Eden napisal(a): a wymęczonym remisem z półamatorską drużyną grajków z Irlandii??
Wymęczony remis 3:1.
A dodam tylko, że Dundalk walnęło Bate, jeżeli to dla kogoś istotne, w miarę regularnego uczestnika LM. W pierwszym meczu Bate wygrało 1-0, żeby w rewanżu przerżnąć 0-3 ! I to Białorusini dominowali w obydwu meczach ! Ignoranci nie widzą geniuszu maluczkich, bo się nie znają. A ten cały Dundalk to naprawdę znakomicie ustawiony zespół. Chwała ich treneru ! No cóż, gdyby mieli lepszych grajków ...
Taaa Dundalk to potęga wyspiarskiego i europejskiego futbolu, przed którą drżą kolana i nerwy puszczają najmocniejszym klubom europejskim, ze wszystkich najmocniejszych lig europejskich... Weź chłopie nie rozśmieszaj mnie znowu z tym twoim hurraoptymizmem co do jakości i poziomu bugodrzanskich kopaczy. Gdyby to była jakaś klasowa europejska drużyna zamiast nikomu nie znanych szerzej grajków z Irlandii, np. włoska AS Roma, która odpadła, to z takim poziomem i taką grą, jaką Legła pokazała w tym dwumeczu poległa by jak nic i znowu jajaco byłoby a nie żadna LM. Mają na razie dużo szczęścia w losowaniach, że trafiają na tak poślednie drużyny o tak niskim poziomie piłkarskim. Ale teraz Horche już się skończyły mecze z takimi słabeuszami. Zobaczymy jak Legia będzie wyglądać na tle naprawdę europejskich potęg klubowych. Nic innego poza byciem dla nich tłem właśnie nie wróżę. Obym się mylił, ale myślę że nie sądzę...
Brazylia nie dostała w dupę od Niemchów dwucyfrówki tylko z listości. A nasz belfer na to zapewne: "Najgorsi szmaciarze na świecie to brazylijscy piłkarze". Ot, logika.
A swoje domorosłe psychologizownie na moj temat to możesz sobie wsadzić tam gdzie możesz. Forumkowy specu nad specami. Żałosne to jest coraz bardziej, co tutaj wypisujesz
Ty jakiś popierdolony jesteś gościu. Gdzie ja coś takiego pisałem, że Brazylia albo Hitlerowcy to szmaciarze?? Dobrze się czujesz, czy za dużo słoneczka bijącego w palmencje zaszkodziło? I kim ty z zawodu jesteś, pochwal się tutaj wszystkim, bo mam pewne domysły, ale gdybym o nich tutaj napisał stronnicza i nieobiektywna moderacja tego forumka natychmiast to wytnie
qiz napisal(a): Brazylia nie dostała w dupę od Niemchów dwucyfrówki tylko z listości. A nasz belfer na to zapewne: "Najgorsi szmaciarze na świecie to brazylijscy piłkarze". Ot, logika.
A teraz cytaty logicznego "do bulu" (ort.mor.) i uporządkowanego w swojej łepetynie Horche. Tylko z tego jednego wątku: 1. "A co do LM, czy do kurwy nędzy przeczytałeś co ja napisałem ? LM to kasa i nic więcej. Ruski, albo Arab kupują klub w Anglii czy Francji, wpierdala pierdylard dolarów i wygrywa LM . Albo całe życie na kredycie, śmieszne klubiki z biednej Barcelony i Madrytu, które od lat uciekają od spłaty długów kolejnymi kredytami i pompowaniem pieniędzy w wynik sportowy i zwrot z inwestycji (co się udaje, ale do czasu)."
2. "Tylko po co to ? Szklanego sufitu nie przebijemy, mistrz Polski ma szanse w LM na wyjście z grupy, może przejście jednej rundy pucharowej i to koniec. Później trafia się na kluby, ze składami lepszymi niż topowe reprezentacje. Ponawiam - pieprzyć ten cały cyrk."
3. "I nie porównuj niszowych dyscyplin olimpijskich do LM, w skali trudności dostania się, a później grania (nie mówiąc o wygrywaniu całej ligi) to są jedne z najtrudniejszych rozgrywek na świecie. W tych 32 zespołach są zebrani najlepsi zawodnicy na całym globie, w najbardziej popularnym i najlepiej opłacanym sporcie na świecie." Ty jesteś w stanie kierować się jakąkolwiek logiką chociaż w jednym wątku? Jakie w końcu jest twoje zdanie co do LM i wartości uczestnictwa klubu z Polski w tej europejskiej rodzinie piłkarskiej?
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Hue hue Szybki Lester ma mniej punkcików uciułanych niż Wojskowi. O co tu biega, to są z iluś lat zebrane sucesy? Wyłącznie międzynarodowe?
Nie wiem jak to jest liczone, myślałem że współczynnik ligi ma większy wpływ. A tu widać, że kluczowe są punkty ciułane przez poszczególne zespoły.
Najpierw na marginesie - coraz mocniej zużywa mi się takie kółko myszy od przewijania szajsu jednego znawcy od wszystkiego.
A do rzeczy: przynajmniej do niedawna było tak, że te punkty klub zbierał za wyniki w pucharach w ostatnich pięciu latach. Najzabawniejsze było/jest w tym to, że nie ma wagi zależnej od rangi przeciwnika. Mecz z pastuchami z Wysp Owczych, czy Realem - te same punkty. Legii opłaciło się bardzo golenie kelnerów w rundach przedwstępnych w poprzednich latach - w efekcie rozstawienie w ostatnim losowaniu.
Że polskim biedakom (w stosunku do średniej, jak i mediany budżetu klubów z LM) udało się do tej LM dobić. Sam fakt, że podstawowy obrońca, rezerwowy obrońca i rezerwowy pomocnik reprezentacji będą grali w LM sporo znaczy. Kilkanaście procent zawodników z reprezentacji będzie miało większe doświadczenie w meczach o stawkę. Jak można się z tego nie cieszyć? Przecież, przy mega-farcie, Legia na wiosnę może zająć 3 miejsce i zagrać w Lidze Europy.
Eden napisal(a): A teraz cytaty logicznego "do bulu" (ort.mor.) i uporządkowanego w swojej łepetynie Horche. Tylko z tego jednego wątku: 1. "A co do LM, czy do kurwy nędzy przeczytałeś co ja napisałem ? LM to kasa i nic więcej. Ruski, albo Arab kupują klub w Anglii czy Francji, wpierdala pierdylard dolarów i wygrywa LM . Albo całe życie na kredycie, śmieszne klubiki z biednej Barcelony i Madrytu, które od lat uciekają od spłaty długów kolejnymi kredytami i pompowaniem pieniędzy w wynik sportowy i zwrot z inwestycji (co się udaje, ale do czasu)."
2. "Tylko po co to ? Szklanego sufitu nie przebijemy, mistrz Polski ma szanse w LM na wyjście z grupy, może przejście jednej rundy pucharowej i to koniec. Później trafia się na kluby, ze składami lepszymi niż topowe reprezentacje. Ponawiam - pieprzyć ten cały cyrk."
3. "I nie porównuj niszowych dyscyplin olimpijskich do LM, w skali trudności dostania się, a później grania (nie mówiąc o wygrywaniu całej ligi) to są jedne z najtrudniejszych rozgrywek na świecie. W tych 32 zespołach są zebrani najlepsi zawodnicy na całym globie, w najbardziej popularnym i najlepiej opłacanym sporcie na świecie." Ty jesteś w stanie kierować się jakąkolwiek logiką chociaż w jednym wątku? Jakie w końcu jest twoje zdanie co do LM i wartości uczestnictwa klubu z Polski w tej europejskiej rodzinie piłkarskiej?
Wykaż mi brak logiki w powyższych wpisach. Przeczytałeś je ?
Nawet bez mega-farta i nawet gdyby każdy mecz LM przeleżeli na murawie, to dopływ kasy do klubu pewnie stworzy przepaść na krajowym podwórku. Pieniądz od UEFA, potem za prawa TV, do tego zysk własny z dnia meczu. Jeśli nie znajdzie się jakiś przekręciarz, albo układ z pijawkami-agentami piłkarzy, to szykuje się model włosko-francuski z ligą walczącą najwyżej o drugie miejsce i z zaklepanym pierwszym.
Horche, przeczytaj jeszcze raz stronę 7 i 8 tego wątku, okij? Najpierw deprecjonujesz rolę i znaczenie LM z definicji (patrz: cytaty z pkt. 1 i 2 oraz inne na s. 7), kiedy ja piszę, że dostanie się do tego ekskluzywnego grona europejskich klubów będzie obiektywnym miernikiem wartości polskiej piłki klubowej (i jakiejkolwiek innej). A teraz, kiedy już Legia dostała się i ja jako urodzony esteta, również w sporcie, biadolę nad stylem, w jakim to nasz klub zrobił, ty uderzasz w peany pochwalne na cześć LM (patrz: cytat z pkt. 3). To kto tutaj w końcu ma problemy z logiką i wewnętrzną harmonią nastrojowo-umysłową?
natenczas napisal(a): Nawet bez mega-farta i nawet gdyby każdy mecz LM przeleżeli na murawie, to dopływ kasy do klubu pewnie stworzy przepaść na krajowym podwórku. Pieniądz od UEFA, potem za prawa TV, do tego zysk własny z dnia meczu. Jeśli nie znajdzie się jakiś przekręciarz, albo układ z pijawkami-agentami piłkarzy, to szykuje się model włosko-francuski z ligą walczącą najwyżej o drugie miejsce i z zaklepanym pierwszym.
A u nas nie było takiego okresu dominacji Wisły i długo nic? Wystarczył jeden rzetelny sponsor z jaką-taką bazą przemysłową.
Nie wiem czemu to się nie przełożyło na kasiorę z europejskich pucharów. Pamiętam filmik z Adolfem Cupiałem, jak jacyś kelnerzy z Estonii puknęli Wisełkę w emilimacjach. Potem chyba Boniek wyciągnął z tego wnioski i tak ułożył kalendarz ligi, żeby piłkarzykowie na te eliminacje LM wychodzili jednak rozgrzani. Jak widać, przyniosło to efekty.
Eden napisal(a): Ty jakiś popierdolony jesteś gościu. Gdzie ja coś takiego pisałem, że Brazylia albo Hitlerowcy to szmaciarze?? Dobrze się czujesz, czy za dużo słoneczka bijącego w palmencje zaszkodziło? I kim ty z zawodu jesteś, pochwal się tutaj wszystkim, bo mam pewne domysły, ale gdybym o nich tutaj napisał stronnicza i nieobiektywna moderacja tego forumka natychmiast to wytnie
qiz napisal(a): Brazylia nie dostała w dupę od Niemchów dwucyfrówki tylko z listości. A nasz belfer na to zapewne: "Najgorsi szmaciarze na świecie to brazylijscy piłkarze". Ot, logika.
No tak. "Szmaciarze" o Niemcach ani Brazylijczykach nie padło....
Grupa jak grupa, mogło być lepiej, mogło być gorzej. Kluczową sprawą dla Legii jest osoba trenera. Hasi ma ponad miesiąc na stworzenie chemii w zespole i doszlifowania schematów. To jest bardzo mało i na jedno i na drugie. Na pewno będzie mobilizacja, dla wszystkich zawodników obecnej Legii to jest największe klubowe wyzwanie w życiu, nawet dla nowych gwiazdek, to powinno zaprocentować.
Wszyscy grupowi przeciwnicy są dla mnie zagadką, bez zerkania na składy potrafię wymienić dwóch zawodników - Ronaldo z Realu i Piszczka z BVB. Oczywiście jeżeli zaraz luknę to jakąś część nazwisk rozpoznam, ale z głowy to wiem tyle. Więc co do szans Legii nie jestem w stanie się wypowiedzieć, a bardziej powróżyć. Oczywiście, grając z najlepszym obecnie zespołem na świecie (tyle to wiem) szanse Legii są iluzoryczne, może uda się remis w jakimś meczu ugrać, ale dużo bardziej prawdopodobny jest solidny wpierdol. Z BVB i Sportingiem można pewnie powalczyć. Cel to drugie miejsce, minimum 3 i LE, 4 to będzie po prostu porażka, ale nikt nie będzie rąk załamywał. Większość narodu boi się wstydu, ale z różnych względów marzą też o tym żeby Legia dostała niesamowity łomot od wszystkich (paradoks). Przerabialiśmy to już wielokrotnie, mnie to już nie rusza. Oczywiście, z bardzo różnych, pozakompleksowych aspektów, najbardziej prawdopodobne jest miejsce 4, ale to jest sport, może Legia odpali, ale to naprawdę musi się wszystko bardzo ładnie przez miesiąc poukładać, bardzo bardzo trudne.
Największym problemem w tej fazie jest to, że te dobre zespoły to są maszyny. Mi się czasami zdarza, beznamiętnie podglądać różne ligi, nawet jakieś mecze LM w ubiegłym roku jednym okiem widziałem (zaangażowanie było tak wielkie, że nawet nie zwracałem uwagi na nazwiska). Wytrenowane do bólu schematy, perfekcyjne ustawienia, tu nawet można grajków przeciętnych wystawić a gra i tak idzie. Nazwiska zaczynają odgrywać wyraźną rolę wyżej, po selekcji, kiedy do perfekcyjnych maszyn trzeba dodać perfekcyjne umiejętności, chociaż takie Athletico nazwiskami nie powala, a jednak. Posiadanie maszyny to jest warunek wyjścia z grupy, a Legia takiej maszyny nie stworzyła, póki co.
No luknąłem. Real to Real, co tu pisać. Myślałem że Sporting to jednak niższa półka europejska, ale mają pakę. BVB to paru hitlerowców z repry (m.innymi Gece, Szmelcer, Rojs, Szirli) plus Aubameyang i nie wiem dlaczego, ale ceniony ponoć obrońca grecki Sokratis (22 mln ojro !!!), reszta to ot takie (nawet z czasów Lewego Kagawa tam gra). Do powalczenia.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): A za Ruska Legia nie była maszyną?
W obronie tak. Nie widziałem jednak zbytnio powtarzalnych, kombinowanych akcji w ataku. Oczywiście to było ustawione, ale odnosiłem wrażenie, że trochę z partyzanta wychodziło. Tyle, że ja nie trenowałem i nie grałem w piłkę, widzę raczej oczywiste rzeczy, ale się mocno przyglądam i staram się zrozumieć. Dlaczego ? Niżej.
Bo trenowałem koszykówkę i mam kontakt z trenerami. To bardzo dużo daje w kontekście zrozumienia gier zespołowych. Dla osób nie znających materii wydaje się, że biegają ludziki po boisku i ci lepsi rzucają pięknie. A gówno tam. Każda akcja (i to nawet w drużynach młodzieżowych) jest ustawiona zagrywką, często bardzo skomplikowaną (czasami też i prostą, jeżeli ma się kocura, jak słynne zostawianie Jordana na rzut z odejścia do linii). Ale generalnie masz pozycję wyjściową zagrywki, zasłony, obcięcia, wariantowość jeżeli nie wyjdzie to schemat ciągnięty jest dalej, inne możliwości, kiedy można złamać zagrywkę, w zależności jak obrona zareaguje itp. W NBA zawodnicy mają wytrenowane i zapamiętane po kilkadziesiąt zagrywek w ataku i kilkanaście w obronie. I to nie, że trener im rysuje na czasach, oni to mają we łbach wryte i wytrenowane, staje się to dla nich intuicją (bo początkowo zagrywka strasznie przeszkadza np. młodym grajkom). Phill Jackson miał swoje przełomowe ustawienie, zagrywkę tzw. trójkąty, którą przyniósł z Chicago do Lakers. Jak się Kobe Bryant wkurwiał, że musi półtorej godziny (codziennie), biegać jak po sznurku, na sucho, na jeden kosz i ćwiczyć ustawienie w z czterema pozostałymi kolegami (nawet czasami bez obrońców). Aż wbiło się to im w łeb (to musi tak być, nie ma czasu na myślenie, schemat staje się automatyzmem). I tak to jest, w większości gier zespołowych. Ale kiedy już wszyscy zrobią maszyny z zespołów wygrywają ci, którzy mają najlepiej wyszkolonych grajków. Talent plus maszyna, na najwyższym poziomie w końcu talent bierze górę. Ale bez maszyny talent mało da. Pięciu Jordanów puszczonych samopas by ligi nie wygrało.
A do tego dodam niebywałe wręcz znaczenie detali (tak w drugą stronę). Kto potencjalnie zbierze najwięcej piłek z tablicy ? Ten najwyższy i ten który najwyżej skacze ? A gówno tam to tylko trochę pomaga. Kiedy grasz w obronie i idzie rzut na kosz zawodnika którego nie kryjesz, twoim obowiązkiem jest zastawienie swojego. Nawet jeżeli piłka jest blisko ciebie, najpierw masz zastawić (w uproszczeniu, zrobić tak, żeby być bliżej kosza i mieć atakującego na plecach). Trzeba odpowiednio ustawić się na nogach (szeroko, ale stabilnie), czuć dupą rywala, nawet założyć ręce za niego. I wytrzymać jego napór, w odpowiednim momencie wyskakując po piłkę. Jakie proste ? Bardzo trudne, zupełnie nieintuicyjne, widzę piłkę to skacze do nie jak najszybciej przecież ! A nie, dlatego to jest element stale ćwiczony na treningach i dlatego taki Dennis Rodman, mimo że był niski jak na swoją pozycję, do perfekcji opanował zastawianie i walkę na tablicach i rządził.
A Nikolic jedną nogą w Maccabi Tel Awiw. Bo Legia nie chce mu dać większych pieniędzy, pójdzie za 3,5 mln Euro i dostanie dwa razy większy kontrakt. On mi bardzo przypomina Frankowskiego, we wszystkim.
To jest do przesady posunięte w futbolu amerykańskim. Maszyna złożona z perfekcyjnych trybików. Zero miejsca na improwizacje. Akcje trwają kilka sekund. I jak się nie kuma o co chodzi to można sie zanudzić. Ale jak sie zrozumie, to jest to najlepsza gra do oglądania. Majstersztyk za majstersztykiem, a jak ktoś jeszcze przełamie schemat i wykaże się indywidualizmem to miód po prostu. Plus niebezpiecznie bywa.
JORGE napisal(a): A Nikolic jedną nogą w Maccabi Tel Awiw. Bo Legia nie chce mu dać większych pieniędzy, pójdzie za 3,5 mln Euro i dostanie dwa razy większy kontrakt. On mi bardzo przypomina Frankowskiego, we wszystkim.
Frankowskiego z którego okresu? Odchodzącego w niebyt ligi angielskiej?
Swoją drogą teraz, przy meczach z Realem Madryt, to niesamowite okienko wystawowe. Jeśli któryś zagra mecz życia, nie wiem- walnie bombę z dystansu Realowi, albo zagra niczym Pazdan na Euro... to może być ustawiony do końca życia. Jechać na filmiku z jutuba następne 10 lat. Jak oni mogą chcieć odchodzić do cieniasów? Zdziwię się, jeśli Pazdan pójdzie do drużyny słabszej niż pierwsza piątka czołowych lig...
A w ogóle to taka grupa to dar niebios. Z niemedialnymi drużynami "w zasięgu" (ruskie, ukraińcy, jakiś Basel czy coś takiego) nasi już w głowach byliby na 3cim miejscu. A tu trzeba będzie za każdym razem zagrać mecz życia marząc, żeby nie było 5 w plecy. W takiej sytuacji coś może uda się urwać...
Owoż, zainaugurowałem tut. wątek dwa lata temu, po jakiejś zupełnie absurdalnej porażce Legii z kimś tam skądś tam, słowami: "dla Polaków piłka nożna jest po to, by mogli się poczuć najgorszym śmieciem świata".
I wiecie co? I dalej tak uważam. Jak wygrywał Małysz, była Małyszomania i nikt nie szczekał, że jak ten Małysz śmie fikać, że zbłaźni się przed Europą i wogle. Jak Kubica zasugerował, że jest w stanie w ogóle nawiązać równą walkę - od razu zaczęła się Kubicomania.
A tu nic. Otworzyłem se fejsik - i jacyś zboczeńcy już się onanizują perspektywą, że Legła legnie z dwucyfrowym wynikiem i że lepiej rozsprzedać cały zepsół, taniej wyjdzie.
A przecież właśnie Legia odniosła największy sukces od 20 lat - więc zamiast tym się radować, już na zapas napawamy się klęską. W ogóle nie wyczuwam nutki "Niemiecki panie, klęknij przed polskim chamem!", nic.
Na fora bym musiał powchodzić, bo nie śledzę na bieżąco. Ale zakładam, że jest jazda po Legii, niechęć wzajemna klubów jest potężna i wszyscy są temu winni.
A skąd jazda po Legii wśród Januszy i generalnie wszystkich, którzy interesują się sportem (bo nawet dziennikarze oszaleli) ? Dwa czynniki.
Ludzie zupełnie nie rozumieją, ani nie starają się zrozumieć o co w tym wszystkim kaman, dlaczego jedni wygrywają, drudzy przegrywają ? Wyrobili sobie przekonanie, że LM to świat dla nas niedostępny, magiczny wręcz, gdzie grają herosi nie do pokonania. A to gówno prawda, nie rozumieją że czym innym jest prawdopodobieństwo zakwalifikowania się polskiego zespołu do topowej czwórki LM, a czym innym jest wyjście z grupy. To pierwsze, bez gigantycznych pieniędzy, jest faktycznie praktycznie nieosiągalne (nie tylko dla nas, pisałem o tym), ale gra w rundzie pucharowej już tak. Zabawne jest, że w tych czarnych wizjach ludzie zupełnie pomijają fakt bardzo dobrej gry naszej kadry. Jakby tego nie było, wracamy do punktu wyjścia, wszystko chuj. Nasze piłkarzyki słabe (nawet nasze zagraniczne - słabe), a przeciwko giganci z BVB czy Sportingu, herosi. To jest kurwa mać tak żenujące, że ręce opadają.
No i czynnik drugi, czasami uważam że najistotniejszy. Piłka nożna to sport podkręcony do granic możliwości ludzkich, organizacyjnych i finansowych. Jedni to widzą i rozumieją, inni czują intuicyjnie, raczej wszyscy się zgadzają. Dobra drużyna reprezentacyjna, dobra liga, sukcesy klubów w pucharach nie biorą się znikąd, takie przymioty w Europie mają wyłącznie najzamożniejsze i najlepiej zorganizowane narody (trochę uproszczenie, ale daje radę). Plus różnego rodzaju watażkowie z krajów dennych, którzy za zdrenowane pieniądze z ludzi, pakują kasę na imitację wielkości. W każdym razie, pomyśl Ignac co by się wydarzyło w głowach milionów zjebanych ludków udających Polaków, kiedy by się okazało, że jednak polskie zespoły osiągają potężne sukcesy w piłkę ? Ano musieli by przyjąć w końcu do wiadomości tezę, że Polacy jednak są dobrzy, w różnych rzeczach, a to oni nie spełniają kryteriów. Są słabi, nie nadają się do niczego, dno. Bo porażki tzw. naszych cieszą wyłącznie ludzi, którzy mają kolejny dowód, że to nie tylko oni są zjebani, cały naród taki. Piękne wytłumaczenie przed samym sobą, dlatego tak powszechnie stosowane. Dla popierdułek znamienna jest też gra o to żeby wstydu nie było. Reszta się nie liczy, byle z nas się nie śmiano. Paraliż przed kompromitacją, tak poznasz luzera, nie ważne co jak chcę, jakie mam plany, do czego dążę, ważne co o mnie pomyślą.
Ale głowa do góry. Idzie wszystko ku lepszemu, za parę lat wstyd będzie się wstydzić. I nawet nie chodzi o dobrą zmianę, młode pokolenie, które poznało Zachód, inaczej ma skonstruowaną mentalność, zupełnie inaczej odbiera świat. I siebie, Polskę, Polaków, historię. Ważne, żeby jak najszybciej do lamusa odeszły nasze i starsze roczniki, jak najszybciej mamy odejść w niebyt. Bo my się raczej nie zmienimy.
UEFA przedstawiła dziś zatwierdzony przez Komitet Wykonawczy UEFA projekt zmian w rozgrywkach Ligi Mistrzów w sezonach 2018/19-20/21.
Nie ulegnie zmianie format Ligi Mistrzów - 32 drużyny zagrają w ośmiu czterozespołowych grupach. Najważniejsza zmiana to taka, że bez eliminacji w fazie grupowej Ligi Mistrzów zagrają po cztery drużyny z czterech najsilniejszych federacji.
Utrzymano podział eliminacji na dwie ścieżki - mistrzowską i niemistrzowską. Zwycięzca Ligi Europy otrzyma bezpośrednio miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów (dotychczas potencjalnie mógł zaczynać od IV rundy eliminacyjnej). Pełny podział miejsc zostanie ogłoszony pod koniec roku.
Zmianie ulegną natomiast współczynniki klubowe - nie będzie już do nich wliczane 20% współczynnika krajowego, doliczane będą natomiast dodatkowe punkty za "historyczne osiągnięcia"."
Ciekawe ile będzie miejsc z eliminacji, 4, 8 ? Zobaczymy, ale zanosi się to na zabawę między sobą. Żałosne. Ale jeden plus tego syfu, będzie rósł prestiż reprezentacji. Bo to jedyna możliwość odegrania się tych biedniejszych na tych bogatszych.
Komentarz
Weź chłopie nie rozśmieszaj mnie znowu z tym twoim hurraoptymizmem co do jakości i poziomu bugodrzanskich kopaczy. Gdyby to była jakaś klasowa europejska drużyna zamiast nikomu nie znanych szerzej grajków z Irlandii, np. włoska AS Roma, która odpadła, to z takim poziomem i taką grą, jaką Legła pokazała w tym dwumeczu poległa by jak nic i znowu jajaco byłoby a nie żadna LM. Mają na razie dużo szczęścia w losowaniach, że trafiają na tak poślednie drużyny o tak niskim poziomie piłkarskim. Ale teraz Horche już się skończyły mecze z takimi słabeuszami. Zobaczymy jak Legia będzie wyglądać na tle naprawdę europejskich potęg klubowych. Nic innego poza byciem dla nich tłem właśnie nie wróżę. Obym się mylił, ale myślę że nie sądzę...
1. "A co do LM, czy do kurwy nędzy przeczytałeś co ja napisałem ? LM to kasa i nic więcej. Ruski, albo Arab kupują klub w Anglii czy Francji, wpierdala pierdylard dolarów i wygrywa LM . Albo całe życie na kredycie, śmieszne klubiki z biednej Barcelony i Madrytu, które od lat uciekają od spłaty długów kolejnymi kredytami i pompowaniem pieniędzy w wynik sportowy i zwrot z inwestycji (co się udaje, ale do czasu)."
2. "Tylko po co to ? Szklanego sufitu nie przebijemy, mistrz Polski ma szanse w LM na wyjście z grupy, może przejście jednej rundy pucharowej i to koniec. Później trafia się na kluby, ze składami lepszymi niż topowe reprezentacje. Ponawiam - pieprzyć ten cały cyrk."
3. "I nie porównuj niszowych dyscyplin olimpijskich do LM, w skali trudności dostania się, a później grania (nie mówiąc o wygrywaniu całej ligi) to są jedne z najtrudniejszych rozgrywek na świecie. W tych 32 zespołach są zebrani najlepsi zawodnicy na całym globie, w najbardziej popularnym i najlepiej opłacanym sporcie na świecie."
Ty jesteś w stanie kierować się jakąkolwiek logiką chociaż w jednym wątku? Jakie w końcu jest twoje zdanie co do LM i wartości uczestnictwa klubu z Polski w tej europejskiej rodzinie piłkarskiej?
A do rzeczy: przynajmniej do niedawna było tak, że te punkty klub zbierał za wyniki w pucharach w ostatnich pięciu latach. Najzabawniejsze było/jest w tym to, że nie ma wagi zależnej od rangi przeciwnika. Mecz z pastuchami z Wysp Owczych, czy Realem - te same punkty. Legii opłaciło się bardzo golenie kelnerów w rundach przedwstępnych w poprzednich latach - w efekcie rozstawienie w ostatnim losowaniu.
Jak można się z tego nie cieszyć? Przecież, przy mega-farcie, Legia na wiosnę może zająć 3 miejsce i zagrać w Lidze Europy.
Nie wiem czemu to się nie przełożyło na kasiorę z europejskich pucharów. Pamiętam filmik z Adolfem Cupiałem, jak jacyś kelnerzy z Estonii puknęli Wisełkę w emilimacjach. Potem chyba Boniek wyciągnął z tego wnioski i tak ułożył kalendarz ligi, żeby piłkarzykowie na te eliminacje LM wychodzili jednak rozgrzani. Jak widać, przyniosło to efekty.
A jak będzie? no tak jak będzie.
Wszyscy grupowi przeciwnicy są dla mnie zagadką, bez zerkania na składy potrafię wymienić dwóch zawodników - Ronaldo z Realu i Piszczka z BVB. Oczywiście jeżeli zaraz luknę to jakąś część nazwisk rozpoznam, ale z głowy to wiem tyle. Więc co do szans Legii nie jestem w stanie się wypowiedzieć, a bardziej powróżyć. Oczywiście, grając z najlepszym obecnie zespołem na świecie (tyle to wiem) szanse Legii są iluzoryczne, może uda się remis w jakimś meczu ugrać, ale dużo bardziej prawdopodobny jest solidny wpierdol. Z BVB i Sportingiem można pewnie powalczyć. Cel to drugie miejsce, minimum 3 i LE, 4 to będzie po prostu porażka, ale nikt nie będzie rąk załamywał. Większość narodu boi się wstydu, ale z różnych względów marzą też o tym żeby Legia dostała niesamowity łomot od wszystkich (paradoks). Przerabialiśmy to już wielokrotnie, mnie to już nie rusza. Oczywiście, z bardzo różnych, pozakompleksowych aspektów, najbardziej prawdopodobne jest miejsce 4, ale to jest sport, może Legia odpali, ale to naprawdę musi się wszystko bardzo ładnie przez miesiąc poukładać, bardzo bardzo trudne.
Największym problemem w tej fazie jest to, że te dobre zespoły to są maszyny. Mi się czasami zdarza, beznamiętnie podglądać różne ligi, nawet jakieś mecze LM w ubiegłym roku jednym okiem widziałem (zaangażowanie było tak wielkie, że nawet nie zwracałem uwagi na nazwiska). Wytrenowane do bólu schematy, perfekcyjne ustawienia, tu nawet można grajków przeciętnych wystawić a gra i tak idzie. Nazwiska zaczynają odgrywać wyraźną rolę wyżej, po selekcji, kiedy do perfekcyjnych maszyn trzeba dodać perfekcyjne umiejętności, chociaż takie Athletico nazwiskami nie powala, a jednak. Posiadanie maszyny to jest warunek wyjścia z grupy, a Legia takiej maszyny nie stworzyła, póki co.
Bo trenowałem koszykówkę i mam kontakt z trenerami. To bardzo dużo daje w kontekście zrozumienia gier zespołowych. Dla osób nie znających materii wydaje się, że biegają ludziki po boisku i ci lepsi rzucają pięknie. A gówno tam. Każda akcja (i to nawet w drużynach młodzieżowych) jest ustawiona zagrywką, często bardzo skomplikowaną (czasami też i prostą, jeżeli ma się kocura, jak słynne zostawianie Jordana na rzut z odejścia do linii). Ale generalnie masz pozycję wyjściową zagrywki, zasłony, obcięcia, wariantowość jeżeli nie wyjdzie to schemat ciągnięty jest dalej, inne możliwości, kiedy można złamać zagrywkę, w zależności jak obrona zareaguje itp. W NBA zawodnicy mają wytrenowane i zapamiętane po kilkadziesiąt zagrywek w ataku i kilkanaście w obronie. I to nie, że trener im rysuje na czasach, oni to mają we łbach wryte i wytrenowane, staje się to dla nich intuicją (bo początkowo zagrywka strasznie przeszkadza np. młodym grajkom). Phill Jackson miał swoje przełomowe ustawienie, zagrywkę tzw. trójkąty, którą przyniósł z Chicago do Lakers. Jak się Kobe Bryant wkurwiał, że musi półtorej godziny (codziennie), biegać jak po sznurku, na sucho, na jeden kosz i ćwiczyć ustawienie w z czterema pozostałymi kolegami (nawet czasami bez obrońców). Aż wbiło się to im w łeb (to musi tak być, nie ma czasu na myślenie, schemat staje się automatyzmem). I tak to jest, w większości gier zespołowych. Ale kiedy już wszyscy zrobią maszyny z zespołów wygrywają ci, którzy mają najlepiej wyszkolonych grajków. Talent plus maszyna, na najwyższym poziomie w końcu talent bierze górę. Ale bez maszyny talent mało da. Pięciu Jordanów puszczonych samopas by ligi nie wygrało.
Swoją drogą teraz, przy meczach z Realem Madryt, to niesamowite okienko wystawowe. Jeśli któryś zagra mecz życia, nie wiem- walnie bombę z dystansu Realowi, albo zagra niczym Pazdan na Euro... to może być ustawiony do końca życia. Jechać na filmiku z jutuba następne 10 lat. Jak oni mogą chcieć odchodzić do cieniasów?
Zdziwię się, jeśli Pazdan pójdzie do drużyny słabszej niż pierwsza piątka czołowych lig...
I wiecie co? I dalej tak uważam. Jak wygrywał Małysz, była Małyszomania i nikt nie szczekał, że jak ten Małysz śmie fikać, że zbłaźni się przed Europą i wogle. Jak Kubica zasugerował, że jest w stanie w ogóle nawiązać równą walkę - od razu zaczęła się Kubicomania.
A tu nic. Otworzyłem se fejsik - i jacyś zboczeńcy już się onanizują perspektywą, że Legła legnie z dwucyfrowym wynikiem i że lepiej rozsprzedać cały zepsół, taniej wyjdzie.
A przecież właśnie Legia odniosła największy sukces od 20 lat - więc zamiast tym się radować, już na zapas napawamy się klęską. W ogóle nie wyczuwam nutki "Niemiecki panie, klęknij przed polskim chamem!", nic.
A skąd jazda po Legii wśród Januszy i generalnie wszystkich, którzy interesują się sportem (bo nawet dziennikarze oszaleli) ? Dwa czynniki.
Ludzie zupełnie nie rozumieją, ani nie starają się zrozumieć o co w tym wszystkim kaman, dlaczego jedni wygrywają, drudzy przegrywają ? Wyrobili sobie przekonanie, że LM to świat dla nas niedostępny, magiczny wręcz, gdzie grają herosi nie do pokonania. A to gówno prawda, nie rozumieją że czym innym jest prawdopodobieństwo zakwalifikowania się polskiego zespołu do topowej czwórki LM, a czym innym jest wyjście z grupy. To pierwsze, bez gigantycznych pieniędzy, jest faktycznie praktycznie nieosiągalne (nie tylko dla nas, pisałem o tym), ale gra w rundzie pucharowej już tak. Zabawne jest, że w tych czarnych wizjach ludzie zupełnie pomijają fakt bardzo dobrej gry naszej kadry. Jakby tego nie było, wracamy do punktu wyjścia, wszystko chuj. Nasze piłkarzyki słabe (nawet nasze zagraniczne - słabe), a przeciwko giganci z BVB czy Sportingu, herosi. To jest kurwa mać tak żenujące, że ręce opadają.
No i czynnik drugi, czasami uważam że najistotniejszy. Piłka nożna to sport podkręcony do granic możliwości ludzkich, organizacyjnych i finansowych. Jedni to widzą i rozumieją, inni czują intuicyjnie, raczej wszyscy się zgadzają. Dobra drużyna reprezentacyjna, dobra liga, sukcesy klubów w pucharach nie biorą się znikąd, takie przymioty w Europie mają wyłącznie najzamożniejsze i najlepiej zorganizowane narody (trochę uproszczenie, ale daje radę). Plus różnego rodzaju watażkowie z krajów dennych, którzy za zdrenowane pieniądze z ludzi, pakują kasę na imitację wielkości. W każdym razie, pomyśl Ignac co by się wydarzyło w głowach milionów zjebanych ludków udających Polaków, kiedy by się okazało, że jednak polskie zespoły osiągają potężne sukcesy w piłkę ? Ano musieli by przyjąć w końcu do wiadomości tezę, że Polacy jednak są dobrzy, w różnych rzeczach, a to oni nie spełniają kryteriów. Są słabi, nie nadają się do niczego, dno. Bo porażki tzw. naszych cieszą wyłącznie ludzi, którzy mają kolejny dowód, że to nie tylko oni są zjebani, cały naród taki. Piękne wytłumaczenie przed samym sobą, dlatego tak powszechnie stosowane. Dla popierdułek znamienna jest też gra o to żeby wstydu nie było. Reszta się nie liczy, byle z nas się nie śmiano. Paraliż przed kompromitacją, tak poznasz luzera, nie ważne co jak chcę, jakie mam plany, do czego dążę, ważne co o mnie pomyślą.
Ale głowa do góry. Idzie wszystko ku lepszemu, za parę lat wstyd będzie się wstydzić. I nawet nie chodzi o dobrą zmianę, młode pokolenie, które poznało Zachód, inaczej ma skonstruowaną mentalność, zupełnie inaczej odbiera świat. I siebie, Polskę, Polaków, historię. Ważne, żeby jak najszybciej do lamusa odeszły nasze i starsze roczniki, jak najszybciej mamy odejść w niebyt. Bo my się raczej nie zmienimy.
"UEFA przedstawiła projekt zmian w Lidze Mistrzów
UEFA przedstawiła dziś zatwierdzony przez Komitet Wykonawczy UEFA projekt zmian w rozgrywkach Ligi Mistrzów w sezonach 2018/19-20/21.
Nie ulegnie zmianie format Ligi Mistrzów - 32 drużyny zagrają w ośmiu czterozespołowych grupach. Najważniejsza zmiana to taka, że bez eliminacji w fazie grupowej Ligi Mistrzów zagrają po cztery drużyny z czterech najsilniejszych federacji.
Utrzymano podział eliminacji na dwie ścieżki - mistrzowską i niemistrzowską. Zwycięzca Ligi Europy otrzyma bezpośrednio miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów (dotychczas potencjalnie mógł zaczynać od IV rundy eliminacyjnej). Pełny podział miejsc zostanie ogłoszony pod koniec roku.
Zmianie ulegną natomiast współczynniki klubowe - nie będzie już do nich wliczane 20% współczynnika krajowego, doliczane będą natomiast dodatkowe punkty za "historyczne osiągnięcia"."
Ciekawe ile będzie miejsc z eliminacji, 4, 8 ? Zobaczymy, ale zanosi się to na zabawę między sobą. Żałosne. Ale jeden plus tego syfu, będzie rósł prestiż reprezentacji. Bo to jedyna możliwość odegrania się tych biedniejszych na tych bogatszych.