka, żeby odwrócić uwagę od tamtego na zasadzie "Tak czy siak będą mówić coś złego, to niech przynajmniej mówią coś, co da się podważyć albo nawet skompromitować". Pamiętam też nieszczęsny wywiad w "Angorze" (swoją drogą szmatławcu bijącym rekordy antypisowskiej zajadłości), w którym to przeprowadzający wywiad pierwszy (!) poruszył ten temat, a głupi Kurski dał się podpuścić, podchwycił to i zaczął gadać o "wiarygodnych źródłach". Swoją drogą, nie kojarzę, czy kiedykolwiek wyjawił, co to za "wiarygodne źródła", więc prawdopodobnie owe "źródła" to byli prowokatorzy podrzucający mu "kukułcze jajo". Oczywiście ostatnim, najważniejszym prowokatorem był pismak z "Angory". Kurski ochoczo wpisał się w realizowany scenariusz, nie tylko wtedy, ale także później, przez co zastanawiam się, czy była to z jego strony tylko głupota, czy może doskonale wiedział, co robi, bo do sprawy jeszcze potem wracał. Me(n)dia ochoczo podchwyciły temat i omal, o włos nie doprowadziło to do porażki Lecha Kaczyńskiego. Są relacje, że był on zrozpaczony i uważał, że Kurski przegrał mu kampanię. Uratowało go odcięcie się od niego, wywalenie go ze sztabu, a także fakt, że Niemiaszkowie popełnili jednak błąd, odpalając tę sprawę za wcześnie, przez co udało się jeszcze do wyborów zatrzeć negatywne wrażenie upływem czasu, wygraną debatą (2 lata późniejsza debata z Jarosławem była swego rodzaju rewanżem czy wręcz odwetem) i poruszeniem tematów socjalnych. Były jednak długofalowe skutki. Miało to wpływ na tresurę części opinii publicznej. Właśnie ta historia uczuliła mnie, żeby uważać na prowokacje i tego typu "kukułcze jaja". Nabrałem też nieufności do Kurskiego.
Nawiasem mówiąc, sukces (względny, bo jednak nie udało się doprowadzić do zwycięstwa Tuska) sprawił, że kilka lat później, już za rządów PO, próbowano manewr powtórzyć w mniejszej skali. Po internecie rozpuszczano zdjęcie jakichś hitlerowców w samochodzie, z których jeden był podobny do Tuska. Zdarzali się na prawicy głupcy, którzy nabierali się na tę grubymi nićmi szytą prowokację, ale na szczęście tym razem nie było wśród nich nikogo ważnego.
Nawiasem mówiąc, intrygę Tuska (i być może niemieckich służb) dobrze rozczytał... Sławomir Mentzen, który 18 lat później próbował ją powtórzyć. Otóż w ubiegłym roku opublikował na Facebooku długi post, w którym żalił się na jakichś nieokreślonych złych ludzi, którzy jakoby wypominają mu brata dziadka. Przytoczył od razu jego historię. Otóż rzeczony uważał się za Niemca, a ponoć nawet dopuścił się jakichś podłości czy nawet zbrodni. Oczywiście Mentzen tak samo jak Tusk próbował stroić się w szatki oczernianego za nieswoje winy. Ktoś w komentarzu rozczytał jednak jego intrygę, pisząc, że pisanie o bracie dziadka ma odwrócić uwagę od afery z udziałem jego własnego brata, startującego z listy Konfederacji.
@Rzchanym powiedział(a):
Swoją drogą, skoro w wątku pojawił się temat "dziadka z Wehrmachtu" to może warto naprostować, bo ku mojemu przerażeniu nikt nawet tu na forum kompletnie nie rozumie tej perfidnej intrygi. Jest to smutny przykład tego, jak dajemy sobą manipulować.
Co za stek bzdur!
Brałeś udział w kampanii z 2005 roku w ścisłym kierownictwie PiS?
Pracowałeś jako dziennikarz śledczy?
Dziadka dało się udokumentować, a 'mówienie po niemiecku' jest nieudowadnialne, a w dodatku mało obciążające, tak jak wiedza operacyjna vs możliwości procesowe
Kurski zrobił jeden błąd, taki w swoim stylu, czyli podostrzając dodał 'na ochotnika'
JORGE, po zastanowieniu, to obecne działania Tuska są kontrskuteczne i umacniają PiS. Ja zostałem 'zachęcony' do udziału w wiecu, choć uważałem, że tak długo, jak PiS się nie rozliczy z przegrania władzy, popierać go publicznie nie mam zamiaru.
@7my powiedział(a):
Setki tysięcy Polaków służyło w Wermachcie, nie rozumiem co to za temat. Co ma udowodnić?
Że Tusk robił z siebie historyka regionu, działacza na rzecz kultury Gdańska i Kaszub, a nie zna, nie rozumie albo się wstydzi historii własnej rodziny i ją aktywnie zakłamuje, tak ja to postrzegałem wtedy. O Polakach w Wehrmachcie Irytujący zrobił niedawno materiał.
Komentarz
Dziadek z Wermachtu, „fiur Dojczland”, „Polska to nienormalność”
na to wszystko można nie zwracać uwagi. To przerysowana propaganda polityczna.
Natomiast wszystko co wiem o Tusku powoduje, że mam pewność co do jego psychopatii.
Spotykałem takich ludzi niestety w życiu, nie ma szans na to aby on zrobił cokolwiek dobrego, nie ma takiego miejsca w jego głowie.
Podstawowy przykład to Lech Kaczyński, oni mieszkali w tym samym mieście, przyjaźnili się, odwiedzali w domach.
Potem Smoleńsk, błoto, obezwładniające kłamstwo, szczanie na znicze …
Jak przypominać, to detalicznie.
Kurski udzielił wywiadu w czasopiśmie Angora, spore zasięgi ale głównie przedruki, więc materiały własne traktowane jako dodatki i lekceważone. Po około 2 tygodniach, Protasiewicz (ten od haihitlerowania na lotnisku) zaczął rozdzierać szaty, bo Kurski podkręcił całą sprawę dodając 'na ochotnika' co nie było weryfikowalne i raczej nie było prawdą, że to niegodne itp.
Tusk zachował się jak opisałeś, natomiast smaczki były takie, że dość łatwo było odszukać dokumenty o służbie dla Hitlera, a co ciekawe123 ekipa TVP, która to odszukała wcale nie była pierwszą z Polski, która to robiła.
Należy dodać, że wśród młodzieży męskiej, żeńska popiera lewactwo.
Zasadniczym problemem jest postępująca w zastraszającym tempie ateizacja młodzieży skutkująca nienawiścią do partii kojarzonych z religią.
Nie jest to prawda:
„Najwięcej głosów osób w wieku 18-29 lat zdobyła Koalicja Obywatelska - 28,3 proc.
Z przeprowadzonego przez Ipsos sondażu exit poll wynika, że zaraz po KO najwięcej młodych wyborców zaufało Lewicy. Drugie miejsce zapewniło partii 17,7 proc. głosów.
Na miejscu trzecim, z wynikiem 16,9 proc. głosów, znalazły się ex aequo Trzecia Droga oraz Konfederacja. Oba ugrupowania otrzymały 16,9 proc.”
Tzn. kto je odszukał wcześniej?
A Tusk-Kaszub to kiedy było, kiedy on opowiadał że jest Kaszubem?
Donek wykorzystuje dzieci na anty. To dzieci potrafią najlepiej, ale ta strategia działa wyłącznie będąc w opozycji. Anty i beka, to przyjdzie spontanicznie. Drugi aspekt ? Dzieci szukają, ale i mają zmysł wykrywania rzeczy prawdziwych.
Ale równie ciekawe jest jak partie polityczne dotrą do mnie.
Ja mam inny plan. Odczekać sto lat. W tym czasie fajnopolactwo rozpuści się w Ojropie. To co zostanie czyli Polacy stworzy własne państwo oczywiście zabijająć i umierając i to hurtowo ale nie będą tak śmierdzącymi tchórzami jak my, więc nie będą się bać. A co jeśli Polaków nie będzie? To też dobrze, bo Polska jest potrzebna tylko Polakom. Nie będzie Polski ale nie będzie też nikogo, kto by tego żałował.
Otóż właśnie podobno nie.
Co znaczy "jak dotrą"? Normalnie dotrą. Są wybory, trzeba się zwlec z wyra i iść, oddać głoś rozsądku.
Do wyboru jest bezideowo-sfanatyzowana partia PiS i narodowo-proradziecka Konfa.
Na dzień dzisiejszy obie nie spełniają moich kryteriów.
No to co. Pozostałe spełniają kryteria ujemne.
Trzeba każdej partii przyznać ileś tam punktów, a potem zagłosować na tę, która uzbiera ich najwięcej. Inne działanie jest irracjonalne.
Ależ o tym pisaliśmy parę lat temu. Może i tak być, ale mnie perspektywa 100 lat kompletnie nie interesuje.
Chyba nie ma wyboru. Problemem nie są partie polityczne ale Polacy. Używam teraz tego określenia w szerokim sensie czyli mam na myśli ogół zamieszkujących teren między Odrą a Bugiem. Dostali manii autodestrukcyjnej. O ile człowieka należy powstrzymywać przed samobójstwem, bo ma duszę nieśmiertelną, to ze zbiorowością już tak nie jest. Dla higieny społecznej lepiej aby taka zbiorowość zniknęła z powierzchni Ziemi, zwłaszcza, że tego pragnie.
Smoleńsk nie był iluzją, nawet jeśli Jarosław odpuścił.
Kaszubskiego nie zna
W 2003 bylem na Kaszubach i pamiętam, że w ramach ustawki "wygrał" zawody we wciąganiu tabaki w Chmielnie.
Stary ćpun
jak syn magnata w 1670 ;-)
4 pokolenie w Gdańsku, więc to tak...
Już wiele razy pisałem, że nazwać Danzigera Kaszubem to jak nazwać Warszawiaka Mazurem. Podejrzewam, że już pierwsze pokolenie Tusków w Gdańsku przestawiło się na Danziger Platt i z Tuska taki Kaszub jak z Holoubka Czech.
Moja redakcyjna koleżanka Barbara Szczepuła Ponikowska ( Gdańszczanka rodowita) napisała książkę "Dziadek w Wehrmachcie". pewnie nie da się jej kupić, ale w bibliotekach chyba jest. Baśka umiała pisać, była uczciwa w tym, co robiła (reportaż), antykomunistka, solidarnościówka. No i ... jest po stronie PO, od początku; myślę, że jakąś w tym rolę odegrał jej trójmiejski patriotyzm. Tym niemniej, poleciłabym tę książkę, bo znając ją, wiem, że niczego by nie zmyśliła. Ja książki nie czytałam :-)D
Co do donkowego dziadka; DT jest dorosłym człowiekiem i za swoje czyny odpowiada wyłącznie on sam i do jego oceny nie jest mi potrzebna znajomość jego pochodzenie ( choć lubię je znać), podobnie jest z pochodzeniem prof. Cenckiewicza. Albo jest się człowiekiem przyzwoitym, albo oszustem, niezależnie od dziadka czy babci. Nie zdziwiłabym się, gdyby dziadek DT był człowiekiem przyzwoitszym od swego sławnego wnusia.
O tym Cenkckiewiczu nie wiedziałem. wow KZMP.
naboku
przypomniałeś mi anegdotę
W łódzkiej filmówce siedzą razem Holoubek, Wajda i Polański.
I (chyba?) Polański w te słowa: "Patrzcie, niby polska szkoła, a my tu Czech, Ślązak i Żyd!”
To musiał być Kuc a nie Wajda.
Zdecydowanie tak.
Swoją drogą, skoro w wątku pojawił się temat "dziadka z Wehrmachtu" to może warto naprostować, bo ku mojemu przerażeniu nikt nawet tu na forum kompletnie nie rozumie tej perfidnej intrygi. Jest to smutny przykład tego, jak dajemy sobą manipulować.
Kolega Los wspominał o książce ze wspomnieniami Tuska, która jest niemal całkowicie niedostępna. Jednakże ja w którejś z gazet (chyba w "Naszej Polsce" - ktoś jeszcze pamięta ten tygodnik?) przeczytałem artykuł, w którym przytoczono fragment tej książki, w którym Tusk sam wyjawił, że u niego w domu mówiło się po niemiecku. Gdy zaczęła się afera z dziadkiem, zastanawiałem: "Cholera jasna! Dlaczego Kurski gadał o dziadku, a nie mówił o mówieniu po niemiecku w domu!!???" Mało tego - nikt nawet w późniejszych latach nie ruszał tego tematu. W zbiorowej świadomości istniał tylko dziadek. Jestem głęboko przekonany, że to celowy zabieg. Celowo podrzucono dziadka, żeby odwrócić uwagę od tamtego na zasadzie "Tak czy siak będą mówić coś złego, to niech przynajmniej mówią coś, co da się podważyć albo nawet skompromitować". Pamiętam też nieszczęsny wywiad w "Angorze" (swoją drogą szmatławcu bijącym rekordy antypisowskiej zajadłości), w którym to przeprowadzający wywiad pierwszy (!) poruszył ten temat, a głupi Kurski dał się podpuścić, podchwycił to i zaczął gadać o "wiarygodnych źródłach". Swoją drogą, nie kojarzę, czy kiedykolwiek wyjawił, co to za "wiarygodne źródła", więc prawdopodobnie owe "źródła" to byli prowokatorzy podrzucający mu "kukułcze jajo". Oczywiście ostatnim, najważniejszym prowokatorem był pismak z "Angory". Kurski ochoczo wpisał się w realizowany scenariusz, nie tylko wtedy, ale także później, przez co zastanawiam się, czy była to z jego strony tylko głupota, czy może doskonale wiedział, co robi, bo do sprawy jeszcze potem wracał. Me(n)dia ochoczo podchwyciły temat i omal, o włos nie doprowadziło to do porażki Lecha Kaczyńskiego. Są relacje, że był on zrozpaczony i uważał, że Kurski przegrał mu kampanię. Uratowało go odcięcie się od niego, wywalenie go ze sztabu, a także fakt, że Niemiaszkowie popełnili jednak błąd, odpalając tę sprawę za wcześnie, przez co udało się jeszcze do wyborów zatrzeć negatywne wrażenie upływem czasu, wygraną debatą (2 lata późniejsza debata z Jarosławem była swego rodzaju rewanżem czy wręcz odwetem) i poruszeniem tematów socjalnych. Były jednak długofalowe skutki. Miało to wpływ na tresurę części opinii publicznej. Właśnie ta historia uczuliła mnie, żeby uważać na prowokacje i tego typu "kukułcze jaja". Nabrałem też nieufności do Kurskiego.
Nawiasem mówiąc, sukces (względny, bo jednak nie udało się doprowadzić do zwycięstwa Tuska) sprawił, że kilka lat później, już za rządów PO, próbowano manewr powtórzyć w mniejszej skali. Po internecie rozpuszczano zdjęcie jakichś hitlerowców w samochodzie, z których jeden był podobny do Tuska. Zdarzali się na prawicy głupcy, którzy nabierali się na tę grubymi nićmi szytą prowokację, ale na szczęście tym razem nie było wśród nich nikogo ważnego.
Nawiasem mówiąc, intrygę Tuska (i być może niemieckich służb) dobrze rozczytał... Sławomir Mentzen, który 18 lat później próbował ją powtórzyć. Otóż w ubiegłym roku opublikował na Facebooku długi post, w którym żalił się na jakichś nieokreślonych złych ludzi, którzy jakoby wypominają mu brata dziadka. Przytoczył od razu jego historię. Otóż rzeczony uważał się za Niemca, a ponoć nawet dopuścił się jakichś podłości czy nawet zbrodni. Oczywiście Mentzen tak samo jak Tusk próbował stroić się w szatki oczernianego za nieswoje winy. Ktoś w komentarzu rozczytał jednak jego intrygę, pisząc, że pisanie o bracie dziadka ma odwrócić uwagę od afery z udziałem jego własnego brata, startującego z listy Konfederacji.
Co za stek bzdur!
Brałeś udział w kampanii z 2005 roku w ścisłym kierownictwie PiS?
Pracowałeś jako dziennikarz śledczy?
Dziadka dało się udokumentować, a 'mówienie po niemiecku' jest nieudowadnialne, a w dodatku mało obciążające, tak jak wiedza operacyjna vs możliwości procesowe
Kurski zrobił jeden błąd, taki w swoim stylu, czyli podostrzając dodał 'na ochotnika'
JORGE, po zastanowieniu, to obecne działania Tuska są kontrskuteczne i umacniają PiS. Ja zostałem 'zachęcony' do udziału w wiecu, choć uważałem, że tak długo, jak PiS się nie rozliczy z przegrania władzy, popierać go publicznie nie mam zamiaru.
Setki tysięcy Polaków służyło w Wermachcie, nie rozumiem co to za temat. Co ma udowodnić?
Mnie tam wystarczyło, że Tusk w tej sprawie odruchowo skłamał.
Że Tusk robił z siebie historyka regionu, działacza na rzecz kultury Gdańska i Kaszub, a nie zna, nie rozumie albo się wstydzi historii własnej rodziny i ją aktywnie zakłamuje, tak ja to postrzegałem wtedy. O Polakach w Wehrmachcie Irytujący zrobił niedawno materiał.