Polscy ligowcy w najbliższych latach będą mieli strasznie pod górkę na arenie międzynarodowej. Stare firmy się sypio (Górnik, teraz Wisła), Lech popadł w przeciętność (ale wierzę w Bjelicę), nowi liderzy są nieopierzeni (Lechia, Jaga), a Legia na razie nie portafi skonsumować swojego sukcesu. Precyzyjniej byłoby napisać, że przejadła się i zwraca w toalecie. Bo to wbrew pozorom ciężka sprawa - wjeżdżamy na wyższą półkę finansową, gdzie zatrudnia się innych piłkarzy, pierwszy lepszy trener nie przejdzie, krótko mówiąc zwiększa się ryzyko podejmowanych decyzji. Na razie Leśny daje ciała po całości. Wygrali tylko marketingowo sprzedając pakiety w przedsprzedaży.
Aha - brawo dla legionistów! Nie spoedziewałem się takiej akcji na Guantanamo Arena ;-) Zamykaniem stadionu bym sie nie przejmował - UEFA nie pozwoli sobie na mecz z Realem przy pustych trybunach, który będzie oglądało ćwierć Europy i kilkadziesiąt milionów ludzi przed TV. Pewnie dostaną zakaz na wyjazd(-y), co prawdę mówiąc byłoby najdotkliwszą karą. Sam chciałbym przejechać się do Dortmundu i zmierzyć się na doping ze słynną Żółtą Ścianą :-)
Znaczy chodzi o handel zawodnikami, reklamy, bilety ? O co ? I czemu to ma być przyczyna tych przekrętów i beznadziejnego poziomu i bałaganu ? W każdym przyzwoitym przedsiębiorstwie tez chodzi o pieniądze. Chodzi o sprzedaż, klientów, dyrektorów sprzedaży, handlowców i pośredników - agentów. Oni powinni być na swój sposób powiązani, co nie jest równoznaczne ze zblatowani. To są też koszty, dostawcy, usługodawcy, umowy itd i tez powiązania. Na koniec jest jednak wymierny wynik - zysk, nadwyżka gotówki, a do tego potrzebna jest pozycja rynkowa. No i ten wynik jest tez poprzez lepszy lub gorszy, od czego zależy często on sam, system motywacyjny powiązany z zarobkami kadry, dostawców i usługodawców. Czemu w klubach tak nie jest ?
Kolega nie śledzi chyba dokładniej piłki na tym poziomie... Pamiętamy dołowanie Juve w okresie 2009-2011? Mecze Lecha na remis to był okres m. in. właśnie tego. I może Kolegę zaskoczę, ale bardzo dobrze radził sobie wtedy finansowo. Z kolei taka Barca czy Real, gdyby stosowano do nich normalne kryteria dawno byłyby na pograniczu upadłości. Ale tu z kolei sama marka jest tyle warta, że nikomu nie opłaca się ich udupiać. Choć z Glasgow Rangers tak już przecież zrobiono.
Więc tak, nie znam dokładnie aktualnej sytuacji finansowej Legii, ale być może w momencie, w którym kolega załamuje ręce na polską piłką, Leśnodorski właśnie liczy kesz. Jeszcze raz, żeby było prosto: sukces finansowy nie jest wprost proporcjonalny do sukcesu sportowego. I prawdopodobnie na samej grze w LM Legia zarobi więcej, nawet przegrywając wszystko, niż po średnio udanej I rundzie w LE.
rozum.von.keikobad napisal(a): Jeszcze raz, żeby było prosto: sukces finansowy nie jest wprost proporcjonalny do sukcesu sportowego.
To zdanie to jest klu nowoczesnego futbolu i jego bezsensu. Różnica między położeniem się piłkarzy Legii na murawie, a podjęciem morderczej walki w pozostałych pięciu meczach warta jest max. 300 tys., w porywach 600 tys. EUR. 300 tys. to jest premia za remis, czyli wynik sportowy. Wygląda to śmiesznie przy dolnych kilkudziesięciu mln EUR, które mają zagwarantowane od uefa za sam udział w LM, z praw tv, i wpływów z dnia meczu.
Halo halo, spokojnie z krytą włodarzy Legii. Postawili sobie cele. Co zrealizowali ? Wszystko. Mistrz Polski i zdobywca pucharu na 100 lecie klubu, awans do Ligi mistrzów (a to był cel na rok 2017), wyszło. Popełnili jeden błąd, bezgranicznie ufając Żewłakowowi w kwestii nowego trenera. Szczególnie w kontekście burdelu kadrowego (to, niestety, musiało się stać, nie dało się stabilnego składu zachować). No i mamy teraz bardzo trudną sytuację co robić dalej (zwalniać Hasiego, kto za niego, co to da w kontekście paru tygodni) ? W każdym razie raczej właściciele Legii dają radę. Krytyka nieuzasadniona wg mnie.
To nie jest krytyka włodarzy Legły. To jest krytyka poziomu bugodrzanskiego futbolu klubowego i bugodrzanskiej ligi. 2 albo nawet 3 liga czołowych lig europejskich, gdyby uczciwie i obiektywnie przyrównać, Horche
Znamienna reakcja frustrata. Jak brakuje argumentow zawsze reagujesz tak samo, kompulsywnie i obrazajac interlokutora. Z guana bata nie ukręcisz Horche, choćbyś nie wiadomo jak spinał się, wściekał i zaklinał rzeczywistość. Zrozum to w końcu.
JORGE napisal(a): Nie wiem kto jest słabszy w Polsce, piłkarze z ligą, czy nauczyciele ze szkołami.
Fajnie ? Debilizm twoich wpisów sięga zenitu.
Dobra, wyluzujmy, bo ktoś przyjdzie o sędziach, ja napiszę żart o korpoludkach, który ktoś weźmie na poważnie i już tylko zabraknie krytyki skarpetek w sandałach
Eden napisal(a): Znamienna reakcja frustrata. Jak brakuje argumentow zawsze reagujesz tak samo, kompulsywnie i obrazajac interlokutora. Z guana bata nie ukręcisz Horche, choćbyś nie wiadomo jak spinał się, wściekał i zaklinał rzeczywistość. Zrozum to w końcu.
Przecież ty pojęcia o piłce nożnej nie masz, niby co mam po twoim tłumaczeniu zrozumieć ?
Natomiast trzeba się pochylić nad szkolnictwem w Polsce. Miliony słabo wykształconych ludzi wyjeżdżają z Polski na klasyczne zmywaki. Nie mamy firm, nie mamy przemysłu, nie mamy patentów, jedynie co u nas kwitnie to usługi.Zero innowacji, zero pomysłów, zero wiedzy. A problem zaczyna się od podstaw, od pierwszych klas szkoły. Choćbyś nie wiadomo jak się spinał, wściekał i zaklinał rzeczywistość jest taka, że mamy dramatycznie słabych nauczycieli. Czasami można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z selekcją negatywną. Dramatyczny problem, który będzie raził pokoleniami.
Masz mędrku jeden z Podlasia artykuł do przeczytania. Wprawdzie mówi on o badaniach PISA przeprowadzonych 3 lata temu, ale od wielu lat tendencja jest taka sama, wzrostowa jeżeli chodzi o szkolnictwo bugodrzanskie na tle innych państw europejskich: http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226,15064902,Polscy_uczniowie_w_swiatowej_czolowce__Sa_wyniki_badania.html Czy takie same, obiektywne wyniki porównawcze masz w przypadku bugodrzanskiego futbolu klubowego? Nie, nie masz. O jakości i stanie polskiego futbolu klubowego będą świadczyć wyniki osiągnięte przez nasze kluby w rozgrywkach klubowych w Europie (LM i LE). A już sam fakt, że od kilkudziesięciu lat żadnych sukcesów w nich nie osiągnęliśmy, a przez 20 lat nie było żadnego klubu z Bugodrza wśród elity europejskiego futbolu klubowego (LM) jest znamienny i wiele mówiący o sile i jakości bugodrzanskiej ligi i kopaczy
JORGE napisal(a): Nie wiem kto jest słabszy w Polsce, piłkarze z ligą, czy nauczyciele ze szkołami.
Fajnie ? Debilizm twoich wpisów sięga zenitu.
Dobra, wyluzujmy, bo ktoś przyjdzie o sędziach, ja napiszę żart o korpoludkach, który ktoś weźmie na poważnie i już tylko zabraknie krytyki skarpetek w sandałach
protestuję wobec protestów na skarpetki w sandałach skarpetki w sandałach to moje niezbywalne prawo
A jak ktoś używa niezgodnie z przeznaczeniem to co? Aresztować??
Jejku uwaga o sandałach miała właśnie pokazać i przestrzec, że znowu wchodzimy na forum w klimat napieprzania w siebie samych. A nie zachęcać do jakichś znowu bezsensownych sporów.
rozum.von.keikobad napisal(a): A jak ktoś używa niezgodnie z przeznaczeniem to co? Aresztować?
Nie robić z tego antysystemowej i antymodowej pozy. Szczególnie, że odkryte obuwie z nogą w skarpetkach nie ma żadnego sensu.
Wszystko się powywracało. Stereotypy, przesądy, utarte schematy, wbrew dzisiejszej propagandzie, zawsze miały bardzo silną podbudowę logiczną. Dzięki nim idiota mógł wyjść na rozsądnego, jeżeli je stosował.
Tutaj w pełni zgodzę się z Horche. Noszenie skarpetek do sandałów albo klapek to wiocha i obciach modowy najgorszego sortu. Takie bugudorzanskie Janusze i Kiepscy. Poza tym nie wietrzona stopa w takim obuwiu poci się i skarpetka nasiąka tym potem i później po godzinach użytkowania capi tak okrutnie, że aż oczy pieką. Szczególnie w tym samym przedziale w ciopagu albo w aeroplanie. Ps. Pomimo wymiany uprzejmości powyżej pozostajemy z Horche w pokojowych stosunkach, mam nadzieję. Po prostu pięknie się różnimy w kwestii bugodrzanskiego futbolu klubowego
Przede wszystkim Eden, brudzi się okrutnie skarpetka. Na gołej nodze brud jest dużo mniej widoczny, a jeżeli już to w jakiś pokrętny sposób bardziej akceptowalny dla obserwatora. Brudna noga to brudna noga, brudna skarpetka to co innego.
I sprawa druga, po co i kiedy się nosi obuwie odkryte ? Dla komfortu termicznego (kiedy jest gorąco), kiedy potrzebuje się czegoś łatwego w obsłudze, szybko nakładam i szybko zdejmuje, jak najmniej przeszkód do stanu gołej stopy. Skarpetka jest zaprzeczeniem sandałów i klapek (klapków ?).
peterman napisal(a): Skarpetki w sandałach (i klapkach) OK, skoro już o tym mowa.
Nie ok. I nie chodzi o lipę, ale o czysto praktyczne sprawy. Sandały i klapki to obuwie na bose stopy. Takie jest tego przeznaczenie, taki jest sens.
jeżeli chodzi o praktyczna stronę procederu p.t skarpetki w sandałach albo klapkach to pot wsiąka w skarpetkę a nie w sandał, łatwiej mi wyprać/kupić skarpetki niż sandały. ot co
Zgoda. Identycznie dzieje się w butach zakrytych, bez skarpetki przesiąkają potem. Tylko wytłumacz mi po co nakładać jednocześnie i sandały/klapki i skarpetki ? Skarpetka ma być po to żeby się sandały nie pociły ? A dlaczego nakładam sandały a nie obuwie zakryte ?
marniok napisal(a): no bo sandały są przewiewne a obuwie pełne nie i komfort używania w lecie sandałów przemawia za nimi
Pełna zgoda. Proponuję jednak docenić rolę sandałów bez skarpetek, komfort 10. Warto nawet je wyprać co jakiś czas dla tego komfortu. Od tego są one. Od tego one są.
Żeby była jasność mi zupełnie nie przeszkadza jeżeli ktoś łączy skarpetki z sandałami/klapkami. Trochę mnie obruszyła walka ze stereotypem o niełączeniu jednego z drugim. W tym przypadku stereotyp (prawie jak zawsze) mówi nam logicznie. I tylko mi o to chodzi. A jeżeli ktoś woli to jego sprawa.
no mi też chodzi o ten stereoptyp absolutnego niełączenia sandałów/klapek i skarpetek ja łącze jak mi to jest potrzebne np. wcześnie rano jest na tyle chłodno ze zakładam skarpetki, by przed południem je zdjąć, podobnie późnym wieczorem skarpetki chronią dodatkowo przed chłodem (mam tu na mysli miesiące np. maj, wrzesień a i w środku lata dni sa chłodniejsze) z kolei na plaży lub nad rzeka wystarcza same sandały czy klapki
po prostu w zależności od potrzeby łączę skarpetki z sandałami
Zauważyłem też, że ludzie w naszym kraju mają opór do pokazania gołych stóp. I to z różnych przyczyn. Pojadę ogólnie i szerzej. Np. mój ojciec generalnie wyłącznie czuje się dobrze w garniturze i pod krawatem . Matka go na siłę zawsze próbowała wsadzać w luźne ubrania (no bo przecież tak czasami trzeba), co doprowadza do komicznych sytuacji, koszulka na wierzchu nie przeszła nigdy, w efekcie mamy radzieckiego turystę, który nie wie właściwie po co to wszystko A jeszcze sandały/klapki na gołą stopę, ojciec czuje się wtedy nie do końca ubrany. Jest to wielka wada i ograniczenie, nieumiejętność dostosowania ubioru do realiów, bo to działa w dwie strony.
Pamiętajmy jeszcze o jednym, my w większości jeżeli sięgniemy pokoleniami (jednym, dwoma) do tyłu pochodzimy ze wsi. I pewien kod kulturowy zostaje w głowach, bosa noga wskaźnik biedy. A do tego mamy klimat jaki mamy, intuicyjnie nie czujemy, w odróżnieniu od krajów południowych, po co jest takie a nie inne obuwie. Nasz schemat to stopa, skarpeta, but, to przez większą część roku spełnia idealnie swoje zadania.
A wracając do garniturów,marynarek. Ktoś nam wmówił, że to sztywne ubranie. I że dużo zachodu, niedzisiejsze itd. Bzdura. Jeżeli nie chcesz zawracać sobie głowy ubiorem wbijaj się w garnitury, ewentualnie marynarki. Uprasowana koszula, spodnie, marynarka i z głowy. Zawsze wygląda się jakoś i nie trzeba sobie głowy zawracać. Dobre też na różną pogodę, można zdjąć.
marniok napisal(a): no mi też chodzi o ten stereoptyp absolutnego niełączenia sandałów/klapek i skarpetek ja łącze jak mi to jest potrzebne np. wcześnie rano jest na tyle chłodno ze zakładam skarpetki, by przed południem je zdjąć, podobnie późnym wieczorem skarpetki chronią dodatkowo przed chłodem (mam tu na mysli miesiące np. maj, wrzesień a i w środku lata dni sa chłodniejsze) z kolei na plaży lub nad rzeka wystarcza same sandały czy klapki
po prostu w zależności od potrzeby łączę skarpetki z sandałami
Właśnie właśnie. Szczególnie, że klapki są substytutem kapci. Albo wkłada się je kiedy chce się gdzieś na chwilę wyjść i zaraz wrócić. I co, mam wtedy skarpetki zdejmować ? Idiotyzm. Ale nie można zapomnieć jakie to ma przeznaczenie. W każdym razie, ok, zgadzamy się, dla mnie wiocha to jest robienie wiochy z ludzi, którzy tak sobie chcą chodzić.
Komentarz
Bo to wbrew pozorom ciężka sprawa - wjeżdżamy na wyższą półkę finansową, gdzie zatrudnia się innych piłkarzy, pierwszy lepszy trener nie przejdzie, krótko mówiąc zwiększa się ryzyko podejmowanych decyzji. Na razie Leśny daje ciała po całości. Wygrali tylko marketingowo sprzedając pakiety w przedsprzedaży.
Aha - brawo dla legionistów! Nie spoedziewałem się takiej akcji na Guantanamo Arena ;-) Zamykaniem stadionu bym sie nie przejmował - UEFA nie pozwoli sobie na mecz z Realem przy pustych trybunach, który będzie oglądało ćwierć Europy i kilkadziesiąt milionów ludzi przed TV. Pewnie dostaną zakaz na wyjazd(-y), co prawdę mówiąc byłoby najdotkliwszą karą. Sam chciałbym przejechać się do Dortmundu i zmierzyć się na doping ze słynną Żółtą Ścianą :-)
Więc tak, nie znam dokładnie aktualnej sytuacji finansowej Legii, ale być może w momencie, w którym kolega załamuje ręce na polską piłką, Leśnodorski właśnie liczy kesz.
Jeszcze raz, żeby było prosto: sukces finansowy nie jest wprost proporcjonalny do sukcesu sportowego. I prawdopodobnie na samej grze w LM Legia zarobi więcej, nawet przegrywając wszystko, niż po średnio udanej I rundzie w LE.
To mniej więcej zakup najlepszego polskiego obrońcy (w ich zasięgu), Jędrzejczyka. Mistrzowie wyprzedaży!
Różnica między położeniem się piłkarzy Legii na murawie, a podjęciem morderczej walki w pozostałych pięciu meczach warta jest max. 300 tys., w porywach 600 tys. EUR. 300 tys. to jest premia za remis, czyli wynik sportowy. Wygląda to śmiesznie przy dolnych kilkudziesięciu mln EUR, które mają zagwarantowane od uefa za sam udział w LM, z praw tv, i wpływów z dnia meczu.
Fajnie ? Debilizm twoich wpisów sięga zenitu.
Natomiast trzeba się pochylić nad szkolnictwem w Polsce. Miliony słabo wykształconych ludzi wyjeżdżają z Polski na klasyczne zmywaki. Nie mamy firm, nie mamy przemysłu, nie mamy patentów, jedynie co u nas kwitnie to usługi.Zero innowacji, zero pomysłów, zero wiedzy. A problem zaczyna się od podstaw, od pierwszych klas szkoły. Choćbyś nie wiadomo jak się spinał, wściekał i zaklinał rzeczywistość jest taka, że mamy dramatycznie słabych nauczycieli. Czasami można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z selekcją negatywną. Dramatyczny problem, który będzie raził pokoleniami.
Czy takie same, obiektywne wyniki porównawcze masz w przypadku bugodrzanskiego futbolu klubowego? Nie, nie masz. O jakości i stanie polskiego futbolu klubowego będą świadczyć wyniki osiągnięte przez nasze kluby w rozgrywkach klubowych w Europie (LM i LE). A już sam fakt, że od kilkudziesięciu lat żadnych sukcesów w nich nie osiągnęliśmy, a przez 20 lat nie było żadnego klubu z Bugodrza wśród elity europejskiego futbolu klubowego (LM) jest znamienny i wiele mówiący o sile i jakości bugodrzanskiej ligi i kopaczy
skarpetki w sandałach to moje niezbywalne prawo
Jejku uwaga o sandałach miała właśnie pokazać i przestrzec, że znowu wchodzimy na forum w klimat napieprzania w siebie samych. A nie zachęcać do jakichś znowu bezsensownych sporów.
Wszystko się powywracało. Stereotypy, przesądy, utarte schematy, wbrew dzisiejszej propagandzie, zawsze miały bardzo silną podbudowę logiczną. Dzięki nim idiota mógł wyjść na rozsądnego, jeżeli je stosował.
Ps. Pomimo wymiany uprzejmości powyżej pozostajemy z Horche w pokojowych stosunkach, mam nadzieję. Po prostu pięknie się różnimy w kwestii bugodrzanskiego futbolu klubowego
I sprawa druga, po co i kiedy się nosi obuwie odkryte ? Dla komfortu termicznego (kiedy jest gorąco), kiedy potrzebuje się czegoś łatwego w obsłudze, szybko nakładam i szybko zdejmuje, jak najmniej przeszkód do stanu gołej stopy. Skarpetka jest zaprzeczeniem sandałów i klapek (klapków ?).
Żeby była jasność mi zupełnie nie przeszkadza jeżeli ktoś łączy skarpetki z sandałami/klapkami. Trochę mnie obruszyła walka ze stereotypem o niełączeniu jednego z drugim. W tym przypadku stereotyp (prawie jak zawsze) mówi nam logicznie. I tylko mi o to chodzi. A jeżeli ktoś woli to jego sprawa.
ja łącze jak mi to jest potrzebne np. wcześnie rano jest na tyle chłodno ze zakładam skarpetki, by przed południem je zdjąć, podobnie późnym wieczorem skarpetki chronią dodatkowo przed chłodem (mam tu na mysli miesiące np. maj, wrzesień a i w środku lata dni sa chłodniejsze)
z kolei na plaży lub nad rzeka wystarcza same sandały czy klapki
po prostu w zależności od potrzeby łączę skarpetki z sandałami
Pamiętajmy jeszcze o jednym, my w większości jeżeli sięgniemy pokoleniami (jednym, dwoma) do tyłu pochodzimy ze wsi. I pewien kod kulturowy zostaje w głowach, bosa noga wskaźnik biedy. A do tego mamy klimat jaki mamy, intuicyjnie nie czujemy, w odróżnieniu od krajów południowych, po co jest takie a nie inne obuwie. Nasz schemat to stopa, skarpeta, but, to przez większą część roku spełnia idealnie swoje zadania.
A wracając do garniturów,marynarek. Ktoś nam wmówił, że to sztywne ubranie. I że dużo zachodu, niedzisiejsze itd. Bzdura. Jeżeli nie chcesz zawracać sobie głowy ubiorem wbijaj się w garnitury, ewentualnie marynarki. Uprasowana koszula, spodnie, marynarka i z głowy. Zawsze wygląda się jakoś i nie trzeba sobie głowy zawracać. Dobre też na różną pogodę, można zdjąć.