I będzie regularnie jeździł do kościoła oddalonego być może o setki kilometrów i stamtąd zdąży przejechać kapłan z sakramentami? Jego dzieci zachowają wiarę wychowywane wśród wrogów katolicyzmu?
Narażanie się na coś takiego to co najmniej nieroztropność podobnie jak np. podejmowanie przez już niepijącego alkoholika pracy w pubie.
@MarianoX powiedział(a):
I będzie regularnie jeździł do kościoła oddalonego być może o setki kilometrów i stamtąd zdąży przejechać kapłan z sakramentami? Jego dzieci zachowają wiarę wychowywane wśród wrogów katolicyzmu?
Narażanie się na coś takiego to co najmniej nieroztropność podobnie jak np. podejmowanie przez już niepijącego alkoholika pracy w pubie.
To jest argument nie na temat,
KK działa również poza Polską, i brak dostępu do sakramentów w krajach o tradycjach katolickich, jeżeli nie żyje się na jakimś odludziu, to chochoł.
A co do antykatolickiego otoczenia to nie wiem jak można w Polsce go uniknąć.
W wielu miejscach Europy Zachodniej w konfesjonałach stoją szczotki i mopy, w takiej Wielkiej Brytanii niejeden ksiądz katolicki ma w niedzielę do objechania kilka parafii, aby w ogóle odbyła się w nich Msza Święta. Co do krajów niechrześcijańskich, to raczej trudno spodziewać się, by było tam pod tym względem lepiej.
Twierdzenie że obecna (w przyszłości oczywiście może być różnie) Polska jest w istocie prawie w równym stopnniu niechrześcijańska jak inne kraje jest właśnie tworzeniem owego chochoła.
Z podobnych zagadnień: Kościół Katolicki na przykład zdecydowanie odradza wchodzenie w związki małżeńskie z innowiercami lub ateistami, głównie ze względu na późniejsze nieuchronne problemy z wychowaniem dzieci w wierze.
Jak to jest – niektórzy bardzo oburzają się na próby wprowadzania bezbożnego prawodawstwa w Polsce, po czym na jednym oddechu popierają wyjeżdżanie na stałe za większą kasą* do krajów gdzie jeszcze bardziej drastyczne rozwiązania prawne istnieją od dawna i są powszechnie akceptowane?
*Pomijam sprowadzające się do tego samego eufemizmy typu wyjeżdżanie w celu rozwoju zawodowego, samorealizacji, za lepszymi warunkami wychowania itd.
@MarianoX powiedział(a):
W wielu miejscach Europy Zachodniej w konfesjonałach stoją szczotki i mopy, w takiej Wielkiej Brytanii niejeden ksiądz katolicki ma w niedzielę do objechania kilka parafii, aby w ogóle odbyła się w nich Msza Święta. Co do krajów niechrześcijańskich, to raczej trudno spodziewać się, by było tam pod tym względem lepiej.
Twierdzenie że obecna (w przyszłości oczywiście może być różnie) Polska jest w istocie prawie w równym stopnniu niechrześcijańska jak inne kraje jest właśnie tworzeniem owego chochoła.
Z podobnych zagadnień: Kościół Katolicki na przykład zdecydowanie odradza wchodzenie w związki małżeńskie z innowiercami lub ateistami, głównie ze względu na późniejsze nieuchronne problemy z wychowaniem dzieci w wierze.
Jak to jest – niektórzy bardzo oburzają się na próby wprowadzania bezbożnego prawodawstwa w Polsce, po czym na jednym oddechu popierają wyjeżdżanie na stałe za większą kasą* do krajów gdzie jeszcze bardziej drastyczne rozwiązania prawne istnieją od dawna i są powszechnie akceptowane?
*Pomijam sprowadzające się do tego samego eufemizmy typu wyjeżdżanie w celu rozwoju zawodowego, samorealizacji, za lepszymi warunkami wychowania itd.
Nikt tu niczego nie popiera, tylko ten argument jest nieprawdziwy.
w czasie głupich wyjazdów turystycznych, nawet w Szwecji czy Grecji nie miałem problemu przy minimalnym wysiłku ze znalezieniem Mszy w Niedzielę.
Z obserwacji rodzinnych wiem, że nawet w krajach gdzie radykalnie ludzi odzwyczajono od spowiedzi, nie ma większych problemów aby podejść do księdza albo zatelefonować i się umówić na spowiedź.
No i jak widziałem prawdziwy antysytemowiec pije z gwinta, nie używamy szklanek, tak pokazujemy naszą moralną wyższość nad prawem tyrana.
Z gwinta? Nigdy. Ja nawet maślankę piję z kryształowych kieliszków.
Problem tylko miałem w aucie z tymi nowymi zakrętkami, ale tylko do momentu, jak zauważyłem, że ten uchwyt na mózgojeby idealnie pasuje do podstawy kieliszka:
Teraz to tylko zostało mi obstalowanie czegoś takego na rower.
@MarianoX powiedział(a):
W wielu miejscach Europy Zachodniej w konfesjonałach stoją szczotki i mopy, w takiej Wielkiej Brytanii niejeden ksiądz katolicki ma w niedzielę do objechania kilka parafii, aby w ogóle odbyła się w nich Msza Święta. Co do krajów niechrześcijańskich, to raczej trudno spodziewać się, by było tam pod tym względem lepiej.
Twierdzenie że obecna (w przyszłości oczywiście może być różnie) Polska jest w istocie prawie w równym stopnniu niechrześcijańska jak inne kraje jest właśnie tworzeniem owego chochoła.
Z podobnych zagadnień: Kościół Katolicki na przykład zdecydowanie odradza wchodzenie w związki małżeńskie z innowiercami lub ateistami, głównie ze względu na późniejsze nieuchronne problemy z wychowaniem dzieci w wierze.
Jak to jest – niektórzy bardzo oburzają się na próby wprowadzania bezbożnego prawodawstwa w Polsce, po czym na jednym oddechu popierają wyjeżdżanie na stałe za większą kasą* do krajów gdzie jeszcze bardziej drastyczne rozwiązania prawne istnieją od dawna i są powszechnie akceptowane?
*Pomijam sprowadzające się do tego samego eufemizmy typu wyjeżdżanie w celu rozwoju zawodowego, samorealizacji, za lepszymi warunkami wychowania itd.
Nikt tu niczego nie popiera, tylko ten argument jest nieprawdziwy.
w czasie głupich wyjazdów turystycznych, nawet w Szwecji czy Grecji nie miałem problemu przy minimalnym wysiłku ze znalezieniem Mszy w Niedzielę.
Z obserwacji rodzinnych wiem, że nawet w krajach gdzie radykalnie ludzi odzwyczajono od spowiedzi, nie ma większych problemów aby podejść do księdza albo zatelefonować i się umówić na spowiedź.
Dokładnie. Polski hiper-katolicyzm to mit, rzekłbym nawet, że Polacy są wyjątko zawzięci przeciw Kościołowi na tle pozostałych Ojropejczyków, którzy w większości są życzliwie obojętni albo po prostu obojętni. W Monachium krzyże wiszą wszędzie w urzędach i nikomu to nie przeszkadza, nawet socjaldemokratycznemu burmistrzowi. W Warszawie nie jest tak dobrze.
Porozumiewanie się jest ważne. Po angielsku i niemiecku mówię naprawdę dobrze, zdarzało mi się, że brali mnie za swojego a ciągle pewnych kulturowych kodów nie łapię. A to jest ważne w życiu zawodowym i osobistym, pewne rzeczy bez bardzo głębokiego wniknienia są niemożliwe.
Powiedz na przykład po angielsku: Panie doktorze, w zasadzie mnie nie boli ale nad ranem tak lekko ćmi, że się wcześniej budzę, a w ciągu dnia potrafi niespodziewanie zakłuć, potem tylko pulsuje i przestaje, nie czuję bólu tylko lekkie drętwienie. No i gazy mnie męczą cały dzień.
@MarianoX powiedział(a):
W wielu miejscach Europy Zachodniej w konfesjonałach stoją szczotki i mopy, w takiej Wielkiej Brytanii niejeden ksiądz katolicki ma w niedzielę do objechania kilka parafii, aby w ogóle odbyła się w nich Msza Święta. Co do krajów niechrześcijańskich, to raczej trudno spodziewać się, by było tam pod tym względem lepiej.
Twierdzenie że obecna (w przyszłości oczywiście może być różnie) Polska jest w istocie prawie w równym stopnniu niechrześcijańska jak inne kraje jest właśnie tworzeniem owego chochoła.
Z podobnych zagadnień: Kościół Katolicki na przykład zdecydowanie odradza wchodzenie w związki małżeńskie z innowiercami lub ateistami, głównie ze względu na późniejsze nieuchronne problemy z wychowaniem dzieci w wierze.
Jak to jest – niektórzy bardzo oburzają się na próby wprowadzania bezbożnego prawodawstwa w Polsce, po czym na jednym oddechu popierają wyjeżdżanie na stałe za większą kasą* do krajów gdzie jeszcze bardziej drastyczne rozwiązania prawne istnieją od dawna i są powszechnie akceptowane?
*Pomijam sprowadzające się do tego samego eufemizmy typu wyjeżdżanie w celu rozwoju zawodowego, samorealizacji, za lepszymi warunkami wychowania itd.
Nikt tu niczego nie popiera, tylko ten argument jest nieprawdziwy.
w czasie głupich wyjazdów turystycznych, nawet w Szwecji czy Grecji nie miałem problemu przy minimalnym wysiłku ze znalezieniem Mszy w Niedzielę.
Z obserwacji rodzinnych wiem, że nawet w krajach gdzie radykalnie ludzi odzwyczajono od spowiedzi, nie ma większych problemów aby podejść do księdza albo zatelefonować i się umówić na spowiedź.
Dokładnie. Polski hiper-katolicyzm to mit, rzekłbym nawet, że Polacy są wyjątko zawzięci przeciw Kościołowi na tle pozostałych Ojropejczyków, którzy w większości są życzliwie obojętni albo po prostu obojętni.
Na jednym spotkaniu forumkowym czy złocie był ksiądz z Bractwa Św. Piusa i mówił, że jak jest księdzem 20 lat i jeździł po całym świecie to tylko w Polsce opluto mu sutannę.
W wielu krajach Europy Zachodniej w tym w Niemczech, praktyka spowiedzi zasadniczo zanikła, a bez tego praktycznie nie sposób utrzymać się w dłuższym okresie czasu w łasce uświęcającej. W wielu wypadkach istnieją nawet poważne zastrzeżenia co za ważności Mszy świętej. W Polsce pomimo tego, że w oczywisty sposób idzie ku gorszemu, nadal jest pod tym względem znacznie lepiej.
Zbawiamy się czy też unikamy potępienia poprzez pozostawanie w wyżej wymienionej łasce uświęcającej, a nie przez medianę wynagrodzenia, PKB per capita, czy też ilość uśmiechniętych ludzi na ulicach w danym kraju.
Podano tu przykład oplucia sutanny, a jednocześnie niektórzy dopuszczają emigrację na stałe do krajów w których w ową konsultannę bywa wbijany nóż.
@MarianoX powiedział(a):
W wielu krajach Europy Zachodniej w tym w Niemczech, praktyka spowiedzi zasadniczo zanikła, a bez tego praktycznie nie sposób utrzymać się w dłuższym okresie czasu w łasce uświęcającej. W wielu wypadkach istnieją nawet poważne zastrzeżenia co za ważności Mszy świętej. W Polsce pomimo tego, że w oczywisty sposób idzie ku gorszemu, nadal jest pod tym względem znacznie lepiej.
Zgadza się, tylko przypominam dyskusję:
-Polska to wciąż najlepsze miejsce do życia.
-Ja rozumiem sentyment, ale wg jakich kryteriów niby?
A Marian na to:
@MarianoX powiedział(a):
Powszechny dostęp do sakramentów katolickich typu Eucharystia, Namaszczenie Chorych i Spowiedź, który to w innych częściach świata, w tym wielu krajach Europy, jest zdecydowanie utrudniony
To jest oczywista nieprawda. W prawie całej Europie (z wyjątkiem być może państw islamskich i Grecji) dostęp do Eucharystii i Namaszczenia Chorych jest dokładnie taki sam jak w Polsce, w kwestii Spowiedzi trzeba się wcześniej umówić (z dowolnym księdzem), co też nie wiąże się z nadludzkim wysiłkiem.
Podejrzewam że sutannowi plwacze nie zaprzątają sobie głowy niuansami dotyczącymi stopnia łączności nosiciela z Rzymem.
Natomiast co do meritum to u nas prawdopodobnie antykatolicyzm jest bardziej gwałtowny niż na tzw. Zachodzie. Tam problemem jest raczej obojętność.
Podejrzewam że sutannowi plwacze nie zaprzątają sobie głowy niuansami dotyczącymi stopnia łączności nosiciela z Rzymem.
Natomiast co do meritum to u nas prawdopodobnie antykatolicyzm jest bardziej gwałtowny niż na tzw. Zachodzie. Tam problemem jest raczej obojętność.
+1000
Może to wynikać z faktu, że katolicyzm został tak zmarginalizowany i rozbrojony (krwawe emocje wyładowano podczas rewolucji francuskich, angielskich, hiszpańskich itp.) że nie budzi już większych emocji.
Podejrzewam że sutannowi plwacze nie zaprzątają sobie głowy niuansami dotyczącymi stopnia łączności nosiciela z Rzymem.
Natomiast co do meritum to u nas prawdopodobnie antykatolicyzm jest bardziej gwałtowny niż na tzw. Zachodzie. Tam problemem jest raczej obojętność.
+1000
Może to wynikać z faktu, że katolicyzm został tak zmarginalizowany i rozbrojony (krwawe emocje wyładowano podczas rewolucji francuskich, angielskich, hiszpańskich itp.) że nie budzi już większych emocji.
Duphawdy, opowiadał mi kedyś ksiądz, z nieco innej obedincji gdyż z Łobuz Dei, jak to we Widniu odebrał od listonosza przesyłki, we sutannie będący. I rozejszła się po okolicy wieść, że kto to widział, panie kochanku, niby dobra dzielnica, a się muslimany zalęgły. Tak było.
Porozumiewanie się jest ważne. Po angielsku i niemiecku mówię naprawdę dobrze, zdarzało mi się, że brali mnie za swojego a ciągle pewnych kulturowych kodów nie łapię. A to jest ważne w życiu zawodowym i osobistym, pewne rzeczy bez bardzo głębokiego wniknienia są niemożliwe.
Jasne, chodziło mi raczej o to, że rozumiałem przedmiot dyskusji jako najlepsze miejsce do życia dla człowieka, nie dla Polaka.
Kodów kulturowych wszystkich się nie złapie nigdy, jeżeli nie jest się wychowanym w jakiejś kulturze.
Ok, dostęp do sakramentów jest w Polsce prostsza, ale w wielu miejscach w Europie, Stanach, Ameryce Południowej też z tym nie ma problemu, więc ten argument sprawy nie załatwia.
@wildcatter1 powiedział(a):
Ok, dostęp do sakramentów jest w Polsce prostsza, ale w wielu miejscach w Europie, Stanach, Ameryce Południowej też z tym nie ma problemu, więc ten argument sprawy nie załatwia.
Ja by jednak poprosił o info o tych "wielu krajach" w Europie , gdzie np. spowiedź jest dostępna w sposób standardowy, bez telefonicznego zapisywania się w kolejkę. Kilka na pewno jest ale czy wiele?
Przyznaję, że jest prostsza w PL, gdzie można w zasadzie iść na dowolną Mszę. W znanych mi krajach - Francja, UK trzeba poszukać godzin i przyjść w wyznaczonych. W USA tak samo. Myślę, że w Hiszpanii, Portugalii czy Włoszech jest podobnie. W innych krajach nie wiem, ale dla dyskusji to nie ma znacznie, bo z innych przyczyn są to kraje które uznałbym za gorsze do mieszkania od PL
ale spoko, rozumiem tych co sobie nakrętkę w klapę wbijają na znak oporu, skoro z systemem walczy się lajkami to tym bardziej.
Nie widziałem jeszcze żadnego z nakrętką zamiast opornika, ale jeden mój sąsiad to sobie taką instalację zrobił. Na niebieskim tle dwanaście butelek z nakrętkami pomalowanymi na żółto ułożonymi w krąg.
Liczba inżynierów i lekarzy robi się problemem w coraz większej ilości krajów. W niektórych rejonach Londynu życie przez to stało się już niemożliwe i zdaje się w całym Paryżu.
@wildcatter1 powiedział(a):
Ok, dostęp do sakramentów jest w Polsce prostsza, ale w wielu miejscach w Europie, Stanach, Ameryce Południowej też z tym nie ma problemu, więc ten argument sprawy nie załatwia.
Ja by jednak poprosił o info o tych "wielu krajach" w Europie , gdzie np. spowiedź jest dostępna w sposób standardowy, bez telefonicznego zapisywania się w kolejkę. Kilka na pewno jest ale czy wiele?
Dla mnie spowiedź jest dostępna tylko w Polsce, bo w innych językach po prostu bym nie potrafił. To jest podobno zresztą najwyższy stopień znajomości języka: spowiedź, jeszcze wyżej niż opowiadanie dowcipów.
To faktycznie zaczyna być problem. Zwłaszcza w Europie, choć jeszcze przy odpowiednich środkach można udawać że go nie ma.
W Stanach mają lepsze historyczne metody radzenia sobie z rozwarstwieniem społecznym.
Podejrzewam że sutannowi plwacze nie zaprzątają sobie głowy niuansami dotyczącymi stopnia łączności nosiciela z Rzymem.
Natomiast co do meritum to u nas prawdopodobnie antykatolicyzm jest bardziej gwałtowny niż na tzw. Zachodzie. Tam problemem jest raczej obojętność.
+1000
Może to wynikać z faktu, że katolicyzm został tak zmarginalizowany i rozbrojony (krwawe emocje wyładowano podczas rewolucji francuskich, angielskich, hiszpańskich itp.) że nie budzi już większych emocji.
Otóż to, otóż to. Jak napisał wieszcz:
"Bluźnierstwo to efekt artystyczny, który działa na światopogląd. Bluźnierstwo zależy od wiary – i blaknie razem z wiarą. Ten, kto w to wątpi, niechaj usiądzie sobie wygodnie i spróbuje wymyślić oburzające bluźnierstwo przeciw Thorowi. Coś mi się zdaje, że pod wieczór zostanie odnaleziony przez rodzinę w stanie skrajnego wyczerpania."
My wszystko fersztejen ale z praktycznego punktu widzenia lepiej być wyznawcą Thora w kraju, w którym nikogo on nie obchodzi, niż w kraju, w którym Olaf II Święty właśnie wprowadza chrześcijaństwo.
@los powiedział(a):
My wszystko fersztejen ale z praktycznego punktu widzenia lepiej być wyznawcą Thora w kraju, w którym nikogo on nie obchodzi, niż w kraju, w którym Olaf II Święty właśnie wprowadza chrześcijaństwo.
Komentarz
I będzie regularnie jeździł do kościoła oddalonego być może o setki kilometrów i stamtąd zdąży przejechać kapłan z sakramentami? Jego dzieci zachowają wiarę wychowywane wśród wrogów katolicyzmu?
Narażanie się na coś takiego to co najmniej nieroztropność podobnie jak np. podejmowanie przez już niepijącego alkoholika pracy w pubie.
To jest argument nie na temat,
KK działa również poza Polską, i brak dostępu do sakramentów w krajach o tradycjach katolickich, jeżeli nie żyje się na jakimś odludziu, to chochoł.
A co do antykatolickiego otoczenia to nie wiem jak można w Polsce go uniknąć.
W wielu miejscach Europy Zachodniej w konfesjonałach stoją szczotki i mopy, w takiej Wielkiej Brytanii niejeden ksiądz katolicki ma w niedzielę do objechania kilka parafii, aby w ogóle odbyła się w nich Msza Święta. Co do krajów niechrześcijańskich, to raczej trudno spodziewać się, by było tam pod tym względem lepiej.
Twierdzenie że obecna (w przyszłości oczywiście może być różnie) Polska jest w istocie prawie w równym stopnniu niechrześcijańska jak inne kraje jest właśnie tworzeniem owego chochoła.
Z podobnych zagadnień: Kościół Katolicki na przykład zdecydowanie odradza wchodzenie w związki małżeńskie z innowiercami lub ateistami, głównie ze względu na późniejsze nieuchronne problemy z wychowaniem dzieci w wierze.
Jak to jest – niektórzy bardzo oburzają się na próby wprowadzania bezbożnego prawodawstwa w Polsce, po czym na jednym oddechu popierają wyjeżdżanie na stałe za większą kasą* do krajów gdzie jeszcze bardziej drastyczne rozwiązania prawne istnieją od dawna i są powszechnie akceptowane?
*Pomijam sprowadzające się do tego samego eufemizmy typu wyjeżdżanie w celu rozwoju zawodowego, samorealizacji, za lepszymi warunkami wychowania itd.
Nikt tu niczego nie popiera, tylko ten argument jest nieprawdziwy.
w czasie głupich wyjazdów turystycznych, nawet w Szwecji czy Grecji nie miałem problemu przy minimalnym wysiłku ze znalezieniem Mszy w Niedzielę.
Z obserwacji rodzinnych wiem, że nawet w krajach gdzie radykalnie ludzi odzwyczajono od spowiedzi, nie ma większych problemów aby podejść do księdza albo zatelefonować i się umówić na spowiedź.
Z gwinta? Nigdy. Ja nawet maślankę piję z kryształowych kieliszków.
Problem tylko miałem w aucie z tymi nowymi zakrętkami, ale tylko do momentu, jak zauważyłem, że ten uchwyt na mózgojeby idealnie pasuje do podstawy kieliszka:
Teraz to tylko zostało mi obstalowanie czegoś takego na rower.
Dokładnie. Polski hiper-katolicyzm to mit, rzekłbym nawet, że Polacy są wyjątko zawzięci przeciw Kościołowi na tle pozostałych Ojropejczyków, którzy w większości są życzliwie obojętni albo po prostu obojętni. W Monachium krzyże wiszą wszędzie w urzędach i nikomu to nie przeszkadza, nawet socjaldemokratycznemu burmistrzowi. W Warszawie nie jest tak dobrze.
Porozumiewanie się jest ważne. Po angielsku i niemiecku mówię naprawdę dobrze, zdarzało mi się, że brali mnie za swojego a ciągle pewnych kulturowych kodów nie łapię. A to jest ważne w życiu zawodowym i osobistym, pewne rzeczy bez bardzo głębokiego wniknienia są niemożliwe.
Powiedz na przykład po angielsku: Panie doktorze, w zasadzie mnie nie boli ale nad ranem tak lekko ćmi, że się wcześniej budzę, a w ciągu dnia potrafi niespodziewanie zakłuć, potem tylko pulsuje i przestaje, nie czuję bólu tylko lekkie drętwienie. No i gazy mnie męczą cały dzień.
Od tego zależy diagnoza i terapia.
Na jednym spotkaniu forumkowym czy złocie był ksiądz z Bractwa Św. Piusa i mówił, że jak jest księdzem 20 lat i jeździł po całym świecie to tylko w Polsce opluto mu sutannę.
Ale za klechizm czy za lasandryzm?
W wielu krajach Europy Zachodniej w tym w Niemczech, praktyka spowiedzi zasadniczo zanikła, a bez tego praktycznie nie sposób utrzymać się w dłuższym okresie czasu w łasce uświęcającej. W wielu wypadkach istnieją nawet poważne zastrzeżenia co za ważności Mszy świętej. W Polsce pomimo tego, że w oczywisty sposób idzie ku gorszemu, nadal jest pod tym względem znacznie lepiej.
Zbawiamy się czy też unikamy potępienia poprzez pozostawanie w wyżej wymienionej łasce uświęcającej, a nie przez medianę wynagrodzenia, PKB per capita, czy też ilość uśmiechniętych ludzi na ulicach w danym kraju.
Podano tu przykład oplucia sutanny, a jednocześnie niektórzy dopuszczają emigrację na stałe do krajów w których w ową konsultannę bywa wbijany nóż.
Zgadza się, tylko przypominam dyskusję:
A Marian na to:
To jest oczywista nieprawda. W prawie całej Europie (z wyjątkiem być może państw islamskich i Grecji) dostęp do Eucharystii i Namaszczenia Chorych jest dokładnie taki sam jak w Polsce, w kwestii Spowiedzi trzeba się wcześniej umówić (z dowolnym księdzem), co też nie wiąże się z nadludzkim wysiłkiem.
Podejrzewam że sutannowi plwacze nie zaprzątają sobie głowy niuansami dotyczącymi stopnia łączności nosiciela z Rzymem.
Natomiast co do meritum to u nas prawdopodobnie antykatolicyzm jest bardziej gwałtowny niż na tzw. Zachodzie. Tam problemem jest raczej obojętność.
+1000
Może to wynikać z faktu, że katolicyzm został tak zmarginalizowany i rozbrojony (krwawe emocje wyładowano podczas rewolucji francuskich, angielskich, hiszpańskich itp.) że nie budzi już większych emocji.
Tak. Z wyjątkiem Hiszpanii i trochę Anglii.
Duphawdy, opowiadał mi kedyś ksiądz, z nieco innej obedincji gdyż z Łobuz Dei, jak to we Widniu odebrał od listonosza przesyłki, we sutannie będący. I rozejszła się po okolicy wieść, że kto to widział, panie kochanku, niby dobra dzielnica, a się muslimany zalęgły. Tak było.
Jasne, chodziło mi raczej o to, że rozumiałem przedmiot dyskusji jako najlepsze miejsce do życia dla człowieka, nie dla Polaka.
Kodów kulturowych wszystkich się nie złapie nigdy, jeżeli nie jest się wychowanym w jakiejś kulturze.
Ok, dostęp do sakramentów jest w Polsce prostsza, ale w wielu miejscach w Europie, Stanach, Ameryce Południowej też z tym nie ma problemu, więc ten argument sprawy nie załatwia.
Liczba inżynierów?
Ja by jednak poprosił o info o tych "wielu krajach" w Europie , gdzie np. spowiedź jest dostępna w sposób standardowy, bez telefonicznego zapisywania się w kolejkę. Kilka na pewno jest ale czy wiele?
Przyznaję, że jest prostsza w PL, gdzie można w zasadzie iść na dowolną Mszę. W znanych mi krajach - Francja, UK trzeba poszukać godzin i przyjść w wyznaczonych. W USA tak samo. Myślę, że w Hiszpanii, Portugalii czy Włoszech jest podobnie. W innych krajach nie wiem, ale dla dyskusji to nie ma znacznie, bo z innych przyczyn są to kraje które uznałbym za gorsze do mieszkania od PL
Nie widziałem jeszcze żadnego z nakrętką zamiast opornika, ale jeden mój sąsiad to sobie taką instalację zrobił. Na niebieskim tle dwanaście butelek z nakrętkami pomalowanymi na żółto ułożonymi w krąg.
I tak możemy się przerzucać dowcipami. Hłe hłe.
Liczba inżynierów i lekarzy robi się problemem w coraz większej ilości krajów. W niektórych rejonach Londynu życie przez to stało się już niemożliwe i zdaje się w całym Paryżu.
Dla mnie spowiedź jest dostępna tylko w Polsce, bo w innych językach po prostu bym nie potrafił. To jest podobno zresztą najwyższy stopień znajomości języka: spowiedź, jeszcze wyżej niż opowiadanie dowcipów.
To w wielu miejscach jest możliwe. Bardzo lubię odwiedzać polskie parafie za granicą.
To faktycznie zaczyna być problem. Zwłaszcza w Europie, choć jeszcze przy odpowiednich środkach można udawać że go nie ma.
W Stanach mają lepsze historyczne metody radzenia sobie z rozwarstwieniem społecznym.
7 lat temu. Monachium. Samo centrum. (z dźwiękiem)
Otóż to, otóż to. Jak napisał wieszcz:
"Bluźnierstwo to efekt artystyczny, który działa na światopogląd. Bluźnierstwo zależy od wiary – i blaknie razem z wiarą. Ten, kto w to wątpi, niechaj usiądzie sobie wygodnie i spróbuje wymyślić oburzające bluźnierstwo przeciw Thorowi. Coś mi się zdaje, że pod wieczór zostanie odnaleziony przez rodzinę w stanie skrajnego wyczerpania."
My wszystko fersztejen ale z praktycznego punktu widzenia lepiej być wyznawcą Thora w kraju, w którym nikogo on nie obchodzi, niż w kraju, w którym Olaf II Święty właśnie wprowadza chrześcijaństwo.
Na młot Thora!
albo Bolesław Chrobry np
czy innny Mieszko