A to możliwe. Nie oglądam polskiej ligi, obecnie zresztą poza wyjątkami żadnej ligi, ograniczyłem się do piłki międzynarodowej (pucharów i meczów reprezentacji, nie tylko polskiej). Oceniam Bednarka w kadrze i Pazdana w kadrze.
Lech na razie remisuje ze Standardem grając w przewadze w zasadzie od początku drugiej połowy. W przewadze strzelił gola, w przewadze stracił gola po idiotycznym błędzie przy wyprowadzaniu piłki, a teraz właśnie dostał czerwoną kartkę i jest 10 na 10. Ale podobają mi się komentatorzy - Szpaku z Zielińskim:) W przewadze trzeba uważać, bo podrażniony rywal może być tym bardziej niebezpieczny. A jak dostaliśmy czerowną - to "paradoksalnie Lechowi może się grać lepiej" Słowem - jednym z celów powinno być dostanie czerwonej kartki:)
Teoretycznie - może. Jak 2 razy wygra Lech i 2 razy wygra Standard, a oprócz tego Lech będzie miał lepszy bilans bramkowy niż Standard.
A praktycznie? Z taką grą nie może wygrać nic. Tu wraca to, o czym pisałem wcześniej, przy meczu z Rangersami, "dla mnie problemem tej drużyny jest jednak granie z gorącą głową". Potwierdziło się, niestety w skrajnej postaci.
Ale ja bym powiedział że to nie tyle gorąca głowa co skrajna głupota - dryblowanie w połowie boiska, nie majac praktycznie nikogo za sobą, kompletnie bez sensu przy każdym wyniku, ale w sytuacji prowadzenia i w przewadze - to zakrawa na sabotaż.
Ta druga żółta w II połowie to już był wypadek przy pracy - owszem trzeba było odpuścić ale to było w ferworze normalnej walki, zdarza się. Dla mnie niewybaczalny błąd Tiby, przez niego przegraliśmy wygrany mecz.
Ekstraklasa ma swoje prawa. Jeśli gra pierwszy zespół w tabeli z ostatnim, to co może pójść źle? Jeśli tym pierwszym jest Legia, to na pewno da se urwać punkty. Ale urwał Piast! 2:2.
Kurde, nie ma żartów. Do mistrzostw Mundialu Wujnia wystawia 13 zepsołów, a grup eliminacyjnych jest 10.
Znaczy to, że dla pewności w ogóle wejścia do turnieju trzeba wygrać grupę. I to grupę z Anglią, bo reszta brzmi trochę jak mecze towarzyskie. Znaczy, jeśli nasi złomoczą wszystkich poza Anglią, to może i wejdą wogle na Mundial. Tak ciężko chyba dawno nie było.
Grupa I
1. Anglia 2. POLSKA 3. Węgry 4. Albania 5. Andora 6. San Marino
Dawno? Przecież taki format eliminacji do mundialu jest od prawie zawsze. Albo wygrywasz grupę, albo grasz w barażach. Nawałka i Engel właśnie wygrali swoje grupy. Czasem są jakieś wyjątki, w rodzaju, że pierwsza drużyna z drugich nie musi grać w barażach (Janas w eliminacjach do mundialu w 2006 r.).
Btw. problem się zaczął, jak Polska wypadła z pierwszego koszyka. Ja to prognozowałem już 2 lata temu, jeszcze przy założeniach, że koszyk jest układany na podstawie LN, a nie na podstawie rankingu FIFA. Czy mogliśmy trafić na coś "lepszego" niż Anglia? Na Chorwację, która ostatnio gra słabiej i na Danię, którą już kiedyś ograliśmy. Pozostałe 8 drużyn oceniam jako podobnie trudne jak Anglia. Jest jeszcze pytanie o 3. drużynę, np. czy Węgry mogą coś urwać Anglii albo Polsce. Trudno przewidzieć, bo to bardzo nierówna reprezentacja.
Też pytanie, na ile sama Anglia to jest aktualnie taki top.
Na MŚ mają 4 miejsce, ok. Ile mieli wielkich meczów? Wygrana w karnych z Kolumbią i zwycięstwo ze Szwecją. Reszta to porażki (2 z Belgią i 1 z Chorwacją) oraz zwycięstwa z... Panamą i Tunezją. Były zachwyty, ale m. zd. mieli raczej łatwą ścieżkę do półfinału niż turniej życia.
Grupę Ligi Narodów w 2018 wygrywają. Zwycięstwa u siebie z Chorwacją, po wyrównanym meczu, remis z Chorwacją na wyjeździe. Wrażenie robiło wyjazdowe zwycięstwo z Hiszpanią (wcześniej porażka u siebie)
Grupa eliminacyjna do euro - żadnego poważnego rywala, prawie same zwycięstwa oprócz porażki z Czechami na wyjeździe. Czyli bilans podobnie jak... Polska w swojej grupie.
Liga Narodów teraz - 3. miejsce w grupie, za Belgią i Danią. Z tymi drużynami mieli 1 zwycięstwo, 1 remis i 2 porażki.
Czyli ostatnio zdarzają im się wielkie mecze, ale nie jest to jakaś maszynka do wygrywania, a ostatnie wielkie mecze to 2018 r. W meczu z nami będą faworytami, ale przy odrobinie szczęścia można z nimi wygrać.
Szanse Polski na awans na dziś oceniam na jakieś 40-45%.
Angole trafili najgorzej jak mogli, nie dało się wylosować trudniejszego rywala z 2 koszyka. Przytomnie skomentowała to paniusia, która przeprowadzała losowanie, co ciekawego z tych grup wynika - mecze Anglia-Polska.
A my ? Uniknęliśmy Hiszpanii, Włoch i Francji, z nimi mieliśmy małe szanse. Z resztą możemy wygrać. Arcyciekawe są 2 miejsca, bo między nimi rozegrany jest turniej, 3 zespoły z 2 miejsc w wyniku turnieju awansują. Śmiem twierdzić, że zespół który przejdzie ten etap będzie czarnym koniem na MŚ.
Ja się cieszę, w końcu mamy eliminacje przez prawdziwe E. Węgrzy są na fali.
Anglia to nie jest jakiś top grajek - takie Włochy i Holandia co mieliśmy w LN są znacznie lepsze. Tyle, że trzeba zapomnieć o kompleksach które pielęgnowaliśmy przez wiele lat - i miejmy nadzieję że właśnie teraz się uda.
A skąd to info? Bo ja widziałem że "Jerzy Brzęczek przestał pełnić funkcję selekcjonera reprezentacji Polski.", to jeszcze nie oznacza że go zwolnili, może sam odszedl ?
EDIT: ok , widzę że patrzyłem na złym portalu (interia)
No to moje prognozy do weryfikacji. Porażka ze Słowacją, porażka z Hiszpanią, remis / porażka ze Szwecją - w zależności jedynie od tego, czy Szwecja przed meczem będzie miała już zapewniony awans do dalszej rundy.
Kolejny powód by stwierdzić że wyniki się nie liczą, jeśli cię nie lubią. Szczerze mówiąc tracę sympatię do tej reprezentacji, i nie dlatego że tak bardzo lubię Brzęczka, a dlatego że nie lubię chujów. A niestety u nas ich coraz więcej, łącznie z piłkarzami.
Podobno tylko dwóch podziękowało Brzęczkowi za współpracę - Grosicki i Glik.
Jestem kompletny laik jeśli chodzi o piłkarską "kuchnię", ale czy paradoksalnie, przyczyną kryzysu nie był "kłopot z nadmiarem". Ktoś wyliczył, że jeszcze nie było w historii (ostatnich parudziesięciu lat) tylu piłkarzy wybitnych w reprezentacji. A jeśli jest dużo wybitnych, to większe prawdopodobieństwo, że spora ich część uważa się za mądrzejszych od trenera. Na czele z kapitanem, który na konferencji nienawistnie milczał i w tym wypadku można to napisać bez cudzysłowu.
TecumSeh napisal(a): Kolejny powód by stwierdzić że wyniki się nie liczą, jeśli cię nie lubią. Szczerze mówiąc tracę sympatię do tej reprezentacji, i nie dlatego że tak bardzo lubię Brzęczka, a dlatego że nie lubię chujów. A niestety u nas ich coraz więcej, łącznie z piłkarzami.
Podobno tylko dwóch podziękowało Brzęczkowi za współpracę - Grosicki i Glik.
Wczoraj słuchałem wypowiedzi pewnego dziennikarza, który wśród najważniejszych zarzutów wobec Brzęczka wymienił...złą atmosferę wokół jego osoby i kadry w mediach. To tak, jakby złodziej obwiniał ograbionego o bycie kojarzonym w powszechnej świadomości z kradzieżami.
Nie zdziwię się jeśli porażki pod nowym selekcjonerem zostaną przypisane poprzednikowi.
Brzost napisal(a): Jestem kompletny laik jeśli chodzi o piłkarską "kuchnię", ale czy paradoksalnie, przyczyną kryzysu nie był "kłopot z nadmiarem". Ktoś wyliczył, że jeszcze nie było w historii (ostatnich parudziesięciu lat) tylu piłkarzy wybitnych w reprezentacji. A jeśli jest dużo wybitnych, to większe prawdopodobieństwo, że spora ich część uważa się za mądrzejszych od trenera. Na czele z kapitanem, który na konferencji nienawistnie milczał i w tym wypadku można to napisać bez cudzysłowu.
Do takich problemów nie potrzeba nadmiaru bogactwa. Wystarczy dwóch ludzi o "skomplikowanych" charakterach: jeden trener i jeden piłkarz.
Co do kłopotu bogactwa - u nasz chyba nie ma go. A gdyby był, to w takich sytuacjach wrogiem staje się żelazna reguła wg której na boisko może wybiec tylko 11 zawodników. Przewagi nie zbuduje (poza sytuacją związaną z kontuzjami i wykluczeniami za kartki) 22 albo 33 cudownych graczy. Natomiast ryzyko popsucia atmosfery przez niezdrową rywalizację o miejsce w składzie rośnie wraz z każdym siłą rzeczy wykluczonym graczem o potencjale na pierwszy skład.
Akurat szeroka kadra w dzisiejszych czasach to jedna z podstaw sukcesu. Głównie w piłce klubowej, ale w reprezentacyjnej też ma znaczenie. Dobrze mieć kogoś, kogo poślesz nie tylko w razie kontuzji, ale i zwykłego zmęczenia w dogrywce, na zdyszanego przeciwnika. Dobrze mieć zawodników do różnych rozwiązań taktycznych, dać niektórym odpocząć, żeby nie grali co 3 dni pełnych 90 minut itd. Tylko że "problem bogactwa", o którym była mowa to nie 20-30 świetnych zawodników, tylko 4-5 z przerośniętym ego.
Wychodzi też to, o czym pisałem wcześniej. Posada trenera znów stała się intratna, bo wiele osób uważa nasze szanse na euro za realne. Bo byłyby - gdyby kadrą jakoś normalniej zarządzano*. Jak nasi przegrali LN w 2018 r. (2 remisy i 2 porażki), czekały ich niepewne eliminacje do euro, to chętnych nie było.
* zobaczcie, co stało się z kadrą Hiszpanii na mundialu w Rosji. Mimo ogromnego potencjału średnio zagrali w grupie i odpadli w 1/8 z drużyną z grupy B ligi narodów.
Sousa, mało znany piłkarz i jeszcze mniej znany trener.
Piłkarzem był nawet niezłym, jak pamiętacie finały Juve-Ajax i Borussia-Juve to na pewno pamiętacie... del Piero, Jugovicia, Litmanena, Ravanellego, Vialliego, Deschampsa, de Boerów, Sammera, Rickena, Riedle, Peruzziego, van der Saara... no i Paulo Sousę ktoś pamięta? Grał w Juve w 1996 r. i w Borussii w 1997 r., czyli wygrał oba finały w podstawowym składzie. Solidnie, ale się nie wyróżniał.
Ocena "solidnie, ale się nie wyróżniał" to jest m. zd. jednak powyżej oczekiwań jak chodzi o wyniki kadry za pół roku czy tym bardziej dalej.
TecumSeh napisal(a): Zastanawiam się jakie było kryterium. Zza granicy i aktualnie poszukiwał roboty? Czy coś poza tym?
Obrotny menago trenera.
Plus typowe dla Bońka "wałęsowanie". Tzn. tupeciarska jazda w gadce i decyzjach - "odważne" i "nieszablonowe" decyzje podane w sosie (sousie?) tajemniczości. Jakoby decydent widział trzecim okiem to, czego nie widzą maluczcy. Od czasu jego selekcjonerowania kadry to obserwuję. Jest to rodzaj ryzyka z jakimś prawdopodobieństwem sukcesu. Wówczas decydent otrzymuje nimb geniuszu i glejt na kolejne "odważne" decyzje. Strzał z Nawałką udął się. I tak to się toczy.
Komentarz
Ale podobają mi się komentatorzy - Szpaku z Zielińskim:) W przewadze trzeba uważać, bo podrażniony rywal może być tym bardziej niebezpieczny. A jak dostaliśmy czerowną - to "paradoksalnie Lechowi może się grać lepiej"
Słowem - jednym z celów powinno być dostanie czerwonej kartki:)
A praktycznie? Z taką grą nie może wygrać nic. Tu wraca to, o czym pisałem wcześniej, przy meczu z Rangersami, "dla mnie problemem tej drużyny jest jednak granie z gorącą głową". Potwierdziło się, niestety w skrajnej postaci.
Ta druga żółta w II połowie to już był wypadek przy pracy - owszem trzeba było odpuścić ale to było w ferworze normalnej walki, zdarza się. Dla mnie niewybaczalny błąd Tiby, przez niego przegraliśmy wygrany mecz.
Kurde, nie ma żartów. Do mistrzostw Mundialu Wujnia wystawia 13 zepsołów, a grup eliminacyjnych jest 10.
Znaczy to, że dla pewności w ogóle wejścia do turnieju trzeba wygrać grupę. I to grupę z Anglią, bo reszta brzmi trochę jak mecze towarzyskie. Znaczy, jeśli nasi złomoczą wszystkich poza Anglią, to może i wejdą wogle na Mundial. Tak ciężko chyba dawno nie było.
Grupa I
1. Anglia
2. POLSKA
3. Węgry
4. Albania
5. Andora
6. San Marino
Czasem są jakieś wyjątki, w rodzaju, że pierwsza drużyna z drugich nie musi grać w barażach (Janas w eliminacjach do mundialu w 2006 r.).
Na MŚ mają 4 miejsce, ok. Ile mieli wielkich meczów? Wygrana w karnych z Kolumbią i zwycięstwo ze Szwecją. Reszta to porażki (2 z Belgią i 1 z Chorwacją) oraz zwycięstwa z... Panamą i Tunezją. Były zachwyty, ale m. zd. mieli raczej łatwą ścieżkę do półfinału niż turniej życia.
Grupę Ligi Narodów w 2018 wygrywają. Zwycięstwa u siebie z Chorwacją, po wyrównanym meczu, remis z Chorwacją na wyjeździe. Wrażenie robiło wyjazdowe zwycięstwo z Hiszpanią (wcześniej porażka u siebie)
Grupa eliminacyjna do euro - żadnego poważnego rywala, prawie same zwycięstwa oprócz porażki z Czechami na wyjeździe. Czyli bilans podobnie jak... Polska w swojej grupie.
Liga Narodów teraz - 3. miejsce w grupie, za Belgią i Danią. Z tymi drużynami mieli 1 zwycięstwo, 1 remis i 2 porażki.
Czyli ostatnio zdarzają im się wielkie mecze, ale nie jest to jakaś maszynka do wygrywania, a ostatnie wielkie mecze to 2018 r. W meczu z nami będą faworytami, ale przy odrobinie szczęścia można z nimi wygrać.
Szanse Polski na awans na dziś oceniam na jakieś 40-45%.
A my ? Uniknęliśmy Hiszpanii, Włoch i Francji, z nimi mieliśmy małe szanse. Z resztą możemy wygrać. Arcyciekawe są 2 miejsca, bo między nimi rozegrany jest turniej, 3 zespoły z 2 miejsc w wyniku turnieju awansują. Śmiem twierdzić, że zespół który przejdzie ten etap będzie czarnym koniem na MŚ.
Ja się cieszę, w końcu mamy eliminacje przez prawdziwe E. Węgrzy są na fali.
EDIT: ok , widzę że patrzyłem na złym portalu (interia)
Szczerze mówiąc tracę sympatię do tej reprezentacji, i nie dlatego że tak bardzo lubię Brzęczka, a dlatego że nie lubię chujów. A niestety u nas ich coraz więcej, łącznie z piłkarzami.
Podobno tylko dwóch podziękowało Brzęczkowi za współpracę - Grosicki i Glik.
Nie zdziwię się jeśli porażki pod nowym selekcjonerem zostaną przypisane poprzednikowi.
Co do kłopotu bogactwa - u nasz chyba nie ma go. A gdyby był, to w takich sytuacjach wrogiem staje się żelazna reguła wg której na boisko może wybiec tylko 11 zawodników. Przewagi nie zbuduje (poza sytuacją związaną z kontuzjami i wykluczeniami za kartki) 22 albo 33 cudownych graczy. Natomiast ryzyko popsucia atmosfery przez niezdrową rywalizację o miejsce w składzie rośnie wraz z każdym siłą rzeczy wykluczonym graczem o potencjale na pierwszy skład.
Tylko że "problem bogactwa", o którym była mowa to nie 20-30 świetnych zawodników, tylko 4-5 z przerośniętym ego.
Wychodzi też to, o czym pisałem wcześniej. Posada trenera znów stała się intratna, bo wiele osób uważa nasze szanse na euro za realne. Bo byłyby - gdyby kadrą jakoś normalniej zarządzano*. Jak nasi przegrali LN w 2018 r. (2 remisy i 2 porażki), czekały ich niepewne eliminacje do euro, to chętnych nie było.
* zobaczcie, co stało się z kadrą Hiszpanii na mundialu w Rosji. Mimo ogromnego potencjału średnio zagrali w grupie i odpadli w 1/8 z drużyną z grupy B ligi narodów.
Piłkarzem był nawet niezłym, jak pamiętacie finały Juve-Ajax i Borussia-Juve to na pewno pamiętacie... del Piero, Jugovicia, Litmanena, Ravanellego, Vialliego, Deschampsa, de Boerów, Sammera, Rickena, Riedle, Peruzziego, van der Saara... no i Paulo Sousę ktoś pamięta? Grał w Juve w 1996 r. i w Borussii w 1997 r., czyli wygrał oba finały w podstawowym składzie. Solidnie, ale się nie wyróżniał.
Ocena "solidnie, ale się nie wyróżniał" to jest m. zd. jednak powyżej oczekiwań jak chodzi o wyniki kadry za pół roku czy tym bardziej dalej.
Plus typowe dla Bońka "wałęsowanie". Tzn. tupeciarska jazda w gadce i decyzjach - "odważne" i "nieszablonowe" decyzje podane w sosie (sousie?) tajemniczości. Jakoby decydent widział trzecim okiem to, czego nie widzą maluczcy. Od czasu jego selekcjonerowania kadry to obserwuję.
Jest to rodzaj ryzyka z jakimś prawdopodobieństwem sukcesu. Wówczas decydent otrzymuje nimb geniuszu i glejt na kolejne "odważne" decyzje.
Strzał z Nawałką udął się. I tak to się toczy.
A wybór to dramat jest, prawdopodobnie.