Skip to content

Legia v. Ktoś tam skądś - JORGE proszony o komentarz

189111314238

Komentarz

  • http://excathedra.pl/index.php?p=/discussion/4297/do-zobaczenia

    Nie wiadomo kto to, podobno stary frondowiec pod nowym nikiem.
  • Poświęciłem trochę czasu na przeszukanie archiwalnych wpisów, ponieważ brzydzę się wszelkiej maści oszczerstwami. Alcor zarzucił mi, że kłamałem w przypadku Horche, z jego hurra optymizmem naszych kopaczy. Dowody: 1. wpis z 21 czerwca Horche:
    "Buchachacha, autosrtstrada do finału otwarta, Chorwaci walnęli Hiszpanów, jedziemy z koksem ! No kurwa, tego się nie spodziewałem, jaki fart ! Górna drabinka dla nas !"
    strona 11 tego wątku: http://www.excathedra.pl/index.php?p=/discussion/8920/euro-2016-droga-po-medal/p11
    2. wpis z 22 czerwca Horche:
    "Jeszcze niech Portugalia na dół pójdzie to będziemy mieli dwie grupy: na górze czarne konie będą się rezać między sobą, a na dole faworyci. I finał rozegra się między najlepszym czarnym koniem a najlepszym faworytem. Klawo jak cholera !"
    strona 12 tego wątku: http://www.excathedra.pl/index.php?p=/discussion/8920/euro-2016-droga-po-medal/p12
    Jeżeli ktoś ma wątpliwości kogo Horche widział wtedy w roli czarnego konia niech dokładnie prześledzi cały wątek.
    3. wpis z 22 czerwca Horche:
    "Przy takich wynikach polsko-węgierski może być tylko półfinał."
    strona 12 tego wątku: http://www.excathedra.pl/index.php?p=/discussion/8920/euro-2016-droga-po-medal/p12
    4. wpisy z 26 czerwca Horche i Losa (proszę nie dopatrywać się w tym celowości, że akurat wybrałem cytat z Tobą. Ten wątek cały pełen jest eksplozji hurra-optymizmu, aż do meczu ćwierćfinałowego meczu z Portugalią oczywiście!):
    "los napisal(a):
    Będzie medal. Od 1980 roku nie widziałem w Polsce takiej woli zwycięstwa.
    I oni wcale nie są zadowoleni z ćwierćfinału. Krychowiak powiedział w wywiadzie - my nie mamy czego świętować, niczego jeszcze nie osiągnęliśmy. Teraz jedziemy bić się w ćwierćfinale. Użył słowa - bić się. Oni są bez kompleksów, ale i bez ego wyjechanego w kosmos, mają cel i chcą ten cel osiągnąć. Może się udać."

    strona 14 tego wątku: http://www.excathedra.pl/index.php?p=/discussion/8920/euro-2016-droga-po-medal/p14
    5. wpis z 26 czerwca Horche:
    "Jeżeli nie dojdzie do jakiegoś dramatu to spotkamy się z Belgią w półfinale"
    strona 15 tego wątku: http://www.excathedra.pl/index.php?p=/discussion/8920/euro-2016-droga-po-medal/p15
    6. wpisy z 27 czerwca Horche i qiza (żeby nie było, że Losa się czepiam):
    "qiz napisal(a):
    Chorwaci... będą nam kibicować nie tylko oni, ale też Węgrzy, Słowacy, a pewnie i Czesi. Generalnie- całe Międzymorze.
    Pytanie tylko, czy scenariusz będzie aż tak symboliczny i dany nam będzie finał. I z kim ta symboliczność finału zostanie dopełniona- Francja czy Niemcy?
    Drabinka marzeń ? Polacy w półfinale wygrywają z brukselskim multikulti. A na dole Anglia wygrywa w ćwierćfinale z Francją, a półfinale z Niemcami. W finale Duda z Kamerunem piątki przybijają, czy tam z królową, wszystko jedno."

    strona 15 tego wątku: http://www.excathedra.pl/index.php?p=/discussion/8920/euro-2016-droga-po-medal/p15

    i dalej w tym samym wątku, bo nie chce mi się kolejnych cytatów już wklejać.
    Aż do dramatycznego:
    "I chuj." z 1 lipca po przegranym meczu ćwierćfinałowym.
    ************************************************************************************************************************************
    Co to jest pytam się jak nie hurra optymizm? Tak jak już napisałem, nie tylko w wykonaniu Horche zresztą, czego dowody macie w przytoczonych cytatach z tamtego, niezwykle pouczającego wątku.
    I co teraz kol. alcor?
  • edytowano August 2016
    Ja potrafię się przyznać do błędu, że w tym akurat wątku byłem z kolei pesymistą bugodrzańskich kopaczy (patrz: już mój pierwszy wpis w wątku!) i nie wierzyłem nawet w ich wyjście z grupy. A uwierzyłem dopiero w ich możliwości po wygranej ze Szwajcarią w 1/8 finału. Ciekawe, czy inni są w stanie przeprosić za oszczerstwa?
  • 2. wpis dotyczył jednak hipotetycznej sytuacji, gdyby Portugalia znalazła się "na dole" drabinki, czyli grała o 1/8 z Anglią. Ale nie grała. Jeśli Eden przyjdzie to mu przywalę. Eden nie przychodzi, więc mu nie przywalam - coś nie tak? To tylko przykład, jak wyrywasz wypowiedzi z kontekstu, jakby poszukał dalej całych wypowiedzi to byłoby tego więcej.
    Możesz nam też własne komentarze przed meczami zaprezentować. Czy raczej charki. Faktem jest, że nasi byli w ćwierćfinale i odpadli w karnych, czyli byli naprawdę blisko medalu. Ty nie dawałeś im szans na wyjście z grupy. Kto się bardziej pomylił, no?
  • JORGE znowu miał rację, skubaniutki...
  • Czy miał rację to się dopiero okaże. Jak kopacze nie Legną na walecznych Irach
  • BANA żydolewackiemu frustratowi !!!!!!!!!!!!!
  • Eden napisal(a):
    Czy miał rację to się dopiero okaże. Jak kopacze nie Legną na walecznych Irach
    Taaaa... 6<1
  • edytowano August 2016
    rozum.von.keikobad napisal(a):

    Z punktu widzenia polskiego klubu to ciężko jednak nazwać shitem. Mimo przewidywalności czy wręcz nudności niektórych sezonów (choć bywają i ciekawsze), ciągle od strony czysto piłkarskiej jest tam najwyższy poziom. Format rozgrywek powoduje, że czasem dobrych czy tym bardziej świetnych meczów jest niewiele (w zeszłym sezonie 3 dwumecze - Juve-Bayern, Barca-Atletico, Atletico-Bayern), ale dla klubu z Polski to szansa na międzynarodowe ogranie, na doświadczenie, wreszcie na wielką kasę. Na konfrontację z najlepszymi, inną niż pokazowe "super-mecze", bo takiej żenady się już nie da w ogóle oglądać. A naprawdę świetną przygodę, łącznie z sukcesem w okolicy półfinału rozgrywek można mieć w LM. Optymalna droga dla Legii to awans do LM, 3. miejsce w grupie i udana wiosna w LE.
    Gry w których się nie da wygrać i nie ma perspektyw na wygranie uważam za bezsensowne i mnie nie interesują. A tak jest w przypadku większości klubów, które do zabawy LM przystępują.

    Bo to jest tak, nasza reprezentacja ma szansę na zwycięstwo w MŚ. Jak nie ta to może następna, przy odpowiednim szkoleniu, szczęściu jakieś prawdopodobieństwo istnieje. Natomiast, przy takiej a nie innej organizacji LM, na wygranie tej ligi nie mamy żadnych szans, 0%.

    My już mamy organizację gry, kulturę, w klubach na wysokim poziomie, taktycznie jest też bardzo dobrze, w tym aspekcie możemy rywalizować ze wszystkimi w Europie. Natomiast nie mamy żadnych szans, żeby do tej organizacji dobrać grajków, którzy wygrają LM. Bo ci najlepsi idą do kilkudziesięciu klubów Zachodnich, tam są zebrani topowi piłkarze na świecie. Transfery idą po kilkadziesiąt milionów Euro, płace piłkarzom są wyjechane w kosmos, budżety potężne. Dlatego szczytem polskiej drużyny może być wyjście z fazy grupowej, może jedna runda dalej. I to dotyczy wszystkich, poza klubami, gdzie wielki kapitał (często egzotyczny) wszedł i szaleje. No bo kto jest zawsze w ósemce ? Zaznaczam, że do tego cyrku przyłączyli się nieliczni, po parę zespołów z lig angielskich, francuskich (ale to od niedawna), włoskich, 2 kluby niemieckie (a właściwie to Bayern) i jakieś wyskoki ruskie czy ukraińskie od czasu do czasu. Tacy Holendrzy, Belgowie, Austriacy, Skandynawowie popukali się w głowę do cyrku nie przystąpili nigdy, chociaż piłkarsko (Holendrzy), albo finansowo by dali radę. Turcy mieli w pewnym momencie mocarstwowe plany (szerokie szkolenie, duże budżety), ale spasowali.

    Po co takie rozgrywki komu ? Amerykanie w NBA (i innych ligach zawodowych), żeby zapobiec kominom budżetowym poszczególnych klubów stworzyli salary cap, czyli limit pensji i dla gra graczy i dla całego zespołu. Żeby system uniezależnił się od pieniędzy, jako głównego czynnika decydującego o sukcesie. A europejska Liga MIstrzów jest zabawą wyłącznie na pieniądze. Kto ma więcej ten wygrywa. Fak it !


  • JORGE napisal(a):nie mamy żadnych szans, żeby do tej organizacji dobrać grajków, którzy wygrają LM. Bo ci najlepsi idą do kilkudziesięciu klubów Zachodnich, tam są zebrani topowi piłkarze na świecie. Transfery idą po kilkadziesiąt milionów Euro, płace piłkarzom są wyjechane w kosmos, budżety potężne. Dlatego szczytem polskiej drużyny może być wyjście z fazy grupowej, może jedna runda dalej. I to dotyczy wszystkich, poza klubami, gdzie wielki kapitał (często egzotyczny) wszedł i szaleje. (...) europejska Liga MIstrzów jest zabawą wyłącznie na pieniądze. Kto ma więcej ten wygrywa. Fak it !


    No dopsz, jest Kolega Again$t Modern Football. Wszelako, czy nie cały świat jest tak właśnie poustawiany?
  • No nie. W Polsce tytuł mistrza może zdobyć praktycznie każdy, nie ma aż takiej przepaści, ani barier (chociaż Legia, poprzez kosmiczny dopływ gotówki w związku LM, może uciec na lata wszystkim, co jest kolejnym dowodem antyLM). I napisałem, w USA w ligach zawodowych jest salary cap. Zespoły mają wydawać tyle samo na kontrakty zawodników, a więc liczą się zupełnie inne aspekty, nie kasa. Ba, tam szanse naboru w drafcie najlepszych zawodników uniwersyteckich są odwrotnie proporcjonalne do miejsca które się w lidze zajęło (najsłabsi mają szanse największe). Można zrobić system omijający kaskę ? Można, dlatego Golden State, albo Cleveland zdobywają dzś mistrzostwa, a takie Barcelony i Reale NBA, czyli Lakers i Celtic dołują od dobrych paru lat (albo New York Kinicks), nie kwalifikując się nawet do playoffów (no, Celtic się odbudował). A dlaczego ? Bo dali ciała w wielu aspektach.

    A więc Ignacu nie cały świat. UEFA pluje w ryj kibicom tym pucharowym cyrkiem, który po prawdzie już nie ma nic wspólnego z pucharami. Ale miliardy ojro lecą ...
  • edytowano August 2016
    Eee tam, LM to ekstraklasa europejskiego futbolu i każdy kto się choć trochę interesuje kopaną to wie Horche.
    Żadne Twoje zaklęcia nie zmienią tego faktu. LM to nie tylko największe dudki, ale i najwyższy poziom piłkarski, największa oglądalność, największa sława i zaszczyty dla zarówno klubów wygrywających te elitarne rozgrywki, jak i indywidualnych gwiazd futbolu. To, że wielcy europejskiego futbolu ustawili formułę tych rozgrywek pod siebie to jedno, ale inną sprawą jest przykry fakt, że żaden bugodrzański klub od czasów Widzewa równo 20 lat temu już nie był w stanie się dostać do tej elity klubowej piłki. To dużo mówi o poziomie naszej piłki klubowej. I nie ma sensu udawać, że jest inaczej. Legła ma teraz niepowtarzalną okazję dostać się do LM. Rywal średniej klasy, naprawdę można go ograć. A czy tak stanie się? Zobaczymy
  • Eden prezentuje klasyczny dla różnego rodzaju mędrków i debli stosunek do polskiej piłki klubowej. Nie było w LM więc jest chujowa. I tyle. Z tym się nie da polemizować. Szkoda czasu.

    A co do LM, czy do kurwy nędzy przeczytałeś co ja napisałem ? LM to kasa i nic więcej. Ruski, albo Arab kupują klub w Anglii czy Francji, wpierdala pierdylard dolarów i wygrywa LM . Albo całe życie na kredycie, śmieszne klubiki z biednej Barcelony i Madrytu, które od lat uciekają od spłaty długów kolejnymi kredytami i pompowaniem pieniędzy w wynik sportowy i zwrot z inwestycji (co się udaje, ale do czasu). Naprawdę oglądanie ligi hiszpańskiej, gdzie szanse na mistrzostwo mają 2 kluby jest takie pasjonujące ? A że to sportowo najwyższy poziom ? No i co ? Sobie oglądajcie.

    Dlatego piłka reprezentacyjna cieszy się na całym świecie rosnącym zainteresowaniem (mimo ataków klubów). Bo tam wynik jest poza kasą, to jest sport i to ludzie lubią. I co ciekawe, piłkarze, mimo że premie za MŚ czy ME są stosunkowo śmieszne (do ich zarobków w klubach) dadzą się za grę w reprezentacji zarżnąć, nawet jacyś naturalizowani, nie mówiąc o rodzimych. Wszyscy dookoła mają dość tandety.
  • JORGE napisal(a):


    Po co takie rozgrywki komu ? Amerykanie w NBA (i innych ligach zawodowych), żeby zapobiec kominom budżetowym poszczególnych klubów stworzyli salary cap, czyli limit pensji i dla gra graczy i dla całego zespołu. Żeby system uniezależnił się od pieniędzy, jako głównego czynnika decydującego o sukcesie. A europejska Liga MIstrzów jest zabawą wyłącznie na pieniądze. Kto ma więcej ten wygrywa. Fak it !


    Amerykany ten zdrowy pomysł przenieśli do futbolu u siebie. I co? Jajeczko - "poziomem" prześcigną ich Azjaci z powodu wpompowania w piłkę absurdalnej kasy z praw telewizyjnych.

  • Powtórzę jeszcze raz Horche, bo kiedyś już Tobie to pisałem. Nie pamiętam tylko, czy tutaj, czy jeszcze na starym FF. Pokaż mi jakieś inne OBIEKTYWNE narzędzie (a nie Twoje, czy moje subiektywne wrażenie, bo coś nam się wydaje, takie mamy przeczucie i chuj!) na podstawie którego będzie można określić, czy np. nastąpił progres, czy regres jeżeli chodzi o poszczególne kluby i w ogóle całe ligi poszczególnych krajów. No pokaż! Czy to jest taka wielka filozofia, żeby zrozumieć, że tak samo jak w przypadku reprezentacji narodowych takim narzędziem może być dostanie się do rozgrywek w MŚ, czy ME w naszym przypadku. A o jeszcze większym progresie danej reprezentacji narodowej świadczy, czy wyjdzie z grupy podczas tych rozgrywek i czy np. dostanie się do półfinału. Tak w przypadku piłki klubowej takim wskaźnikiem jest kwestia czy drużyna klubowa z danego kraju dostanie się do LM, jak często z danej ligi jakiś klub to zrobi, czy jakiś klub przejdzie fazę grupową i będzie grał na wyższym poziomie etc. W przypadku najlepszych europejskich i światowych lig, czyli hiszpańskiej, angielskiej, czy niemieckiej, kwestia polega w ogóle na tym, czy klub z tych lig zdobędzie to ekskluzywne trofeum, jak puchar LM.
    No kurwa Horche... No bez jaj facet, to jest tak proste jak... [autocenzura]
  • edytowano August 2016
    natenczas napisal(a):

    Amerykany ten zdrowy pomysł przenieśli do futbolu u siebie. I co? Jajeczko - "poziomem" prześcigną ich Azjaci z powodu wpompowania w piłkę absurdalnej kasy z praw telewizyjnych.

    Amerykanie piłkarsko są sto lat za Murzynami, bo to jest w Stanach sport numer szabanaście. Żeby stać się liczącym graczem muszą rozpocząć na wielką skalę szkolenie tak jak to wygląda w przypadku topowych dyscyplin (szkoły średnie, uniwersytety, itp.), setki tysięcy zawodników, wielka selekcja z wielkiego zbioru narybku. Zrobili średnio opłacaną ligę, dla emerytów, i tu system salary cap może zadziałać tylko w tym aspekcie, że będzie równo.

  • Znalezione w odmętach Googla:

    Top 10 Most Popular Sports in America

    1. American Football
    2. Baseball
    3. Basketball
    4. Ice Hockey
    5. Soccer
    6. Tennis
    7. Golf
    8. Wrestling
    9. Motor Sports
    10. Badminton
  • Eden napisal(a):
    o bez jaj facet, to jest tak proste jak... [autocenzura]
    A gówno proste. Nie ma LM, nie ma LM, tylko zapomnieliśmy o paru przypadkach LE, gdzie nasze kluby potrafiły lać miliarderów z Menczesteru czy Juventus (np. Lech). To się zdarzało. Ale nie o to, żeby jechać po kimś, po czymś, trzeba zrozumieć i zauważy mnóstwo składników, które o sukcesie świadczą.

    Dla mnie punktem odniesienia są kluby z krajów postkomunistycznych. Z tzw. Europą nie ma co się porównywać, przepaść finansowa jest tak potężna, poziom szkolenia też (ale był, bo to się zmieniło), że trzeba jeszcze dużo czasu zanim to się wyrówna (a poprzez system np. takiej LM może się długo nie udać). No i przyjrzyjmy się jak to wyglądało. Właściwie względne sukcesy w pucharach odnosiły wyłącznie kluby z krajów, gdzie oligarchowie użyli patologicznie zdobytych pieniędzy na ładowanie w transfery (np. Ukraina, Ruscy). I nikt więcej, nawet cały czas dobrze szkolący Chorwaci czy Serbowie z klubami się nie przebijali. Bo i nie mieli szans. Swoimi zawodnikami po prostu, z klubami złożonymi z najlepszych, przebranych zawodników z całego świata rywalizować się nie da.

    U nas nigdy nie było wielkich pieniędzy. Nawet, kiedy jakiś nasz biznesmen z kasą, postanowił coś zrobić, to środki były relatywnie śmieszne, umożliwiające opieranie się na przeciętnych zawodnikach zagranicznych i dobrych naszych (ale nie topowych, topowi już grali w klubach zachodnich). A najgorsze jest to, że nawet jeżeli coś się udało zbudować (Groclin, Wisła, Lech, Legia) to ze względu na brak odpowiedniego budżetu następował odpływ najlepszych grajków i rozpad zespołu. A taki Cupiał po prostu nie miał szczęścia, no i Wisła została dwa razy brutalnie wyruchana w eliminacjach (to jest czarna strona UEFA, wałów niestety jest sporo). Albo kosztem Legii uratowano sezon Celticowi. Pamiętajmy też, że UEFA panicznie boi się naszych kibiców, to też jest jakiś aspekt na nie. Ale to tylko dygresja, bo problem tkwi w pieniądzach.

    Ale coś za coś. U nas proces układania ligi zaczął się kilkanaście lat temu (nawet leśne ludki już zaczęły coś robić), w efekcie mamy dziś najbardziej stabilną ligę z krajów postkomunistycznych, organizacyjnie tuż za wielkimi ligami rządzącymi Europą. U nas się płaci, u nas budżety są podpinane (nie szalejemy, nie przepłacamy), upadki klubów zdarzają się bardzo rzadko i są konsekwencją nawisów z czasów ropzpierduchy. Ba, kluby zarabiają, mamy chyba 7 frekwencję w Europie, stadionów nam zazdroszczą wszyscy. Na masową skalę jakiś czas temu zaczęto szkolenie, chociaż baza jeszcze kuleje, ale to da efekty, już daje, bo obecnie nasza reprezentacja nie jest przypadkiem, a efektem początku zmiany kiedyś, początku. Boom nastąpi za jakiś czas. Za Polaków już się płaci kilkadziesiąt, kilkanaście milonów Euro, moda się zaczyna. I ja postęp tego procesu widziałem z roku na rok, bo się tym interesuję, dla mnie wynik sportowy w pucharach miał drugorzędne znaczenie, ważne że to szło w dobrym kierunku. Właściwie i sportowo, żeby oddać poziom ligi, powinniśmy w ciągu tych 20 lat z 5-6 razy w fazie grupowej być, logicznie tego się nie da wytłumaczyć ! Takie Bate z Białorusi u nas by się w lidze nie utrzymało, a dzięki paru dobrym meczom i dobrym losowaniom, szczęściu w LM grało parę razy. Albo Petralka, nosz kurwa.

    Bardzo ważnym aspektem jest też przełamanie patologii rund wstępnych w pucharach. To się zrobiło błędne koło, odpadamy wcześnie, bo nie ma czasu na przygotowanie, a żeby uciec z rund wstępnych trzeba ciułać punkty przechodząc rundy wstępne. Wymówka Probierza ? Ten sezon udowadnia, ze chłop dokładnie wie o czym mówi. Jagiellonia bez urlopu musiała przygotowywać do pierwszej rundy w pucharach, ostatecznie odpadła z pucharów z Cyprem (w II rundzie) i o mało nie spadła z ligi. Dziś, po normalnym okresie przygotowawczym, praktycznie tym samym składem (nowi jeszcze nie grają) rozwala w lidze wszystkich (póki co), grając bardzo ładną, uporządkowaną piłkę. Gdybyśmy byli rozstawieni w pucharach, zaczynali od III rundy, by był czas na przygotowanie i duże prawdopodobieństwo zakwalifikowania się do LE. W końcu to się musi przełamać.

    Zobaczycie, jesteśmy w końcu pewnego procesu, a może nie tyle końcu, a osiągnęliśmy pewien etap i będziemy w pucharach grać w przyszłym roku dużo lepiej. Legia zagra w LM już tym sezonie i zdobędzie majstra ponownie w lidze (ściągają zawodników zagranicznych już z solidnym CV), w eliminacjach do LE zagra ktoś z grupy: Lechia, Craxa, Zagłębie, Jagiellonia (może ktoś odpali jeszcze), bardzo stabilne kluby, ze składami rokującymi dobrze na przyszłość. Nie będzie cudów, daleko nie zajdziemy, ale postęp będzie i to radykalny, liczę na Legię kolejny sezon w LM i 2 kluby w LE. Oczywiście to jest sport, ale rozpatrując 3 sezony do przodu będzie dobrze.

    Tylko po co to ? Szklanego sufitu nie przebijemy, mistrz Polski ma szanse w LM na wyjście z grupy, może przejście jednej rundy pucharowej i to koniec. Później trafia się na kluby, ze składami lepszymi niż topowe reprezentacje. Ponawiam - pieprzyć ten cały cyrk.

  • JORGE napisal(a):
    natenczas napisal(a):

    Amerykany ten zdrowy pomysł przenieśli do futbolu u siebie. I co? Jajeczko - "poziomem" prześcigną ich Azjaci z powodu wpompowania w piłkę absurdalnej kasy z praw telewizyjnych.

    Amerykanie piłkarsko są sto lat za Murzynami, bo to jest w Stanach sport numer szabanaście. Żeby stać się liczącym graczem muszą rozpocząć na wielką skalę szkolenie tak jak to wygląda w przypadku topowych dyscyplin (szkoły średnie, uniwersytety, itp.), setki tysięcy zawodników, wielka selekcja z wielkiego zbioru zawodników. Zrobili średnio opłacaną ligę, dla emerytów, i tu system salary cap może zadziałać tylko w tym aspekcie, że będzie równo.

    No zmierzałem do tego, że na dzień dobry ustalono zasady zdrowsze niż w Europie, ale do sukcesu sportowego potrzeba jeszcze paru innych spraw, które wymieniłeś.
    Z tą ligą nie jest tak źle. Frekwencyjnie to globalnie pierwsza dziesiątka, chyba nawet przed francuską Lig Ą.

    Oni mają salary cup. U nas jest komedia pt. finansowe Fair Play.
  • edytowano August 2016
    Z tą frekwencją to jednak nie tak, w jakimś sezonie było dobrze, gdzieś koło 7-8 miejsca (tak kiedyś gdzieś czytałem, ale chyba dotyczyło wyłącznie ekstraklas), teraz jesteśmy na 14 miejscu (z drugimi ligami), rok 2015 był taki:

    http://stadiony.net/publikacje/raporty/ranking_10_frekwencje_w_europie_cz_1_ligi


    W każdym razie, wielkie ligi (Hiszpanie, Niemcy, Anglia, Francja, Włochy) plus Holandia, Belgia, Portugalia, Szwajcaria, Rosja, Szkocja i my.




  • A w naszej lidze kolejny dramatyczny start Lecha. Niby inny trener, a problem ten sam. Fatalna polityka kadrowa. Od dawna nie widzę pomysłu, nawet kiedy Lech dwa lata temu zdobywał mistrzostwo.
  • No ale przynajmniej Jaga puknęła Zasmarkę 4:1 i Bruk-Bet nieźle daje, więc kolejka jak dotąd udana.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    No ale przynajmniej Jaga puknęła Zasmarkę 4:1 i Bruk-Bet nieźle daje, więc kolejka jak dotąd udana.
    Widziałem dziś na meczu Termaliki reklamy (na bandach elektronicznych) katolickiej szkoły średniej prowadzonej przez właściciela klubu i firmy. Mignęło mi to, ale prawie dam głowę, że to był napis "katolicka szkoła" i coś tam coś tam, z rozszerzonym angielskim i niemieckim. Generalnie gdzieś mi się obiło o uszy, że to bardzo dobra rodzina jest, ale nawet nie wiem jak mają na nazwisko one. I o takich pisowców nam chodzi ! Że co kurwa, ja nie dam rady ? No to ma - firmę w wiosce, klub w wiosce, stadion w polu, szkoły w wiosce, alternatywna rzeczywistość wpisana w real.
  • Ojojoj, ale Nikolic się zablokował. Dziś miał 3 setki, w normalnej dyspozycji by zdobył 3 gole bez problemu. Prijovic też parę akcji spieprzył i Legia zremisowała mecz, który powinna wygrać spokojnie. Lanżil dał bardzo dobrą zmianę, brakowało takiego grajka. Napastnicy muszą zacząć trafiać ! Legia oddała 29 strzałów i jajco.
  • edytowano August 2016
    Czyli rozgrywki w których nie mamy realnych szans wygrać są do dupy? Dla mnie nie, ale może zależy od perspektywy. Ty jesteś kibicem "tradycyjnym", który chodzi na stadion pokibicować swoim. I chce, żeby jak już grają wygrali. Ligę, bo to się da.
    A ja jestem kibicem telewizyjnym, na mecze chodzę naprawdę sporadycznie, a w tv / internecie (raczej to drugie) oglądam średnio 2 tygodniowo + turnieje (MŚ, Euro, Copa America o ile się da, Puchar Konfederacji, PNA też próbowałem, ale sobie odpuściłem). Z różnych lig i rozgrywek, LM, LE, SerieA, Premiership, La Liga też, choć rzadziej. Nie mam tak bardzo emocjonalnego stosunku, bardziej intelektualny, patrzę na poziom, na nowych grajków, taktyki. Z mojego punktu widzenia udział Legii, obecnie obiektywnie, bo mu nie kibicuję na naszym podwórku, najlepszego polskiego klubu to coś fantastycznego - możliwość konfrontacji z najlepszymi. Najlepszymi - bo MC w 2010 r. i zwłaszcza Juve w 2010 r. to nie były dobre zespoły.
    Wreszcie, jest perspektywa klubu. Klub sobie stawia pewne cele, które chce osiągnąć. Niekoniecznie tym celem jest trofeum, niekiedy jest po prostu kasa. Niektóre kluby umyślnie tak działają, nie "wciągają" kasy sponsorów jak Chelsea, PSG, ManCity, ale wprost przeciwnie, świetnie zarabiają. Porto, Arsenal, Juve. Dziś właśnie opchnęli Pogbę za 105 mln euro do United. Wcześniej też grał w United, a za ile go wziął wtedy Juventus? Tak, tak - za darmo! Tak to właśnie działa, w środku pola Juve została duża dziura, ale kasa wpadła. Porto regularnie sprowadzało latynosów, szkoliło, promowało i sprzedawało za dużą kasę do Realu, Barcy, Zenitu czy Anglii. Arsenal szkolił młodzików i to samo robił, 4. miejsce w sezonie wystarczało na ich promocję w Lidze Mistrzów. Wreszcie niektóre ruchy i tych wielkich rozpatrujemy sportowo i wychodzi, że to bez sensu. Transfery Jamesa do Realu czy Neymara do Barcy za TAKĄ kasę to była gruba przesada, zwłaszcza że Neymar nie jest czołowym napastnikiem świata, a James to w ogóle ławę tam grzeje. Chodziło o marketing. Podobno kasa z oficjalnych koszulek Neymara dość szybko pokryła koszty transferu.
    I tu wracamy do Legii. Gra - nie wygrana, ale sam udział w LM - też ma swój cel. Kasę. Tam wpada naprawdę gruba kasa, która jak wpadnie pozwoli lekko wygrywać, to co się da wygrać.

    I wreszcie, co da się wygrać? Moim zdaniem przy dużym spięciu i dużym szczęściu do wygrania jest LE. Zachodnie kluby, z wyjątkiem hiszpańskich średniaków, często ją sobie po prostu odpuszczają, bo się to nie opłaca (nie ma celu, który można by zrealizować). No i przy dużej kasie. A skąd ją wziąć? Udział choćby w fazie grupowej LM to świetny środek. Skupienie się jak mówisz na lidze to z punktu widzenia Legii nonsens. Ligę i tak mogą wygrać bez takiego skupienia i wreszcie, z punktu widzenia nawet sportowego, to żadne wyzwanie. Wyzwaniem jest zrobić coś, czego ktoś nie zrobił, jak masz 3 czy 4 mistrzostwa za ostatnie 5 lat to i dla kibiców, i dla samych piłkarzy niespecjalna satysfakcja wygrać kolejny numerek.
  • No właśnie o to mi chodziło. Ty lubisz pisać elaboraty na jeden temat i rozkminiac go na czynniki pierwsze, ja natomiast piszę krótko i streszczam się raczej. No to napiszę jeszcze raz: LM to wyższa półka, ekstraklasa klubowego futbolu europejskiego. I warto w niej być. I jest to wtedy namacalny dowód na sukces klubu z terenów Bugodrza i jego progres. Czy Legła wykorzysta szanse, którą ma teraz i dostanie się do tego ekskluzywnego klubu europejskiego (a ma wyborną, bo rywal bardzo średni, żadna tam potęgą futbolowa), czy też poLegnie swoim zwyczajem z ostatnich lat? Zobaczymy już wkrótce
  • A mnie się podoba Rozumowa narracja. Jest przed Legiunią wyraźna, pozytywna perspektywa - zarobić kupę hajsu w puharach, co da jej trwałą dominację w lidze. I OK, będą sobie wchodzić do LM co roku, odpadać w ćwierćfinale i to jest sensowny model biznesowy.

    Inne zespoły mogą więc godnościowo walczyć o drugie miejsce, a co za tym idzie LE. To też nie jest złe, niech walczą.

    Natomiast inna rzecz mnie frapuje. Polska to wielki kraj, jest u nas milion piłkarzy, dziesięć tysięcy klubów, dziesięć poziomów rozgrywek - to wszystko tworzy ruch, tworzy rynek, tworzy jakiś tam sens gry, walki. A jak to jest w takiej bo ja wiem Słowenii, Słowacji czy powiedzmy Irlandii Północnej - przecież tam nikt nie mieszka. Jak się tam da w ogóle zbudować ligę? Jak to się dzieje, że Trenczyn czy jakiś zespół z Estonii czy Łotwy może w ogóle zagrozić naszym czołowym zespołom?
  • bo taki właśnie jest poziom naszej ligi i naszych klubów. Taki, a nie inny
  • Eden napisal(a):
    bo taki właśnie jest poziom naszej ligi i naszych klubów. Taki, a nie inny
    Ale to nie jest odpowiedź na pytanie tylko jego powtórzenie bez pytajnika.
  • A pytanie jest, dlaczego taki właśnie jest poziom naszej ligi i naszych klubów? Taki, a nie inny?
    W trzech punktach Ignac, treściwie, bo tomat nie raz wałkowany na różnych forumkach i przez expierdów sportowych:
    1. Za mało cinć many i transferów w naszą stronę klasowych kopaczy, z kolei za dużo odpływów perspektywistycznych grajków za Odrę (a czasami i Bug nawet teraz). Jednym zdaniem, ciągłe, relatywnie słabe aktywa finansowe naszych klubów.
    2. Chyba cały czas niedostateczny poziom selekcji, szkolenia w szkółkach dla młodzików istniejących przy klubach. Coś co ciągnie do góry wielkie kluby europejskie u nas chyba cały czas leży
    3. Jednak słaby poziom piłkarski grajków z naszej ligi. Przecież nasza repra jest obecnie prawie w całości złożona z kopaczy spoza bugodrzańskiej ligi
    Może jakieś inne jeszcze czynniki? Może jeszcze czynnik psychologiczny odgrywa swoją rolę? Może nasze grajki ligowe mają blokadę, kiedy stawką jest np. awans do elity klubowej czyli LM? Rywalizacja Legły z Irami, która teraz nas czeka może dać odpowiedź na to pytanie, bo piłkarsko poziom obydwu klubów jest chyba zbliżony.
    Niech się zresztą jeszcze Rozum i Horche wypowiedzą.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.