MarianoX napisal(a): Jeszce jeden aspekt dochodzi - bywam na portalach i forach sportowych np. Weszło, MMARocks itp. a tam sporo osób deklaruje się jako nie kibicujące polskim drużynom czy zawodnikom, bo to zaściankowe, ale wyłącznie "najlepszym"..
Czyli typowe "kibicowstwo sukcesu" co na dłuższą metę jest chore.
Niezupełnie. Jest pytanie o intencje. Jeśli kogoś interesuje dany sport na najwyższym możliwym poziomie, to nie ma sensu oglądać polskiej ligi, po prostu. Ja polskiej ligi nie oglądam. Patologią jest dorabianie do tego antypolskiej ideologii.
A kibicowanie "polskim zawodnikom" niespecjalnie rozumiem... tzn. rozumiem, gdy są w kadrze albo w polskiej drużynie. Nie jest patriotycznym obowiązkiem kibicownaie każdemu pracodawcy każdego Polaka, także w sporcie.
MarianoX napisal(a): Jeszce jeden aspekt dochodzi - bywam na portalach i forach sportowych np. Weszło, MMARocks itp. a tam sporo osób deklaruje się jako nie kibicujące polskim drużynom czy zawodnikom, bo to zaściankowe, ale wyłącznie "najlepszym"..
Czyli typowe "kibicowstwo sukcesu" co na dłuższą metę jest chore.
Niezupełnie. Jest pytanie o intencje. Jeśli kogoś interesuje dany sport na najwyższym możliwym poziomie, to nie ma sensu oglądać polskiej ligi, po prostu. Ja polskiej ligi nie oglądam. Patologią jest dorabianie do tego antypolskiej ideologii.
A kibicowanie "polskim zawodnikom" niespecjalnie rozumiem... tzn. rozumiem, gdy są w kadrze albo w polskiej drużynie. Nie jest patriotycznym obowiązkiem kibicownaie każdemu pracodawcy każdego Polaka, także w sporcie.
Pisząc kibicowanie "zawodnikom" miałem na myśli startujących w sportach indywidualnych typu MMA, boks, a nie np. bycie fanem rosyjskiej drużyny będącej własnością oligarchy-kumpla Putina, w której gra jakiś Polak
Poza tym bycie koneserem oraz uczestnikiem sportu na najwyższym poziomie absolutnie nie przeszkadza w kibicowaniu lokalnej drużynie. Taki Jakub Błaszczykowski kibicował Wiśle (Artur Boruc Legii) grając w piłkę w renomowanych klubach.
rozum.von.keikobad napisal(a): Przyznam, że nie zcytałem sierpniowych wpisów w 100%, ale co Ty w zasadzie porównujesz?
No właśnie nic nie porównuję. Piszę że to, że komuś tam piłka po strzale na aut wypadła, to żaden argument na poziom ligi. Co do samego poziomu, to kompletnie inna rozmowa.
rozum.von.keikobad napisal(a): Przyznam, że nie zcytałem sierpniowych wpisów w 100%, ale co Ty w zasadzie porównujesz?
No właśnie nic nie porównuję. Piszę że to, że komuś tam piłka po strzale na aut wypadła, to żaden argument na poziom ligi. Co do samego poziomu, to kompletnie inna rozmowa.
Polska liga przynajmniej jest dość wyrównana. Hejterzy często umniejszająco porównują ją do słowackiej, czeskiej, chorwackiej, niektórych krajów postsowieckich itp, w których dominuje zwykle od kilkunastu lat JEDEN. DWA kluby finansowane przez jakiegoś oligarchę, arabskiego szejka, kapitalistycznych towarzyszy z Chin itp. Pozostałe kluby są tylko tłem.
Może kiedyś wzorem tych lig podobnej proweniencji sponsorzy przejmą jakąś ekipę z Ekstraklasy, nakupują zawodników i zaczną seryjnie zdobywać mistrzostwa Polski i wchodzić co najmniej do Ligi Europy. Naprawdę chcielibyśmy tego?
Dziennikarstwo branżowe, a sportowe może szczególnie, jest skażone u samych fundamentów.
Sympatie i antypatie to prosta wypadkowa sponsoringu i mniej formalnych sposobów futrowania pana dziennikarza. Plus prozaiczne kto z kim wódkę wypił, a z kim jeszcze nie. I kto kogo uszanował w kuluarach. I takie g-wna przesądzają potem, czy kiks pana piłkarza to wypadek przy pracy, czy pożywka do tygodni śmieszkowania.
Do tego - mowa o branży, w której 90% pracowników jest zbędna. Bo jaka jest wartość dodana z całego pudelkowego szumu pseudoinformacyjnego wokół sportu? Drzewiej wystarczała telegazeta z tabelami + Piłka Nożna raz w tygodniu a i tak treści wydawało się aż nadto.
natenczas napisal(a): Dziennikarstwo branżowe, a sportowe może szczególnie, jest skażone u samych fundamentów.
Sympatie i antypatie to prosta wypadkowa sponsoringu i mniej formalnych sposobów futrowania pana dziennikarza. Plus prozaiczne kto z kim wódkę wypił, a z kim jeszcze nie. I kto kogo uszanował w kuluarach. I takie g-wna przesądzają potem, czy kiks pana piłkarza to wypadek przy pracy, czy pożywka do tygodni śmieszkowania.
Do tego - mowa o branży, w której 90% pracowników jest zbędna. Bo jaka jest wartość dodana z całego pudelkowego szumu pseudoinformacyjnego wokół sportu? Drzewiej wystarczała telegazeta z tabelami + Piłka Nożna raz w tygodniu a i tak treści wydawało się aż nadto.
Wypadkowa sponsoringu w takim samym jeśli nie w większym stopniu dotyczy np. portali technologicznych IT (ostatnio "zakochanych" w chińskich producentach elektroniki użytkowej).
W ogóle merytorycznie rzecz biorąc cały tzw. infotainment (informacja połączona z rozrywką) jest zbędny, bo wystarczą same transmisje sportowe, muzyka i filmy oraz tabele wyników sportowych i zestawienia oglądalności produktów popkultury.
Naprawdę wystarczą? No jasne, ze nie - komentarze, spekulacje i plotki na ogólnospołeczną skalę towarzyszyły tym dziedzinom od samego zarania dziejów.
Niby tak, ale jednak jest kwestia proporcji.. Drzewiej infotainment był to dodatek, jakaś truskawka na torcie. Aktualnie stał się bytem osobnym, nie tyle przekazującym treść, co wręcz generującym ją. Zbliżył się w dodatku niebezpiecznie do sfery PR podmiotów zaangażowanych bezpośrednio (jak kluby, czy piłkarze z otoczeniem) i zyskując niemałą moc sprawczą. To patologia jest. Tym bardziej, że tworzą to gówniarze bez właściwości, za to wystarczająco wyszczekani i z tupetem pozwalającym wygłaszać opinie do oka kamery.
natenczas napisal(a): Niby tak, ale jednak jest kwestia proporcji.. Drzewiej infotainment był to dodatek, jakaś truskawka na torcie. Aktualnie stał się bytem osobnym, nie tyle przekazującym treść, co wręcz generującym ją. Zbliżył się w dodatku niebezpiecznie do sfery PR podmiotów zaangażowanych bezpośrednio (jak kluby, czy piłkarze z otoczeniem) i zyskując niemałą moc sprawczą. To patologia jest. Tym bardziej, że tworzą to gówniarze bez właściwości, za to wystarczająco wyszczekani i z tupetem pozwalającym wygłaszać opinie do oka kamery.
Skalę patologii uwidacznia fakt, że np. w sportach walki (Boks zawodowy, niektóre organizacje MMA) walkę o tytuł z aktualnym mistrzem prędzej dostanie zawodnik bardziej medialny (odsłony, lajki, liczba folołersów) niż lepszy pod względem sportowym ale mniej nagłośniony. O tak zwanych sportach motorowych (kupowanie miejsca w F1) napisano już sporo
Igrzyska są możliwe dzięki pracy niewolników oraz ochronie legionistów. Gdy jednych lub drugich zabraknie ulegają samolikwidacji. Ta samolikwidacja bywa rozciągnięta w czasie i może przebiegać niepostrzeżenie. Dzieje się tak wtedy gdy niewolnicy się buntują albo wyzwalają i zaczynają sami konsumować owoce swojej pracy. Bywa tak też wtedy gdy legiony się rozsypują i wkraczają barbarzyńcy. Nie ma kto płacić. Nie ma też władcy któremu jest potrzebny motłoch zadowolony igrzyskami. Ciekawe pytania się nasuwają. Jedno to kiedy właściwie skończyły się igrzyska w Rzymie. Przed czy po upadku Imperium. Czy były kontynuowane przez zdobywców i jak długo? Drugie to czy coronavirus zuboży Zachód na tyle że na igrzyska już nie starczy, albo osłabi na tyle że nie będzie komu ich bronić przed muslimami.
MarianoX napisal(a): Jeszce jeden aspekt dochodzi - bywam na portalach i forach sportowych np. Weszło, MMARocks itp. a tam sporo osób deklaruje się jako nie kibicujące polskim drużynom czy zawodnikom, bo to zaściankowe, ale wyłącznie "najlepszym"..
Czyli typowe "kibicowstwo sukcesu" co na dłuższą metę jest chore.
Niezupełnie. Jest pytanie o intencje. Jeśli kogoś interesuje dany sport na najwyższym możliwym poziomie, to nie ma sensu oglądać polskiej ligi, po prostu. Ja polskiej ligi nie oglądam. Patologią jest dorabianie do tego antypolskiej ideologii.
A kibicowanie "polskim zawodnikom" niespecjalnie rozumiem... tzn. rozumiem, gdy są w kadrze albo w polskiej drużynie. Nie jest patriotycznym obowiązkiem kibicownaie każdemu pracodawcy każdego Polaka, także w sporcie.
Pisząc kibicowanie "zawodnikom" miałem na myśli startujących w sportach indywidualnych typu MMA, boks, a nie np. bycie fanem rosyjskiej drużyny będącej własnością oligarchy-kumpla Putina, w której gra jakiś Polak
Poza tym bycie koneserem oraz uczestnikiem sportu na najwyższym poziomie absolutnie nie przeszkadza w kibicowaniu lokalnej drużynie. Taki Jakub Błaszczykowski kibicował Wiśle (Artur Boruc Legii) grając w piłkę w renomowanych klubach.
Więc jak się coś regularnie ogląda, to można mieć do jednych sympatie, a do innych nie. Stąd bierze się "kibicowanie zachodnim drużynom" i o ile trzyma się to w jakichś proporcjach, to nie jest nienormalne. Ja mam zachodnie drużyny piłkarskie, które lubię. Tak bym to nazwał - lubieniem, bo nie jest to kibicowaniem w sensie tradycyjnym, czyli że idziemy na każdy mecz na "żyletę" i zapewniamy doping. No bo nie idziemy. A czemu lubię te a nie inne? Najczęściej kiedyś pojawili się tam jacyś piłkarze / trenerzy, których polubiłem za styl i został sentyment. I istotnie, nie musi tu być sprzeczności z kibicowaniem w tradycyjnym sensie lokalnej drużynie - czy drużynie z rodzinnego miasta (niekoniecznie aktualnego). Myślę, że sporo nie-patologicznego sympatyzowania z taką czy inną zachodnią drużyną tak właśnie wygląda.
A co do takich polskich indywidualnych zawodników - ok, masz rację, nie pomyślałem o tym, bo sportów indywidualnych w zasadzie nie oglądam.
rozum.von.keikobad napisal(a): Przyznam, że nie zcytałem sierpniowych wpisów w 100%, ale co Ty w zasadzie porównujesz?
No właśnie nic nie porównuję. Piszę że to, że komuś tam piłka po strzale na aut wypadła, to żaden argument na poziom ligi. Co do samego poziomu, to kompletnie inna rozmowa.
Polska liga przynajmniej jest dość wyrównana. Hejterzy często umniejszająco porównują ją do słowackiej, czeskiej, chorwackiej, niektórych krajów postsowieckich itp, w których dominuje zwykle od kilkunastu lat JEDEN. DWA kluby finansowane przez jakiegoś oligarchę, arabskiego szejka, kapitalistycznych towarzyszy z Chin itp. Pozostałe kluby są tylko tłem.
Może kiedyś wzorem tych lig podobnej proweniencji sponsorzy przejmą jakąś ekipę z Ekstraklasy, nakupują zawodników i zaczną seryjnie zdobywać mistrzostwa Polski i wchodzić co najmniej do Ligi Europy. Naprawdę chcielibyśmy tego?
Ja bym nie chciał. Ale też nie wiem, czy w Polsce jest wielu oglądaczy ligi czeskiej, ukraińskiej czy rumuńskiej. W zachodnich ligach to jednak wygląda nieco inaczej.
Oczywiście pojedynek Dawida z Goliatem, ale nie było tragedii. Zwłaszcza że zagraliśmy w eksperymentalnym składzie i bez Lewego. Holandia kulturę gry miała zawsze na najwyższym poziomie, zero zdziwień. Przypominam że to było widoczne nawet w 2016 w meczu towarzyskim kiedy my już jechaliśmy na Mistrzostwa Europy, a oni nie awansowali w ogóle. To że wygrali tamten mecz to pikuś - chodzi o to że nawet wtedy dominowali kulturą gry.
Moim zdaniem szału nie ma, tragedii też nie - ot mecz, który równie dobrze można było zremisować jak i przegrać 4:0. Wynik mniej więcej sprawiedliwy.
Holandia dziś to nie Holandia sprzed 4 czy nawet 2 lat. Holandia przypominam wygrała poprzednio grupę Ligi Narodów z ... Francją i Niemcami, czyli aktualnym i poprzednim mistrzem świata. W półfinale wygrali z Anglią, 4. drużyną świata. Od mistrzostw w 2018 r., na które nie pojechali, bardzo solidnie zbudowali drużynę. Czyli aktualnie to jest top.
Jeśli na takim tle Polska bez nieprawdopodobnych fuksów uzyskuje wynik 0:1, a sama przy dużym szczęściu sama mogła coś strzelić, to nie było źle.
Aha, gra oczywiście wizualnie nie powalała, ale przy takiej taktyce powalać nie może. A taktyka, o dziwo, dobrana była dobrze.
Prawdziwym sprawdzianem będzie mecz z Bośnią, bo Bośnia to średniak w naszym zasięgu. Od ogrywania takich średniaków zależy pozycja Polski.
No dobra, nie znam się to się wypowiem. I to mówię ja, stary kibic, który za komuny jabole w majtkach, flagę Legii i dokumentnie niedozwolony kij do tej flagi na stadion pod ubraniem, między szyją a kolanem, troszkie kulejąc, wnosił. Tera z polską piłką mam tyle wspólnego, że raz życzenia urodzinowe od siostry dostałem a na kopercie znaczek z jakimś lamusem był. Wziełem lupkie a to sam Lewandoszczak za sześć złoty zaszczycił mnie swojem autoportretem. Meczu nie widziałem. Wogle to dzisiaj się dopiero dowiedziałem, że są jakieś tam rozgrywki UEFA National League. Po wpisie Ignaca sprawdziłem o.c.b. i zacząłem szukać na internacie jakiś live stream, coby później se zapodać. Cuś, gdzieś namierzyłem ale i tak to wszystko poszło się..., no ten, tego, nic nie wyszło z obglądania bo żona z córką za mojemy plecamy spisek wyrychtowały i zakomunikowały, że chcą jechać do IKEA i Costco. Po 20 minutach argumentów, "nie, no, po co?", "dzisiej?", "naprawdę potrzeba?" wziełem i uległem. Nawet po wyjeździe jeszcze próbowałem, że niby traffic, ale udawały, że nie słyszą. O meczyku, z nerwów zapomniałem. Tera dopiero wróciłem, odpaliłem laptoka, klikłem na tyn ów website co znalazłem rano, że niby meczyk można oblukać przez internat, a to już po ptokach. Ale statystykię podali, więc chcę się podzielić wrażeniami z meczu, hehe. Lipa, syf i popelina. Powinno być 4:1. Czyly, że jak przegrały 1:0 to mamy się jarać? No dajta spokój!
Ostatni Guardioli w pucharowym meczu Barcy. Tak, Guardiola w tej statystyce to trener tych od 716 udanych podań i po tym meczu z tak wyśrubowanymi statystykami zrezygnował
Więc wracając do naszego meczu, oczywiście nie strzeliliśmy 2 bramek jak tamci (i nie stracili drugiej, ani nie zaliczyli poprzeczki ze strzelanego przeciwko nam rzutu karnego itd.), ale jeśli z jakichś względów oceniamy swój potencjał niżej niż przeciwnika, gramy na wyjeździe itd., to przyjęcie taktyki "murowania" jest po prostu racjonalne. Czasami - nie zawsze, lecz czasami - daje dobry wynik, lepszy niż 0:1. Pójście w takiej sytuacji na wymianę ciosów daje - nie zawsze, ale bardzo często - wynik typu wp...l, jakieś właśnie 4:1, 6:0, 8:2, 4:0 itd. Polecam zobaczyć sobie finał ME z Kijowa albo jeden z ćwierćfinałów ostatniej LM.
Więc jeszcze raz: nikt nie twierdzi, że Polska prezentuje aktualnie świetną formę, ale na nasz ogólny potencjał, aktualną formę (związaną m. in. z różnym etapem rozgrywek w różnych krajach), to dobrana taktyka jest dobrze (co u Brzęczka jest sporym postępem), a wynik ujdzie.
rozum.von.keikobad napisal(a): Ostatni Guardioli w pucharowym meczu Barcy. Tak, Guardiola w tej statystyce to trener tych od 716 udanych podań i po tym meczu z tak wyśrubowanymi statystykami zrezygnował
Nasi nic nie grali. Weszło słusznie jedzie po Brzęczku, że Bereszyński nie gra na swojej pozycji, zawala bramkę, gubi spalonego. A gra na pozycji Rybusa, który jest powoływany i w ogóle nie gra.
Ok, był spalony zawalony raz na mecz i przy aktualnej formie Holendrów to wystarcza na straconego gola. Nikt tego nie neguje. Ale porównaj sobie z innymi meczami Brzęczka to jest postęp.
Gra była znakomita, tylko chyba wszyscy zapomnieli że to walka Dawida z Goliatem. A co do wyniku - wiemy w ogóle co to jest piłka nożna? Bo jak widzę na tym forum pretensje jakby żywcem wzięte z wyborczej (albo weszło, jeden wuj) - to to pytanie nie jest bezzasadne.
rozum.von.keikobad napisal(a): Ok, był spalony zawalony raz na mecz i przy aktualnej formie Holendrów to wystarcza na straconego gola. Nikt tego nie neguje. Ale porównaj sobie z innymi meczami Brzęczka to jest postęp.
Nic nie grali. Żadnego pomysłu na grę.
Nawet bez Lewandowskiego są na pokładzie zawodnicy z techniką pozwalającą na drybling, utrzymanie się przy piłce i wygrywanie indywidualnych pojedynków: Zieliński, Jóźwiak, Szymański. Nie było ŻADNEGO pomysłu na grę: ani pykania w środku (była przewaga liczebna, przecinaki Kryśkowiak i Kluch mogli asekurować Zielińskiego), ani szybkiej klepki na skrzydełku (prawonożny Bereszyński już na starcie osłabiał Jóźwiaka, a Kędziora wirtuozem nie jest) obrońcy ze skrzydłowym, podłączenia się środkowego i wrzutki na 3-4 wchodzących (napadzior, 2 środkowych, drugi skrzydłowy). Nie było nic. Poprzednia drużyna, gdy nawet Lewandowski schodził do boku / cofał się na rozegranie, mogła spokojnie mieć w polu karnym pomocnika i dwóch skrzydłowych. Teraz nic.
Z takimi drużynami jak Holandia kiepsko jest, gdy mają piłkę. Ale mając piłkę nie trzeba jej od razu oddawać. Lepsza technika nie musi oznaczać wyższej kultury taktycznej, ustawiania się (ale niestety tak jest). Najsmutniejsze jest to, że przewaga właśnie takich dobrych reprezentacji, które nie mają pełno gwiazd (pełno gwiazd mają Francja, Belgia i Hiszpania, Argentyna i Brazylia, może Anglia)- czyli Holandii, Portugalii, Niemiec, Włoch- polega na dyscyplinie taktycznej, schematach, organizacji gry, modelu gry, przesuwaniu się itd. Nie ma to nic wspólnego z wyszkoleniem indywidualnym, a raczej jest ESENCJĄ sportu dru-ży-no-we-go. I to dobrze, że piłka stała się znów sportem tak bardzo drużynowym. Zwiększa się jej znaczenie wychowacze i kształtujące.
Akurat u Holendrów (w stosunku do Polaków) jest przewaga wyszkolenia technicznego, oczywiście już nie taka, jak 20-30 lat temu, ale jednak. Z Holandią nic nie graliśmy z przodu, bo planem było murowanie, po prostu.
Czy Holandia nie ma "pełno gwiazd" to nie wiem - a kto to gwiazda? Piłkarski celebryta? No to nie mają. Dobry piłkarz - no to van Dijk to aktualnie najlepszy, a co najmniej jeden z najlepszych obrońców świata, na innych pozycjach też mają ludzi ze światowego top (de Vrij, de Jong, Depay)
Z Bośnią jak widać graliśmy inaczej. Czyli sprawdzian, o którym pisałem wcześniej wypadł pozytywnie. Momentami razi oczywiście nieskuteczność. Aha, jakby kto przegapił, nasi zrobili w końcówce dokładnie taki sam błąd, jaki skończył się utratą gola z Holandią (złamany spalony, podanie poprzeczne do wchodzącego z prawej, zgranie do środka - gol / pudło). No tylko Bośnia, to nie Holandia i to cała filozofia.
Komentarz
Jest pytanie o intencje. Jeśli kogoś interesuje dany sport na najwyższym możliwym poziomie, to nie ma sensu oglądać polskiej ligi, po prostu. Ja polskiej ligi nie oglądam.
Patologią jest dorabianie do tego antypolskiej ideologii.
A kibicowanie "polskim zawodnikom" niespecjalnie rozumiem... tzn. rozumiem, gdy są w kadrze albo w polskiej drużynie. Nie jest patriotycznym obowiązkiem kibicownaie każdemu pracodawcy każdego Polaka, także w sporcie.
Poza tym bycie koneserem oraz uczestnikiem sportu na najwyższym poziomie absolutnie nie przeszkadza w kibicowaniu lokalnej drużynie. Taki Jakub Błaszczykowski kibicował Wiśle (Artur Boruc Legii) grając w piłkę w renomowanych klubach.
Co do samego poziomu, to kompletnie inna rozmowa.
Może kiedyś wzorem tych lig podobnej proweniencji sponsorzy przejmą jakąś ekipę z Ekstraklasy, nakupują zawodników i zaczną seryjnie zdobywać mistrzostwa Polski i wchodzić co najmniej do Ligi Europy. Naprawdę chcielibyśmy tego?
Sympatie i antypatie to prosta wypadkowa sponsoringu i mniej formalnych sposobów futrowania pana dziennikarza. Plus prozaiczne kto z kim wódkę wypił, a z kim jeszcze nie. I kto kogo uszanował w kuluarach. I takie g-wna przesądzają potem, czy kiks pana piłkarza to wypadek przy pracy, czy pożywka do tygodni śmieszkowania.
Do tego - mowa o branży, w której 90% pracowników jest zbędna. Bo jaka jest wartość dodana z całego pudelkowego szumu pseudoinformacyjnego wokół sportu? Drzewiej wystarczała telegazeta z tabelami + Piłka Nożna raz w tygodniu a i tak treści wydawało się aż nadto.
W ogóle merytorycznie rzecz biorąc cały tzw. infotainment (informacja połączona z rozrywką) jest zbędny, bo wystarczą same transmisje sportowe, muzyka i filmy oraz tabele wyników sportowych i zestawienia oglądalności produktów popkultury.
Naprawdę wystarczą? No jasne, ze nie - komentarze, spekulacje i plotki na ogólnospołeczną skalę towarzyszyły tym dziedzinom od samego zarania dziejów.
Drzewiej infotainment był to dodatek, jakaś truskawka na torcie. Aktualnie stał się bytem osobnym, nie tyle przekazującym treść, co wręcz generującym ją. Zbliżył się w dodatku niebezpiecznie do sfery PR podmiotów zaangażowanych bezpośrednio (jak kluby, czy piłkarze z otoczeniem) i zyskując niemałą moc sprawczą. To patologia jest. Tym bardziej, że tworzą to gówniarze bez właściwości, za to wystarczająco wyszczekani i z tupetem pozwalającym wygłaszać opinie do oka kamery.
Ciekawe pytania się nasuwają. Jedno to kiedy właściwie skończyły się igrzyska w Rzymie. Przed czy po upadku Imperium. Czy były kontynuowane przez zdobywców i jak długo? Drugie to czy coronavirus zuboży Zachód na tyle że na igrzyska już nie starczy, albo osłabi na tyle że nie będzie komu ich bronić przed muslimami.
Poza tym bycie koneserem oraz uczestnikiem sportu na najwyższym poziomie absolutnie nie przeszkadza w kibicowaniu lokalnej drużynie. Taki Jakub Błaszczykowski kibicował Wiśle (Artur Boruc Legii) grając w piłkę w renomowanych klubach.
Więc jak się coś regularnie ogląda, to można mieć do jednych sympatie, a do innych nie. Stąd bierze się "kibicowanie zachodnim drużynom" i o ile trzyma się to w jakichś proporcjach, to nie jest nienormalne. Ja mam zachodnie drużyny piłkarskie, które lubię. Tak bym to nazwał - lubieniem, bo nie jest to kibicowaniem w sensie tradycyjnym, czyli że idziemy na każdy mecz na "żyletę" i zapewniamy doping. No bo nie idziemy. A czemu lubię te a nie inne? Najczęściej kiedyś pojawili się tam jacyś piłkarze / trenerzy, których polubiłem za styl i został sentyment.
I istotnie, nie musi tu być sprzeczności z kibicowaniem w tradycyjnym sensie lokalnej drużynie - czy drużynie z rodzinnego miasta (niekoniecznie aktualnego). Myślę, że sporo nie-patologicznego sympatyzowania z taką czy inną zachodnią drużyną tak właśnie wygląda.
A co do takich polskich indywidualnych zawodników - ok, masz rację, nie pomyślałem o tym, bo sportów indywidualnych w zasadzie nie oglądam.
Może kiedyś wzorem tych lig podobnej proweniencji sponsorzy przejmą jakąś ekipę z Ekstraklasy, nakupują zawodników i zaczną seryjnie zdobywać mistrzostwa Polski i wchodzić co najmniej do Ligi Europy. Naprawdę chcielibyśmy tego?
Ja bym nie chciał. Ale też nie wiem, czy w Polsce jest wielu oglądaczy ligi czeskiej, ukraińskiej czy rumuńskiej.
W zachodnich ligach to jednak wygląda nieco inaczej.
Z przodu nie grali nic, środek pomocy bez pomysłu.
Holandia kulturę gry miała zawsze na najwyższym poziomie, zero zdziwień. Przypominam że to było widoczne nawet w 2016 w meczu towarzyskim kiedy my już jechaliśmy na Mistrzostwa Europy, a oni nie awansowali w ogóle.
To że wygrali tamten mecz to pikuś - chodzi o to że nawet wtedy dominowali kulturą gry.
Moim zdaniem szału nie ma, tragedii też nie - ot mecz, który równie dobrze można było zremisować jak i przegrać 4:0. Wynik mniej więcej sprawiedliwy.
Jeśli na takim tle Polska bez nieprawdopodobnych fuksów uzyskuje wynik 0:1, a sama przy dużym szczęściu sama mogła coś strzelić, to nie było źle.
Aha, gra oczywiście wizualnie nie powalała, ale przy takiej taktyce powalać nie może. A taktyka, o dziwo, dobrana była dobrze.
Prawdziwym sprawdzianem będzie mecz z Bośnią, bo Bośnia to średniak w naszym zasięgu. Od ogrywania takich średniaków zależy pozycja Polski.
I to mówię ja, stary kibic, który za komuny jabole w majtkach, flagę Legii i dokumentnie niedozwolony kij do tej flagi na stadion pod ubraniem, między szyją a kolanem, troszkie kulejąc, wnosił. Tera z polską piłką mam tyle wspólnego, że raz życzenia urodzinowe od siostry dostałem a na kopercie znaczek z jakimś lamusem był. Wziełem lupkie a to sam Lewandoszczak za sześć złoty zaszczycił mnie swojem autoportretem. Meczu nie widziałem. Wogle to dzisiaj się dopiero dowiedziałem, że są jakieś tam rozgrywki UEFA National League. Po wpisie Ignaca sprawdziłem o.c.b. i zacząłem szukać na internacie jakiś live stream, coby później se zapodać. Cuś, gdzieś namierzyłem ale i tak to wszystko poszło się..., no ten, tego, nic nie wyszło z obglądania bo żona z córką za mojemy plecamy spisek wyrychtowały i zakomunikowały, że chcą jechać do IKEA i Costco. Po 20 minutach argumentów, "nie, no, po co?", "dzisiej?", "naprawdę potrzeba?" wziełem i uległem. Nawet po wyjeździe jeszcze próbowałem, że niby traffic, ale udawały, że nie słyszą. O meczyku, z nerwów zapomniałem. Tera dopiero wróciłem, odpaliłem laptoka, klikłem na tyn ów website co znalazłem rano, że niby meczyk można oblukać przez internat, a to już po ptokach. Ale statystykię podali, więc chcę się podzielić wrażeniami z meczu, hehe.
Lipa, syf i popelina. Powinno być 4:1. Czyly, że jak przegrały 1:0 to mamy się jarać?
No dajta spokój!
👣
🐾
🐾
A propos
Strzały 22-7
celne 5-3
udane podania 716-111
posiadanie 73-27
rzuty rożne 10-1
A jaki to mecz?
https://www.uefa.com/uefachampionsleague/match/2007692--barcelona-vs-chelsea/?referrer=/uefachampionsleague/season=2012/matches/round=2000266/match=2007692/index
Ostatni Guardioli w pucharowym meczu Barcy. Tak, Guardiola w tej statystyce to trener tych od 716 udanych podań i po tym meczu z tak wyśrubowanymi statystykami zrezygnował
Więc wracając do naszego meczu, oczywiście nie strzeliliśmy 2 bramek jak tamci (i nie stracili drugiej, ani nie zaliczyli poprzeczki ze strzelanego przeciwko nam rzutu karnego itd.), ale jeśli z jakichś względów oceniamy swój potencjał niżej niż przeciwnika, gramy na wyjeździe itd., to przyjęcie taktyki "murowania" jest po prostu racjonalne. Czasami - nie zawsze, lecz czasami - daje dobry wynik, lepszy niż 0:1. Pójście w takiej sytuacji na wymianę ciosów daje - nie zawsze, ale bardzo często - wynik typu wp...l, jakieś właśnie 4:1, 6:0, 8:2, 4:0 itd. Polecam zobaczyć sobie finał ME z Kijowa albo jeden z ćwierćfinałów ostatniej LM.
Więc jeszcze raz: nikt nie twierdzi, że Polska prezentuje aktualnie świetną formę, ale na nasz ogólny potencjał, aktualną formę (związaną m. in. z różnym etapem rozgrywek w różnych krajach), to dobrana taktyka jest dobrze (co u Brzęczka jest sporym postępem), a wynik ujdzie.
strzały ogółem 4 - 22
strzały celne 3 - 8
udane podania 177 - 486
posiadanie piłki 38 - 62%
rzuty rożne 0 - 6
Kto wie jaki to mecz?
Według Mordechlaja to była:
Nasi nic nie grali. Weszło słusznie jedzie po Brzęczku, że Bereszyński nie gra na swojej pozycji, zawala bramkę, gubi spalonego. A gra na pozycji Rybusa, który jest powoływany i w ogóle nie gra.
Tam jednak wynik był nieadekwatny do gry, to fakt.
A co do wyniku - wiemy w ogóle co to jest piłka nożna?
Bo jak widzę na tym forum pretensje jakby żywcem wzięte z wyborczej (albo weszło, jeden wuj) - to to pytanie nie jest bezzasadne.
Polska może wypuszczać chłopców z dzikich pól. O ile będą grali dobrze
I będą chcieli grać w polskich barwach
Nawet bez Lewandowskiego są na pokładzie zawodnicy z techniką pozwalającą na drybling, utrzymanie się przy piłce i wygrywanie indywidualnych pojedynków: Zieliński, Jóźwiak, Szymański. Nie było ŻADNEGO pomysłu na grę: ani pykania w środku (była przewaga liczebna, przecinaki Kryśkowiak i Kluch mogli asekurować Zielińskiego), ani szybkiej klepki na skrzydełku (prawonożny Bereszyński już na starcie osłabiał Jóźwiaka, a Kędziora wirtuozem nie jest) obrońcy ze skrzydłowym, podłączenia się środkowego i wrzutki na 3-4 wchodzących (napadzior, 2 środkowych, drugi skrzydłowy). Nie było nic.
Poprzednia drużyna, gdy nawet Lewandowski schodził do boku / cofał się na rozegranie, mogła spokojnie mieć w polu karnym pomocnika i dwóch skrzydłowych. Teraz nic.
Z takimi drużynami jak Holandia kiepsko jest, gdy mają piłkę. Ale mając piłkę nie trzeba jej od razu oddawać. Lepsza technika nie musi oznaczać wyższej kultury taktycznej, ustawiania się (ale niestety tak jest). Najsmutniejsze jest to, że przewaga właśnie takich dobrych reprezentacji, które nie mają pełno gwiazd (pełno gwiazd mają Francja, Belgia i Hiszpania, Argentyna i Brazylia, może Anglia)- czyli Holandii, Portugalii, Niemiec, Włoch- polega na dyscyplinie taktycznej, schematach, organizacji gry, modelu gry, przesuwaniu się itd. Nie ma to nic wspólnego z wyszkoleniem indywidualnym, a raczej jest ESENCJĄ sportu dru-ży-no-we-go.
I to dobrze, że piłka stała się znów sportem tak bardzo drużynowym. Zwiększa się jej znaczenie wychowacze i kształtujące.
Z Holandią nic nie graliśmy z przodu, bo planem było murowanie, po prostu.
Czy Holandia nie ma "pełno gwiazd" to nie wiem - a kto to gwiazda? Piłkarski celebryta? No to nie mają. Dobry piłkarz - no to van Dijk to aktualnie najlepszy, a co najmniej jeden z najlepszych obrońców świata, na innych pozycjach też mają ludzi ze światowego top (de Vrij, de Jong, Depay)
Z Bośnią jak widać graliśmy inaczej. Czyli sprawdzian, o którym pisałem wcześniej wypadł pozytywnie. Momentami razi oczywiście nieskuteczność.
Aha, jakby kto przegapił, nasi zrobili w końcówce dokładnie taki sam błąd, jaki skończył się utratą gola z Holandią (złamany spalony, podanie poprzeczne do wchodzącego z prawej, zgranie do środka - gol / pudło). No tylko Bośnia, to nie Holandia i to cała filozofia.