Ukraina została za żelazną kurtyną
Wnioski z unijnego szczytu Partnerstwa Wschodniego w Rydze są bardzo smutne. Główny cel polskiej polityki wschodniej, czyli przeciąganie Ukrainy na Zachód, jest już całkowicie nierealny. A Partnerstwo Wschodnie, jeżeli przetrwa, ograniczy się do wymiany młodzieży, szkoleń i pogadanek na temat wartości zachodniej demokracji. Ukraińcy jednak, podobnie jak Gruzini czy Mołdawianie, nigdy jej nie zasmakują.
Przywódcy Unii Europejskiej, sparaliżowani obawami o reakcję Władimira Putina, nie zdobyli się na obietnicę – nawet bardzo odległej – wizji członkostwa. Oznacza to, że zryw społeczeństwa ukraińskiego, Majdan oklaskiwany w stolicach unijnych jako najbardziej proeuropejskie protesty w historii, nic nie dał. Ukraina była i pozostanie za żelazną kurtyną, nie ma szans się wyrwać na Zachód.
Po szczytach Partnerstwa Wschodniego zostanie to, że jeden (poprzedni, w Wilnie, w listopadzie 2013 roku) rozbudził ukraińskie nadzieje, a drugi (w Rydze, zakończony w piątek) je ugasił. I nie pomogą zaklęcia polskiego rządu, który jako sukces szczytu w Rydze próbował przedstawiać „sygnał o możliwym postępie w liberalizacji wizowej". Nie zniesienie wiz, lecz jedynie sygnał o „postępie w liberalizacji", i do tego jedynie „możliwym". To wszystko, co możemy zaoferować Ukraińcom, którzy od poprzedniego szczytu w Wilnie stracili kawał kraju, doświadczyli prawdziwej wojny i stali się najbiedniejszym spośród wszystkich narodów Europy.
Ponurym symbolem tego, jak traktuje się Partnerstwo Wschodnie, jest postawa byłego szefa MSZ Szwecji Carla Bildta. Razem z byłym polskim ministrem Radosławem Sikorskim firmował ten unijny program. Teraz znalazł sobie pracę u związanego z Kremlem oligarchy Michaiła Fridmana. Z dnia na dzień z zaciętego krytyka Moskwy stał się jej utrzymankiem. I uświadomił nam, że już nie mamy w starej Europie sojuszników naszej tradycyjnej polityki wschodniej – z Ukrainą zmierzającą na Zachód.
http://www4.rp.pl/artykul/1203548-Ukraina-zostala-za-zelazna-kurtyna.html
Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
Przywódcy Unii Europejskiej, sparaliżowani obawami o reakcję Władimira Putina, nie zdobyli się na obietnicę – nawet bardzo odległej – wizji członkostwa. Oznacza to, że zryw społeczeństwa ukraińskiego, Majdan oklaskiwany w stolicach unijnych jako najbardziej proeuropejskie protesty w historii, nic nie dał. Ukraina była i pozostanie za żelazną kurtyną, nie ma szans się wyrwać na Zachód.
Po szczytach Partnerstwa Wschodniego zostanie to, że jeden (poprzedni, w Wilnie, w listopadzie 2013 roku) rozbudził ukraińskie nadzieje, a drugi (w Rydze, zakończony w piątek) je ugasił. I nie pomogą zaklęcia polskiego rządu, który jako sukces szczytu w Rydze próbował przedstawiać „sygnał o możliwym postępie w liberalizacji wizowej". Nie zniesienie wiz, lecz jedynie sygnał o „postępie w liberalizacji", i do tego jedynie „możliwym". To wszystko, co możemy zaoferować Ukraińcom, którzy od poprzedniego szczytu w Wilnie stracili kawał kraju, doświadczyli prawdziwej wojny i stali się najbiedniejszym spośród wszystkich narodów Europy.
Ponurym symbolem tego, jak traktuje się Partnerstwo Wschodnie, jest postawa byłego szefa MSZ Szwecji Carla Bildta. Razem z byłym polskim ministrem Radosławem Sikorskim firmował ten unijny program. Teraz znalazł sobie pracę u związanego z Kremlem oligarchy Michaiła Fridmana. Z dnia na dzień z zaciętego krytyka Moskwy stał się jej utrzymankiem. I uświadomił nam, że już nie mamy w starej Europie sojuszników naszej tradycyjnej polityki wschodniej – z Ukrainą zmierzającą na Zachód.
http://www4.rp.pl/artykul/1203548-Ukraina-zostala-za-zelazna-kurtyna.html
Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Owoż, z M. le Presidentem spotkał się pan Kerry, co samo w sobie jest obrazą, bo po czinu Kerry powinien spotykać się z Ławrowym, a nie z Putinem. Najwyrażniej jednak Obejma nie chce widzieć pana P. i wysyłając mu K. plwa mu w twarz, co podwładni P. interpretują tak: Powiedzieli, że obama nie rozmawia. Będziesz się spotykać z Kerrym. Lepiej się spotkać, mniej zjesz gówna. A nie spotkasz się - więcej zjesz gówna. Wot taka arytmetyka."
Kerry pedział Putinu, że o ŁRL i DRL ma zapomnieć, o Mariupolu nie marzyć, bo będzie bardzo źle. Putin zaś wykonał ruki pa szwam i małcza oddalił się.
Detale:
http://ukropua.blogspot.com/2015/05/swift.html
The author has edited this post (w 26.05.2015)
http://ukropua.blogspot.com/2015/05/swift.html
Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
Jak mnie take rzeczy osłabiają, norrrmalnie, już się mi nawet zrzędzić nie chce.
Jakoś tak, hm, bym wręcz chciał, żebyśmy tam posłali, na tę Ukrainę, roje niezwyciężonych dronów i Abramsów na rutynowe ćwiczenia "Przywrócenie demokracji na Białorusi -- studia i perspektywy".
https://wpolityce.pl/swiat/577998-linia-zachodu-w-rozmowach-z-moskwa
Nowa polityka epizmentu - kogoś to dziwi?
Obawiam się że z nami - gdybyśmy się znaleźli na celowniku - byłoby podobnie. Zachód ograniczyłby się do słów oburzenia, ale i one pewnie byłyby, takie nieprzesadne. My?
Ekhm, zadbajmy o się najpierw. Bo na tym polu jest duuuużo do zrobienia.
Kwestia Ukrainy byłaby do załatwienia w minutę, przez USA, gdyby oczywiście chciało się pofatygować. Mieliby nawet się na co powołać - a konkretnie na Memorandum z Budapesztu z 1994, gdzie to USA, Rosja i UK zobowiązały się do zachowania integralności terytorialnej Ukrainy i niestosowania przymusu ekonomicznego w zamian za oddanie broni atomowej.
Nuale wielcy fatygować się nie chcą, choć dla nich byłoby to kiwnięcie palcem.
- Budapeszt został złamany,
- Ukraina była mocarstwem atomowym więc to nie łamie układu o poliferacji,
- Ukraina posiada stosowne możliwości wzbogacania,
- oraz przemysł rakietowy na stosownym poziomie.
Robi się więc coraz ciekawiej.
Jakby, gdyby zacząć się zastanawiać, co by wynikło ze zwycięstwa nad Rosją, to palców u obu rąk by nie stało na wyliczenie.
Za chwilę przy życzliwym milczeniu świata, nie będzie czego zbierać.
Ale przed tamtą wojną ucieczki nie było, tu wybór jest. No dobrze, pomarzyć można i miło, ale w realnym świecie to niespecjalnie jest szansa na krótką, zwycięską wojenkę z Rosją prowadzoną przez nas na terenie Ukrainy.
Co do której to istnieje zasadniczy problem - ilu z Ukraińców w ogóle chce Ukrainy. Bo sporo z tych co poznałem to nie chce.
Jest taka grafika co krąży po sieci:
Szanuję chęć Ukraińców do posiadania własnego państwa, czasami jednak zastanawiam się, podobnie jak w naszym przypadku, ilu Ukraińców faktycznie go chce ? Dodajmy, że nie ma takiej konfiguracji, w której państwo ukraińskie jest się w stanie dłużej utrzymać. Więc mają wybór, albo wolność z nami, albo wolność z Kurwami. Ja bym się nie zastanawiał na ich miejscu ...
Problem jednak w tym, że Niemcy myślą podobnie o nas jak ja o Ukraińcach. W kontekście celowości państwa polskiego. Jednak bym nie przesądzał co do ilości żywiołu w Polsce, który chce niepodległości, niezależności oraz tej drugiej strony, która godzi się na spokojne, stabilne bycie wice Niemcami. Piłka w grze, przegrywaliśmy 0-2, udało się doprowadzić do 2-2, skończyła się dogrywka, zaraz zaczną się karne ...
I na koniec - nie miejmy pretensji do Niemców, czy ogólnie Zachodu, że kierują się wyłącznie swoim interesem. Prymitywne ludy tak mają. My idziemy inną drogą, taką jaką dyktują nam kierunki cywilizacji, której jesteśmy ostatnim przedstawicielem.
Nie wiem czy się da, jak się da, kiedy się da. Ale jest to konieczne.
Nie jesteśmy w stanie porządnie ogarnąć nawet własnego państwa, a mielibyśmy skutecznie obronić cudze? No heloł.
Niejaki dochtór Piterson słusznie prawi, że zanim zbawisz świat, wpierw ogarnij swój pokój.
To kwestia czasu. Ktoś się odważy wywrócić stolik, a właściwie zakończy ten cyrk. Putin zajął Krym. I co ? Zaraz najedzie Donbas. A burdel ma w kraju okrutny.
I i II RP były wieloetniczne. Zwłaszcza pierwsza w polskości widziała polityczność/kulturowość przede wszystkim. I Pierwszej to nie przeszkadzało być wielką.
Mamy przyłożyć rękę do rozbioru jakiegoś kraju?
Widzę federację, ze swobodnym przepływem ludzi, towarów i usług. Z możliwością kupowania ziemi, ogólnie nieruchomości. Repolonizacja spokojna. Ale bardzo możliwe, że trzeba będzie szybko działać. Moskal u bram.
I to nie Ukraina była polska ino tam też była Rzeczpospolita.
Odnośnie takich pokazowych akcji to mam 4 pomysły.
1. "wyślij flagę do sąsiada" - akcja propagandowa polegająca na wysyłaniu do miast dużych i małych na Ukrainie polskich flag, które zgodnie z dyplomatycznym savoir-vivre wieszane byłby w widocznych miejscach. Kontekst wiadomy a żeby uspokoić nerwy niektórych flagi ukraińskie wisiałyby na naszych masztach i oknach
2. popisowe ćwiczenia naszych F-16 razem z ukraińskimi maszynami na Ukrainie
3. konferencja banków centralnych pt. Czy złoty byłby korzystną walutą dla Ukrainy?
4. uroczyste otwarcie budowy rurociągu Odessa Brody Płock (cosik się to wlecze)
gdyż albowiem
Władysław Opolczyk, palatyn króla węgierskiego zarządzał Haliczyną i w zamian za ikonę Matki Boskiej zostawił im swoje barwy, które Ukraincy obrócili i ze śląskiego złota i błękitu zrobili sino-żołtyj prapor