Nieskuteczność owszem, ale ogólnie nie było źle - znacznie bliżej było 4:1 niż 2:2. Acz kiedyś może to się zemścić. Natomiast mieli wygrać, wygrali i super. I dobrze że po głupio straconym golu potrafili się podnieść. Mecz oglądałem z synem, i kiedy nasi mieli ze dwie sytuacje, on się zirytował, że znowu się nie udało - ja na to: spokojnie, byle tak grali nadal, a na pewno wpadnie:)
Sądowy zakaz pisania brzydko o Bońku. Plus jakaś niewyobrażalnie nakręcana spirala szydero-śmieszkizmu wokół kadry. Wiele tam można zarzucić, ale w reakcjach są jakieś proporcje i granice. Sportowy infotainment to jest pachnie jak czajka.
Sport, szczególnie kopana, walczy hybrydowo, znaczy w mediach o przeżycie. Jego rola była od dawna przeceniana, a pieniądze tam ładowane absurdalne i zainteresowanie medialne sztucznie podkrecane. W czsach biedy i kryzysu jednak chleb wazniejszy niz igrzyska.
natenczas napisal(a): Dzieje się wokół piłki krajowej.
Sądowy zakaz pisania brzydko o Bońku. Plus jakaś niewyobrażalnie nakręcana spirala szydero-śmieszkizmu wokół kadry. Wiele tam można zarzucić, ale w reakcjach są jakieś proporcje i granice. Sportowy infotainment to jest pachnie jak czajka.
Jestto śmieszne, bo gość pisał o Bońku w niszowej gazetce. Teraz, po zakazie, pół twittera zajmuje się podawaniem dalej tych informacji. Skutek odwrotny od zamierzonego.
peterman napisal(a): Rudy demonstracyjnie brylował wczoraj w Canal+. Sie dzieje.
Orły Temidy nie dają byle komu, tj. nie-swoim kagańcowej osłony medialnej, ostatnia duża "omerta" w publikatorach była po śmierci Piotra Woźniaka Staraka.
rozum.von.keikobad napisal(a): Aha, jakby kto przegapił, nasi zrobili w końcówce dokładnie taki sam błąd, jaki skończył się utratą gola z Holandią (złamany spalony, podanie poprzeczne do wchodzącego z prawej, zgranie do środka - gol / pudło). No tylko Bośnia, to nie Holandia i to cała filozofia.
Tak czy inaczej, Polacy od dawna, w zasadzie odkąd pamiętam mają naturalny talent - ze słabszymi niż topowi przeciwnikami - do tracenia bramek z niczego. Nic się nie dzieje, przeciwnik jest bezradny - i nagle gol.
Tak jakby brakowało koncentracji - gdy się gra uspokaja, koncentracja siada.
Innym problemem (widocznym i wczoraj) jest słabe wejście w mecz. Nawet w meczach z solidnymi przeciwnikami, które wygraliśmy i to czasem zdecydowanie - zawsze był problem z początkiem. Głupie straty, nerwowe podania, akcje bez ładu i składu.
Fala hejtu na Brzęczka jest gigantyczna. Jakbyśmy zajęli ostatnie miejsce w grupie i wszystko przegrywali. To jest znak, że trzeba bardzo ostrożnie oceniać i szukać drugiego dna. Szczególnie, że ostro jadą dziennikarze niemieckich wydawnictw w Polsce.
Powiem tak, sprawa z Brzęczkiem jest raczej przegrana. Facet jest już zaszczuty, mało kto potrafi dobrze pracować w takiej atmosferze. Nie lubią też tego piłkarze, nie da się utrzymać dobrej atmosfery kiedy na zewnątrz mamy szyderę. A już zapomnijmy o budowaniu autorytetu trenera.
Brzęczek też jest ofiarą bezczelności Bońka. Postawił na trenera pomijając jakiekolwiek kryteria. Bo taką miał czutę. Ludzie nie rozumieli kompletnie dlaczego Brzęczek został trenerem i co za nim stoi, jakie argumenty. Celem głównym hejtu jest Boniek.
TecumSeh napisal(a): Zastanawiam się o co tu chodzi. Psychika?
Obecne problemy zespołów klubowych i nierówność kadry to wyłącznie aspekty mentalne. Nie wiem dokładnie o co chodzi, ale trzeba się przyjrzeć okresom kiedy tego nie było. Eliminacje do Euro 2016 i sam turniej. Pytanie co zrobił wtedy Nawałka ? I czy wie co się stało w Rosji ?
A ja se myślę, że dana Liga Narodów to interesujący format.
Dzięki niemu nie ma zwyczajowego golenia ogórów, tylko ciężka walka z drużynami w miarę zbliżonymi. Co więcej, Polska trafiła do klasy najwyższej, co samo w sobie jest zaszczytnym wyzwaniem.
Efekt? Nasza repra regularnie gra z europejskim topem, co ma tę zaletę, że każdy mecz jest ciekawy ale i tę wadę, że cięgiem przegrywamy.
Format się dociera. Dzięki temu zamiast degradacji Polski dostaliśmy awans BiH.
I co? I okazało się, że jesteśmy słabsi od NL, IT, ale mocniejsi od BiH. Zaskoczeni? Ja nie bałdzo. Z tak mocnymi drużynami zdarza się nam wygrać, ale sporadycznie. Więc czeka nas zasłużone trzecie miejsce i kolejny rok w elicie europejskiego futbolu. Radujmy się!
Fajne jest to, że ogóry mają własną ligę i taka Republika św. Maryna może zamiast zwyczajowo przyjmować 10:0, powalczyć z Liechtensteinem czy Gibraltarem i serio okaże się kto mocniejszy.
W przyszłym roku będzie jeszcze zabawniej, jak np. Liechtenstein awansuje a Estonia trafi do ligi ogórów.
Jak to będzie z czasem? Pojawią się zespoły wahadłowe, które nie podołają trzeciej lidze, ale bez trudu ogolą ogóry? Wzruszenie odbiera mi głos, cóż za emocje!
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): br> I co? I okazało się, że jesteśmy słabsi od NL, IT, ale mocniejsi od BiH. Zaskoczeni? Ja nie bałdzo. Z tak mocnymi drużynami zdarza się nam wygrać, ale sporadycznie. Więc czeka nas zasłużone trzecie miejsce i kolejny rok w elicie europejskiego futbolu. Radujmy się!
No właśnie, a czegożeśmy się spodziewali - regularnego golenia byłej Holandii czyli Niderlandów? Skąd zatem ten przepotężny auto-hejt? Samym tylko mało widowiskowym i kunktatorskim stylem tego się nie da wytłumaczyć
Pamiętam kolegowe spiżowe słowie, że piłka nożna jet w Polsce po to, byśmy mogli poczuć się najgorszym śmieciem świata.
@JORGE - hejt na Brzęczka jest w pełni uzasadniony. Kolo zadowolony z porażki. To jest zbrodnia!
A decyzje personalne? No błagam, już był geniusz Engel, "zaskakujący" przeciwnika prawonożnym Krzynówkiem na lewej pomocy. I tu znowu to samo- prawonożny Bereś na lewej obronie, wszystko zawala. Wchodzi nielubiany przez trenera Rybus (mający wiele ograniczeń) i tworzy NAJWIĘCEJ okazji bramkowych.
Koncepcja gry dwóch największych głupków w kadrze, Krychowiaka i Klicha, jest kompletnie nieznana. Mają kreować grę? Wspierać Zielińskiego, czy on ma im dogrywać (częściej K i K grali przed Zielińskim)? I kończy się tak, że wchodzi przecinak-wślizg Góralski i ma najwięcej "bramkowych" podań prostopadłych.
Mamy braki skrzydłowych- to na Holandię, zamiast ogrywać Kądziora, wchodzi nie-skrzydłowy Szymański. ITD.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): br> I co? I okazało się, że jesteśmy słabsi od NL, IT, ale mocniejsi od BiH. Zaskoczeni? Ja nie bałdzo. Z tak mocnymi drużynami zdarza się nam wygrać, ale sporadycznie. Więc czeka nas zasłużone trzecie miejsce i kolejny rok w elicie europejskiego futbolu. Radujmy się!
No właśnie, a czegożeśmy się spodziewali - regularnego golenia byłej Holandii czyli Niderlandów?
Remis albo 2-1 dla nas to znowu takie golenie? Tak, dokładnie tak. Biorąc pod uwagę siłę reprezentacji, plus motywację, to właśnie tego się spodziewamy. Tego, że ewentualnie przerżniemy z Hiszpanią, Francją może z Belgią i Anglią, ewentualnie z Portugalią i Chorwacją. A wszystko to po ciężkiej walce, a nie "wkalkulowane" przed meczem.
JORGE napisal(a): Fala hejtu na Brzęczka jest gigantyczna. Jakbyśmy zajęli ostatnie miejsce w grupie i wszystko przegrywali. To jest znak, że trzeba bardzo ostrożnie oceniać i szukać drugiego dna. Szczególnie, że ostro jadą dziennikarze niemieckich wydawnictw w Polsce.
Powiem tak, sprawa z Brzęczkiem jest raczej przegrana. Facet jest już zaszczuty, mało kto potrafi dobrze pracować w takiej atmosferze. Nie lubią też tego piłkarze, nie da się utrzymać dobrej atmosfery kiedy na zewnątrz mamy szyderę. A już zapomnijmy o budowaniu autorytetu trenera.
Brzęczek też jest ofiarą bezczelności Bońka. Postawił na trenera pomijając jakiekolwiek kryteria. Bo taką miał czutę. Ludzie nie rozumieli kompletnie dlaczego Brzęczek został trenerem i co za nim stoi, jakie argumenty. Celem głównym hejtu jest Boniek.
Bońka jakoś mi nie szkoda, bo wchodząc w Twittery pokazał (albo ugruntował) swoją prawdziwą twarz. Takie klimaty wałęsowskie. Bucerka i tupet do upadłego. Wiele wyjaśniać może to, że za parę miesięcy kończy mu się kadencja. Walka za kulisami to nie tylko stołek, ale i niemałe konfiturki praktycznie poza zwyczajną kontrolą.
qiz napisal(a): @JORGE - hejt na Brzęczka jest w pełni uzasadniony. Kolo zadowolony z porażki. To jest zbrodnia
Bzdura. Minimalna porażka z dużo silniejszym przeciwnikiem na jego terenie to może nie sukces, ale na pewno nie tragedia. Z generalnej postawy drużyny i zaangażowania można być zadowolonym.
MarianoX napisal(a): Skąd zatem ten przepotężny auto-hejt? Samym tylko mało widowiskowym i kunktatorskim stylem tego się nie da wytłumaczyć
Jedno to styl gry, drugie to mała reprezentatywność Brzęczka, trzecie, to jego wiara i słynne "Z Bogiem po zwycięstwo" przed każdym meczem w szatni. Czwarte to wpadki typu "jakie zadania dostał pan od trenera?" "żadnych" - w jakimś wywiadzie piłkarz powiedział coś podobnego. Albo zadowolenie z porażki, które ja w pełni rozumiem, ale brzmi niedobrze.
Co do reprezentatywności można się spierać, ale to fakt - pamiętam zachwyty, że "nawet polski trener wygląda lepiej od niemieckiego" (to o Nawałce). Brzęczka bronią "jedynie wyniki" (ale to śmiesznie brzmi - ale to prawda). Czyli wszystko co najważniejsze JEST. Awans na ME - jest. Najwyższa klasa LN - jest. Poza tym ta LN to w zasadzie trochę substytut meczów towarzyskich i niewiele ponadto.
Jedno co jest mocno niefajne to widać, że Brzęczek przyjmuje ciosy. Idealnie byłoby żeby ten medialny jazgot miał kompletnie w dupie - ale zdaję sobie sprawę że ciężko o to. Murem za nim powinni stanąć zawodnicy i powiedzieć dziennikurwom, żeby spierdalali. Oczywiście w odpowiedni sposób.
qiz napisal(a): Remis albo 2-1 dla nas to znowu takie golenie? Tak, dokładnie tak. Biorąc pod uwagę siłę reprezentacji, plus motywację, to właśnie tego się spodziewamy. Tego, że ewentualnie przerżniemy z Hiszpanią, Francją może z Belgią i Anglią, ewentualnie z Portugalią i Chorwacją. A wszystko to po ciężkiej walce, a nie "wkalkulowane" przed meczem.
Do tej listy krajów dodałbym Holandię, a wyrzucił Portugalię i Anglię - jeśli już (choć uważam że ewentualnie można przegrać i z nimi). Ciekawe że Kolega Niemców nie wymienił w tym gronie. I Kolega ewidentnie nie docenia Holendrów, którzy nie dalej jak rok temu pokonali Niemców na wyjeździe 4:2. Mając przewagę, jeśli chodzi o statystyki w KAŻDYM elemencie. No, spalonych mieli mniej, bo żadnego.
A tak naprawdę skąd takie optymistyczne założenie o reprezentajci? Że tacy wielcy teraz bo Lewandowski, Krychowiak, Szczęsny, Zieliński ? No błagam.
Pół naszego składu to albo średniacy, albo niżej, jeśli o poziom europejski chodzi. Do tego np taki Zieliński, to ponoć ma super umiejętności, tylko w kadrze tego nie widać. A i za Nawałki nie grał w żadnym ze spektakularnych meczy, a jego popis z Ukrainą na ME przeszedł do historii. No ale dajmy mu szansę - zagrał w kadrze dopiero 51 razy, może się jeszcze rozkręci.
Tylko kto za niego? I to jest problem na kilku pozycjach - po prostu albo nie ma klasowego zawodnika, albo jest, tyle że zawodzi. I to nie jest wina trenera bo za Nawałki było podobnie.
Jeszcze o Nawałce - o jego talencie można powiedzieć wiele dobrego, ale przypominam ile razy po niezrozumiale nieskutecznej albo po prostu słabej grze ratował nas Lewandowski. Ze Szkocją, z Armenią (gole w ostatnim dotknięciu piłki w całym meczu), z Czarnogórą (po straceniu dwóch goli z niczego) - gdyby nie jego geniusz, te mecze skończyłyby się porażkami czy remisem, a to by z kolei mogło skończyć się brakiem awansu. Albo barażami, gdzie mogło być różnie.
I jeszcze też jedno - nikt tak nie spieprzył przygotowań do żadnego turnieju jak on do MŚ 2018. Tak bezradnej Polski na turnieju nie było nigdy - ani za Engela, ani za Janasa, ani za Benhauera, może ewentualnie Smuda by się łapał, ale też mi się nie wydaje, że aż tak. A festiwal żenady z Japonią przepełnił kielich goryczy.
Nawałka natomiast pijar miał znakomity, a Brzęczek nie ma - tylko tyle i aż tyle. Zobaczymy jak wypadnie Euro - mam przekonanie że pewnie nie tak dobrze jak poprzednie, ale na pewno nie tak źle jak ostatnie MŚ.
Nawałka natomiast pijar miał znakomity, a Brzęczek nie ma - tylko tyle i aż tyle. Zobaczymy jak wypadnie Euro - mam przekonanie że pewnie nie tak dobrze jak poprzednie, ale na pewno nie tak źle jak ostatnie MŚ.
Bardzo słusznie Kolega prawi - pijar (prawie) wszystkiem, niestety. Poniżej Red.Tuzimek w temacie:
"Problem z Jerzym Brzęczkiem wcale nie leży w jego warsztacie trenerskim. Nie w tym, że się myli co do doboru taktyki albo personaliów. Takie błędy robią wszyscy trenerzy na świecie, nie wyłączając Guardioli czy Kloppa. Problem z Jerzym Brzęczkiem polega na tym, że on nas - jako selekcjoner kadry - nie uwodzi. Nie porywa, nie ma takiego autorytetu jak jego poprzednicy, nie jest przekonujący w swoich wypowiedziach, nie ma charyzmy, którą miał jego poprzednik - Adam Nawałka.
To ciekawe, bo przecież Nawałka też unikał mediów, a jak już dał jakąś wypowiedź, to były to - za przeproszeniem - farmazony. Albo nudy. Tyle tylko że gdy Nawałka pojawiał się na konferencji prasowej, to czuło się, że wszedł Pan Trener. Brzęczek, dla wielu komentatorów, ekspertów, dziennikarzy, byłych piłkarzy pozostał... Jurkiem."
Dokładnie. I wygląd, wygląd robi bardzo dużo. Nawałka poza tym że szczuplutki i zadbany, w okularach robił wrażenie profesjonalisty. Brzęczek wygląda przeciętnie, gada tak, że widać że się nieco obawia dziennikarzy, czy też publiki - i to tyle.
Na potwierdzenie - wystarczy zacisnąć zęby i zmusić się do pobieżnego obejrzenia tzw. memów na jego temat. Taki potencjał do szydery z fizjonomii miał ostatnio chyba tylko Smuda.
TecumSeh napisal(a): Dokładnie. I wygląd, wygląd robi bardzo dużo. Nawałka poza tym że szczuplutki i zadbany, w okularach robił wrażenie profesjonalisty. Brzęczek wygląda przeciętnie, gada tak, że widać że się nieco obawia dziennikarzy, czy też publiki - i to tyle.
Taki dajmy na to trener Fornalik chociaż IMHO wyraźnie lepszy warsztatowiec, jednak nie ma aż takiego korpoluku jak Nawałka
Ja osobiście nie lubię, gdy trenejro zbyt często chadza w garniaku, bo powinien być bardziej częścią drużyny niż zarządu i znać "zapach szatni", ale zdaje się szeroka publiczność ma odwrotnie: w anzugu i przy zegarku - znaczy profesjonalista.
Napiszę, jak widzę to ja, niedzielny kibic. Niespecjalnie interesuję się piłką. No, popatrzę czasem, jak gra Polska (raczej jednym okiem, bo nudy straszne). Ostatnio widziałem te parę spotkań Lewandowskiego. Raz (ale było to 30 lat temu) oglądałem mecz w towarzystwie gościa, co się znał i mi objaśniał, co się dzieje na boisku i wtedy, muszę przyznać, było ciekawiej. Komentatorzy nie mówią takich rzeczy.
Nie dziwię się, że ludzie kibicują zagranicznym klubowym drużyną z topu, bo oni grają na zupełnie innym poziomie. Po obejrzeniu tamtego, już nie chce się oglądać polskiej ligi. Ja to rozumiem, bo taki laik ja potrafię dostrzec przepaść jakości gry. Precyzyjne podania, super przyjęcie, taktyka gry, waleczność, szybkość, kondycja.
Nie wiem, czy Brzęczek jest dobrym trenerem, złym, czy średnim, i nie wiem, czy ma on wpływ na tę linię obrony, która gdy została złamana umożliwiła Neandertalom strzelenie gola. Wg mnie to jest elementarz. Ten błąd to był wielbłąd. Natomiast, czy takie rzeczy zawodnicy muszą sami wiedzieć, czy musi im powiedzieć trener, to tego już nie wiem.
Nie rozumiem kibicowania jednemu konkretnemu klubowi zagranicznemu przez lata. Rozumiem, że można polubić styl gry, zawodników z uwagi na ich zachowania, darzyć sympatią trenera. Ale przecież za 10 lat to się wszystko zmieni. Skąd sympatia do wciąż tego samego klubu? I to gotowi są za to obrażać czy wyzywać. Jest to dla mnie zagadka. Sam kibicowałem Utah Jazz. Pisałem już dlaczego - zawodnicy byli sympatyczni, bez tatuaży, nie wydziwiali, było kilku Białych. Grał Malone i Stock i Hornacek. Ale dzisiaj już nic a nic dla mnie nie znaczą.
Z hejtem, czyli tymi żarcikami z trenera - to rozumiem. To jest owczy pęd. Chuck Norris, Smuda, Rasiak itd itp. Potem się wszyscy prześcigają, kto wymyśli śmieszniejszy dowcip.
Ciekawe z tą stylówą trenera, bo faktycznie Nawałka miał niezłą (tj. mnie akurat śmieszyła, ale obiektywnie mogła się podobać). Żel na włosach, szaliczek pod szyją przewiązany na modną modłę (nie spełniający swojej roli szalika). Ale czy trzeba mieć taką, żeby cieszyć się sympatią kibiców? Górki nie miał wyglądu a cieszył się największą estymą. Gmoch latał w dresie - kibice go chyba nie lubili, bo miał najlepszą pakę w theystorii i wrócił bez medala. Piechniczka pamiętam głównie w dresie i obciachowej fryzurce. Ale miał poklask, bo awansował na 2 impry i przywiózł brąz. Engels w ładnym stylu awansował, ładnie się wypowiadał i ubierał - mimo braku sylwetki ludzie go lubili. Do mundialu. Benhauer? Też go lubili, bo awansował na ME po wielu latach. Gajer miał, ale wygląd taki se. Smuda dostał kadrę bez awansu. Skąd inąd wiem, że to jest jednak młotek, to ludzie go traktowali jak młotka (chociaż ja go lubię za MP Żydów wydarte Ległej). Nawałka awansował a potem zrobił jakiś wyniczek, to miał dobrą prasę. Brzęczek? Pewnie, gdyby impra się odbyła wtedy, gdy się miała odbyć i osiągnął to, co poprzednik, nikt by się nie śmiał.
Ja jako łodzianin kibicuję oczywiście ełksie - jestem z nią też związany rodzinnie. Dziad mojej Żony jest do dziś najmłodszym zawodnikiem, który w barwach ŁKS strzelił bramkę w ekstraklasie i był wybrany do iluś tam graczy na 100-lecie klubu. Ale żebym dał radę pół godziny wysiedzieć na obserwacji ich poczynań, to nie obiecuję.
Może na stadionie, bo tam liczy się atmosfera (np. byłem na 1/2 pucharu mistrzów i było super), ale przed tv to na pewno nie.
Tak, to jest ciekawa myśl. Jakoś sobie mogę wyobrazić kibucowanie konkretnym ludziom, herojom kopania skorzennej kuli, którzy nad to są młodzi, przystojni a mają atrakcyjne nałożnice.
Natomiast w czasach Modern F00tballu, kedy klubik wogle nie polega na tym, że ludzie z Radomska się zbierają, grają w piłeczkę, a potem sprawdzają się z ludźmi z Częstochowy i takse miło weekendy spędzają, tylko że klubik jest machiną showbiznesowo-marketingową, nu, tak toji, nie rozumię.
trep napisal(a): Nie dziwię się, że ludzie kibicują zagranicznym klubowym drużyną z topu, bo oni grają na zupełnie innym poziomie. Po obejrzeniu tamtego, już nie chce się oglądać polskiej ligi.
Rozumiem, ale dla kontrastu dodam, że mój kolega z Brazylii z którym nota bene często grywam w nogę (mieszka w Krakowie i pracuje w tej samej firmie) w Europie kibicuje Bayernowi Monachium (dziwne dla mnie, no ale) - i ogląda ligę polską. I mówi, że jest dla niego interesująca. I dziwi się że przegrywamy w pucharach z leszczami czasem, bo wg niego poziom jest przyzwoity. Nie mam podstaw mu nie wierzyć. Ja nie mam telewizora i nie oglądam.
trep napisal(a): Nie wiem, czy Brzęczek jest dobrym trenerem, złym, czy średnim, i nie wiem, czy ma on wpływ na tę linię obrony, która gdy została złamana umożliwiła Neandertalom strzelenie gola. Wg mnie to jest elementarz. Ten błąd to był wielbłąd. Natomiast, czy takie rzeczy zawodnicy muszą sami wiedzieć, czy musi im powiedzieć trener, to tego już nie wiem.
Równie dobrze Kolega może powiedzieć że zagrywka w siatkę to wielbłąd. I w sumie nie wiadomo czy trener musi zawodnikom przypominać, że się w siatkę nie zagrywa, czy sami mają to wiedzieć.
trep napisal(a): Górki nie miał wyglądu a cieszył się największą estymą.
Inne czasy, inny świat. Ponadto Górski charyzmę miał. I on podniósł polską piłkę z niebytu na trzecie miejsce na świecie, a wcześniej złoto olimpijskie. Takiego geniusza nie mieliśmy nigdy wcześniej ani później. Większość reprezentacji nie miała takiego nigdy.
trep napisal(a): Gmoch latał w dresie - kibice go chyba nie lubili, bo miał najlepszą pakę w theystorii i wrócił bez medala.
Pakę wewnętrznie skłóconą dodajmy, szczególnie na linii Boniek - Deyna. I pakę, która dostała się w łapy zachodnich managerów na samym turnieju. Deyna ponoć kiedy usłyszał ile mógłby zarabiać na Zachodzie, nie spał całą noc. Oczywiście nikt go nigdzie nie puścił - ale warunki były kiepskie do medalu. Mimo że faktycznie, patrząc na sam skład, był najlepszy w historii.
Zagrywka w siatkę może była wielbłądem w 1976 roku, jak grało się jeszcze na straty. Dziś już nikt nie zwraca na taki szczegół uwagi. Liczy się tylko odsetek tych zagrywek w siatce w porównaniu do liczby asów, błędów przyjęcia, przyjęcia niedokładnego itd.
Zagrywka w siatkę jest wielbłądem wtedy i tylko wtedy, gdy trener powie "nie zepsuj", czyli nigdy.
Ale wciąż nie wiem (bo się nie znam - przyznaję tutaj) czy reprezentacja ćwiczy dośrodkowania z utrzymaniem linii obrony, nagrywane na video, analizowane na odprawie potreningowej. I czy to zaniedbanie Brzęczka czy nie.
Komentarz
Acz kiedyś może to się zemścić.
Natomiast mieli wygrać, wygrali i super. I dobrze że po głupio straconym golu potrafili się podnieść.
Mecz oglądałem z synem, i kiedy nasi mieli ze dwie sytuacje, on się zirytował, że znowu się nie udało - ja na to: spokojnie, byle tak grali nadal, a na pewno wpadnie:)
Sądowy zakaz pisania brzydko o Bońku.
Plus jakaś niewyobrażalnie nakręcana spirala szydero-śmieszkizmu wokół kadry.
Wiele tam można zarzucić, ale w reakcjach są jakieś proporcje i granice.
Sportowy infotainment to jest pachnie jak czajka.
https://mobile.twitter.com/pikus_pol/status/1303221985359659008
To viral powinien być:) Tak czy inaczej, Polacy od dawna, w zasadzie odkąd pamiętam mają naturalny talent - ze słabszymi niż topowi przeciwnikami - do tracenia bramek z niczego. Nic się nie dzieje, przeciwnik jest bezradny - i nagle gol.
Tak jakby brakowało koncentracji - gdy się gra uspokaja, koncentracja siada.
Innym problemem (widocznym i wczoraj) jest słabe wejście w mecz.
Nawet w meczach z solidnymi przeciwnikami, które wygraliśmy i to czasem zdecydowanie - zawsze był problem z początkiem. Głupie straty, nerwowe podania, akcje bez ładu i składu.
Zastanawiam się o co tu chodzi. Psychika?
Powiem tak, sprawa z Brzęczkiem jest raczej przegrana. Facet jest już zaszczuty, mało kto potrafi dobrze pracować w takiej atmosferze. Nie lubią też tego piłkarze, nie da się utrzymać dobrej atmosfery kiedy na zewnątrz mamy szyderę. A już zapomnijmy o budowaniu autorytetu trenera.
Brzęczek też jest ofiarą bezczelności Bońka. Postawił na trenera pomijając jakiekolwiek kryteria. Bo taką miał czutę. Ludzie nie rozumieli kompletnie dlaczego Brzęczek został trenerem i co za nim stoi, jakie argumenty. Celem głównym hejtu jest Boniek.
Dzięki niemu nie ma zwyczajowego golenia ogórów, tylko ciężka walka z drużynami w miarę zbliżonymi. Co więcej, Polska trafiła do klasy najwyższej, co samo w sobie jest zaszczytnym wyzwaniem.
Efekt? Nasza repra regularnie gra z europejskim topem, co ma tę zaletę, że każdy mecz jest ciekawy ale i tę wadę, że cięgiem przegrywamy.
Format się dociera. Dzięki temu zamiast degradacji Polski dostaliśmy awans BiH.
I co? I okazało się, że jesteśmy słabsi od NL, IT, ale mocniejsi od BiH. Zaskoczeni? Ja nie bałdzo. Z tak mocnymi drużynami zdarza się nam wygrać, ale sporadycznie. Więc czeka nas zasłużone trzecie miejsce i kolejny rok w elicie europejskiego futbolu. Radujmy się!
W przyszłym roku będzie jeszcze zabawniej, jak np. Liechtenstein awansuje a Estonia trafi do ligi ogórów.
Jak to będzie z czasem? Pojawią się zespoły wahadłowe, które nie podołają trzeciej lidze, ale bez trudu ogolą ogóry? Wzruszenie odbiera mi głos, cóż za emocje!
Pamiętam kolegowe spiżowe słowie, że piłka nożna jet w Polsce po to, byśmy mogli poczuć się najgorszym śmieciem świata.
A decyzje personalne? No błagam, już był geniusz Engel, "zaskakujący" przeciwnika prawonożnym Krzynówkiem na lewej pomocy. I tu znowu to samo- prawonożny Bereś na lewej obronie, wszystko zawala. Wchodzi nielubiany przez trenera Rybus (mający wiele ograniczeń) i tworzy NAJWIĘCEJ okazji bramkowych.
Koncepcja gry dwóch największych głupków w kadrze, Krychowiaka i Klicha, jest kompletnie nieznana. Mają kreować grę? Wspierać Zielińskiego, czy on ma im dogrywać (częściej K i K grali przed Zielińskim)?
I kończy się tak, że wchodzi przecinak-wślizg Góralski i ma najwięcej "bramkowych" podań prostopadłych.
Mamy braki skrzydłowych- to na Holandię, zamiast ogrywać Kądziora, wchodzi nie-skrzydłowy Szymański. ITD.
Tego, że ewentualnie przerżniemy z Hiszpanią, Francją może z Belgią i Anglią, ewentualnie z Portugalią i Chorwacją. A wszystko to po ciężkiej walce, a nie "wkalkulowane" przed meczem.
Wiele wyjaśniać może to, że za parę miesięcy kończy mu się kadencja. Walka za kulisami to nie tylko stołek, ale i niemałe konfiturki praktycznie poza zwyczajną kontrolą.
Co do reprezentatywności można się spierać, ale to fakt - pamiętam zachwyty, że "nawet polski trener wygląda lepiej od niemieckiego" (to o Nawałce).
Brzęczka bronią "jedynie wyniki" (ale to śmiesznie brzmi - ale to prawda).
Czyli wszystko co najważniejsze JEST. Awans na ME - jest. Najwyższa klasa LN - jest. Poza tym ta LN to w zasadzie trochę substytut meczów towarzyskich i niewiele ponadto.
Jedno co jest mocno niefajne to widać, że Brzęczek przyjmuje ciosy. Idealnie byłoby żeby ten medialny jazgot miał kompletnie w dupie - ale zdaję sobie sprawę że ciężko o to. Murem za nim powinni stanąć zawodnicy i powiedzieć dziennikurwom, żeby spierdalali. Oczywiście w odpowiedni sposób.
I Kolega ewidentnie nie docenia Holendrów, którzy nie dalej jak rok temu pokonali Niemców na wyjeździe 4:2. Mając przewagę, jeśli chodzi o statystyki w KAŻDYM elemencie. No, spalonych mieli mniej, bo żadnego.
A tak naprawdę skąd takie optymistyczne założenie o reprezentajci? Że tacy wielcy teraz bo Lewandowski, Krychowiak, Szczęsny, Zieliński ? No błagam.
Pół naszego składu to albo średniacy, albo niżej, jeśli o poziom europejski chodzi. Do tego np taki Zieliński, to ponoć ma super umiejętności, tylko w kadrze tego nie widać. A i za Nawałki nie grał w żadnym ze spektakularnych meczy, a jego popis z Ukrainą na ME przeszedł do historii.
No ale dajmy mu szansę - zagrał w kadrze dopiero 51 razy, może się jeszcze rozkręci.
Tylko kto za niego? I to jest problem na kilku pozycjach - po prostu albo nie ma klasowego zawodnika, albo jest, tyle że zawodzi. I to nie jest wina trenera bo za Nawałki było podobnie.
I jeszcze też jedno - nikt tak nie spieprzył przygotowań do żadnego turnieju jak on do MŚ 2018. Tak bezradnej Polski na turnieju nie było nigdy - ani za Engela, ani za Janasa, ani za Benhauera, może ewentualnie Smuda by się łapał, ale też mi się nie wydaje, że aż tak. A festiwal żenady z Japonią przepełnił kielich goryczy.
Nawałka natomiast pijar miał znakomity, a Brzęczek nie ma - tylko tyle i aż tyle. Zobaczymy jak wypadnie Euro - mam przekonanie że pewnie nie tak dobrze jak poprzednie, ale na pewno nie tak źle jak ostatnie MŚ.
"Problem z Jerzym Brzęczkiem wcale nie leży w jego warsztacie trenerskim. Nie w tym, że się myli co do doboru taktyki albo personaliów. Takie błędy robią wszyscy trenerzy na świecie, nie wyłączając Guardioli czy Kloppa. Problem z Jerzym Brzęczkiem polega na tym, że on nas - jako selekcjoner kadry - nie uwodzi. Nie porywa, nie ma takiego autorytetu jak jego poprzednicy, nie jest przekonujący w swoich wypowiedziach, nie ma charyzmy, którą miał jego poprzednik - Adam Nawałka.
To ciekawe, bo przecież Nawałka też unikał mediów, a jak już dał jakąś wypowiedź, to były to - za przeproszeniem - farmazony. Albo nudy. Tyle tylko że gdy Nawałka pojawiał się na konferencji prasowej, to czuło się, że wszedł Pan Trener. Brzęczek, dla wielu komentatorów, ekspertów, dziennikarzy, byłych piłkarzy pozostał... Jurkiem."
I wygląd, wygląd robi bardzo dużo. Nawałka poza tym że szczuplutki i zadbany, w okularach robił wrażenie profesjonalisty. Brzęczek wygląda przeciętnie, gada tak, że widać że się nieco obawia dziennikarzy, czy też publiki - i to tyle.
Ja osobiście nie lubię, gdy trenejro zbyt często chadza w garniaku, bo powinien być bardziej częścią drużyny niż zarządu i znać "zapach szatni", ale zdaje się szeroka publiczność ma odwrotnie: w anzugu i przy zegarku - znaczy profesjonalista.
Raz (ale było to 30 lat temu) oglądałem mecz w towarzystwie gościa, co się znał i mi objaśniał, co się dzieje na boisku i wtedy, muszę przyznać, było ciekawiej. Komentatorzy nie mówią takich rzeczy.
Nie dziwię się, że ludzie kibicują zagranicznym klubowym drużyną z topu, bo oni grają na zupełnie innym poziomie. Po obejrzeniu tamtego, już nie chce się oglądać polskiej ligi. Ja to rozumiem, bo taki laik ja potrafię dostrzec przepaść jakości gry. Precyzyjne podania, super przyjęcie, taktyka gry, waleczność, szybkość, kondycja.
Nie wiem, czy Brzęczek jest dobrym trenerem, złym, czy średnim, i nie wiem, czy ma on wpływ na tę linię obrony, która gdy została złamana umożliwiła Neandertalom strzelenie gola. Wg mnie to jest elementarz. Ten błąd to był wielbłąd. Natomiast, czy takie rzeczy zawodnicy muszą sami wiedzieć, czy musi im powiedzieć trener, to tego już nie wiem.
Nie rozumiem kibicowania jednemu konkretnemu klubowi zagranicznemu przez lata. Rozumiem, że można polubić styl gry, zawodników z uwagi na ich zachowania, darzyć sympatią trenera. Ale przecież za 10 lat to się wszystko zmieni. Skąd sympatia do wciąż tego samego klubu? I to gotowi są za to obrażać czy wyzywać. Jest to dla mnie zagadka.
Sam kibicowałem Utah Jazz. Pisałem już dlaczego - zawodnicy byli sympatyczni, bez tatuaży, nie wydziwiali, było kilku Białych. Grał Malone i Stock i Hornacek. Ale dzisiaj już nic a nic dla mnie nie znaczą.
Z hejtem, czyli tymi żarcikami z trenera - to rozumiem. To jest owczy pęd. Chuck Norris, Smuda, Rasiak itd itp. Potem się wszyscy prześcigają, kto wymyśli śmieszniejszy dowcip.
Ciekawe z tą stylówą trenera, bo faktycznie Nawałka miał niezłą (tj. mnie akurat śmieszyła, ale obiektywnie mogła się podobać). Żel na włosach, szaliczek pod szyją przewiązany na modną modłę (nie spełniający swojej roli szalika). Ale czy trzeba mieć taką, żeby cieszyć się sympatią kibiców?
Górki nie miał wyglądu a cieszył się największą estymą. Gmoch latał w dresie - kibice go chyba nie lubili, bo miał najlepszą pakę w theystorii i wrócił bez medala. Piechniczka pamiętam głównie w dresie i obciachowej fryzurce. Ale miał poklask, bo awansował na 2 impry i przywiózł brąz. Engels w ładnym stylu awansował, ładnie się wypowiadał i ubierał - mimo braku sylwetki ludzie go lubili. Do mundialu. Benhauer? Też go lubili, bo awansował na ME po wielu latach. Gajer miał, ale wygląd taki se. Smuda dostał kadrę bez awansu. Skąd inąd wiem, że to jest jednak młotek, to ludzie go traktowali jak młotka (chociaż ja go lubię za MP Żydów wydarte Ległej). Nawałka awansował a potem zrobił jakiś wyniczek, to miał dobrą prasę. Brzęczek? Pewnie, gdyby impra się odbyła wtedy, gdy się miała odbyć i osiągnął to, co poprzednik, nikt by się nie śmiał.
Ja jako łodzianin kibicuję oczywiście ełksie - jestem z nią też związany rodzinnie. Dziad mojej Żony jest do dziś najmłodszym zawodnikiem, który w barwach ŁKS strzelił bramkę w ekstraklasie i był wybrany do iluś tam graczy na 100-lecie klubu. Ale żebym dał radę pół godziny wysiedzieć na obserwacji ich poczynań, to nie obiecuję.
Może na stadionie, bo tam liczy się atmosfera (np. byłem na 1/2 pucharu mistrzów i było super), ale przed tv to na pewno nie.
Natomiast w czasach Modern F00tballu, kedy klubik wogle nie polega na tym, że ludzie z Radomska się zbierają, grają w piłeczkę, a potem sprawdzają się z ludźmi z Częstochowy i takse miło weekendy spędzają, tylko że klubik jest machiną showbiznesowo-marketingową, nu, tak toji, nie rozumię.
Inne czasy, inny świat. Ponadto Górski charyzmę miał. I on podniósł polską piłkę z niebytu na trzecie miejsce na świecie, a wcześniej złoto olimpijskie. Takiego geniusza nie mieliśmy nigdy wcześniej ani później. Większość reprezentacji nie miała takiego nigdy. Pakę wewnętrznie skłóconą dodajmy, szczególnie na linii Boniek - Deyna. I pakę, która dostała się w łapy zachodnich managerów na samym turnieju. Deyna ponoć kiedy usłyszał ile mógłby zarabiać na Zachodzie, nie spał całą noc. Oczywiście nikt go nigdzie nie puścił - ale warunki były kiepskie do medalu. Mimo że faktycznie, patrząc na sam skład, był najlepszy w historii.
Zagrywka w siatkę jest wielbłądem wtedy i tylko wtedy, gdy trener powie "nie zepsuj", czyli nigdy.
Ale wciąż nie wiem (bo się nie znam - przyznaję tutaj) czy reprezentacja ćwiczy dośrodkowania z utrzymaniem linii obrony, nagrywane na video, analizowane na odprawie potreningowej. I czy to zaniedbanie Brzęczka czy nie.