Skip to content

Sprawa prof. Kieżuna

1235712

Komentarz

  • los
    [quote="nurni.nurni"]Ale dlaczego pewien umierający nieznajomy w dodatku pozbawiony znaczenia miałby mnie interesować? Są żywe i żywotne osoby o wiele większym wpływie na nasze życie.
    Niedługo przed publikacją pracy Cenckiewicza o TW Bolku rzeczony Wałęsa udał się na Florydę.  Tym razem nie na wakacje, ale na ponoć bardzo skomplikowaną operacje serca, gdyz stan agenta komunistycznych służb tak się, ładnych lat temu, wziął i pogorszył.
    Cenckiewicz nie uległ i doprowadziłdo wydania swojej pracy. Zaś rówieśnicy Bolka mogą mu tylko pozazdrościć obecnej formy.
    To jest bardzo duża odwaga by wziąć na siebie ewentulane odium. Wałęsa w szpitalu a Cenckiewicz nie ma litości. Bezwzględny, nikczemny, pozbawiony jakichkolwiek empatii.
    Tymczasem empatią winiśmy zawsze otaczać wyłacznie ofiary donosów.
    Akta Tamizy zawierają w sobie nie tylko to że był świadomym i niebezpiecznym agentem komunistycznych służb specjlanych. Zawierają w sobie i bardzo nieciekawe odsłony tego człowieka. Zdumiewające szyderstwa woobec osób które obserwował i na potrzeby służb Kiszczzka rozpracowywał.
    Tak haniebne (po prostu łajdackie opowieści o kobiecie która wg Tamizy miała marzyć o tym by zostać żoną Chrzanowskiego) że trzeba nam uwierzyć prędzej w najnowszą wersje wydarzeń.
    "wspólpracowałem w porozumieniu ze służbami amerykańskimi".
    Hmm... widać Amerykanie naciskali na Tamizę by ten uwiarygadniał się przed komunistycznymi służbami w sposób taki a nie inny.
    To muszą być bardzo źli ludzie ci amerykanie, skoro namówili Kiezunia do meldunków i działań niegodnych.
    Nie lubię być traktowany jako idiota.
  • nurni.nurni
    Nie lubię być traktowany jako idiota.
    Lubisz. Tak potraktowali cię Cenckiewicz i Woyciechowski i ci się spodobało.
    Acha, czy już pisałem, że szyderstwo jest mową Piekła? Nie szydź.
    The author has edited this post (w 28.09.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    nurni.nurni
    :
    profesor Kieżun postanowił być osobą publiczną
    Ja też jestem, kilka wywiadów ze mną jest w gazetach. Proszę lustrować, choć raczej proszę przygotować inkwizytorów na zawód.
    Mamy prawo wiedzieć czy nie mamy.
    Lpeiej wiedzieć czy lepiej nie wiedzieć.
    Tu pewna ciekawostka. Kiezun nie skorzystał z propozycji Woyciechowskiego i Cenckiewicza by sam zapoznać się z ogólnodostępnymi archiwami na temat agenta Tamizy.
    Przychodzi dwóch smutnych inkwizytorów do Losa.
    Oswiadczają mu że wg archiwaliów jest agentem SB o kryptonimie "Zezowaty Cyklop". Zachęcają - od razu - by zapoznał się z dokumentami dostępnymi na wyciagnięcie ręki w pierwszej lepszej czytelni IPN.
    Nienawistni inkwizytorzy mają przy tym tzw nazwiska. O szkodach jakie poczynili Wojskowym Służbom Informacyjnnym wiadomo - to są ludzie którzy po prostu uwielbiają niszczyć innych ludzi.
    Co wówczas robi Los vel "Zezowaty Cyklop".
    Oj to proste.
    Udziela wywiadu w którym opowiada że jak usłyszał że jest Zezowatym Cyklopem to pierwsze co mu przyszło do głowy to nie parsknąć śmiechem, nie pożegnać inkkwizytorów staropolskim "spieprzaj dziadu" - ale się zastrzelić.
    Nie nadajesz się na Zezowatego Cyklopa..
  • Zaczęłam czytać, ale tych akt jest tak dużo, że dam se spokój. Wygląda na to, że informował esbeków i przyjmował od nich dowody wdzięczności w postaci noworocznych prezentów.
    :(
    Bardzo smutny, dziewięcioletni epizod w ponad 90-letnim, ładnym życiorysie.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • los
    nurni.nurni
    :
    Nie lubię być traktowany jako idiota.
    Lubisz. Tak potraktowali cię Cenckiewicz i Woyciechowski i ci się spodobało.
    Acha, czy już pisałem, że szyderstwo jest mową Piekła? Nie szydź.
    Owszem szydzę z klajstrowanych co i raz interpretacji agenta Tamizy.
    One, w mojej opinii obrażają inteligencje i pare innych, jeszcze ważniejszych rejestrów.
    Nie wiem czy taka była intencja tygodnika którego nigdy nie kupiłem i nawet jeśli okazało się że napisał o Kieżuniu prawdę kupować nie zmierzam.
    To swoją drogą zdumiewający talent redakcji Lisickiego by dzielić nas w sprawach zupełnie fundamentallnych. Od Powstania po Smoleńsk.
    Cóz ja mogę jednak poradzić na to że w świetle faktów Tamiza był chętnym, aktwywnych i niebezpiecznym agentem komunistycznych służb specjalnych?
    Upadek Kiezuna nic nie zmienia w wektorach dyskusji o naszej tożsamości.
    No chyba że jestem kiepsko poinformowany.
  • nurni.nurni
    Owszem szydzę z klajstrowanych co i raz interpretacji agenta Tamizy.
    To źle. Szyderstwo jest mową Piekła.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Mania
    Zaczęłam czytać, ale tych akt jest tak dużo, że dam se spokój. Wygląda na to, że informował esbeków i przyjmował od nich dowody wdzięczności w postaci noworocznych prezentów.
    :(
    Bardzo smutny, dziewięcioletni epizod w ponad 90-letnim, ładnym życiorysie.
    Upominek był jednorazowy (imieniny). Wg informacji samych esbeków Kieżun nie był nigdy zainteresoowany jakąkokolwiek gratyfikacją i dlatego nigdy takiej nie otrzymał.
  • Nurni, ciągle idziesz na pasku ubeków jak sterowana zabawka. Emocje, emocje, emocje... A przecież starczyłoby przeczytać ten wątek poświęcając każdemu zdaniu trzy sekundy refleksji.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Losie,
    na sprawę Tamizy zareagowałem jak chyba wszyscy.
    Rychło przyszła bardzo nieprzyjemna wiadomość ze sprawę opiszą ludzie tacy jak Cenckiewicz i Woyciechowski, to jest absolutna elita jeśli chodzi o znajmość archiwaliów. Ludzie którzy od czasu rozbicia WSI żyją na codzień ze świadomością że ich telefony sa prywatne tylko w teorii.
    4 miesięczne rozmowy z prof Kieżuniem były nagrywane (oczywiście za wiedzą zaintersowanego).
    Zrobiono w tym wypadku coś na co nie mógł liczyć żaden inny Loara, Sekwana czy  Ren. Cierpliwie wysłuchwano kolejnych, coraz bardziej pokracznych wersji.
    Nie udało się. Przypuszczam, to moja opinia, że dlatego iż Tamiza tak naprawdę zna doskonale swój pseudonim operacyjny i rozmiary swojej pracy na rzecz komunistycznych służb specjalnych.
    Powinniśmy o takich rzaczach wiedzieć.Nie powinniśmy się tego obawiać.
    Tamiza nic naprawdę istotnego nie zmienia.
  • Nurni, ciągle ci mija jedyna istotna rzecz w sprawie a jest ona jakieś dziesięć razy napisana w tym wątku. Ech, emocje, emocje, emocje...

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Przepraszam, faktycznie poświeciłem Twemu wątkowi znacznie mniej uwagi niż tym, no jak im tam, faktom.
    Czy chodzi o to że Tamiza jest za stary na lustracje, o to że jest postacią kompletnie bez znaczenia przeto nie wartą (chyba dopiero od dziś!) zainteresowania - czy może o to że tak naprawdę to ten z rogami i ogonem skusił duet  C&W do działań nie wartych naśladowania.
    Niepożytecznych ergo zasługujących na wiadomo co.
  • Dziwię się, że nikt nie przywołał podobnej sprawy - Zyty Gilowskiej. Ona też miała niechlubny epizod w życiorysie, a jednak jej nie przekreślono na prawicy. Nagłe ujawnienie owego epizodu też nie miało nic wspólnego z troską o dobro publiczne, a wręcz przeciwnie.
  • >Mania:
    Zaczęłam czytać [...] Wygląda na to, że informował esbeków
    i przyjmował od nich dowody wdzięczności w postaci noworocznych prezentów.
    >Nurni:
    Upominek był jednorazowy
    (imieniny). Wg informacji samych esbeków
    Kieżun nie był nigdy zainteresoowany jakąkokolwiek gratyfikacją i dlatego nigdy takiej nie otrzymał.
    Wszyscy czytali, ale każdy chyba co innego
    imageThe author has edited this post (w 29.09.2014)
  • Rzchanym
    Dziwię się, że nikt nie przywołał podobnej sprawy - Zyty Gilowskiej. Ona też miała niechlubny epizod w życiorysie, a jednak jej nie przekreślono na prawicy.
    Dziekuje za ten przykład - przy okazji Tamizy i on przyszedł mi do głowy.
    To jest sprawa bardzo ciekawa. I nie mam tu na myśli wyroku tzw Sądu Lustracyjnego.
    Sprawa jest o tyle ciekawa że esbek był kimś na kształt przyjacielem domu Zyty Gilowskiej. Nie ma tu mowy o jakichkolwiek spotkaniach w lokalach konspiracyjnych,że o własnoręcznie sporządzonych donosach nie wspomnę.
    Podobno Gilowska nie była zbyt dobrym ministrem finansów. Zamiast od razu zająć się budżetem, rachunkami, symulacjami - najbardziej zależało jej w pierwszych dniach na lustracji środowiskka zastanego, czyli urzędników MinFinu.
    Nad tym brakiem profesjonalizmu zapłakała nawet Czerska, zawsze świetnie poinformowana któremu z kapusiów może oto stać się jakaś krzywda.
  • Zyta Gilowska nie zasłużyła na to, żeby przywoływać jej nazwisko w kontekście Tamizy czy Greya.
  • dentysta
    >Mania:
    Zaczęłam czytać [...] Wygląda na to, że informował esbeków
    i przyjmował od nich dowody wdzięczności w postaci noworocznych prezentów.
    >Nurni:
    Upominek był jednorazowy
    (imieniny). Wg informacji samych esbeków
    Kieżun nie był nigdy zainteresoowany jakąkokolwiek gratyfikacją i dlatego nigdy takiej nie otrzymał.
    Wszyscy czytali, ale każdy chyba co innego
    image
    Jest tam wykaz  z wyszczególnieniem (w pierwszym linku) - kilka pozycji. Ale zostawmy. Rzecz nie jest warta kruszenia kopii.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • nurni.nurni
    Przepraszam, faktycznie poświeciłem Twemu wątkowi znacznie mniej uwagi niż tym, no jak im tam, faktom.
    Słusznie. Te fakty są zupełnie nieważne. To taka mamamadzi. Nie jesteś naprawdę w stanie dostrzec tej oczywistości?
    Mamamadzi to bardzo dobra analogia. Ja mówię - to zupełnie nieważne, a ty na to: Jakże to, kobieta skręciła kark własmu dziecku a ty mówisz, że nieważne?
    Tak, nieważne. Bulwerusjące ale nieważne. Wzbudza emocje (bulwersuje) ale ważności nie oceniają hormony tylko rozum. Czyn Waśniewskiej jest ważny dla jej otoczenia i nikogo więcej. A że członek komunistycznego establiszmentu współpracował z komunistyczną władzą? Jej! Niech usiądę, by nie zemdleć na szokującą wiadomość o stanie zdrowia królowej Bony.
    The author has edited this post (w 29.09.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Widzicie, moje spokojne podejscie do sprawy wynika z tego, ze ja pisze o prawdziwym prof. Kiezunie a niektorzy wola pisac o tym wyobrazonym.
    Otoz - prof. Kiezun nie byl dzielnym antykomunistycznym partyzantem strzelajacym do ubekow zza krzaka i knujacym wysadzenie w powietrze Moskwy niczym jaki Xavras Wyzryn, prof. Kiezun byl przedstawicielem komunistycznego establiszmentu choc raczej z drugiego lub nawet trzeciego szeregu.
    Prof. Kiezun dysponowal dobrem najbardziej pozadanym za komuny - paszportem i mozliwoscia pracy za granica. A za komuny paszport nalezalo oddac od razu po powrocie zza granicy. A co jeszcze nalezalo zrobic? Napisac sprawozdanie z pobytu, to byl prawny wymog. Czasem nieco pozniej odzywal sie telefon z milym glosem: "Napisaliscie towarzyszu, ze byliscie na Uniwersytecie Columbia. Wiecie co? Pracuje tam taki psor Kovalsky, ktory nas interesuje, czy moglibyscie nam podac troche wiecej szczegolow? Czy pasuje wam w czwartek o dziesiatej na ulicy Nowolipie 2? Bedziemy czekac."
    A pozniej w telefonie ten sam mily glos mogl zapytac: "Suchejcie, wy podobno znacie prof. Chrzanowskiego. Moze byscie o nim napisali kilka slow? Nie prosimy o ujawnianie zadnych faktow, ot ogolna charakteryzacja."
    Ze co, ze mozna bylo peedziec "Spadaj ruski pacholku" albo grzeczniej "Nic mi nie przychodzi do glowy"? Gwarantuje wam, ze ci co tak by powiedzieli, to zostawali w tej Hameryce przy pierwszym pobycie. Kto wracal, sprawozdanie wypelnial dokladnie - chcial dalej wyjezdzac i wiedzial, kto rzadzi paszportami. Czasem nieco oszukiwano i nie o wszystkim piszano - w tych okolicznosciach przyrody brak gorliwosci to juz bylo bardzo duzo.
    Gwarantuje wam, ze podobne "sensacje" znajdziecie w aktach 100% tych, co wyjezdzali sluzbowo. Czyli pewnie kilkuset tysiecy osob.
    Krytyka transformacji w wykonaniu Kiezuna byla zdecydowanie komusza: "Tyle wspanialych rzeczy zbudowalismy przez 45 lat Polski Ludowej a wy to sprzedaliscie za grosze." Tymi samymi argumentami go wczesniej krytykowalem, co teraz bronie.
    Cenckiewicz i Woyciechowski zrobili straszna rzecz - naruszyli niepisana zasade, ze komuchow pomniejszych, malo gorliwych i malo szkodliwych sie nie rusza, bo nie otworzymy obozow koncentracyjnych dla pieciu milionow ludzi. A prof. Kiezun jest komuchem najmniej jadowitym, jak tylko sobie mozna wyobrazic: powstaniec, bohater, niemal umarl w sowieckim obozie, zyczliwy opozycji, po 1989 roku jednoznacznie poparl stronnictwo patriotyczne. Jesli jego lustrowac, to wszystkich.
    Teraz chyba juz nie da sie obronic lustracji.
    The author has edited this post (w 29.09.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Teraz chyba juz nie da sie obronic lustracji.
    Tak jak juz napisałem. Gońcie króliczka a my sobie wołu upieczemy.
    Czym się różni gruba kreska mazovera od lustracyjnego udupiania każdego kto miał jakikolwiek kontakt z UB vel SB? Niczym. Obie stosowane bezmyślnie przynoszą więcej szkody niż pożytku.

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • Podpisuje sie rekamy i nogamy pod tym co napisał los. I zrobli to w imie swojej malej zemsty, nie w interesie szerszym.
    Kiezun nie byl moim idolem. Zawsze mna wstrzasało, ze nie slychac bylo jego głosu w latach 90-tych, które teraz krytykuje. Wtedy siedział na wygodnej synekurze a teraz wyjawia jakie wtedy rozmowy o Polsce toczyli beznesmeni w swoich klubach golfowych. Ale to tak na marginesie.
  • uhr
    Zawsze mna wstrzasało, ze nie slychac bylo jego głosu w latach 90-tych, które teraz krytykuje.
    Gwoli kronikarskiego obowiązku odnotuję, że pierwszy raz zetknąłem się z jego nazwiskiem w 1998 roku, gdy krytykował projekt reformy administracyjnej Buzka. Przeczytałem o tym w "Naszym Dzienniku" bodajże.
  • Tak jak jużwcześniej pisałem moim zdaniem mamy tu dwie sprawy.
    Pierwszą jest kwestia współpracy porf. Kieżunie z SB. I to wygląda niestety na sytuację dość typową
    - żeby odpowiednio zafunkcjonować, człowiek wdał się w grę ze służbami. I wyjaśnia to w sposób typowy - "nie współpracowałem, nie donosiłem a jak wymieniałem nazwiska to nikomu nie szkodziłem".
    Grane wiele razy, do bólu przewidywalne. I do bólu jasne, że w takich rozgrywakach głównym zwycięzcą była SB a "nieszkodliwe informacje" nie istniją...
    W zasadzie nie ma o czym rozmawiać.
    Drugą sprawą jest kolejność i tryb ujawniania agentów. Dla każdego powinno być oczywsiste, że w tej dziedzinie jest kolejka: Najpierw największe szuje, które świadomie i z premedytacją
    łamały ludziom życia, potem ludzie o największych wpływie na aktualną sytuację na końcu pozostali, żeby wypełnić tło. I w przypadku sprawy prof. Kieżunie ten porządek wydaje mi się zaburzony. Bo przecież profesor w tej chwili nie ma wpływu praktycznie na nic. Jego nazwisko pojawia sie ostatnio właściwie tylko w debatach o sensowności Powstania Warszawskiego. Czy to znaczy, że nie powinno się go prześwietlić? Bynajmniej.
    Ja np chętnie przeczytałbym opracowanie o inwigilacji i łamaniu środowisk po-AK-owskich
    gdzie rozdział o prof Kieżuniu byłby jak najbardziej na miejscu.
    Tymczasem mamy "jedynkę" w dużym tygodniku. Nie historycznym ale społeczno-politycznym. Dlacego? Ano dlatego, że jego bohater przeszkadza w prezentowaniu poglądu na patriotyzm, który stał się wręcz linią ideologiczną pisma.
    Więcej, ujawnienie niechlubnych faktów z życia prof.
    Kieżunia
    wzmacnia dość jasny
    przekaz "kto nie z nami to bęcwał albo szuja ewentualnie jedno z drugim". Zachowująć wszelkie proporcje to trochę tak jakby o księdzu pedofilu napisało Urbanowe "Nie".
  • pawel.adamski
    Pierwszą jest kwestia współpracy porf. Kieżunie z SB. I to wygląda niestety na sytuację dość typową
    - żeby odpowiednio zafunkcjonować, człowiek wdał się w grę ze służbami.
    Zwroce uwage na jeszcze jedna rzecz - to nie byl dzielny opozycjonista knujacy jak ten komunizm wywrocic, to byl lojalny obywatel PRL, dlatego nie powinnismy go mierzyc miara opozycjonisty. Pracowal na komunistycznych uniwersytetach, pisal ksiazki, w ktorych slowo "socjalizm" pojawialo sie na kazdej stronie, byl czlonkiem SD czyli PZPR-soft, byl czlonkiem wladz NBP, pisal memoranda dla komuszej wladzy, prowadzil mile pogadanki z Jaruzelem. Pewnie SB nie lubil ale traktowal ja jako wladze legalna. A co robi lojalny obywatel, kiedy legalna wladza kaze mu napisac wypracowanie o np. obywatelu Chrzanowskim? Pisze wypracowanie o ob. Chrzanowskim, moze probowac ukryc lub wykrecic jakies fakty ale polecenie wladzy wykonuje i traktuje to jako oczywista oczywistosc. To nie byl komuszy Dzejms Bond, co to Chrzanowskiemu wykradl plan wysadzenia w powietrze Moskwy.
    pawel.adamski
    Drugą sprawą jest kolejność i tryb ujawniania agentów. Dla każdego powinno być oczywsiste, że w tej dziedzinie jest kolejka: Najpierw największe szuje, które świadomie i z premedytacją
    łamały ludziom życia, potem ludzie o największych wpływie na aktualną sytuację na końcu pozostali, żeby wypełnić tło. I w przypadku sprawy prof. Kieżunie ten porządek wydaje mi się zaburzony. Bo przecież profesor w tej chwili nie ma wpływu praktycznie na nic. Jego nazwisko pojawia sie ostatnio właściwie tylko w debatach o sensowności Powstania Warszawskiego. Czy to znaczy, że nie powinno się go prześwietlić? Bynajmniej.
    Ja np chętnie przeczytałbym opracowanie o inwigilacji i łamaniu środowisk po-AK-owskich
    gdzie rozdział o prof Kieżuniu byłby jak najbardziej na miejscu.
    Tymczasem mamy "jedynkę" w dużym tygodniku. Nie historycznym ale społeczno-politycznym. Dlacego? Ano dlatego, że jego bohater przeszkadza w prezentowaniu poglądu na patriotyzm, który stał się wręcz linią ideologiczną pisma.
    Więcej, ujawnienie niechlubnych faktów z życia prof.
    Kieżunia
    wzmacnia dość jasny
    przekaz "kto nie z nami to bęcwał albo szuja ewentualnie jedno z drugim". Zachowująć wszelkie proporcje to trochę tak jakby o księdzu pedofilu napisało Urbanowe "Nie".
    Dokladnie.
    The author has edited this post (w 29.09.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Książkę Cencekiewicza poświęconą Wałęsie przczytałem, tą wersję lajt, bo pałną tylko przekartkowałem.  Jak najlepsze zdanie miałem o jej twórcy. Ale poźniej poszedłem za ciosem i zacząłem oglądąc filmiki na jutubie z różnych spotkań Ceneckiewicza. Już nie chodzi, że to postać z nie mojej bajki, bardzo poważnie zastanawiam się nad  jego motywacją. Coś mi tu jednak śmierdzi. Za ostro, on obrał kierunek na zniszczenie, totalne podeptanie, często w jego słowach słychać, nie wiem jak to określić - satysfakację ? Jakby go to w jakiś pokrętny sposób bawiło. Tak jak Brauna.
    JORGE>
  • los
    (....)To nie byl komuszy Dzejms Bond, co to Chrzanowskiemu wykradl plan wysadzenia w powietrze Moskwy.
    Ano właśnie. Ciekawe1, jak się czuje prof. Cenckiewicz w jednej redakcji z Marianem Zacharskim?
    The author has edited this post (w 29.09.2014)

    W jedności siła!

    "by logika i trzeźwość sądu nie stawała się pożywką dla rozpaczy udającej realizm" - Wróg Ludu
  • JORGE
    Książkę Cencekiewicza poświęconą Wałęsie przczytałem, tą wersję lajt, bo pałną tylko przekartkowałem.  Jak najlepsze zdanie miałem o jej twórcy. Ale poźniej poszedłem za ciosem i zacząłem oglądąc filmiki na jutubie z różnych spotkań Ceneckiewicza. Już nie chodzi, że to postać z nie mojej bajki, bardzo poważnie zastanawiam się nad  jego motywacją. Coś mi tu jednak śmierdzi. Za ostro, on obrał kierunek na zniszczenie, totalne podeptanie, często w jego słowach słychać, nie wiem jak to określić - satysfakację ? Jakby go to w jakiś pokrętny sposób bawiło. Tak jak Brauna.
    JORGE>
    Mam odczucia bardzo podobne jak Jorge. Już od pewnego czasu coś mi w nim zgrzytało i Jorge dobrze to opisał.
  • Cenckiewicz nie ukrywa, ze jego ojciec byl SKiem i ogolnie rzezc biorac "nieodpowiedzialnym czlowiekiem", co jest wyrazeniem b. ogolnym jesli sie wie, ze opuscil matke S.C.  zanim ta urodzila Slawka.
    inkwizytorkie zapedy historyka, krorego ja jednak do przed tygodnia szanowalam, tu maja zapewne swe zrodlo.
    a tak poza tym, krotkie streszczenie cytatu Nicked´a:
    min. 56-58
    https://www.youtube.com/watch

    "Nie myslcie, ze przynioslem na ziemie pokoj. Nie, ale miecz."
    Pan Jezus
  • los
    Gwarantuje wam, ze podobne "sensacje" znajdziecie w aktach 100% tych, co wyjezdzali sluzbowo. Czyli pewnie kilkuset tysiecy osob.
    I to jest klu problemu ajentury bezpieki PRL i PRL-bis.
    Liczby podawane w oficjalnych opracowaniach - coś ok. 85 tys. o ile pamiętam, można włożyć między bajki z mchu i paproci.
    Kilkaset tysiów, a jak się zsumuje wszystkie lata od 45 do 89, to może i melonik się zliczy.  I to nie będą tylko stare komuchy i pejsate żydy z nagantami w zakrwawionych łapach, o nie.  To byłoby za łatwo i za ładnie.

    "Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.