Skip to content

Legia v. Ktoś tam skądś - JORGE proszony o komentarz

1177178180182183238

Komentarz

  • Nasi to mam wrażenie głównie problem mieli jakiś albo kondycyjny, albo psychiczny, mianowicie w II połowie (I nie widziałem) doskakiwali do piłki zawsze pół sekundy (wzwyż) po Holendrze, nigdy pierwsi. To nie jest kwestia nie wiadomo jakiej techniki, raczej dyspozycji dnia.
  • Sarmata1.2 napisal(a):
    I jeszcze ta stypa na trybunach. Jprdl
    Na Narodowym nie da się meczu reprezentacji oglądać. Trupiarnia. Byłem tam wiele razy i nie lubię tam jeździć. Dlatego teraz już bywam wyłącznie na meczach o stawkę.

    To jest dość symptomatyczne. Tak będzie wyglądała Polska jeżeli ją oddamy. Kraj zombiaków.
  • edytowano September 2022
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    Nasi to mam wrażenie głównie problem mieli jakiś albo kondycyjny, albo psychiczny, mianowicie w II połowie (I nie widziałem) doskakiwali do piłki zawsze pół sekundy (wzwyż) po Holendrze, nigdy pierwsi. To nie jest kwestia nie wiadomo jakiej techniki, raczej dyspozycji dnia.
    Nie Rozum, to jest problem chaosu. Braku ustawienia, braku automatyzmów, braku poczucia że wiesz co masz robić. Zawsze się wtedy spóźniasz, szczególnie to widać w przypadku tzw. drugich piłek.
  • Muszę się uspokoić. Gdybym dalej palił fajki to bym zapalił. A pochodzę sobie po świeżym powietrzu w takim razie ... I nie chodzi o sam mecz, a o perspektywę. I potencjał zmarnowany. Widzę co będzie dalej i na psa urok, widziałem to już wcześniej, zawsze się jednak łudzę i optymistycznie patrzę.
  • edytowano September 2022
    Ale co ciekawe w Holandii było dużo lepiej. I to bez Lewego.
    Warto sobie skrót obejrzeć - bardzo dobry komentarz Laskowskiego a propos komentarzy piłkarzy po blamażu z Belgią.
    Ale zwróćcie uwagę na akcję od 4:08. Zakończyła się strzałem w środek bramki, nic wielkiego, ale w momencie gdy przejmujemy piłkę na własnej połowie, nagle pięciu facetów jak jeden mąż leci na bramkę - Holendrzy gonią, średnio im to wychodzi, mamy przewagę liczebną. Decyzja o strzale zła, strzał słaby - ale sama akcja piękna.



    Dlaczego z tym samym trenerem jednego dnia umiemy a innego nie?
  • A jak Wam się mecz z Walią podoba?
  • A dziś znowu umiemy - wiem że Walia to nie Holandia ale wyglądamy bardzo dobrze. Przypomnę że Walia w ostatnich trzech turniejach wygląda lepiej od nas (2016 półfinał, 2018 nie grali, ale myśmy tak grali, że lepiej zapomnieć), 2020 - wyjście z grupy).
    Więc jeśli chodzi o osiągnięcia drużyny, to oni są wyżej, w rankingu FIFA również. A choć usiłują nas ukąsić i stwarzają groźne sytuacje - my gramy co najmniej równie dobrze a może i lepiej. I na razie wygrywamy 1:0 (78 miunta).
  • No i jeszcze Szczęsny ma "swój" dzień.
  • edytowano September 2022
    No i koniec - daliśmy się stłamsić w końcówce, ale to było do przewidzenia - od bodaj 82 minuty atakowaliśmy na pół gwizdka. Parę razy zamiast ostrzej wejść w pole karne, poszukać przeszywającego podania, itp - woleliśmy utrzymywać się po prostu przy piłce. Strasznie nie lubię takiego grania reprezentacji Polski bo wtedy ZAWSZE są kłopoty - i zero zdziwień że znowu były.
    No ale się udało - choć szczęście też dopisało. I Szczęsny bardzo dopisał:)
    BTW po raz kolejny Świderski udowadnia że jest wielkim wzmocnieniem reprezentacji. Ja rozumiem Milik więcej kosztował, gra w lepszym klubie itp, ale w reprezentacji strzelił bodaj 3 ważne gole - 1 z Niemcami w 2014 i 1 z Irlandią Północną na otwarcie Euro 2016 i 1 z Portugalią w Lidze Narodów. Reszta to jakieś towarzyskie albo dokładanie goli przy wysokich wygranych z Finlandią, Litwą czy Gibraltarem. A zagrał w kadrze 60 (!) meczów.

    Świderski zagrał 17, zdobył jedynego gola z Albanią na wyjeździe w arcyważnym meczu, podobnie dziś, z Walią poprzednio także, z Anglią gola nie zdobył w zremisowanym meczu, ale siał duże spustoszenie. Ogólnie imho daje kadrze zdecydowanie więcej niż Milik.

    Nawiasem mówiąc Lewy dziś znowu bez szału. Ok, asystę miał, ale poza tym nie tylko nie błyszczał, ale mam wrażenie że w wielu sytuacjach mógł zachować się lepiej.
  • Gra bez farta
    nic nie warta
  • Dlatego moim zdaniem to jest bardziej kwestia dyspozycji dnia. Może też być tak, że nasi mają w głowach, że przecież jest Robercig, najlepszy piłkarz świata i jakoś to będzie.

    Też co do optymizmu i oczekiwań wobec kadry, warto sobie uświadomić, jaki jest poziom trudności poszczególnych szczebli.
    Np.
    1. awans na euro to jest 24 zespoły z Europy,
    2. wyjście z grupy na euro, awans do / utrzymanie się w strefie A Ligi Narodów to 16 zespołów z Europy,
    3. awans na mundial w Katarze to 13 zespołów z Europy
    4. wyjście z grupy na mundialu to jest średnio (w XXI wieku) 8,4 zespołu z Europy,
    5. ćwierćfinał euro to 8 zespołów z Europy
    6. ćwierćfinał mundialu to średnio (w XXI wieku) 4,6 zespołu z Europy,
    7. półfinał euro / półfinał Ligi Narodów to 4 zespoły z Europy
    itd.

    Co osiągnął, a czego nie osiągnął który trener, to łatwo samemu sprawdzić, ja tylko podkreślam, że wyjście z grupy na mundialu to coś porównywalnego z ćwierćfinałem Euro.
  • edytowano September 2022
    Dyspozycja dnia w profesjonalnym sporcie, szczególnie drużynowym, to straszna bzdura.

  • W każdym razie jeden z celów osiągnięty: utrzymanie w Ekstraklasie Narodów! a jeszcze się tak złożyło, ze będziemy w I koszyku w eliminacjach EURO2024

    Dziękujemy Trenerze!
    image
  • Motes napisal(a):
    Dyspozycja dnia w profesjonalnym sporcie, szczególnie drużynowym, to straszna bzdura.

    No raczej nie bardzo bzdura - to że profesjonalni sportowcy zawsze są w formie i wszystko im zawsze wychodzi to mit. Kolega sobie obejrzy skrót meczu Barcelony z Realem (ten wygrany 5:0), gdzie kit z wynikiem, ale realowi nie szło absolutnie nic, łącznie z tym że Ronaldo nie opanował raz prostej piłki przy linii autowej, co kiedy mnie się osobiście zdarzy w moich gierkach ze znajomymi, to mi wstyd.

    Więc jak najbardziej jest dyspozycja dnia - kłopot w tym że my potrafimy mieć te kiepskie dyspozycje zaskakująco często. Gramy bardzo nierówno i nieprzewidywalnie dla siebie samych - za każdego trenera jakiego pamiętam.
  • TecumSeh napisal(a):
    Motes napisal(a):
    Dyspozycja dnia w profesjonalnym sporcie, szczególnie drużynowym, to straszna bzdura.

    Więc jak najbardziej jest dyspozycja dnia - kłopot w tym że my potrafimy mieć te kiepskie dyspozycje zaskakująco często. Gramy bardzo nierówno i nieprzewidywalnie dla siebie samych - za każdego trenera jakiego pamiętam.
    No po tym, że my mamy wyjątkowo często „kiepskie dyspozycje dnia”, wyraźnie widać, że nie chodzi o żadną mityczną dyspozycję dnia, a ona sama jest jakimś pojęciowym wytrychem dla tłumaczenia innych problemów czy błędów, jak zła taktyka czy brak zgrania, któremu z uwagi na słabszą technikę (poza dwoma czy trzema graczami) nie da się sprawnie, w krótkim czasie, zaradzić. Jak można mówić o dyspozycji dnia, kiedy na boisko wbiega aż jedenastu chłopów, a nie jeden – i co nagle każdy ma słabą dyspozycję dnia? Podkreślam, że mowa nie o ogólnej dyspozycji, tj. formie, tylko o mitycznej dyspozycji DNIA, czyli że właśnie w tym konkretnym dniu dzieje się coś niebywałego z wszystkimi grajkami. Dyspozycja dnia, tak jak ją rozumiem, może być ważniejsza w indywidualnym sporcie – tam, jeśli ktoś wstał lewą nogą, ma okres albo dowiedział się właśnie, że żona go zdradza, to istotnie może się to odbić na grze, a i tak nie powinno, w końcu to zawodowiec, tak jak zawodowcem jest dentysta borujący mi zęba. Musiałby go bardzo boleć brzuch albo żona zdradzić na jego oczach niewiele wcześniej (najlepiej ze mną), żebym dyspozycją dnia wytłumaczył to, że zaczął mi borować bez znieczulenia innego zęba.

    Dajcie spokój z tą dyspozycją dnia, co to w ogóle jest. Tak jakby na boisko wybiegało jedenastu typów z okresem.
  • Motes napisal(a):
    No po tym, że my mamy wyjątkowo często „kiepskie dyspozycje dnia”, wyraźnie widać, że nie chodzi o żadną mityczną dyspozycję dnia, a ona sama jest jakimś pojęciowym wytrychem dla tłumaczenia innych problemów czy błędów, jak zła taktyka czy brak zgrania, któremu z uwagi na słabszą technikę (poza dwoma czy trzema graczami) nie da się sprawnie, w krótkim czasie, zaradzić.
    Owszem, kiepskie "dyspozycje dnia" częściej niż inni wskazują że jest problem gdzie indziej, ale to nie znaczy że nie istnieje coś takiego, i jest tylko tanią wymówką.
    Gdyby tak było, jak Kolega pisze wyżej, to skąd beznadziejne mecze przeplatane bardzo dobrymi w odstępie paru dni? Przecież nie da się złej taktyce, brakowi zgrania i słabszej technice zaradzić w trzy dni?
    Motes napisal(a):
    Jak można mówić o dyspozycji dnia, kiedy na boisko wbiega aż jedenastu chłopów, a nie jeden – i co nagle każdy ma słabą dyspozycję dnia? Podkreślam, że mowa nie o ogólnej dyspozycji, tj. formie, tylko o mitycznej dyspozycji DNIA, czyli że właśnie w tym konkretnym dniu dzieje się coś niebywałego z wszystkimi grajkami.
    Nie każdy, wystarczy paru, żeby piłki nie dochodziły, żeby nie ustawiali się tam gdzie trzeba, itp. Piłka to organizm drużynowy - jak napastnik ma słabszą dyspozycję to nie trafia, jak pomocnik - to napastnik może mieć najlepszą i co z tego skoro dobrych piłek nie dostaje.
    Motes napisal(a):
    Dyspozycja dnia, tak jak ją rozumiem, może być ważniejsza w indywidualnym sporcie – tam, jeśli ktoś wstał lewą nogą, ma okres albo dowiedział się właśnie, że żona go zdradza, to istotnie może się to odbić na grze, a i tak nie powinno, w końcu to zawodowiec, tak jak zawodowcem jest dentysta borujący mi zęba.
    I w tym jest właśnie problem - często ludzie przekładają sport na normalny zawód jak dentysta, i skoro nie chcą by im dentysta w słabszej dyspozycji dnia schrzanił zęba, to tak samo traktują sportowców i to jeszcze w bodaj najbardziej konkurencyjnej dyscyplinie świata. No nie - nie ma takiego przełożenia ani trochę. Wie o tym każdy kto choć amatorsko ale ambitnie sport uprawiał.

    Motes napisal(a):
    Musiałby go bardzo boleć brzuch albo żona zdradzić na jego oczach niewiele wcześniej (najlepiej ze mną)
    Aha.
    Motes napisal(a):
    Dajcie spokój z tą dyspozycją dnia, co to w ogóle jest. Tak jakby na boisko wybiegało jedenastu typów z okresem.
    A wszyscy politycy to jedno bagno, im chodzi tylko o kasę i władzę.
    Też kiedyś byłem w liceum, ale mi przeszło.
  • @Motes

    Każdy kto trenował cokolwiek, choćby czysto rekreacyjnie i amatorsko wie, ze istnieje zjawisko dyspozycji dnia.
  • Motesowi biega prawdopodobnie o to, że tenisista może mieć gorszą dyspozycję dnia ale w drużynie 11-osobowej (plus rezerwowi) to się uśrednia.
  • trep napisal(a):
    Motesowi biega prawdopodobnie o to, że tenisista może mieć gorszą dyspozycję dnia ale w drużynie 11-osobowej (plus rezerwowi) to się uśrednia.
    Podejrzewam że niestety raczej kumuluje.
  • edytowano September 2022
    Nabazgrałem kolejną dowcipną w moim przekonaniu wypowiedź, ale po przemyśleniu nie wyślę jej, bo jak zwykle rzecz rozbija się o rozumienie pojęć. Koledzy dyspozycję dnia określają na podstawie liczby popełnionych błędów. Jak zawodnik popełni ich więcej w danym spotkaniu niż w poprzednim czy zazwyczaj, tzn. że miał gorszą dyspozycję dnia. Jest to więc takie, bo ja wiem, techniczne określenie gorszego występu. I tyle. End of story. Ja, jak czytam o dyspozycji dnia, to zakładam, że zawodnik wchodzi już na boisko (czy jakąkolwiek inną arenę zmagań) predestynowany do popełniania błędów w tym dniu, bo ma właśnie jakąś nie teges dyspozycję tego dnia; czyli jak mniemam, wstał lewą nową, swędzi go krocze, dowiedział się, że żona go zdradza itd., itd. No więc uznaję, że owszem, istnieje różnica między amatorską grą dla Spartakusa Borowiny czy Tornado Golęczewo a zawodową grą w najbardziej konkurencyjnej dyscyplinie, tj. piłeczce kopanej, na poziomie reprezentacyjnym. W tym drugim przypadku stopień profesjonalizacji, wyuczenia i wyrobienia nawyków jest już na takim poziomie – niedostępnym kopaczowi Spartakusa Borowiny – że powinien neutralizować problemy dyspozycji dnia rozumianej tak, jak ja ją rozumiem, co nie wyklucza popełniania błędów „w sztuce”.
  • edytowano September 2022
    No nie wiem czy o to chodzi. Raczej tu chodzi o to że jednego dnia ta sama drużyna, w tym samym ustawieniu i tym samym składzie nie wie co się dzieje na boisku. A drugiego dnia nie tylko wie, ale czasem sprawia że przeciwnik nie wie.
    Takie historie były odkąd pamiętam, i w latach 90tych, i za Engela i za Benhauera i za Smudy, i za Nawałki i chyba szczególnie to było widać za Sousy. Za Fornalika mam wrażenie że graliśmy ciągle źle i tej dobrej dyspozycji dnia to chyba nie było w ogóle - ale może pamięć mi płata figle, nie upieram się.

    To nie jest techniczne określenie gorszego występu, bo amplituda jest za duża.
  • Jeden Fornalik potrafił zatem ustabilizować formę :D
  • TecumSeh napisal(a):
    No nie wiem czy o to chodzi. Raczej tu chodzi o to że jednego dnia ta sama drużyna, w tym samym ustawieniu i tym samym składzie nie wie co się dzieje na boisku. A drugiego dnia nie tylko wie, ale czasem sprawia że przeciwnik nie wie.
    Takie historie były odkąd pamiętam, i w latach 90tych, i za Engela i za Benhauera i za Smudy, i za Nawałki i chyba szczególnie to było widać za Sousy. Za Fornalika mam wrażenie że graliśmy ciągle źle i tej dobrej dyspozycji dnia to chyba nie było w ogóle - ale może pamięć mi płata figle, nie upieram się.

    To nie jest techniczne określenie gorszego występu, bo amplituda jest za duża.
    Czy na pewno w tym samym składzie i dokładnie w tym samym ustawieniu? Czy rzeczywiście często się to zdarzało? No i są jeszcze przyczyny, jak to się mówi, wolicjonalne – że przeciw jednym się chce, a przeciw innym jakby trochę mniej. Tych też nie wliczam do dyspozycji dnia; to też są rzeczy do wypracowania, a nie jakiś dopust Boży, który spada nagle w danym dniu na grajków.

    No i nie zapominajmy: skład może być ten sam, ustawienie to samo, nawet nastawienie, ale przeciwnik jednak inny.
  • Oczywiście że tak, ale popatrzmy na Lewego - nie sądzę by tu były przyczyny wolicjonalne, ale drugi mecz z rzędu w kadrze zagrał słaby. Ok, wszyscy się podniecają asystą, ale prawda jest taka, że to było po prostu dobre dogranie w tempo, żadne nie wiadomo jakie "łał", a reszta meczu - no nie powalała. Z Holandią podobnie.
    I całkiem sporo innych meczów też by się znalazło - a mówimy o topie światowym, więc raczej brak profesjonalizmu czy woli ciężko mu zarzucić.

    Oczywiście że przeciwnik może być inny. Za Benhauera z Kazachstanem wygraliśmy bodaj 1:0 po ciężkim meczu, a parę dni później, w dokładnie (!) tym samym składzie i ustawieniu, przejechaliśmy się po Portugalii (wynik 2:1 absolutnie nie oddaje tego co się działo na boisku).
    Także teges.
  • edytowano September 2022
    W sportach walki jest takie powiedzenie, ze pretendent umie wykonać dokładnie te same techniki co mistrz, jedyną różnicą jest timing, czyli "zagranie w tempo". W wielu innych sportach technicznych jest podobnie
  • @Motes,

    Może tak, zobaczy sobie kolega jakiś play-off z NHL albo NBA, porówna składy, trenerów, czy przeciwnik jest ten sam i wreszcie czy 4 raz z rzędu będzie identyczny wynik, czy jednak nie.

    @Tecum,

    Z Lewandowskim to niestety jest tak, że on się chyba mniej stara w kadrze, uważa, żeby jakiejś kontuzji nie załapać itd. To na minus, bo to widać. A na plus, on skupia uwagę obrońców, dzięki temu parę razy w meczu może przemknąć Milik, Świderski czy Piątek na wolną pozycję. W klubie (obojętnie już Bayern, Borussia czy Barca) to aż tak nie wygląda, bo tam oprócz Lewandowskiego byli inni do krycia, nie odstający od niego aż tak bardzo. Innym problemem jest, że on się (m. zd. niepotrzebnie, ale to może być polecenie od trenera) cofa, żeby rozgrywać, w rezultacie realnie jakąś część meczu nie gra na swojej pozycji.
  • Wracając do tematu pierwszego koszyka.
    Istotnie mamy pierwszy koszyk - trochę z przypadku, bo gdyby Niemcy nie były gospodarzem najbliższego euro, to one by były losowane z pierwszego, my już z drugiego. Zasadniczo to dobrze, bo wtedy jest większa szansa, że nie dostaniemy oklepu od drużyny klasę wyższej, czyli np. Holandii, Belgii czy Włoch. Ale to nie musi być wcale spacerek, w drugim koszyku jest np. Francja, Austria, Anglia czy Serbia, a w trzecim Ukraina i Szwecja (czyli jakby nie było para z ostatniej 1/8 euro), w czwartym Grecja, Turcja i Macedonia, a w piątym Irlandia Północna, więc spokojnie można sobie wyobrazić bardzo trudną grupę nawet będąc losowanym z pierwszego koszyka. Losowanie 9 października.
  • Awansują bezpośrednio drużyny z dwóch pierwszych miejsc. Przy grupach 5-6 zespołowych nawet możliwe niekorzystne losowanie nie będzie tragedią. Tym bardziej że drużyn które mogą zrobić komplet punktów jest może kilka, w dodatku prawie wszystkie w 1.koszyku.
    Połowa krajów z piłkarzami grającymi zawodowo awansuje na turniej. Eliminacje to już nie to co kiedyś.
  • edytowano October 2022
    Jerzy Brzęczek, po serii kompromitujących porażek, odszedł z pierwszoligowej Wisły Kraków. Zespołu, z którym spadł z ekstraklasy i pomimo utrzymania składu, kompletnie nie radził sobie na poziomie niżej.

    To może być koniec trenerskiej kariery Brzęczka. Kariery zniszczonej przez pochopną decyzję Bońka, który mianował Jurka selekcjonerem intuicyjnie, bez analizy. Brzęczek sobie całkiem nieźle radził w przeciętnym polskim zespole i to był jego maks. Taki trener z niezłym warsztatem, bez charyzmy, bez predyspozycji na coś większego, by sobie na naszą karuzelę wskakiwał i i wypadał, przez najbliższe 20 lat. Po porażce z Wisłą, biorąc pod uwagę fatalną atmosferę przez cały okres kiedy był trenerem kadry, może długo czekać na ponowną pracę, a jak już od pierwszego dnia będzie podważane wszystko co powie i zrobi.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.