A tymczasem rak polskiego dziennikarstwa sportowego (aż z ciekawości zajrzałem, co napiszą) pisze: "Naszą pułapką okazał się opalony, elegancki, złotousty i co najważniejsze ZAGRANICZNY szkoleniowiec."
Plus za szczerość. Mogli jeszcze napisać wprost - "jesteśmy zakompleksionymi idiotami, którzy o piłce mają niewielkie pojęcie" - no ale nie wymagajmy za wiele.
TecumSeh napisal(a): A tymczasem rak polskiego dziennikarstwa sportowego (aż z ciekawości zajrzałem, co napiszą) pisze: "Naszą pułapką okazał się opalony, elegancki, złotousty i co najważniejsze ZAGRANICZNY szkoleniowiec."
Plus za szczerość. Mogli jeszcze napisać wprost - "jesteśmy zakompleksionymi idiotami, którzy o piłce mają niewielkie pojęcie" - no ale nie wymagajmy za wiele.
Oni nic nie zrozumieli. Teraz będą jeszcze bardziej ostrzy.
JORGE napisal(a): Oni nic nie zrozumieli. Teraz będą jeszcze bardziej ostrzy.
Nie wiem czy nic, ale zrobili coś na kształt rachunku sumienia. Mało kto się na to zdobywa, więc to jakiś plus.
Z drugiej strony ludzie żyjący z komentowania piłki nożnej powinni coś o niej wiedzieć, i do tego jeszcze być dziennikarzami, a nie propagandzistami imć Bońka, w którego Stanowski jest zapatrzony jak cielę w malowane wrota.
Generalnie szkoda mi nawet pisać "a nie mówiłem" - niesmak jest zbyt duży, bo choć podejrzewałem że będzie tragedia, to chyba jednak nie że aż taka.
Kluczowe w tym pytaniu jest jak definiujemy słowo "my".
Ja się za znawcę piłki nie uważam, a jednak coś tam wiem. Tak samo jak choć generalnie lubię matmę, to znawcą jej nie jestem na pewno, ale generalnie orientuję się w jej absolutnych podstawach, i trudno mnie przekonać że 2+2=5 - nawet jeśli mówi to wielki autorytet nałkowy.
Jeśli my oznacza Polacy - uważam że jest u nas trochę ludzi którzy na piłce się znają, ale "znają się" nie oznacza od razu, że byliby dobrymi trenerami. Natomiast umieją coś tam przewidzieć, widzą tendencje, wyciągają dość prawidłowe wnioski, itp. Na przykład uważam że na tym forum na piłce zna się kolega Rozum, a do tego - co jest pewną sztuką - oddziela analizę od emocji, i jego przewidywania są zwykle trafne.
Tyle jeśli chodzi o "znaniu się na piłce". A jeśli chodzi o zakompleksionych idiotów, to owszem, lwia część polskiego dziennikarstwa sportowego, mnóstwo działaczy itp, oraz rzesza kibiców - tacy właśnie są.
Sprawa Brzęczka i Sousy jest na to najlepszym dowodem - lepiej to widać niż w przypadku duetu Janas - Benhauer, ale schemat ten sam: po Polaku jechano jak po burej suce, przed zagranicznym emerytem/hochsztaplerem klękano i bito pokłony - a w ostatecznym rozrachunku to Polak osiągnął lepsze wyniki.
Jeszcze tego Benhauera mogę wybaczyć - to było ponad dekadę temu, eliminacje miał faktycznie bardzo dobre, i choć powinno się go zwolnić po nieudanym turnieju (jako zwalniano polskich trenerów) - to ostatecznie jakoś można było przedłużenie kontraktu usprawiedliwić, że no dobra, turniej nie wyszedł, zdarza się, ale cała reszta była super, dajemy kolejną szansę.
Sprawa Sousy to skandaliczne zwolnienie Polaka z wynikami przed turniejem, który on wywalczył - na rzecz co najmniej dyskusyjnej postaci człowieka który od początku jak się okazało (i jak nietrudno było przewidzieć!) miał nas w dupie, a oprócz tego poza swoim słodkim pierdzeniem gówno umie.
To co boli to fakt, że się niczego nie uczymy - polski trener na zaufanie musi się naharować, mieć wyniki i piękną grę, a i tak - jeśli nie wygląda jak Nawałka i nie gada jak przedstawiciel handlowy - to może nie wystarczyć. Trener, który pięknie gada, dobrze wygląda, oraz - najważniejsze - jest Z ZAGRANICY - dostaje w zasadzie nieograniczony kredyt zaufania, rzeszę wiernych potakiwaczy i entuzjazm ogółu Murzynów, którzy się cieszyć że biały pan przyjechać i dawać błyskotki.
Zwróćcie uwagę na jedno - za Brzęczka za kiepską grę winiono Brzęczka że nie potrafił ustawić piłkarzy, taktyki, itp. Za Sousy za kiepską grę winiono piłkarzy że nie rozumieją co do nich mówi Wielki Trener, i nie realizują jego wizjonerskiej taktyki.
To jest skala naszych kompleksów i postkolonialnej mentalności - i chyba w piłce widać to najwyraźniej.
Tecumseh cała twoja narracja opiera się o to, że Brzęczka skrzywdzili. Nie potrafisz poza to wyjść, ja z tej dyskusji wypadam. Generalnie odnoszę wrażenie, że strzepię ryja niepotrzebnie. Cała Polska ma teraz pożywkę - Sousa chuj, Boniek chuj. Zdecydowanie stoję po ich stronie. Cenię i jednego, i drugiego
Najgorsi w Polsce są dziennikarze i kibice. I jednym i drugim wydaje się, że coś rozumieją. I jedni i drudzy uważają, że są od tego, żeby oceniać, krytykować i pouczać. Żaden szanujący się człowiek nie będzie chciał u nas pracować. Piłkarze, aktywni trenerzy, ludzie zarządzający klubami, pracownicy - ci ludzie są dla mnie istotni, w ich zdanie będę się wsłuchiwał. Resztę olewam.
JORGE napisal(a): Tecumseh cała twoja narracja opiera się o to, że Brzęczka skrzywdzili. Nie potrafisz poza to wyjść,
Zdaje się wspomniałem także co nieco o wynikach, i to jeszcze przed pierwszym meczem Sousy.
A mianowicie zupełnie nieistotny jak się okazało fakt, że Brzęczek zrealizował WSZYSTKIE postawione przed nim cele. A mianowicie awans do turnieju i obronę najwyższej grupy Ligi Narodów (dwukrotnie). No ale, że brzydki, gruby, i kiepsko gada, to nie pasował - dziennikurwom, Bońkowi, ale i piłkarzykom, przynajmniej co poniektórym. O czym nie należy zapominać.
I nie należy zapominać że ów mityczny fatalny styl Brzęczka nie został w ogóle poprawiony za Sousy - bo fakty są takie że zarówno Brzęczek miał dobre (miłe dla oka) mecze, jak i Sousa miał taką padakę, jaka za Brzęczka nie pojawiła się nigdy (konkretnie mecz ze Słowacją), a i parę innych meczów dalekich od tych, jakie chcemy oglądać.
JORGE napisal(a): ja z tej dyskusji wypadam. Generalnie odnoszę wrażenie, że strzepię ryja niepotrzebnie. Cała Polska ma teraz pożywkę - Sousa chuj, Boniek chuj.
I prawidłowo. Obaj zasłużyli. I nie tylko oni, Lewy bardzo się zasłużył na tym polu.
Gorzej jak pożywkę mają ci, co najpierw nabijali się z Brzęczka a potem uderzali czołem przed Sousą. Na szczęście się do nich nie zaliczam.
JORGE napisal(a): Zdecydowanie stoję po ich stronie. Cenię i jednego, i drugiego
Obawiam się że sam wpadłeś we wszystkie pułapki wymienione w rachunku sumienia Weszło, tylko oni ten rachunek zrobili. Dlaczego Ty nie zmieniłeś zdania - nie wiem.
Ale fakty są takie, że Boniek nie dość że się okazał wujem (tak, wobec Brzęczka i gó... zik mnie obchodzi że tak robią(?) mityczni "wszyscy"), a do tego durniem (bo wybrał faceta za którym nie przemawiało nic). I jeszcze kłamcą - twierdził że "wszyscy" do których dzwonił mówili "sousa top". Już widzę tych "wszystkich". Chyba że dokładnie wiedział gdzie dzwonić, by mu powiedzieli to, co chciał usłyszeć.
Dlatego Bońka już nie cenię, a że Sousy nie ceniłem nigdy to wiadomo - jednak nie skreśliłem go od początku (bo to nie jego wina, że Boniek to wuj), tylko po prostu niczym mnie do siebie nie przekonał.
JORGE napisal(a): Najgorsi w Polsce są dziennikarze i kibice. I jednym i drugim wydaje się, że coś rozumieją. I jedni i drudzy uważają, że są od tego, żeby oceniać, krytykować i pouczać. Żaden szanujący się człowiek nie będzie chciał u nas pracować. Piłkarze, aktywni trenerzy, ludzie zarządzający klubami, pracownicy - ci ludzie są dla mnie istotni, w ich zdanie będę się wsłuchiwał. Resztę olewam.
Słusznie. Natomiast warto widzieć że wśród wymienionych przez Ciebie całkiem sporo Sousę krytykowało i to merytorycznie, daleko przed jego rejteradą, a niektórzy to nawet przed Euro.
Szanujący się trener wie co to presja, krytyka, itp - to w tym zawodzie tak normalne jak w boksie cios w ryj. U nas nie ma inaczej - jedyne co inaczej to rzesza bezkrytycznych zwolenników ściśle skorelowana z rozmiarem kompleksów.
Nie piszę tego jako personalny przytyk, bo uważam że u Ciebie występują zupełnie inne mechanizmy (nie wiem jakie), ale co do tzw "ogółu" to nie mam żadnych złudzeń.
rozum.von.keikobad napisal(a): A cała historia Sousy skończy się pewnie tak, że w końcu ryk publiki będzie zbyt duży, gościa zwolnią, ale szybko skasuje ogromną odprawę. Kupę kasy w błoto i nic więcej.
I widzisz @Tecum, nawet moje przewidywania czasem się nie spełnią Przynajmniej trochę kasy PZPN przyoszczędzi.
A czy bliższe były moje, Twoje, czy @Jorgego, który zdaje się do dziś widzi w Sousie "wielkiego lidera", który miał nas poprowadzić na podbój Kataru, to już każdy niech sobie sam oceni.
Więc nie będę się dużo rozpisywał. Statystyki i wyniki gość miał na poziomie raczej Fornalika niż Brzęczka (nie mówiąc o Nawałce), z taką różnicą, że za czasów Fornalika mieliśmy znacznie gorszy skład. A wielkie liderowanie? Dla mnie gość, który nie wypełnia zadania, które na siebie przyjął, "bo dostał ofertę życia", to żaden wielki lider tylko zwykła łajza.
Łajza czy nie łajza, ma kompletnie, ale to kompletnie wywalone na Polskę i Polaków. Wspominałem o tym wielokrotnie, to się w końcu będzie zawsze tak kończyć, w przypadku ludzi którzy siebie szanują i mają wyjście (Brzęczek nie miał).
Do Sousy trafiały regularnie tłumaczenia co się w prasie wypisuje na jego temat, jakie kalumnie rzuca na niego spocony Janek i wielu innych. Każdy człowiek, który ma odrobinę szacunku do siebie straci serce do pracy, a ten co ma dodatkowo jaja ewakuuje się w pierwszym możliwym momencie. Sosua ma.
Bawi mnie to, że różne standardy macie wobec trenerów swoich i zagranicznych. Po Brzęczku uważaliście, że nie można jechać, ale po Sousie już tak ? Czy może będziecie mi pieprzyć, że profesjonalista powinien potrafić znosić krytykę ? Potrafi, ale to nigdy nie zostaje bez konsekwencji. I pa pa, powiedział Sousa, Polaczki pieprzone, nagonki urządzajcie sobie na swoich. Ja nic nie muszę.
Po pierwsze. Jeśli koleś jest trenerem reprezentacji i uważa że jego krytyka nie dotyczy - to jest kimś w rodzaju boksera który nie dopuszcza do siebie że przeciwnik ma prawo lać go po ryju.
Po drugie - jak najbardziej dopuszczam krytykę Brzęczka, aczkolwiek w jego przypadku to nie była krytyka, tylko zwykły hejt na poziomie gimbazy mimo że facet MIAŁ wyniki. Gdyby miał wyniki na poziomie Sousy to co innego - krytyka byłaby uzasadniona.
Natomiast Sousa mimo miernych wyników miał - co przyznaje rak polskiego dziennikarstwa - taryfy ulgowe na poziomie niemal bezkrytyczności.
Jakakolwiek krytyka pojawiała się raczej nie ze strony dziennikarzy, tylko byłych piłkarzy. Ciekawe czy jest na świecie drugi kraj, gdzie równie bezkrytycznie podchodzi się do zagranicznego trenera który nie ma wyników.
Nie, Sousa nie ma jaj, tylko jest zwykłym cwaniakiem łasym na kasę i w zasadzie nic poza tym. Aha i ma jeszcze zdolności bajeranta na infolinii która wciska drogie garnki staruszkom.
Twierdzenie że zrezygnował bo jakiś Janek nagadał na niego w mediach uważam za śmieszne, bo po pierwsze chodziło wyłącznie o pieniądze, a po drugie gdyby to był faktycznie powód to świadczy o nim jeszcze gorzej.
Gdyby to miał być faktycznie powód to facet nie nadaje się do trenowania KS Gorenice, a co dopiero reprezentacji jakiegokolwiek kraju.
Po każdym trenerze, jak nie ma wyników, prasa jedzie bez litości. Wszędzie na świecie, no dobra, nie znam każdego języka, więc nie wiem, może w Azji w wiadomych krajach jak jest prikaz to się tylko trenera chwali. Ale w normalnych krajach po trenerach jest bezustanna jazda, i to począwszy od trenerów wybitnych jak Fergusson, Lippi czy Ancelotti. A prasa, przynajmniej jej spora część, Sousę traktowała ultra-łagodnie, wybielano go, zaraz winni byli piłkarze, wcześniej podobno najlepsze pokolenie w historii. Jeśli ktoś sobie nie daje rady z taką krytyką, to w ogóle się nie nadaje na trenera piłkarskiego, jak i w ogóle na żadne publiczne stanowisko.
Ja uważam, że po każdym trenerze można jechać, ale z sensem. Z odwołaniem do jednoznacznych, policzalnych kryteriów. Problem w tym, że po Brzęczku nie jechano, gdy było źle (koniec 2018 r.), a zaczęto jechać, gdy kadra była w miarę poukładana i miała szansę coś ugrać na Euro (II połowa 2020 r.), nie miało to żadnych merytorycznych podstaw.
A już co do innych kryteriów dla trenerów polskich i zagranicznych, nie bądźmy śmieszni. Każdy polski trener (Engel, Janas, Smuda, Nawałka) wylatywał po turnieju, bo miał "tylko 2-3 pkt, a celem było wyjście z grupy". Dwóch miało 1 pkt i zostało. Beenhakker i Sousa. I dla kogo kryteria niby są łagodniejsze?
@rozum - kropka w kropkę pisałem to samo, więc ciężko mi byłoby napisać że się nie zgadzam:) Natomiast jedno sprostowanie - jazda po Brzęczku zaczęła się znacznie wcześniej, a pod koniec 2020 to już była jazda bez trzymanki, obliczona na zwolnienie go.
Mam pewną teorię - że rak polskiego dziennikarstwa sportowego słynący z kumplowania się z Bońkiem i nie kryjący tego absolutnie - przygotowywał grunt pod zwolnienie Brzęczka. Oczywiście nie tylko oni po nim jechali, ale też oni, a macki Bońka sięgały przecież nie tylko tam.
2 mln złotych da Sousa za uwolnienie się. Kasa kasą, liczy się głównie jak najszybsze opuszczenie naszego kraju. Nic chłopaki nie rozumiecie, ale to nie mój problem.
We Flamengo ma dostawać 160 tys. euro miesięcznie, po wczorajszym kursie NBP 736 tys. złotych. Czyli odgrzebie się w 3 miesiące (do marca 2022 r.), nawet jak doliczymy utracone zarobki w Polsce to w 4 miesiące (do kwietnia 2022 r.) a potem jest na plusie. PZPN też jest nieco na plusie finansowo, można powiedzieć, że przynajmniej finansowe koszty odejścia Sousy (z obu stron) pokryło Flamengo.
Żeby nie było, ja dostrzegam oczywiste plusy całej sytuacji, polski związek nie jest stratny finansowo, z baraży ciągle możemy wyjść, a wielu ludzi dopiero teraz zrozumiało kim był od początku Sousa, choć jak widać wciąż nie wszyscy.
W każdym razie sytuacja obecna, gdy już mamy jasność jest lepsza niż Sousa w marcu niby prowadzący naszych w barażach, ale z czas poświęcający na jakieś negocjacje z brazylijskimi klubami i głową będący zupełnie gdzie indziej.
@Tecum, równolegle pisaliśmy te posty, nie widziałem Twojego jak kliknąłem "wyślij", dlatego się pokrywają
Teraz w ramach ciekawostki bardziej, dlaczego Sousa musiał zmienić pracę teraz? Otóż Brazylia ma własny kalendarz rozgrywek, zupełnie niekompatybilny z europejskim (bo są w większości na półkuli południowej). U nas - wyjąwszy jakieś kraje na północy, gdzie grają w lecie (czy kiedyś grali, bo nie wiem, czy to się utrzymało), sezon trwa od końca sierpnia do końca maja. W Brazylii sezon zaczyna się pod koniec stycznia i najpierw to są ligi stanowe, dwie najpopularniejsze to oczywiście Campeonato Carioca (liga stanu Rio de Janeiro) i Campeonato Paulista (liga stanu Sao Paulo), potem od maja jest liga ogólnokrajowa. Jednocześnie już od lutego zaczyna się Copa Libertadores (południowoamerykański odpowiednik LM), Flamengo też tam zagra. 10 lat temu oglądałem brazylijską ligę, teraz pewnie mi się nie będzie chciało. Ale co jakiś czas pewnie sprawdzę wyniki i nie ukrywam, że w tym sezonie każda wtopa Flamengo mnie ucieszy.
Dziękuję kolego Rozumie - teraz jak to mówią "Osram i wszystko jasne". Zastanawiałem się dlaczego on ma ciśnienie, by odejść akurat teraz przed barażami, ale skoro tamtejsze rozgrywki ruszają pod koniec stycznia...
Co do hejtu:
Roger Guerreiro powiedział: "We Flamengo czeka go większa presja. Jeśli przegra trzy, cztery mecze, kibice będą krzyczeć, żeby wracał do Portugalii " .
JORGE napisal(a): 2 mln złotych da Sousa za uwolnienie się. Kasa kasą, liczy się głównie jak najszybsze opuszczenie naszego kraju. Nic chłopaki nie rozumiecie, ale to nie mój problem.
Panie, ja zapłacę każde pieniądze, żeby z tego grajdoła wyjechać i zostać wreszcie grubym misiem!
Jakby, nic nie rozumiem. To oczywiście nie Kolegi problem, ale cieszy się Kolega moim szaconkiem jako znany expert od piłeczki do kopania, tak tedy upraszam o take objaśnienie, żebym (a) zrozumiał, (b) mieściło się w warunkach brzegowych (posunięcie Brzęczka po awansie do finałów, zostawienie Sousy w robocie po zdobyciu 1 pkt na tychże, ślepa miłość dzbannikarzy sportowych).
JORGE napisal(a): 2 mln złotych da Sousa za uwolnienie się. Kasa kasą, liczy się głównie jak najszybsze opuszczenie naszego kraju. Nic chłopaki nie rozumiecie, ale to nie mój problem.
Ja rozumiem z tego tyle że Sousa przekonał Cię swoim słodkim pierdzeniem i brak wyników tego nie zmienia. No i Twoim zdaniem miał prawo się obrazić za Janka w mediach, a tak w ogóle to jak się przekonał jakie dno ta polska piłka to w sumie nic dziwnego że wyjechał, nawet jeśli kosztowało to 2 miliony.
Jeśli coś pominąłem to proszę o przypomnienie.
Mnie to bardzo ale to bardzo przypomina gadanie wytresowanych wstydem przez GW, TVN i tym podobne zakompleksionych obywateli Tenkraju, dlatego tym bardziej się dziwię Twojej opinii, bo Ciebie o takie poglądy nie podejrzewam.
A ja powinienem mieć szadenfrojde, bo banda skurwysynów (gówno mnie obchodzi, że "tak robią wszyscy" - mityczni "wszyscy" też zdradzają, oszukują itp, a jakoś nie czuję by mnie to miało usprawiedliwić) została wyruchana.
Ale jakoś nie mam - bo w ostatecznym rozrachunku oberwała polska piłka i pośrednio Polska. I jak zwykle, kurwa, ZAWSZE kiedy chcę się pomylić, to się nigdy nie mylę. Żeby chociaż raz.
Kluczowe w tym pytaniu jest jak definiujemy słowo "my".
Ja się za znawcę piłki nie uważam, a jednak coś tam wiem. Tak samo jak choć generalnie lubię matmę, to znawcą jej nie jestem na pewno, ale generalnie orientuję się w jej absolutnych podstawach, i trudno mnie przekonać że 2+2=5 - nawet jeśli mówi to wielki autorytet nałkowy.
Jeśli my oznacza Polacy - uważam że jest u nas trochę ludzi którzy na piłce się znają, ale "znają się" nie oznacza od razu, że byliby dobrymi trenerami. Natomiast umieją coś tam przewidzieć, widzą tendencje, wyciągają dość prawidłowe wnioski, itp.
Ganianie za piłką może by mnie interesowało, gdyby obszar boiska nie był ograniczony. Ale skoro jest, to piłka i tak po jakimś czasie wróci tam, gdzie teraz jest. Jaki sens ma jej ganianie i kopanie?
Dlatego będzie ogólnie: tak, my Polacy jesteśmy zakompleksionymi idiotami, którzy o piłce mają niewielkie pojęcie, jako i o innych rzeczach. A to dlatego, że naszego systemu wartościowania nie umiemy dostosować do ogólnoświatowego - w piłce i gdzie indziej. Mamy albo swoją prowincjonalną kolejność dziobania albo od razu oddajemy decydowane obcym. Nie potrafimy decydować sami ale według tych samych kryteriów, którymi kierują się inni. Uświadomiłem to sobie widząc, jak traktowano prof. Biniendę.
TecumSeh napisal(a): Zastanawiam się jakie było kryterium. Zza granicy i aktualnie poszukiwał roboty? Czy coś poza tym?
Obrotny menago trenera.
Plus typowe dla Bońka "wałęsowanie". Tzn. tupeciarska jazda w gadce i decyzjach - "odważne" i "nieszablonowe" decyzje podane w sosie (sousie?) tajemniczości. Jakoby decydent widział trzecim okiem to, czego nie widzą maluczcy. Od czasu jego selekcjonerowania kadry to obserwuję. Jest to rodzaj ryzyka z jakimś prawdopodobieństwem sukcesu. Wówczas decydent otrzymuje nimb geniuszu i glejt na kolejne "odważne" decyzje. Strzał z Nawałką udął się. I tak to się toczy.
A wybór to dramat jest, prawdopodobnie.
W sumie to kręcąc się bez sensu wokół tych samych argumentów i bez gorzkiej nawet satysfakcji, we wpisie sprzed prawie roku zabrakło ważnego wkładu w całą sytuację Najlepszego Piłkarza Świata. Wydaje się, że to on był kamykiem, który uruchomił lawinę. Najpierw sabotaż i konflikt z selekcjonerem. Rozstrzyga go podmiot nadrzędny w postaci prezesa PZPN, jako się rzekło, o horyzontach menadżerskich typowego "przedsiębiorcy" z lat 90. W sytuacji gdy ogon kręci psem, ucina psu głowę, skazując się zarazem na grzebanie w odpadkach w poszukiwaniu zastępstwa. Całe paplanie dookoła to tylko znak tych dziewczyńskich czasów i ma tyle wartości co gadki na konferencjach prasowych przy okazji meczów.
Następca zmaga się nadal ze skutkami lawiny, a "przyczyna" pozostała. Jak się sprawy nie potoczą - będzie nabrzmiewał nie raz oglądany w futbolu scenariusz ze schodzącą pomału gwiazdą, która zaczyna stanowić dla swojej organizacji coraz większy balast, głównie ze względu na nierównowagę wkładu w zespół vs. oczekiwane znaczenie w zespole. Póki co sporadycznie, ale sceny dramy i fochów na boisku już się pojawiały
I tu pytanie, czy nowy prezes + ew. nowy selekcjoner mieliby na tyle odwagi, by w razie powtórki zalecić kurację z zimnego lodu na głowę przed telewizorem w domu w monachium.
JORGE napisal(a): 2 mln złotych da Sousa za uwolnienie się. Kasa kasą, liczy się głównie jak najszybsze opuszczenie naszego kraju. Nic chłopaki nie rozumiecie, ale to nie mój problem.
Panie, ja zapłacę każde pieniądze, żeby z tego grajdoła wyjechać i zostać wreszcie grubym misiem!
Jakby, nic nie rozumiem. To oczywiście nie Kolegi problem, ale cieszy się Kolega moim szaconkiem jako znany expert od piłeczki do kopania, tak tedy upraszam o take objaśnienie, żebym (a) zrozumiał, (b) mieściło się w warunkach brzegowych (posunięcie Brzęczka po awansie do finałów, zostawienie Sousy w robocie po zdobyciu 1 pkt na tychże, ślepa miłość dzbannikarzy sportowych).
Cały problem ze sportem polega na tym, że do statystyki trzeba bardzo ostrożnie podchodzić (szczególnie w grach zespołowych). Bo próbujemy porównać sprawy, które bardzo ciężko porównywać, ze względu na mnóstwo niuansów. Tak naprawdę, żeby ocenić pracę trenera trzeba być wewnątrz. Może być wykonywana świetna robota, ale będą słabe wyniki. Przejściowo. Albo całkiem przyzwoite wyniki pomimo, że trener przeciętnie wykonuje swoją robotę, ale ma np. świetny skład. I tu mamy wtedy zmarnowany potencjał, bo dobra drużyna sama nie stanie się wybitna.
Problem z Brzęczkiem był taki, że zarówno Boniek, ale i piłkarze uznali, że nie daje zespołowi tego co powinien dawać. I nie ma osób bardziej świadomych w tej materii, nie widzę też powodów dlaczego by mieli się krzywdzić (jako zespół) podważając niesłusznie kompetencje trenera ? Oni chcą wygrywać, większość z nich to profesjonaliści pełną gębą, wymagają dużo od siebie, ale i od szefa też.
I dostali bardzo dobrego fachowca. Nawet wczoraj Glik mówił, że zablokował profil Sousy i że nie chce go więcej widzieć, ale że wszystko szło w bardzo dobrą stronę. Bardzo go ceni.
Znam takich ludzi jak Sousa w realu, w sensie profilowym. Tu nie ma to tamto, przychodził żeby pracować z Bońkiem, mieli wspólną wizję, pomysł, Boniek jednak dał dużą autonomię Sousie, tak jak powinno być. A dostał później przaśnego Czarka "Mamy to kurwa". Sousa to człowiek na poziomie, wyczuł szybciutko co tu się szykuje. I nie ma sentymentów, pojawiły się dobre propozycje pracy już teraz to z nich skorzystał.
Powiem tak, jeszcze parę lat temu bym był oburzony postępowaniem Sousy. Tak jak winiłem pracowników, że przychodzą, odchodzą, nie licząc się z niczym właściwie. Szczególnie ci dobrzy, którzy się szanują, kiedy widzą, że zaczyna się burdel robić, nie tracą czasu, idą tam gdzie mogą dobrze pracować.
I tu pytanie, czy nowy prezes + ew. nowy selekcjoner mieliby na tyle odwagi, by w razie powtórki zalecić kurację z zimnego lodu na głowę przed telewizorem w domu w monachium.
Lewandowski wymaga bardzo dużo od siebie. Ale też i od innych. I strasznie go frustruje kiedy nie ma odpowiedniego otoczenia. Michael Jordan był koszykarzem wybitnym, ale dopiero mentalna praca z trenerem Jacksonem, zrobiła z niego lidera zespołu, który wygrywał. I nie żadnym lodem na głowę, a pokazaniem jak ważni są w układance wszyscy zawodnicy. Inna sprawa, że też w końcu tych dobrych grajków Jordanowi Jackson znalazł. Wybitny trener do wybitnego zawodnika i zrobili wybitny zespół.
Sousa robił podobną, świetną robotę z Lewandowskim. To było widać w rożnych elementach.
JORGE napisal(a): Cały problem ze sportem polega na tym, że do statystyki trzeba bardzo ostrożnie podchodzić (szczególnie w grach zespołowych). Bo próbujemy porównać sprawy, które bardzo ciężko porównywać, ze względu na mnóstwo niuansów.
Owszem.
JORGE napisal(a): Tak naprawdę, żeby ocenić pracę trenera trzeba być wewnątrz. Może być wykonywana świetna robota, ale będą słabe wyniki. Przejściowo. Albo całkiem przyzwoite wyniki pomimo, że trener przeciętnie wykonuje swoją robotę, ale ma np. świetny skład. I tu mamy wtedy zmarnowany potencjał, bo dobra drużyna sama nie stanie się wybitna.
Jak najbardziej, ale są też sytuacje kiedy trener robi absolutnie podstawowe błędy. Tak było w przypadku Fornalika, który do dziś nikt nie wie co w ogóle próbował. I tak było w przypadku Sousy (pisałem to, i nie tylko ja) - że każdy mecz innym składem i do tego próba gry innym ustawieniem tuż przed turniejem NIE MOŻE się powieźć. No po prostu nie może - i, cóż za niespodzianka, nie powiodła się.
Chyba że pomysłem było od początku: odpuszczamy Euro, budujemy na kolejne eliminacje i turniej. Ale ale - czyż nie dlatego zwolniono Brzęczka bo się bano że zawali Euro? No więc nie zawalił - zawalił kto inny, za większe pieniądze.
JORGE napisal(a): Problem z Brzęczkiem był taki, że zarówno Boniek, ale i piłkarze uznali, że nie daje zespołowi tego co powinien dawać.
Możliwe że tak było właśnie. Nie jest to spoko, ale przyjmuję że tak postanowili. Zamienił więc stryjek siekierkę na kijek.
JORGE napisal(a): I dostali bardzo dobrego fachowca.
Co prawda wyniki mówią co innego (nie tylko u nas), ale na pewno tak było
JORGE napisal(a): A dostał później przaśnego Czarka "Mamy to kurwa".
Czyli gdyby nie Kulesza to pracowałby nadal dla nas? Sądzę że wątpię.
JORGE napisal(a): Sousa to człowiek na poziomie,
O tak, zdecydowanie, Myślę że zarówno piłkarze, jak i Boniek podzielają Twoje zdanie. A ludzie z Bordeaux to już w ogóle. Sądzę że niedługo dołączą do nich Brazylijczycy i grupa uznających Sousę za człowieka na poziomie będzie się rozszerzać.
W rozmowie nie dojdzie do konsensusu, gdyż wiele argumentów, szczególnie Jorgego, jest absolutnie nieweryfikowalnych. A zatem pozostaje kryterium oceny po wynikach, gdyż co drużynie po „świetnej robocie”, jeśli nie prowadzi ona do wyników. Wtedy trzeba by zastanowić się, na czym polega świetnoś tej roboty.
Komentarz
"Naszą pułapką okazał się opalony, elegancki, złotousty i co najważniejsze ZAGRANICZNY szkoleniowiec."
Plus za szczerość. Mogli jeszcze napisać wprost - "jesteśmy zakompleksionymi idiotami, którzy o piłce mają niewielkie pojęcie" - no ale nie wymagajmy za wiele.
Z drugiej strony ludzie żyjący z komentowania piłki nożnej powinni coś o niej wiedzieć, i do tego jeszcze być dziennikarzami, a nie propagandzistami imć Bońka, w którego Stanowski jest zapatrzony jak cielę w malowane wrota.
Generalnie szkoda mi nawet pisać "a nie mówiłem" - niesmak jest zbyt duży, bo choć podejrzewałem że będzie tragedia, to chyba jednak nie że aż taka.
Ja się za znawcę piłki nie uważam, a jednak coś tam wiem. Tak samo jak choć generalnie lubię matmę, to znawcą jej nie jestem na pewno, ale generalnie orientuję się w jej absolutnych podstawach, i trudno mnie przekonać że 2+2=5 - nawet jeśli mówi to wielki autorytet nałkowy.
Jeśli my oznacza Polacy - uważam że jest u nas trochę ludzi którzy na piłce się znają, ale "znają się" nie oznacza od razu, że byliby dobrymi trenerami. Natomiast umieją coś tam przewidzieć, widzą tendencje, wyciągają dość prawidłowe wnioski, itp. Na przykład uważam że na tym forum na piłce zna się kolega Rozum, a do tego - co jest pewną sztuką - oddziela analizę od emocji, i jego przewidywania są zwykle trafne.
Tyle jeśli chodzi o "znaniu się na piłce". A jeśli chodzi o zakompleksionych idiotów, to owszem, lwia część polskiego dziennikarstwa sportowego, mnóstwo działaczy itp, oraz rzesza kibiców - tacy właśnie są.
Sprawa Brzęczka i Sousy jest na to najlepszym dowodem - lepiej to widać niż w przypadku duetu Janas - Benhauer, ale schemat ten sam: po Polaku jechano jak po burej suce, przed zagranicznym emerytem/hochsztaplerem klękano i bito pokłony - a w ostatecznym rozrachunku to Polak osiągnął lepsze wyniki.
Jeszcze tego Benhauera mogę wybaczyć - to było ponad dekadę temu, eliminacje miał faktycznie bardzo dobre, i choć powinno się go zwolnić po nieudanym turnieju (jako zwalniano polskich trenerów) - to ostatecznie jakoś można było przedłużenie kontraktu usprawiedliwić, że no dobra, turniej nie wyszedł, zdarza się, ale cała reszta była super, dajemy kolejną szansę.
Sprawa Sousy to skandaliczne zwolnienie Polaka z wynikami przed turniejem, który on wywalczył - na rzecz co najmniej dyskusyjnej postaci człowieka który od początku jak się okazało (i jak nietrudno było przewidzieć!) miał nas w dupie, a oprócz tego poza swoim słodkim pierdzeniem gówno umie.
To co boli to fakt, że się niczego nie uczymy - polski trener na zaufanie musi się naharować, mieć wyniki i piękną grę, a i tak - jeśli nie wygląda jak Nawałka i nie gada jak przedstawiciel handlowy - to może nie wystarczyć. Trener, który pięknie gada, dobrze wygląda, oraz - najważniejsze - jest Z ZAGRANICY - dostaje w zasadzie nieograniczony kredyt zaufania, rzeszę wiernych potakiwaczy i entuzjazm ogółu Murzynów, którzy się cieszyć że biały pan przyjechać i dawać błyskotki.
Zwróćcie uwagę na jedno - za Brzęczka za kiepską grę winiono Brzęczka że nie potrafił ustawić piłkarzy, taktyki, itp.
Za Sousy za kiepską grę winiono piłkarzy że nie rozumieją co do nich mówi Wielki Trener, i nie realizują jego wizjonerskiej taktyki.
To jest skala naszych kompleksów i postkolonialnej mentalności - i chyba w piłce widać to najwyraźniej.
Najgorsi w Polsce są dziennikarze i kibice. I jednym i drugim wydaje się, że coś rozumieją. I jedni i drudzy uważają, że są od tego, żeby oceniać, krytykować i pouczać. Żaden szanujący się człowiek nie będzie chciał u nas pracować. Piłkarze, aktywni trenerzy, ludzie zarządzający klubami, pracownicy - ci ludzie są dla mnie istotni, w ich zdanie będę się wsłuchiwał. Resztę olewam.
A mianowicie zupełnie nieistotny jak się okazało fakt, że Brzęczek zrealizował WSZYSTKIE postawione przed nim cele. A mianowicie awans do turnieju i obronę najwyższej grupy Ligi Narodów (dwukrotnie).
No ale, że brzydki, gruby, i kiepsko gada, to nie pasował - dziennikurwom, Bońkowi, ale i piłkarzykom, przynajmniej co poniektórym. O czym nie należy zapominać.
I nie należy zapominać że ów mityczny fatalny styl Brzęczka nie został w ogóle poprawiony za Sousy - bo fakty są takie że zarówno Brzęczek miał dobre (miłe dla oka) mecze, jak i Sousa miał taką padakę, jaka za Brzęczka nie pojawiła się nigdy (konkretnie mecz ze Słowacją), a i parę innych meczów dalekich od tych, jakie chcemy oglądać.
I prawidłowo. Obaj zasłużyli. I nie tylko oni, Lewy bardzo się zasłużył na tym polu.
Gorzej jak pożywkę mają ci, co najpierw nabijali się z Brzęczka a potem uderzali czołem przed Sousą.
Na szczęście się do nich nie zaliczam. Obawiam się że sam wpadłeś we wszystkie pułapki wymienione w rachunku sumienia Weszło, tylko oni ten rachunek zrobili. Dlaczego Ty nie zmieniłeś zdania - nie wiem.
Ale fakty są takie, że Boniek nie dość że się okazał wujem (tak, wobec Brzęczka i gó... zik mnie obchodzi że tak robią(?) mityczni "wszyscy"), a do tego durniem (bo wybrał faceta za którym nie przemawiało nic). I jeszcze kłamcą - twierdził że "wszyscy" do których dzwonił mówili "sousa top". Już widzę tych "wszystkich". Chyba że dokładnie wiedział gdzie dzwonić, by mu powiedzieli to, co chciał usłyszeć.
Dlatego Bońka już nie cenię, a że Sousy nie ceniłem nigdy to wiadomo - jednak nie skreśliłem go od początku (bo to nie jego wina, że Boniek to wuj), tylko po prostu niczym mnie do siebie nie przekonał.
Słusznie.
Natomiast warto widzieć że wśród wymienionych przez Ciebie całkiem sporo Sousę krytykowało i to merytorycznie, daleko przed jego rejteradą, a niektórzy to nawet przed Euro.
Szanujący się trener wie co to presja, krytyka, itp - to w tym zawodzie tak normalne jak w boksie cios w ryj. U nas nie ma inaczej - jedyne co inaczej to rzesza bezkrytycznych zwolenników ściśle skorelowana z rozmiarem kompleksów.
Nie piszę tego jako personalny przytyk, bo uważam że u Ciebie występują zupełnie inne mechanizmy (nie wiem jakie), ale co do tzw "ogółu" to nie mam żadnych złudzeń.
A czy bliższe były moje, Twoje, czy @Jorgego, który zdaje się do dziś widzi w Sousie "wielkiego lidera", który miał nas poprowadzić na podbój Kataru, to już każdy niech sobie sam oceni.
Więc nie będę się dużo rozpisywał. Statystyki i wyniki gość miał na poziomie raczej Fornalika niż Brzęczka (nie mówiąc o Nawałce), z taką różnicą, że za czasów Fornalika mieliśmy znacznie gorszy skład. A wielkie liderowanie? Dla mnie gość, który nie wypełnia zadania, które na siebie przyjął, "bo dostał ofertę życia", to żaden wielki lider tylko zwykła łajza.
Do Sousy trafiały regularnie tłumaczenia co się w prasie wypisuje na jego temat, jakie kalumnie rzuca na niego spocony Janek i wielu innych. Każdy człowiek, który ma odrobinę szacunku do siebie straci serce do pracy, a ten co ma dodatkowo jaja ewakuuje się w pierwszym możliwym momencie. Sosua ma.
Bawi mnie to, że różne standardy macie wobec trenerów swoich i zagranicznych. Po Brzęczku uważaliście, że nie można jechać, ale po Sousie już tak ? Czy może będziecie mi pieprzyć, że profesjonalista powinien potrafić znosić krytykę ? Potrafi, ale to nigdy nie zostaje bez konsekwencji. I pa pa, powiedział Sousa, Polaczki pieprzone, nagonki urządzajcie sobie na swoich. Ja nic nie muszę.
I nie musiał. Doskonale go rozumiem.
Życzę młodzieży, żeby, jeśli muszą, mieli z Tobą lekcje z przedsiębiorczości
Po drugie - jak najbardziej dopuszczam krytykę Brzęczka, aczkolwiek w jego przypadku to nie była krytyka, tylko zwykły hejt na poziomie gimbazy mimo że facet MIAŁ wyniki. Gdyby miał wyniki na poziomie Sousy to co innego - krytyka byłaby uzasadniona.
Natomiast Sousa mimo miernych wyników miał - co przyznaje rak polskiego dziennikarstwa - taryfy ulgowe na poziomie niemal bezkrytyczności.
Jakakolwiek krytyka pojawiała się raczej nie ze strony dziennikarzy, tylko byłych piłkarzy. Ciekawe czy jest na świecie drugi kraj, gdzie równie bezkrytycznie podchodzi się do zagranicznego trenera który nie ma wyników.
Nie, Sousa nie ma jaj, tylko jest zwykłym cwaniakiem łasym na kasę i w zasadzie nic poza tym. Aha i ma jeszcze zdolności bajeranta na infolinii która wciska drogie garnki staruszkom.
Twierdzenie że zrezygnował bo jakiś Janek nagadał na niego w mediach uważam za śmieszne, bo po pierwsze chodziło wyłącznie o pieniądze, a po drugie gdyby to był faktycznie powód to świadczy o nim jeszcze gorzej.
Gdyby to miał być faktycznie powód to facet nie nadaje się do trenowania KS Gorenice, a co dopiero reprezentacji jakiegokolwiek kraju.
A prasa, przynajmniej jej spora część, Sousę traktowała ultra-łagodnie, wybielano go, zaraz winni byli piłkarze, wcześniej podobno najlepsze pokolenie w historii. Jeśli ktoś sobie nie daje rady z taką krytyką, to w ogóle się nie nadaje na trenera piłkarskiego, jak i w ogóle na żadne publiczne stanowisko.
Ja uważam, że po każdym trenerze można jechać, ale z sensem. Z odwołaniem do jednoznacznych, policzalnych kryteriów. Problem w tym, że po Brzęczku nie jechano, gdy było źle (koniec 2018 r.), a zaczęto jechać, gdy kadra była w miarę poukładana i miała szansę coś ugrać na Euro (II połowa 2020 r.), nie miało to żadnych merytorycznych podstaw.
A już co do innych kryteriów dla trenerów polskich i zagranicznych, nie bądźmy śmieszni. Każdy polski trener (Engel, Janas, Smuda, Nawałka) wylatywał po turnieju, bo miał "tylko 2-3 pkt, a celem było wyjście z grupy". Dwóch miało 1 pkt i zostało. Beenhakker i Sousa. I dla kogo kryteria niby są łagodniejsze?
A po co goś czytał te tłumaczenia? Na co mu to było? Ja bym nie czytał.
Mam pewną teorię - że rak polskiego dziennikarstwa sportowego słynący z kumplowania się z Bońkiem i nie kryjący tego absolutnie - przygotowywał grunt pod zwolnienie Brzęczka. Oczywiście nie tylko oni po nim jechali, ale też oni, a macki Bońka sięgały przecież nie tylko tam.
PZPN też jest nieco na plusie finansowo, można powiedzieć, że przynajmniej finansowe koszty odejścia Sousy (z obu stron) pokryło Flamengo.
Żeby nie było, ja dostrzegam oczywiste plusy całej sytuacji, polski związek nie jest stratny finansowo, z baraży ciągle możemy wyjść, a wielu ludzi dopiero teraz zrozumiało kim był od początku Sousa, choć jak widać wciąż nie wszyscy.
W każdym razie sytuacja obecna, gdy już mamy jasność jest lepsza niż Sousa w marcu niby prowadzący naszych w barażach, ale z czas poświęcający na jakieś negocjacje z brazylijskimi klubami i głową będący zupełnie gdzie indziej.
@Tecum, równolegle pisaliśmy te posty, nie widziałem Twojego jak kliknąłem "wyślij", dlatego się pokrywają
Co do hejtu:
Roger Guerreiro powiedział: "We Flamengo czeka go większa presja. Jeśli przegra trzy, cztery mecze, kibice będą krzyczeć, żeby wracał do Portugalii " .
Jakby, nic nie rozumiem. To oczywiście nie Kolegi problem, ale cieszy się Kolega moim szaconkiem jako znany expert od piłeczki do kopania, tak tedy upraszam o take objaśnienie, żebym (a) zrozumiał, (b) mieściło się w warunkach brzegowych (posunięcie Brzęczka po awansie do finałów, zostawienie Sousy w robocie po zdobyciu 1 pkt na tychże, ślepa miłość dzbannikarzy sportowych).
Jeśli coś pominąłem to proszę o przypomnienie.
Mnie to bardzo ale to bardzo przypomina gadanie wytresowanych wstydem przez GW, TVN i tym podobne zakompleksionych obywateli Tenkraju, dlatego tym bardziej się dziwię Twojej opinii, bo Ciebie o takie poglądy nie podejrzewam.
A ja powinienem mieć szadenfrojde, bo banda skurwysynów (gówno mnie obchodzi, że "tak robią wszyscy" - mityczni "wszyscy" też zdradzają, oszukują itp, a jakoś nie czuję by mnie to miało usprawiedliwić) została wyruchana.
Ale jakoś nie mam - bo w ostatecznym rozrachunku oberwała polska piłka i pośrednio Polska.
I jak zwykle, kurwa, ZAWSZE kiedy chcę się pomylić, to się nigdy nie mylę. Żeby chociaż raz.
Dlatego będzie ogólnie: tak, my Polacy jesteśmy zakompleksionymi idiotami, którzy o piłce mają niewielkie pojęcie, jako i o innych rzeczach. A to dlatego, że naszego systemu wartościowania nie umiemy dostosować do ogólnoświatowego - w piłce i gdzie indziej. Mamy albo swoją prowincjonalną kolejność dziobania albo od razu oddajemy decydowane obcym. Nie potrafimy decydować sami ale według tych samych kryteriów, którymi kierują się inni. Uświadomiłem to sobie widząc, jak traktowano prof. Biniendę.
Wydaje się, że to on był kamykiem, który uruchomił lawinę. Najpierw sabotaż i konflikt z selekcjonerem. Rozstrzyga go podmiot nadrzędny w postaci prezesa PZPN, jako się rzekło, o horyzontach menadżerskich typowego "przedsiębiorcy" z lat 90. W sytuacji gdy ogon kręci psem, ucina psu głowę, skazując się zarazem na grzebanie w odpadkach w poszukiwaniu zastępstwa.
Całe paplanie dookoła to tylko znak tych dziewczyńskich czasów i ma tyle wartości co gadki na konferencjach prasowych przy okazji meczów.
Następca zmaga się nadal ze skutkami lawiny, a "przyczyna" pozostała.
Jak się sprawy nie potoczą - będzie nabrzmiewał nie raz oglądany w futbolu scenariusz ze schodzącą pomału gwiazdą, która zaczyna stanowić dla swojej organizacji coraz większy balast, głównie ze względu na nierównowagę wkładu w zespół vs. oczekiwane znaczenie w zespole. Póki co sporadycznie, ale sceny dramy i fochów na boisku już się pojawiały
I tu pytanie, czy nowy prezes + ew. nowy selekcjoner mieliby na tyle odwagi, by w razie powtórki zalecić kurację z zimnego lodu na głowę przed telewizorem w domu w monachium.
Problem z Brzęczkiem był taki, że zarówno Boniek, ale i piłkarze uznali, że nie daje zespołowi tego co powinien dawać. I nie ma osób bardziej świadomych w tej materii, nie widzę też powodów dlaczego by mieli się krzywdzić (jako zespół) podważając niesłusznie kompetencje trenera ? Oni chcą wygrywać, większość z nich to profesjonaliści pełną gębą, wymagają dużo od siebie, ale i od szefa też.
I dostali bardzo dobrego fachowca. Nawet wczoraj Glik mówił, że zablokował profil Sousy i że nie chce go więcej widzieć, ale że wszystko szło w bardzo dobrą stronę. Bardzo go ceni.
Znam takich ludzi jak Sousa w realu, w sensie profilowym. Tu nie ma to tamto, przychodził żeby pracować z Bońkiem, mieli wspólną wizję, pomysł, Boniek jednak dał dużą autonomię Sousie, tak jak powinno być. A dostał później przaśnego Czarka "Mamy to kurwa". Sousa to człowiek na poziomie, wyczuł szybciutko co tu się szykuje. I nie ma sentymentów, pojawiły się dobre propozycje pracy już teraz to z nich skorzystał.
Powiem tak, jeszcze parę lat temu bym był oburzony postępowaniem Sousy. Tak jak winiłem pracowników, że przychodzą, odchodzą, nie licząc się z niczym właściwie. Szczególnie ci dobrzy, którzy się szanują, kiedy widzą, że zaczyna się burdel robić, nie tracą czasu, idą tam gdzie mogą dobrze pracować.
Sousa robił podobną, świetną robotę z Lewandowskim. To było widać w rożnych elementach.
Tak było w przypadku Fornalika, który do dziś nikt nie wie co w ogóle próbował. I tak było w przypadku Sousy (pisałem to, i nie tylko ja) - że każdy mecz innym składem i do tego próba gry innym ustawieniem tuż przed turniejem NIE MOŻE się powieźć. No po prostu nie może - i, cóż za niespodzianka, nie powiodła się.
Chyba że pomysłem było od początku: odpuszczamy Euro, budujemy na kolejne eliminacje i turniej.
Ale ale - czyż nie dlatego zwolniono Brzęczka bo się bano że zawali Euro?
No więc nie zawalił - zawalił kto inny, za większe pieniądze. Możliwe że tak było właśnie. Nie jest to spoko, ale przyjmuję że tak postanowili.
Zamienił więc stryjek siekierkę na kijek. Co prawda wyniki mówią co innego (nie tylko u nas), ale na pewno tak było Czyli gdyby nie Kulesza to pracowałby nadal dla nas?
Sądzę że wątpię. O tak, zdecydowanie,
Myślę że zarówno piłkarze, jak i Boniek podzielają Twoje zdanie.
A ludzie z Bordeaux to już w ogóle.
Sądzę że niedługo dołączą do nich Brazylijczycy i grupa uznających Sousę za człowieka na poziomie będzie się rozszerzać.
Pisze losem, choć innemu słowy