rozum.von.keikobad napisal(a): Ale przecież Ty piszesz, że Brzęczek świadomie i wbrew hejtowi opóźniał zwolnienie Brzęczka. Dopiero w styczniu 2021 r. go zwolnił, co wszyscy wiemy było za późno, żeby ktoś nowy na poważnie zajął się drużyną, to jest ten "moment tragizmu". Brzęczek nie wiedział dajmy na to rok temu, że styczeń 2021 r. to nie będzie dobry moment na zmianę trenera? Chyba wiedział, więc skoro go trzymał, a chciał zwolnić, to sam się doprowadził do tego momentu.
Dalej, Lewandowski. Jak gwiazda gwiazdorzy, to jej trzeba pokazać miejsce. Jeszcze raz podskoczysz trenerowi, to wylatujesz z kadry. Mówię serio, kiedyś Francja bez Cantony wygrała mundial, Irlandia bez Keane'a też zaszła daleko. Jeśli jakiś piłkarz wybiera trenera to pokazuje kompletny chaos, już pisałem, ogon nie może machać psem, takie drużyny nie mają prawa wygrywać.
I co do wiedzy, której nie liznąłem. Serio chciałbym, żeby to była jakaś wiedza, to co prezentujesz tutaj to jest ezoteryka.
Oj, dużo słów trzeba będzie pisać ...
Otóż tak, generalnie szef musi mieć autorytet i to nie piłkarze będą decydowali czy trener jest taki, czy inny, nie powinni też trenera krytykować. Ale ten autorytet trener musi posiadać. NIE MA sposobu na sztuczne zbudowanie autorytetu, albo zrobienie go przez kogoś. Gdyby Boniek pieprznął w stół to by nic nie dało, autorytetu by Brzęczek nie zyskał, a wręcz odwrotnie. Bo ludzie szanują (i słusznie) tych którzy sami potrafią na szacunek zapracować. Dużo mitów na ten temat krąży, ty trochę im ulegasz. Sposób, który podałeś jest przeciwskuteczny. Jeżeli osoba zarządzająca ludźmi nie ma szacunku, autorytetu, posłuchu w grupie w której zarządza to znaczy, że nie nadaje się. I koniec, tu nie ma żadnych półśrodków. Jak najszybciej zmienić, tak to działa w dobrych firmach (oczywiście zdarzają się patologiczne grupy, ale bardzo rzadko, a nawet wtedy dobry menadżer sam grupę oczyści).
Lewandowski nie gwiazdorzył. To jest ambitny człowiek, z sukcesami i aspiracjami, a do tego wie jak to powinno wyglądać na najwyższym poziomie. I kto jak kto, ale on ma prawo powiedzieć, sorki, ale tan pan nie bardzo się nadaje, z nim nie pojedziemy dalej, a ja chcę, mi zależy. Medialnie powiedział to w bardzo delikatny sposób, nie docierały też informacje o jakichś problemach wychowawczych, więc wszystko było na pełnej profesce. Ale Jurek nie był i piłkarze tego nie zaakceptowali. Nie da się też ukryć, o czym mówił Boniek, że to w jaki sposób traktowali Brzęczka i dziennikarze, i społeczeństwo miało bardzo zły wpływ na atmosferę i pozycję trenera. Jak widzisz, że twojego szefa wszyscy kopią to sam czujesz się też kopany. I go winisz, że pozwala (autorytet w dół), albo go bronisz (identycznie, autorytet w dół).
A odnośnie uwagi na koniec, to co piszę to żadna ezoteryka, a elementarna wiedza z zarządzania. I bardziej nabyta od praktyków (wspólna praca, działanie) niż z książek. Tak to właśnie wszystko Rozum działa.
A i jeszcze, Boniek bronił Brzęczka do momentu kiedy była szansa na poprawę, czyli do mniej więcej do momentu kiedy sami piłkarze już przebąkiwali, że to nie ma sensu. Było aż tak źle, że musiał zmienić szkoleniowca w bardzo złym momencie.
Dobra, o tym szefowaniu to czas na dłuższą dyskusję, ale - zakładając, że masz rację - Boniek robi koszmarny, niewytłumaczalny błąd trzymając Brzęczka aż do stycznia 2021 r. Dwa i pół roku w kadrze, to dużo, więcej niż przeciętnie. Jeśli facet nie miał autorytetu w styczniu 2021 r., po względnie udanym 2020 r., to tym bardziej nie miał go wcześniej. Nic nie wiemy o tym, po czym on miał go nagle stracić. W takiej sytuacji "tragiczny wybór" ze stycznia 2021 r. to i tak wypicie piwa nawarzonego przez samego Bońka przez 2 lata.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Ja tylko nie rozumię jednej rzeczy, tego ciągłego powtarzanka: "Na dobrego tresera brak nam hajsiwa, nie?"
Serio? Jak w Polszcze może być brak hajsiwa na cokolwiek, a już złwaszcza na wynagrodzenie dla jednego człowienia?
Serio serio - dlatego właśnie zwalnia się tańszego trenera który ma wyniki i zatrudnia droższego, który nie daje wyników. Nie wiem czego nie rozumiesz?
Sponsorami reprezentacji są wielkie firmy, na pensję Benhauera 13 lat temu łożył Paribas, o ile dobrze pamiętam - ale obecnie się nie da. Dlaczego? Bo nie!
rozum.von.keikobad napisal(a): Dobra, o tym szefowaniu to czas na dłuższą dyskusję, ale - zakładając, że masz rację - Boniek robi koszmarny, niewytłumaczalny błąd trzymając Brzęczka aż do stycznia 2021 r. Dwa i pół roku w kadrze, to dużo, więcej niż przeciętnie. Jeśli facet nie miał autorytetu w styczniu 2021 r., po względnie udanym 2020 r., to tym bardziej nie miał go wcześniej. Nic nie wiemy o tym, po czym on miał go nagle stracić. W takiej sytuacji "tragiczny wybór" ze stycznia 2021 r. to i tak wypicie piwa nawarzonego przez samego Bońka przez 2 lata.
Tak. To może być wielki błąd Bońka, trzeba było zwolnić Brzęczka wcześniej. Ale może być też i tak, że wszystko szło OK na początku. Czyli Brzęczek pokazał to co ma najlepsze, swój warsztat na treningach, no generalnie takie niuchanie trwało. Tak się bardzo często dzieje, a wszystko dopiero zaczyna wyłazić przy pierwszym kryzysie. W piłce nożnej klubowej jest takie powiedzenie, że trenera poznaje się po tym jak wychodzi z kryzysu. U nas w Jadze całkiem dobre wyniki miał Mamrot, ale kiedy zaczęły się schody nie poradził sobie. Stracił szacunek w szatni, gra posypała się. Ale dobry okres trwał długo. Tak na marginesie, ostatnio zatrudnili go znowu, nie wiem na co liczą, że nabył charyzmy ? Tego nie da się zrobić, niestety.
Serio serio - dlatego właśnie zwalnia się tańszego trenera który ma wyniki i zatrudnia droższego, który nie daje wyników. Nie wiem czego nie rozumiesz?
Sponsorami reprezentacji są wielkie firmy, na pensję Benhauera 13 lat temu łożył Paribas, o ile dobrze pamiętam - ale obecnie się nie da. Dlaczego? Bo nie!
Serio, serio ?
"SPORTS.PL Epoka Leo Beenhakkera w roli selekcjonera polskiej reprezentacji piłkarskiej okazała się dla nas bardzo kosztowna. Podczas swojego pobytu w Polsce Holender zarobił prawie 3 miliony euro.
Jak wyliczył "Przegląd Sportowy", pierwszy kontrakt Beenhakkera z PZPN, zawarty w lipcu 2006 r., opiewał na 100 tys. euro wypłacone jednorazowo oraz 40 tys. pensji miesięcznie. Za awans na Euro 2008 Holender dostał premię 600 tys. euro, a jego pensja została w grudniu 2007 r. zwiększona do 43 tys. Nieudany występ biało-czerwonych na boiskach w Austrii przełożył się na wypłatę 20 tys. premii oraz... wielką podwyżkę. Od lipca 2008 r. Beenhakker zarabiał 70 tys. euro miesięcznie. Do momentu wygaśnięcia kontraktu w listopadzie tego roku trener może więc zarobić łącznie 2,9 mln euro. Do tego dochodzą kontrakty reklamowe. To jeszcze nie wszystko. W przypadku wcześniejszego rozwiązania kontraktu PZPN musi wypłacić Beenhakkerowi prawie 200 tys. euro odszkodowania. Natomiast jeśli reprezentacja zakwalifikuje się do baraży i awansuje na mistrzostwa świata (na co ma jeszcze matematyczne szanse) szkoleniowiec może domagać się 800 tys. premii. Gdyby Leo pozostał na stanowisku, mógłby wtedy liczyć na przedłużenie kontraktu do czasu finałów w RPA oraz na kolejną znaczącą podwyżkę. Jeden punkt zdobyty przez Beenhakkera kosztował więc nas 72,5 tys. euro. Taką sumę uzyskamy jeśli podzielimy zarobki selekcjonera przez 40 punktów, które nasza drużyna uzyskała pod jego kierownictwem w meczach o stawkę."
Naprawdę uważasz, że ktokolwiek w Polsce da 15 mln Euro za kontrakt roczny trenera ? Jak to niby ma się zwrócić ? Federacje nie są w stanie rywalizować z klubami, tak jest wszędzie, dlatego bardzo mało jest wielkich nazwisk w reprezentacjach.
rozum.von.keikobad napisal(a): Ale jakim kryzysie? Kadra Brzęczka na przełomie 2020/21 nie grała gorzej niż rok czy dwa lata wcześniej. Wyniki nie były gorsze, były lepsze.
rozum.von.keikobad napisal(a): Ale jakim kryzysie? Kadra Brzęczka na przełomie 2020/21 nie grała gorzej niż rok czy dwa lata wcześniej. Wyniki nie były gorsze, były lepsze.
Bardziej mi chodzi, kiedy to się zaczęło sypać od wewnątrz. Chyba po jednym z meczów z kimś silnym, kiedy kompletnie nie wiedzieliśmy co grać. Ale strzelam. Natomiast to, że Brzęczek sobie nie radzi było głównie właśnie widać w meczach z markowymi rywalami. Zobaczymy jak wypadnie na tym tle Sousa, mecz z Anglią na kolana nie powalił, ale jednak było dużo lepiej niż z Włochami, czy Holandią. Chociaż pierwszy mecz Brzęczka, na początku jego drogi był najlepszy za jego kadencji. Wtedy chyba wszystko jeszcze działało dobrze.
JORGE napisal(a): A i jeszcze, Boniek bronił Brzęczka do momentu kiedy była szansa na poprawę, czyli do mniej więcej do momentu kiedy sami piłkarze już przebąkiwali, że to nie ma sensu. Było aż tak źle, że musiał zmienić szkoleniowca w bardzo złym momencie.
Tylko że to właśnie nie miało sensu w takim momencie. Albo inaczej - miałoby sens, a przynajmniej pozory sensu, gdyby postawił na trenera który ma pojęcie co robi. A raczej - czego się nie robi.
Ja nie rozumiem, po prostu nie rozumiem, jak można takiego abecadła nie znać, będąc całkiem utytuowanym trenerem a wcześniej piłkarzem - masz kilka meczów, nie rób rewolucji, bo będzie dramat.
JORGE napisal(a): Naprawdę uważasz, że ktokolwiek w Polsce da 15 mln Euro za kontrakt roczny trenera ? Jak to niby ma się zwrócić ? Federacje nie są w stanie rywalizować z klubami, tak jest wszędzie, dlatego bardzo mało jest wielkich nazwisk w reprezentacjach.
A jednak są reprezentacje które grają, ekhm - ciut lepiej. Z krajów biedniejszych od nas. Ja nie mówię że mamy zatrudnić Mourinho, Guardiolę, czy Zidane'a. Ale kogoś z osiągnięciami (najlepiej z jakąś reprezentacją) i NIE PO TANIOŚCI.
A jak nie - będzie reprezentacja po taniości. Czyli w najlepszym wypadku poziom Brzęczka - wymęczone wyniki, ale wyniki. Szansa że znajdzie sie drugi Nawałka - może jakas jest. Ale jedna na ileś - w sumie możemy próbować, tylko obniżmy w takim razie oczekiwania. I nie zwalniajmy trenera który ma wyniki bo brzydko gra i słabo wygląda.
Tak na marginesie - wielu z zawodników tej kadry jest po prostu wypalonych.
rozum.von.keikobad napisal(a): Ale jakim kryzysie? Kadra Brzęczka na przełomie 2020/21 nie grała gorzej niż rok czy dwa lata wcześniej. Wyniki nie były gorsze, były lepsze.
Bardziej mi chodzi, kiedy to się zaczęło sypać od wewnątrz. Chyba po jednym z meczów z kimś silnym, kiedy kompletnie nie wiedzieliśmy co grać. Ale strzelam. Natomiast to, że Brzęczek sobie nie radzi było głównie właśnie widać w meczach z markowymi rywalami. Zobaczymy jak wypadnie na tym tle Sousa, mecz z Anglią na kolana nie powalił, ale jednak było dużo lepiej niż z Włochami, czy Holandią. Chociaż pierwszy mecz Brzęczka, na początku jego drogi był najlepszy za jego kadencji. Wtedy chyba wszystko jeszcze działało dobrze.
Ponieważ w piłce nożnej nie przyznaje się punktów za styl, to przegrany mecz nie jest nigdy "dużo lepszy" od innego przegranego meczu. Tu 0 punktów i tam 0 punktów. I nie wymandrzam się, ale dobrze znam się na sporcie i wiem że tak jest. Po prostu, ze słabym przeciwnikiem się daje z siebie tyle, ile trzeba, żeby go ograć i jeśli przegrany "wygląda dobrze" to o niczym nie świadczy.
Pisane było już wiele razy. Brzęczek przegrywał z niżej notowanymi rywalami, wygrywał z wyżej notowanymi. Sousa przegrywa z jednymi i drugimi.
Uwarzam rze, zachowanie Lewego (to było po meczu z Włochami) było efektem fali hejtu, takiego hobbystycznego, dla sportu. Niezależnie, jaki kadra miała wynik, brać internatowa, łącznie z prominentami z tv, jechała po Brzęczku. Była taka sytuancja, że spytali Lewego, po przegranym meczu, jaka była taktyka na mecz. Ten zaczął się rozglądać, jak Szetyna po pytaniu o największe sukcesy PO. Potem się wyjaśniło, że Roberta nie było na zgrupowaniu, gdy taktyka była przedstawiana. Po tej akcji już było wiadomo. Ale można było temu zapobiec.
Zaraz wybory na prezia PZPN. Jak wygra Kulesza trenerem kadry będzie ... Michal Probierz. No ten to jak coś to Lewego na trybuny wygoni, nie ma to tamto. Podoba wam się taki koncept ? Nie żartuję, Sousa raczej nas z grupy nie wyprowadzi, a ludożerka już domaga się jego dymisji. Szydera jest ze wszystkiego, że kadrę powierzył papieżowi, że nie jeździ po Europie i nie ogląda zawodników (ta, w pandemii), no sto razy gorszy od Brzęczka. Tandem Kulesza Probierz dopełni poziom wkurwu ludzi na maksa.
Biali czy czarni atakowali? Bo to mógł być strzał albo nieudane podanie do bramkarza
Hehe, wreszcze oglądnąłem na dużym ekranie i z innego ujęcia. Na tym tu zalinkowanym, przy oglądaniu na komórce i to nie na pełnym ekranie wyglądało jakby biały podał do czarnego a ten strzelił, dlatego mi sie dziwne wydawało.
Piekło zamarzło, ale Jorge może mieć rację i Boniek miał tylko do wyboru tylko złe decyzje: zostawić Brzęczka albo wymienić go w ostatniej chwili. Teraz jest jednak jeden maleńki problem: nie wiem czy Sousa jest liderem i ma autorytet (nie potrafię tego ocenić) u piłkarzy, ale po tych mistrzostwach (jeśli na końcu będą 3 porażki w słabym stylu) może go już nie mieć.
Rolka napisal(a): Piekło zamarzło, ale Jorge może mieć rację i Boniek miał tylko do wyboru tylko złe decyzje: zostawić Brzęczka albo wymienić go w ostatniej chwili. Teraz jest jednak jeden maleńki problem: nie wiem czy Sousa jest liderem i ma autorytet (nie potrafię tego ocenić) u piłkarzy, ale po tych mistrzostwach (jeśli na końcu będą 3 porażki w słabym stylu) może go już nie mieć.
Trochę zbyt jednostronnie podchodzę do Sousy, tak naprawdę to on na mnie robi bardzo dobre wrażenie, jest spójny. Ale właściwie to nie powinienem go jeszcze oceniać. Natomiast faktycznie może to być jego pożegnanie. Jeżeli nowym prezesem będzie Kulesza to raczej na bank będzie chciał po swojemu wszystko ułożyć. Jeżeli Koźmiński to raczej rewolucji nie będzie robił.
trep napisal(a): Uwarzam rze, zachowanie Lewego (to było po meczu z Włochami) było efektem fali hejtu, takiego hobbystycznego, dla sportu. Niezależnie, jaki kadra miała wynik, brać internatowa, łącznie z prominentami z tv, jechała po Brzęczku. Była taka sytuancja, że spytali Lewego, po przegranym meczu, jaka była taktyka na mecz. Ten zaczął się rozglądać, jak Szetyna po pytaniu o największe sukcesy PO. Potem się wyjaśniło, że Roberta nie było na zgrupowaniu, gdy taktyka była przedstawiana. Po tej akcji już było wiadomo. Ale można było temu zapobiec.
Na początku też tak myślałem, że po prostu Lewy się zawiesił i ta całą gównoburza o nic. Ale raczej to tylko niezgrabne tłumaczenie, z ta nieobecnością na zgrupowaniu itp. Lewy nie był szczęśliwy, że Brzeczek był trenerem (delikatnie mówiąc) i przyczynił się do jego zwolnienia. Ale oczywiście, hejt urządzony przez dziennikarzy i kibiców miał ogromny wpływ na to co się w kadrze działo. Tego skurwysynom nie zapomnę nigdy. Właściwie to przestałem czytać i oglądać tych pajaców związanych z piłką. To jest dno.
Ale to robili szyscy. To był rodzaj sportu. Kto wymyśli lepszy witz albo lepszy mem o Brzęczku. Jak niegdyś o Rasiaku.
Jako, że na gale się nie znam, to strasznie mnie dziwiło. Najpierw była superstrzelecka para Niedzielan Rasiak, potem gość dalej strzelał bramy, był królem strzelców czegośtam a tu cały czas Rasiak drewno, Rasialdinio itd.
Oczywiście, że Lewy zwolnił Brzęczka, ale dało się temu zapobiec. Gdyby ten czy ów pogadał z Lewym odpowiednio wcześnie, byłoby ok.
A lepsze jest wrogiem dobrego. Dawno nie było tak dobrze, jak za Brzęczka, więc zmiana tuż przed turniejem była rydzykowna. Trzeba to było zrobić po zawodach. Dla "rozwoju polskej piłki" to by było przez znaczenia, a tak w pytkię.
Rolka napisal(a): Piekło zamarzło, ale Jorge może mieć rację i Boniek miał tylko do wyboru tylko złe decyzje: zostawić Brzęczka albo wymienić go w ostatniej chwili.
A czym groziło zostawienie Brzęczka? Wygraniem ze Słowacją po brzydkiej grze?
Rolka napisal(a): Piekło zamarzło, ale Jorge może mieć rację i Boniek miał tylko do wyboru tylko złe decyzje: zostawić Brzęczka albo wymienić go w ostatniej chwili.
A czym groziło zostawienie Brzęczka? Wygraniem ze Słowacją po brzydkiej grze?
Nie, założenie było takie, że mamy na tyle mocny skład, że potrzebujemy kogoś kto da nam minimum wyjście z grupy, a docelowo jakiś półfinał nawet. Ważny był też styl. I to mi się podoba, lubię ambitne projekty. A że zagrożenie może być takie, że będzie gorzej Boniek też brał pod uwagę.
Jacek Ziober o obecnej sytuacji, zgadzam się z większością rzeczy, ale nie wszystkimi:
– Dla mnie nie ma żadnych powodów do optymizmu. Chyba, że budzik zadzwoni bardzo głośno nad głowami naszych zawodników, bo inaczej po Hiszpanii będą pakować walizki – uważa Jacek Ziober, 46-krotny reprezentant Polski po meczu Euro 2020 Polska – Słowaca (
Właściwie tradycji stało się zadość i przegrywamy mecz otwarcia.
Jacek Ziober, 46-krotny reprezentant Polski: - Przegraliśmy na własne życzenia. Ostatnio krytykowałem kadrę i wychodzi na to, że słusznie. Trzeba przestać zaklinać rzeczywistość. Nie mamy podstaw ku temu, by liczyć na dobry rezultat. Mamy nowego selekcjonera, który powołał w dużej części nową reprezentację. Nie było czasu właściwie na nic - ani na przygotowanie zespołu pod względem motorycznym, ani żeby odbudować ich pod względem psycho-fizycznym, nie mówiąc już o zgraniu. Nie było na to szans. Wynik nie jest dla mnie zaskoczeniem, choć typowałem remis. Nawet tego jednak nie potrafiliśmy osiągnąć. Ze wszystkich zespołów na Euro tylko kilka drużyn ma trenerów, którzy pracują półtora roku lub krócej. Reszta selekcjonerów jest z tymi drużynami od co najmniej trzech lat. Budowali ją na to Euro. Trener Słowacji prowadzi kadrę od października 2020 roku, ale w zespole jako asystent jest od 2013 roku. Zna drużynę doskonale. My jesteśmy jedyni, którzy zrobili rewolucję w styczniu, pół roku przed mistrzostwami. Mało tego nie zagraliśmy dwóch meczów w jednym zestawieniu. To mówi samo za siebie.
Kto najbardziej rozczarował?
- Przed turniejem Wojtek Szczęsny opowiada, że to było najlepsze zgrupowanie na jakim był. Atmosfera podobno kapitalna, tylko Kamil Glik chce się pakować i walizki wystawiać. Zawodnicy mówią, że treningi ciężkie, a trener, że im odpuścił. Dziwnie to wszystko wygląda, co się dzieje wokół kadry. Czas sobie też powiedzieć, że choć w klubie spisuje się świetne, to do kadry Piotr Zieliński się nie nadaje. Z całym szacunkiem dla niego, bo umiejętności ma duże. W reprezentacji nie robi jednak różnicy na boisku, nie jest liderem i nie dogrywa piłek. Nie widzę w nim indywidualności, na jaką go kreują. Uważam też, że Grzegorz Krychowiak jest kompletnie bez formy. On, żeby grać na wysokim poziomie, musi być przygotowany fizycznie i szybkościowo. Wyobraźmy sobie co się może wydarzyć w meczu z Hiszpanią czy Szwecją. Jedna drużyna nastawiona na kontrę, wiedząca jak to zrobić i do tego doskonale przygotowana. Drudzy z typową dla siebie piłką - krótkie, szybkie podania z częstą zmianą miejsca. Atak pozycyjny właściwie książkowy. Aż miło było na nich patrzeć. Grają inną piłką, trzymają się filozofii i mają do tego wykonawców. Na ich tle Glik i Krychowiak będą za wolni. Na dziesięciu metrach zostawią nas dziewięć w tyle. Mieliśmy jednak fragmenty dobrej gry - jak choćby na początku drugiej połowy. Pewnie gdyby nie czerwona kartka, tego meczu byśmy nie przegrali.
- Po przerwie wyszliśmy z szatni mentalnie dobrze nastawieni. Może w końcu piłkarze powiedzieli sobie, że przecież potrafią grać w piłkę i czemu tego nie pokazują. W pierwszej połowie był kompletny paraliż. Nie wiem, czy to trema ich zjadła czy presja, bo graliśmy zupełnie bez wyrazu. Po przerwie faktycznie dobrze zaczęliśmy, ale potem pojawiły się stare grzechy. Nigdy nie jesteśmy, jako drużyna przekonani o własnej wartości. Brakuje nam pewności siebie, która jest niezbędna w piłce nożnej. I nie pokazujemy umiejętności na boisku. W 2016 roku rozegraliśmy niby dobry mecz w ćwierćfinale z Portugalią. Prowadziliśmy 1:0 i zamiast pójść za ciosem, cofamy się i czekamy, by stracić gola. Musimy pokazać przeciwnikowi, że jesteśmy górą, że to my prowadzimy grę. Jednak wolimy się cofnąć i oddać pole. To jest dla mnie niezrozumiałe.
Przegraliśmy z teoretycznie najsłabszą drużyną grupy. Gdzie szukać optymizmu?
- No właśnie, najgorsze jest to, że my wmawialiśmy zawodnikom, że to najsłabszy zespół. Może uwierzyli w to, że Słowacy są tak słabi i nie trzeba się będzie wysilać. Nie widzę powodów do optymizmu. Chyba, że budzik zadzwoni bardzo głośno nad głowami naszych zawodników, bo inaczej po Hiszpanii mogą pakować walizki.
Sarmata1.2 napisal(a): Nic tak nie osładza porażki jak przegrana somsiada po samobóju
Kiedy Polak się cieszy, że Niemiec bramkę strzelił ? Ale tak po prawdzie to Niemcy nie istnieli. Nie mają zespołu. Jak się Węgrzy zepną to mogą Hilerowcy spakować się tak jak chyba my.
Rolka napisal(a): Piekło zamarzło, ale Jorge może mieć rację i Boniek miał tylko do wyboru tylko złe decyzje: zostawić Brzęczka albo wymienić go w ostatniej chwili.
A czym groziło zostawienie Brzęczka? Wygraniem ze Słowacją po brzydkiej grze?
Raczej remisem- o ile drużyna byłaby uprzejma realizować to co im Brzęczek mówi.
JORGE napisal(a):
Sarmata1.2 napisal(a): Nic tak nie osładza porażki jak przegrana somsiada po samobóju
Kiedy Polak się cieszy, że Niemiec bramkę strzelił ? Ale tak po prawdzie to Niemcy nie istnieli. Nie mają zespołu. Jak się Węgrzy zepną to mogą Hilerowcy spakować się tak jak chyba my.
Mają. Ino wyraźnie słabszą niż Francuzi. Różnica i w technice i w szybkości. A przy zbliżonym poziomie organizacji gry to widać. Ile razy się udało Niemcon wygrać pojedynek jeden na jeden? Generalnie Francja gra jak w 2018 i idzie na majstra. Może ich Belgowie zatrzymają albo Włosi. Może.
JORGE napisal(a): Zaraz wybory na prezia PZPN. Jak wygra Kulesza trenerem kadry będzie ... Michal Probierz. No ten to jak coś to Lewego na trybuny wygoni, nie ma to tamto. Podoba wam się taki koncept ?
Tak, bardzo. Zupełnie serio.
W tym zdaniu nie ma nic ze stękania niedzielnych kibiców sukcesu o Robercie, który się nazarabiał i że mu się nie chce, albo że się sprzedał niemcom, czy coś w tym stylu.
Nie. Niechaj panu RL wiedzie się jak najlepiej w życiu prywatnym i zawodowym u hojnego pracodawcy, ale od kadry, niestety, z daleka.
Coraz bardziej ujawniają się predyspozycje mentalne, które w połączeniu z pozycją i rolą jaka mu przypadła, szkodzą zespołowi w trudnych momentach.
Warto popatrzeć na jego "liderskie" zachowania w tych kryzysowych sytuacjach (np. po stracie bramki) i grę, gdy zespołowi nie idzie. Mecz ze Słowacją dość wyraźnie pokazał to, co jakoś rysowało się już wcześniej.
Pomijam już nawet dość oczywistą pokusę ustawiania taktyki pod najlepszego, mimo czytelności dla każdego przeciwnika.
Komentarz
Otóż tak, generalnie szef musi mieć autorytet i to nie piłkarze będą decydowali czy trener jest taki, czy inny, nie powinni też trenera krytykować. Ale ten autorytet trener musi posiadać. NIE MA sposobu na sztuczne zbudowanie autorytetu, albo zrobienie go przez kogoś. Gdyby Boniek pieprznął w stół to by nic nie dało, autorytetu by Brzęczek nie zyskał, a wręcz odwrotnie. Bo ludzie szanują (i słusznie) tych którzy sami potrafią na szacunek zapracować. Dużo mitów na ten temat krąży, ty trochę im ulegasz. Sposób, który podałeś jest przeciwskuteczny. Jeżeli osoba zarządzająca ludźmi nie ma szacunku, autorytetu, posłuchu w grupie w której zarządza to znaczy, że nie nadaje się. I koniec, tu nie ma żadnych półśrodków. Jak najszybciej zmienić, tak to działa w dobrych firmach (oczywiście zdarzają się patologiczne grupy, ale bardzo rzadko, a nawet wtedy dobry menadżer sam grupę oczyści).
Lewandowski nie gwiazdorzył. To jest ambitny człowiek, z sukcesami i aspiracjami, a do tego wie jak to powinno wyglądać na najwyższym poziomie. I kto jak kto, ale on ma prawo powiedzieć, sorki, ale tan pan nie bardzo się nadaje, z nim nie pojedziemy dalej, a ja chcę, mi zależy. Medialnie powiedział to w bardzo delikatny sposób, nie docierały też informacje o jakichś problemach wychowawczych, więc wszystko było na pełnej profesce. Ale Jurek nie był i piłkarze tego nie zaakceptowali. Nie da się też ukryć, o czym mówił Boniek, że to w jaki sposób traktowali Brzęczka i dziennikarze, i społeczeństwo miało bardzo zły wpływ na atmosferę i pozycję trenera. Jak widzisz, że twojego szefa wszyscy kopią to sam czujesz się też kopany. I go winisz, że pozwala (autorytet w dół), albo go bronisz (identycznie, autorytet w dół).
A odnośnie uwagi na koniec, to co piszę to żadna ezoteryka, a elementarna wiedza z zarządzania. I bardziej nabyta od praktyków (wspólna praca, działanie) niż z książek. Tak to właśnie wszystko Rozum działa.
Sponsorami reprezentacji są wielkie firmy, na pensję Benhauera 13 lat temu łożył Paribas, o ile dobrze pamiętam - ale obecnie się nie da. Dlaczego? Bo nie!
"SPORTS.PL
Epoka Leo Beenhakkera w roli selekcjonera polskiej reprezentacji piłkarskiej okazała się dla nas bardzo kosztowna. Podczas swojego pobytu w Polsce Holender zarobił prawie 3 miliony euro.
Jak wyliczył "Przegląd Sportowy", pierwszy kontrakt Beenhakkera z PZPN, zawarty w lipcu 2006 r., opiewał na 100 tys. euro wypłacone jednorazowo oraz 40 tys. pensji miesięcznie. Za awans na Euro 2008 Holender dostał premię 600 tys. euro, a jego pensja została w grudniu 2007 r. zwiększona do 43 tys. Nieudany występ biało-czerwonych na boiskach w Austrii przełożył się na wypłatę 20 tys. premii oraz... wielką podwyżkę. Od lipca 2008 r. Beenhakker zarabiał 70 tys. euro miesięcznie. Do momentu wygaśnięcia kontraktu w listopadzie tego roku trener może więc zarobić łącznie 2,9 mln euro. Do tego dochodzą kontrakty reklamowe.
To jeszcze nie wszystko. W przypadku wcześniejszego rozwiązania kontraktu PZPN musi wypłacić Beenhakkerowi prawie 200 tys. euro odszkodowania. Natomiast jeśli reprezentacja zakwalifikuje się do baraży i awansuje na mistrzostwa świata (na co ma jeszcze matematyczne szanse) szkoleniowiec może domagać się 800 tys. premii. Gdyby Leo pozostał na stanowisku, mógłby wtedy liczyć na przedłużenie kontraktu do czasu finałów w RPA oraz na kolejną znaczącą podwyżkę.
Jeden punkt zdobyty przez Beenhakkera kosztował więc nas 72,5 tys. euro. Taką sumę uzyskamy jeśli podzielimy zarobki selekcjonera przez 40 punktów, które nasza drużyna uzyskała pod jego kierownictwem w meczach o stawkę."
Naprawdę uważasz, że ktokolwiek w Polsce da 15 mln Euro za kontrakt roczny trenera ? Jak to niby ma się zwrócić ? Federacje nie są w stanie rywalizować z klubami, tak jest wszędzie, dlatego bardzo mało jest wielkich nazwisk w reprezentacjach.
Albo inaczej - miałoby sens, a przynajmniej pozory sensu, gdyby postawił na trenera który ma pojęcie co robi. A raczej - czego się nie robi.
Ja nie rozumiem, po prostu nie rozumiem, jak można takiego abecadła nie znać, będąc całkiem utytuowanym trenerem a wcześniej piłkarzem - masz kilka meczów, nie rób rewolucji, bo będzie dramat.
A jednak są reprezentacje które grają, ekhm - ciut lepiej. Z krajów biedniejszych od nas.
Ja nie mówię że mamy zatrudnić Mourinho, Guardiolę, czy Zidane'a. Ale kogoś z osiągnięciami (najlepiej z jakąś reprezentacją) i NIE PO TANIOŚCI.
A jak nie - będzie reprezentacja po taniości. Czyli w najlepszym wypadku poziom Brzęczka - wymęczone wyniki, ale wyniki.
Szansa że znajdzie sie drugi Nawałka - może jakas jest. Ale jedna na ileś - w sumie możemy próbować, tylko obniżmy w takim razie oczekiwania. I nie zwalniajmy trenera który ma wyniki bo brzydko gra i słabo wygląda.
Tak na marginesie - wielu z zawodników tej kadry jest po prostu wypalonych.
Pisane było już wiele razy. Brzęczek przegrywał z niżej notowanymi rywalami, wygrywał z wyżej notowanymi. Sousa przegrywa z jednymi i drugimi.
Uwarzam rze, zachowanie Lewego (to było po meczu z Włochami) było efektem fali hejtu, takiego hobbystycznego, dla sportu. Niezależnie, jaki kadra miała wynik, brać internatowa, łącznie z prominentami z tv, jechała po Brzęczku. Była taka sytuancja, że spytali Lewego, po przegranym meczu, jaka była taktyka na mecz. Ten zaczął się rozglądać, jak Szetyna po pytaniu o największe sukcesy PO. Potem się wyjaśniło, że Roberta nie było na zgrupowaniu, gdy taktyka była przedstawiana. Po tej akcji już było wiadomo. Ale można było temu zapobiec.
Może dociągną.
Edit - szkoda.
Przed chwilą Listkiewicz: żebyśmy my tak walczyli.
Właśnie. Kit - nie układa się, nie umiemy, wszystko nie tak - ale kurwa, walczmy.
Myśmy walczyli momentami. Bardzo krótko. Ze Słowacją.
Dzisiaj strzelił też bramę nr 10 i nr 11. Już 10 było samodzielnym rekordem. Last tycoon.
Jako, że na gale się nie znam, to strasznie mnie dziwiło. Najpierw była superstrzelecka para Niedzielan Rasiak, potem gość dalej strzelał bramy, był królem strzelców czegośtam a tu cały czas Rasiak drewno, Rasialdinio itd.
Oczywiście, że Lewy zwolnił Brzęczka, ale dało się temu zapobiec. Gdyby ten czy ów pogadał z Lewym odpowiednio wcześnie, byłoby ok.
A lepsze jest wrogiem dobrego. Dawno nie było tak dobrze, jak za Brzęczka, więc zmiana tuż przed turniejem była rydzykowna. Trzeba to było zrobić po zawodach. Dla "rozwoju polskej piłki" to by było przez znaczenia, a tak w pytkię.
– Dla mnie nie ma żadnych powodów do optymizmu. Chyba, że budzik zadzwoni bardzo głośno nad głowami naszych zawodników, bo inaczej po Hiszpanii będą pakować walizki – uważa Jacek Ziober, 46-krotny reprezentant Polski po meczu Euro 2020 Polska – Słowaca (
Właściwie tradycji stało się zadość i przegrywamy mecz otwarcia.
Jacek Ziober, 46-krotny reprezentant Polski: - Przegraliśmy na własne życzenia. Ostatnio krytykowałem kadrę i wychodzi na to, że słusznie. Trzeba przestać zaklinać rzeczywistość. Nie mamy podstaw ku temu, by liczyć na dobry rezultat. Mamy nowego selekcjonera, który powołał w dużej części nową reprezentację. Nie było czasu właściwie na nic - ani na przygotowanie zespołu pod względem motorycznym, ani żeby odbudować ich pod względem psycho-fizycznym, nie mówiąc już o zgraniu. Nie było na to szans. Wynik nie jest dla mnie zaskoczeniem, choć typowałem remis. Nawet tego jednak nie potrafiliśmy osiągnąć. Ze wszystkich zespołów na Euro tylko kilka drużyn ma trenerów, którzy pracują półtora roku lub krócej. Reszta selekcjonerów jest z tymi drużynami od co najmniej trzech lat. Budowali ją na to Euro. Trener Słowacji prowadzi kadrę od października 2020 roku, ale w zespole jako asystent jest od 2013 roku. Zna drużynę doskonale. My jesteśmy jedyni, którzy zrobili rewolucję w styczniu, pół roku przed mistrzostwami. Mało tego nie zagraliśmy dwóch meczów w jednym zestawieniu. To mówi samo za siebie.
Kto najbardziej rozczarował?
- Przed turniejem Wojtek Szczęsny opowiada, że to było najlepsze zgrupowanie na jakim był. Atmosfera podobno kapitalna, tylko Kamil Glik chce się pakować i walizki wystawiać. Zawodnicy mówią, że treningi ciężkie, a trener, że im odpuścił. Dziwnie to wszystko wygląda, co się dzieje wokół kadry. Czas sobie też powiedzieć, że choć w klubie spisuje się świetne, to do kadry Piotr Zieliński się nie nadaje. Z całym szacunkiem dla niego, bo umiejętności ma duże. W reprezentacji nie robi jednak różnicy na boisku, nie jest liderem i nie dogrywa piłek. Nie widzę w nim indywidualności, na jaką go kreują. Uważam też, że Grzegorz Krychowiak jest kompletnie bez formy. On, żeby grać na wysokim poziomie, musi być przygotowany fizycznie i szybkościowo. Wyobraźmy sobie co się może wydarzyć w meczu z Hiszpanią czy Szwecją. Jedna drużyna nastawiona na kontrę, wiedząca jak to zrobić i do tego doskonale przygotowana. Drudzy z typową dla siebie piłką - krótkie, szybkie podania z częstą zmianą miejsca. Atak pozycyjny właściwie książkowy. Aż miło było na nich patrzeć. Grają inną piłką, trzymają się filozofii i mają do tego wykonawców. Na ich tle Glik i Krychowiak będą za wolni. Na dziesięciu metrach zostawią nas dziewięć w tyle.
Mieliśmy jednak fragmenty dobrej gry - jak choćby na początku drugiej połowy. Pewnie gdyby nie czerwona kartka, tego meczu byśmy nie przegrali.
- Po przerwie wyszliśmy z szatni mentalnie dobrze nastawieni. Może w końcu piłkarze powiedzieli sobie, że przecież potrafią grać w piłkę i czemu tego nie pokazują. W pierwszej połowie był kompletny paraliż. Nie wiem, czy to trema ich zjadła czy presja, bo graliśmy zupełnie bez wyrazu. Po przerwie faktycznie dobrze zaczęliśmy, ale potem pojawiły się stare grzechy. Nigdy nie jesteśmy, jako drużyna przekonani o własnej wartości. Brakuje nam pewności siebie, która jest niezbędna w piłce nożnej. I nie pokazujemy umiejętności na boisku. W 2016 roku rozegraliśmy niby dobry mecz w ćwierćfinale z Portugalią. Prowadziliśmy 1:0 i zamiast pójść za ciosem, cofamy się i czekamy, by stracić gola. Musimy pokazać przeciwnikowi, że jesteśmy górą, że to my prowadzimy grę. Jednak wolimy się cofnąć i oddać pole. To jest dla mnie niezrozumiałe.
Przegraliśmy z teoretycznie najsłabszą drużyną grupy. Gdzie szukać optymizmu?
- No właśnie, najgorsze jest to, że my wmawialiśmy zawodnikom, że to najsłabszy zespół. Może uwierzyli w to, że Słowacy są tak słabi i nie trzeba się będzie wysilać. Nie widzę powodów do optymizmu. Chyba, że budzik zadzwoni bardzo głośno nad głowami naszych zawodników, bo inaczej po Hiszpanii mogą pakować walizki.
W tym zdaniu nie ma nic ze stękania niedzielnych kibiców sukcesu o Robercie, który się nazarabiał i że mu się nie chce, albo że się sprzedał niemcom, czy coś w tym stylu.
Nie.
Niechaj panu RL wiedzie się jak najlepiej w życiu prywatnym i zawodowym u hojnego pracodawcy, ale od kadry, niestety, z daleka.
Coraz bardziej ujawniają się predyspozycje mentalne, które w połączeniu z pozycją i rolą jaka mu przypadła, szkodzą zespołowi w trudnych momentach.
Warto popatrzeć na jego "liderskie" zachowania w tych kryzysowych sytuacjach (np. po stracie bramki) i grę, gdy zespołowi nie idzie. Mecz ze Słowacją dość wyraźnie pokazał to, co jakoś rysowało się już wcześniej.
Pomijam już nawet dość oczywistą pokusę ustawiania taktyki pod najlepszego, mimo czytelności dla każdego przeciwnika.