Skip to content

O cudach

Ta dyskusja została utworzona z komentarzy wydzielonych z: Fajny kanał widziałem.
«134567

Komentarz

  • Nie wiem, czy już było. Może @trep polecał. W każdym razie odkryłem ostatnio biblistę-profesora na poziomie ks. Chrostowskiego. Serdecznie polecam: https://www.youtube.com/@Marcin.Majewski/videos

  • edytowano 3 January

    Ktoś (nie pamiętam już kto) polecał a ja chyba wręcz przeciwnie. Polecano mi go z innych źródeł ale po obejrzeniu jednego odcinka postanowiłem innych nie oglądać.

    Ten podcast dotyczył rodowodu Pana Jezusa. W Biblii paulistów, którą tu nie raz reklamowałem, do każdej perykopy jest komentarz, nie inaczej było w przypadku rodowodów Pana Jezusa. I w tym blisko godzinnym programie nie powiedział on z tzw. goła nic, czego nie było w tych dających się przeczytać w parę minut notkach. Do tego (może źle to odebrałem) pojawiła się brzydka sugestia.

    Przypomniałem sobie maksymę Gorkiego, że teologia to jest nauka ludzi wierzących. Wykłady oglądam głównie w celach ewangelizacyjnych - tak się jakoś składa, że bardziej trafiają do mnie takie, które zawierają sporą dawkę wiedzy historycznej a te uduchowione jakoś mnie odrzucają (ale to już moja osobista przywara).

    Teraz klikam na vlepiony wyżej filmik, losowo, i w minucie 18 koleś twierdzi, że Marek i Jan nie znają dzieciństwa Jezusa. To jest już bzdura logiczna wyższego rzędu (na forumku określa się to to mianem "non sequitur") a we mnie, jak słyszę taką bzdurę, od razu się gotuje.

    X. profesor dokładnie to zresztą wyjaśniał.

  • edytowano 3 January

    O! A w minucie 23 dowiadujemy się, że to jest bublicysta Tygodnika Powszechnego. Przestaję oglądać.

  • @trep powiedział(a):
    Teraz klikam na vlepiony wyżej filmik, losowo, i w minucie 18 koleś twierdzi, że Marek i Jan nie znają dzieciństwa Jezusa. To jest już bzdura logiczna wyższego rzędu (na forumku określa się to to mianem "non sequitur") a we mnie, jak słyszę taką bzdurę, od razu się gotuje.

    Marek i Jan nie znają dzieciństwa Jezusa w tym sensie, że nie opisują tego w Ewangeliach. Przynajmniej taki jest sens tego wspomnianego zdania.

  • No, ja verstehen. A Los nie zna tabliczki mnożenia.

  • To zależy do ilu

  • Nie znasz, bo nigdy jej nie opisywałeś.

  • @trep powiedział(a):
    O! A w minucie 23 dowiadujemy się, że to jest bublicysta Tygodnika Powszechnego. Przestaję oglądać.

    Słuchałem kilku wykładów w/w naukowca i jednego wywiadu z nim.

    Prof. MM's w znacznym stopniu koncentruje się na zasiewaniu wątpliwości co do precyzji przekazu zawartego w Pismie Św.

  • Św. Paweł koncentrował się głównie na ofierze i na objawieniu Boga wobec siebie. Bardzo mało mówił o historii, o jakiej opowiadają Ewangelie. Czy to znaczy, że nie znał tej historii? Nie znaczy. Zapewne znał.
    Św. Jan napisał swoją Ewangelię w sposób niechronologiczny. Czy to znaczy, że nie znał chronologii? Nie znaczy. Znał.
    Każdy z nich pisał w nieco innym celu. Św. Jan wiedział już, że w obiegu są trzy Ewangelie synoptyczne. Nie pisał więc prawie nic o tym, co one opisywały. Opisywał za to cuda, o których nie mogliśmy przeczytać u synoptyków - wskrzeszenie Łazarza, cud w Kanie Galilejskiej.
    Synoptycy nie opisali wskrzeszenia Łazarza. Czy to znaczy, że nie znali tego cudu? Nie znaczy. Znali.

    Twierdzenie, że św. św. Jan i Marek nie znali dzieciństwa Pana Jezusa, bo go nie opisali, to idiotyzm grubego kalibru.

    Mateusz pisał swoją Ewangelię dla Żydów. Uznał zatem za stosowne przedstawić Betlejem, żeby powiązać narodzenie Pana Jezusa z proroctwem, znanym Żydom. Piotr i Jan nie przywiązywali do tego wagi. Piotr dyktował Ewangelię dla pogan, którzy niekoniecznie znali to akurat proroctwo. Łukasz pisał Ewangelię dla Teofila, to może chciał mu powiedzieć wszystko od początku.

    W innym miejscu koleś twierdzi, że Ewangeliści wymyślili sobie (utworzyli?) rodowód Pana Jezusa. Nic takiego nie miało miejsca. Mateusz ominął kilka osób, żeby osiągnąć cel ewangelizacyjny, teologiczny. Ale nie wymyślał sobie (nie tworzył) tego rodowodu.

    Łukasz z kolei pisze "Był, jak sądzono, synem Józefa,..." czyli też nie "tworzył sobie" rodowodu a podawał jak usłyszał.

    Ponadto uważa się, że Łukasz poznał osobiście Maryję i wiedzę o dzieciństwie Pana Jezusa czerpał od niej. To co? Okłamała go?

  • @MarianoX powiedział(a):

    @trep powiedział(a):
    O! A w minucie 23 dowiadujemy się, że to jest bublicysta Tygodnika Powszechnego. Przestaję oglądać.

    Słuchałem kilku wykładów w/w naukowca i jednego wywiadu z nim.

    Prof. MM's w znacznym stopniu koncentruje się na zasiewaniu wątpliwości co do precyzji przekazu zawartego w Pismie Św.

    Taka jest zasadniczo rola świeckich znawców Pisma - jak to obserwuję.

  • edytowano 5 January

    E tam, prezentuje milijony godzin studiów nad biblią w skondensowany, przestępny wykładzik upchnięty, chyba obiektywnie a i nie wstydzi się że jest katolikiem, ma glejt od dobrze mi znanego ojca redemptorysty, którego uczył w ichnim seminarium

    A wątpliwości? Chyba dobrze mieć wątpliwości, raczej gorzej ich nie mieć

  • Zakazu oglądania nie ma. Dla mnie to strata czasu - w tym znaczeniu, że gdzie indziej wysłucham (wyczytam) to samo, tylko lepsze, i bez takich bzdur.

  • @czlowiek powiedział(a):
    E tam, prezentuje milijony godzin studiów nad biblią w skondensowany, przestępny wykładzik upchnięty, chyba obiektywnie a i nie wstydzi się że jest katolikiem, ma glejt od dobrze mi znanego ojca redemptorysty, którego uczył w ichnim seminarium

    A wątpliwości? Chyba dobrze mieć wątpliwości, raczej gorzej ich nie mieć

    Ewangelia w czystej postaci.

  • Cały rozwój doktryny i magisterium Kościoła, łącznie z ogłaszaniem dogmatów, to owoc przepracowywania wątpliwości. Wątpliwości są dobre, pytanie co z nimi zrobimy.

  • edytowano 5 January
    1. Wątpliwości, które są poruszane przez tych gości teraz, zostały już dawno przepracowane.
    2. Gorsze, niż te wątpliwości, są kretynizmy w stylu: dwaj Ewangeliści nie znali miejsca urodzenia Pana Jezusa bo o nim nie pisali. Naukowcowi nie przystaje wygadywać takie bzdury.
    1. Dla kogoś dawno temu były przepracowane, a inny jeszcze się nie urodził żeby jakiekolwiek wątpliwości zaposiadać
    2. Inaczej kolega zinterpretował co poeta miał na myśli
  • @trep powiedział(a):
    1. Wątpliwości, które są poruszane przez tych gości teraz, zostały już dawno przepracowane.
    2. Gorsze, niż te wątpliwości, są kretynizmy w stylu: dwaj Ewangeliści nie znali miejsca urodzenia Pana Jezusa bo o nim nie pisali. Naukowcowi nie przystaje wygadywać takie bzdury.

    Kolega włączył losowy fragment, źle zrozumiał i idzie w zaparte. Więc może więcej ostrożności w zarzucaniu komuś kretynizmów.

    Natomiast nie ma co oczekiwać rewolucyjnych informacji po wywiadach popularyzatorskich.

  • edytowano 5 January

    Zrozumiałem bardzo dobrze.

    Jeśli źle zrozumiałem, to powiedz jak należy rozumieć. Koniecznie z zacytowaniem wypowiedzi oraz wyjaśnieniem, z czego wynika ta dobra interpretacja.

    Poza tym pan "badacz" twierdził, że Ewangeliści sobie zmyślali (ubrał to w jakiś eufemizm), natomiast to nie jest tak, że sobie zmyślali, gdyż historia i archeologia nie udowodniła, że jakiekolwiek zdanie było nieprawdziwe.

  • Napisałem wyżej. Sapienti sat.

  • Nie nie napisałeś.

  • @trep powiedział(a):
    Zrozumiałem bardzo dobrze.

    Jeśli źle zrozumiałem, to powiedz jak należy rozumieć. Koniecznie z zacytowaniem wypowiedzi oraz wyjaśnieniem, z czego wynika ta dobra interpretacja.

    Poza tym pan "badacz" twierdził, że Ewangeliści sobie zmyślali (ubrał to w jakiś eufemizm), natomiast to nie jest tak, że sobie zmyślali, gdyż historia i archeologia nie udowodniła, że jakiekolwiek zdanie było nieprawdziwe.

    W wywiadzie na kanale YT "Pogłebiarka" stwierdził, że Księga Rodzaju to "zjudaizowana" mitologia babilońska przejęta przez Żydów podczas okresu niewoli.

    Nie zaprotestował ani w żaden sposób nie sprostował gdy prowadzący wywiad powiedział, że Adam i Ewa w rzeczywistości nie istnieli, a Abraham to postać literacka będąca kompilacją życiorysów kilku rzeczywistych osób.

  • A skąd można coś takiego wiedzieć? Dla kolegi pytam.

  • edytowano 6 January

    Stary Testament to nieco co innego. Tam istotnie używano różnych zabiegów literackich w celu przedstawienia Prawdy o Panu. Taki np. prorok Jonasz i jego podróż w brzuchu ryby jest zapewne postacią fikcyjną.

    Inaczej jednak sprawa ma się z Nowym Testamentem, w znaczeniu z Ewangeliami.

    Natomiast ilekroć pojawiają się świeccy "znawcy" naszej religii, tamtego rejonu tamtych czasów, "muszą" zabłysnąć kontrowersjami. Kto z kim przestaje takim się staje.

    Pan znawca z filmiku twierdzi np. że większość historyków uważa obecnie, że Jezus żył naprawdę. Rozumiecie. Większość. Uważa. Że żył naprawdę. To są tego rodzaju gadki.

  • A ja powtarzam - skąd można coś takiego wiedzieć?

  • @los powiedział(a):
    A skąd można coś takiego wiedzieć? Dla kolegi pytam.

    Teologia to nauka dla ludzi wierzących.

  • Ateista to człowiek bardzo mocno wierzący.

  • @los powiedział(a):
    A skąd można coś takiego wiedzieć? Dla kolegi pytam.

    Niektóre rzeczy można domniemywać.

  • edytowano 6 January

    Ks. prof. Chrostowski podkreślił, że okoliczności narodzin Jezusa Chrystusa podają tylko dwie Ewangelie – św. Mateusza i św. Łukasza. Pozostali dwaj ewangeliści – św. Jan i św. Marek – milczą na ten temat.

    Zdaniem ks. Chrostowskiego Ewangelie św. Jana i św. Marka pomijają historię narodzin Jezusa, bo w starożytności okoliczności przyjścia na świat dziecka nie były uważane za godne uwagi. Główny nacisk kładziono na publiczną działalność Jezusa: nauczanie, znaki, których dokonywał i na Jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie.

    Dodatkowo – jak zaznaczył – Ewangelia według św. Mateusza przedstawia historię Bożego Narodzenia z perspektywy św. Józefa, a więc z perspektywy męskiej, podczas gdy św. Łukasz przedstawia te same wydarzenia z perspektywy Maryi.

    „Ewangelia według św. Mateusza była przeznaczona dla Żydów, a judaizm był religią mocno zmaskulinizowaną. Św. Łukasz pisał Ewangelię adresowaną do chrześcijan pochodzenia pogańskiego, a w świecie hellenistycznym rola kobiety była inna” – wyjaśnił.

    Według biblisty oszczędność opisu narodzin Jezusa wynika także z tego, że Mateusz i Łukasz pisali swoje Ewangelie około 30 lat po Jego śmierci.

    „Prawdopodobnie z powodu upływu czasu udało im się utrwalić jedynie okruchy pamięci o tamtych wydarzeniach” – ocenił.

    Ks. prof. Chrostowski zaznaczył, że obaj ewangeliści zgodnie wskazują, że Jezus urodził się w Betlejem, co było wypełnieniem obietnic dotyczących Mesjasza zapisanych na kartach Starego Testamentu. Dodał, że Ewangelie wspominają również o niebezpieczeństwie, jakie groziło Jezusowi ze strony króla Heroda.

    Zdaniem ks. Chrostowskiego Ewangelie św. Jana i św. Marka pomijają historię narodzin Jezusa, bo w starożytności okoliczności przyjścia na świat dziecka nie były uważane za godne uwagi. Główny nacisk kładziono na publiczną działalność Jezusa: nauczanie, znaki, których dokonywał i na Jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie.

    Ks. prof. Chrostowski: Znaczenie wydarzeń z Betlejem odsłoniło się w pełni dopiero później

    Znaczenie tego, co dokonało się w Nazarecie i w Betlejem, czyli dziewiczego poczęcia i narodzin Jezusa, odsłoniło się w pełni dopiero wraz z nauczaniem, a przede wszystkim z męką, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa – mówi ks. prof. Waldemar Chrostowski. W rozmowie z KAI słynny biblista opowiada o biblijnych przekazach dotyczących narodzenia Jezusa i ich teologicznym znaczeniu.

    Dawid Gospodarek (KAI): Gdy sięga się do Ewangelii, współczesnego odbiorcę może zaskoczyć, że nie ma tam bogatych opisów narodzenia Jezusa, Jego dzieciństwa. Jakby to zupełnie ewangelistów nie interesowało. Taki św. Jan, który przecież opiekował się Maryją i pewnie słyszał niejedną historię, nie napisał o tym ani zdania…

    Ks. prof. Waldemar Chrostowski: Prawdą jest, że jeżeli chodzi o cztery Ewangelie kanoniczne, to tylko w dwóch z nich, mianowicie w Ewangelii wg. św. Mateusza i Ewangelii wg. św. Łukasza, znajdujemy informacje dotyczące okoliczności poczęcia i narodzin Jezusa Chrystusa. W pierwszej Ewangelii kanonicznej, czyli wg. św. Mateusza, zostały przedstawione z perspektywy męskiej, czyli z perspektywy św. Józefa, natomiast w trzeciej Ewangelii kanonicznej, wg. św. Łukasza, zostały przedstawione z perspektywy kobiecej, czyli Maryi. Wzgląd na to jest bardzo ważny, gdyż pozwala zrozumieć zasadnicze rysy jednej i drugiej prezentacji tych samych wydarzeń.

    Jeżeli chodzi o milczenie dwóch pozostałych Ewangelii, czyli wg. św. Marka i św. Jana, to bierze się ono stąd, że nie wszyscy ewangeliści byli jednakowo zainteresowani okolicznościami przyjścia Jezusa na świat i Jego dzieciństwem. Ewangelia wg. św. Marka stanowi zapis pamięci o Jezusie przechowanej przez św. Piotra, a on spotkał Jezusa wtedy, gdy obaj byli dorośli. Z kolei św. Jan, którego Ewangelia powstała najpóźniej, bo pod koniec I wieku, ukazuje przyjście Jezusa na świat w perspektywie głęboko teologicznej, podkreślając ich sens i znaczenie, natomiast nie zajmuje się samym przebiegiem wydarzeń.

    Tutaj dotykamy sprawy, która powinna być, jak się wydaje, powszechnie zrozumiała. Mianowicie przyjście na świat dziecka w starożytności, lecz i w naszych czasach, nie budzi aż tak wielkiego zainteresowania, bo po prostu jest częścią historii rodzinnej. Współcześnie jest upamiętniane przez zdjęcia, filmy, MMS-y itd. Zdarzają się dzieci, które mają udokumentowaną swoją historię w tysiącach różnych obrazów, które być może będą kiedyś oglądać. W starożytności narodziny, poza przypadkami dworu cesarskiego czy innymi ówczesnymi prominentami, nie były czymś niezwykłym. Niezwykłość jakiegoś człowieka odkrywano głównie w świetle jego życia i dokonań.

    Jeżeli mamy użyć tu bliższej analogii, to nasza wiedza o okolicznościach narodzin kard. Stefana Wyszyńskiego, czy papieża Jana Pawła II, jest, delikatnie mówiąc, szczupła, chociaż od tych narodzin upłynęło nieco ponad 100 lat i jeszcze do niedawna żyli ludzie, świadkowie, którzy mogli o nich coś więcej powiedzieć.

    Znaczenie tego, co dokonało się w Nazarecie i w Betlejem, czyli dziewiczego poczęcia i narodzin Jezusa, odsłoniło się w pełni dopiero wraz z nauczaniem, a przede wszystkim z męką, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa. Właśnie w świetle zmartwychwstania, które potwierdziło, kim naprawdę jest Jezus, zostały później utrwalone szczupłe świadectwa pamięci o okolicznościach Jego przyjścia na świat.

  • Żeby uchwycić to, co jest teologicznie ważne, trzeba mieć na uwadze obie Ewangelie, z opowiadaniami dokonanymi z perspektywy Józefa i Maryi. One nawzajem się uzupełniają i w pewnym sensie nawzajem siebie potrzebują.

    Jeżeli chodzi o Ewangelię według św. Mateusza, ona włącza narodziny Jezusa Chrystusa w długą historię ludu Bożego wybrania, czyli biblijnego Izraela. Ważne są nie tylko te barwne szczegóły, które na zawsze weszły do tradycji chrześcijańskiej i które staramy się odtwarzać, rekonstruować choćby w „żłóbkach” czy podczas uroczystych obchodów Świąt Bożego Narodzenia, lecz wszystko to, co je poprzedza. Chodzi o rodowód Jezusa Chrystusa i wszczepienie Go bardzo mocno w dzieje Izraela podzielone na trzy etapy – od Abrahama do Dawida, od Dawida do wygnania babilońskiego i od wygnania babilońskiego do narodzin Jezusa Chrystusa. Żeby zrozumieć tę logikę teologiczną, potrzeba znać dzieje biblijnego Izraela. Przesłanie pierwszej kanonicznej Ewangelii jest bardzo wyraziste: Jezus, Jego narodziny w Betlejem, stanowią spełnienie wielowiekowego oczekiwania i nadziei mesjańskich, których realizacja została zapoczątkowana przez powołanie Abrahama.

    Ewangelia według św. Łukasza ma od samego początku perspektywę kobiecą. Przedstawia okoliczności narodzin Jezusa w kontekście naturalnego poczęcia i narodzin Jana Chrzciciela, który stał się poprzednikiem Jezusa, a następnie – i mocno kładzie na to nacisk – dziewiczego poczęcia przez Maryję w Nazarecie i narodzin, które miały miejsce w Betlejem. Nieco dalej Łukasz umieszcza rodowód, ale inaczej niż Mateusz wskazuje na uniwersalne, powszechne, znaczenie osoby i posłannictwa Jezusa. Jego narodziny są nie tylko zwieńczeniem długiej historii Izraela i Bożych obietnic związanych z Abrahamem, lecz stanowią integralną część całych ludzkich dziejów, poczynając od Adama. Dzięki temu staje się tym bardziej widoczne, że wybranie i powołanie Abrahama miało ukierunkowanie i przeznaczenie uniwersalne. Bóg nie wybrał Abrahama i jego potomków ze względu na nich samych, ale ze względu na duchowe dobro całej ludzkości.

    Przyjście Jezusa Chrystusa na świat zostało w Ewangelii wg. św. Łukasza ukazane jako wydarzenie, które ma znaczenie dla całej historii powszechnej. To uzasadnia obecne w niej odniesienia do ówczesnych osobistości i najważniejszych wydarzeń, które wtedy miały miejsce.

  • KAI: W Betlejem, w miejscu uznanym za to, gdzie narodził się Pan Jezus, zbudowano bazylikę. Czy to miejsce jest rzeczywiście wiarygodne?

    – To pytanie pojawia się często podczas pielgrzymek do Ziemi Świętej. Odpowiedź jest jedna i całkiem prosta – to miejsce jest wiarygodne na tyle, na ile wiarygodna jest tradycja wczesnochrześcijańska. Innego nośnika pamięci nie mamy. Nie może jednak być przypadkiem, że na początku IV wieku, czyli wtedy, kiedy chrześcijaństwo stało się najpierw religią oficjalnie uznaną, a następnie główną religią Imperium Rzymskiego, około roku 320 – 330, właśnie w tym miejscu, a nie gdzie indziej, wzniesiono pierwszą świątynię upamiętniającą narodziny Jezusa Chrystusa. Dwa stulecia później, w VI wieku, ok. roku 540-550, na tym samym miejscu wzniesiono Bazylikę Narodzenia, która istnieje do dzisiaj. Nie ma w Betlejem żadnego innego miejsca, które byłoby pokazywane jako to, gdzie miał się urodzić Jezus. Musimy polegać na pamięci chrześcijan, która z pewnością jest bardzo dobrym zabezpieczeniem wiarygodności miejsca narodzin Zbawiciela.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.