JORGE napisal(a): Wy tak się nie cieszcie z tego spadku oglądalności. Piłka reprezentacyjna to jeden z ostatnich przejawów normalnego sportu, piłkarze nie grają tam dla pieniędzy, a dla ambicji. W życiu każdego piłkarza występ na MŚ czy ME to ukoronowanie kariery, nie mówiąc już o medalach.
Inna sprawa, że piłka reprezentacyjna to narody. Jeżeli więc ludzie przestają interesować się sportem, gdzie grają "nasi" to znaczy, że ogólnie zaczynają przestawać się utożsamiać z grupą. Marzenie obecnych włodarzy UE. Sport jest ostatnim rasistowsko/szowinistycznym/przemocowym aspektem w rzeczywistości Białego Człowieka, z którą nowy Marksizm nie może sobie jeszcze poradzić. Ale luz, dane ktróre pokazujcie świadczą, że na dobrej drodze są ...
Generalnie świat gdzie każdy siedzi w swoim domu w kapciach, nawet słuchając ptaszków jest okrutnie smutny, a do tego dążymy. Bo to staje się powszechne. Tylko nasze życie jest ważne.
A ja to widzę inaczej... dla mnie "kibicowanie naszym" to był taki erzac-patriotyzm. Pamiętam, jak mi taki syn wójta z (nieoficjalnego) PSL w 2014 r. zarzucał brak patriotyzmu, bo powiedziałem, że nie oglądam meczów Polski w siatkówkę. Ludziom wmówiono, że trve patriotyzm to "kibicowanie naszym". Odpal tv jak leci Małysz, Kubica i Smolarek. Albo najlepiej Olisadebe. Możesz kraść, wyprowadzać z Polski podatki, pluć na Polskę, gardzić historią, narodem - i tak jesteś patriotą, bo kibicujesz jak jest Małysz. Czyli skanalizowanie zdrowego odruchu narodowego, patriotycznego w coś, co jest kompletnie nieistotne, w rozrywkę.
MarianoX napisal(a): Kibicowanie naszym jest jednym z elementów patriotyzmu w czasie pokoju, bo tak.
Nie mówię, że kibicowanie naszym jest złe, choć prawdę powiedziawszy to żaden obowiązek, zwłaszcza odpalenie w tv dyscypliny, która nas nie interesuje. Problemem jest to, że patriotyzm do tego zredukowano, że kibicowanie było zamiast, nie obok, normalnego patriotyzmu.
JORGE napisal(a): Po tym jak zagrali Włosi w dotychczasowych meczach, ale też i Holendrzy, nasze wyniki z nimi w LN jednak wyglądają trochę inaczej.
Holendrów na Euro nie widziałem, oba mecze nasze z Holandią mogły się skończyć inaczej, gdyby nie głupi błąd w końcówce każdego, mogło być 0:0 na wyjeździe i 1:0 u nas.
Co do Włochów, pamiętaj, że Włochy się rozwijają. Oni w I połowie 2018 r. byli w gorszym dołku niż my, nie pojechali na mundial chyba pierwszy raz od coś 50 lat albo więcej. To była znacznie gorsza sytuacja mentalnie dla nich niż dla nas brak wyjścia z grupy na turnieju. Dlatego mecze z września i z października 2018 r. (pierwsza LN) to mecze z kadrą Włoch w budowie, a nie kadrą bliską doskonałości z dzisiaj, zupełnie co innego i ja bym tego nie porównywał. Natomiast Włochy z jesieni 2020 r. to już był inny poziom, może nie taki jak dziś, ale bardzo wysoki i na ich tle oczywiście byliśmy słabsi, ale nie byliśmy tak zmiażdżeni jak Turcy czy dziś Szwajcarzy. Ale nie, media, kibice i część piłkarzy uznała, że wstyd. No to mamy.
JORGE napisal(a): MIchał5 nie ma żadnego spisku. Fakt, że Sousa ustawiał ostatnie treningi pod Hiszpanię jest w pełni uzasadniony. My w normlanej dyspozycji byśmy Słowację wciągnęli nosem.
Tylko właśnie ten problem, że nie byliśmy w normalnej (czytaj optymalnej) dyspozycji. Nie mogliśmy być, przy takim zamieszaniu w składzie i ustawieniu.
Jeśli faktycznie dopisano sobie punkty za Słowację, to mamy powtórkę ze Smudowskiego: "chuja grają, opierdolimy ich" - na raport o Grecji, którego ponoć nie przeczytał, tylko podsumował takimi słowami i odłożył na bok.
Natomiast jednego nie rozumiem - w jaki sposób treningi pod Hiszpanię miałyby zaszkodzić na Słowację? Przecież chyba logiczne, że na Hiszpanię potrzebna jest znakomita obrona, która nie daje się przedryblować, a jeśli, natychmiast pojawia się asekuracja. Gdzie to niby było u nas w meczu przeciw Słowakom?
JORGE napisal(a): Po tym jak zagrali Włosi w dotychczasowych meczach, ale też i Holendrzy, nasze wyniki z nimi w LN jednak wyglądają trochę inaczej.
Ano właśnie. Może zaletą Brzęczka było właśnie to, że się nie porywał z motyką na słońce, i nie skończył dzięki temu z piątką w plecy.
ja to rozumiem bardziej tak, że przygotowywano COŚ na Hiszpanię i już mniejsza czy dobrze czy źle, a na Słowację nie przygotowano nic i poszli bez żadnego planu.
Co do Hiszpanii, to można wyciągnąć skrajne przykłady i tak: - zagrać jak Niemcy jesienią, czyli otwarta gra i wymiana ciosów - oni dostali 6, mając lepszych piłkarzy, - zagrać jak Szwecja 2 dni temu, czyli przysłowiowy "autobus" i wtedy skończy się 1:0, ale niekoniecznie dla Hiszpanii albo 0:0. Polecam też zobaczyć sobie Barcelonę z lat, jak ich trenował Enrique i jaki był jedyny sposób na ich pokonanie.
Oczywiście jak przypuszczam nasi będą chcieli "pokazać się z lepszej strony", "zmyć z siebie Słowację", "futbol na tak" i takie tam, skończy się łomotem.
ja to rozumiem bardziej tak, że przygotowywano COŚ na Hiszpanię i już mniejsza czy dobrze czy źle, a na Słowację nie przygotowano nic i poszli bez żadnego planu.
Ja to też tak rozumiem, ale to by znaczyło że Słowację zlekceważył nawet sztab, a cóż dopiero piłkarze. A ja nie rozumiem jak można taki koszmarny błąd popełnić - bo przecież wiadomo, że to mecz absolutnie konieczny do wygrania, a ze Słowacją od ładnych paru lat coś nam nie idzie - i chyba nawet wiem dlaczego.
Oni mają słabszych, ale mniej bojaźliwych, za to walecznych piłkarzy. Niestety, ale ostatnie co można powiedzieć o naszych, to to, że są waleczni. I to chyba najbardziej boli.
rozum.von.keikobad napisal(a): Oczywiście jak przypuszczam nasi będą chcieli "pokazać się z lepszej strony", "zmyć z siebie Słowację", "futbol na tak" i takie tam, skończy się łomotem.
Ja nie wiem czy będą chcieli - łudziłem się tak po Senegalu z Kolumbią, a był dramat, i nie chodzi o wynik a o zaangażowanie właśnie. Nie mam już żadnych oczekiwań co do kadry - znowu musimy budować od zera, najlepiej z nowym trenerem, ale kimś kto wie co robi.
Nie wierzę że repezentacja z Krychowiakiem, Lewandowskim, Zielińskim, Glikiem, Szczęsnym itp - coś osiągnie jeszcze na jakimkolwiek turnieju (o ile w ogóle gdzieś jeszcze pojedzie). Oni sa wypaleni, do cna. Chyba zaczynam rozumieć Piszczka - nie mogłem długo zrozumieć jak tak znakomity piłkarz, ciągle w formie przecież, nie chce grać dla reprezentacji. No nie chce, bo przestał w nią wierzyć, że jest w stanie osiągnąć cokolwiek, poza ewentualnym awansem na turniej.
może dyskusję o spiskach zaczniemy od czegoś takiego - kiedy Koleżanka ostatnio widziała jakiś cały mecz w piłkę?
Otóz całkiem niedawno. Chodziliśmy na mecze Widzewa z Miśkiem, w celach terapeutycznych , oglądała także Francuzów z Niemcami, bo mi sie od dawna podobał styl trójkolorowych. Na wiecej niż zerkanie na fragmenty, nie mam czasu, nie aspiruję absolutnie do miana jakiegokolwiek znawcy piłki noznej, sama grała w szczypiorniaka w liceum i w koszykówke na studiach. Teza, ze sport jest wykorzystywany w cwelach innych niż osiagniecie sportowego sukcesu, nie jest niczem oryginalnym. Powiązania finansowe i polityczne przedstawicieli sportu, od dziesiecioleci są mocne i niepodważalne. Rozumiem, że Panom przeszkadzają moje opinie w tym watku, wiec dygam i znikam.
ja to rozumiem bardziej tak, że przygotowywano COŚ na Hiszpanię i już mniejsza czy dobrze czy źle, a na Słowację nie przygotowano nic i poszli bez żadnego planu.
Ja to też tak rozumiem, ale to by znaczyło że Słowację zlekceważył nawet sztab, a cóż dopiero piłkarze.
Przecież był wklejony filmik, na którym Sousa ostrzegał przed sposobem strzelenia przez Słowaków... drugiej bramki!
Mnie inne opinie nie przeszkadzają, a po czym to Koleżanka wnosi, że zadałem jedno pytanie, serio??? To już na forum nawet nie tyle nie wolno napisać "nie masz racji", a zadać pytania, bo ktoś sobie pójdzie?
A tu wychodzi to, o czym pisałem wątku obok.
No i są dwa podejścia do tematu. Jedno empiryczne i szczegółowe, a drugie aprioryczne i ogólne.
Empiryczne i szczegółowe polega na tym, że badamy dany temat, szukamy informacji i na ich podstawie stwierdzamy, co się dzieje. Czyli w tym przypadku analizujemy fakty dotyczące Sousy, innych reprezentacji, piłkarzy itd. Im więcej faktów tym lepiej. A drugie polega na tym, że walimy z góry przyjętą tezę i jak pasuje cokolwiek, to jedziemy. Im pewniej się czujemy, tym teoria powinna być bardziej ogólna. Nie o samej polskiej piłce reprezentacyjnej, o polskiej piłce w ogóle. Nie o polskiej piłce w ogóle, o Polakach w ogóle itd. A jak jakieś fakty do takiej tezy nie pasują? Tym gorzej dla nich.
Koleżanka zakłada ogólną tezę (ze sport jest wykorzystywany w cwelach innych niż osiagniecie sportowego sukcesu, nie jest niczem oryginalnym. Powiązania finansowe i polityczne przedstawicieli sportu, od dziesiecioleci są mocne i niepodważalne.) i do niej dopasowuje fakty, a w sumie jak rozumiem nawet meczu Polski nie widziała, bo po co fakty, jak teza jest mocna i niepodważalna.
Fakt, całego meczu Polska - Słowacja, nie oglądałam, ostatnie emocje , jakie miałam przy okazji wystepów polskiej druzyny na Euro , to byl 2016 rok. Eliminacje do trwajacego, obserwowałam wyrywkowo, z podniesioną brwią. Sporo czytałam co sie wokół piłki dzieje, , takze w temacie roszad personalnych i organizacyjnych. Teza, że w Polsce nic nie dzieje się bez podejmowanych usilnie prób dezintegracyjnych , dekompozycyjnych przyszła juz dość dawno. Ugruntowała sie po kwietniu 2010 . Ponieważ nie mam mozliwości obserwacji od środka, bo nie jestem ani politykiem, ani działaczem, ani samorządowcem, to obserwowałam te działania na tle i w porównaniu do rozwiązan i dzialan podejmowanych w innych państwach. Wniosek, że tak ważny obszar jak sport, nie może pozostać poza zainteresowaniem czyniacych próby demontazu wiezi narodowych, byl tylko zwykłą konsekwencją logiki. Prymitywne sprzedawanie meczów ligowych wyszło na jaw, gdy stało sie juz taką norma, i tak widoczne, że zadną miarą nie dalo sie tego utrzymać . Podobne działania destrukcyjne dla sportu, ale i dla więzi jaką odczuwaja kibice narodowej reprezentacji są podejmowane, ,odwazam sie to twierdzić , także obecnie. Nie mam, oczywista kwitów na te tezę, postawilam ją tutaj, jako rzecz do przemyslenia. Tyle.
qiz napisal(a): Przecież był wklejony filmik, na którym Sousa ostrzegał przed sposobem strzelenia przez Słowaków... drugiej bramki!
Pytanie brzmi, czy mieli tylko pogadankę przed meczem, czy coś jeszcze? Bo wiesz, ja nie twierdzę, że przed Słowacją Sousa mówi: kij ze Słowacją, ale Hiszpania to i tamto. Chodzi o to czy myśmy cokolwiek faktycznie zaplanowali poza pierdołami.
Moim zdaniem - nie. Dlaczego? W ogóle nie widziałem pressingu i podejścia wysoko pod Słowaków. Może jakieś niewielkie momenty były. Elementarz jest taki, że kiedy grasz ze słabszą drużyną od siebie, najprostszym sposobem jest pressing - 99% słabszych od ciebie drużyn gubi się. A na pewno drużyn na poziomie Słowacji.
Tymczasem myśmy wyglądali jakbyśmy się tego meczu bali bardziej od nich. Ok, może nie zaraz na początku pierwszej czy drugiej połowy, ale na pewno przez większość meczu.
Druga sprawa - kto jak kto, ale właśnie Słowacy tracą gole najczęściej przez utratę piłki na własnej połowie. Ile mieliśmy odbiorów piłki na ich połowie - dwa? Na pewno po jednym była jedna z najgroźniejszych akcji jakie mieliśmy - to pamiętam.
Sorry, ale dla mnie ten blamaż to kombinacja kilku rzeczy: 1. Trener który od początku mieszał wszystkim co się dało (w konsekwencji brak zgrania, szczególnie w obronie). 2. Brak dobrego planu na Słowację (albo w ogóle planu) 3. Brak ambicji piłkarzy (może by się jakiś wyjątek znalazł) 4. Zestawienie składu: Krychowiak - zdaje się tu na forum dawno temu ktoś pisał, że zawsze kiedy Krychowiak gra, jest porażka, problemy, a już na pewno on coś zawali. Szczęsny - mam pytanie, komu przeszkadza w kadrze Fabiański? Zawalił choć jeden mecz? Może jedną bramkę o ile można za taką uznać pierwszą na wyjeździe z Niemcami w 2015. Ratował nas za to wiele razy - Szczęsny zawalił niejedną bramkę i niejeden mecz. A że gra w lepszym klubie.. no i co z tego?
Poukładajmy. Fakt, całego meczu Polska - Słowacja, nie oglądałam, ostatnie emocje , jakie miałam przy okazji wystepów polskiej druzyny na Euro , to byl 2016 rok.
Ja pytałem o oglądanie, nie o manie emocji. To pokazuje nasze różnice w podejściu do oglądania piłki, przy czym podkreślam to nie jest krytyka. Ja podchodzę bardziej analitycznie niż większość ludzi i to nawet do właśnie piłki, sportu, filmów, muzyki itd., gdzie większość ludzi oczekuje emocji. Dlatego też lubię mniej emocjonalną muzykę i filmy. To raczej dygresja, a w temacie jest tak.
Nie wykluczam, że są sprzedawane mecze, że są ustawki, że w sporcie jest polityka itd. Ale żeby o takich rzeczach wyrokować, to trzeba zebrać odpowiednią ilość danych o jakimś meczu. Jednymi z podstawowych danych o meczu jest to, co się stało na boisku. 90 minut, które nagrane z różnych kamer widzimy. I na tych 90 minutach nie widzimy żadnego sabotażu, widzimy przewidywalny efekt tego, co z kadrą działo się w ostatnich miesiącach. A jeżeli ktoś serio zapłacił jakimś polskim piłkarzom za przegraną, to słono przepłacił.
Pan uparcie mnie nie chce zrozumieć. Ja nie pisze, ze ktos sprzedał mecz. Ja pisze, ze w reprezentacji narodowej pilki noznej i wokół niej, w sztabie szkoleniowym sa osoby, które dezintegrują druzyne. Daleko bardziej subtelnymi metodami, niż druk meczu. Kolega Tecum pisze o dwóch pilkarzach. Ja także pytałam jaki sens głeboki tkwil w trzymaniu na boisku wolnego jak mucha w miodzie Krychowiaka. Tak dysponowany zawodnik, w meczu siatkowym bylby zdjety natychmiast. Jaki sens tkwil w trzymaniu go po żółtej kartce? Jeśli są tam profesjonaliści i znaja jego sportowo- osobowościowe zachowania, to winni wiedzieć, ze nie zatrzyma się i bedzie grał wolno nadal, i nieczysto także. W pierwszym meczu czerwona kartka. U zawodnika grajacego w wielu klubach, w wielu krajach, 31 letniego. Super. Normalnie czysty sport. Tylko ze tak sie nie robi w sporcie druzynowym. Wiec moze nie sport
MarianoX napisal(a): Kibicowanie naszym jest jednym z elementów patriotyzmu w czasie pokoju, bo tak.
Jest. Nie bez powodu jest to uważane za "subsytut" wojny. Jak z tego się zrezygnuje to co zostaje w czasie pokoju z wspólnotowych form? Chodzenie w pochodach jak na 1 maja?
rozum.von.keikobad napisal(a): Są dziesiątki, setki przykładów, że doświadczony zawodnik dostaje drugą żółtą. I konsekwentnie wszystko spiski, tak, tak.
No to w meczu, który sie przegrywa, zdejmuje sie zawodnika z zółtą kartką, tym bardziej, że gra żle.
rozum.von.keikobad napisal(a): Są dziesiątki, setki przykładów, że doświadczony zawodnik dostaje drugą żółtą. I konsekwentnie wszystko spiski, tak, tak.
No to w meczu, który sie przegrywa, zdejmuje sie zawodnika z zółtą kartką, tym bardziej, że gra żle.
Ale w tym momencie jak on dostał drugą żółtą Polska nie przegrywała, czyli hipoteza do Koleżanki "złotej rady dla trenerów" nie była spełniona.
Serio nie wiem, zcy Koleżanka nie dostrzega, że to, że decyzja - oceniana a posteriori, bo przecież tak najprościej, jakoś tej złotej rady nie udzieliła koleżanka na forum jak mecz trwał - okazuje się błędna, to nie musi oznaczać żadnego spisku?
rozum.von.keikobad napisal(a): Są dziesiątki, setki przykładów, że doświadczony zawodnik dostaje drugą żółtą. I konsekwentnie wszystko spiski, tak, tak.
No to w meczu, który sie przegrywa, zdejmuje sie zawodnika z zółtą kartką, tym bardziej, że gra żle.
To trochę inaczej. Gdy zawodnik z żółtą kartką ma zadanie indywidualnego krycia w obronie groźnego rywala to tak, uzasadniona jest zmiana. Tu był co prawda gracz z zadaniami obronnymi, ale gra nie była w ogólności nadmiernie ostra, ani nie wymagała takich interwencji, ani Słowacy nie mieli tyle sprytu i zdolności, by polować na jego drugą kartkę. Wówczas wystarczyć powinien osobisty rozum pana piłkarza samoograniczającego ostrą grę. Objawy rozumu nie wystąpiły, choć powinny.
@natenczas - to prawda, ale poczytaj sobie NASZE wpisy z października i listopada w tym temacie. Ktoś napisał: "Krychowiaka ustawiłbym głęboko, najlepiej na trybunach". Facet NIC nie grał, a zawalał bramki i łapał kartki.
Mamy pierwszą połowę, słabiutką grę i żółtą kartkę. No któżby się spodziewał że coś może pójść nie tak? Na pewno nie trener - gdyby miał rozum, to by go w ogóle nie wystawiał.
Ale co ja się tam znam, co się wy znacie - to on jest profesjonalistą, nie my. Co prawda my mieliśmy rację i jak się zwykle nie zgadzamy, tak z tym zgadzaliśmy się wszyscy - ale to nic nie znaczy, on dalej jest wielki pan, który się zna, i doskonale wie co robi.
Wówczas wystarczyć powinien osobisty rozum pana piłkarza samoograniczającego ostrą grę. Objawy rozumu nie wystąpiły, choć powinny. i tak od od ilu już lat? juz, już zmykam :-*
Dobra, wiem, że sam zacząłem, ale może też sam zakończę.
O co kaman z tymi profesjonalistami, kołczami i liderami. Ja nie neguję zasadniczo, że na pewnych stanowiskach wymagane są także a może i głównie zdolności przywódcze, bycie takim "naturalnym liderem". Z tym się zgadzam. Zgadzam się też, że takie predyspozycje są wymagane na stanowisku trenera piłkarskiego, także reprezentacji, na pozycji kapitana, na pozycji szefa PZPN. O ile na pozycji szefa PZPN to głównie takie są potrzebne, to na poziomie trenera trzeba też już znać się na piłce, mieć zdolności analityczne, a kapitan to jednak głównie zawodnik i ma świetnie grać, a nie tylko motywować kolegów. Ale na każdej z tych pozycji lepiej mieć urodzonego lidera niż nie. Na takim ogólnym poziomie to ja się zgadzam.
Problem zaczyna się, że mamy na wiarę przyjąć, że takim super-liderem jest Sousa. Bo ja to widzę na podstawie wielkiej wiedzy, o której nie macie pojęcia. I być może faktycznie nie mam jakiejś wielkiej wiedzy w temacie, ale ja w Sousie żadnego wielkiego lidera nie widzę. Nie wynika to z jego biografii. Nie wynika to z gry naszych. A tu widzę jeszcze wychodzi, że on ostrzegał zawodników jak mogą paść bramki od Słowaków, bez żadnych efektów w głowach naszych. To co z niego za lider?
Drugi problem to ekstrapolacja tego "profesjonalizmu" w jednej dziedzinie na wszystko. Nikt nie neguje, że Lewandowski jest bardzo dobrym napastnikiem, z najlepszym na świecie to tradycyjnie ja się wstrzymam, ale jest świetny, to na pewno i w tym co robi w klubie jest profesjonalny. Tylko że z bycia świetnym, profesjonalnym piłkarzem nie wynikają a priori zdolności do świetnej oceny kto jest, a kto nie jest prawdziwym liderem. Widzieliście Maradonę, jeden z najlepszych piłkarzy w historii, jakie miał pojęcie o czymkolwiek innym, nawet w sumie o samej taktyce piłkarskiej, wyszło jak był trenerem. Dlatego to, że "profesjonalista Lewandowski" coś powiedział o Brzęczku to jeszcze niczego nie przesądza.
Kuba_ napisal(a): Ciekawe, 17 minuta, Sousa tłumaczy jak nie stracić bramki ze Słowakami, kogo i jak pilnować przy stałych fragmentach.
Świetnie. A na to bardzo przytomna odpowiedź:
"To żadna sztuka powiedzieć, że Skriniar tak zachowuje się przy rzucie rożnym. Zadaniem trenera jest sprawienie, by drużyna odpowiednio zareagowała. Niestety w przypadku reprezentacji Polski było to niemożliwe, bo Sousa zmieniał skład obrony przy każdym meczu. Nie pozwalał piłkarzom na wypracowanie jakichkolwiek automatyzmów - uważa Kołodziejczyk."
Też się zgadzam, ale cóż - jeśli im nagadał, a nie posłuchali - to świetnie pokazuje jak w realu wygląda to rzekome "profesjonalne zarządzanie" Sousy.
A cała historia Sousy skończy się pewnie tak, że w końcu ryk publiki będzie zbyt duży, gościa zwolnią, ale szybko skasuje ogromną odprawę. Kupę kasy w błoto i nic więcej.
Kuba_ napisal(a): Ciekawe, 17 minuta, Sousa tłumaczy jak nie stracić bramki ze Słowakami, kogo i jak pilnować przy stałych fragmentach.
Świetnie. A na to bardzo przytomna odpowiedź:
___________________________
+1
Ja udzielę całkowicie bezpłatnie ważnej rady: Grając z Portugalią należy uważać na niejakiego Cristiano Ronaldo, a boksując z Tysonem Fury'm na jego prawą rękę.
Komentarz
Ludziom wmówiono, że trve patriotyzm to "kibicowanie naszym". Odpal tv jak leci Małysz, Kubica i Smolarek. Albo najlepiej Olisadebe. Możesz kraść, wyprowadzać z Polski podatki, pluć na Polskę, gardzić historią, narodem - i tak jesteś patriotą, bo kibicujesz jak jest Małysz. Czyli skanalizowanie zdrowego odruchu narodowego, patriotycznego w coś, co jest kompletnie nieistotne, w rozrywkę.
Problemem jest to, że patriotyzm do tego zredukowano, że kibicowanie było zamiast, nie obok, normalnego patriotyzmu.
Co do Włochów, pamiętaj, że Włochy się rozwijają. Oni w I połowie 2018 r. byli w gorszym dołku niż my, nie pojechali na mundial chyba pierwszy raz od coś 50 lat albo więcej. To była znacznie gorsza sytuacja mentalnie dla nich niż dla nas brak wyjścia z grupy na turnieju.
Dlatego mecze z września i z października 2018 r. (pierwsza LN) to mecze z kadrą Włoch w budowie, a nie kadrą bliską doskonałości z dzisiaj, zupełnie co innego i ja bym tego nie porównywał.
Natomiast Włochy z jesieni 2020 r. to już był inny poziom, może nie taki jak dziś, ale bardzo wysoki i na ich tle oczywiście byliśmy słabsi, ale nie byliśmy tak zmiażdżeni jak Turcy czy dziś Szwajcarzy. Ale nie, media, kibice i część piłkarzy uznała, że wstyd. No to mamy.
Nie mogliśmy być, przy takim zamieszaniu w składzie i ustawieniu.
Jeśli faktycznie dopisano sobie punkty za Słowację, to mamy powtórkę ze Smudowskiego: "chuja grają, opierdolimy ich" - na raport o Grecji, którego ponoć nie przeczytał, tylko podsumował takimi słowami i odłożył na bok.
Natomiast jednego nie rozumiem - w jaki sposób treningi pod Hiszpanię miałyby zaszkodzić na Słowację?
Przecież chyba logiczne, że na Hiszpanię potrzebna jest znakomita obrona, która nie daje się przedryblować, a jeśli, natychmiast pojawia się asekuracja. Gdzie to niby było u nas w meczu przeciw Słowakom?
Ano właśnie.
Może zaletą Brzęczka było właśnie to, że się nie porywał z motyką na słońce, i nie skończył dzięki temu z piątką w plecy.
ja to rozumiem bardziej tak, że przygotowywano COŚ na Hiszpanię i już mniejsza czy dobrze czy źle, a na Słowację nie przygotowano nic i poszli bez żadnego planu.
Co do Hiszpanii, to można wyciągnąć skrajne przykłady i tak:
- zagrać jak Niemcy jesienią, czyli otwarta gra i wymiana ciosów - oni dostali 6, mając lepszych piłkarzy,
- zagrać jak Szwecja 2 dni temu, czyli przysłowiowy "autobus" i wtedy skończy się 1:0, ale niekoniecznie dla Hiszpanii albo 0:0.
Polecam też zobaczyć sobie Barcelonę z lat, jak ich trenował Enrique i jaki był jedyny sposób na ich pokonanie.
Oczywiście jak przypuszczam nasi będą chcieli "pokazać się z lepszej strony", "zmyć z siebie Słowację", "futbol na tak" i takie tam, skończy się łomotem.
A ja nie rozumiem jak można taki koszmarny błąd popełnić - bo przecież wiadomo, że to mecz absolutnie konieczny do wygrania, a ze Słowacją od ładnych paru lat coś nam nie idzie - i chyba nawet wiem dlaczego.
Oni mają słabszych, ale mniej bojaźliwych, za to walecznych piłkarzy.
Niestety, ale ostatnie co można powiedzieć o naszych, to to, że są waleczni. I to chyba najbardziej boli. Ja nie wiem czy będą chcieli - łudziłem się tak po Senegalu z Kolumbią, a był dramat, i nie chodzi o wynik a o zaangażowanie właśnie. Nie mam już żadnych oczekiwań co do kadry - znowu musimy budować od zera, najlepiej z nowym trenerem, ale kimś kto wie co robi.
Nie wierzę że repezentacja z Krychowiakiem, Lewandowskim, Zielińskim, Glikiem, Szczęsnym itp - coś osiągnie jeszcze na jakimkolwiek turnieju (o ile w ogóle gdzieś jeszcze pojedzie). Oni sa wypaleni, do cna.
Chyba zaczynam rozumieć Piszczka - nie mogłem długo zrozumieć jak tak znakomity piłkarz, ciągle w formie przecież, nie chce grać dla reprezentacji. No nie chce, bo przestał w nią wierzyć, że jest w stanie osiągnąć cokolwiek, poza ewentualnym awansem na turniej.
Na wiecej niż zerkanie na fragmenty, nie mam czasu, nie aspiruję absolutnie do miana jakiegokolwiek znawcy piłki noznej, sama grała w szczypiorniaka w liceum i w koszykówke na studiach.
Teza, ze sport jest wykorzystywany w cwelach innych niż osiagniecie sportowego sukcesu, nie jest niczem oryginalnym.
Powiązania finansowe i polityczne przedstawicieli sportu, od dziesiecioleci są mocne i niepodważalne.
Rozumiem, że Panom przeszkadzają moje opinie w tym watku, wiec dygam i znikam.
A tu wychodzi to, o czym pisałem wątku obok.
No i są dwa podejścia do tematu. Jedno empiryczne i szczegółowe, a drugie aprioryczne i ogólne.
Empiryczne i szczegółowe polega na tym, że badamy dany temat, szukamy informacji i na ich podstawie stwierdzamy, co się dzieje. Czyli w tym przypadku analizujemy fakty dotyczące Sousy, innych reprezentacji, piłkarzy itd. Im więcej faktów tym lepiej.
A drugie polega na tym, że walimy z góry przyjętą tezę i jak pasuje cokolwiek, to jedziemy.
Im pewniej się czujemy, tym teoria powinna być bardziej ogólna. Nie o samej polskiej piłce reprezentacyjnej, o polskiej piłce w ogóle. Nie o polskiej piłce w ogóle, o Polakach w ogóle itd. A jak jakieś fakty do takiej tezy nie pasują? Tym gorzej dla nich.
Koleżanka zakłada ogólną tezę (ze sport jest wykorzystywany w cwelach innych niż osiagniecie sportowego sukcesu, nie jest niczem oryginalnym. Powiązania finansowe i polityczne przedstawicieli sportu, od dziesiecioleci są mocne i niepodważalne.) i do niej dopasowuje fakty, a w sumie jak rozumiem nawet meczu Polski nie widziała, bo po co fakty, jak teza jest mocna i niepodważalna.
Eliminacje do trwajacego, obserwowałam wyrywkowo, z podniesioną brwią.
Sporo czytałam co sie wokół piłki dzieje, , takze w temacie roszad personalnych i organizacyjnych.
Teza, że w Polsce nic nie dzieje się bez podejmowanych usilnie prób dezintegracyjnych , dekompozycyjnych przyszła juz dość dawno. Ugruntowała sie po kwietniu 2010 .
Ponieważ nie mam mozliwości obserwacji od środka, bo nie jestem ani politykiem, ani działaczem, ani samorządowcem, to obserwowałam te działania na tle i w porównaniu do rozwiązan i dzialan podejmowanych w innych państwach.
Wniosek, że tak ważny obszar jak sport, nie może pozostać poza zainteresowaniem czyniacych próby demontazu wiezi narodowych, byl tylko zwykłą konsekwencją logiki.
Prymitywne sprzedawanie meczów ligowych wyszło na jaw, gdy stało sie juz taką norma, i tak widoczne, że zadną miarą nie dalo sie tego utrzymać .
Podobne działania destrukcyjne dla sportu, ale i dla więzi jaką odczuwaja kibice narodowej reprezentacji są podejmowane, ,odwazam sie to twierdzić , także obecnie.
Nie mam, oczywista kwitów na te tezę, postawilam ją tutaj, jako rzecz do przemyslenia.
Tyle.
Bo wiesz, ja nie twierdzę, że przed Słowacją Sousa mówi: kij ze Słowacją, ale Hiszpania to i tamto.
Chodzi o to czy myśmy cokolwiek faktycznie zaplanowali poza pierdołami.
Moim zdaniem - nie. Dlaczego?
W ogóle nie widziałem pressingu i podejścia wysoko pod Słowaków. Może jakieś niewielkie momenty były.
Elementarz jest taki, że kiedy grasz ze słabszą drużyną od siebie, najprostszym sposobem jest pressing - 99% słabszych od ciebie drużyn gubi się. A na pewno drużyn na poziomie Słowacji.
Tymczasem myśmy wyglądali jakbyśmy się tego meczu bali bardziej od nich. Ok, może nie zaraz na początku pierwszej czy drugiej połowy, ale na pewno przez większość meczu.
Druga sprawa - kto jak kto, ale właśnie Słowacy tracą gole najczęściej przez utratę piłki na własnej połowie. Ile mieliśmy odbiorów piłki na ich połowie - dwa?
Na pewno po jednym była jedna z najgroźniejszych akcji jakie mieliśmy - to pamiętam.
Sorry, ale dla mnie ten blamaż to kombinacja kilku rzeczy:
1. Trener który od początku mieszał wszystkim co się dało (w konsekwencji brak zgrania, szczególnie w obronie).
2. Brak dobrego planu na Słowację (albo w ogóle planu)
3. Brak ambicji piłkarzy (może by się jakiś wyjątek znalazł)
4. Zestawienie składu: Krychowiak - zdaje się tu na forum dawno temu ktoś pisał, że zawsze kiedy Krychowiak gra, jest porażka, problemy, a już na pewno on coś zawali. Szczęsny - mam pytanie, komu przeszkadza w kadrze Fabiański? Zawalił choć jeden mecz? Może jedną bramkę o ile można za taką uznać pierwszą na wyjeździe z Niemcami w 2015. Ratował nas za to wiele razy - Szczęsny zawalił niejedną bramkę i niejeden mecz. A że gra w lepszym klubie.. no i co z tego?
Poukładajmy.
Fakt, całego meczu Polska - Słowacja, nie oglądałam, ostatnie emocje , jakie miałam przy okazji wystepów polskiej druzyny na Euro , to byl 2016 rok.
Ja pytałem o oglądanie, nie o manie emocji. To pokazuje nasze różnice w podejściu do oglądania piłki, przy czym podkreślam to nie jest krytyka. Ja podchodzę bardziej analitycznie niż większość ludzi i to nawet do właśnie piłki, sportu, filmów, muzyki itd., gdzie większość ludzi oczekuje emocji. Dlatego też lubię mniej emocjonalną muzykę i filmy. To raczej dygresja, a w temacie jest tak.
Nie wykluczam, że są sprzedawane mecze, że są ustawki, że w sporcie jest polityka itd. Ale żeby o takich rzeczach wyrokować, to trzeba zebrać odpowiednią ilość danych o jakimś meczu. Jednymi z podstawowych danych o meczu jest to, co się stało na boisku. 90 minut, które nagrane z różnych kamer widzimy. I na tych 90 minutach nie widzimy żadnego sabotażu, widzimy przewidywalny efekt tego, co z kadrą działo się w ostatnich miesiącach. A jeżeli ktoś serio zapłacił jakimś polskim piłkarzom za przegraną, to słono przepłacił.
Ja nie pisze, ze ktos sprzedał mecz.
Ja pisze, ze w reprezentacji narodowej pilki noznej i wokół niej, w sztabie szkoleniowym sa osoby, które dezintegrują druzyne.
Daleko bardziej subtelnymi metodami, niż druk meczu.
Kolega Tecum pisze o dwóch pilkarzach.
Ja także pytałam jaki sens głeboki tkwil w trzymaniu na boisku wolnego jak mucha w miodzie Krychowiaka.
Tak dysponowany zawodnik, w meczu siatkowym bylby zdjety natychmiast.
Jaki sens tkwil w trzymaniu go po żółtej kartce?
Jeśli są tam profesjonaliści i znaja jego sportowo- osobowościowe zachowania, to winni wiedzieć, ze nie zatrzyma się i bedzie grał wolno nadal, i nieczysto także.
W pierwszym meczu czerwona kartka. U zawodnika grajacego w wielu klubach, w wielu krajach, 31 letniego.
Super.
Normalnie czysty sport.
Tylko ze tak sie nie robi w sporcie druzynowym.
Wiec moze nie sport
Serio nie wiem, zcy Koleżanka nie dostrzega, że to, że decyzja - oceniana a posteriori, bo przecież tak najprościej, jakoś tej złotej rady nie udzieliła koleżanka na forum jak mecz trwał - okazuje się błędna, to nie musi oznaczać żadnego spisku?
Milego dnia.
( a mówilam, dygam i znikam, :-w )
Gdy zawodnik z żółtą kartką ma zadanie indywidualnego krycia w obronie groźnego rywala to tak, uzasadniona jest zmiana.
Tu był co prawda gracz z zadaniami obronnymi, ale gra nie była w ogólności nadmiernie ostra, ani nie wymagała takich interwencji, ani Słowacy nie mieli tyle sprytu i zdolności, by polować na jego drugą kartkę. Wówczas wystarczyć powinien osobisty rozum pana piłkarza samoograniczającego ostrą grę. Objawy rozumu nie wystąpiły, choć powinny.
Ktoś napisał: "Krychowiaka ustawiłbym głęboko, najlepiej na trybunach".
Facet NIC nie grał, a zawalał bramki i łapał kartki.
Mamy pierwszą połowę, słabiutką grę i żółtą kartkę. No któżby się spodziewał że coś może pójść nie tak?
Na pewno nie trener - gdyby miał rozum, to by go w ogóle nie wystawiał.
Ale co ja się tam znam, co się wy znacie - to on jest profesjonalistą, nie my.
Co prawda my mieliśmy rację i jak się zwykle nie zgadzamy, tak z tym zgadzaliśmy się wszyscy - ale to nic nie znaczy, on dalej jest wielki pan, który się zna, i doskonale wie co robi.
i tak od od ilu już lat?
juz, już zmykam :-*
O co kaman z tymi profesjonalistami, kołczami i liderami. Ja nie neguję zasadniczo, że na pewnych stanowiskach wymagane są także a może i głównie zdolności przywódcze, bycie takim "naturalnym liderem". Z tym się zgadzam. Zgadzam się też, że takie predyspozycje są wymagane na stanowisku trenera piłkarskiego, także reprezentacji, na pozycji kapitana, na pozycji szefa PZPN. O ile na pozycji szefa PZPN to głównie takie są potrzebne, to na poziomie trenera trzeba też już znać się na piłce, mieć zdolności analityczne, a kapitan to jednak głównie zawodnik i ma świetnie grać, a nie tylko motywować kolegów. Ale na każdej z tych pozycji lepiej mieć urodzonego lidera niż nie.
Na takim ogólnym poziomie to ja się zgadzam.
Problem zaczyna się, że mamy na wiarę przyjąć, że takim super-liderem jest Sousa. Bo ja to widzę na podstawie wielkiej wiedzy, o której nie macie pojęcia.
I być może faktycznie nie mam jakiejś wielkiej wiedzy w temacie, ale ja w Sousie żadnego wielkiego lidera nie widzę. Nie wynika to z jego biografii. Nie wynika to z gry naszych. A tu widzę jeszcze wychodzi, że on ostrzegał zawodników jak mogą paść bramki od Słowaków, bez żadnych efektów w głowach naszych. To co z niego za lider?
Drugi problem to ekstrapolacja tego "profesjonalizmu" w jednej dziedzinie na wszystko. Nikt nie neguje, że Lewandowski jest bardzo dobrym napastnikiem, z najlepszym na świecie to tradycyjnie ja się wstrzymam, ale jest świetny, to na pewno i w tym co robi w klubie jest profesjonalny. Tylko że z bycia świetnym, profesjonalnym piłkarzem nie wynikają a priori zdolności do świetnej oceny kto jest, a kto nie jest prawdziwym liderem. Widzieliście Maradonę, jeden z najlepszych piłkarzy w historii, jakie miał pojęcie o czymkolwiek innym, nawet w sumie o samej taktyce piłkarskiej, wyszło jak był trenerem. Dlatego to, że "profesjonalista Lewandowski" coś powiedział o Brzęczku to jeszcze niczego nie przesądza.
A na to bardzo przytomna odpowiedź:
"To żadna sztuka powiedzieć, że Skriniar tak zachowuje się przy rzucie rożnym. Zadaniem trenera jest sprawienie, by drużyna odpowiednio zareagowała. Niestety w przypadku reprezentacji Polski było to niemożliwe, bo Sousa zmieniał skład obrony przy każdym meczu. Nie pozwalał piłkarzom na wypracowanie jakichkolwiek automatyzmów - uważa Kołodziejczyk."
Polecam cały wpis, tak w ogóle - zgadzam się całkowicie.
https://www.meczyki.pl/newsy/szef-sportu-nc-ostro-o-zbigniewie-bonku-okrutne-okropne-jako-pilkarz-czulbym-sie-sprzedany-przez-prezesa/168020-n
A cała historia Sousy skończy się pewnie tak, że w końcu ryk publiki będzie zbyt duży, gościa zwolnią, ale szybko skasuje ogromną odprawę. Kupę kasy w błoto i nic więcej.
A na to bardzo przytomna odpowiedź:
___________________________
+1
Ja udzielę całkowicie bezpłatnie ważnej rady:
Grając z Portugalią należy uważać na niejakiego Cristiano Ronaldo, a boksując z Tysonem Fury'm na jego prawą rękę.