Motes napisal(a): Jest bardziej wyrafinowany taktycznie choćby dlatego, że mechanizm składa się z jedenastu elementów, które trzeba odpowiednio ustawić, a nie kilku.
Tylko problem jest w tym, że my niedomagamy nie przez zawiłości taktyczne, tylko przez elementarne błędy. A tak na marginesie - w siatkówce to się tylko wydaje takie proste, a wcale nie jest.
MarianoX napisal(a): Schemat akcji siatkarskiej to; pyk-pyk-jeb!
Modyfikacja Wilfredo Leona: jeb!
Zeby nie było; Ja osobiście bardzo lubię siatkę oglądać i w nią grać (bardziej niż w nogę)
No nie, tak to nie wygląda. Żeby odnieść sukces w siatce, musisz umiec postawić blok - bo inaczej przeciwnik cię zmiecie z parkietu, i to nawet przeciwnik niskiej klasy (bo skakać i walić to oni potrafią). Blok albo uniemożliwia, albo utrudnia przeciwnikowi skuteczny atak - ale musisz też umieć przyjąć atak tak, aby jeszcze można było wyprowadzić kontratak, a nie tylko przebić piłkę na połowę przeciwnika.
A żeby twoja akcja była skuteczna, musisz mieć RÓZNE warianty rozegrania - w przeciwnym razie blok przeciwnika na pewno zdąży, bo wie, co grasz.
W siatce precyzja musi być na dużo wyższym poziomie niż w piłce - boisko jest stosunkowo małe, a każdy błąd to utrata punktu (w piłce możesz popełniać błąd za błędem i nie stracisz bramki).
Deprecjonowanie siatki bardzo nie ok - naprawdę to się tylko wydaje takie proste. Demonizowanie piłki (że to takie niewiadomo jak skomplikowane, i mamy za mało pieniędzy, by odnieść sukces) - też nie ok.
Możemy, ale warunkiem koniecznym jest wyeliminowanie PODSTAWOWYCH błędów.
Motes napisal(a): Jakby wszyscy trenerzy wiedzieli, co robią, to by wygrywali wszyscy po 3:0 i co by to było?
Perfekcyjny mecz piłkarski kończy się wynikiem 0:0 z powodu braku błędów, podobnie jak gra w kółko i krzyżyk. Poważnie.
Nie sądzę, że w sporcie unikanie błędów jest decydujące. Jestem przekonany, że można teoretycznie nie zrobić żadnego błędu a mimo to przegrać, przy pewnej różnicy umiejętności.
* Oczywiście wzrost w siatkówce, podobnie jak siła w judo to nie wszystko. To tylko jakies 90 procent.
Daleko nie wszystko i pewnie nie 90%. Doś pedzieć, że wybrany najlepszym siatkarzem XX w. Karoly Karch (Karolek) Kiraly nie ma nawet 190cm (sic!) a najlepszy siatkarz pierwszej dekady XX w. Gilbert Giba Filho, ledwie metr 90.
Jeden z najlepiej zagrywających zawodników naszej ligi w jej historii to Ruciak, też posiadający tylko 190cm knypek a kapitanem naszej repry, bez którego Vital jej se nie wyobraża jest niejaki Kubiak liczący zaledwie 192 cm.
Nawet Libero naszej kadry ma powyżej 1,8m, a średni wzrost mężczyzny w Polsce to 1,78m. Tagwięc przeciętny wzrostowo mężczyzna nie ma czego szukać w siatkówce na poziomie reprezentacji...
Ja sobie troszeczkę dworuje z siatki, bo miałem w szkole średniej panów WFistów (bardzo dobrych zresztą) byłych siatkarzy, co to uważali piłkę nożną za prostą dyscyplinę plebejska w odróżnieniu od "inteligenckiej" siatkówki i kosza
Wzrost libero nie ma żadnego ale to żadnego znaczenia. Jedynym powodem, dla którego grający libero mają tyle wzrostu, wiele mają, jest pewnie fakt, że zaczęli trenować siatkówkę, bo byli w miarę wysocy i mieli talent. Potem się jednak okazało, że są za niscy na grę w pierwszej linii.
Bo wzrost oczywiście ma znaczenie. Drużyna złożona z najlepszych zawodników 192- nie miałaby szans z drużyną 200+.
Bodaj w 96 złoto olimpijskie zdobyła drużyna Neandertalii, w sumie nie za mocna, ale jako jedna z pierwszych (a może pierwsza) na szczeblu reprezentacyjnym złożona z samych zawodników 200+.
Wygrała w finale z Włochami, którzy na 3 igrzyskach i niezliczonych ligach światowych byli niepokonani, ale złota olimpijskiego nie zdobyli.
Potem była era Brazylii, która również zdobyła złoto 3 razy po kolei, ale olimpiadę wygrała tylko jedną.
Po tym nastąpiła era Polski. Dwa razy majster a potem jeszcze wzmocnienie najlepszym siatkarzem świata. Oby na IO nie było jak z Włochami. To specyficzny turniej.
To przechodząc do przyszłości: czy wyrzucać Suosę po mistrzowstwach? Zakładam racjonalnie: oklep 3: 0 z Hiszpanią plus Szwecja "tylko" 2:0. Eliminacje MS są już mocno przegrane zatem czy nie ma sensu szukać kogoś nowego aby budował w czasie tych eliminacji z założeniem, że i tak trzeba szykować kolejne?
Oczywiście jest też wariant nieracjonalny: nasi grają dobrze (nawet jak nie wyjdą z grupy to widać pomysł i przyszłość) i Suosa zostaje aby powalczyć jeszcze o finał MŚ.
trep napisal(a): Drużyna złożona z najlepszych zawodników 192- nie miałaby szans z drużyną 200+.
No, tu już Kolega pojechał za mocno. Czy to nie na igrzyskach w Albertville Polska miała najwyższy blok na turnieju i przegrała wszystkie mecze?
Sam wzrost to sporo, ale nie wszystko - blok można rozbić, dobrym serwisem odrzucić od siatki, i przewagę wzrostu (jeśli nie jest miażdżąca) - zniwelować. Więc z tym "nie miałaby szans" to bym się aż tak nie rozpędzał.
Śmiem twierdzić że gdyby magicznym sposobem wszyscy Estończycy mieli po 2.10 a Polacy po 1.90 - na pewno nie bylibyśmy z góry skazani na porażkę. A bardzo możliwe że byśmy wygrali.
Czyli Polska, żeby zachować choćby matematyczne szanse na awans musi mieć choćby punkt z Hiszpanią.
Jak ktoś lubi tabele analizować, to polecam bardzo grupę B, gdzie mecz Finlandia - Dania rozbił dość przewidywalny układ tabeli i teraz awansować i odpaść zarówno Finowie, Rosjanie, jak i Duńczycy i każdy scenariusz oceniłbym jako realny, a nie tylko teoretyczny.
A tak na marginesie, dopiero dzisiaj widziałem dokładnie jak padła druga bramka dla Słowaków. Stał Słowak w Polu karnym, Jóźwiak go krył. W pewnym momencie Słowak zrobił koszykarski ruch wyjścia do piłki, zrobił ruch w kierunku bramki, odbił się rękoma od Jóżwiaka i poszedł w drugą stronę. Jóźwiak się zachwiał i nie ruszył za Słowakiem, spóźnił się. Powiem tak, gdyby upadł by był może i faul, ale nawet pomimo odepchnięcia mógł za nim nadążyć. Ta bramka to nie efekt złego ustawienia, a indywidualnego błędu w obronie Jóźwiaka. Pizdowatość taka.
Przemko napisal(a): Samobój to samo, jakby mocniej nogę wyciągnął piłka minęła by słupek, a zrobił tak bylejak i zmienił bieg piłki która leciała w bramkarza.
Ale Szczęsny jest na 3 miejscu jeżeli chodzi o winę za stracenie bramki. Po pierwsze ,tego skrzydłowego krył Bereszeński, Jóżwiak podwoił i przejął krycie, ale tak niemrawo, że zaraz skrzydłowy znalazł się znowu w zasięgu Bereszyńskiego, który nie zdążył się dobrze ustawić. Gdyby nie było Jóźwiaka wcale w tej akcji, od początku, Bereś nie dałby się minąć. I znowu, kurwa, podwajania nie da nauczyć się na treningu kadry, to się wynosi z klubów. Tyle, że ja nie sądzę, że Jóżwiak tego nie potrafi. Oni byli w dyskomforcie psychicznym. Nie wiem i nie będę zgadywał dlaczego.
No dobra, ale poza tymi błędami, było jeszcze parę rzeczy - brak pomysłu na atak pozycyjny, schematy do bólu przewidywalne, brak szybkości i brak zaangażowania.
Wczoraj grałem w nogę z dwoma kolegami, co byli w Sankt Petersburgu na meczu. Siedzieli za bramką (tą, na którą padły dwa gole). I mówili że straszliwy bezruch było widać po naszej stronie, czego pewnie nie widać było w telewizji. No niestety, było widać.
TecumSeh napisal(a): No dobra, ale poza tymi błędami, było jeszcze parę rzeczy - brak pomysłu na atak pozycyjny, schematy do bólu przewidywalne, brak szybkości i brak zaangażowania.
Wczoraj grałem w nogę z dwoma kolegami, co byli w Sankt Petersburgu na meczu. Siedzieli za bramką (tą, na którą padły dwa gole). I mówili że straszliwy bezruch było widać po naszej stronie, czego pewnie nie widać było w telewizji. No niestety, było widać.
Nie bronię Sousy, ani nie atakuję. Prawdę powiedziawszy w dupie mam skąd takie błędy się wzięły, niech to robią trener, sztab i prezes. To jest ich problem, ja będę jutro oglądał mecz, albo nie będę.
trep napisal(a): Drużyna złożona z najlepszych zawodników 192- nie miałaby szans z drużyną 200+.
No, tu już Kolega pojechał za mocno. Czy to nie na igrzyskach w Albertville Polska miała najwyższy blok na turnieju i przegrała wszystkie mecze?
Sam wzrost to sporo, ale nie wszystko - blok można rozbić, dobrym serwisem odrzucić od siatki, i przewagę wzrostu (jeśli nie jest miażdżąca) - zniwelować. Więc z tym "nie miałaby szans" to bym się aż tak nie rozpędzał.
Śmiem twierdzić że gdyby magicznym sposobem wszyscy Estończycy mieli po 2.10 a Polacy po 1.90 - na pewno nie bylibyśmy z góry skazani na porażkę. A bardzo możliwe że byśmy wygrali.
Chodziło mi oczywiście o drużynę złożoną z najlepszych zawodników 200+ gdyż inaczej ten pogląd nie miałby sensu, bo w szczególności odnosiłby się do dwumetrowych niepełnosprawnych.
trep napisal(a): Chodziło mi oczywiście o drużynę złożoną z najlepszych zawodników 200+ gdyż inaczej ten pogląd nie miałby sensu, bo w szczególności odnosiłby się do dwumetrowych niepełnosprawnych.
Aż do takiego absurdu nie zamierzałem tego sprowadzać:)
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Nie ogarniam, jak to się dzieje, że internetowi napinacze doskonale wiedzą, że nie wolno zawodnika przemęczyć przed meczykiem, a koleś który robi to zawodowo -- nie.
Serio, powinni temu Souzie kazać czytać tut. forumek, mielibyśmy nie 1:2 w trąbę, ale ze 3:0 do przodu.
PS To prawda.
Mnie frapuje historia pana Nawałki, wygląda na typowy przypadek trenera Schrödingera. Jest reprezentacyjny i doprowadza kadrę do ćwierćfinałów, ale jednak jest klubowy i zarzyna kadrę fizycznie. Stan faktyczny odczytujemy dopiero po odbyciu meczu.
Wogle ostatnie strony wątku postarzyły mnie o 10 lat, ilość znawstwa, sucharów i tatusiowych mądrych rad powoduje, że brzuszek piwny sam się hoduje, dzięki
trep napisal(a): Chodziło mi oczywiście o drużynę złożoną z najlepszych zawodników 200+ gdyż inaczej ten pogląd nie miałby sensu, bo w szczególności odnosiłby się do dwumetrowych niepełnosprawnych.
Aż do takiego absurdu nie zamierzałem tego sprowadzać:)
Estończyków 2.10 nie ma zbyt wielu, jeśli jacyś są, ale postawiłbym na Estonię 2.00+ w meczu z Polską 1.90- Bez wątpienia.
Ale Szkoci pokazali dzisiaj serducho! Szans wielkich im nie daję, po tym meczu będą bardziej zmęczeni niż Chorwaci po swoim, technicznie też odstają, a potrzebują zwycięstwa. Na ich korzyść przemawia, że grają u siebie, ale może być za mało, a do "biorącego" 3. miejsca potrzebują raczej zwycięstwa. Jednak niezależnie od wyniku nikt im nie zarzuci, że zlekceważyli, że się nie starali, że nie chcieli. Gdyby tak grała nasza kadra to absolutnie nikt normalny nie miałby pretensji nawet przy 4. miejscu w grupie.
Nie widziałem meczu Szkotów z Czechami, ale wynik Czechów z nimi i gra Czechów z Chorwacją oraz Anglii w obu meczach każe się zastanawiać, czy Anglia w ogóle wyjdzie z pierwszego...
Na dzień dzisiejszy kibicuję Włochom i Szkocji. I powiem wam szczerze, że pierwszy raz w historii już bym chciał żeby u nas było po ptakach. Będę mógł się spokojnie skoncentrować na meczach. A tak ... Ale nic, jutro o 22.50 już będzie można odetchnąć. Atmosfera jest okrutna, tak nie powinno być.
trep napisal(a): Jakie są zasady VAR na turnieju? Kto może żądać, ile razy i w jakich okolicznościach?
Sędzia przy ekranie daje znać głównemu. Nie ma challenge'u jak w tenisie czy hokeju.
Czyli sędziowie nie wypuszczają wyniku z rąk. Słabo. VAR jest w tenisie, siatce, koszu, hokeju, nawet w lekkiej widziałem. W siatkówce VAR to był prawdziwy przełom. Po prostu brak słów, jak to pomogło w uczciwości wyników.
Komentarz
A tak na marginesie - w siatkówce to się tylko wydaje takie proste, a wcale nie jest.
No nie, tak to nie wygląda.
Żeby odnieść sukces w siatce, musisz umiec postawić blok - bo inaczej przeciwnik cię zmiecie z parkietu, i to nawet przeciwnik niskiej klasy (bo skakać i walić to oni potrafią). Blok albo uniemożliwia, albo utrudnia przeciwnikowi skuteczny atak - ale musisz też umieć przyjąć atak tak, aby jeszcze można było wyprowadzić kontratak, a nie tylko przebić piłkę na połowę przeciwnika.
A żeby twoja akcja była skuteczna, musisz mieć RÓZNE warianty rozegrania - w przeciwnym razie blok przeciwnika na pewno zdąży, bo wie, co grasz.
W siatce precyzja musi być na dużo wyższym poziomie niż w piłce - boisko jest stosunkowo małe, a każdy błąd to utrata punktu (w piłce możesz popełniać błąd za błędem i nie stracisz bramki).
Deprecjonowanie siatki bardzo nie ok - naprawdę to się tylko wydaje takie proste.
Demonizowanie piłki (że to takie niewiadomo jak skomplikowane, i mamy za mało pieniędzy, by odnieść sukces) - też nie ok.
Możemy, ale warunkiem koniecznym jest wyeliminowanie PODSTAWOWYCH błędów.
Jeden z najlepiej zagrywających zawodników naszej ligi w jej historii to Ruciak, też posiadający tylko 190cm knypek a kapitanem naszej repry, bez którego Vital jej se nie wyobraża jest niejaki Kubiak liczący zaledwie 192 cm.
Ja sobie troszeczkę dworuje z siatki, bo miałem w szkole średniej panów WFistów (bardzo dobrych zresztą) byłych siatkarzy, co to uważali piłkę nożną za prostą dyscyplinę plebejska w odróżnieniu od "inteligenckiej" siatkówki i kosza
Bo wzrost oczywiście ma znaczenie. Drużyna złożona z najlepszych zawodników 192- nie miałaby szans z drużyną 200+.
Bodaj w 96 złoto olimpijskie zdobyła drużyna Neandertalii, w sumie nie za mocna, ale jako jedna z pierwszych (a może pierwsza) na szczeblu reprezentacyjnym złożona z samych zawodników 200+.
Wygrała w finale z Włochami, którzy na 3 igrzyskach i niezliczonych ligach światowych byli niepokonani, ale złota olimpijskiego nie zdobyli.
Potem była era Brazylii, która również zdobyła złoto 3 razy po kolei, ale olimpiadę wygrała tylko jedną.
Po tym nastąpiła era Polski. Dwa razy majster a potem jeszcze wzmocnienie najlepszym siatkarzem świata. Oby na IO nie było jak z Włochami. To specyficzny turniej.
Oczywiście jest też wariant nieracjonalny: nasi grają dobrze (nawet jak nie wyjdą z grupy to widać pomysł i przyszłość) i Suosa zostaje aby powalczyć jeszcze o finał MŚ.
Czy to nie na igrzyskach w Albertville Polska miała najwyższy blok na turnieju i przegrała wszystkie mecze?
Sam wzrost to sporo, ale nie wszystko - blok można rozbić, dobrym serwisem odrzucić od siatki, i przewagę wzrostu (jeśli nie jest miażdżąca) - zniwelować. Więc z tym "nie miałaby szans" to bym się aż tak nie rozpędzał.
Śmiem twierdzić że gdyby magicznym sposobem wszyscy Estończycy mieli po 2.10 a Polacy po 1.90 - na pewno nie bylibyśmy z góry skazani na porażkę. A bardzo możliwe że byśmy wygrali.
Czyli Polska, żeby zachować choćby matematyczne szanse na awans musi mieć choćby punkt z Hiszpanią.
Jak ktoś lubi tabele analizować, to polecam bardzo grupę B, gdzie mecz Finlandia - Dania rozbił dość przewidywalny układ tabeli i teraz awansować i odpaść zarówno Finowie, Rosjanie, jak i Duńczycy i każdy scenariusz oceniłbym jako realny, a nie tylko teoretyczny.
Gdyby jakimś cudem się udało jutro zremisować - to kto wie?
Tak wiem, zwykle po pierwszym meczu na turnieju uaktywnia się wiara w cuda. Pomarzyć można, a co
A tak na marginesie, dopiero dzisiaj widziałem dokładnie jak padła druga bramka dla Słowaków. Stał Słowak w Polu karnym, Jóźwiak go krył. W pewnym momencie Słowak zrobił koszykarski ruch wyjścia do piłki, zrobił ruch w kierunku bramki, odbił się rękoma od Jóżwiaka i poszedł w drugą stronę. Jóźwiak się zachwiał i nie ruszył za Słowakiem, spóźnił się. Powiem tak, gdyby upadł by był może i faul, ale nawet pomimo odepchnięcia mógł za nim nadążyć. Ta bramka to nie efekt złego ustawienia, a indywidualnego błędu w obronie Jóźwiaka. Pizdowatość taka.
Wczoraj grałem w nogę z dwoma kolegami, co byli w Sankt Petersburgu na meczu. Siedzieli za bramką (tą, na którą padły dwa gole). I mówili że straszliwy bezruch było widać po naszej stronie, czego pewnie nie widać było w telewizji.
No niestety, było widać.
Wogle ostatnie strony wątku postarzyły mnie o 10 lat, ilość znawstwa, sucharów i tatusiowych mądrych rad powoduje, że brzuszek piwny sam się hoduje, dzięki
Bez wątpienia.
Nie widziałem meczu Szkotów z Czechami, ale wynik Czechów z nimi i gra Czechów z Chorwacją oraz Anglii w obu meczach każe się zastanawiać, czy Anglia w ogóle wyjdzie z pierwszego...
A tak btw w pierwszej połownie nie ma wstydu.
Po tym co odwalamy na turniejach, mnie wystarczy kiedy nie ma wstydu.