Spojrzałem do Wiki, jak się Panu Olisadebemu polskość przyjęła i co ja widzę:
17 czerwca 2001 w Warszawie poślubił Polkę – Beatę Smolińską. Po wyjeździe i przeprowadzce do Grecji jego stałym miejscem zamieszkania były Ateny. W 2017 rozwiódł się z żoną i wyjechał do Nigerii, gdzie prowadzi działalność związaną z obrotem nieruchomościami.
Na szczęście w Polsce nie jest to tak częsty proceder, jak w pozostałych krajach. Taka np. Zosia Ennaoui mogłaby robić za wzór polskości. Leon też się zakorzenił.
Chyba tenis stołowy obstawiają w całej Europie Chinki.
W Wiki piszą, że Kenneth i jego brat bliźniak zostali adoptowani nie przez polskie małżeństwo a przez samą panią Bednarek, polskiego pochodzenia.
Więc wątpliwe jest, by rozmawiał po polsku. Cóż, mówi chociaż po angielsku:
“It wasn’t my decision," he said. "But you know Nike wanted to send me somewhere so I just kind of listened. So you know, they know what they’re doing. It’s all you know just going to trust the process.”[10]
Że nie jest łatwo Czarnemu ustrzec się przed pójściem do więźnia widać po bracie Kennetha - Ianie, który również był lekkoatletą (gorszym od Kenny'ego) ale ma zawiasy za różne przestępstwa i wykroczenia (do których się przyznał). Niestety, ze względu na rodo amerykańskie strony nie wpuszczają Europejczyków.
Zauważyliście, że większość polskojęzycznych mediów wyraźnie złe życzy Landowskiemu i już zaczyna mu wyliczać minuty bez gola w ...meczach treningowo-towarzyskich?
Nie jest aż tak źle. Takie odliczanie minut to jedna z ulubionych zabaw pseudostatystyków sportowych, z której generuje się bezwartościową treść dla tzw. dziennikarstwa sportowego. A gdy taką treść zaczyna przeżuwać po raz drugi segment lajfstajlowy to robi się jeszcze głupiej niż zazwyczaj. Dziś pan Robert "się kończy", jutro będzie "najlepszym piłkarzem", normalna sprawa, choć z całą pewnością jakieś odpryski urażonej miłości własnej hitlersynów będzie dawało się odczuć po różnych ohnetach.
Jak tak robią (bo serio, "dziennikarstwo" sportowe, to ostatnie co mam ochotę śledzić), to długo na tym nie pojadą... Barcelona miała w Polsce sporą fan-bazę nawet bez żadnego Polaka, jechania po Lewym, że "zdradził Bayern, bo poszedł do Barcy" nikt nie kupi... no chyba że właściciele tych portali, gdzie to "dziennikarstwo" jest uprawiane.
rozum.von.keikobad napisal(a): Jak tak robią (bo serio, "dziennikarstwo" sportowe, to ostatnie co mam ochotę śledzić), to długo na tym nie pojadą... Barcelona miała w Polsce sporą fan-bazę nawet bez żadnego Polaka, jechania po Lewym, że "zdradził Bayern, bo poszedł do Barcy" nikt nie kupi... no chyba że właściciele tych portali, gdzie to "dziennikarstwo" jest uprawiane.
Jest jakaś grupa sezonowych odbiorców, która przez polską piłkę wyraża swoje ojkofobiczne odpały. Ale to chyba margines. Jakaś część kliknie, pójdzie w te treści jak informacyjna mucha na klikbajtowy lep.
Ale też dawno w redakcjach nie było tak wyraźnego rozjazdu między potrzebami klikalności a germanofiliską presją centrali.
Niemniej trzeba zauważyć, że islandzka piłka się profesjonalizuje i dzisiaj na pierwszą zmianę do roboty nie wyszło chyba tylu piłkarzy Vikingura co Stjarnana osiem lat temu.
Lech jest totalnie rozpieprzony. Nie wiedzą co grać. I nie sądzę, że to się dziś jakoś samo odmieni. Piłkarzy mają lepszych zdecydowanie, ale Islandury są naprawdę zorganizowani wybitnie.
No proszę, 2-0. I nie chodzi o to że bramki, ale jakie bramki ! To nie były przypadkowe akcje Lecha, trenowane zagrania, piękne podania. Póki co jest ok.
Ojojoj, Lech wygrał w sumie 4-1 i został wygwizdany. Kibice nienawidzą tego zespołu, jego nieporadności. I teraz tak, żeby było jasne, za taki mental zespołu odpowiada wyłącznie trener. Tam coś jest nie tak. Paradoksalnie wygląda na to, że Lech zagra w fazie grupowej, bo ma za rywala zespól z Luksemburga. Raków zaś - Slavię Praga, która pognała Panathinaikos.
Wygląda na to, że Lech-zdech powtarza ścieżkę, jaką w zeszłym roku przeszła Legia.
W czterech meczach udało się im zebrać wszystkiego jeden punkt. Nie wiem, czy to ich wyklucza z walki o utrzymanie mistrzostwa, ale pewnie tak. Skoro dali się obić nawet Staluni Mielec, to zły, jednakowoż, znak.
Komentarz
17 czerwca 2001 w Warszawie poślubił Polkę – Beatę Smolińską. Po wyjeździe i przeprowadzce do Grecji jego stałym miejscem zamieszkania były Ateny. W 2017 rozwiódł się z żoną i wyjechał do Nigerii, gdzie prowadzi działalność związaną z obrotem nieruchomościami.
Ilu Jeszce sportowców usynowila Polska jak szejkowie znad zatoki?
Żeby mieć lepsze wyniki
Chyba tenis stołowy obstawiają w całej Europie Chinki.
Więc wątpliwe jest, by rozmawiał po polsku. Cóż, mówi chociaż po angielsku: No, mniejsza. Ważne, że nie został gangusem.
Co najważniejsze, jest katolikiem.
Przypomina mi się świetny film Blind Side (2009).
Takie odliczanie minut to jedna z ulubionych zabaw pseudostatystyków sportowych, z której generuje się bezwartościową treść dla tzw. dziennikarstwa sportowego. A gdy taką treść zaczyna przeżuwać po raz drugi segment lajfstajlowy to robi się jeszcze głupiej niż zazwyczaj.
Dziś pan Robert "się kończy", jutro będzie "najlepszym piłkarzem", normalna sprawa, choć z całą pewnością jakieś odpryski urażonej miłości własnej hitlersynów będzie dawało się odczuć po różnych ohnetach.
https://weszlo.com/2022/07/16/piec-argumentow-dla-ktorych-lewandowski-podjal-wlasciwa-decyzje/
Ale też dawno w redakcjach nie było tak wyraźnego rozjazdu między potrzebami klikalności a germanofiliską presją centrali.
Jak zaś obstawiacie, jak postąpi dziś wieczorem Lech?
No to jeśli Lech polegnie, będziemy mieli w pucharach tyle zespołów co Liechtenstein, gdyż FC Vaduz obija właśnie FC Ikonium 3:1.
W 89 minucie Vaduz podniosło do 1:4 i już wydawało się, że pozamiatane, gdy wtem szwedzki Bośniak Hadziahmetovic wyrównał na 2:4.
Ale i tak jest pozamiatane, bo w poprzednim meczu był remis.
W czterech meczach udało się im zebrać wszystkiego jeden punkt. Nie wiem, czy to ich wyklucza z walki o utrzymanie mistrzostwa, ale pewnie tak. Skoro dali się obić nawet Staluni Mielec, to zły, jednakowoż, znak.