No popatrz- skoro naszym problemem jest mental to zbudujmy w parę lat jaja ze stali. Wywiady?- Tylko z rzecznikiem prasowym! "Dlaczego tak gracie?" "A co? Nie podoba się? Bo nie znacie się na futbolu. Dziękuje bardzo!"
rozum.von.keikobad napisal(a):ale remis Polski z Meksykiem - co w tym dziwnego? Problem, jaki widzę na forum jest taki, że zamiast patrzeć na realne możliwości polskiej reprezentacji zakładamy, że jest jakiś "mega potencjał", bo "jest Robert Najlepszy Piłkarz Świata i cyt. inne argumenty" (jakie? mogę to pytanie zadać i 100 razy, poważnej odpowiedzi nie będzie).
Potencjał w moim rozumieniu (choć tu zdaje się nie pijesz do mnie) to wiedza że TA konkretnie kadra potrafi grać znacznie, znacznie lepiej. Nie te nazwiska ileś lat temu, tylko ta drużyna, co jeszcze parę miesięcy temu wywalczyła turniej w bardzo dobrym meczu barażowym. Bardzo dobrym nie tylko jeśli o wynik chodzi, ale o tym zaraz.
Remis to nic dziwnego, ale to był mecz, w którym Meksyk nie grał nic, albo prawie nic. Kłopot w tym, że myśmy też nic nie grali. I to jest problem - myśmy na serio nie próbowali nawet przycisnąć Meksyku, i to w sytuacji kiedy Meksyk aż się o to prosił. Kłopot w tym że myśmy się też o przyciśnięcie nas prosili, Meksyk niby udawał że tej prośbie ulega, ale też nie za bardzo. Taki to był mecz - obie drużyny byle nie przegrać. Myślę że jako kibice zaprawieni w oglądaniu polskiej reprezentacji na turniejach - mamy po prostu tego dość.
Jeśli chodzi o "liczy się wynik" to przypominam że na poprzednich mistrzostwach z Japonią wygraliśmy. I to w sumie po całkiem ciekawym meczu, ale ten festiwal żenady w ostatnich minutach przyćmił wszystko. I - w przeciwieństwie np do meczu z USA w 2002, mimo że oba zwycięstwa dawały nam w sumie to samo, czyli nic - nikogo nie ucieszył.
rozum.von.keikobad napisal(a):Czyli podsumowując mamy 2 graczy ze światowego top, ofensywnego pomocnika i napastnika. Z całym szacunkiem dla nich, ale nie znam wielkiej drużyny (nie mówię o solidnym średniaku, ale drużyny na miarę strefy medalowej), która naprawdę wielką jakość miałaby tylko w ofensywie.
Ale kto tu każe medale zdobywać? Mamy zupełnie w porządku piłkarzy praktycznie na każdej pozycji, plus znakomitych wymienionych dwóch. Mało? Owszem, na medal to za mało, ale na to by nie było żenady, to aż nadto.
Niestety żenada jest - nie mówię teraz o wynikach a o stylu gry. I wcale nie jest tak, że brzydko równa się skutecznie a ładnie równa się porażka - to po prostu fałszywa alternatywa. Z Meksykiem było brzydko nie dlatego że defensywnie, tylko dlatego, że nam piłka po prostu przeszkadzała i chcieliśmy się jej jak najszybciej pozbyć.
Naprawdę - mamy piłkarzy umiejących grać w piłkę, nie widzę powodu by im tego zabraniać. A na razie - na mundialu przynajmniej - to się dzieje.
rozum.von.keikobad napisal(a):Jedną z takich głównych teorii jest taka, że nasi grają za mało ofensywnie. Że jakby zagrali więcej do przodu, więcej się kiwali, akcje zaczynali od podania we własnym polu karnym i tak po 30 podaniach wjechali do bramki Meksyku to byłoby 4:0. Może i by było, tylko ja się obawiam, w którą stronę.
Meksyk bodaj raz na początku meczu zniechęcił nas do rozgrywania, albo raczej sami się zniechęciliśmy wskutek błędu bodaj Zalewskiego, o ile pamiętam. Resztę meczu wyglądaliśmy tak, jakby ta w sumie nie aż tak groźna sytuacja była dla nas nieuleczalną traumą. Szczęsny wybijał zamiast podawać nawet w sytuacji, gdy na naszej połowie był jeden czy dwóch Meksykanów. W tych warunkach dojście do połowy nie stanowiłoby praktycznie żadnego problemu - ale po co, lepiej oddać piłkę przeciwnikowi (co przy lagach najczęściej się działo).
rozum.von.keikobad napisal(a):Jasne, wykonanie w meczu z Meksykiem było często bardzo słabe. Było dużo niecelnych podań, był niestrzelony karny. W meczu ze Szwecją (tym wygranym, nie tym z Euro, którym - co trudno mi pojąć - wciąż niektórzy się zachwycają) też mieliśmy 39% posiadania, też mieliśmy 70% celnych podań, też przeciwnik miał ponad 80% celnych podań i 1,5 razy więcej podań w ogóle. Też przeciwnik miał więcej strzałów, głównie niecelnych. A co było inaczej? Lewandowski wykorzystał karnego na początku II połowy, więc przeciwnik musiał rzucić się do ataku, to dało szansę na przechwyt Zielińskiego i 2:0. W obu była żelazna dyscyplina w obronie, na zero z tyłu, a z przodu coś wleci.
Zapomniałeś o dwóch bardzo istotnych rzeczach - po pierwsze, owszem, graliśmy ostrożnie, ale nam się chciało grać. Bardzo się chciało, i im bliżej końca meczu, tym bardziej to było widać. A jak poczuliśmy że mecz jest nasz (po 2:0) to Szwedzi po prostu przestali istnieć, i się rozpaczliwie bronili - a mogliśmy klepać do tyłu niby, grać asekurancko, na czas itp, skoro już było 2:0. A graliśmy tak, jakbyśmy chcieli ich autentycznie sponiewierać za przegrany mecz na Euro - i to było widać. I dlatego się nam ten mecz podobał (mnie na pewno).
Po drugie - z tą żelazną obroną to bym nie szalał, bo w pierwszych 20 minutach Szwedzi nas tak przycisnęli że mogło być i 3:0. Nie były to setki, ale zdecydowanie akcje po których padają bramki - więc początek był dużo gorszy niż z Meksykiem, ale to nie zasługa naszej obrony w meczu z Meksykiem, tylko zasługa Meksyku, że niespecjalnie mu się chciało nas atakować (podobnie jak nam ich).
W skrócie - ze Szwecją to był mecz, z Meksykiem - antymecz. Po prostu.
rozum.von.keikobad napisal(a):Dzięki takiej taktyce gramy na mistrzostwach. Kiedyś dzięki takiej taktyce zagraliśmy w ćwierćfinale euro.
Taktyka ok, ale tu nie o nią chodzi. W ćwierćfinale Euro byliśmy nie dzięki bezsensownym uporczywym dalekim podaniom od bramkarza pod pole karne przeciwnika (czyli po prostu pozbywaniu się piłki), tylko dzięki ostrożnej grze, a jedno z drugim niezbyt ma cokolwiek wspólnego. Więcej - pozbywanie się piłki uważam za grę nieostrożną, bo ostatecznie przeciwnik ma więcej możliwości coś z tą piłką zrobić, skoro mu się ją uporczywie oddaje. Na szczęście dla nas Meksyk też nie miał pomysłu na grę w piłkę.
Samą taktykę uważam za zupełnie ok, acz niekoniecznie jedynie słuszną.
rozum.von.keikobad napisal(a):Z odwrotną taktyką mieliśmy 1 punkt i 4. miejsce w grupie na euro.
No tak, ale znowu zauważmy - czy to wina tej taktyki? Myśmy na Euro w zasadzie zremisowali z Hiszpanią, a ze Szwecją też było niedaleko remisu - śmiem twierdzić, że gdyby nie nasza konieczność wygranej i wymuszone szarżowanie w ostatnich minutach przy remisie, to byśmy tego meczu nie przegrali. Więcej - gdyby ta nieprawdopodobna łajza Płacheta, co weszła 15 minut wcześniej na boisko i radośnie truchtała za nieprzesadnie prędko biegnącym z piłką Szwedem - też byśmy nie przegrali.
Euro przegraliśmy jednym meczem - ze Słowacją. A cośmy wtedy grali to sousa jeden wie - tak samo jak sousa wie, dlaczego grał sześć meczów z rzędu różnym składem. Imho koncepcja Sousy nie była pozbawiona sensu, ale wykonanie ze Słowacją było gorsze niż wykonanie koncepcji Michniewicza z Meksykiem. I nie - nie o porażkę mi tu chodzi, o kompletny brak pomysłu na grę - a to już wina nikogo innego jak trenera właśnie.
Nawiasem mówiąc a propos kadry tej i sześć lat temu - w obecnej kadrze siedzi trauma Senegalu i Słowacji. I to poniekąd tłumaczy dlaczego z Meksykiem zagraliśmy tak a nie inaczej.
rozum.von.keikobad napisal(a): Trzy tygodnie zgrupowania, specjalnie wcześniej zakończona liga. Porównajmy sobie z tym, czym dysponują zespoły złożone głównie z graczy lig europejskich, w tym Argentyny i Polski. Zwłaszcza że z różnych względów - zależnych i niezależnych od PZPN, ale niezależnych od trenera - z tym szkoleniowcem nasza kadra miała bardzo mało czasu.
To prawda. A jednak uważam że nasi zagrają zupełnie inne spotkanie i będzie to różnica na plus. Obyśmy tylko nie stracili głupiej, przypadkowej bramki, albo po jakimś mega błędzie - bo się zacznie nerwówa, a w nerwówy to my nie umiemy. Jeśli mecz będzie przebiegał w miarę normalnie, to powinno być zupełnie nieźle.
rozum.von.keikobad napisal(a): A druga dorabiana teoria, to jest tak pokrętna, że naprawdę nie wiem, czy ją dobrze zrozumiałem. Otóż, nie doceniamy kadry, bo jest pedagogika wstydu, więc boimy się grać, a skoro tak, to trzeba zatrudnić koniecznie zagranicznego szkoleniowca, bo on się nie będzie bał. Czyli z pedagogiką wstydu wobec piłkarzy mamy walczyć pedagogiką wstydu wobec trenerów i to da sukces. Jeśli serio źle to zrozumiałem, to oczywiście zainteresowane osoby mogą wyjaśnić, co jest nie tak.
Nie wiem czy teraz pijesz do mnie, ale zakładając że tak, to wyjaśnię. Owszem, jest pedagogika wstydu i to najlepiej widać w tych wszystkich komentarzach dotyczących kadry. Piłka to emocje a w emocjach często najlepiej widać kto kim jest - po prostu.
Presja powoduje błędy, błędy - porażki, a porażki że spirala się nakręca. Bo mamy przecież "super piłkarzy, co potrafią w klubach, ale w reprze nie". Presja jest nie tylko na piłkarzach, ale na trenerze - albo przede wszystkim na trenerze, który na jej skutek zaczyna kombinować i zwykle przekombinowuje. I to jest historia wszystkich, poza jednym, turniejów XXI wieku - nawet tego z Benhauerem.
Zagraniczny trener wg mnie nie jest zaletą bo jest zagraniczny, tylko ma być z topu trenerskiego, a my takowych krajowych nie mamy. To w siatkówce dało dobry (doskonały!) skutek - nie że obcy spoko bo obcy, tylko mamy mieć topowych, a jeśli topowi to obcy, to niech będą obcy. Takie powinno być też podejście w piłce.
Czy to wyleczy nas z kompleksów? Imho przede wszystkim każe kadrowiczom grać w nowoczesny futbol, na który oni umiejętności mają, tylko nikt nie każe im tak grać. No, powiedzmy Sousa, tylko ten popełnia przy tym kardynalne, juniorskie błędy, po czym zwija manatki i spierdala - więc oczekujmy kogoś poważnego, kto choćby ze względu na powagę własnego nazwiska po prostu tego nie zrobi. A i juniorskie błędy mu się nie zdarzą.
Czy to zagwarantuje sukces? A skąd - przypomnijmy że w siatce niejaki Ferdinando de Giorgii okazał się w naszej reprze kompletnym niewypałem, ale jeśli kto myślał że to człek znikąd, albo jakiś siwy bajerant był - to niech sprawdzi kto nam sprzątnął sprzed nosa trzecie z rzędu mistrzostwo świata.
Ale jestem pawian, że konsekwencja w szukaniu trenerskiego topu (a jeśli na tym topie będzie Polak, to jasne że dawać go!) - przyniesie skutek w postaci naprawdę dobrej gry i wyników. I to nawet jak przeminie Lewandowski.
@Tecum, po pierwsze to częściowo polemizujesz z niewypowiedzianymi tezami. Zgadzam się, że wykonanie defensywnego pomysłu w meczu z Meksykiem było średnie do słabego (co wprost napisałem). W meczu ze Szwecją było natomiast lepsze (czego może wprost nie napisałem - ale do zrozumienia dałem na pewno). Raz mecz wyjdzie, raz nei wyjdzie.
po drugie, nie ma sensu polemizować z subeiktywnym wrażeniem, w kategoriach, których nei da się policzyć, obiektywnie określić itd. np. czy to jest "ładna" gra, czy "da się" oglądać, czy coś jest antymeczem itd.
po trzecie, w jakich to klubach nasi piłkarze tak świetnie krają, a w kadrze nie mogą? Z pamięci - mogę się mylić, ale potem sprawdzę - w klubach z 1/8 LM gra ... jeden nasz reprezentant. Jeszcze 3 gra w Juve i Barcelonie, które uchodzą za bardzo dobre (i mają bardzo wysoką pozycję w rankingach), ale słabszy sezon.
Przed meczem z AS - tu akurat zgadzam się w 100% z @Tecum, z czego niby wynika pewność, że wygramy? A może i więcej powiem, wcale nie jestem jakimś optymistą, wcale nie uważam nas za faworytów. To raczej my jesteśmy pod ścianą, nie oni. Jasne, teoretyczne szanse na awans będą nawet przy porażce, ale mogą być niewielkie (o czym dalej dwa przykłady, z liczbami). Po drugie, oni mieli trzy tygodnie wspólnej pracy z całym zespołem, my kilka dni i jeden mecz towarzyski. I to raczej z zespołem o parametrach Meksyku niż AS, tu idziemy w ciemno.
W takiej sytuacji z mundialu wyrzucić by nas mogła dopiero wysoka porażka z Argentyną (pewną już wtedy odpadnięcia) i niekorzystny układ w drugim meczu.
dyzio napisal(a): Marzy mi się remis MEX i ARG i potem przegrana MEX z Arabią
Wtedy remisujemy 0:0 z Arabią i 0:0 z ARG i wchodzimy z 2 miejsca
Ma to swój urok.... Awans z trzema bezbramkowymi remisami byłby dla fanów "ładnej ofensywnej bez kalkulacji" pewnie bardziej bolesny niż 1 punkt i 1 bramka Beenhakkera z 2008 r.
Zwracam też uwagę, że do tej pory w strzałach, w tym celnych, w posiadaniu, zapewne (bo nei znalazłem na szybko wskaźnika) podaniach przewagę ma AS. My prowadzimy po szybkiej akcji, zaczętej (tak, tak!) wyśmiewanym tu długim podaniem od bramkarza. Tyle że nie podaniem do Lewego na główkę, co istotnie przyznaję (i pisałem wcześniej) nie jest dobrą taktyką).
Szczęsny przy obronie karnego bardzo ładnie, choć oczywiście zawsze to bardziej wina strzelającego niż zasługa bramkarza. Ale jeszcze ładniej przy obronie dobitki, która nawiasem mówiąc gdyby wpadła to nie powinna być uznana (strzelający wbiegł w pole karne przed wykonaniem karnego).
Ja jestem krytykiem sposobu gry podyktowanej przez Czesia (nie samej taktyki!) - no bośmy spokojnie i bezproblemowo rozgrywających na naszej połowie Saudyjczyków nie próbowali nawet nacisnąć - oni w zasadzie do 30 metra przed naszą bramką robili co chcieli. I tego przyznam - nie rozumiem.
Poza tym mieliśmy kosmicznie dużo szczęścia - Cash powinien wylecieć w pierwszej połowie (ale to akurat nie wina Czesia). Cała reszta - w zasadzie mieliśmy więcej pecha niż szczęścia: karny - nie powinno go być, ale skoro już był, to mógł być gol, a nie było. Był prócz tego raz kocioł w polu karnym i mogło być różnie - znowu Szczęsny! Ale Arabusom się też upiekło - Milik nie wiem jakim cudem w poprzeczkę trafił, zamiast w bramkę, Lewy mógł zdobyć kolejne dwa gole.
No ale - nie wiem, oglądałem z sąsiadem, piliśmy piwka, emocje, więc poprawcie mnie jeśli się mylę - znowu zagraliśmy z takim respektem jakbyśmy grali co najmniej z Francją, i niestety, wcale to spokoju na tyłach nie gwarantowało.
Z przodu - jedno co można powiedzieć, to tworzymy mało, ale jak już tworzymy, to zagrożenie jest olbrzymie.
No i Szczęsny ma swój wielki mecz w kadrze, prócz tego z Niemcami 2014, który też był wielki, ale to były eliminacje. I bardzo dobrze - imho więcej było na niego niepotrzebnego hejtu niż jego faktycznej winy, więc bardzo się cieszę że zamknął usta krytykom.
Powiedźcie mi kto u nas gra na środku pomocy, tzw rozgrywającego? Bo nie zauważyłem. Zauważyłem problemy w obronie: brak krycia, zostawianie miejsca, nieobstawione sektory, asekuracja słaba. Niewychodzenie do przeciwnika. Reprezentacja nasza jest dodatkowo mało ruchliwa, przecież przy każdym naszym zawodniku było czterech Arabów Saudyjskich czyli musieli mieć 40 zawodników na boisku. Jak to jest możliwe w ogóle? Tak było na początku meczu Polska - Arabia Saudyjska w fazie grupowej Mistrzostw Świata w Katarze w roku 2022.
Ale jeśli w 2 meczach nie straciliśmy bramki to nasza obrona nie mogła zagrać źle. Musiała zagrać dobrze i w efekcie mamy pierwsze miejsce w grupie i do wyjścia z grupy wystarczy nam remis z Argentyną. To inni muszą nas gonić. Kiedy ostatnio doszło do takiego fenomenu na Mundialu? W 1982 roku? Nieważne. Widać że nasz trener Czesław Michniewicz zaproponował żałosną taktykę murowania dostępu do naszej bramki i liczenia na kontrę. W meczu z Meksykiem prawie się udało gdyż Lewandowski wywalczył karnego. Ale zawodnik faulowany nie może strzelać karnego, co jest oczywistą zasadą bo przestrzela i Lewy nie strzelił. Z Arabią się udało, bo strzeliliśmy bramkę i tamci musieli gonić wynik i się otworzyć.
Co do Lewandowskiego to ewidentnie realizuje on wskazania trenera: ma sobie łazić z przodu na desancie, nie wdawać się w obronę i czekać na dośrodkowanie czyhając na błąd obrońcy. Z taką taktyką, wyglądającą koszmarnie Arabowie nie potrafili sobie poradzić a i Meksyk nie przełamał jej. Zwróćcie uwagę na dużą ilość niecelnych ich strzałów. Część pudłowali sami z siebie ale często nie wychodzili na czystą pozycję strzelecką: albo jednak ktoś ich naciskał, albo ktoś zasłaniał itp. Szkoda ich bo byli lepsi od nas.
Polska zaś umie grać tylko w układzie 4-4-2 a w innych mamy problemy. Każdy układ ma swoje niuanse, inna jest asekuracja, zmiana pozycji itp. Wydaje się że realnie graliśmy 6-3-1 co daje za małą siłę ognia z przodu i oddaje środek boiska. W praktyce 2 pomocników schodzi do obrony a jeden napastnik cofa się do pomocy i z przodu zostaje samotny Lewandowski który nie ma komu odegrać piłki. Nie jesteśmy w stanie wykorzystać wiązania przez niego obrońców. Zawsze ze 2 łazi za nim i inny zawodnik, gdyby był i dostał podanie, miałby łatwiejszą drogę do bramki. Taki Piątek np. Dlatego dzisiaj Michniewicz wprowadził Piątka na koniec żeby Lewy miał z kim rozgrywać. Słuszna zmiana. A zostawienia Casha to olbrzymie ryzyko. Grał on tak nieprzemyślanie że łatwo mógł zarobić drugą żółtą kartkę.
II
Do wyjścia z grupy wystarczy nam remis. Aby wyjść z pierwszego miejsca musimy wygrać z Argentyną i Arabia nie może wygrać z Meksykiem. Obecnie mamy bilansy bramkowe takie:
1. Polska 2 strzelone żadnej straconej = +2
2. Argentyna 3 bramki strzelone, dwie stracone = +1
3. Arabia Saudyjska 2 bramki strzelone, trzy stracone = -1
4. Meksyk nie strzelił nic i 2 stracił = -2
Czyli jeśli wygramy z Argentyną to Arabia musi wygrać z Meksykiem z bilansem +4. Strzelić musi mu o 4 bramki więcej niż on jej przynajmniej.
Jeśli zremisujemy z Argentyną to mamy 5 punktów, Argentyna 4. Decyduje wynik meczu Arabia-Meksyk. Jeśli Arabia wygra to wchodzi z 1 miejsca. Jeśli zremisuje to ma 4 punkty i bije się z Argentyną na bilansy bramek. Meksyk ma szanse na wyjście z grupy jeśli wygra z Arabią i Argentyna przegra z Polską. Wtedy bije się z Argentyną bilansem bramek i jeśli wygra wysoko to wychodzi. Musi nadrobić 2 bramki różnicy. 3 bramki musi strzelić więcej niż stracić.
Jeśli my zremisujemy z Argentyną i Arabia nie wygra z Meksykiem to wchodzimy z 1 miejsca.
Jeśli przegramy z Argentyną to mamy 4 punkty i wtedy decyduje wynik meczu Arabia Saudyjska-Meksyk:
1. Jeśli Arabia wygra to wchodzą Argentyna i Arabia.
2. Jeśli będzie remis to bijemy się bilansem z Arabią i wchodzimy.
3. Jeśli Meksyk wygra to ma 4 punkty jak my i musi nadrobić różnicę bilansu 4 bramek. Czyli rozmiary porażki się tu liczą.
Nawet jeśli przegramy z Argentyną to mamy szanse jeśli Arabia nie wygra z Meksykiem. Mam nadzieję że się nie walnąłem w obliczeniach, w co wątpię. Ale będą emocje. 30 listopada gramy o 20. Ale będzie jazda.
PS: Michniewicz chociaż wygląda godnie, porządnie się ubiera.
Coś nie teges z tym wykresem, bo przy takim 2:0 dla Argentyny i 2:0 dla Meksyku będzie decydować zasada fair play (żółte kartki), a jeśli i tutaj będzie równo, to losowanie.
A Belgię pokonało Maroko 2:0. Kolejna sensacja po przegranej Argentyny z AS czy Niemiec z Japonią.
Na razie w tabelach grup od A do D i G prowadzą reprezentacje europejskie. W gr E prowadzi Maroko, w F Brazylia. Ciekawe jak to będzie wyglądało po pierwszej fazie grupowej?
Mnie się strasznie podoba wynik dwóch kolejek, bo efekt jest taki, że kto wygra mecz, ten przechodzi. Nie ma tego ciągłego leczenia na mecz korespondencyjny.
Komentarz
Wywiady?- Tylko z rzecznikiem prasowym!
"Dlaczego tak gracie?"
"A co? Nie podoba się? Bo nie znacie się na futbolu. Dziękuje bardzo!"
Remis to nic dziwnego, ale to był mecz, w którym Meksyk nie grał nic, albo prawie nic. Kłopot w tym, że myśmy też nic nie grali. I to jest problem - myśmy na serio nie próbowali nawet przycisnąć Meksyku, i to w sytuacji kiedy Meksyk aż się o to prosił. Kłopot w tym że myśmy się też o przyciśnięcie nas prosili, Meksyk niby udawał że tej prośbie ulega, ale też nie za bardzo. Taki to był mecz - obie drużyny byle nie przegrać. Myślę że jako kibice zaprawieni w oglądaniu polskiej reprezentacji na turniejach - mamy po prostu tego dość.
Jeśli chodzi o "liczy się wynik" to przypominam że na poprzednich mistrzostwach z Japonią wygraliśmy. I to w sumie po całkiem ciekawym meczu, ale ten festiwal żenady w ostatnich minutach przyćmił wszystko. I - w przeciwieństwie np do meczu z USA w 2002, mimo że oba zwycięstwa dawały nam w sumie to samo, czyli nic - nikogo nie ucieszył.
Ale kto tu każe medale zdobywać?
Mamy zupełnie w porządku piłkarzy praktycznie na każdej pozycji, plus znakomitych wymienionych dwóch. Mało? Owszem, na medal to za mało, ale na to by nie było żenady, to aż nadto.
Niestety żenada jest - nie mówię teraz o wynikach a o stylu gry. I wcale nie jest tak, że brzydko równa się skutecznie a ładnie równa się porażka - to po prostu fałszywa alternatywa. Z Meksykiem było brzydko nie dlatego że defensywnie, tylko dlatego, że nam piłka po prostu przeszkadzała i chcieliśmy się jej jak najszybciej pozbyć.
Naprawdę - mamy piłkarzy umiejących grać w piłkę, nie widzę powodu by im tego zabraniać. A na razie - na mundialu przynajmniej - to się dzieje.
Meksyk bodaj raz na początku meczu zniechęcił nas do rozgrywania, albo raczej sami się zniechęciliśmy wskutek błędu bodaj Zalewskiego, o ile pamiętam. Resztę meczu wyglądaliśmy tak, jakby ta w sumie nie aż tak groźna sytuacja była dla nas nieuleczalną traumą. Szczęsny wybijał zamiast podawać nawet w sytuacji, gdy na naszej połowie był jeden czy dwóch Meksykanów. W tych warunkach dojście do połowy nie stanowiłoby praktycznie żadnego problemu - ale po co, lepiej oddać piłkę przeciwnikowi (co przy lagach najczęściej się działo).
Zapomniałeś o dwóch bardzo istotnych rzeczach - po pierwsze, owszem, graliśmy ostrożnie, ale nam się chciało grać. Bardzo się chciało, i im bliżej końca meczu, tym bardziej to było widać. A jak poczuliśmy że mecz jest nasz (po 2:0) to Szwedzi po prostu przestali istnieć, i się rozpaczliwie bronili - a mogliśmy klepać do tyłu niby, grać asekurancko, na czas itp, skoro już było 2:0. A graliśmy tak, jakbyśmy chcieli ich autentycznie sponiewierać za przegrany mecz na Euro - i to było widać. I dlatego się nam ten mecz podobał (mnie na pewno).
Po drugie - z tą żelazną obroną to bym nie szalał, bo w pierwszych 20 minutach Szwedzi nas tak przycisnęli że mogło być i 3:0. Nie były to setki, ale zdecydowanie akcje po których padają bramki - więc początek był dużo gorszy niż z Meksykiem, ale to nie zasługa naszej obrony w meczu z Meksykiem, tylko zasługa Meksyku, że niespecjalnie mu się chciało nas atakować (podobnie jak nam ich).
W skrócie - ze Szwecją to był mecz, z Meksykiem - antymecz. Po prostu.
Taktyka ok, ale tu nie o nią chodzi. W ćwierćfinale Euro byliśmy nie dzięki bezsensownym uporczywym dalekim podaniom od bramkarza pod pole karne przeciwnika (czyli po prostu pozbywaniu się piłki), tylko dzięki ostrożnej grze, a jedno z drugim niezbyt ma cokolwiek wspólnego. Więcej - pozbywanie się piłki uważam za grę nieostrożną, bo ostatecznie przeciwnik ma więcej możliwości coś z tą piłką zrobić, skoro mu się ją uporczywie oddaje. Na szczęście dla nas Meksyk też nie miał pomysłu na grę w piłkę.
Samą taktykę uważam za zupełnie ok, acz niekoniecznie jedynie słuszną. No tak, ale znowu zauważmy - czy to wina tej taktyki?
Myśmy na Euro w zasadzie zremisowali z Hiszpanią, a ze Szwecją też było niedaleko remisu - śmiem twierdzić, że gdyby nie nasza konieczność wygranej i wymuszone szarżowanie w ostatnich minutach przy remisie, to byśmy tego meczu nie przegrali. Więcej - gdyby ta nieprawdopodobna łajza Płacheta, co weszła 15 minut wcześniej na boisko i radośnie truchtała za nieprzesadnie prędko biegnącym z piłką Szwedem - też byśmy nie przegrali.
Euro przegraliśmy jednym meczem - ze Słowacją. A cośmy wtedy grali to sousa jeden wie - tak samo jak sousa wie, dlaczego grał sześć meczów z rzędu różnym składem. Imho koncepcja Sousy nie była pozbawiona sensu, ale wykonanie ze Słowacją było gorsze niż wykonanie koncepcji Michniewicza z Meksykiem. I nie - nie o porażkę mi tu chodzi, o kompletny brak pomysłu na grę - a to już wina nikogo innego jak trenera właśnie.
Nawiasem mówiąc a propos kadry tej i sześć lat temu - w obecnej kadrze siedzi trauma Senegalu i Słowacji. I to poniekąd tłumaczy dlaczego z Meksykiem zagraliśmy tak a nie inaczej.
To prawda. A jednak uważam że nasi zagrają zupełnie inne spotkanie i będzie to różnica na plus. Obyśmy tylko nie stracili głupiej, przypadkowej bramki, albo po jakimś mega błędzie - bo się zacznie nerwówa, a w nerwówy to my nie umiemy. Jeśli mecz będzie przebiegał w miarę normalnie, to powinno być zupełnie nieźle.
Owszem, jest pedagogika wstydu i to najlepiej widać w tych wszystkich komentarzach dotyczących kadry. Piłka to emocje a w emocjach często najlepiej widać kto kim jest - po prostu.
Presja powoduje błędy, błędy - porażki, a porażki że spirala się nakręca. Bo mamy przecież "super piłkarzy, co potrafią w klubach, ale w reprze nie". Presja jest nie tylko na piłkarzach, ale na trenerze - albo przede wszystkim na trenerze, który na jej skutek zaczyna kombinować i zwykle przekombinowuje. I to jest historia wszystkich, poza jednym, turniejów XXI wieku - nawet tego z Benhauerem.
Zagraniczny trener wg mnie nie jest zaletą bo jest zagraniczny, tylko ma być z topu trenerskiego, a my takowych krajowych nie mamy. To w siatkówce dało dobry (doskonały!) skutek - nie że obcy spoko bo obcy, tylko mamy mieć topowych, a jeśli topowi to obcy, to niech będą obcy. Takie powinno być też podejście w piłce.
Czy to wyleczy nas z kompleksów? Imho przede wszystkim każe kadrowiczom grać w nowoczesny futbol, na który oni umiejętności mają, tylko nikt nie każe im tak grać. No, powiedzmy Sousa, tylko ten popełnia przy tym kardynalne, juniorskie błędy, po czym zwija manatki i spierdala - więc oczekujmy kogoś poważnego, kto choćby ze względu na powagę własnego nazwiska po prostu tego nie zrobi. A i juniorskie błędy mu się nie zdarzą.
Czy to zagwarantuje sukces? A skąd - przypomnijmy że w siatce niejaki Ferdinando de Giorgii okazał się w naszej reprze kompletnym niewypałem, ale jeśli kto myślał że to człek znikąd, albo jakiś siwy bajerant był - to niech sprawdzi kto nam sprzątnął sprzed nosa trzecie z rzędu mistrzostwo świata.
Ale jestem pawian, że konsekwencja w szukaniu trenerskiego topu (a jeśli na tym topie będzie Polak, to jasne że dawać go!) - przyniesie skutek w postaci naprawdę dobrej gry i wyników. I to nawet jak przeminie Lewandowski.
po pierwsze to częściowo polemizujesz z niewypowiedzianymi tezami. Zgadzam się, że wykonanie defensywnego pomysłu w meczu z Meksykiem było średnie do słabego (co wprost napisałem). W meczu ze Szwecją było natomiast lepsze (czego może wprost nie napisałem - ale do zrozumienia dałem na pewno). Raz mecz wyjdzie, raz nei wyjdzie.
po drugie, nie ma sensu polemizować z subeiktywnym wrażeniem, w kategoriach, których nei da się policzyć, obiektywnie określić itd. np. czy to jest "ładna" gra, czy "da się" oglądać, czy coś jest antymeczem itd.
po trzecie, w jakich to klubach nasi piłkarze tak świetnie krają, a w kadrze nie mogą? Z pamięci - mogę się mylić, ale potem sprawdzę - w klubach z 1/8 LM gra ... jeden nasz reprezentant. Jeszcze 3 gra w Juve i Barcelonie, które uchodzą za bardzo dobre (i mają bardzo wysoką pozycję w rankingach), ale słabszy sezon.
... a potem może reszta
Wariant optimum po dzisiejszych meczach:
Polska 4 pkt, bilans 2-0
Meksyk 4 pkt, bilans 1-0
Arabia 3 pkt, bilans 2-3
Argentyna 0 pkt, bilans 1-3
W takiej sytuacji z mundialu wyrzucić by nas mogła dopiero wysoka porażka z Argentyną (pewną już wtedy odpadnięcia) i niekorzystny układ w drugim meczu.
Wariant najgorszy:
Arabia 6 pkt,
Meksyk 2 pkt,
Polska 1 pkt,
Argentyna 1 pkt
Wtedy musielibyśmy w ostatnim meczu wygrać z Argentyną i jeszcze liczyć, że Arabia (pewna już 1. miejsca!) co najmniej zremisuje z Meksykiem.
Czy któryś z tych wariantów na tę chwilę (26.11, 13:30) to fantastyka? No właśnie nie.
Wtedy remisujemy 0:0 z Arabią i 0:0 z ARG i wchodzimy z 2 miejsca
Polska 4 pkt,
AS 3 pkt,
Argentyna 3 pkt,
Meksyk 1 pkt.
... czyli też dość optymistyczna.
Wtedy też może wystarczyć nawet porażka z Argentyną, ale trzeba dużo bardziej uważać.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Zwracam też uwagę, że do tej pory w strzałach, w tym celnych, w posiadaniu, zapewne (bo nei znalazłem na szybko wskaźnika) podaniach przewagę ma AS. My prowadzimy po szybkiej akcji, zaczętej (tak, tak!) wyśmiewanym tu długim podaniem od bramkarza. Tyle że nie podaniem do Lewego na główkę, co istotnie przyznaję (i pisałem wcześniej) nie jest dobrą taktyką).
Szczęsny przy obronie karnego bardzo ładnie, choć oczywiście zawsze to bardziej wina strzelającego niż zasługa bramkarza. Ale jeszcze ładniej przy obronie dobitki, która nawiasem mówiąc gdyby wpadła to nie powinna być uznana (strzelający wbiegł w pole karne przed wykonaniem karnego).
Co tak nagle zacichli, a...?
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Poza tym mieliśmy kosmicznie dużo szczęścia - Cash powinien wylecieć w pierwszej połowie (ale to akurat nie wina Czesia). Cała reszta - w zasadzie mieliśmy więcej pecha niż szczęścia: karny - nie powinno go być, ale skoro już był, to mógł być gol, a nie było. Był prócz tego raz kocioł w polu karnym i mogło być różnie - znowu Szczęsny!
Ale Arabusom się też upiekło - Milik nie wiem jakim cudem w poprzeczkę trafił, zamiast w bramkę, Lewy mógł zdobyć kolejne dwa gole.
No ale - nie wiem, oglądałem z sąsiadem, piliśmy piwka, emocje, więc poprawcie mnie jeśli się mylę - znowu zagraliśmy z takim respektem jakbyśmy grali co najmniej z Francją, i niestety, wcale to spokoju na tyłach nie gwarantowało.
Z przodu - jedno co można powiedzieć, to tworzymy mało, ale jak już tworzymy, to zagrożenie jest olbrzymie.
No i Szczęsny ma swój wielki mecz w kadrze, prócz tego z Niemcami 2014, który też był wielki, ale to były eliminacje. I bardzo dobrze - imho więcej było na niego niepotrzebnego hejtu niż jego faktycznej winy, więc bardzo się cieszę że zamknął usta krytykom.
Z Argentyną będzie ciekawie.
Ale jeśli w 2 meczach nie straciliśmy bramki to nasza obrona nie mogła zagrać źle. Musiała zagrać dobrze i w efekcie mamy pierwsze miejsce w grupie i do wyjścia z grupy wystarczy nam remis z Argentyną. To inni muszą nas gonić. Kiedy ostatnio doszło do takiego fenomenu na Mundialu? W 1982 roku? Nieważne. Widać że nasz trener Czesław Michniewicz zaproponował żałosną taktykę murowania dostępu do naszej bramki i liczenia na kontrę. W meczu z Meksykiem prawie się udało gdyż Lewandowski wywalczył karnego. Ale zawodnik faulowany nie może strzelać karnego, co jest oczywistą zasadą bo przestrzela i Lewy nie strzelił. Z Arabią się udało, bo strzeliliśmy bramkę i tamci musieli gonić wynik i się otworzyć.
Co do Lewandowskiego to ewidentnie realizuje on wskazania trenera: ma sobie łazić z przodu na desancie, nie wdawać się w obronę i czekać na dośrodkowanie czyhając na błąd obrońcy. Z taką taktyką, wyglądającą koszmarnie Arabowie nie potrafili sobie poradzić a i Meksyk nie przełamał jej. Zwróćcie uwagę na dużą ilość niecelnych ich strzałów. Część pudłowali sami z siebie ale często nie wychodzili na czystą pozycję strzelecką: albo jednak ktoś ich naciskał, albo ktoś zasłaniał itp. Szkoda ich bo byli lepsi od nas.
Polska zaś umie grać tylko w układzie 4-4-2 a w innych mamy problemy. Każdy układ ma swoje niuanse, inna jest asekuracja, zmiana pozycji itp. Wydaje się że realnie graliśmy 6-3-1 co daje za małą siłę ognia z przodu i oddaje środek boiska. W praktyce 2 pomocników schodzi do obrony a jeden napastnik cofa się do pomocy i z przodu zostaje samotny Lewandowski który nie ma komu odegrać piłki. Nie jesteśmy w stanie wykorzystać wiązania przez niego obrońców. Zawsze ze 2 łazi za nim i inny zawodnik, gdyby był i dostał podanie, miałby łatwiejszą drogę do bramki. Taki Piątek np. Dlatego dzisiaj Michniewicz wprowadził Piątka na koniec żeby Lewy miał z kim rozgrywać. Słuszna zmiana. A zostawienia Casha to olbrzymie ryzyko. Grał on tak nieprzemyślanie że łatwo mógł zarobić drugą żółtą kartkę.
II
Do wyjścia z grupy wystarczy nam remis. Aby wyjść z pierwszego miejsca musimy wygrać z Argentyną i Arabia nie może wygrać z Meksykiem. Obecnie mamy bilansy bramkowe takie:
1. Polska 2 strzelone żadnej straconej = +2
2. Argentyna 3 bramki strzelone, dwie stracone = +1
3. Arabia Saudyjska 2 bramki strzelone, trzy stracone = -1
4. Meksyk nie strzelił nic i 2 stracił = -2
Czyli jeśli wygramy z Argentyną to Arabia musi wygrać z Meksykiem z bilansem +4. Strzelić musi mu o 4 bramki więcej niż on jej przynajmniej.
Jeśli zremisujemy z Argentyną to mamy 5 punktów, Argentyna 4. Decyduje wynik meczu Arabia-Meksyk. Jeśli Arabia wygra to wchodzi z 1 miejsca. Jeśli zremisuje to ma 4 punkty i bije się z Argentyną na bilansy bramek. Meksyk ma szanse na wyjście z grupy jeśli wygra z Arabią i Argentyna przegra z Polską. Wtedy bije się z Argentyną bilansem bramek i jeśli wygra wysoko to wychodzi. Musi nadrobić 2 bramki różnicy. 3 bramki musi strzelić więcej niż stracić.
Jeśli my zremisujemy z Argentyną i Arabia nie wygra z Meksykiem to wchodzimy z 1 miejsca.
Jeśli przegramy z Argentyną to mamy 4 punkty i wtedy decyduje wynik meczu Arabia Saudyjska-Meksyk:
1. Jeśli Arabia wygra to wchodzą Argentyna i Arabia.
2. Jeśli będzie remis to bijemy się bilansem z Arabią i wchodzimy.
3. Jeśli Meksyk wygra to ma 4 punkty jak my i musi nadrobić różnicę bilansu 4 bramek. Czyli rozmiary porażki się tu liczą.
Nawet jeśli przegramy z Argentyną to mamy szanse jeśli Arabia nie wygra z Meksykiem. Mam nadzieję że się nie walnąłem w obliczeniach, w co wątpię. Ale będą emocje. 30 listopada gramy o 20. Ale będzie jazda.
PS: Michniewicz chociaż wygląda godnie, porządnie się ubiera.
2. bramki strzelone
3, bezpośredni mecz
4 fair play
Wygląda ciekawie. 123
Kolejna sensacja po przegranej Argentyny z AS czy Niemiec z Japonią.
Na razie w tabelach grup od A do D i G prowadzą reprezentacje europejskie. W gr E prowadzi Maroko, w F Brazylia.
Ciekawe jak to będzie wyglądało po pierwszej fazie grupowej?
Sawiam na Ekwador jako czarnego konia mistrzostw.
A Kanada właśnie wbiła na 1:0 z Chorwatami.
Ktoś tu pisał, że jest lepsza od Polski khe khe...