Skip to content

Dobra wiadomosc z rana

1108109111113114135

Komentarz

  • Lis, Durczok, Kolonko. Szybko te gwiazdy wyblakły.
  • Teraz czas na dziewczynę ogrodnika czy też ratownika?
  • Przyjaciółka Urbana i Adasia?
  • Tylko nie wiadomo, który to ogrodnik a który ratownik.
  • janosik napisal(a):
    Lis, Durczok, Kolonko. Szybko te gwiazdy wyblakły.
    Durczok to nawet dość znacznie.
  • Ludzie piszo, że Szymuś Jadczak dostał zadanie rozbrojenia bomby tym artykułem - bo sprawy za które Niemiec szurnął Fuchsa mogły być poważniejsze.
  • Czym musiał zaleść za skórę Helmutom, że mu jakieś dotychczas ignorowane mobbingi i molestacje wyciągli?
  • MarianoX napisal(a):
    Czym musiał zaleść za skórę Helmutom, że mu jakieś dotychczas ignorowane mobbingi i molestacje wyciągli?
    Chciał być za bardzo... niemcem?
  • "- Ile minut gotuje się fasolkę szparagową?
    - zapytała Helena Łuczywo Roberta Makłowicza, który został specjalnie ściągnięty do Warszawy ekspresem Intercity "Krakowiak", żeby z nim omówić tę kwestię.
    Był już wtedy sławny w obrębie Plant jako obdarzony fikuśnym stylem recenzent restauracyjny krakowskiej mutacji "Wyborczej", a jego ogólnopolska sława dopiero się zaczynała. W Krakowie nadal miał swój felieton, a dodatkowo został zatrudniony do pisania przepisów w kolorowym magazynie "Gazety". Były to słodkie czasy, kiedy ta wkładka z reportażami i fotografiami miała ze sto stron i furę reklam, a uważano, że dalej może być już tylko lepiej.
    - Piętnaście do dwudziestu - odpowiedział Bobek.
    - Nie, nie, Roberciku - powiedziała Helena, a jej ostre źrenice zrobiły się jeszcze mniejsze. - Pięć minut.
    - Pięć minut?
    - Pięć minut - powiedziała Helena. - Tak się robi w Ameryce, tak jest zdrowo i tak jest modnie.
    - Może tak jest zdrowo i tak jest modnie, ale tak jest bardzo twardo - powiedział Bobek.
    Helenka leciuteńko zabębniła palcami w plastikowy blat biurka.
    - Widzę, że się nie rozumiemy, Roberciku. Pięć minut.
    W tym momencie Bobek zauważył, że ona ma przed sobą kartkę formatu a cztery z wydrukowanym na górze jednym jedynym zdaniem. Wysilił się, żeby je odczytać do góry nogami. Zdanie brzmiało:
    "Jak się nie zgodzi na fasolkę pięć minut, to do widzenia".
    Zrozumiał, że jego los jest przesądzony.
    Kiedy później, już wyrzucony z kolorowego magazynu, z oczami okrągłymi jak talerzyki opowiadał tę historię, myślałem, że ten wydruk zmyślił. Ale nie. Były to czasy, kiedy z Andrzejem Saramonowiczem bawiliśmy się w łamanie haseł wszystkich pracowników redakcji. Imiona dzieci, psów, dziewczyn, password "password", 12345, były to lata szczenięce komputeryzacji, więc szło nam łatwo. Tylko jeden Jacek Kamiński nigdy nie dał się nam zhakować, bo okazało się, że miał hasło "wiadro", a potem "kluski".
    Helenka nie używała wtedy komputera. Dopiero kilka lat później, kiedy stanęła na czele projektu portalu gazeta.pl, nauczyła się, jak się robi załączniki do e-maili. Ale korzystała z komputera swojej sekretarki Ani Nowakowskiej.
    Trafiłem za pierwszym razem.
    Password "Helenka".
    Nie powinienem się do tego publicznie przyznawać, ale chuj, przedawniło się.
    I znalazłem w żółtych linijkach norton commandera plik "maklowicz.doc". A w nim to jedno zdanie z wytyczną do negocjacji.
    Bobek opowiadał historię o fasolce szparagowej wszystkim znajomym. Kiedyś, kiedy cała banda, a w niej Staszek Mancewicz, Alek Janicki, Andrzej Saramonowicz i Piotrek Bikont, przemieszczała się po płycie rynku w Krakowie, Bobka zaczepiła chuda i chwiejąca się na wietrze dziewczyna z matowym wzrokiem.
    - Zabrakło mi dwadzieścia złotych na bilet do Gdyni - powiedziała.
    - Tak? - zapytał Bobek. - A kto zbudował Gdynię?
    - Eugeniusz Kwiatkowski - powiedziała dziewczyna.
    - A Czerwoni Kosynierzy?
    - Pułkownik Wężyk - powiedziała.
    Coraz bardziej było jasne, że może dziewczyna potrzebuje na heroinę, ale chyba naprawdę jest z Gdyni. Bobek zadał jej jeszcze jedno pytanie:
    - Co powiedział w Gdyni generał de Gaulle?
    - Poproszę o pytanie z biologii - odpowiedziała ona bez namysłu.
    I wtedy Staszek Mancewicz zapytał ją:
    - Ile minut gotuje się fasolkę szparagową?
    - Piętnaście do dwudziestu - powiedziała dziewczyna o matowym wzroku.
    Bobek wyjął z kieszeni trencza wszystkie pieniądze, które tam miał, pogniecione dziesiątki, dwudziestki, bilon, i jej wręczył uroczyście."

    https://www.facebook.com/michal.cichy.ochota/posts/pfbid0UBrX725UFMfXXpyh8cZBJ3PpfiubEPvo4asKQ4ppdKJuZ7dnro6qP3Uruw1BqJB3l
  • No i co miał pokazać Łuczywo ten eksperyment z fasolką i Makłowiczem ? Bo nie rozumiem ?
  • Że profesjonalne przegrywa z dyspozycyjnym?
  • Piękne! (to o MacŁowiczu i fasolce)

    i z komętów pod postem
    Notabene, przyjmowałeś mnie do pracy razem z Helenką (dozgonna wdzięczność!) i wprowadzałeś, był to 1996 rok. Przy wymyślaniu hasła zacukałam się i wtedy powiedziałeś: "Oj, to może być cokolwiek, nawet "jubka". Korzystam z tej Jubki222222233444555888..... do dzisiaj. :)
    Jak fasolka zblanszowana przed mrożeniem i wrzucona na wrzacą wodę to 10 min ;)
  • edytowano June 2022
    JORGE napisal(a):
    No i co miał pokazać Łuczywo ten eksperyment z fasolką i Makłowiczem ? Bo nie rozumiem ?
    Wataha napisal(a):
    Że profesjonalne przegrywa z dyspozycyjnym?
    Że miało być modnie, tak amerykańsko, a MacŁowicz chciał przaśnie, tak małopolsko ...
  • że robi to dyrekcja sugeruje
    dodaje swój autorytet do dyrekcji pomysłów, inaczej nie jest potrzebny.

    Z tej historii jest wynika, że dziennikarze GW to głęboko i wielokrotnie złamani ludzie, żałośni, godni pożałowania i niewiarygodni, bo ich wewnętrzne hamulce po takim doświadczeniu już nie istnieją.
  • To trochę jak u St. Exupery, gdzie ober szef kazał szefowi opieprzyć podwładnego, za nic, dla zasady. Żeby wiedział, że szef jest od opieprzania, także niesprawiedliwego.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    To trochę jak u St. Exupery, gdzie ober szef kazał szefowi opieprzyć podwładnego, za nic, dla zasady. Żeby wiedział, że szef jest od opieprzania, także niesprawiedliwego.
    podstawa w wojsku
  • romeck napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    No i co miał pokazać Łuczywo ten eksperyment z fasolką i Makłowiczem ? Bo nie rozumiem ?
    Wataha napisal(a):
    Że profesjonalne przegrywa z dyspozycyjnym?
    Że miało być modnie, tak amerykańsko, a MacŁowicz chciał przaśnie, tak małopolsko ...
    tylko nie mało tylko nie mało.
    Wielka Polska jest celem
  • edytowano June 2022
    Czyli wygląda na to, że Helena sprawdzała ludzi po kątem wielkich kłamstw, w których tworzeniu jej pracownicy mieli uczestniczyć. Bo z punktu widzenia interesu firmy, sprawdzanie pracownika czy zaakceptuje niszczenie artykułu i osłabianie jakości pisma - nie miało żadnego sensu. Podobnie jak tresowanie dla samego tresowania - to są jednak inteligentni ludzie, są inne, nawet przemocowe, sposoby łamania.

    Jeżeli Makłowicz nie przełknąłby małego kłamstwa to na pewno by nie zaakceptował większego. A jak widać akceptacja kłamstwa miała być kluczowym aspektem działalności firmy, nawet jeżeli to kłamstwo miało negatywnie wpłynąć na wynik firmy. A po co te kłamstwa ? Różne mogą być powody, jednym z nich jest realizowanie obcej polityki na terenie RP. A czyjej ? A różnej ! Aaaaaa - wszystko wmówię Polakom - tanio, szybko, solidnie.

    Niby wszystko wiemy, ale dobrze mieć podane na tacy dowody.
  • Tak jest. Selekcja ślepo oddanych kadr, od samego początku.

    Poszło im różnie, ale się starali.
  • Izrael wyżej sra niż dupę ma, kadr im brakowało. Ale braciom Niemcom poszło znakomicie.
  • los napisal(a):
    Izrael wyżej sra niż dupę ma, kadr im brakowało. Ale braciom Niemcom poszło znakomicie.
    i tak są sługusami USA
  • christoph napisal(a):
    los napisal(a):
    Izrael wyżej sra niż dupę ma, kadr im brakowało. Ale braciom Niemcom poszło znakomicie.
    i tak są sługusami USA
    Bywało odwrotnie.
  • Izrael sługusem USA? Może kiedyś. Teraz Izraelem rządzą Rosjanie, żadni rosyjscy Żydzi tylko Sowieci, sowiecka krew z krwi, kość z kości. Izrael jest sługusem Moskwy. Amerykański Derin Devlet już to wie, do amerykańskich protestantów może to dotrze w przyszłym stuleciu. Jeśli nie tysiącleciu.
  • Góra z górą się nie zejdzie, ale Synagoga Szatana z Synagogą Szatana - owszem
  • los napisal(a):
    Amerykański Derin Devlet już to wie,
    No oby w końcu - czas by usańce przestali nas tresować antysemityzmem. Niech to zostanie domeną kacapów, kwestia czasu kiedy będzie traktowane na równi z nazistami:
    Sołowiow: - włosi to naziści!
    Włoski jego rozmówca - to czemuś kupił ileś willi we Włoszech?
    Sołowiow: - wtedy Włosi nie byli nazistami. Wtedy lubili Rosjan.
  • chyba mamy źródło, miejsce skąd rozpowszechnił się zwyczaj nazywania przeciwników nazistami - Rosja. CO logiczne jest, bo na kulcie zwycięstwa w 1945 były tam chowane kolejne pokolenia.

    Jeśli słyszymy jakiś zwyczaj językowy, to wiemy pod czyim wpływem świadomie lub nieświadomie jest rozmówca. No to lewica bluzgająca naziolami na lewo i prawo niefajnie wygląda.
  • KazioToJa napisal(a):
    chyba mamy źródło, miejsce skąd rozpowszechnił się zwyczaj nazywania przeciwników nazistami - Rosja. CO logiczne jest, bo na kulcie zwycięstwa w 1945 były tam chowane kolejne pokolenia.

    Jeśli słyszymy jakiś zwyczaj językowy, to wiemy pod czyim wpływem świadomie lub nieświadomie jest rozmówca. No to lewica bluzgająca naziolami na lewo i prawo niefajnie wygląda.
    No ja gdzieś kiedyś czytałem amerykańskie wywody, że termin "nazis" miał nie kojarzyć się z "socjalizmem", krótki i bez słowa "socjalizm".
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.